GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy życie studenta jest fajne?

27.09.2009
21:43
smile
[1]

stalowe gacie [ Konsul ]

Czy życie studenta jest fajne?

Z reguły jest tak że zawsze pokonując kolejny szczebel nauki mówi się że "w podstawówce/gimnazjum/liceum było lepiej. To można się domyśleć co dopiero jest na studiach i jaki tam zap** Czy tak jest na prawdę?

Mnie osobiście zbliżające się studia nie przerażają aż tak bo w sumie uczymy się tylko do sesji(??). Wykłady nie są obowiązkowe. Trochę taka miła wolność. Wyrwanie się z domu (dla tych którzy muszą wybyć z mniejszego miasta), krok w bardziej doroślejsze życie. Fajne laski z psychologii...

Jak to jest?

27.09.2009
21:45
smile
[2]

Hybrydos [ Life Will Kill You! ]

zdecydowanie spożycie % wzrasta...
jest ok

27.09.2009
21:45
smile
[3]

nutkaaa [ inz arch Panna B ]

Studia są fajne :D \/ \/

27.09.2009
21:46
[4]

Coy2K [ Veteran ]

to czy wykłady są obowiązkowe czy nie zależy od wykładowcy. Zdarza się tak, ze bez obecnosci na wykładach nie masz możliwosci podejsc do egzaminu.

Samo zapieprzanie na studiach zależy od trybu, uczelni i kierunku.

27.09.2009
21:46
[5]

Shaybeck - evil creature [ Beware of The Evil ]

jeśli ma konsolę do gry to tak :)

jak nie ma, to życie jest fajne wieczorem, a rano nie chcę się żyć

27.09.2009
21:46
[6]

boskijaro [ Nowoczesny Dekadent ]

Ja sie wyprowadzam do wiekszego miasta (bede chyba z bratem tez mieszkal) i jakos specjalnie na to nie czekam :P dosc dobrze mi w liceum, ale coz zycie idzie naprzod :P

27.09.2009
21:47
[7]

Behemoth [ Rrrooaarrr ]

Kilka stereotypów warto by zaktualizować.
Generalnie fajnie jest wtedy jak jest fajne otoczenie i fajne towarzystwo. A na studiach może trafić się słabe.

No, ale jeśli traktować za fajne dużo wolnego to jest rzeczywiście fajnie. Do sesji :D.

27.09.2009
21:48
[8]

Yo5H [ ziefff ]

zycie studenta jest mega. gorzej, jesli planujesz skonczyc studia w 5 lat. wiesz, zyje sie inaczej niz wczesniej, mniej zajec, czasem jakas praca, co chwile imprezy, dodatkowo bez przerwy szukasz zony dla swoich dzieci. ciezko to wszystko pogodzic. grunt to balans, ja go w pierwszym roku nie utrzymalem, wiec mnie wywalili, ale teraz juz wiem co jest 5 i bedzie latwiej.

27.09.2009
21:50
[9]

Garbizaur [ Legend ]

Dużo zależy od podejścia do studiowania. Można założyć, że jakoś to będzie, imprezować na okrągło, sesje zdawać na fristajlu i mieć 5 lat dobrej zabawy. :)

Można również podejść od tej strony, że studia są wprowadzeniem w dorosłe życie. Oczywiście zabawy trochę będzie, dużo nowych znajomych, itd. ale przy okazji jakieś tam ciśnienie jest, żeby mieć dobre oceny, znaleźć fajne praktyki, itd.

Dla mnie studia są raczej tym drugim, na piątym roku to już nawet są dodatkiem do pracy. Ale lubię studia, bo dzięki nim można znaleźć dobrą pracę, co np. uniezależnia finansowo od rodziców. :)

27.09.2009
21:51
smile
[10]

darek_dragon [ 42 ]

W studiowaniu fajne jest to, że od ciebie zależy, czy ci się będzie fajnie studiować :)

Ideał równości społecznej: Możesz albo kuć równo przez cały semestr, albo imprezować i kuć ostro przed sesją, albo mieć wszystko gdzieś i tylko imprezować... I tak znajdzie się profesor, który wpisze ci 2, bo ma zły dzień :D

27.09.2009
21:51
[11]

Ambitny Łoś [ Wielki Przedwieczny ]

Cały czas jest prawie jak na wakacjach, poza sesją i kolokwiami. Wtedy się trzeba pouczyć :)

Ale mimo wszystko w szkole było łatwiej.

