Z reguły jest tak, że kiedy tylko w Sieci pojawia się
jakaś informacja o planach tej czy innej firmy mających jakikolwiek
związek z wydaniem nowej gry przygodowej, z radością zacieram łapki
i w kalendarzu zaznaczam datę jej ukazania się na rynku. Niestety,
zdarzają się wyjątki od tej reguły...
Kim jest Al Lowe, nie muszę chyba tłumaczyć nikomu,
a o serii gier związanych z niejakim Larrym Lafferem słyszeli zapewne
także i ci gracze, którzy nigdy nawet nie zainstalowali na swoim
twardym dysku żadnej gry przygodowej. Już od wydania pierwszego
tytułu, "Leisure Suit Larry: Leisure Suit Larry in the Land
of the Lounge Lizards", a miało to miejsce w roku 1987, czyli
wówczas kiedy spora część czytelników tego serwisu dopiero uczyła
się mówić, niesamowite przygody podstarzałego playboya podbiły serca
wielu spośród tych nielicznych jeszcze posiadaczy komputerów. Gra
była skierowana od samego początku do graczy, którzy mogą pochwalić
się już dowodem osobistym, a pomocnicy pana Lowe zadbali o to do
tego stopnia, że aby uruchomić program należało najpierw przejść
niewielki test z wiedzy, którą każdy w miarę dorosły człowiek posiadać
powinien. Niestety, jednej rzeczy nie przewidzieli... A mianowicie,
że ich dzieło może kiedyś trafić nad Wisłę i pytania z historii
baseballu mogą się okazać dla większości naszych rodaków nie do
przejścia. Ale jeśli komuś bardzo zależało i miał dość nazywania
go szczeniakiem i wywalaniem do systemu... A że warto było trochę
się postarać, nikogo chyba nie muszę przekonywać. Al Lowe stworzył
dzieło naprawdę znakomite, skrzące się przepysznym, choć czasem
może nieco zbyt rubasznym humorem, które na długo zapadło w pamięć
wszystkich graczy. Dlatego też trudno się dziwić, że włodarze Sierry
szybko stwierdzili, iż należy kuć żelazo póki gorące i zagnali cały
zespół do dalszej, wytężonej pracy nad kontynuacją. Nie ma większego
sensu wymieniać tu wszystkich tytułów jakie zostały wydane w minionym
okresie czasu, ale warto nadmienić, że w latach 1987 - 1998 ukazało
się osiem gier, których bohaterem był Larry Laffer lub przynajmniej
były one luźno związane z jego postacią. Nie licząc oczywiście gry
oznaczonej numerkiem 4, a mającej mieć tytuł "Leisure Suit
Larry: Missing Flopies", która niestety nigdy nie ujrzała światła
dziennego...
Ale tak naprawdę mieszkańcy wspaniałego kraju pomiędzy
Bugiem a Odrą z przygodami największego podrywacza spośród wszystkich
bohaterów gier komputerowych mogli zapoznać się szerzej dopiero
w roku 2000, kiedy to CD Projekt zdecydował się wydać stworzoną
cztery lata wcześniej siódmą część przygód Larrego. Kiedy "Larry
7: Miłość na fali" pojawiła się w sklepach, było wiadome jedno:
ta gra przejdzie do historii. Dlaczego? Ano dlatego, że jak do tej
pory żadna gra przygodowa nie została tak znakomicie zlokalizowana.
Genialna wręcz rola, bo o samym podłożeniu tu głosu mowy być nie
może, jaką zaprezentował nam Jerzy Stuhr powaliła wszystkich na
kolana. Każdy, kto będzie zabierał się do użyczenia swojego głosu
postaci komputerowo wykreowanej powinien najpierw bardzo uważnie
zapoznać się z tym, co stworzył pan Stuhr. Chapeu bas!
Ale może dość tej historii, czas wrócić do rzeczywistości.
Zwłaszcza, że oto na horyzoncie pojawiła się informacja, iż komuś
wpadł do głowy pomysł, by stworzyć kolejną, ósmą już część przygód
Larrego... Początkowo, kiedy usłyszałem tę wiadomość, pomyślałem
sobie, że oto Al Lowe wraz z Jasonem Zayasem wrócili do pomysłu
zarzuconego jeszcze w roku 1998 i zdecydowali się dokończyć "Leisure
Suit Larry: Lust in Space"... Genialnie, wspaniale, kapitalnie...
Niestety, szybko wróciłem na ziemię...
|
|
Okazało się, że to nie Sierra i Al Lowe, ale Vivendi
Universal wraz z jakimś mało znanym studiem z Chicago postanowili
zabrać się za odcinanie kuponów od sławy tego tytułu... Oczywiście,
jak to bywa w tego rodzaju przypadkach zasypano wielbicieli przygód
Larrego mnóstwem obietnic i zachwytów jaka to ta gra będzie wspaniała.
Ale mnie wystarczyło jedno, by wyrobić sobie zdanie na temat tej
"produkcji": obejrzałem niewielki film z gry... I po tym,
co zobaczyłem doszedłem do wniosku, że zdecydowanie jestem za tym,
by ta gra nigdy nie powstała...
Wiem, ktoś powie, że to zbyt radykalne podejście, zwłaszcza,
że film to raptem kilka minut z gry, a całość może okazać się znakomita.
Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym się mylić. Ale niestety,
obawiam się, że wyjdzie na moje... Zresztą przyjrzyjmy się obietnicom
geniuszom kodu z High Voltage Software Inc. I cóż my tam znajdujemy....
Przygody Larrego zostaną przeniesione w środowisko 3D...
