GRY 06/2003  Czas Teraźniejszy « 3 »  

"Enclave" to gra robiona na podobieństwo "Rune'a" czy chociażby nie wydanego w Polsce "Severance: Blade of Darkness", który w moim skromnym rankingu takich właśnie zręcznościówek fantasy znajduje się na niezagrożonym pierwszym miejscu. Bohatera, którym steruję, widać od tyłu (widok TPP). Jest to dobry wybór, chociażby dlatego, że z większością ataków trzeba dokładnie wymierzać i byłoby to po prostu niemożliwe przy ujęciu z pierwszej osoby. Nie zabraknie też kilku wrednych skoków (co prawda zestawiając "Enclave" z wyżej wymienionymi tytułami, jest ich tyle, co nic, ale jednak...), przy których sprawne "ustalenie" lotu bohatera decyduje o jego dalszym żywocie lub niechybnej śmierci. Jak na grę, która ma powiązania konsolowe (ukazała się m.in. na X-Boxa), kierowanie postacią sprawia ogromną przyjemność. Bohaterem steruje się standardowo, czyli poprzez połączenie klawiatury oraz myszki. Gryzoń może również posłużyć do takich rzeczy, jak wyprowadzania ataków, blokowania nadciągających ciosów czy też używania napotykanych dźwigni i różnego rodzaju przełączników. Oprócz tego dość często korzysta się z klawiszy służących do zamiany broni oraz wyjęcia środków leczniczych. Niestety, po kilku dniach spędzonych z "Enclave" dostrzegłem kilka rażących błędów. Niedopuszczalnym bugiem jest możliwość... zablokowania się klawiatury. Dzieje się tak, gdy w pewnych sytuacjach wciśnie się i przytrzyma trzy (lub, oczywiście, więcej) klawisze. Co więcej, nie ma na to skutecznego "lekarstwa". Trzeba po prostu mozolnie próbować je odblokować. Nie do końca dopracowano również niektóre ruchy sterowanej postaci. Podstawowe czynności przedstawiają się jeszcze bez zarzutów. Takie rzeczy, jak bieganie, kucanie czy skakanie nie tylko wyglądają ładnie, ale i są sprawnie wykonywane (tzn. natychmiast po wydaniu odpowiedniej komendy). "Enclave" ma natomiast duże problemy z poruszaniem postaci na różnych wysokościach. W szczególności widać to w trakcie korzystania z wind oraz schodów. Sterowany heros wykazuje wtedy bardzo dziwną przypadłość polegającą na nienaturalnym przeskakiwaniu. Nie powoduje to co prawda zacinania się w otoczeniu, ale na pewno razi po oczach i to mocno.

Zaczynając zabawę w "Enclave" steruję rycerzem. Jest to wręcz wymarzona postać dla tych, którzy uwielbiają machać mieczem, tnąc przy tym wszystkich znajdujących się w okolicy wrogów na plasterki. Nie oznacza to jednak, że jestem ograniczony do tej jednej postaci. Jeśli tego zapragnę, mogę zawładnąć duszą czarodziejki, druidki, tradycyjnego maga, inżyniera czy też halflinga. Sterowanie nimi sprawia ogromną frajdę, a to dlatego, że styl zabawy ulega niemal całkowitej metamorfozie. Najtrudniej mają z pewnością osobnicy zaznajomieni z bronią dystansową. O ile walka na odległość nie sprawia im żadnych problemów, to jeśli dojdzie do bezpośredniego starcia, pozostaje im jedynie ucieczka. No, chyba że mają skłonności kamikadze. Trochę zbyt łatwo steruje się natomiast postaciami opartymi o magię, a to dlatego, że są one... wielofunkcyjne. Do walk na odległość wykorzystują swoje magiczne laski. Nie jest to jednak ich jedyne przeznaczenie (lasek), ponieważ równie dobrze mogą wytwarzać specjalną barierę chroniącą przed większością ataków. Gdyby tego jeszcze było mało, postaci te przeważnie są zaopatrzone w sztylety, z których ogromna większość ma wiele przydatnych atrybutów (jak np. zatruwanie). Identycznie prezentują się "źli". Zabawę zacząłem assassinem, ale gdy ten mi się znudził, sprawdzałem, jak gra się lichem (świetny mag), bombardierem (jak sama nazwa wskazuje, to ekspert od materiałów wybuchowych), goblinem (cechuje się ponadprzeciętną zwinnością) czy też berserkerem (to z kolei wyśmienity wojownik). Szkoda tylko, że tak naprawdę większość z nich w ogromnym stopniu przypomina osobników, którymi sterowałem w trakcie rozgrywania kampanii dla jasnej strony. Taktyka walki nie ulega więc żadnym zmianom. Jedyne różnice tyczą się ich wyglądu zewnętrznego i na przykład efektów rzucania czarów. Bohaterów jest w sumie dwunastu, co w zupełności wystarcza. Autorzy mają u mnie plusa za to, że nie starali się wysilać przy stwarzaniu jakichś niespotykanych postaci, a te, które są, dopieścili na miarę swoich możliwości. Gdyby tylko bardziej je zrównoważono (np. osłabiając nieco magów), to powiedziałbym nawet, że blisko im do ideału. Niezrozumiała (przynajmniej dla mnie) jest natomiast totalna dowolność w dobieraniu postaci do kolejnych etapów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby na przykład każdy poziom kończył się powrotem do czegoś w rodzaju bazy wypadowej. Co to, to nie! Świetnym przykładem jest jedna z misji strony ciemnej. Pod koniec czwartego etapu sterowana postać przy pomocy zaklęć zostaje uwięziona w magicznej księdze i zanim będzie mogła ruszyć dalej, musi się z niej uwolnić.

 

»



Index GRY 06/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 3 »