W pokoju było ciemno i cicho. Siedziałem wpatrzony
w monitor, za którego szkłem biegłem ulicami Khorinis. W słuchawkach
rozbrzmiewał tupot moich nóg na chodnikach. Lubiłem to miasto
– ono samo było bardzo ładne, napotykani ludzie nieprzeciętni,
a walki, w których brałem udział, atrakcyjne.
Skądś, z innego świata, doszedł mnie huk przewracanego
stołka z towarzyszeniem orkiestry tłuczonych butelek. Podskoczyłem
na fotelu, zdarłem słuchawki z uszu i szeroko rozwarte oczy
wbiłem w postać stojącą obok mnie.
- Przepraszam za hałas. Nie zauważyłem stołka.
Nie chciałem się tak pojawiać tuż obok ciebie, żeby cię nie
przestraszyć.
- Nasrudin... – Ochłonąłem nieco. – Ćwicz
dalej nieprzestraszanie mnie. Masz talent. – Powitałem
zgryźliwie swojego dawnego mistrza.
- Daruj. To jakieś ważne butelki były?
- Bardzo ważne. Każda po 35 groszy, skoro
o to pytasz.
- W takim razie wiszę ci na oko jakieś dwie
dychy. – Nasrudin podniósł stołek, otrzepał go z tłuczki
szklanej i usiadł obok mnie. – W co ciupiesz?
- Gothic dwa.
- Fajna gra?
- Ujdzie w tłumie.
- Lepsza od Arcanum?
- Ty ciągle swoje... powtarzam ci,
że nie mam czasu na wycieczki do Arcanum. Chciałbym, ale nie
mam kiedy.
- Trele morele. Na Gothic masz czas.
- Za to mi płacą. Wprawdzie stawki są głodowe,
a jeszcze spadły na łeb, odkąd wódka potaniała. Tak jakbym
nie musiał również coś zagryźć czasami.
- Sam widzisz. O ile dobrze pamiętam, w Arcanum
zostawiłeś coś koło stu tysięcy sztuk złota.
- Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć – westchnąłem
– rzecz idzie o pieniądze, za które da się coś kupić.
Nasrudin nie wyglądał, jakby zrozumiał. Jego
odzywka była równie mądra, jak jego mina.
- Przecież kupiłeś cały statek na własność!
- Jejku... Arcanum nie istnieje... Khorinis
nie istnieje... to są gry. Ja żyję w świecie rzeczywistym,
ty jesteś postacią fikcyjną. Tak ciężko to pojąć twojemu fikcyjnemu
mózgowi nieistniejącego elfa?
Tak. Trochę przesadziłem. Nasrudin podniósł
się z krzesła, bąknął coś o tym, że zawsze miałem trudny charakter,
odkąd mnie pamięta z Caladonu, gdy miałem cztery latka. I
zniknął.
- I nie licz na żadne dwie dychy za butelki
od fikcyjnych, nieistniejących postaci! – usłyszałem jeszcze
jego zirytowany głos.
Wzruszyłem ramionami dla dodania sobie otuchy,
wsadziłem słuchawki z powrotem na uszy, lecz zanim wróciłem
na ulice Khorinis, rzuciłem kontrolne spojrzenie na butelki.
Były potłuczone.
Czego Xarda... khm... Nasrudinowi nie powiedziałem
to tego, iż „Gothic 2”, nawet jeśli ze znacznie mniejszym
rozmachem zaprojektowany, podoba mi się jakby bardziej...
Doskonały nastrój, zauważalnie nieliniowe podejście do rozwiązywania
problemów, fantastycznie wymodelowany świat, niezwykle bogate
i precyzyjne animacje, klimatyczna muzyka, świetnie zaprojektowane
walki, bardzo zróżnicowani przeciwnicy, możliwość pływania,
nurkowania i wspinania się, a w dodatku bardzo dobra polonizacja
i naturalnie brzmiący lektorzy. Cóż więcej chcieć od gry fabularnej?
No... można by chcieć, żeby gałązki zarośli odchylały się
przy przechodzeniu przez nie, żeby teksturowanie obejmowało
bump mapping, żeby woda wykorzystywała advanced pixel shader
i żeby zwyczajne skrzynie i drzwi dało się otwierać toporkiem...
Ale to wszystko może w trzeciej części tej wyjątkowej gry?
|