GRY 03/2003  Czas Teraźniejszy « 6 »  

Krokiem rozpoczynającym karierę jest odebranie wiadomości - propozycji udowodnienia swoich umiejętności. Rozgrywka w tym trybie jest stosunkowo długa i, wraz z postępem, wymaga coraz większych umiejętności. Race Driver należy do tych gier, w których kluczem do zdobycia pucharu jest perfekcjonizm. Dlatego przed rozpoczęciem jakiegokolwiek turnieju należy zapoznać się z bolidami oraz trasami. Opanowanie maszyny i każdego zakrętu to podstawa, gdyż później dochodzą jeszcze natrętni przeciwnicy.

Nie wszystkie trasy i samochody dostępne są od samego początku – aby móc z nich skorzystać, należy je odblokować poprzez uczestniczenie i odnoszenie sukcesów w turniejach. A bryczek, o czym już wspomniałem, jest niemało, m.in.: BTCC – Alfa Romeo 147, Lexus IS200, Peugeot 406 Coupé, Vauxhall Astra Coupé, DTM – Audi TT-R, Mercedes – Benz CLK-DTM, V8 – Ford Falcon, Holden Commodore, ALFA GTV CUP – Alfa Romeo GTV, PACIFIC CHALLENGE – Mitsubishi Mirage, Subaru Impreza WRX i wiele, wiele innych. Nie zabrakło także modeli startujących w ‘Elite Championship B’: siedmiolitrowy Dodge Charger, AC Cobra Mk4 CRS, Corvette, Mini Cooper (!), Mitsubishi Evo VI czy TVR Tuscan R. i inne. Każdy model zawiera stosunkowo dużo szczegółów, zarówno trójwymiarowych, jak i całkiem płaskich, czyli wszelkiego rodzaju nalepki itd. Widok ze środka kabiny jest raczej ubogi, aczkolwiek zawiera wszystkie niezbędne zegary i wskaźniki.

O ile podczas jazdy nie da się pewnych rzeczy zauważyć, to podczas powtórek wszystko widać jak na dłoni. Felgi aluminiowe są trójwymiarową, a nie imitującą taki efekt teksturą, na szybach i lakierze widać odbijające się otoczenie, spod kół leci dym, na jezdni pozostają ślady opon. Ale to wszystko jest niczym, dopóki samochody nie zderzą się. Wówczas widać kruszące się szyby, wygniatające się i odpadające części karoserii – szczególnie, jeśli w tym samym spektaklu uczestniczy kilka pojazdów. Usterki widoczne są gołym okiem oraz na wyświetlaczu pokazującym, która część samochodu ucierpiała najbardziej. Efektownie wygląda wyścig liczący bagatela maksymalnie 60 okrążeń, gdzie duża część graczy jeździ poobijanymi bolidami. Jeśli chodzi o pozostałą część oprawy graficznej, to prezentuje się bardzo dobrze. Duże i różnorodne tekstury oraz efekty specjalne sprawiają, iż obcowanie z grą nie sprowadza się tylko do prowadzenia pojazdu, ale także do podziwiania widoków. Do naszej dyspozycji oddanych zostaje prawie 40 torów, ulokowanych na terenach przeróżnych państw świata (wirtualne tory powstały w oparciu o rzeczywiste dane). Oczywiście nie trzeba chyba wspominać o zmiennych warunkach pogodowych.

Tory - mierzące około dwie mile - ulokowane są na terenach Wielkiej Brytanii (przede wszystkim), w Niemczech (zróżnicowane trasy, niekiedy w dwóch „wersjach”), Australii (siedem tras z naprawdę niezłymi widokami – Bathurst mierzy 3.86 mili), Ameryce (Bristol Speedway liczy niespełna milę i jest to „zwykły” owal, podobnie jak jeszcze dwa tory - znane z wyścigów Nascar), po dwa we Francji, Włoszech i Japonii (w tym sławna „Fuji”) i po jednej trasie w Austrii, Hiszpanii, Belgii i Holandii. Jest w czym wybierać.

Sztuczna inteligencja, którą autorzy tak bardzo chwalili się przy okazji wszelakich materiałów prasowych... sprawdza się w praktyce. Komputerowi przeciwnicy są wyrafinowani. Jeśli gracz w jednym wyścigu spycha rywali, to może być pewien, że w następnym oni będą zachowywać się wobec niego identycznie. Spychanie poza tor, na śliską trawę, jest ciosem nokautującym. Nie ma nic bardziej denerwującego od sytuacji, gdy jadę, powiedzmy, w pierwszej trójce, a gracz jadący za mną wyrzuca mnie z toru... Dlatego też opanowanie trasy i samochodu jest rzeczą podstawową. Pewnym udogodnieniem jest wskazanie za pomocą czerwonej strzałki, po której stronie znajduje się jadący za mną pojazd. Poza ćwiczeniami nieraz przyda się „zerknąć pod maskę”, czyli zmiana ustawień samochodu. Hamulce, skrzynia biegów, opony, zawieszenie i cała reszta bezpośrednio przekłada się na osiągi, co jest rzeczą całkowicie naturalną. Jednakże dla mniej zaawansowanych graczy ta część gry może okazać się „czarną magią”, tym bardziej, że program nie oferuje żadnej podpowiedzi dla początkujących.

Mocną stroną programu są wszystkie elementy dźwiękowe. Odgłosy pracy silnika są bardzo realistyczne – odróżnienie pracy BTCC od V8 nie sprawia większego problemu. Szczególnie przy jeździe z prędkością w okolicach 200 km na godzinę. Odgłosy uderzeń, tłuczonej szyby czy pisków opon na 180-stopniowym zakręcie także brzmią bardzo dobrze. Na ścieżce muzycznej znalazły się głównie zespoły popularne w Wielkiej Brytanii: Lynkyrd Skynyrd, Thin Lizzy, Iggy & The Stooges, Al Green i inni.

TOCA Race Driver (w Północnej Ameryce wydana pod nazwą Pro Race Driver) jest jednym z najciekawszych tytułów wydanych w ostatnim czasie na PC. Jest jedną z tych gier, dla których warto mieć dodatkowy kontroler w rodzaju dżojstika albo najlepiej kierownicy. Mnogość samochodów i tras oraz naprawdę dobra oprawa wizualna to atuty gry, a o minusy raczej trudno. Jednym z najlepszych aspektów gry jest towarzyszący szybkiej jeździe efekt rozmycia – dzięki niemu po prostu czuć osiąganą prędkość. Dostępny w grze multiplayer pozwala na rozgrywkę do ośmiu graczy jednocześnie, a także 12 trybów rozgrywki, z czego 11 to mistrzostwa + wolna jazda. Osiem graczy to znacznie mniej niż 20 w Nascar 2003, ale mimo to zabawa i tak jest przednia.

Ocena 80% Maciek „Valpurgius” Hajnrich

 

 

 

 



Index GRY 03/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 6 »