GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy po 4 latach zwiazku (i zdradzie) mozna sie nagle zakochac?? A moze cos ze mna nie tak??...

22.12.2002
01:32
[1]

stanson [ 3 ]

Czy po 4 latach zwiazku (i zdradzie) mozna sie nagle zakochac?? A moze cos ze mna nie tak??...

Mam 22 lata, jestem w miare normalnym (chyba?) czlowiekiem, studiuje, pracuje. Przez 4 lata mialem dziewczyne. Byla moja prawdziwa miloscia. Bylem jej pierwszym prawdziwym chlopakiem. Snulismy plany na przyszlosc. Wszystko bylo wspaniale, przez pierwsze 3 lata ukladalo sie super. Ostatni rok byl koszmarem. Nie moglismy sie dogadac, ciagle byly jakies sprzeczki. Wydawac by sie moglo, ze nie wiadomo czemu. Okazalo sie (przyznala sie sama), ze mnie zdradzala. Przez 9 miesiecy spotykala sie z chlopakiem. Oczywiscie byl sex, itp. Tlumaczyla sie, ze robila to z "ciekawosci jak to jest z innym". Postanowilem dac jej druga szanse. Wiem, nie powinienem, ale za bardzo mi zalezalo. Moze bylo spowodowane to przyzwyczajeniem? Mieszkamy obok siebie, czesto mieszkalismy nawet razem, jesli byla tylko taka mozliwosc. Moze byla to tylko obawa przed zmianem stylu zycia...? Nie wiem. Ale dalem jej szanse. Ostatnio jednak bardzo sie od siebie oddalilismy. Rzadko sie widywalismy, malo rozmawialismy. Wystapil jeszcze jeden problem: zakochalem sie w jej bylej przyjaciolce. Stalo sie to kilka tygodni temu, ale dopiero teraz wydaje mi sie, ze warto zaczac budowac nowy zwiazek. Ona jest wspaniala... Taka delikatna, po prostu inna. Dziwie sie sam sobie, ze w ogole zwrocilem uwage na inna. Po tak dlugim zwiazku... Czy to ma sens? Czy warto sprobowac z kims innym? Czy lepiej walczyc i probowac odbudowac (odgrzac?) stary zwiazek?... Niech ktos mi pomoze, bo nie mam sie do kogo zwrocic...

22.12.2002
01:39
[2]

wysiu [ ]

Z ta "druga szansa" to juz byl błąd.. Odpusc ja sobie.. Raz zdradzila, zrobi to znowu..

A ze sprobowaniem raz jeszcze - jak najbardziej ma to sens - ale to zalezy tylko od Ciebie. No i od niej... (ja ogolnie jestem pesymistą, wiec sie nie przejmuj;))

22.12.2002
01:47
[3]

Goozys[DEA] [ Virus ]

Nawet jeśli będziesz się starał odbudować stary związek, to nigdy nie będzie tak, jak poprzednio. Zawsze gdzieś tam w pamięci będziesz miał to, że zostałeś przez nią zdarodzony i jeśli będziesz sobie powtarzał, że to już było i minęło, że to przeszłość, która nie wraca, będziesz się tylko okłamywał. Zrobiła to raz... może zrobić i drugi. Do takiej osoby nie można mieć później pewności i zaufania. Każde jej 10 minut spóźnienia będą wywoływać w tobie burzę myśli być może nawet niepotrzebnych, ale tylko będziesz na tym tracił i tylko ty tak naprawdę będziesz z tego powodu cierpiał. Jeśli faktycznie czujesz coś do innej dziewczyny, to śmiało... Nie ma nic lepszego jak związek bez skazy.

22.12.2002
01:51
smile
[4]

kiniu [ Konsul ]

Stanson Chlopie wiem ze Ci nie pomoge, i weim że ktokolwiek cokolwiek by tu napisał tez Ci nie pomoże. Jedno musisz mi przyznac TY JA KOCHASZ. Zdaj sobie jeszcze tylko sprawe czy ONA CIEBIE TEZ. To takie banalne..ale jak sting spiewał "I'f You Love Somebody Free, Free set Him Free". Czy miłość toksyczna ma jakiś sens??...czy można na takim związku budować sobie przyszłość?? <nieszczesliwy zwiazek to tak jakby postawic zamek z piasku zaraz nad brzegiem, przyjdzie wieksza fala i zamieni bodowle w bloto>. Ale moge sie mylić, czasem jest tak ze sól z morskiej piany zamiast rozpóscić i zniszczyć dzieło, może je wzmocnic i utrwalic.
ps. 4 lata............fiu fiu......

