GRY 06/2003  Czas Teraźniejszy « 15 »  

Na początku tekstu wspomniałem, że CM4 to gra pisana zupełnie od podstaw. Można więc wywnioskować, że i cały interfejs to nowa materia. Nic bardziej mylnego - autorzy nie ulegli dzisiejszym trendom mody i nie wprowadzili sterty niepotrzebnych grafik, które poza uciechą dla naszych receptorów wzroku, nikomu do pełni szczęścia nie są potrzebne. Generalnie główny układ pozostaje ten sam, tylko że wszystko jest jakby odświeżone. Można rzec, że do Championshipa wdarł się podmuch świeżego powietrza... Dodając do tego możliwość zmiany wyglądu poprzez "skórki", należy oddać hołd programistom i cieszyć się z tego, co jest.


Polska, biało - czerwoni!


W końcu doczekaliśmy się oryginalnej polskiej wersji językowej! Odpowiedzialny za nią zespół tłumaczy rodzimego dystrybutora, firmy Cenega, pod batutą Marcina Krygiera, stworzył produkt naprawdę wartościowy. Dzięki profesjonalnej polonizacji całej gry możliwe jest delektowanie się pełnią gry również przez tych polskim maniaków, którzy są na bakier z językiem angielskim. Produkt nie jest jednak pozbawiony "buraczków" - zdarzają się głupie błędy, a także kilka nie przetłumaczonych fraz, ale mimo wszystko za lokalizację tego kolosa należą się gromkie brawa!


Wypijmy za błędy


CM4 niestety nie ustrzegł się błędów. Pierwsza wersja, wydana w ojczyźnie futbolu, Wielkiej Brytanii, już w dniu premiery doczekała się oficjalnej łatki! Polskie wydanie oparte jest na drugiej wersji owego "patcha", który neutralizuje ważniejsze błędy, jednak nie wszystkie. W sieci pojawiły się już kolejne edycje pakietów poprawiających, jednakże nie są one skierowane do posiadaczy CM4, korzystających z polskiej wersji. Powód? Polskie literki (tj. "ę", "ć", "ś", itp.)... Kolejna wersja łaty ma już zawierać wszelkie znaki Unicode, tak więc bądźmy optymistami. CM4 z cyferkami 4.0.7 ma poprawić znaczącą większość irytujących błędów - trzymamy za słowo.


Przejdźmy jednak do meritum. Najważniejszym błędem w kodzie gry, nie dającym zmrużyć oka programistom, jest zmieniający się wynik podczas rozgrywania meczu. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to absurdalnie, ale tak właśnie jest. Osobiście na własnej skórze doświadczyłem tego niemiłego procederu aż (tylko?) dwa razy, co można uznać za niezły wynik. Zdesperowani fani gry twierdzą, że zdarza się im to nagminnie. Jeżeli ktoś nie wie, o czym mówię, już śpieszę z wyjaśnieniami. Wyobraźcie sobie sytuację, że gram mecz sparingowy z chorzowskim Ruchem. Jest 55 minuta spotkania i moja ekipa prowadzi 2:1. Jako że to spotkanie towarzyskie, wypada więc dać szanse gry większej ilości graczy - pora na zmiany. Wchodzę do ekranu taktycznego podczas meczu, dokonuje zmian oraz korekt w ustawieniu, akceptuje zmiany i... 2:2!! Wynik uległ samowolnej zmianie! Nielogiczność, nonsens, bzdura, głupstwo - tylko to ciśnie się na język. Drugi przypadek był już ostrzejszego kalibru, bowiem analogiczna sytuacja miała miejsce w rundzie kwalifikacyjnej Pucharu UEFA. Nie muszę chyba opisywać mojej złości po dodaniu fikcyjnej bramki przeciwnikom... A gdyby był to finałowy mecz o puchar mistrzów Europy? Aż strach pomyśleć!

Fizjoterapeuta do wymiany?


Kolejnym rażącym "burakiem" jest mnogość kontuzji. Początkowo byłem przekonany, że to wina moich fizjoterapeutów oraz zbyt intensywnych reżimów treningowych, jednak to nie sprawka klubowych lekarzy i męczących ćwiczeń. Okazuje się, że CM4 nadgorliwie "wlepia" piłkarzom długoterminowe stłuczenia. Praktycznie po każdym meczu otrzymujemy komunikaty od lekarzy, że x i y kontuzjowani są przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące. Z biegiem czasu nauczyłem się co prawda z tym żyć, tworząc bardzo szeroką i wyrównaną kadrę, jednak w żaden racjonalny sposób nie usprawiedliwia to winy twórców. Szału można dostać, gdy co kolejkę kolejne nasze gwiazdy lądują na oddziałach szpitalnych...


