GRY 01/2003  Czas Teraźniejszy « 45 »  

Jeśli chodzi o oprawę audio, to tu wielkich „fajerwerków” nie ma. Dźwięki towarzyszące nam podczas rozgrywki są dobrze dobrane i miłe dla ucha. Podczas bitwy możemy usłyszeć trochę więcej, ale też nic nie powali nas na kolana. Ot, średnie, solidne wykonanie - i to wszystko. Jeśli chodzi o muzykę, to tu też żadnych rewelacji nie ma. W zależności od tego, jaką rasą gramy, odgrywane są określone krótkie kawałki, specyficzne dla danego gatunku. Zresztą muzyka w grach nigdy mnie za bardzo nie interesowała, a już szczególnie w strategiach, gdzie uznawałem (i dalej uznaję) ten aspekt za całkowicie zbędny, więc tu moje wrażenia mogą być zabarwione zbyt dużą dozą subiektywizmu i moje zdanie w tym temacie należy potraktować z dużym przymrużeniem oka.

Bardzo ucieszy niektórych z Was wiadomość, że gra ta - jak na dzisiejsze czasy - ma wręcz fenomenalnie niskie wymagania sprzętowe. Zresztą nietrudno się dziwić, patrząc na jakość tekstur i grafiki, które nawet rok czy dwa lata temu uznane zostałyby za lekko przeterminowane. Z drugiej strony jednak strategie tego typu mają to do siebie, że ich odbiorcy mniejszą uwagę przywiązują właśnie do wszelkiego typu bajerów wizualnych. Kontynuując wątek sprzętowy mogę Wam z pewnością powiedzieć, że nawet na Pentium 266MHz z 128 MB RAMu u mojego kolegi gra działa bez zarzutu. Do zabawy potrzebne jest jednak 800 MB wolnego miejsca na twardzielu, co już może stanowić dla wielu posiadaczy słabiutkich konfiguracji pewien problem.

Multiplayer wydaje się być funkcjonalny. Nie miałem jednak jeszcze okazji skosztować tego rodzaju rozgrywki, ale na pewno niedługo, gdy już w pełni opanuje tajniki tej gry, skorzystam z tej ciekawej opcji. W końcu nie ma to jak zagrać z prawdziwym i myślącym "po ludzku" przeciwnikiem. Dostępne są opcje rozgrywki po sieci lokalnej, przez Internet za pomocą podpięcia się do konkretnego adresu IP, bądź za pośrednictwem serwerów GameSpy. Podczas rozgrywki, z tego co udało mi się dowiedzieć, nie ma możliwości prywatnego czatowania, istnieje tylko jeden publiczny kanał, a więc nie ma możliwości układania sekretnych planów za plecami innych graczy. Dla jednych jest to z pewnością udogodnienie, dla innych ograniczenie, uszczuplające nasze możliwości. Cóż... Ja należę do tych drugich, ale potrafię zrozumieć argumenty przemawiające za rozwiązaniem przyjętym przez autorów. Sama rozgrywka pozbawiona jest tur i ma charakter ciągły. Brak jest nawet przycisku końca tury, co odbije się z pewnością na szybkości i jakości rozgrywki multiplayerowej.

 

Master of Orion 3 ma zdecydowanie zadatki na grę przełomową i wielką, wiele rozwiązań jest nowatorskich i zasługuje na uznanie, niestety autorzy nie ustrzegli się kilku błędów i niedociągnięć, które mogą zrazić niejednego fana tejże serii. Przez pierwsze momenty zagłębiania się w grę byłem pod jej wrażeniem, jednak po kilku godzinach uczucie początkowej euforii zmieniać się zaczęło w zdenerwowanie, a wręcz chęć zaprzestania dalszej zabawy i powrotu do MOO2. Jednak już po pewnym czasie zaczyna się dostrzegać, że gra ta ma w sobie coś, co przyciąga - zapomina się o błędach, odkrywa się nowe możliwości i rozpoczyna się okres pełnego rozkoszowania tytułem. Gra ta na pewno spodoba się wielu wielbicielom gatunku, reszta graczy zaś może bardzo szybko się do niej zrazić. Jedno jest pewne, obojętnie wobec tej gry przejść nie można, gdyż wywołuje ona skrajne emocje, od bezgranicznego zachwytu, do całkowitego potępienia. Prawda jest taka, że aby MOO3 "poczuć", trzeba kochać gatunek i klimat, jaki ona tworzy - wtedy urasta ona do roli superprodukcji. W przeciwnym razie pozostaje tylko średnią, niedopracowaną, ale solidną produkcją.

Ocena 65% Łukasz „Luk” Kasztelowicz






Index GRY 01/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 45 »