22.12.2002
01:58
smile
[5]

kiniu [ Konsul ]

Sorry zamotało mi sie troche :/ przeoczyłem chyba naistotniejsze, "przyjaciółke".....no to teraz całkowicie zmienia postac rzeczy..zyj chwilą, i nie patrz w tył...jak czójesz swierzosci to po co zatykać nos....mysle ze bez krempacji zakochoj sie w "Przyjaciólce"..........
<wiem ze nic z tego dobrego pozniej nie wyniknie>
<ale jak ma byc to bedzie>
hehe

22.12.2002
02:13
[6]

stanson [ 3 ]

To, co napisal Goozys[DEA] slysze od wielu bliskich mi osob... Mysle, ze masz racje--> skoro zrobila to raz, moze zrobic znowu... I wlasnie dlatego nie potrafilismy ze soba zyc, to jest to, co bolalo mnie najbardziej, obawa, itp, wypominalem jej to na kazdym kroku...

Dzieki wszystkim za wypowiedzi,
Mysle, ze najwyzszy czas sie przelamac i sprobowac zaczac zyc ponownie, OD NOWA.

Chociaz nikomu z Was nie zycze takiej przygody, bo uwierzcie--> to naprawde boli.

Osobiscie wolalbym dostac porzadny wpie...ol od paru dresow niz przezyc to jeszcze raz...

kiniu--> napisales: [cyt]" <nieszczesliwy zwiazek to tak jakby postawic zamek z piasku zaraz nad brzegiem, przyjdzie wieksza fala i zamieni bodowle w bloto>. Ale moge sie mylić, czasem jest tak ze sól z morskiej piany zamiast rozpóscić i zniszczyć dzieło, może je wzmocnic i utrwalic." ---> ja sobie nie wyobrazam, zeby zdrada mogla cokolwiek utrwalic... Niestety.
Fakt, 4 lata to sporo. Szczegolnie w tym wieku. Naprawde mozna zwatpic w "ten caly system"...

22.12.2002
02:13
smile
[7]

Pani Imperator [ Pretorianin ]

stanson - > Zycze Ci powodzenia, na milosc nigy nie ma limitu....

Co do wyboru....hm, musisz dac sam sobie szanse i zdecydowac. Mysle, ze jezeli Twoja pierwsza milosc odeszla od Ciebie, to raczej nie powroci....W zyciu juz jakos tak jest, ze pierwsze powazne zwiazki sie dosc czesto rozpadaja....czlowiek uczy sie w nich, czesto popelnia niewybaczalne bledy....za to nastepny zwiazek moze zaowocowac pelnia kolorow. Jedno jest pewne....poddaj sie temu uczuciu, bo jest najwazniejszym w zyciu, nawet jak sie czasem klapki na oczach ma, jednak wszystko ma swoj sens i przeznaczenie.

Pozdrawiam Cie i lacze sie w Twoich uczuciach, sama padlam slodka ofiara milosci i to calkiem niedawno, kiedy moj stary zwiazek juz sie rozpadl..........nie ma lepszego lekarstwa na zlamana milosc - druga milosc....

22.12.2002
02:17
smile
[8]

Goozys[DEA] [ Virus ]

stanson --> Powodzenia w "nowym życiu"...

22.12.2002
02:18
[9]

stanson [ 3 ]

Naprawde dzieki wielkie wszystkim za wypowiedzi. Mysle, ze w koncu odnajde ta wlasciwa droge...








"Myslcie glowa a nie sercem"!!

22.12.2002
02:22
[10]

stanson [ 3 ]

Goozys[DEA]--->zycze Ci wszystkiego dobrego, niewielu jest tu facetow, ktorzy potrafia pomoc i pogadac na normalny temat. DZIEKI, napisales to, co mowia mi moi przyjaciele, wydaje mi sie, ze cos w tym jednak jest. Nie znamy sie, wiec Twoje zdanie ma dla mnie duze znaczenie. Trzym sie.