27.09.2009
21:59
[12]

Whatson [ Niepoprawny purysta ]

stalowe gacie<--- Gdyby chcieć kontynuować twoją potoczną mowę, to rzeczywiście można powiedzieć, że studia są fajne. Jednak z drugiej strony, znaczącą obniżają iloraz inteligencji, tu patrz na Loona. Hmmm... Mogłoby się wydawać, iż idea studiów jest zgoła odmienna, jednak jak widać jest to tylko ogólnie przyjęta tendencja.

27.09.2009
22:07
[13]

herbataa [ Centurion ]

Będę właśnie na 5 roku studiów na dość prestiżowej uczelni (nie chcę się chwalić). Powiem ci, że jest spoko, ale imprez dużo nie ma (może na jakiś piździuczelniach gdzie niczego nie uczą). Studenci musza trzymać poziom i klasę i oczywiście sie sporo uczyć. Ale jak chcesz to dasz radę. Grunt to rozstargnienie i dobre strzały z rzutów wolnych.

27.09.2009
23:15
[14]

promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]

zdecydowanie spożycie % wzrasta...

To jest raczej mit. Ja tam najwięcej chlałem w liceum, i jak tak patrze po znajomych to oni podobnie. Kiedyś jakieś winko za 5 złotych, walenie najtańszej wódki, lub bimbru z gwinta to była sobotnia norma. Teraz wszyscy sie tym brzydzimy.

27.09.2009
23:19
smile
[15]

viesiek [ Deculture! ]

Jest zajebiście... do sesji :) W czasie sesji jest zapiernicz, ale jak zdasz, to znowu jest zajebiście XD A jak nie zdasz, to masz dłuuuuuuugie wakacje... i też jest zajebiście (wiem z doświadczenia, tyle że bilety drogie :/).

27.09.2009
23:20
[16]

War [ wideout ]

Z tym uczeniem się tylko w czasie sesji to nie zawsze prawda. Zależy od kierunku. Na budownictwie muszę na bieżąco robić projekty (tzn. kilka, bo kilka można oddać na koniec semestru) i przygotowywać się na kartkówki/koła, których pełno w trakcie semestru.
Oczywiście mógłbym do tego podchodzić olewająco, ale nie chcę powtarzać kursów lub studiować więcej niż 5 lat.

Tak więc nie zmieniło się wiele od liceum.

27.09.2009
23:24
[17]

wilqu [ wilk medyczny ]

taaaaaak....momentami jest naprawdę grubo, ale we wszystkim musi być umiar

karnisterniak -> u nas pod mównica siedział czarny wyznawca NFS

27.09.2009
23:25
smile
[18]

Aen [ Anesthetize ]

herbataa- wiedziałem że jesteś prowokatorem ale teraz ostro dojebałeś do pieca.
Czas na imprezy można znaleźć zawsze, no chyba że ktoś jest mało inteligentny i przyswajanie materiału zajmuje mu całe dnie.

27.09.2009
23:30
smile
[19]

karnisterniak [ Pretorianin ]

To prawda, czasami nieważne ile byś się uczył i tak masz przedmiot do poprawki, chyba że będziesz w elicie , która siedzi na początku auli.

Znałem takiego co siedział i na laptopie w fifę zasuwał :D

Dla mnie było tak samo jak w szkole średniej, tylko więcej stresu czasami , już nie wspomnę o tym, że miła i spokojna klasa po egzaminach zamieniała się w pospolite bydło, które chce dostać zalkę.

