„The Great Giana Sisters” & „The Great Giana
Sisters 2”
Rok produkcji: 1987
Producent: Rainbow Arts
Grałem na: C64, targowej podróbce NESa
Przygody dwóch sióstr, Giany i Marii, choć bez pardonu
wręcz żywcem kopiowały schematy znane z gier o braciach Mario, w
komputerowym światku zyskały niewiele mniejszą popularność! Tak
jak w „Super Mario Bros.”, tak i tu głównym celem było przedarcie
się przez dziesiątki płynnie scrollowanych plansz, z których każda
częstowała nas odmiennym klimatem, przeciwnikami i pułapkami. Grę
jednocześnie mogło przechodzić dwóch graczy, co nie pozostało bez
znaczenia dla jej popularności.
W roku 1988 wydano trzecią część „GS”. Gra ta różniła
się już od poprzedniczek. Znaną wszystkim koncepcję zastąpiła eksploracja
naszpikowanych wszelakimi przeszkodami labiryntów. Gierka stała
się kolejną sztampową labiryntówką, których w tym czasie bynajmniej
nie brakowało... Jak się później okazało, nie tylko mnie. Na całym
świecie przyjęto ją dużo chłodniej niż poprzedniczki.
Pod koniec roku 1997, czyli w dziesięć lat po premierze,
w Internecie pojawiła się ostatnia, nieoficjalna odsłona „Giany”,
zatytuowana „Xmas ‘98”. Co oczywiste, fakt jej ukazania przeszedł
bez najmniejszego echa, jednak kilka godzin, jakie udało mi się
nad nią w skupieniu przesiedzieć, dobitnie poświadczyło, że uczucia,
które niegdyś przyszło mi doń żywić, nie były kwestią przypadku.
|
|
„Indiana Jones and The Last Crusade”
Rok produkcji: 1989
Producent: U.S. Gold
Grałem na: C64
Pisząc o tych wszystkich grach, odkopując spod grubej
warstwy kurzu stare wspomnienia i ekscytując się nimi, raz po razie
nachodzi mnie dziwna myśl: „Czy wszystkie naprawdę były takie wspaniałe,
czy to jedynie nostalgia, pamięć minionych czasów i setek spędzonych
nad nimi godzin wywołują owe wrażenie?”
Nawet jeśli wszystkie chwile spędzone nad „Ostatnią
Krucjatą” wywoływałyby tak pozytywne odczucia jedynie z racji fascynacji
filmem, tak naprawdę liczy się tylko to, jak odbierało się je wtedy,
w tych pełnej magii deszczowych/ słonecznych/ bliżej nieokreślonych
dniach, gdy od wczesnego ranka (o ile oczywiście w swe ramiona nie
zapraszała nas szkółka) do późnego wieczora, mimo wiecznych napomnień
„góry”, tkwiło się przed telewizorem, zanurzonym w magicznym świecie...
kilku pikseli na krzyż.
W „IJ & TLC” biegaliśmy, skakaliśmy nad przepaściami
po zwisających z sufitu linach, wreszcie, co najbardziej ekscytujące
– walczyliśmy z licznym stadkiem nieprzychylnych nam ludków... Słowem,
robiliśmy tu wszystko to, co w standardowym platformerze robić się
powinno.
Gra, której nigdy nie pokochałem, ale bez której
wspomnienia nie byłyby takie same...
|
|
„Rick Dangerous” & „Rick Dangerous 2”
Rok produkcji: 1989 & 1990
Producent: Firebird
Grałem na: C64
Pełnej nieprzesadzonego dramatyzmu scenki wprowadzającej,
kiedy to Rick ucieka przed toczącym się wprost na niego głazem,
nie zapomnę nigdy! Ileż to razy przyszło mi polec właśnie na samym
wstępie dziełka, w które zagrywali się wszyscy – obojętne, czy wcześniej
darzyli platformówki sentymentem, czy też patrzyli na nie wyłącznie
z góry. Gra miała w sobie moc!
Cała koncepcja przypominała mocno „Montezuma’s Revenge”,
choć sześć lat, jakie dzieliło te gry stanowczo podziałało na korzyść
produkcji wydanej przez Core Design. (Jak widać, już wtedy przyszli
ojczulkowie „Tomb Raidera” wykazywali zamiłowanie do katakumb.)
W drugiej odsłonie „RD”, wydanej w połowie roku 1990,
zrezygnowano ze znanych, archeologicznych klimatów. Rick, który
właśnie odpoczywał w swym londyńskim apartamencie po trudach związanych
z poprzednią ekspedycją, dowiaduje się, że mieszczący się nieopodal
Hyde Park oblężony został przez latający spodek. Nie bacząc na niebezpieczeństwo,
wyskakuje z ciepłych kapci i rusza z odsieczą. Głupią sprawą byłoby
przeciwstawianie się wrogiej cywilizacji za pomocą gołych rąk, toteż
do dyspozycji nasz bohater dostaje broń laserową oraz bomby.
Gra okazała się być jeszcze trudniejsza od swej poprzedniczki
i choć cała liczyła 5 etapów, moja przygoda z nią po wielu nieudanych
próbach zakończyła się w połowie trzeciego levelu (Ale teraz zacznę
ją od nowa! Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni. Grrrr)
|
|
»
|