12jonasz [ Mister Kanister ]
Księga Ocalenia czy Sherlock Holmes ?
Witam, w piątek wybieram się do kina, ale kompletnie nie wiem na co, gdyż waham się...
Więc zapytam was: Co lepsze?
Sherlock Holmes ten nowy, Czy Księga Ocalenia z Danzelem Washingtonem?
Doradźcie :)
Coy2K [ Veteran ]
no nie wiem... danzel to nie ma doswiadczenia aktorskiego raczej ;)
12jonasz [ Mister Kanister ]
Słucham!?
xkxtx [ Dark Man X ]
mini maraton najpierw Sherlock a potem Księga Ocalenia ;p
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Prawdopodobnie na co nie pójdziesz, to powinieś być usatysfakcjonowany. Na razie widziałem Holmesa, a niedługo wybieram się właśnie na Księgę.
los_hobbitos [ Rojiblanco ]
Danzel Washington nie istnieje, 12jonaszu :)
Co do filmów - jeśli chcesz zrealizowanego lekko, inteligentnie i z przymrużeniem oka kina przygodowego - idź na Sherlocka. Na temat drugiego filmu się nie wypowiem, nie oglądałem.
hopkins [ Zaczarowany ]
Tez na razie ogladalem tylko Sherlocka. Warto sie wybrac :)
Marti77 [ ZOOM-ZOOM ]
Polecam Sherlocka. Księgę oglądałem i byłem zawiedziony. Nie jest to zły film ale spodziewałem się czegoś lepszego. Co do Sherlocka, to może podchodzę zbyt bezkrytycznie bo uwielbiam Richiego, ale film podobał się także moim znajomym którzy nie są jego fanami.
wysiak [ Legend ]
Sherlock zdecydowanie, Book of Eli to nedza.
PS. Ciekawy dobor kategorii.
waldorf [ Pretorianin ]
Księgi nie widziałem, a co do SH to film jest ok tylko niemusi się nazywać "Sherlock Holmes", jak dla mnie trochę brak mu klimatu i postacie nie takie jak sobie wyobrażałem.

Regis [ ]
Ja z tych dwóch widziałem tylko Sherlocka i z czystym sumieniem polecę, pod warunkiem, że idziesz na fajny, klimatyczny film, a nie na "Sherlocka Holmesa", bo film ma z nim niewiele wspólnego. Na plus atmosfera, klimat brudnego Londynu (zahaczało mi to momentami, w sumie nie wiem czemu, o lekko steampunkowe klimaty ;) ) i bohaterowie (Sherlock powodował u mnie lekkie skojarzenia z Jackiem Sparrowem ;) ). Fabuła nie powala, ale ogląda się fajnie.
U.S.pheonix [ Pretorianin ]
Księgi nie widziałem, ale Sherlocka tak. Po wyjściu z kina chciałem płakać, bo zbezcześcili wizerunek Holmesa jako dżentelmena, a ukazali go jako jak to nazwę chuligana. Jednakże po obejrzeniu Sherlocka Holmesa nie byłem zawiedziony, a nawet bardzo zadowolony i szczęśliwy. Też wtedy stanąłem nad podobnym wyborem Avatar czy Sherlock Holmes. W końcu zrobiłem maraton :P
Whatson [ Niepoprawny purysta ]
Byłem na obu filmach, na jednym z nich nawet dwa razy.
Pozwolę sobie zacząć od Księgi. Po huraoptymistycznej wypowiedzi kolegi, zwiastunach i postapokaliptycznym krajobrazie i klimacie utrzymanym według ww. konwencji nie potrzebowałem dużo zachęt, aby wybrać się na ten film. Za czarnoskórym aktorem raczej przepadam, więc spodziewałem się jego dobrej, kolejnej kreacji. No i tu się nie zawiodłem, zagrał jak miał zagrać. Jego rola nie wymaga chyba zbyt obszernego rozwodzenia się nad nią, tak więc przejdę do rzeczy. Spodziewałem się więcej po tego typu filmie, jak się okazało prosty do bólu i nadzwyczaj przewidywalny, jednocześnie momentami absurdalny. Moja ocena 6/10
Teraz z bananem na twarzy przechodzę do ulubionego bohatera, stworzonego przez Conana Doyle'a. Do filmu byłem z góry nastawiony dość sceptycznie. Oglądając kilkakrotnie te same zwiastuny, zastanawiałem się co to u licha jest? Człowiek-demolka, zbieżność nazwisk... :) Serce się kraje na myśl o przewracającym się w grobie Arthurze. Do filmu podchodziłem raczej z niechęciom aniżeli z ekscytacją. Jak się okazało znacznie na wyrost. Na szczęście. Film i tak musiałem zobaczyć, chociażby ze zwykłej ludzkiej ciekawości, jak i umiłowania gatunku. Po seanse wysnułem jednoznaczne wnioski: jest to najlepsza ekranizacja powieści o sławnym detektywie z Baker Street. Czytając książki o Sherlocku spodziewałem się jako takiej akcji, jednakże bardziej o zarysie takowej aniżeli o poświęceniu jej całego filmu. Wiedziałem, że Holmes potrafi się bić, zażywa narkotyki, jak i wkurza przyjaciela. Gra na skrzypcach, w obliczu problemów woli się zamknąć i zanurzyć w ciemności, niż porozmawiać i zwierzyć się pokojówce, czy komukolwiek. Do tego wyrafinowany gentleman o nad wyraz wysublimowanych gustach i znajomości wszystkich dziedzin, jakie kiedykolwiek poznał człowiek. Do tego dochodzi posępny wyraz twarzy nie zdradzający, co mu się kołacze po głowie. Cynik. Krótko mówiąc, człowiek nie do życia. W filmie ujrzałem trochę inną jego osobowość, zarysy pierwotnej oczywiście pozostały jednak nie odczuwałem wrażenia, że rzeczywiście przed moimi oczyma widnieje Sherlock Holmes we własnej osobie. Z deka przesadzam, jednak ma na celu dosadniejsze podkreślenie pewnych cech charakterystycznych wytworu wyobraźni pisarza, porównując go z tym Richowskim. Ogólnie mówiąc, odpowiadała mi przedstawiona tam postać, co więcej nie odczuwam poczucia niedosytu. Moje obawy były na wyrost. Na filmie bardzo dobrze się bawiłem, mimo iż ten nieznacznie (ale jednak) odchodził od pierwotnej konwencji.
Moja subiektywna ocena: 9+/10. Gdyby Guy jeszcze o ciupinkę dołożył "prawdziwego" Holmesa, z ręką na sercu wystawiłbym 10.
Bullzeye_NEO [ 1977 ]
book of eli strasznie mnie zawiodlo, nawet oldman nie uratowal tego filmu