22.12.2002
02:38
[11]

Holgan [ amazonka bez głowy ]

stanson ---> jesli mozna. Wiem z doswiadczenia ze z "odgrzewanych potraw jedyna smaczna jest bigos". Moze ta przenosnia jest conajmniej dziwaczna ale poprostu uwazam ze po zdradzie - szczegolnie dlugotrwalej nie mozna zaufac drugiej osobie. a zaufanie jest podstawa zwiazkow miedzyludzkich.

pytasz czy warto zaryzykowac z kims nowym. oczywiscie! podejmujac ryzyko idziemy naprzod. poddajac sie wiele tracimy, a szkoda zycia na zwykla wegetacje.

powodzenia - jakakolwiek decyzje podejmiesz.

22.12.2002
02:44
[12]

stanson [ 3 ]

"zaufanie jest podstawa zwiazkow miedzyludzkich" --> swiete slowa. Pamietajcie o tym wszyscy!!

22.12.2002
02:45
[13]

stanson [ 3 ]

"zaufanie jest podstawa zwiazkow miedzyludzkich" --> swiete slowa. Pamietajcie o tym wszyscy!!

22.12.2002
03:00
[14]

Anima Vilis [ Konsul ]

Stason --> Życzę powodzenia...

Goozys --> Nic dodać nic ująć...

Kiniu --> "...nieszczęśliwy związek to tak jakby postawić zamek z piasku zaraz nad brzegiem, przyjdzie większa fala i zamieni bodowlę w błoto. Ale mogę się mylić, czasem jest tak ze sól z morskiej piany zamiast rozpóscić i zniszczyć dzieło, może je wzmocnić i utrwalić". - ładne to... ale niestety w brutalnej rzeczywistości nie ma to odzwierciedlenia.

22.12.2002
03:44
smile
[15]

massca [ ]

milosc jest jak wyborna kolacja
seks jest jak alkohol po niej
zdrada jest jak paw ktorego puszczasz
po tym wszystkim


zjesz wlasnego pawia ....?????

22.12.2002
07:45
[16]

rickii [ Konsul ]

obudzić starą/byłą miłość jest bardzo trudno, muszą tego chciec obie strony, z twojego opisu widze ze wy tylko się od siebie oddalacie, pozatym dochodzi do tego fakt ze zakochales sie w innej.
Nie ma sensu kontynuowac stary związek, polecał bym zmiane partnera , moze ta nwoa kobieta będzie lepsza.

Nie kieruj się pisanymi tu radami , moimi i poprzednikow, to sam musisz wiedziec czego chcesz, ja tez mam dziewczyne chodze z nią 2 lata, przyznam sie ze zdradziłem ją , ( impreza miałem toche w czubie , zaczołem się troche zabardzo obściskac z inną, nie było sexu) przyznałem się swojej pannie , z początku było trudno ale oboje chcielismy byc razem i jestesmy razem i ejst nawet lepiej niż przed zdradą, ale obie osoby chciały zgody, obie rowno sie kochały i chciały byc ze sobą.

Ja na twoim miescu zucił bym monetą, ( jesli reszka bieżesz sie za nową jesli orzeł terz) i pokierował bym się danym mi przeznaczeniem i losem :)))

22.12.2002
08:39
[17]

rothon [ Malleus Maleficarum ]

Widze, ze macie bardzo zdecydowany poglad na temat zdrad, pawie itd. Ale po kolei:
Rozumiem, ze zdrada jest pojscie do lozka z innym partnerem. Hmmmm, zachodze w glowe, probuje wyobrazic sobie podobna sytuacje i mnie w roli 'zdradzonego' i wiecie co? Bylbym w stanie zapomniec. Wiem, ze w zyciu bywa bardzo roznie, sa dragi, gorzala, lepsze i gorsze dni, czy wreszcie erotyczna fascynacja. Jezeli zdrade pojmujemy jako pojscie do lozka, to bylbym w stanie wybaczyc.
Co innego, gdy moja kobita znajduje sobie inny obiekt zainteresowan wszelkich. Spedza z nim czas, dyskutuje, ustala to i tamto, chodzi do lozka. Generalnie - czuje do niego cos wiecej niz tylko sympatie. Z tym do porzadku dziennego przejsc sie nie da. Ale ... to nie jest zdrada. To zmiana partnera, a to wolno kazdemu.

stanson porusyzl dwa tematy - zdrady wlasnie i mozliwosci budowania zwiazku. Pierwszy opisalem wyzej, drugi - rob czlowieku wszystko, co podpowiada Ci dusza. Bo nie jest tak, ze tego a tego nie wolno, tego a tamtego nie wypada, to i tamto sie nie udaje. Tylko zadaj sobie pytanie - na ile to jest milosc do kolezanki, a na ile to chec odkochania sie w tej, ktora dostala szanse. To jest punkt wyjscia moim zdaniem.

