5. Święty grobowiec
Przedarłem się przez kopalnię, ale wyszedłem nie tam
gdzie chciałem. Aby dostać się do wioski musiałem zejść
na dół. Na szczęście miałem linę. Spróbowałem zamocować
ją o kamień, ale nie wydał mi się on zbyt stabilny.
Trzeba wymyślić coś innego. Zauważyłem belkę leżącą
nieopodal. Podniosłem ją, a pod nią znalazłem młotek.
Był niekompletny, brakowało mu trzonka. Z kości szkieletu
leżącego przy wejściu do jaskini wybrałem kość, która
idealnie pasowała na trzonek i tym sposobem miałem prowizoryczny
młotek. Przy jego pomocy wyciągnąłem długi gwóźdź wbity
w belki podpierające strop. Już mam wszystko, co potrzebowałem.
Wbiłem gwóźdź w skraj przepaści, wybierając w tym celu
bardzo twarde miejsce. Następnie obwiązałem jego i siebie
liną i zacząłem schodzić w dół.
A to niespodzianka, Gina żyje! Opowiedziała mi, jak
się tu znalazła. Chciałem od razu zabrać ją do lekarza,
ale powiedziała, że powinniśmy rozwiązać zagadkę. Zresztą
słusznie, nie po to obcowałem z nietoperzami, żeby teraz
dać sobie spokój.
|