GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Właściwa droga

27.01.2010
22:11
[1]

Samzabijaka [ 00000000 ]

Właściwa droga

Co to jest właściwie ta "właściwa droga" według katolików ? Dużo osób na tym forum piszę posty typu: mam nadzieję, że wstąpisz w końcu na właściwą drogę itp.

Załóżmy ( podkreślam to słowo ), że chcę zostać wzorowym/wierzącym katolikiem i chcę mieć gwarancję, że po śmierci rzeczywiście spotka mnie to w co wierzyłem i poświęciłem dla tego życie. Kto da mi taką gwarancję ? Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną ? Nie dzięki nie uwierzę, bo jedni widzieli anioły, jedni Buddę, a jeszcze inni szatana. W ogóle to mogą być tylko hmm szmery umierającego mózgu. Kto mi da taką gwarancję ? Napiszecie, że muszę uwierzyć, ale wierzyć mogę w różne rzeczy a nikt zmarły nie wrócił z zaświatów i niczego nie potwierdził.

Dlaczego mam zaufać Jezusowi a nie np. Buddzie ? Ja rozumiem: nikt mi nie broni, mogę wierzyć w coś sobie chce, ale wydaję mi się, że prawda jest tylko jedna a jaka ona i gdzie ona to nie wiem. A chciałbym wiedzieć.

27.01.2010
22:15
[2]

Niko Bellic [ Konsul ]

właściwa droga wg. katolików = "taka jak moja"

I tyle w temacie.

Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną ?

Nawiązujesz teraz do oobe, które może wystąpić w jej trakcie? Naukowo sprawdzono że tylko niewielki procent ludzi którzy przeżyli śmierć kliniczną tego doświadczała.

27.01.2010
22:17
[3]

Kozi89 [ Legend ]

ale wydaję mi się, że prawda jest tylko jedna

A ja myślę, że nie koniecznie.

a jaka ona i gdzie ona to nie wiem

Ryzykuj.


Co to jest właściwie ta "właściwa droga" według katolików ?

A mnie się zdaje, ze źle zadałeś pytanie. Jak dla mnie to sprawa indywidualna, nie licząc podstaw moralnych, które zna każdy normalny człowiek. Sam musisz znaleźć, nie ma prostej drogi.

27.01.2010
22:19
smile
[4]

zarith [ ]

ale osso chozzi? jaką gwarancję? prawdziwa gwarancja byłaby równoważna z dowodem, czyli byłaby zaprzeczeniem wiary, a fałszywą to ci nawet w tej chwili mogę wydać:)

28.01.2010
09:29
[5]

Attyla [ Legend ]

Kto mi da gwarancję ?
Ten, kto sprzeda ci toster, polityk albo inny oszust.

28.01.2010
09:41
[6]

Samzabijaka [ 00000000 ]

Attyla nie jesteś śmieszny ;/

To mi się właśnie nie podoba w religiach/sektach, że wszystko oparte jest na wierze. A wierzyć można we wszystko.

Po co właściwie mam komuś zaufać ? Jezus, Budda: każdy głosi swoją prawdę a, któryś musi nie mieć racji.

28.01.2010
09:54
[7]

ppaatt1 [ Trekker ]

I do szedłeś do sedna. Wiara opiera się tylko na wierze, nie na dowodach.... Jeśli ktoś wierzy niech wierzy, jeśli nie to nie. "Błogosławieni Ci którzy nie widzieli, a uwierzyli". I o to w tym wszystkim chodzi. Dowodów Tobie nikt nie dostarczy...


Po co właściwie mam komuś zaufać ? Jezus, Budda: każdy głosi swoją prawdę a, któryś musi nie mieć racji.

Mogą nawet obydwaj nie mieć racji.

Po za tym jaka masz pewność, że świat jest prawdziwy, że ludzie są prawdziwi, a nie zaprogramowani przez kogoś. To nie jest iluzja? Może śpisz, a tego nie wiesz.

28.01.2010
10:07
[8]

Salado. [ Generaďż˝ ]

Ale czego ty chcesz? żeby ktoś ci powiedział czy jest Bóg i niebo lub czy go nie ma?

gdyby Bóg na całej ziemi rozległ się głos: 'wstańcie chce wam coś pokazać'
'Jam jest Bóg a to jest wasz raj' i na całym niebie na całej Ziemi wyświetliło by się jak jest w raju i każdy człowiek przez parę sekund doznał by poczucia szczęścia, które panuje w niebie - wszyscy, lub prawie wszyscy padli by na kolana i wielbili Boga do końca życia
Bóg stworzyłby sobie maszyny do kochania Go, nie taki jest Jego zamiar

dowodów nigdy nie dostaniesz

28.01.2010
10:50
[9]

Attyla [ Legend ]