No i na koniec: milosc jest jak wyborna kolacja, seks jest jak alkohol po niej,zdrada jest jak orzel, ktorego wywijasz po tym wszystkim na ulicy. Kazdemu moze sie on zdarzyc, da sie z nim zyc, no za miesiac, nikt nie bedzie o tym pamietal. No i co? Da sie wymyslic 'zlota mysl'? :-))))

22.12.2002
09:16
[18]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

atanson---> moim wlasnym zdaniem wysnuwam teorie ze powinnienes sprobowac - bo mozna kilka razy kochac- za kazdym razem bedzie to inna milosc i kazda da Ci cos co bedzie na zawsze czastka Ciebie. Uwazam ze powinnienes zaryzykowac nowym zwiazkiem , bo stary juz lezy w swych ruinach i nigdy nie wiadomo czy z tego wyniknie cos dobrego. Naucz sie na nowo budowac zaufanie z nowa osoba ktora obdarzysz uczuciem. Z doswiadczenia wiem ze nie nalezy trzymac sie kurczowo dawnego uczucia bo ono kiedys i tak przestanie miec racje bytu (milosc jest slepa- pozniej zauwazamy to czego widziec nie chcielismy)
Daj sobie szanse na powtorne ulozenie sobie zycia!

22.12.2002
09:21
[19]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

rothon--> ok, jednorazowa zdrada moze byc przypadkiem - kilka razy? no coz moze cos nie uklada sie w zwiazku, moze jakies rozdarcie... ale 9 miesiecy???? dewczyna przez ten czas mogla sie zdecydowac ktorego z nich kocha bardziej i na ktorym jej zalezy. Nie wolno igrac tak z uczuciami innych! Owszem jednorazowa zdrade bym wybaczyla ale nigdy nie wybaczylabym tego ze przez tak dlugi czas bylabym oszukiwana. Co nie znaczy ze tego nie rozumiem. Sa w zyciu sytuacje w ktorych podjecie decyzji jest ciezka sprawa. Bo sa rozne rodzaje milosci i niekiedy ciezko nam z jednej z nich zrezygnowac. Ale wtedy powinnismy brac pod uwage uczucia osob zainteresowanych i zamieszanych w taka sytuacje.

22.12.2002
09:27
[20]

Aen [ MatiZ ]

Nie radzę. Dziewczyna IMO pokazała swoje prawdziwe JA i znudziła się tym związkiem. Spotykała się z innym 9 miesięcy, Ciebie robiąc w balona? Nigdy nie wybaczyłbym czegoś takiego...

22.12.2002
09:28
[21]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

Aen---> oczywiscie ze w takich sytuacjach nie ma juz taryfy ulgowej ! tez jestem za tym by stanson dal szanse komus kto na to zasluguje.

22.12.2002
09:28
[22]

rothon [ Malleus Maleficarum ]

Etka--> Masz calkowita racje! Dlatego ja wyraznie podkreslilem, zdrada to jedno, a znalezienie innego obiektu zainteresowan drugie (czyli takie kilkukrotne 'zdradzanie'). Dyskutanci tutaj zrownali jedno zjawisko z drugim. Oczywiscie pomijamy zwykle kurewstwo, bo to inna zupelnie para kaloszy i do tego sie zadna z naszych rad nie nadaje.

22.12.2002
09:29
smile
[23]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

rothon---> to mozemy przybic piatke ;)))))

22.12.2002
09:40
smile
[24]

tomirek [ ]

Stary!!! Jeszcze jestes mlody. Nie pierwsza to i nie ostatnia :)
Ja tez kilka razy myslalem, ze to ta jedna jedyna. Mylilem sie. Ale w koncu spotkalem ta jednyna i od ponad 4 lat jestem zaobraczkowany :)

22.12.2002
09:58
[25]

Aen [ MatiZ ]

Apropos, mam kolege, ktory w zwiazku nie ma swojego zdania. Jego dziewczyna po wypiciu alkoholu zaczyna swirowac do takiego kolesia, z ktorym zna sie od 15 lat. Podobno sa przyjaciolmi, ale zachowuja sie jakby byi para, a on, duren, siedzi obok i nic nei mowi..na ostatniej imprezie ostro przegiela (nie bede opisywal, bo sie banana dorobie) z nim i z jej kumpela;), a on oczywiscie NIC nei zrobil, mowi ze jej nie rzuci, ze on ja kocha bla bla ple ple....

