GRY 01/2003  Czas Teraźniejszy « 39 »  

Brak pewnej logiki jest zresztą obecny w całej grze. Wystarczy tylko wspomnieć, że Jimmy nie potrafi czasem wejść na kilkucentymetrowy krawężnik, jego piła łańcuchowa nie potrafi przeciąć drewnianego płotka czy cieniutkiego drzewka i pełno jest drzwi, których nie da się otworzyć, chociaż na pierwszy rzut oka wystarczyłby porządny kopniak (nie mówię już o ataku piłą). Takich niedociągnięć jest mnóstwo, także sterowanie nie jest doskonałe i kamera często pokazuje zupełnie inny obszar od tego, którym jesteśmy zainteresowani. Nie zdziwi chyba też fakt, że nasza postać słucha nas tak bezmyślnie, że z radością może biegać w miejscu mając przed sobą ścianę. Kolejny zarzut to jakaś „kluczomania” – przez pół gry męczymy się, szukając odpowiedniego kluczyka do kolejnych drzwi, często ledwo trzymających się w zawiasach!

Miasto, po którym się poruszamy, wygląda dosyć dobrze (nie mam tu na myśli bynajmniej stanu budynków i infrastruktury). Mimo iż wszystkie ulice i budynki wyglądają bardzo podobnie i dosyć monotonnie biegamy między zabudowaniami Silent Hill, wszystko jest narysowane w miarę ładnie. Tekstury mogłyby być bardziej dopracowane, jednak wszędobylska mgła dość skutecznie zamazuje niedociągnięcia grafików. Klimat jest wzmacniany dzięki... klaustrofobiogennym pomieszczeniom rodem z obrazów najlepszych surrealistycznych malarzy. A wszystko jeszcze jest wzmacniane efektami świetlnym (naprawdę doskonałymi!) i błyskom naszej latarki włożonej w kieszeń na klatce piersiowej.

Podobnie dźwięk jest w tej grze znakomicie przygotowany, nawet jak na wymagania horroru. Odgłosy wbiegania po starych schodach, tłuczone szkło, skrzypiące drzwi – jednym słowem wszystko, czego nie może zabraknąć we wzorowym „straszycielu”. Do tego nasze radyjko przenośne, które wydaje z siebie szumy, ilekroć tylko zbliżymy się do jakiegoś stwora – efekt ten potrafi przyspieszyć puls najbardziej opanowanego gracza. Animacje też są na bardzo wysokim poziomie i napawają nadzieją, że już wkrótce gry tego typu będą tak realistyczne, że aż niebezpieczne dla naszego serca.


W kwestiach technicznych: wymagania produktu są proporcjonalne do tego, co oferuje (800 mHz i 32 mb na karcie grafiki). Poza tym bardzo zalecany jest jakiś kontroler podobny do tych konsolowych (na klawiaturze też się da, spokojnie) i dużo kawy. Tak, tak, w tego typu gry gra się w nocy, z głośnikami nastawionymi na maxa i przyciemnionym światłem. Nawet grze o najdoskonalszym klimacie trzeba odpowiednio pomóc, nastrajając się na taką zabawę. Sprzyja temu odłożenie wszystkich obowiązków na później i skupienie się na biegu wydarzeń – inaczej gra wiele traci. Dlatego dużo przyjemniej jest przejść ją w kilku wielogodzinnych sesjach, niż w kilkunastu kilkudziesięciominutowych.

Gry z gatunku horroru mają to do siebie, że podobnie jak w przypadku tego rodzaju filmów, straszeni jesteśmy albo przez efekty wizualne, albo przez atmosferę tajemniczości i ciągłego napięcia. Nie trzeba chyba dodawać, że ten pierwszy model jest znacznie powszechniejszy – dzieje się tak dlatego, że o wiele łatwiej jest nagrać kilka niezwykle efektownych, kosztownych i „porażających” scenek video, niż zbudować interesujący klimat gry. Silent Hill 2, ze znanej raczej z konsolowych produkcji firmy Konami, pod tym względem wprawia w zakłopotanie. Dlaczego? Ano dlatego, że w tej grze jest i klimat, i dobre efekty wizualne. Problem tylko w tym, że ani jedno ani drugie nie stoi na aż tak wysokim poziomie, żeby popadać w zachwyt. Trudno jednak nie przyznać, że gra jak najbardziej zasługuje na wiele komplementów, których w tej recenzji nie zabrakło. Przede wszystkim trzeba jej oddać jedno – przeważa w niej ten lepszy rodzaj straszenia i psychologiczne oddziaływanie na gracza dominuje tu nad efekciarstwem. Na koniec tylko jeszcze jeden malutki cios – strasznie brakuje jakiejś mapki. Dosyć uciążliwe jest ciągłe otwieranie pełnoekranowej mapy (klawisz „M”), kiedy jest ona nam potrzebna co kilkanaście sekund. To właściwie wszystko, co koniecznie trzeba powiedzieć o tej grze. Fajny horror, dla miłośników gatunku pozycja wręcz obowiązkowa.

Ocena 80% Andrzej „Jeż” Jeżyk









Index GRY 01/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 39 »