GRY 01/2003  Czas Teraźniejszy « 48 »  

 

Niestety kolejna kwestia, którą poruszę, nie będzie już przedstawiona w tak pozytywnym świetle. Chodzi mianowicie o AI, czyli sztuczną inteligencję, jaką dysponuje (albo raczej nie dysponuje) komputerowy przeciwnik. Faktycznie początkowe akcje, zarówno ofensywne, jak i defensywne przeciwnika mogą zaskoczyć, ale jedynie za pierwszym razem. Kolejne powtarzanie takich samych schematów nie dość, że jest w 100% przewidywalne, to w dodatku umożliwia pokonanie wroga w nierzadko komiczny sposób. Niech za przykład posłuży mi jedna z bitew toczonych przeze mnie z wojskami USA (ja dowodziłem armią chińską). Po kilku minutach gry zorientowałem się, że przeciwnik wprawdzie wysyła dość sporo jednostek w kierunku mojej bazy, jednak poruszają się one zawsze tą samą trasą, mimo że wcale nie był to na przykład wąski przesmyk, dolina czy most uniemożliwiający obranie innej drogi. Wystarczyło, że postawiłem trzy stacjonarne działa Gattlinga wspomagane przez trzy średniej wielkości czołgi, które po kilku minutach walki dorobiły się na tyle wysokiego poziomu doświadczenia, że nie dość, iż były bardzo niebezpieczne od strony siły rażenia, to jeszcze mogły się same naprawiać. Sytuacja wyglądała dość zabawnie – z jednej strony niezliczone ilości jednostek pchające się pod zabójczy ostrzał działek i czołgów, a z drugiej moja dość niewielka armia okrążająca „główną trasę” wrogich oddziałów i niszcząca bezbronną bazę przeciwnika. Bezsens. Niestety w C&C: Generals taka sytuacja pojawia się nader często. I to właśnie jest chyba największy zarzut względem tej gry. Sztuczna inteligencja spisuje się słabo, komputerowy przeciwnik nie wykorzystuje swoich atutów i stosuje wciąż te same rozwiązania taktyczne.

Niech za kolejny przykład posłuży sytuacja, gdy grając ponownie Chinami walczyłem z terrorystami. Byłem narażony na dość poważne ataki ze strony AŚW, szczególnie na ich wyrzutnie pocisków SCUD, które z dość dużej odległości mogły niszczyć moje budynki. Receptą na pobycie się ich okazało się wysłanie kilku MIGów na trasę owej wyrzutni i pozostawienie ich w trybie patrolu. Samoloty niszczyły każdego nadjeżdżającego SCUDa powodując, że przeciwnik nie mógł przeprowadzić żadnej skutecznej ofensywy. Wystarczyło, aby komputerowy przeciwnik wraz ze SCUDami wysłał jednostki potrafiące niszczyć cele powietrzne, jednak nie dane mu było na to wpaść. Nawet podczas gry na najwyższym poziomie trudności nie zauważyłem żadnych nadzwyczaj bystrych zagrywek ze strony komputerowego AI.

Cała sytuacja z kiepskim AI powoduje, że gra staje się łatwa, a co za tym idzie, przy ilości misji w liczbie siedmiu dla każdej ze stron, niezwykle krótka. Kampanię rozgrywaną USA udało mi się zakończyć w ciągu jednego popołudnia – podobnie było z kampanią Chin, choć tu akurat poświęciłem dwa wieczory. Nieco więcej czasu, ale to akurat ze względu na inną filozofię rozgrywki, zajęło mi zwycięstwo organizacją AŚW. I to wszystko. Wprawny gracz skończy „Generałów” w 3-4 dni. Do tego dochodzi niespójna fabuła, a raczej jej brak – po prostu brak jakiegoś konkretnie zarysowanego konfliktu podzielonego na pojedyncze misje, przerywane wspaniałymi renderowanymi filmikami (tak jak to miało miejsce na przykład w „pierwszym” C&C). Tego wszystkiego niestety nie ma – mamy za to wstawki filmowe wygenerowane na silniku graficznym gry oraz krótkie wstępy do misji (briefing) pokazujące nam, jakie nowe jednostki będziemy mogli użyć i z czym mniej więcej się zmierzymy. Osobiście uważam to za duży minus, gdyż właśnie filmy i fabuła były cechą charakterystyczną serii C&C.

Pewnego rodzaju rekompensatą jest tryb „multiplayer” – jest naprawdę dobrze przygotowany i zbalansowany. Kilka miesięcy temu brałem udział w tzw. Multiplayer Test i już wtedy potyczki z żywymi przeciwnikami były niezwykle fascynujące. Możliwość gry do ośmiu graczy na jednej mapie jest bardzo ciekawa i umożliwia nam wykorzystanie całego potencjału drzemiącego w C&C: Generals.

Na słowa uznania zasługuje oprawa dźwiękowa gry. Znakomicie oddane odgłosy bitew wszelkiego rodzaju wystrzały, eksplozje, krzyki żołnierzy, hałas emitowany przez pojazdy i jednostki latające... Do tego wszystko odtwarzane w systemie EAX oraz Surround. Muzyka, w zależności od strony, jaką gramy, zmienia się i jest na tyle ciekawa, że nie przeszkadza podczas gry.

Czas na kilkuzdaniowe podsumowanie. C&C: Generals to dobry przedstawiciel gatunku RTS, choć wyraźnie da się odczuć, że nie był stworzony przez legendarne studio Westwood. Znakomita grafika, dość duże wymagania sprzętowe, dużo zróżnicowanych jednostek, kiepskie AI oraz śmiesznie mała liczba misji dyskwalifikuje praktycznie tryb singleplayer, dobry dźwięk i świetny tryb multi... I jak tu wydać jakiś rzetelny werdykt? Powinienem to zrobić z podziałem na konkretną grupę graczy, tych, co chcą grać tylko w singla, oraz tych, co w multi. Dla tych pierwszych C&C: Generals będzie dobrym, choć krótkim RTSem – nie jestem przekonany, czy wartym swojej ceny. Dla tych drugich Generals to znakomita produkcja gwarantująca mnóstwo zabawy na wiele, wiele godzin. Końcowa ocena (88%) jest wypadkową ocen osobno dla trybu single oraz multi.

 











Ocena 82%
Fajek
Index GRY 01/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 48 »