27.09.2009
23:34
[20]

kubinho12 [ Gooner ]

Czas na imprezy można znaleźć zawsze, no chyba że ktoś jest mało inteligentny i przyswajanie materiału zajmuje mu całe dnie.

Zawsze to chyba niekoniecznie najlepsze określenie... Chyba, że studiujesz na turystyce i gówno wiesz.

27.09.2009
23:39
[21]

Aen [ Anesthetize ]

Studiuję na weterynarii, więc wiem, uwierz mi. Wszystko da się pogodzić.

27.09.2009
23:41
[22]

Mikołaj™ [ Konsul ]

fajnie się to czyta, dopiero w II klasie technikum informatycznego jestem, i zawsze się bałem troche studiów że mnie wyjebią bo nie wyrobie z materiałem. Jak się przyłożę to potrafie mieć i 4 i 5. Moja siostra studiuje, ale do niej nie mam porównania, bo ona zawsze miała świetne stopnie. Napiszcie coś więcej o tym, bo interesuje mnie moja przyszłość i na szkole średniej nie mam zmaiaru skończyć :)

27.09.2009
23:43
[23]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

Co ma inteligencja do przyswajania materiału?

27.09.2009
23:45
[24]

yo dawg [ 1979 ]

Inteligentny przyswoi ją szybciej?

27.09.2009
23:46
[25]

Bullzeye_NEO [ 1977 ]

takie sobie, liceum bylo w opor lepsze

no ale idzie sie przyzwyczaic

28.09.2009
00:08
[26]

Zenedon [ Burak cukrowy ]

Ja tam lubię studia, ale trochę męczą organizm.

28.09.2009
00:16
smile
[27]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Fajne są. Non stop wakacje, z przerwami na nauke. Pełen luz, swoboda. Sporo wypadów, sporo imprez, sporo podróżowania w nowe miejsca, sporo szaleństwa i nieskrempowanego entuzjazmu, sporo nowych znajomości i gigantyczne możliwości samorozwoju (i wcale nie chodzi mi tu o studiowanie danej dziedziny nauki). Jedyny problem, to że często bywa sie głodnym, biednym i zbyt upojonym. I to, że po trochu trzeba zacząć myśleć jak dorosły poważny człowiek, przynajmniej w kwestiach przyziemnych (choćby finansowych), ale to nie zmienia faktu, że student raczej więcej myśli jak pięciolatek, niż dorosły.
Ja moje studia jak na razie widzę właśnie tak. Dobrze mi z tym i nic nie zmieniam. Jutro jade spowrotem do Wrocławia (tam studiuję) i zacznie sie znowu!

28.09.2009
10:08
[28]

Lukxxx [ Generaďż˝ ]

Studia to bzdura, czy się będziesz uczyć tego co na nich jest, czy imprezować i tak 5 lat zmarnowane.

28.09.2009
10:11
smile
[29]

Bemek [ Chor��y ]

Studia to najpiękniejszy okres w życiu tyle Ci powiem :D

28.09.2009
10:19
[30]

Hard as Stone [ Inkwizytor ]




Cała prawda

28.09.2009
10:27
[31]

raziel88ck [ Legend ]

Życie studenta jest fajne tylko poza zajęciami.

28.09.2009
10:44
[32]

|kszaq| [ Legend ]

Od piątku będę miał okazję sprawdzić czy życie studenta jest fajne czy nie :)

28.09.2009
22:12
[33]

Mikołaj™ [ Konsul ]

aż upnę, bo lubię to czytać. Może ktoś jeszcze się powpisuje :)

28.09.2009
22:21
smile
[34]

battle man [ Crystal Skull ]

dla mnie to szkola to jedno wielkie gowno a zycie w niej to syf

19.10.2009
22:39
smile
[35]

Rebel Mr Spanky [ Generaďż˝ ]

