Nintendo jest mocne w dziedzinie konsol przenośnych,
tzw. kieszonkowych - tej prawdzie nikt nie zaprzeczy. Cała seria
konsol Gameboy osiągała bardzo wysokie wyniki sprzedaży na całym
świecie i nie inaczej historia ma się z Gameboyem Advance - reprezentantem
tej rodziny, który pierwszy dumnie wszedł w XXI wiek.
W
połowie lat 70-tych na świecie pojawiły się pierwsze przenośne urządzenia
do gier marki Nintendo; były zabawki z serii "Game and Watch".
Każde z tych urządzeń zawierało tylko jedną grę w pamięci oraz posiadało
funkcję zegara. To wystarczyło, by seria cieszyła się ogromną popularnością
chociażby w Stanach Zjednoczonych. Po tym sukcesie Nintendo postanowiło
w końcu udostępnić fanom "Game and Watch" pierwszą prawdziwą,
przenośną konsolę do gier. Premiera Gameboya - bo o nim mowa - miała
miejsce we wrześniu 1985 roku. Znakomita sprzedaż i popularność
stały się bodźcem do wydawania przez Nintendo kolejnych edycji -
przezroczystych jego wersji, czy w roku 1996 - Gameboya Pocket,
którego głównym atutem były zmniejszone rozmiary. Technologia zastosowana
w nim była jednak bardzo podobna, przynajmniej w kwestii wydajności
i prawie niczym nie różniła się od starej już wersji z 1985 roku.
Brak znaczących postępów podyktowany był głównie ogromną przewagą
Nintendo na rynku konsol przenośnych i brakiem znaczącej konkurencji.
W 1998 roku Nintendo wypuściło na rynek Gameboya Color - gry nareszcie
były kolorowe, a przez to nabrały nowego wymiaru, dzięki czemu Nintendo
zgarnęło kolejny przypływ gotówki, a Gameboy Color sprzedawał się
jak świeże bułeczki.
Jeśli jednak nie konkurencja zmusiła w końcu Nintendo
do wypuszczenia prawdziwego, pełnoprawnego następcy Gameboya, to
zrobił to nieubłagany upływ czasu. W końcu 16 lat sprzedaży produktu,
który przez ten okres tak naprawdę nie zmienił się technologicznie,
to ogromny sukces. Jednak grafika GBC zaczęła "trącić myszką".
Nie inaczej było z dźwiękiem. Nie można było już pozwolić sobie
wyłącznie na dotychczasowe zabiegi kosmetyczne. Fani Nintendo, jak
i cały rynek elektronicznej rozrywki oczekiwali prawdziwego następcy.
W takich właśnie okolicznościach przyszło na świecie
pojawić się Advance'owi. 25 marca 2001 roku to data jego premiery
w Japonii. Cała reszta świata mogła położyć na nim dłonie 11 czerwca
tego samego roku.
GBA był konsolą przenośną nowej generacji, choć jak wielu uważało już w dniu premiery - Nintendo mogło wepchnąć wewnątrz konsolki dużo bardziej zaawansowane układy graficzne (GBA przypominało wydajnościowo stacjonarną konsolę SuperNintendo). Takie komentarze pojawiały się jednak dość rzadko i raczej nieśmiało; powodem były rozmiary GBA, w odniesieniu do których grafika jednak fascynowała. Nie inaczej było z dźwiękiem, który po podłączeniu zestawu słuchawkowego do konsoli, emitowany był w systemie stereofonicznym (głośniczek zewnętrzny - mono).
Fascynacje wzbudzał też system łączenia maksymalnie
czterech konsolek ze sobą i gra wieloosobowa. Niektórzy słusznie
zauważyli, że w dobie XXI wieku. Nintendo powinno pokusić się o
bezprzewodowe rozwiązanie multiplayerowe. Ten kontrargument także
jednak przycichł w świetle obietnic Nintendo odnośnie wykorzystywania
jednego tylko kartridża do grania w więcej niż dwie osoby (w przypadku
niektórych gier); jak się później okazało, znikomy i zdecydowanie
zbyt mały procent gier korzysta z tego "przywileju". Niewątpliwym
plusem GBA jest też funkcja łączenia się z Nintedo GameCube; dzięki
temu możemy na przykład na GBA przechodzić specjalne poziomy w jakiejś
grze (najczęstszy warunek: posiadanie dwóch wersji danej gry, na
GBA i GameCube'a), odkryte za sprawą naszych postępów w wersji na
dużą konsolę. Bardzo fajne i ciekawe rozwiązanie, a w momencie powstawania
tego tekstu zapewne wiele pomysłów na wykorzystanie tej funkcji
rodziło się dopiero w głowach programistów.
GBA posiada też większą ilość klawiszy funkcyjnych,
niźli jego przodek - Gameboy Color. Efekt - produkty bardziej rozbudowane,
bardziej skomplikowane.
