Kmineq0000
Przyjemna giera mimo iż nie grałem...ale czuje to...
Carn
Coś się święci, coś dobrego coś... coś... :)
Artemis Whitecrow
Gierka zapowiada się ekstra. Pytanie tylko, czy wyjdzie u nas, a jeśli tak to kiedy i kto wyda? Jak by tak jeszcze spolszczona była, ehhhh...
Yarkabalka
Komentarze odnośnie recenzji gry "the guild" i uwag recenzenta
Pierwszą myślą, jaka mi się nasunęła po przeczytaniu tekstu, było to, ze oto mamy klasyczny przykład gracza (Stranger) zmanierowanego do tego stopnia, ze nie tylko odbiegający od jego przyzwyczajeń i preferencji interfejs nie znajduje jego akceptacji, ale wręcz zniechęca go do gry. to, ze taki interfejs utrudnia naukę gry, to oczywiste, gdyż trzeba oprócz zasad i mechaniki gry nauczyć się także jej obsługi, ale żeby było to przyczyna nie podjęcia nawet próby nie zagłębienia się w szczegóły - zwłaszcza w wypadku recenzenta? To, co napisał, świadczy o zaledwie pobieżnym potraktowaniu tematu.
"Możemy próbować zdobyć sławę, zająć intratną pozycję urzędową, założyć wielowiekową dynastię, zgromadzić kosztowności bądź też po prostu stać się najsłynniejszą osobą w okolicy w wybranym przez siebie fachu"
Cały dowcip tej gry polega na pokazaniu, w jaki sposób pozycja zawodowa, wpływy, status społeczny i oficjalny (w tamtych czasach urzędnikami miejskimi zostawali mieszkańcy o wysokim prestiżu, czerpiący główne dochody z innych źródeł niż pensja urzędnika) i nieustanna rywalizacja miedzy rodami zazębiały się w średniowiecznym społeczeństwie. Można skupić się na jednym z tych elementów, ale na wyższych poziomach trzeba dbać o wszystko...
Jednym z ciekawszych elementów jest tez możliwość, po śmierci bohatera, zamiany się w jego potomka. Ludzie w tamtych czasach żyli krotko, ca 50 (po dożyciu krytycznego wieku 6 lat, gdyż największa śmiertelność była wśród noworodków i małych dzieci). Wiąże się to z koniecznością odpowiedniego wychowania i edukacji potomka – rozwijające intelekt zabawki, terminowanie w zawodzie, wreszcie uniwersytet. To wszystko kosztuje, i to niemało. W dodatku umiejętności początkowe dziecka są uzależnione od umiejętności męża i żony (o swoją drugą połowę też trzeba w odpowiednim momencie zadbać, zdobywając jej serce czy uznanie cierpliwością i prezentami), co powoduje, że dzieci urodzone później są „lepsze”, gdyż twoje umiejętności stale wzrastają.
„bardzo przydatne są na przykład specjalne posrebrzane pierścienie, które polepszają rezultaty prowadzonych negocjacji. Niestety, wprowadzenie takich „niby-magicznych” przedmiotów w moim przekonaniu jest niepotrzebne. W końcu z założeń „Europy 1400” wynika, iż gra w miarę swych możliwości chce jak najlepiej oddawać zależności panujące w Średniowiecznym społeczeństwie. Mam więc spore obawy co do tego, czy aby naprawdę takie magiczne pierścienie były wtedy w powszechnym użyciu ;-)”
Srebrny pierścień nie poprawia negocjacji, tylko podnosi reputację, co przydaje się, jeśli jesteś sądzony za przestępstwa, a przede wszystkim jeśli próbujesz zdecydować się na karierę urzędniczą. Każda izba (np. pisarze miejscy, straż miejska) ma prawo sama powoływać nowych członków a także odwoływać niegodnych ze swojego grona. Potrzebujesz więc poparcia wielu ludzi, chcąc się dostać na szczyty drabiny społecznej (jest bodaj 9 szczebli).
Ten srebrny pierścień nie jest także magiczny. Tu kłania się odrobinę wykształcenie ogólne. Społeczeństwo tamtej doby, zwłaszcza w miastach, jest silnie zhierarchizowane. W zależności od pozycji, masz prawo i obowiązek zachowywać się inaczej, ubierać się inaczej, w niektórych wypadkach czesać się inaczej. Do twojej pozycji są przypisane atrybuty oznaczające status, bogactwo czy urząd. Nosząc pewne przedmioty pokazujesz, że stać cię na nie i że jesteś czymś lepszym od plebsu, co automatycznie podnosi twój prestiż w oczach niższych i równych tobie i zmienia ich zachowanie.
|
|
W grze są też inne przedmioty, które można nazwać magicznymi. Ale większość z nich to amulety – ma ci przynieść szczęście, pomóc w walce, ochronić przed pomówieniem itp. Wytłumaczyć to jednak można spokojnie tym – jeśli realizm jest dla recenzenta tak ważny – że w tamtych czasach ludzie wierzyli w takie rzeczy. I jeśli twój przeciwnik widzi na twojej piersi amulet sprawiający, że twoja ręka jest - wedle was obu - bardziej niechybna, to on wie, że ma przerąbane w pojedynku. A jeśli tak myśli - to pewnie tak się stanie. Psychika to potężna rzecz.