Hard as Stone - nie wiem dlaczego, ale jak widzę filmiki tego typu to dostaję gorączkowej kurwicy. Studenci ( dziwnym zbiegiem okoliczności b. często lalusie z budownictwa) wysyłają swoje manifesty, oh że jak nam ciężko na studiach na sesji i w ogóle. Nie wiem co chcą w ten sposób pokazać- jak ich studia są zajebiście trudne i mamy mieć dla nich większy respekt za to ze się tak poświęcają?? Kurde żałosne strasznie, aż mnie oczy krwią i potem zalewają. Ogólnie studia jak studia, zwykła szkoła tylko, że z poluźniona smyczą po niej latasz i nikt ci nie truje dupska jak cie nie będzie na zajęciach, nie musisz nikomu włazić w dupę, ani kupować czekoladek na wyższa ocenę, bo i tak wykładowcy maja cie w chuju. Tez studiuje inżynierski kierunek, nie powiem ze jest łatwo no, ale mam czas na łażenie po barach i lizanie damskich tyłeczków, no ale zawsze mi jednak brakuje siana, bo na prace czasu jednak nie starczy w moim harmonogramie ;p

19.10.2009
22:47
[36]

Tołstoj [ Kukuruźnik ]

Czy życie studenta jest fajne?

Ja nie narzekam. :) Jeśli godzi się naukę oraz imprezowanie... Tak, życie studenta jest fajne.

19.10.2009
23:06
[37]

CreaToN [ Generaďż˝ ]

Rebel Mr Spanky -> Możesz nabierz trochę dystansu do tego. Bo jak dla mnie to tutaj nie ma żadnego manifestu, a raczej zwykła parodia tego, co spotyka każdego studenta. I jest w tym dużo prawdy, bo nauka nauką, a "widzi mi się" profesorów to zupełnie inna bajka.

Studia jak dla mnie to, poza błogim dzieciństwem, najlepszy okres w życiu ;)

20.10.2009
00:19
[38]

Backside [ Senator ]

Generalnie fajnie jest wtedy jak jest fajne otoczenie i fajne towarzystwo. A na studiach może trafić się słabe.

Nieźle powiedziane. Niestety z moich obserwacji, że opowieści rodziców o studenckiej beztrosce, podróżach stopem, "komunach" można już tylko do podręcznika historii dopisać.

Gros znajomych z najróżniejszych kierunków po latach nie ma na roku naprawdę dobrej paczki, czasami nawet ogólnie ludzi z którymi może się spotkać. Ale może oprócz zwyczajnego pecha czy chamskich osób to też specyfika Warszawy - wyścig szczurów, przymus pracy i syndrom braku czasu.

Ja u siebie nie narzekam, ale jest bez szału - poza grupką osób, większość spędza czas po swojemu/ze "swoimi".

20.10.2009
00:24
smile
[39]

Saul Hudson [ Legend ]

W moim przypadku studia to najlepsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić. Nie dość że mam kupę wolnego czasu to jeszcze poznałem sporo zajebistych ludzi. Wszystko ładnie pięknie do czasu aż sobie uświadomisz że przez zachlanie się ujebałeś sesję. Jeszcze dochodzi czynnik bezskutecznego poszukiwania żony. Ale i tak jest więcej plusów niż minusów w studiowaniu ;)

20.10.2009
00:25
[40]

fresherty [ Jimi Hendrix Rules! ]

Ech, ludzie ludzie. Ja jakoś trafiłem na jedne z najtrudniejszych studiów, w tragiczne środowisko (charakterystyczne dla kierunku - banda kujonów bez poczucia rzeczywistości i umiejętności społecznych), a mimo to żyje mi się doskonale. Mam mnóstwo roboty (szczerze mówiąc więcej niż bym chciał), ale jednocześnie sam gospodaruje swoim czasem, mieszkam sam, jestem niezależny od rodziny (chociaż oczywiście nie do końca finansowo). Nawet najnudniejsze wkuwanie jest ciekawe. Nareszcie w życiu mam poczucie celowości wykonywanej pracy, czyli coś czego w liceum 'dziobiąc' różne głupoty nie miałem.

