Pamiętam, że jak wychodziłem z chaty gangsterów
to mijałem wiadro. Wróciłem po nie, a potem poszedłem
w ostatnie nieznane miejsce – do starego wagonu. Możliwe,
że w baraku znajdują się jeszcze materiały wybuchowe,
ale nie udało mi się do nich dostać. Wszedłem do wagonu
towarowego. W środku oprócz brudu i smrodu znalazłem
wiadro ze śrubami. Wziąłem jedną śrubę. W środkowej
części wagonu stały beczki. Wszystkie, prócz jednej
zamkniętej, były puste. Otworzyłem łomem zamkniętą beczkę
i ze środka wyciągnąłem orzeszki ziemne. W tylnej części
wagonu zauważyłem beczkę z prochem. No, to mi się mogło
przydać. Ale nie dam rady wziąć całej beczki. W dodatku
jest zamknięta. Śrubą spróbowałem wywiercić otwór, ale
gołymi rękami mi się to nie uda. Połączyłem śrubę z
kołkiem z wieszaka i dostałem prowizoryczny korkociąg.
Podstawiłem wiadro, tak żeby proch sypał się do niego
i wywierciłem korkociągiem dziurę. I już mam wiadro
prochu.
Wróciłem do dziewczyn. W autobusie użyłem podnóżka od
motocyklu, żeby zamknąć drzwi. Na ich wewnętrznej części
znalazłem kieszonkę, a w niej klucz. Otworzyłem nim
zamrażarkę i wziąłem ze środka masło. Zaraz, zaraz...
masło, orzeszki ziemne, termity, drewniany barak z materiałami
wybuchowymi... wszystko zaczyna układać się sensownie.
Ale trzeba to jeszcze dopracować. Już miałem wyjść z
autobusu, lecz zauważyłem, że dziewczyny mają masę szminek.
Wziąłem jedną i w sumie dla zabawy napełniłem prochem.
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że właśnie zrobiłem
prowizoryczny pocisk. Przymierzyłem go do pasa na amunicję
– pasuje jak ulał! Wziąłem wszystkie szminki i zrobiłem
pełen pas naboi. Poszedłem na złomowisko i zamocowałem
pas w karabinie maszynowym. Kolejna część planu wykonana.
|