I znowu poszedłem do Saturno. Tym razem
nie poszło już tak łatwo. Okazało się, że ustalili sobie
tutaj pewne reguły, i żeby dostać benzynę będę musiał...
dać mu w zamian moje dzieło! Spróbowałem wcisnąć mu
kamień, który znalazłem koło studni, ale nie łyknął
tego; „Popracuj nad nią, jeszcze wrócimy do tego”. Też
mi coś. Ale co robić. Wyszedłem na balkon. Zauważyłem,
że coś leży koło drzwi – to była osełka. Przy jej pomocy
wyszlifowałem kamień i ponownie spróbowałem wcisnąć
go Kevinowi. I tym razem się nie udało. Ehh. Została
do zrobienia jeszcze tylko jedna rzecz. Umieściłem mój
ulubiony bursztyn w tym kamieniu. Pasuje idealnie. Kurcze
naprawdę wyszło mi z tego dzieło sztuki. Ale muszę je
oddać. Udało się, w końcu Saturno jest zadowolony, a
kanister jest mój. I tu kolejna niespodzianka. To nie
jest zwykła benzyna, a ekstrakt benzyny. Żeby uzyskać
zwykłą trzeba ją zmieszać w proporcjach 40 cm3 z jednym
litrem wody. Oczywiście Saturno nie miał miarki 40 cm3
tylko 50 i 30 cm3, oraz litrową butelkę. Musiałem sobie
zatem jakoś radzić. Napełniłem menzurkę 30-stkę ekstraktem
benzyny i przelałem do 50-siątki. Ponownie napełniłem
30-stkę i przelałem do 50-siatki. Tym sposobem w 30-stce
miałem 10 cm3 ekstraktu. Opróżniłem 50-siątkę, i przelałem
zawartość 30-stki do niej. Ponownie napełniłem 30-stkę
i przelałem do 10 cm3 znajdujących się w 50-siątce.
Tym sposobem uzyskałem potrzebną ilość ekstraktu benzyny.
Teraz jeszcze potrzebuję litr wody. Spytałem Saturno
o zgodę i nabrałem wody do litrowej butelki. Dolałem
do niej odmierzony ekstrakt i pobiegłem napełnić bak
motoru.
Razem z Joshuą odpaliliśmy komunikator. Poprosił mnie
jeszcze o pomoc w otwarciu „bramy”. Nie wygląda to na
zbyt trudne – muszę znaleźć odpowiednią kombinację pięciu
nut bez powtórzeń. Za każdym razem Joshua mówił mi ile
nut było prawidłowych i czy jakieś były na dobrych miejscach.
Wkrótce udało mi się ustalić, że kombinacja to DO-SOL-MI-SI-LA.
A zaraz po tym... Joshua zniknął. Pobiegłem do krateru,
ale jedyne, co tam znalazłem to jego hełm telepatyczny.
Wziąłem go, jak również rzeczy z namiotu: latarkę-czołówkę
oraz linę. Na pewno mi się przydadzą jak już dotrę do
kopalni. Zaniosłem hełm Saturno, może podziała na jego
brak natchnienia. Chłopak się bardzo ucieszył i poleciał
szukać odpowiedniego kamienia. Ja w tym czasie pożyczyłem
sobie palnik spawalniczy. Ustawiłem również wielką rzeźbę
na katapulcie, za pomocą dźwigu. Mam nadzieję, że wyląduje
tam gdzie farba i przebije mi drogę do piwnicy banku.
No to siup...
|