Tylko jeden przedmiot (wedle mojej pamięci) jest stricte magiczny. Jest to mikstura Faustusa, potrafiąca przedłużyć życie. Jak ktoś dobije 200 lat, to pozytywnym myśleniem nie da się tego wytłumaczyć. Ale jak się nie chce, to nie trzeba używać.
„Opanowanie podstaw gry zajmuje zdecydowanie za dużo czasu”
Za dużo? Jak gra nie jest łatwa – a to jest gra strategiczna w realiach średniowiecza – to trzeba poświęcić jej trochę czasu. Tu nie ma setek statystyk, których się trzeba nauczyć. Uczysz się obserwując, jaki wpływ mają twoje działania na otoczenie i jego reakcję. Ale – jak dla mnie – to było bardzo ciekawe.
„Mamy więc nieustannie zmieniające się prawa i przywileje, konkurencję, która rzuca kłody pod nogi przy każdej możliwej do tego sytuacji, mnóstwo okienek i czynności, które należy wykonać, aby nie zostać na szarym końcu i wreszcie wyśrubowane cele, które ciężko osiągnąć.”
Naprawdę nie rozumiem tego zarzutu. Jest tych kilkaset budynków, mnóstwo warsztatów działających na rynku i tworzących twoje otoczenie konkurencyjne, inne zawistne rody. To generuje interakcje z graczem. Ale to naturalne –gra jest ciekawa, jak coś się dzieje. I tak jak oni ci kłody rzucają, tak i ty się możesz zabawić. I to naprawdę nieźle, od pobić, przez uwięzienie, podpalenie, fałszywe oskarżenia czy szpiegostwo. Jak się postara człowiek, to przeciwnicy, nawet ci najbutniejsi, przyjdą z pokorną prośbą, czy aby tej wendetty nie można by zakończyć? Wtedy człowiek czuje przyjemność z dobrze wykonanej pracy...
„Zupełnie nie pomaga tu nawet wybór poziomu trudności.”
Tak, niestety to prawda. Po paru dniach gra staje się zbyt prosta. Nawet na maksymalnych ustawieniach. Na szczęście można kupić dodatek (niestety, nie miałem go w rękach, ale czytałem komentarze), który dorzuca jeszcze nowe elementy.
„źle rozwiązana mapa”
To niestety jest prawda. Na widoku trójwymiarowym przesuwanie jest zbyt wolne i nie można oddalić widoku na tyle, aby można było ogarnąć większy obszar miasta. Na widoku 2D mamy ładną mapkę, z zaznaczonymi herbami przynależnościami rodowymi budynków. Niestety, nie są one podpisane, przez co znalezienie np. kowala, gdyż potrzebujesz kupić złoty łańcuch, może być problemem.
„Po drugie, brak szybkich odnośników do najważniejszych budynków, np. z jakiejś listy.”
Ależ szanowny panie, taka możliwość istnieje. I to w pełni konfigurowalna. Będąc w jakimś budynku można stworzyć skrót pod klawisz funkcyjny, który będzie natychmiast przenosił właśnie w to miejsce. Oczywiście, trzeba je najpierw zrobić – wysiłek – ale za to samemu się decyduje, co to są „najważniejsze budynki”.
„Po trzecie, koszmarnie wykonane przechodzenie do dalszych podmenu będąc już wewnątrz jakiegoś budynku. Polega to na wyszukiwaniu miejsc, które można by było zaznaczyć. Dopiero po najechaniu i kliknięciu mychą pojawia się odpowiednie menu. Fakt, po pewnym czasie można się do nich przyzwyczaić, ale początkowo, niczym w rasowych przygodówkach, trzeba obadać cały ekran gryzoniem.”
Po krótkim czasie grania, bardzo łatwo jest się tych miejsc nauczyć. Po pierwsze, są one w większości identyczne dla każdego budynku – magazyn, wozownia, książka z personelem czy dyplom mistrza (o ile się go wynajmuje). Jak widać, nie jest tego dużo. Każdy budynek ma też swój własny warsztat – ale jest on charakterystyczny dla niego: kowal ma kowadło, karczmarz ma aparaturę do destylowania. Kłopotem jest może alchemik, gdyż tam niektóre rzeczy mogą zaskoczyć. Ale to tylko raz w życiu.
„wreszcie po czwarte, maksymalnie utrudnione wydawanie poleceń podwładnym. Nie dość, że trzeba takiego delikwenta zaznaczyć to jeszcze przenieść jego ikonkę do wskazanego pola, wpasować w nie i dopiero wcisnąć odpowiednie klawisze (kłaniają się kolejne niewygodne przyciski)”
Odpowiem tak: ja oraz mój kolega, szczęśliwy posiadacz tej gry, nie mieliśmy najmniejszych kłopotów z tym. Pański przykład pokazuje, że można mieć z tym kłopoty – i należy to poprawić – ale nazywanie tego menu „maksymalnie utrudnionym” jest przesadą.
|