SnT [ U R ]
Massive Attack - H E L I G O L A N D
"8 lutego 2010, zaledwie cztery miesiące od premiery promocyjnej EPki - "Splitting The Atom" ukaże się wyczekiwany przez fanów od siedmiu lat piąty studyjny album bristolskiej trip-hopowej formacji Massive Attack, zatytułowany "Heligoland". Do udziału w sesji nagraniowej nowego materiału zaproszono wielu doskonałych i cenionych wokalistów, w tym Damona Albarna (twórcę Blur i współzałożyciela Gorillaz) oraz doskonale znanego z wcześniejszych wydawnictw grupy Horace'a Andy'ego. Na nowym albumie udzielą się wokalnie, oczywiście oprócz współtwórców projektu, Roberta Del Naja (3D) i Granta Marshalla (Daddy G) również Tunde Adebimpe, Martina Topley-Bird, Guy Garvey i Hope Sandoval.
Warto nadmienić, że gościnny udział wspomnianego wcześniej Damona Albarna nie ograniczy się jedynie do partii wokalnych. Muzyk zaprezentuje się również na basie w dwóch utworach: "Flat of the Blade" i "Splitting The Atom", natomiast w kawałku "Saturday Come Slow" usłyszymy grającego na gitarze Adriana Utleya z Portishead.
Na nowym krążku zawierającym dziesięć kompozycji pojawią się m.in. trzy utwory znane z wydanej w październiku EPki: "Pray for Rain", "Splitting The Atom" oraz "Psyche", aczkolwiek w wersji oryginalnej.
Okładka ”Heligoland” została zaprojektowana przez Roberta Del Naja wspólnie z Tomem H.
Tracklista:
01. Pray For Rain (feat. Tunde Adebimpe)
02. Babel (feat. Martina Topley-Bird)
03. Splitting The Atom (feat. Horace Andy)
04. Girl I Love You (feat. Horace Andy)
05. Psyche (feat. Martina Topley-Bird)
06. Flat Of The Blade (feat. Guy Garvey)
07. Paradise Circus (feat. Hope Sandoval)
08. Rush Minute
09. Saturday Come Slow (feat. Damon Albarn)
10. Atlas Air
Oficjalna strona internetowa: massiveattack.com
MySpace: www.myspace.com/massiveattack" / www.darkplanet.pl /
Nie wiem jak WY ale ja czekam z wywieszonym jęzorem na ten album...Massywni znowu w starym składzie [Del Naja + Marshall], do tego jak zwykle genialni i nietuzinkowi artyści [Hope Sandoval z Mazzy Star, Tunde Adebimpe z TV On The Radio czy też Martina Topley-Bird znana ze wspołpracy z Tricky'm i z solowych projektów].
Z singlem Splitting the atom się już zapoznałem - tytułowe Splitting the atom z pulsującym, głębokim beatem, prostą lecz hipnotyzującą melodią wsparte głębokim zachrypniętym głosem Daddyego G i melancholijnym vocalem 3D tworzy niesamowicie magiczny i zapadający w pamięć utwór, z masą ukrytch smaczków, wspniałych dźwięków i cudowną końcówką....utwór numer 2 - Pray for Rain z rytmem odegranym na "naturalnej" perkusji, z niesamowitą głębią i PIĘKNYM głosem Tunde Adebimpe z TV on The Radio tworzą utwór zaiste wybitny, który ze spokojnego klimatu w połowie nagle zmienia tempo, napięcie budowane jest po prostu po mistrzowsku, dochodzi do tego świetny atmosferyczny sampel który nadaje kawałkowi nierealnego klimatu a słuchacza przenosi w inny wymiar, aż w końcu mamy kulmianacje dźwięku, głosu iii....wszystko się uspokaja i wraca do początkowej formy...piękna sprawa.
Dwa kolejne utwory to Psyche z Martiną Topley Bird na vocalu - która tutaj przypomina vocalistkę The Knife [aka Fever Ray] jednak kawałek jest remixem i średnio mi się spodobał...czekam na oryginał - podobnie jak pulsujące Bulletproof Love - jest przyjemne i klimatyczne jednak brakuje tu tej Masssyvnej duszności...:)
Na osobną wzmiankę zasługuje utwór Paradise Circus z BOSKĄ Hope Sandoval [Mazzy Star] w roli wokalistki - utwór, raczej w innym klimacie niż wszystko co znamy z pod szyldu Massive attack - przynajmniej na początku...zaczyna siębardzo delikatną melodią, niespotykanym tutaj clap'ami i bardzo delikatnym beatem i CUDOWNYM, ZMYSŁOWYM głosem Hope...i tak jest przez pierwsze 2 minuty...później do zmysłowego grona dołącza głęboki bass, clapy cichną, rytm staje się dużo bardziej wyrazisty, głos Hope nadal rozbrzmiewa tą samą zmysłowością i erotyzmem aż w 3 minucie, wszystko cichnie i zostajemy sam na sam z pulsującym bassem i tym nieziemskim głosem...chwila ciszy...i do naszego grona dołącza pianino, llecz po chwili wszytsko zostaje wyparte przepiękną i smutną, podniosłą partią symfoniczną...i do tego wszystkiego dołączcie sobie wyjątkowy teledysk który składa się z ujęć ze starego filmu PORNO (The Devil in Miss Jones), przerywanego wypowiedziami głównej bohaterki tego filmu która teraz już jest starszą panią...piorunujące wrażenie >>>
<<< +18
Czekam na Wasze opinie...i odliczamy do 8.02.2010.
