Niestety kolejna kwestia, którą poruszę, nie będzie już przedstawiona
w tak pozytywnym świetle. Chodzi mianowicie o AI, czyli sztuczną
inteligencję, jaką dysponuje (albo raczej nie dysponuje) komputerowy
przeciwnik. Faktycznie początkowe akcje, zarówno ofensywne, jak
i defensywne przeciwnika mogą zaskoczyć, ale jedynie za pierwszym
razem. Kolejne powtarzanie takich samych schematów nie dość, że
jest w 100% przewidywalne, to w dodatku umożliwia pokonanie wroga
w nierzadko komiczny sposób. Niech za przykład posłuży mi jedna
z bitew toczonych przeze mnie z wojskami USA (ja dowodziłem armią
chińską). Po kilku minutach gry zorientowałem się, że przeciwnik
wprawdzie wysyła dość sporo jednostek w kierunku mojej bazy, jednak
poruszają się one zawsze tą samą trasą, mimo że wcale nie był to
na przykład wąski przesmyk, dolina czy most uniemożliwiający obranie
innej drogi. Wystarczyło, że postawiłem trzy stacjonarne działa
Gattlinga wspomagane przez trzy średniej wielkości czołgi, które
po kilku minutach walki dorobiły się na tyle wysokiego poziomu doświadczenia,
że nie dość, iż były bardzo niebezpieczne od strony siły rażenia,
to jeszcze mogły się same naprawiać. Sytuacja wyglądała dość zabawnie
– z jednej strony niezliczone ilości jednostek pchające się pod
zabójczy ostrzał działek i czołgów, a z drugiej moja dość niewielka
armia okrążająca „główną trasę” wrogich oddziałów i niszcząca bezbronną
bazę przeciwnika. Bezsens. Niestety w C&C: Generals taka sytuacja
pojawia się nader często. I to właśnie jest chyba największy zarzut
względem tej gry. Sztuczna inteligencja spisuje się słabo, komputerowy
przeciwnik nie wykorzystuje swoich atutów i stosuje wciąż te same
rozwiązania taktyczne.
|
|
Niech za kolejny przykład posłuży sytuacja, gdy grając
ponownie Chinami walczyłem z terrorystami. Byłem narażony na dość
poważne ataki ze strony AŚW, szczególnie na ich wyrzutnie pocisków
SCUD, które z dość dużej odległości mogły niszczyć moje budynki.
Receptą na pobycie się ich okazało się wysłanie kilku MIGów na trasę
owej wyrzutni i pozostawienie ich w trybie patrolu. Samoloty niszczyły
każdego nadjeżdżającego SCUDa powodując, że przeciwnik nie mógł
przeprowadzić żadnej skutecznej ofensywy. Wystarczyło, aby komputerowy
przeciwnik wraz ze SCUDami wysłał jednostki potrafiące niszczyć
cele powietrzne, jednak nie dane mu było na to wpaść. Nawet podczas
gry na najwyższym poziomie trudności nie zauważyłem żadnych nadzwyczaj
bystrych zagrywek ze strony komputerowego AI.
Cała sytuacja z kiepskim AI powoduje, że gra staje się
łatwa, a co za tym idzie, przy ilości misji w liczbie siedmiu dla
każdej ze stron, niezwykle krótka. Kampanię rozgrywaną USA udało
mi się zakończyć w ciągu jednego popołudnia – podobnie było z kampanią
Chin, choć tu akurat poświęciłem dwa wieczory. Nieco więcej czasu,
ale to akurat ze względu na inną filozofię rozgrywki, zajęło mi
zwycięstwo organizacją AŚW. I to wszystko. Wprawny gracz skończy
„Generałów” w 3-4 dni. Do tego dochodzi niespójna fabuła, a raczej
jej brak – po prostu brak jakiegoś konkretnie zarysowanego konfliktu
podzielonego na pojedyncze misje, przerywane wspaniałymi renderowanymi
filmikami (tak jak to miało miejsce na przykład w „pierwszym” C&C).
Tego wszystkiego niestety nie ma – mamy za to wstawki filmowe wygenerowane
na silniku graficznym gry oraz krótkie wstępy do misji (briefing)
pokazujące nam, jakie nowe jednostki będziemy mogli użyć i z czym
mniej więcej się zmierzymy. Osobiście uważam to za duży minus, gdyż
właśnie filmy i fabuła były cechą charakterystyczną serii C&C.
Pewnego rodzaju rekompensatą jest tryb „multiplayer” – jest
naprawdę dobrze przygotowany i zbalansowany. Kilka miesięcy temu
brałem udział w tzw. Multiplayer Test i już wtedy potyczki z żywymi
przeciwnikami były niezwykle fascynujące. Możliwość gry do ośmiu
graczy na jednej mapie jest bardzo ciekawa i umożliwia nam wykorzystanie
całego potencjału drzemiącego w C&C: Generals.
Na słowa uznania zasługuje oprawa dźwiękowa gry. Znakomicie
oddane odgłosy bitew wszelkiego rodzaju wystrzały, eksplozje, krzyki
żołnierzy, hałas emitowany przez pojazdy i jednostki latające...
Do tego wszystko odtwarzane w systemie EAX oraz Surround. Muzyka,
w zależności od strony, jaką gramy, zmienia się i jest na tyle ciekawa,
że nie przeszkadza podczas gry.
Czas na kilkuzdaniowe podsumowanie. C&C: Generals
to dobry przedstawiciel gatunku RTS, choć wyraźnie da się odczuć,
że nie był stworzony przez legendarne studio Westwood. Znakomita
grafika, dość duże wymagania sprzętowe, dużo zróżnicowanych jednostek,
kiepskie AI oraz śmiesznie mała liczba misji dyskwalifikuje praktycznie
tryb singleplayer, dobry dźwięk i świetny tryb multi... I jak tu
wydać jakiś rzetelny werdykt? Powinienem to zrobić z podziałem na
konkretną grupę graczy, tych, co chcą grać tylko w singla, oraz
tych, co w multi. Dla tych pierwszych C&C: Generals będzie dobrym,
choć krótkim RTSem – nie jestem przekonany, czy wartym swojej ceny.
Dla tych drugich Generals to znakomita produkcja gwarantująca mnóstwo
zabawy na wiele, wiele godzin. Końcowa ocena (88%) jest wypadkową
ocen osobno dla trybu single oraz multi.
|
|
Ocena 82% Fajek
|