Czego mi brakuje? Paczki z liceum, imprez 'suto zakrapianych', różnych innych głupot... Ale w sumie, życie od miesiąca bez kropli alkoholu, imprezy itd. mi jakoś szczególnie nie przeszkadza - może mi się przejadło? Ch... wie.

20.10.2009
03:03
[41]

HUtH [ pr0crastinator ]

fresherty: Ale w sumie, życie od miesiąca bez kropli alkoholu, imprezy itd. mi jakoś szczególnie nie przeszkadza <- toś nie student! :P

Nareszcie w życiu mam poczucie celowości wykonywanej pracy, czyli coś czego w liceum 'dziobiąc' różne głupoty nie miałem <- tak trzymaj, obyś się nie "wypalił"

20.10.2009
08:17
[42]

fresherty [ Jimi Hendrix Rules! ]

HUtH -> Tia, też mam nadzieję. Ale jak myślę sobie ile musze kurwa jeszcze się na dzisiaj nauczyć/powtórzyć to aż mnie skręca.

20.10.2009
08:43
[43]

EnX [ White Dragon ]

Tak się zastanawiam czy osoby piszące że uczą się kilka dni przed egzaminem naprawdę studiują? Nie wiem jakim trzeba być geniuszem lub na jaką uczęszczać uczelnię, aby cały semestr „bimbać” a uczyć się dopiero jak się sesja zacznie. Dla mnie jest to wprost niewyobrażalne, gdyż wszyscy moi znajomi, tak jak i ja rozpoczynają naukę już w połowie października, aby wyrobić się z materiałem do sesji. Wiem że na prywatnych uczelniach jest więcej luzu, gdyż poprawek jest kilka, ale bez przesady. Życie studenta nie jest usłane różami tak jak to niektórzy piszą, no chyba że rozpoczynasz studia z założeniem że skończysz je za 10 lat.

20.10.2009
08:53
[44]

Bullzeye_NEO [ 1977 ]

enx - co studiujesz i na jakiej uczelni?

20.10.2009
08:56
[45]

EnX [ White Dragon ]

Bullzeye_NEO [44]
Prawo - Uniwersytet Śląski, tutaj żyje się od egzaminu do egzaminu.

20.10.2009
08:59
[46]

Bullzeye_NEO [ 1977 ]

no to ja nie wiem jak to tam w koncu u was jest, mam znajomych zarowno na prawie uś i uj i az takiego dramatu to nie ma z tego co opowiadaja

20.10.2009
09:01
[47]

persik_ [ medyk bez papierow ]

EnX - to zależy od podejścia. Na AGH, na fizyce medycznej, która jest ponoć jednym z najtrudniejszych kierunków znajomy twierdzi, że w ogóle ich nie cisną, no i mało kto się uczy. Zobaczym jak na sesji wyjdą, bo ja na swoich zapieprzam równo, mimo że do sesji jeszcze masa czasu, a i w sumie na niej tylko 2 egzaminy, jeden lekki, jeden ciężki.

fresherty - miło Cię zobaczyć jeszcze na forum ;) Gdzie wylądowałeś, bo rozumiem że wymarzona medycyna?:)

20.10.2009
09:03
[48]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Są studia i studia. Na jednych zapierdalasz cały rok, na innych pijesz cały rok. Kwestia tego kto czego chce, Ja jakoś specjalnie ani nie zazdroszczę innym luzu, ani sobie zapierdolu. bo zapierdol po prostu jest, i tyle.

20.10.2009
09:06
[49]

koobon [ part animal part machine ]

Największy zapierdziel jest zawsze na pierwszym roku. Potem się rozluźnia zarówno jeśli idzie o wymagania jak i o frekwencję ;).
Poza tym, wiele zależy od tego w co się mierzy. Jedni chcą się czegoś nauczyć, innym wystarcza zaliczenie.

