GRY 03/2003  Czas Teraźniejszy « 10 »  

Zmęczeni nieziemsko, ale niezwykle zadowoleni z wykonanego zadania, wsiedliśmy do helikoptera, by po dłuższym locie znaleźć się w bazie. I to w jak najlepszym momencie, gdyż przeciwnik nie zasypiał gruszek w popiele, a noc to była jego pora...


Co się działo później? Nie o wszystkim chcę, nie o wszystkim mogę, nie o wszystkim umiem wam opowiedzieć... Dlaczego? Odpowiedź nie jest prosta... Kilka rzeczy muszę zachować dla siebie ze względu na pewne papiery, które podpisałem. O innych trudno mi mówić... Kiedy na przykład przypomnę sobie moje zejście do podziemnego tunelu, czy raczej całego miasta, w poszukiwaniu przetrzymywanego tam naszego chłopaka... Ten mrok, ten strach... Ćwiczenia ćwiczeniami, ale nawet w najmniejszym stopniu nie pozwolą wam one odczuć tego, co poczujecie, schodząc w głąb mrocznego labiryntu. Wierzcie mi, nie schodźcie nigdy do tuneli, gdzie za każdym zakrętem może się czaić uzbrojony po zęby wróg, a o wszystkim decyduje ten ułamek sekundy, jaki mija pomiędzy reakcją mózgu, a wykonaniem polecenia przez spocony palec, trzymany na spuście pistoletu...


O co pytasz? Co zapamiętałem jeszcze z Wietnamu? Mimo iż minęło już wiele lat od tamtych wydarzeń, pamięć mnie nie zawodzi... Przeżyłem w Namie bardzo wiele: rzeczy dobrych i złych, pięknych i przerażających, chwil bohaterstwa i tchórzostwa, odwagi i pokory, uniesienia i... Dlatego tak trudno teraz mi o nich opowiadać. Na moich rękach umierali koledzy z plutonu, z moich rąk ginęli ludzie broniący własnego kraju... Co mogło być pięknego w tym zielonym piekle? Ono samo było cudowne. Tak, wiem, wielu twierdzi inaczej. Ale ja wiem swoje...Wspominałem wam już, że kiedy po raz pierwszy zanurzyłem się w gąszcz, poczułem się jak w raju. Pamiętacie? I to wrażenie, mimo iż ten raj był miejscem, gdzie ginęli ludzie, nie opuściło mnie do końca pobytu tam. Nie wiem, może i ktoś powie, że jestem jakiś odchylony od normy, ale jeśli miałbym ocenić moje wrażenia wizualne, powiem stanowczo, że mnie w Namie podobało się. I słońce, przedzierające się przez plątaninę liści i gałęzi nad naszymi głowami, i poranne mgły, majaczące wśród drzew, i wielkie paprocie, i ogromne bambusy, i bagna, i... To piękny kraj. Szkoda tylko, że tak doświadczony w trakcie wojen...

 


 

Pamiętam też te dźwięki... Myślicie, że dżungla to martwe miejsce pełne dzikiego zielska? Nic bardziej mylnego. Ten świat żyje! Słychać śpiew ptaków, dźwięki wydawane przez owady i wszelkie inne pełzające i skaczące paskudztwa, trzask łamanych gałązek pod stopami, szum wody w krystalicznie czystych potokach... Nie sposób opisać słowami wszystkiego, co można usłyszeć w dżungli.

A w szczególności człowiek jest wówczas wyczulony na dźwięki, które nie należą raczej do świata przyrody, takie jak na przykład zgrzyt odsuwanego zamka w AK-47... Wierzcie mi lub nie, ale słaby słuch podczas tego rodzaju walk może oznaczać jedno: natychmiastową śmierć...