Po pierwsze: nie sprzedawaj


Jeśliby ułożyć dekalog CeeMowy, pierwsze przykazanie brzmiałoby: "nie sprzedawaj". Mowa mianowicie o bardzo źle skonstruowanym systemie transferowym w przypadku próby sprzedaży własnego kopacza. Wystawiłem ponad połowę swojej kadry na listę transferową i w przeciągu całego sezonu otrzymałem jedno (powtarzam: jedno!) zapytanie o utalentowanego juniora... Bardzo trudno jest sprzedać kogokolwiek - no, chyba że za grosze. Wtedy rozmawia się inaczej. Nijak to ma się z panującymi realiami, gdzie w przeciwieństwie do tej patologicznej sytuacji, panującej w CeeMie, kluby sprzedają i kupują nowe twarze nieustannie.



Co? Nie słyszę? Głośniej!


Niestety, mimo kilku prób, nie udało mi się usłyszeć jakichkolwiek ponętnych dźwięków, płynących z "czwóreczki" - oczywiście wyjątkiem są śpiewy kibiców podczas meczu. Poza tymi chóralnymi okrzykami naszych błon bębenkowych nie nawiedzają żadne inne fale dźwiękowe. Wielka szkoda, że Sports Interactive nie połasiło się na wrzucenie jakiegoś prostego odtwarzacza popularnych "empetrójek". Niby nic wielkiego, ale zawsze ocena za oprawę audio skoczyłaby o oczko w górę. Nie pozostaje nic innego, jak ponowne odpalenie WinAmpa i wsłuchiwanie się w skoczne rytmy naszych ulubionych kawałków...


1GHZ + 256 MB RAM < CM4


Powyższa nierówność prezentuje optymalne wymagania nowej odsłony Championshipa. Faktem jest, że gra ruszy już na P3 z zegarem 600 MHZ i 64 megabajtami RAM, ale co to za życie.. - tfu! - gra. Najniższa dopuszczalna konfiguracja pozwala na niestabilną i cholernie wolną rozgrywkę w JEDENEJ lidze, z minimalną bazą danych. W praktyce oznacza to znaczne zmniejszenie jakże zachwalanej przez twórców realności gry. Doskonale zdaję sobie sprawę, że świat się rozwija, zwłaszcza przemysł elektronicznej rozrywki, ale na litość boską - co tutaj zżera takie pokłady pamięci? CM3 pod względem szybkości działania na słabszym sprzęcie bije na głowę swego wielkiego następcę. Najbardziej zastanawiający jest fakt, dlaczego na dobrym sprzęcie gra również potrafi się "ciąć"? Tym niemniej, przy lepszym procesorze i większej ilości kostek pamięci powinniśmy rozkoszować się prawdziwym smakiem i wszystkimi możliwościami, oferowanymi przez CM4. Puenta: przed instalacją zmodernizuj swój sprzęt.


CM4 na prezydenta!


Mimo tych wszystkich błędów, sporadycznie zmieniających się wyników, mnogości kontuzji, braku jakiejkolwiek oprawy muzycznej (a może to wcale nie jest minus, tylko wręcz przeciwnie - plus?) i kosmicznych wymagań, z ręką na sercu wystawiam grze zatytułowanej Championship Manager 4, wysoką ocenę 90%. Huraoptymiści zapytają: "dlaczego tak nisko?". Cóż, gdyby nie te irytujące bugi w kodzie gry, być może... Nie zmienia to jednak faktu, że jest to najlepszy i najbliższy rzeczywistości piłkarski menedżer, pozwalający wcielić się w rolę szkoleniowca setek światowych klubów. Mnogość plusów i zalet przysłania wszelakie niedoróbki i minusy, których de facto jest niebezpiecznie dużo. Jednak, jak twierdzą sami twórcy, kolejne łaty będą powstawać do skutku, to znaczy aż unieszkodliwią komplet zgłoszonej listy błędów. Czekajmy więc na te poprawki, a póki co zagrywajmy się niezwykle klimatycznym wydaniem 4.0.4. Menedżerowie, powodzenia!

Oceń Grę 90% Adam "Speed" Włodarczak

 

 


 



Grafiki pochodzą ze strony
Under Pressure

http://up.thedugout.net/gallery/

Index GRY 06/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 15 »