„Heart of Darkness”
Rok produkcji: 1998
Producent: Amazing Games
Grałem na: PSX
Aż strach pomyśleć, ale zespół odpowiedzialny za stworzenie
„Serca w ciemnościach” pracował nad tym tytułem ponad sześć (!)
lat. Efekt, choć pewnie nie do końca spełnił nadzieje twórców, stał
na wysokim poziomie, co nawet w dobie panoszących się na każdym
kroku gier 3D pozwoliło mu na zdobycie sporej popularności.
Andy jest przeciętnym, może tylko nieco bardziej zagubionym
od swych rówieśników nastolatkiem. Po skończeniu zajęć w szkole,
której szczerze nienawidzi, biega ze swym psem po łąkach i polach.
Traf chce, że podczas jednego z takich wypadów, w długo oczekiwanej
przez chłopca chwili zaćmienia słonecznego, ukochany Whiski zostaje
wessany w otchłań. Andy, nie zastanawiając się długo, wyrusza w
podróż za przyjacielem!
I tu zaczynają się schody... Dokoła panoszą się żyjące
cienie - stwory za wszelką cenę próbujące pochwycić chłopaka w swe
sidła. Nasz bohater, zaopatrzony jedynie w broń energetyczną, musi
przebyć długą (przynajmniej teoretycznie, gdyż największą wadą gry
był właśnie krótki czas potrzebny do jej ukończenia) drogę, aby
uratować swego zwierzaka i bezpiecznie powrócić do domu.
Gra oferowała 8 różnorodnych poziomów, a od
typowych platformówek różniła ją nie tylko mocno rozbudowana
linia fabularna, ale i masa ciekawych łamigłówek.
|
|
„Rayman 2: The Great Escape”
Rok produkcji: 1999
Producent: Ubi Soft
Grałem na: PC
Kontynuacja wydanego przed ponad siedmioma już laty
„Raymana” ochrzczona została najlepszą pecetową platformówką ostatnich
sezonów. I faktycznie! Choć gierka była kolorowa niczym tęcza, a
schematy w niej zawarte wcześniej w sporej mierze wykorzystano chociażby
w Nintendowej odsłonie „Mario” – nie raziła ani cukierkowatością,
ani wtórnością! Bohaterem gry jest Rayman, niezbyt trzymający się
kupy mieszkaniec Krainy Snów. Jak to zwykle w grach tego typu bywa,
pewnego dnia kraina zostaje zaatakowana przez złych. Za tych robią
w tym przypadku kosmiczni piraci, którzy porywają przyjaciół naszego
bohatera. Rayman nie ma innego wyjścia – musi ruszyć w podróż, aby
ratować współziomków.
Celem staje się znalezienie czterech magicznych
masek, które po połączeniu pozwolą przywołać pradawnego Boga,
Polluksa. Ten, jako jedyny jest w stanie przepędzić wrogów ze
swego świata. Co ciekawe, Rayman tym razem nie posiada swych
magicznych umiejętności od razu. Dopiero wraz z progresem,
jaki poczynimy w rozgrywce, zostaną mu one stopniowo
udostępnione. Zabieg taki nadał zabawie jeszcze większego
kolorytu.
Epilog
Czy platformówki przetrwają próbę czasu i
ponownie staną się popularne?
Z całym szacunkiem, śmiem twierdzić, że gatunek
ten już dawno przeszedł do lamusa. Nowe produkcje coraz bardziej
skłaniają się ku przygodzie, wielowątkowej akcji i rozbudowaniu
świata (vide „Tomb Raider” czy „Oddworld”). Skakanie z platformy
na platformę i zbieranie kolorowych kamyczków stanowi zaś
domenę jedynie mało ambitnych produkcji dla dzieci. Znak czasu?
Najwyraźniej.
W moich wspomnieniach jednak już do końca tkwić
będą dźwięki, po których usłyszeniu zawsze przechodzą mnie
ciarki. Niezapomniane, znane z lat dzieciństwa...
„Ding, Ding. Ping, Padang. Dudum Dudumm! Ding, Ding. Ping, Padang. Dudum
Dudumm!”
|
Krzysztof "Bakterria" Mielnik
|
|
|