Nie chcę, ja się nie zgadzam, nie pozwalam. Zwłaszcza po tym jak
zobaczyłem, co podobni "artyści" zrobili z Simonem. Też
cuda obiecywali, też zarzekali się, że zachowają klimat i humor.
I co wyszło? Najgorsza gra roku, której nawet niewidomy nie nazwie
grą przygodową. Tak oto kończy się majstrowanie przy czymś, co samo
w sobie jest już znakomite i żadnych poprawek nie potrzebuje. Dostajemy
bzdurną zręcznościówkę z karykaturalnie kwadratowymi postaciami...
Owszem, zdaję sobie sprawę, że sam imć Lowe planował wydanie części
ósmej w 3D, ale może gdy to on... sam... własnymi rękami... Ale
oto okazuje się, że...
Al Lowe nie zostanie zaangażowany do tej produkcji...
Owszem, niby trwają jakieś negocjacje i pojawiła się prośba, by
ojciec Larrego został kimś w rodzaju konsultanta, ale dopóki nie
dowiem się, że Lowe jest w całości odpowiedzialny za wszystko, co
w grze się pojawi, będę do tej produkcji podchodził jak pies do
jeża...
Wspomniałem, że bohaterem gry ma być Larry... I to
by się zgadzało, tyle tylko, że nie Larry Laffer, ale jego siostrzeniec,
niejaki Larry Lovage, który ma siać popłoch i spustoszenie wśród
płci przeciwnej w pewnym uniwersyteckim miasteczku i campusie. Czy
zmiana głównej postaci to dobry pomysł? Moim zdaniem nie, ale jak
znam życie siostrzeniec od wujka będzie różnił się tylko nazwiskiem,
a pozostałe jego cechy nie ulegną zmianom. Oby...
Celem gry będzie oczywiście zdobycie uznania w oczach
przedstawicielek tej piękniejszej części społeczeństwa, a tym samym
doprowadzenie do... Zresztą sami wiecie do czego... Tym, co będzie
odróżniać tę część od pozostałych ma być sposób w jaki Larry ma
zdobywać punkty u panienek. A mianowicie tym razem będzie musiał
się wykazać już nie umiejętnością logicznego myślenia i kojarzenia
faktów, ale raczej małpią zręcznością w wykonywaniu tańców, skoków,
podrygów i innych, mniej więcej tym podobnych czynności... Tak więc
panie, panowie, kolejna gra z Larrym w tytule trafi zapewne na półkę
oznaczoną napisem "Gry zręcznościowe" i tam zarośnie kurzem
po wsze czasy... Z drugiej strony trudno się dziwić takiemu podejściu
do tematu, skoro sami twórcy tegoż dzieła przyznają się do inspiracji
w trakcie opracowywania scenariusza gry takimi "wspaniałymi"
filmami, jak "American Pie"... Straszne...
Jedynym elementem, który mnie zainteresował, to obietnica
panów z High Voltage, że udało im się odejść od całkowicie liniowego
sposobu prowadzenia rozgrywki. Jeśli rzeczywiści tak będzie, to
może przymknę oczy na grafikę i elementy zręcznościowe. Ale jakoś
niezbyt chce mi się w to wierzyć, gdyż jak dotychczas za każdym
razem słyszę coś innego. A to, że nieliniowy ma być jedynie system
prowadzenia rozmów z poszczególnymi studentkami, a nie całość gry.
Za chwilę zaś pojawia się wiadomość, że jest zupełnie inaczej...
Cóż, poczekamy, zobaczymy...
Programiści z Chicago obiecują miłośnikom całej serii,
że w trakcie rozgrywki nadarzy się okazja, by pojawił się sam Larry
Laffer we własnym garniturku, a kto wie, może i inne postaci znane
z wcześniejszych tytułów. Ja tam chętnie znów bym ujrzał na ekranie
taką na przykład Shamarrę z części siódmej... A ponieważ gra ma
być przeznaczona dla doroślejszej części społeczeństwa udział tej
blond piękności mógłby wnieść pewien... hm, ożywczy powiew w to
skostniałe, uniwersyteckie środowisko...
Jak do tej pory mało jeszcze wiadomo o samej grze. To
prawda, że na podstawie tych kilku informacji i krótkiego filmu
trudno sobie wyrobić zdanie na temat wartości całego dzieła. Może
i tak...
Niestety, nauczony boleśnie doświadczeniem, od pewnego
czasu jestem mocno uprzedzony do tych programistów, którzy targają
świętości i wszystko co tylko mogą pakują w środowisko 3D. Znaki
czasu? Postęp technologiczny? A guzik... Wystarczy spojrzeć jaka
obecnie gra przygodowa święci triumfy na całym świecie, by wiedzieć,
czego oczekują gracze... "Runaway" zachwycił wszystkich
nie tylko świetnym scenariuszem, ale przede wszystkim genialną oprawą
graficzną. Nie można by tak było postąpić z Larrym?! I po co te
elementy zręcznościowe? Bo gra ma być wydana również na konsole?!
Ech, szkoda słów...
Kto wie, może i nie mam racji, a z czasem ujawnienie kolejnych
informacji o tym tytule pozwoli mi zweryfikować mój niezwykle surowy
osąd. Ale jak na chwilę obecną nie wierzę, by kolejna część przygód
miała choćby najmniejszą szansę na przyznanie jej tytułu Magna Cum
Laude...
Na pochwały naprawdę trzeba sobie zasłużyć...
Bolesław "Void" Wójtowicz
|
|
Leisure Suit Larry™: Magna Cum Laude
Producent: High Voltage Software
Wydawca: Sierra Inc.
kategoria: przygodowe / gry akcji
data premiery: 2004
|
|