Gry okazują się być w dużej mierze konwersjami z konsoli
SuperNintendo (wspominaliśmy o zbliżonych możliwościach na przykład
w edytowaniu grafiki). Czy to dobrze, czy źle? Zależy od punktu
widzenia. Z jednej strony pojawiły się takie olbrzymie przekonwertowane
hity, jak na przykład Yoshi's Island (i w ogóle cała seria Super
Mario) czy seria Street Fighter. Nintendo nie zapomniało jednak
wydawać prawdziwych hitów, będących nowymi dziełami głownie japońskich
programistów. Takie gry jak Advance Wars, Golden Sun czy Final Fantasy
Tactics okazały się prawdziwymi perełkami. Nikt nie wątpił w sukces
GBA, a z braku prawdziwej konkurencji Nintendo ugruntowało swą dominującą
pozycję na rynku przenośnych konsol.
|
|
Specyfikacja techniczna GAMEBOY Advance
|
Procesor : 32-bit ARM
Rozmiary :
GBA - 144,5mm x 24,5 x 24,5, GBA SP - 85,6mm x 82 x 24,3
Pamięć :
23 Kbyte +96 Kb VRAM (w procesorze), 256 Kb WRAM (zewnętrzna)
Ekran :
2,9" TFT, rozdzielczość 240x160, paleta 32,768 kolorów
Software :
nośnik - kartridż, odczyt kompatybilny z grami dedykowanymi dla Game Boya i Gameboya Color.
|
Gameboy Advance niestety nie jest pozbawiony wad. Sam ekran konsolki
może wprawiać w zakłopotanie. Z jednej strony jest o 50% szerszy
od ekranu zastosowanego w GBC, jednak brak podświetlenia sprawił,
że tak mocno reklamowany jako konsola idealna do podróży czy wypoczynku
na świeżym powietrzu, GBA pozwala oglądać wyraźnie swoje gry w zasadzie
tylko przy odpowiednio padającym z góry sztucznym oświetleniu! Lampka
nocna okazuje się być doskonałym patentem, ale przecież nie takie
było założenie, nie taka idea! Z czasem klienci pogodzili się z
tym (powiedzmy, że tak było), zaopatrując się w różnego rodzaju
lampki mocowane na obudowie GBA czy lupy z podświetleniem. Efekty
nadal wołały jednak o pomstę do nieba, bowiem na przykład światło
od lampki nie ustawionej pod idealnym kątem, odbijało się w ekraniku
GBA. Kres męczarniom posiadaczy GBA przyniosły dwa produkty. Pierwszym
był Afterburner, urządzenie, które wymagało precyzji w instalacji,
ale podświetlało ekran od spodu. Nareszcie wszystko było wyraźne
i czytelne, choć i Afterburner nie był bez wad - największą wydawała
się ingerencja w układ wewnętrzny konsoli, a także nieco "wyprane"
ze swej intensywności kolory. Drugim ratunkiem był Illuminator Pro
- to urządzenie firmy Joytech instalowane na zasadzie lupy na obudowie
konsolki, oświetlało ekran z góry, dając bardzo pożądany efekt,
dzięki technologii Fluorescevision®; światło rozprowadzane jest
w przypadku Illuminatora bardzo równomiernie, a odbija się wyłącznie
w górnej warstwie ekranu (jednak można to nazwać pewną wadą; na
szczęście w większości przypadków nie przeszkadza to w grze).
Najważniejszym utrapieniem w przypadku korzystania z tego sprzętu są jego pokaźne rozmiary. GBA z zamontowanym Illuminatorem nie jest już ani "kieszonkowy" ani zbyt lekki.
Na początku 2003 roku w Londynie i w Sydney odbył się
oficjalny pokaz czegoś, co w trakcie pisania tego artykułu wydawało
się być wreszcie konkurentem dla GBA. Nokia pokazała swoje nowe
dziecko o nazwie N-Gage. Hybryda telefonu z konsolą do gier to niewątpliwie
ciekawe rozwiązanie. Czytelny ekran, bezprzewodowa komunikacja kilku
takich urządzeń, wymiana danych z komputerem osobistym, możliwość
ściągania gier opartych o aplikacje Java (oczywiście także oddzielnie
sprzedawane gry pisane specjalnie na N-Gage, umieszczone na kartach
w standardzie MultiMedia). Jakby tego było mało, dochodzi jeszcze
odtwarzanie plików MP3 i wbudowane radio FM.
Zaczęły pojawiać się informacje od innych producentów
telefonów, jakoby również chcieli zawalczyć o część rynku. Nintendo
poczuło więc gorący oddech konkurencji i choć z wyrokami trzeba
było czekać do premiery tych urządzeń i zobaczyć, jak dadzą sobie
radę na rynku, to jednak pewne ruchy Nintendo wykonało... Musiało
je wykonać.
14 lutego 2003 roku odbyła się premiera Gameboy Advance'a
SP. To urządzenie zostało pozbawione wad poprzednika - ekran był
podświetlany od spodu (można wyłączyć podświetlenie), a GBA SP zasilała
bateria litowo-jonowa, ładowana na wzór baterii stosowanych w telefonach
komórkowych. GBA SP został wyposażony także w składaną konstrukcję,
dzięki temu ekran był chroniony przed porysowaniem, czy pobrudzeniem.
Złożony GBA przybierał rozmiary większej puderniczki czy papierośnicy,
wreszcie dając się wygodnie i bezpiecznie nosić w kieszeniach spodni
czy kurtki. Możliwości graficzne i dźwiękowe zostały takie same,
tu nie było zmian w stosunku do "zwykłego" Advance'a.
Emil "Samuraai" Ronda
|