sekret_mnicha [ fsm ]
Splitting the Atom mnie nie powaliło, nie wróciłem do niego ani razu po pierwszym przesłuchaniu. Inna sprawa, że nie traktowałem tego wydawnictwa jako pełnoprawnego MA.
Na nowy album zaś czekam i najpewniej kupię go w ciemno (wersja polska za te 30parę zł). Paradise Circus bardzo mi się podoba i jestem pewien, że reszta również da radę - taki album ocenia się jako kompletne dzieło i tak też zamierzam zrobić. Boję się tylko, że te 7 lat przerwy to nieco za dużo i dawnej magii nie będzie...
SnT [ U R ]
i dawnej magii nie będzie...
no tutaj niestety możesz mieć rację...ale szczerze powiedziawszy już dawno straciłem nadzieję na to że znowu zacznie powstawać taka muzyka jak kiedyś.
sekret_mnicha [ fsm ]
Dlatego też nie nastawiam się na żadną rewelację Ale opinią po premierze i przesłuchaniu na pewno się podzielę.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Ślinka leci, oby tylko nie było potem niestrawności.
koobon [ part animal part machine ]
W Kulturze, dodatku do Dziennika, rozpływali się nad tą płytą.
Teledysk i kawałek promujący fajne.
sekret_mnicha [ fsm ]
Wspomniana przez koobona recenzja - no cóż, nieźle :) mimo błędnie napisanych dwóch tytułów...
zarith [ ]
kolejne 'protection' to to pewnie nie będzie, ale i tak czekam zachłannie.... uwielbiam dobry trip hop. no i marina topley, bardzo miła niespodzianka:)
boskijaro [ Nowoczesny Dekadent ]
Czekam z niecierpliwością. Splitting The Atom mi się podobało, utwór Psyche (Van Rivers & The Subliminal Kid Remix) wgniótł mnie w fotel i słuchałem niezliczone ilości razy, ale pozostałe utwory bez rewelacji. Mam nadzieję na dobry klimat i poziom trzymany przez poprzednie albumy.
Kurczę, same dobre nowiny. Przeczytałem, że niedługo ma się ukazać Senior Royksoppa ;-)
SnT [ U R ]
Ja mimo wszystko jestem zachwycony Splitting the atom, Pray for rain i Paradise Circus
zarith >>> Martina moim skromnym zdaniem, po opuszczeniu Tricky'ego troszkę podupadła artystycznie (chociaż utwór Sandpaper Kisses z jej solowej płyty daaaje rade)...za to odkąd poznałem Mazzy Star jestem ZAUROCZONY głosem Hope Sandoval i temu też to ona jest dla mnie numerem jeden na tej płytce jeśli chodzi o wokalistów...i jedną z najlepszych wokalistek ever zaraz obok Beth Gibbons i Karin Dreijer Andersson.
boskijaro >>> Kurczę, same dobre nowiny. Przeczytałem, że niedługo ma się ukazać Senior Royksoppa ;-) .... hmmm czy ja wiem, po Junior o już nie taka dobra nowina...
boskijaro [ Nowoczesny Dekadent ]
SnT --> Senior is a forthcoming album from Norwegian duo Röyksopp, set for release in 2010.[1] The album has been described as an introspective, withdrawn, atmospheric counterpart to energetic Junior (wikipedia)
To mnie napawa nadzieją :) Royksoppa uwielbiam, ale faktycznie Junior to średniawka. Zdecydowanie lepiej im wychodzą spokojne kawałki
Golem6 [ Gorilla The Sixth ]
Na razie słyszałem tylko Paradise Circus, ale moge powiedzieć jedno - jest dobrze.
sekret_mnicha [ fsm ]
Płyta w sklepach już od czwartku.. fajnie :)
Mam. Kupiłem. Słucham. Bardzo dobra to płyta. Słuchać chcę wciąż. Nie do końca Massive, ale jednak Massive. Bałem się, że mała ilość czadu i poweru mnie zniechęci, ale tak się nie stało. Najlepsze: Girl I Love You (Paradise Circus i Atlas Air tuż za). Najsłabsze: Flat of the Blade.