22.12.2002
09:58
[26]

Aen [ MatiZ ]

z nim czyli z tym "przyjacielem"

22.12.2002
10:17
[27]

Czacha [ inquisitor incognito ]

Zdrade mozna wybaczyc... ale 9cio miesieczna??? Ile razy ona probowala jak to jest z innym? Przez tak dlugi okres nie zaspokoila ciekawosci? Przeciez to byl ten sam facet caly czas... Mysle, ze powinienes pojsc za glosem serca i walczyc o nowa milosc..

22.12.2002
10:18
[28]

Dabster [ Byle do przodu... ]

Startuj do przyjaciolki :) Z ta stara nie masz juz co probowac. Nie uda sie... Lepiej przejsc do innych mozliwosci, niz za kilka lat zameczac sie pytaniami w stylu: "Co by bylo gdyby?"

22.12.2002
10:33
smile
[29]

Myziot [ Centurion ]

Ja przyznam się osobiście, że zakochałem się już ze 14 razy. Warto dodać, że z każdą mi nie wyszło raz z mojej raz "jej" winy.

Przy każdej dziewczynie spisywałem na kartkę swój ideał kobiety i wiecie co? Tyle mam teraz ideałów, ile kartek zapisałem...

Zgodzę się z faktem: jest tylko jedna prawdziwa miłość. Z tymże każda nowa miłość jest pierwszejsza! To znaczy ni mniej ni więcej, że każda nowa miłość jest, przynajmniej z początku, lepsza od poprzedniej. Bodajże dwie miłości temu (fajnie brzmi, co?) postanowiłem znaleźć coś wspólnego w tych dziewczynach. Ale doprawdy...
były rude, były blond,
były chude, były stąd
była z Hong-Kongu - dalej nie chce mi się rymować. Nie potrafię znaleźć tej wspólnej rzeczy, bo jak, u licha, znaleźć podobieństwo małej, białej i rudej, z azjatką?

Idąc teraz moim tokiem myśli dam wam radę. Jeśli nie umiecie znaleźć kobiety w Polsce, w Europie, to jedźcie do Azji. Azjatki lepią się do białych jak muchy do miodu - serio! Nie umiałem się od nich na wakacjach odpędzić. Wiecie, jaką mają gładziutką skórkę, jakie ciemniutkie oczka, jakie wszystkie są zgrabne! uuuuu - ekhm, przepraszam.

Reasumując: nie widzę kompletnie nic złego w twoim związku z przyjaciółką. I podstawą jest poczucie własnej wartości i godności.

22.12.2002
10:40
[30]

majka [ Dea di Arcano ]

Ja troche odeszłabym od tego aspektu zdrady - bo aczkolwiek jest to kwestia bardzo istotna ale znam wiele zwiazków, które w imie innych wartości puściły ją w niepamięć...
Myslę , że wazniejszym jest spojrzenie w przyszłość...
To pierwszy powazny związek stansona z jego i z jej strony... Określanie go w takim przypadku mianem "prawdziwej miłosci" jest troche na wyrost(choc nie przeczę, że takowe istnieją )...bo tak naprawde nie mamy wówczas pojęcia, co kryje sie za tym określeniem. Nam wewnętrznie wydaje się , ze jest to jedyna, niepowtarzalna i na wieki... ale to nieprawda. I stanson juz sie o tym przekonuje widząc w przyjaciółce swojej dziewczyny, obiekt fascynacji...Powoli okaże się , że jej wymiar i odczuwanie może byc jeszcze silniejsze niz to co przeżywał dotychczas...Byc może to samo dzieje sie ze strony jego dziewczyny...Czy zatem (wracajac do tej przyszłości w dotychczasowym układzie) byłby to udany związek? Mam głębokie obawy - że jednak nie...Uczucie to zbyt skomplikowana materia, aby kształtowac ją według naszych potrzeb...
Budowanie trwałego związku na bazie ulonych złudzeń, wspomnień tego co było kiedyś i nadziei, że to porwóci, byłoby aktem prawdziwej desperacji. Dopóki jest możliwosć wyboru, warto to wykorzystać...