20.10.2009
09:09
[50]

EnX [ White Dragon ]

Bullzeye_NEO – Kumpel studiuje na UJ i UŚ i z jego relacji mogę powiedzieć że nauka na tym pierwszym jest mniej męcząca, i ogólnie uczelnia jest bardziej „User friendly”

persik_ - Znałem dużo ludzi na I roku, którzy podchodzili lekko do nauki, i jeszcze lżej do egzaminów, dzisiaj już nie mam z nimi kontaktu na uczelni. W tym semestrze mam 4 egzaminy, i 6 zaliczeń, jeżeli teraz bym się już nie uczył, to nie mam najmniejszych szans, aby zaliczyć ten semestr. Ogólnie UŚ nie jest pro-studencki, i trzeba się naprawdę mocno starać, aby nie odpaść.

20.10.2009
09:13
[51]

J0lo [ Legendarny Culé ]

EnX ---> Prawo na UŚ? z tego co wiem jest to jedyny w swoim rodzaju wydział na całym Śląsku. Ba! W Polsce. Tam podobno jest trudniej niż na jakimkolwiek innym wydziale prawa w kraju.

Więc nie dziw się że masz tak a nie inaczej, sam żeś sobie wybrał studia...

U mnie (Informatyka, Politechnika Śląska) uczę się de facto na 24h przed egzaminem/kartkówką/kołem. Jak nie w pierwszym terminie to w drugim, jak nie w drugim to trzecim, jak nie w trzecim to czwartym a jak nie w czwartym to za rok 4 kolejne terminy (choć akurat ostatnie kilka sem. zdaje w 1 terminach). W sumie to najwięcej w ciągu ostatnich kilku lat uczyłem się 2 dni z rzędu do konkretnych egzaminów/kolosów. Nie ma sensu więcej...

Wracając do tematu wątku - zależy jak sobie ustawisz studia. Jedni studiują, drudzy uczą się. Są imprezy, jest alkohol, jest panika przed egzamem. Jeszcze się uczysz ale nie jest to to samo co w Liceum bo tam akurat nikt nie zająknie się przed wywaleniem Cię na zbity pysk. Ludzie mają cie w dupie, jedni bardziej drudzy mniej (całkiem zdrowy układ - Ty ich też tam masz). U mnie co prawda wszystko trochę przystopowało bo jakieś 90% roku ma jakąś stałą pracę...

20.10.2009
09:15
[52]

koobon [ part animal part machine ]

Moim problemem od zawsze było to, że niestety (a raczej stety) nie potrafiłem zakuwać, dlatego musiałem się przyswajać materiał w miarę regularnie przez cały rok.
Ale też nie ma co demonizować, w robocie siedzę po 8 godzin przez 5 dni w tygodniu. Nie przypominam sobie choćby jednego dna studiów, w którym przepracowałbym osiem godzin (włącznie z zajęciami).


20.10.2009
09:20
smile
[53]

persik_ [ medyk bez papierow ]

Generalnie jak się ma studia ciężkie, to trzeba się uczyć przez cały tydzień regularnie, nie odpuszczać żadnego wieczora. Wtedy spokojnie w piątkowy i sobotni wieczór można się spotkać z przyjaciółmi, pójść na imprezę, do kina, do teatru.

20.10.2009
09:29
[54]

fresherty [ Jimi Hendrix Rules! ]

persik_ -> Ano trzeba codziennie te kilka godzin sobie posiedzieć - mniej lub bardziej efektywnie. Najbardziej mnie boli anatomia, tzn. fakt że na każdych ćwiczeniach jesteśmy dokładnie odpytywani "na ocenę" z całego dotychczasowego materiału. Teraz już wszystko tak się miesza, że można pomylić kość udową z ramienną, o takich 'pierdołach' jak więzadła (samej stopy jest ze 30), przyczepy i mechanika mięśni nie wspomnę. Unerwienie, żyły, tętnice, n. limfatyczne - to się mniej chrzani bo jest ich relatywnie mniej w sensie ilości, ale za to trudniej sobie wyobrazić co i jak przebiega.

Z tym wyjściem 'na piwo' jest o tyle problem, że nie ma za bardzo z kim. Tutaj (czyli na kierunkach medycznych - w moim wypadku lekarskim) 99% ludzi siedzi nad książkami 24h/7dni w tygodniu.