To, że można, nie oznacza, że trzeba. Trzeba wierzyć w to, co jest prawdą. Do prawdy jako człowiek dotrzeć nie jesteś w stanie ani sam ani "kolektywnie".
Rzeczywistość jest przed nami zakryta kotarą pozorów (wydarzeniami takimi jak ruch, ciężar, kolor, smak czy wymiary). To, co jesteś w stanie dostrzec, to tylko na tej kotarze fałdy. Możesz starać się je interpretować tak, by ulżyć człowiekowi w udręce życia (i nie chodzi tu wyłącznie o zaspokajanie potrzeb materialnych, co staje się manią, gdy zredukuje się człowieka do poziomu zwierzęcia) albo twierdzić, że twoja interpretacja odsłania to co zakryte, i w ten sposób ludzi okłamywać i gwałcić ich i tak niełatwą egzystencję. Możesz też przyjąć opis Tego, który jest z drugiej strony kotary i przekazuje ci w sposób urzeczowiony to, czego urzeczowić się nie da. Stąd formą komunikacji religijnej jest mit, który nie przekazuje nam informacji ale zaprasza do przeżywania tego, czego nie da się opisać.

Mówisz, że można wierzyć we wszystko. Ale skrajną alternatywą jest nie wierzyć w nic. Obie alternatywy nie są w pełni wykonalne, bo człowiek wierzący zawsze będzie stał na rozdrożu wątpliwości wywołanych już to pychą, już to z pychy płynącym osobistym doświadczeniem porzucenia - bluźnierstwem (co, paradoksalnie i słusznie, uznaje się za osiągalny zenit wiary, czego nie należy mylić z zawierzeniem, które budowane jest na pokorze).

Wiara, zachęca do pokory wobec Boga a zatem i jego stworzenia - świata i akceptacji swojej ułomności prowadzi do Boga.
Niewiara powstaje z pychy i przekonania o własnej doskonałości. Dlatego nieodmiennie prowadzi do braku Boga, co kolokwialnie nazywa się piekłem i szatanem. Szatan to brak pokory, czyli pycha, która skłania nas do niewłaściwego korzystania z Daru bożego, jakim jest wolna wola.
Być doskonale pokornym (bo to wiązałoby się z porzuceniem siebie, co osiągnęli tylko najwięksi święci) jest bardzo trudno, bo jest to życie z nieustającym wyrzutem grzeszenia (jeżeli nie lubisz hagiografii, to zobacz film Braciszek o życiu Sługi Bożego Alojzego Kosiby albo zobacz jakiś rzetelny program na temat Kolbego - to chyba najbliższe nam przykłady takiej postawy graniczącej z porzuceniem ale nie odrzuceniem siebie. Odrzucić siebie też nie wolno, bo poczucie siebie też jest niezasłużonym Darem bożym).
Droga właściwa to droga sumienia. To droga, na której przeszkodą są autorytatywne żądania naszego ciała. Ta droga, to poświęcenie życia budowaniu swego ducha, co prowadzi także do najtrudniejszych form ekspresji swej wiary w postaci ascezy, czy samoumartwiania (np. nasz papież woził wszędzie ze sobą biczyk, którym się umartwiał przy wieczornej modlitwie).
Tak. Wiem, że w czasie, gdy promuje się uleganie wszelkim żądaniom ciała a jako niemal wybryk natury czy wręcz "zbrodnię" przedstawia oddanie się Temu_Którego_nie_ma trudne jest zaakceptowanie czy nawet pójście tą drogą, zwłaszcza, że droga ta to droga ignorująca przyjemność jako "wartość" (przyjemność nie może być wartością, której cechą podstawową jest trwałość, ponieważ jest to tylko oznaka zaspokojenia, a więc coś, co samo w sobie jest znakiem przemijania/śmierci).

To jest element traktowania cywilizacji jako raka toczącego "naturę ludzką" pojmowaną na sposób oświeceniowy, czyli stan "czystego rozumu", czyli woli nie ograniczanej żadnymi koniecznościami. Cywilizacja w ramach tej zbrodniczej bzdury to wykwit zmutowanych momentów ludzkiego życia, proteza, za pomocą której człowiek niweluje i jednocześnie potęguje swoje ułomności. Ideałem jest "szczęśliwy dzikus", czyli stan zupełnego zjednoczenia człowieka ze światem. Stan, który chrześcijaństwo definiuje jako nagrodę dostępną po Sądzie Ostatecznym i świata_takiego_jakim_go_znamy.
Skąd się to bierze? Ano z tego, że niezależnie od stopnia nasilenia, człowiek czuje się wyobcowany z tego świata, jakby należał do świata innego, gdzie poczucie własnego "ja" nie jest czymś niewypowiedzianym i gdzie ekspresja/urzeczowienie siebie nie jest jednocześnie ograniczeniem/zgwałceniem/zniszczeniem własnej nieskończoności, którą każdy w sobie czuje.

