4. Bliskie spotkania czwartego stopnia
Dziewczyny spisały się świetnie. Byliśmy wolni i bezpieczni.
Wysadziły nas w Arizonie, na terenach kiedyś zamieszkałych
przez Indian Hopi. I znowu zostaliśmy z Giną sami. Nie,
żeby mi to przeszkadzało. Poszliśmy jedyną sensowną
drogą i dotarliśmy do kopalni. Zatrzymałem się, żeby
zawiązać buta i wtedy... Gina wpadła w jakiś okropny
dół! Nie było szans, żeby przeżyła. To straszne. Właśnie
zaczynałem ją... I nagle pojawił się jakiś stary Indianin.
Przedstawił się jako Wupuchim, ostatni wódz plenienia
Hopi. Dużo mówił, ale generalnie chodziło mu o to, żebym
przestał narzekać i użalać się nad sobą i rozwiązał
zagadkę do końca. Aaa, powiedział mi jeszcze że krucyfiks
to tak naprawdę klucz do świętego grobowca Indian Hopi.
I, że grobowiec znajduje się naprzeciw ich wioski. Po
czym znikł, równie bezgłośnie jak się pojawił. Postanowiłem
jednak coś z tym zrobić.
W oddali widziałem miasteczko. Wybrałem się do niego.
Przywitano mnie niezwykle ciepło - strzałami z karabinu!
Okazało się, że strzelała do mnie Sushi, właścicielka
tego miasta, które nazywało się Douglasville.
|