23.12.2002
00:57
[31]

stanson [ 3 ]

Dzis spedzilem wieczor z moja nowa miloscia (ta przyjaciolka mojej bylej). Jestem teraz tak szczesliwy, jak nigdy dotad. Wreszcie czuje, ze zyje. Ten moj caly poprzedni zwiazek byl meczarnia... :-( dzieki wszystkim za wypowiedzi, wasze rady sa chyba na miejscu, tzn: czas zaczac od nowa!! myslalem, ze to niemozliwe, ale jednak...

23.12.2002
02:11
smile
[32]

majka [ Dea di Arcano ]

stanson>> tak trzymaj - powodzenia:)))

23.12.2002
02:12
[33]

Anima Vilis [ Konsul ]

Jesteśmy z tobą... :)

23.12.2002
02:38
[34]

NicK [ Smokus Multikillus ]

Widzę, że sprawa się poniekąd rozwiązała sama. Ale napiszę to co chciałem przekazać.

Problem zdrady to nic innego, jak sprawa dojrzałości i uczciwości. Jeśli oboje mówimy sobie że się kochamy i utrzymujemy partnera w takim przeświadczeniu (obustronnie), to musi tak być. Jeśli nie jest, to znaczy że coś jest nie w porządku, że oszukujemy, lub że po prostu nie dorośliśmy do bycia z drugą osobą. Obdarzając kogoś uczuciem, poza czerpaniem z tego faktu korzyści, przyjmujemy też na siebie pewne obowiązki. Nie powinniśmy traktować tego jako zakupu wiązanego (przymus), lecz jako dobrowolne wejście w pewiem niepisany układ. Nawet jednorazowa zdrada, "wykonana" pod wpływem alkoholu czy innych środków odurzających, jest złamaniem umowy.

Nie wiem jak wy, ale ja nie potrafiłbym później żyć ze świadomością, że oszukałem ukochaną osobę (o ile jest to kochana osoba). Bo zdarza się czasem tak, iż jesteśmy z kimś, ale tak naprawdę żyjemy obok siebie, dawno nic nas już nie łączy, bądź nigdy nie łączyło, ale dla jakiś innych celów (które wydawały nam się na początku usprawiedliwione) postanowiliśmy być ze sobą. To trochę inna para kaloszy, ale przynajmniej wiadomo, czego możemy się w przyszłości spodziewać - nagłego odejścia jednego z partnerów, nawet w dość dramatycznych okolicznościach.

Dlatego zdrada dla mnie to wyraz niedojrzałości, lub też zwykłego zakłamania - nic poza tym. Chyba, że jest podyktowana niezobowiązującym związkiem, na który godzą się partnerzy, ale wtedy wiedzą przynajmniej, czego można oczekiwać.

23.12.2002
10:24
[35]

stanson [ 3 ]

NicK-->

"Nie wiem jak wy, ale ja nie potrafiłbym później żyć ze świadomością, że oszukałem ukochaną osobę (o ile jest to kochana osoba)." -->

--> no wlasnie, ja tez bym nie potrafil... Jesli NAPRAWDE sie kocha, to nie mozna zdradzic i oszukac.

Bardzo wszystkim jeszcze raz dziekuje za wszystkie wypowiedzi.

Wczoraj spedzilem kolejne piekne chwile z moja partnerka.

Oswiadczam, ze rozpoczalem nowe zycie i watek mozna uznac chyba za zamkniety, poniewaz moj problem sie rozwiazal.

Oswiadczam takze, ze JESTEM JUZ SZCZESLIWY!!! Tak bardzo, ze sam nie wiem, co pisze... Wiem, jestem dla was nieznajoma osoba i pewnie malo kogo to obchodzi, ale sam sobie teraz siedze w domku i az mnie nosi z radosci... Ale wspaniale jest sie zakochac...!!! Ostatnio przezylem to 4,5 roku temu, wiec jest to dla mnie cos niezwyklego. ZYCZE WSZYSTKIM WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU!!!

No i wesolych swiat oczywiscie...

ALE JESTEM SZCZESLIWY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.