Tą nieskończony potencjał możesz traktować jako pierwiastek, dzięki któremu jesteśmy Bogu_podobni i Bogu_poddani albo jako jako pierwiastek boski, czyli to, co powoduje, że możemy uznawać siebie za Boga lub Bogu_równego (co na jedno wychodzi). Mamy więc z jednej strony poczucie i doświadczenie nieskończoności a z drugiej doświadczenie rozdarcia ze światem, w którym widzimy, tylko to, co widzimy, podniesiemy tylko to, co jesteśmy w stanie unieść, nie przechodzimy przez ścianę, nie latamy czy nie dysponujemy innymi mocami, których manifestacją są bajki w rodzaju supermena, czy harryego Pottera, a które postrzegamy jako uwolnienie - umieszczenie siebie w niepoddanym cielesnym ograniczeniom ciele, lub nadawaniu sobie mocy z tego ograniczenia uwalniających.
Buduje to poczucie niespełnionego pragnienia i rodzi uśpiony głód zniszczenia materialności w materii. Dlatego Kościół krytykuje potępia tego rodzaju wykwity ludzkiego autoubóstwienia i dlatego wychowane na skrajnie egoistyczne i egocentryczne jednostki wrogo się do tej krytyki odnoszą. Tak jak wrogo odnoszą się do wezwań Kościoła o pokorę, umiar i panowanie nad sobą. Bo jak x-men czy inny supermen ma odnosić się do "wmawiania" mu, że nie jest wszechmocny a jest rozkapryszonym gówniarzem i winien nie potęgować swoje zdziecinnienie a dorosnąć i dojrzeć do tego, by pojąć i zaakceptować, że ten świat jest tylko chwilą a prawdziwe życie i usunięcie opisanego wyżej pęknięcia możliwe jest tylko w tym świecie, który zostanie nam Dany tak, ja Dany nam jest świat ten.

06.02.2010
22:52
[10]

tomashes9 [ Niesamowity Jezdziec ]

Jesli dobrze zyjesz to nie wazne w co wierzysz i tak trafisz do nieba (nawet jesli jestes ateista i w niebo nie wierzysz). Trudno bardzo jest wytlumaczyc po co dobrze zyc jesli jestes ateista, ale moze chociazby ze wzgledow moralnosc i prawa naturalnego.

06.02.2010
22:57
[11]

zombie czu-czu [ Slowhand ]

Na pewno nie polska

06.02.2010
23:08
[12]

Czarny Pażdzioch II [ Centurion ]

Ta, oczywiście Attyla dał czadu.

Jezus, Budda: każdy głosi swoją prawdę a, któryś musi nie mieć racji.

Może obaj mają rację, a może zaden. Wiara zawsze miała na celu obdarcie z kasy biedniejszych warstw społecznych, którym nic innego nie pozostało jak modlitwa, a duchowni mieli pełne kieszenie.

08.02.2010
08:55
[13]

Vader [ Legend ]

Attyla --> "Trzeba wierzyć w to, co jest prawdą." - masz chyba świadomość, że to jednozdaniowy gwałt na logice?

08.02.2010
09:38
[14]

Jabuszko99 [ Pretorianin ]

Ja już nie wiem....

08.02.2010
10:52
[15]

Attyla [ Legend ]

czarny paździoch
wybierz się na jakieś forum dla przedszkolaków. Tam znajdziesz dla siebie odpowiednich rozmówców.

Vader
hę? Trochę logikę znam. Niektórzy twierdzą, że nawet trochę więcej niż trochę ale jakoś nie widzę sprzeczności w tym zdaniu. Chyba, że uważasz, że prawda jest absolutnie dostępna ludzkiemu poznaniu i może być jedynie przedmiotem pewności. Z tym absurdem polemizuję nie od dzisiaj. Zwłaszcza, że jest to absurd nawet z pozycji pozytywistycznych.

08.02.2010
10:57
[16]

graf_0 [ Nożownik ]

"Trzeba wierzyć w to, co jest prawdą." - masz chyba świadomość, że to jednozdaniowy gwałt na logice?
Vader - to zdanie może być logicznie poprawne albo nie, w zależności od przyjętych aksjomatów.

Attyla - jedno pytanie. Ty te teksty na forum piszesz na bierząco, czy masz przygotowaną bibliotekę, z której wklejasz? :D

08.02.2010
11:20
smile
[17]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Wlasciwa droga to ta, ktora glosi radio ksiedz rydzyka. Pamietaj o odpowiednich dotacjach. Bez tego ani rusz osiagnac zbawienia

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.