Krokiem rozpoczynającym karierę jest odebranie wiadomości -
propozycji udowodnienia swoich umiejętności. Rozgrywka w tym trybie jest
stosunkowo długa i, wraz z postępem, wymaga coraz większych umiejętności. Race
Driver należy do tych gier, w których kluczem do zdobycia pucharu jest
perfekcjonizm. Dlatego przed rozpoczęciem jakiegokolwiek turnieju należy
zapoznać się z bolidami oraz trasami. Opanowanie maszyny i każdego zakrętu to
podstawa, gdyż później dochodzą jeszcze natrętni przeciwnicy.
Nie wszystkie trasy i samochody dostępne są od samego
początku – aby móc z nich skorzystać, należy je odblokować poprzez
uczestniczenie i odnoszenie sukcesów w turniejach. A bryczek, o czym już
wspomniałem, jest niemało, m.in.: BTCC – Alfa Romeo 147, Lexus IS200, Peugeot
406 Coupé, Vauxhall Astra Coupé, DTM – Audi TT-R, Mercedes – Benz CLK-DTM, V8 –
Ford Falcon, Holden Commodore, ALFA GTV CUP – Alfa Romeo GTV, PACIFIC CHALLENGE
– Mitsubishi Mirage, Subaru Impreza WRX i wiele, wiele innych. Nie zabrakło
także modeli startujących w ‘Elite Championship B’: siedmiolitrowy Dodge
Charger, AC Cobra Mk4 CRS, Corvette, Mini Cooper (!), Mitsubishi Evo VI czy TVR
Tuscan R. i inne. Każdy model zawiera stosunkowo dużo szczegółów, zarówno
trójwymiarowych, jak i całkiem płaskich, czyli wszelkiego rodzaju nalepki itd.
Widok ze środka kabiny jest raczej ubogi, aczkolwiek zawiera wszystkie
niezbędne zegary i wskaźniki.
O ile podczas jazdy nie da się pewnych rzeczy zauważyć, to
podczas powtórek wszystko widać jak na dłoni. Felgi aluminiowe są trójwymiarową,
a nie imitującą taki efekt teksturą, na szybach i lakierze widać odbijające się
otoczenie, spod kół leci dym, na jezdni pozostają ślady opon. Ale to wszystko
jest niczym, dopóki samochody nie zderzą się. Wówczas widać kruszące się szyby,
wygniatające się i odpadające części karoserii – szczególnie, jeśli w tym samym
spektaklu uczestniczy kilka pojazdów. Usterki widoczne są gołym okiem oraz na
wyświetlaczu pokazującym, która część samochodu ucierpiała najbardziej.
Efektownie wygląda wyścig liczący bagatela maksymalnie 60 okrążeń, gdzie duża
część graczy jeździ poobijanymi bolidami. Jeśli chodzi o pozostałą część oprawy
graficznej, to prezentuje się bardzo dobrze. Duże i różnorodne tekstury oraz
efekty specjalne sprawiają, iż obcowanie z grą nie sprowadza się tylko do
prowadzenia pojazdu, ale także do podziwiania widoków. Do naszej dyspozycji
oddanych zostaje prawie 40 torów, ulokowanych na terenach przeróżnych państw
świata (wirtualne tory powstały w oparciu o rzeczywiste dane). Oczywiście nie
trzeba chyba wspominać o zmiennych warunkach pogodowych.
Tory - mierzące około dwie mile - ulokowane są na terenach
Wielkiej Brytanii (przede wszystkim), w Niemczech (zróżnicowane trasy, niekiedy
w dwóch „wersjach”), Australii (siedem tras z naprawdę niezłymi widokami –
Bathurst mierzy 3.86 mili), Ameryce (Bristol Speedway liczy niespełna milę i
jest to „zwykły” owal, podobnie jak jeszcze dwa tory - znane z wyścigów
Nascar), po dwa we Francji, Włoszech i Japonii (w tym sławna „Fuji”) i po
jednej trasie w Austrii, Hiszpanii, Belgii i Holandii. Jest w czym wybierać.
Sztuczna inteligencja, którą autorzy tak bardzo chwalili
się przy okazji wszelakich materiałów prasowych... sprawdza się w praktyce.
Komputerowi przeciwnicy są wyrafinowani. Jeśli gracz w jednym wyścigu spycha
rywali, to może być pewien, że w następnym oni będą zachowywać się wobec niego identycznie.
Spychanie poza tor, na śliską trawę, jest ciosem nokautującym. Nie ma nic
bardziej denerwującego od sytuacji, gdy jadę, powiedzmy, w pierwszej trójce, a
gracz jadący za mną wyrzuca mnie z toru... Dlatego też opanowanie trasy i
samochodu jest rzeczą podstawową. Pewnym udogodnieniem jest wskazanie za pomocą
czerwonej strzałki, po której stronie znajduje się jadący za mną pojazd. Poza
ćwiczeniami nieraz przyda się „zerknąć pod maskę”, czyli zmiana ustawień
samochodu. Hamulce, skrzynia biegów, opony, zawieszenie i cała reszta
bezpośrednio przekłada się na osiągi, co jest rzeczą całkowicie naturalną.
Jednakże dla mniej zaawansowanych graczy ta część gry może okazać się „czarną
magią”, tym bardziej, że program nie oferuje żadnej podpowiedzi dla
początkujących.
|
|
Mocną stroną programu są wszystkie elementy dźwiękowe.
Odgłosy pracy silnika są bardzo realistyczne – odróżnienie pracy BTCC od V8 nie
sprawia większego problemu. Szczególnie przy jeździe z prędkością w okolicach
200 km na godzinę. Odgłosy uderzeń, tłuczonej szyby czy pisków opon na 180-stopniowym
zakręcie także brzmią bardzo dobrze. Na ścieżce muzycznej znalazły się głównie
zespoły popularne w Wielkiej Brytanii: Lynkyrd Skynyrd, Thin Lizzy, Iggy &
The Stooges, Al Green i inni.
TOCA Race Driver (w Północnej Ameryce wydana pod
nazwą Pro Race Driver) jest jednym z najciekawszych tytułów wydanych w ostatnim
czasie na PC. Jest jedną z tych gier, dla których warto mieć dodatkowy
kontroler w rodzaju dżojstika albo najlepiej kierownicy. Mnogość samochodów i
tras oraz naprawdę dobra oprawa wizualna to atuty gry, a o minusy raczej
trudno. Jednym z najlepszych aspektów gry jest towarzyszący szybkiej jeździe
efekt rozmycia – dzięki niemu po prostu czuć osiąganą prędkość. Dostępny w grze
multiplayer pozwala na rozgrywkę do ośmiu graczy jednocześnie, a także 12 trybów
rozgrywki, z czego 11 to mistrzostwa + wolna jazda. Osiem graczy to znacznie
mniej niż 20 w Nascar 2003, ale mimo to zabawa i tak jest przednia.
Ocena 80% Maciek „Valpurgius” Hajnrich
|
|
|