I pamiętam muzykę... Tej chyba najbardziej mi brakowało, gdy stamtąd wróciłem. Wspaniała, cudowna, genialna muzyka z końca lat sześćdziesiątych... Widzieliście kiedyś atak helikopterów na wioskę w rytm gitarowych riffów? W filmie?! To nie to samo... Teraz, kiedy słyszę gitarę Hendrixa, to zawsze już kojarzyć mi się będzie z helikopterami... Że co? Zapach napalmu o poranku?! Słyszałem te słowa i radzę, zapomnijcie o ich autorze... Chorych powinno się leczyć, a nie cytować... Wsłuchajcie się w muzykę, ona przynosi ukojenie...

Nie, to nie tak, jak myślisz, młodzieńcze... Nie wszystko złoto, co się świeci i nie wszystko w Wietnamie mogę zaliczyć do rzeczy, o których chciałbym pamiętać. Na szczęście młodość ma to do siebie, że niezbyt długo przechowuje wrażenia niekorzystne. Wielokrotnie wkurzałem się na moich kumpli z oddziału, że łażą za mną jak gamonie i czasem blokują się w okopach. Kiedy indziej zaś nie wykonywali swoich zadań odpowiednio i wydawało się, że rozkazy to ich nie dotyczą lub postanowili szybko polec śmiercią bohatera. Ale jednak z perspektywy czasu... To byli wspaniali chłopcy i cieszę się, że mogłem ich poznać i walczyć z nimi ramię w ramię... Wkurzała mnie ta paskudna ciemność tuneli, których nie rozświetlała nawet latarka, denerwowała nierówna czasami sprawność oddziałów wroga, złożonych po części ze samych snajperów prezentujących najwyższy poziom wyszkolenia i jednocześnie sporego grona typowego mięsa armatniego, lezącego pod lufy karabinów jak cielęta na rzeź, irytował słaby zasięg granatów, które latały jak chciały... Parę rzeczy mógłbym jeszcze wymienić, ale po co? Komu to potrzebne?!


To była moja młodość, najpiękniejsze lata życia... Jeździłem z pomocą medyczną do górskich wiosek pod ogniem nieprzyjacielskich karabinów, naprowadzałem bombowce na wioski opanowane przez VC, cudem przeżyłem katastrofę helikoptera, gdy niespodziewanie zaatakowały nas rosyjskie MIG-i, szturmowałem wzgórza, których zdobywanie nie miało sensu, "zwiedzałem" turystycznie ruiny Po Tlong Karai, starożytnej świątyni, zamienionej przez komunistów w twierdzę wraz z jej niebywałą, podziemną infrastrukturą, walczyłem w obronie wysuniętych placówek naszych wietnamskich sprzymierzeńców z Południa... Odbyłem ponad 20 misji... aż do ostatecznego odwrotu... z pokorą i godnością... sterany życiem...


Co?! Już?! Facet, nie przeginaj, przecież jeszcze nie świta... Ale jesteś marudny... No widzisz, chłopaki mają rację, nawet połowy jeszcze nie zdążyłem im opowiedzieć... Dziesięć minut? Dobra, to nalej strzemiennego i kończymy...


To prawda... Długo mógłbym wam jeszcze opowiadać o swoich doświadczeniach z tamtych lat. Wiele widziałem, wiele przeżyłem, wiele doświadczyłem. Moja opowieść mogłaby ciągnąć się w nieskończoność... Ale na zakończenie powiem wam tylko jedno: wojna to coś okropnego, to zło... Dlatego radzę, trzymajcie się od tego wszystkiego z daleka. Macie kina, telewizję, gry komputerowe...


One pozwolą wam odczuć namiastkę tego, co ja sam przeżyłem w dżungli Wietnamu. I to tam właśnie, z tej pozycji, siedząc bezpiecznie przed szklanym ekranem, oglądajcie wojnę...


Bo nie ma nic gorszego, jak utracona młodość... Głupia, bo głupia, ale młodość, która, gdy odejdzie, to już nie wróci... Zapamiętajcie te słowa starego sierżanta, który swoje najlepsze lata zostawił w zielonym piekle...
Barman, wychodzimy, ile płacę...?

 


Ocena 85% Bolesław "Void" Wójtowicz


Index GRY 03/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 10 »