Kampania: Podróże Kolumba 1492-1502
Misja 1
Cel: stworzyć 35 chłopów.
Po wielu tygodniach morskiej podróży na dotychczas
monotonnym krajobrazie horyzontu naszym oczom ukazała się
burząca dotychczasową harmonię ziemia. „Ziemia na horyzoncie!”
– dochodziły radosne okrzyki z bocianich gniazd. Po zakotwiczeniu
statków i postawieniu pierwszych kroków na suchym lądzie (1),
wiedzieliśmy, że nie jesteśmy tutaj sami. W koło aż roiło
się od barwnie ubranych, czerwonoskórych dzikusów, których
siedziba znajdowała się gdzieś na zachód od naszej osady.
Pierwsze co przyszło nam do głowy to budowa fortu. Typowa
misja treningowa – nie mieliśmy się więc czego obawiać. Jednak
biegający wokół dzicy ludzie niepokoili nas i mimo ich pozornej
nieagresji całe dostępne wojsko umieściliśmy w zbudowanej
twierdzy, aby stamtąd móc prowadzić profilaktyczny ostrzał
do czerwonoskórych. Na tym etapie naszą misją było stworzenie
35 chłopów, którzy powstali w zbudowanym domu mieszkalny (dobrze,
że wzięliśmy ze sobą kilka kobiet ;-)). Domyślaliśmy się,
że brnąc w głąb lądu napotkamy na większe niebezpieczeństwa,
niż w tych pierwszych dniach. Dany nam czas postanowiliśmy
więc wykorzystać na opanowanie podstawowych zasad i poznaniu
ważniejszych praw rządzących na nowoodkrytym lądzie.
Misja 2
Cel: odnaleźć świątynie.
Druga ekspedycja w te rejony okazała się istną
sielanką już chwilę po wylądowaniu na lądzie (0).
Zadanie jakie nam postawiono to odnaleźć świątynie tutejszych
ludów. Aby tego dokonać wystarczyło wysłać dostępną kawalerię
w zaznaczone na mapie miejsca, kolejno: (1),
(2) i (3),
przejmując kontrolę nad znalezionymi tam ruinami. Jednak obszar
jaki przypadł nam do spenetrowania, był na tyle ciekawy, że
wykonanie zadania głównego odłożyliśmy na później. Aby pogłębić
swoją wiedzę o tych terenach i przystosować się do nowych
warunków, zawitaliśmy do znajdującej się na wschodnim wybrzeżu
indiańskiej wioski. Jej mieszkańcy wyglądali dość groźnie,
nie pozostało nam więc nic innego jak przejąć nad nią kontrolę.
Mimo starań nie obeszło się bez rozlewu krwi i gwałtów – ot,
rutynowy plan oswajania tubylców. Kolejnym krokiem była rozbudowa
zdobytej osady o wynalazki naszego świata: fort, młyn i pozostałe
budynki. Mieliśmy też trochę czasu aby oswoić się z obsługą
tych zabudowań i poznaniem ich opcji. Dla rozrywki ganialiśmy
także po tutejszym buszu strzelając do poukrywanych w nim
czerwonoskórych – niby dla zabawy, jednak była to forma ćwiczeń
(m.in. tworzenia formacji wojskowych) i szeroko pojętej edukacji
interfejsu. Wiedzieliśmy, że trudne czasu dopiero nadejdę
i korzystaliśmy z każdej chwili, aby dogłębniej i jeszcze
w spokoju, poznać świat American Conquest.
|