Szkoda tylko, że wschodnioeuropejska edycja ma jedno świstek papieru zamiast książeczki. Rammstein w polskim wydaniu jest ślicznym pełnym wydaniem z małym paskiem tylko... tutaj flagi są gustownie ukryte z tyłu, ale brakuje jakiegoś solidnego wypełnienia... Nic to. Najważniejsza jest muzyka :)
GBreal > wiem, dlatego nie patrzę na normalne wydanie R+ :) Zostałem miło zaskoczony polskim - o to chodzi. Massive już nie zaskoczył :/
GBreal.II [ floydian ]
Jak się popatrzy na "normalne" wydanie Rammsteina to na polską edycję też ciężko popatrzeć, nawet mając w ręce całą wkładkę.
spamer [ Never Register ]
Słaba płyta. Jedyna fajna piosenka to Psyche.
krukilis [ Konsul ]
Tak slabej i nudnej plyty dawno nie slyszalem. Cenie Massive Attack, ale tym razem jest jestem bardzo rozczarowany. Zupelny brak pomyslow. Plyta nawet brzmi przecietnie, a w tej kwestii spodziewalem sie po nich jak zwykle wysokiego poziomu.
SnT [ U R ]
Osłucham się to coś więcej powiem...
ale że brzmi przeciętnie to srogie nadużycie...Produkcja jest niesamowita i to od razu słychać.
Golem6 [ Gorilla The Sixth ]
Dobra. Po kilkukrotnym odsłuchaniu całej płyty zmieniam zdanie - jest średnio. Pojedyńcze kawałki dobre, reszta lekko nudnawa.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Na razie kończę odsłuchiwać po raz pierwszy i niestety nie ma tu żadnej rewelacji. Całość jednym uchem wpada, a drugim wypada i zaledwie w paru momentach wybija się ponad przeciętność. Jednym słowem - nuda.
mos_def [ Senator ]
Tak jest, nuda..
nawet jeden miesien na twarzy mi nie drgnal podczas odsluchiwania całego materiału
gdzie ten massive gdy sie jeszcze na kaseciaku odsłuchiwało na słuchawkach over and over, poki baterie nie padły, a kazdy kolejny kawałek to jak lot w kosmos..
nuda!
sekret_mnicha [ fsm ]
Naprawdę nuda? Nie może być! Nie uważam tak ani trochę. Heligoland to nadal w moim odczuciu kawał dobrej płyty. Nie jest to stary Massive, nie da się ukryć. Blue Lines, Protection i (szczególnie) Mezzanine to jeden etap zespołu. Od 100th window, przez collected do teraz - mamy etap drugi. Spokojniejszy, bardziej melancholijny, ale wciąż dobry.
Heligoland wydaje mi się naturalnym przedłużeniem 100th window. Ładna, przemyślana płyta z jedynie dwoma słabszymi momentami: Psyche i Flat of the Blade. Tutaj mi też nie drgają mięśnie. Ale cała reszta trzyma poziom. Jeden zarzut mam - za mało Roberta i Horacego słychać. Oni są głosem Massive'a dla mnie... Dlatego Girl I Love You i Atlas Air są najlepszymi kawałkami na płycie. Zaraz za stoją Paradise Circus (seksowny to utwór, nie ma co!) i Rush Minute (najbardziej przypomina stare Massive'y).
Aha - i płyta zyskuje po kilku przesłuchaniach. Po pierwszym też wydawało mi się, że mogło być duuużo lepiej.
Rzekłem :)
niesfiec [ Koyaanisqatsi ]
Ja też uważam że to nie jest taka zła płyta. Trochę się tu jej jakość demonizuje. Oczywiście nie ma ona żadnego startu do LP z lat 90' ale nie jest słabo. Po prostu to inna jakość, jeszcze bardziej oniryczna niż poprzednie, a co za tym idzie bardzo, bardzo spokojna. I tu jest pies pogrzebany, bo jeżeli potrzebujecie tej specyficznej dynamiki (ba, niemal agresywności) znanej z "Mezzanine" to tu nie ma nawet śladowych ich ilości. Owszem, jest mrocznie, jest tajemniczo, jest niewesoło ale to zupełnie inny (bardziej delikatny) ładunek emocjonalny i klimatyczny niż na starych longplajach. Nie stwierdziłem też jakiś genialnych linii melodycznych, a motywy są raczej odtwórcze i mało oryginalne, ta płyta nie świdruje mózgu. Jak ktoś stwierdzi, że to jest nuda to ok. Nie będę się spierał. Prawda jest taka że ”Heligoland” jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje. To muzyka tła, niestety. Z drugiej strony po "...Windows" nie spodziewałem się czegoś innego. Mimo wszystko to nadal jest Massive Attack i miło jest tego posłuchać. To wydawnictwo dupy nie urywa, ale zdecydowanie trzyma poziom.