Wróciłem do autobusu „dziewczyn” i rzuciłem
piłką do Luli. Wiedziałem!. To Lou Lamere! Jeden z najlepszych
graczy pierwszej ligi. Namówiłem Lulę, żeby pomogła
mi z osiłkiem – miała odwrócić jego uwagę, a ja dorzucę
mu tabletkę do piwa. Lula była trochę stremowana, ale
świetnie sobie poradziła i gdy rzucała z osiłkiem puszkami
do celu, ja dorzuciłem mu tabletkę do piwa. Ale chłopaka
ścięło! Aż miło popatrzeć. No i ekstra, mamy środek
transportu. Tyle, że nie umiem pilotować helikoptera.
Ot, drobnostka. Wyżyłem się starym motocyklu przy pomocy
łomu. Aż odpadł od niego podnóżek. Wziąłem go, jak również
słoik z resztką masła orzechowego. Osiłek zaczął coś
bredzić o termitach. Sądzę, że trochę przesadził, ale
te szczątki fotela dają do myślenia. Jedna część planu
załatwiona.
Wybrałem się teraz w lewy dolny róg mapy, na cmentarzysko
samolotów. Od razu zauważyłem zwisający pas po amunicji.
Wziąłem go sobie. Przyjrzałem się również karabinowi
maszynowemu. Wyglądał na sprawny, ale z pewnością wymagał
nasmarowania. Wziąłem jeszcze hełm. Następnie wróciłem
do autobusu. Mariola ma olejek do opalania, ale jak
chcę go wziąć, to twierdzi, że jeszcze się niewystarczająco
opaliła. Trzeba ją oszukać, dla dobra sprawy oczywiście.
Z autobusu wziąłem okulary przeciwsłoneczne identyczne
jak te Marioli. Teraz trzeba coś zrobić, żeby przez
nie świat wyglądał na ciemniejszy. Ponieważ nie miałem
aktualnie pomysłu poszedłem do pompy wydobywczej. Super,
nadawałaby się na odwrócenie uwagi, jest dokładnie po
przeciwnej stronie, niż wejście do chaty gangsterów.
W kałuży ropy zanurzyłem okulary przeciwsłoneczne, co
je znacznie przyciemniło. Wróciłem do Marioli i podmieniłem
okulary. A posiadając już olejek pobiegłem na złomowisko
samolotów. Naoliwiłem karabin maszynowy. Idealnie, można
z niego prowadzić ostrzał domu gangsterów. To by ich
skutecznie zatrzymało wewnątrz. Muszę tylko skołować
amunicję.
|