Generalnie te mity studiów 'imprezowych' są prawidłowe, ale na np. ekonomii czy stosunkach międzynarodowych. Mój kumpel na tym ostatnim od połowy września chodzi mniej lub bardziej nawalony...

20.10.2009
09:38
smile
[55]

persik_ [ medyk bez papierow ]

Z tym wyjściem 'na piwo' jest o tyle problem, że nie ma za bardzo z kim. Tutaj (czyli na kierunkach medycznych - w moim wypadku lekarskim) 99% ludzi siedzi nad książkami 24h/7dni w tygodniu.

Kiepsko trafiłeś. Ja mam całkiem sensowny skład w grupie, bardzo luźni ludzie, właśnie w piątek po pierwszych szpilkach się oblewanie kroi.

20.10.2009
10:04
[56]

Anarki [ Dead King ]

Dopiero co wstałem i przeczytałem: "Czy zrycie studenta jest fajne?" :-)
Co do pytania to mi odpowiada. Jakoś trzeba godzić wieczorne wyjścia z nauką, ciężko jest. Czasem z czegoś trzeba zrezygnować - przeraża mnie to, że jeśli trzeba to rezygnuje z nauki.

20.10.2009
10:38
[57]

fresherty [ Jimi Hendrix Rules! ]

persik_ -> Pierwszych? :> Kolega na WUMie ma już 5. czy tam 6., ja za tydzień mam koło z całej górnej i dolnej... Gdyby nie to pewnie sporo osób by się znalazło na drinka jednego z drugim, a tak - próbują nauczyć się na nierealne.

20.10.2009
10:42
[58]

hopkins [ Zaczarowany ]

Zajebiste... Jak sie nie uczysz to nie masz ani ferii, ani wakacji :)

20.10.2009
10:46
[59]

persik_ [ medyk bez papierow ]

Osteologię górnej, czy całość? Co Wy tam macie, anatomię na jeden semestr czy jak? Mam osiem części anatomii, wychodzi właśnie tak co miesiąc kolos. Na pierwszy rzut idzie osteologia, potem czaszka, csn, dalej nie pamiętam. Może kumpel z mniejszej części materiału jedzie, bo w takim tempie, to skończy materiał w grudniu ;> Gdzie to studiujesz?

20.10.2009
10:48
smile
[60]

Aen [ Anesthetize ]

Anatomia was boli? Poczekajcie na Anatomię patologiczną (Patomorfologię), to dopiero cuda na kiju.

20.10.2009
10:52
smile
[61]

persik_ [ medyk bez papierow ]

Poczekamy. Aen, a ty skąd? Może wtyki na wyższym roku sobie wyrobię.

20.10.2009
12:30
[62]

fresherty [ Jimi Hendrix Rules! ]

Całość górnej i dolnej kończyny. - Łódź
Kumpel nie wiem dokładnie z czego, generalnie u nich szpilki to rodzaj wejściówki. Wiem tylko, że oni w przyszłym tyg. mają koło z osteologii całości. - Warszawa


Aen -> Cuda na kiju, ale w dalszym toku nauki ;) Ja na razie przeżywam szok LO -> Medycyna. Śmiem stwierdzić, że 1 semestr obejmuje mniej-więcej tyle materiału co 3 lata LO z biol/chem/fizu.

20.10.2009
13:30
[63]

nobby_nobbs [ Pretorianin ]

[49] Największy zapierdziel jest zawsze na pierwszym roku. Potem się rozluźnia zarówno jeśli idzie o wymagania jak i o frekwencję ;).

To akurat nie zawsze się sprawdza. Na pierwszym roku jest ciężko, bo mało kto po 12 latach szkoły potrafi przystosować się do zupełnie innych warunków nauki :) Dużo wolnego czasu, nowi znajomi, masa imprez, więc jak przychodzi pierwsza sesja to nagle trzeba ostro zap******ć.
Gdybym dzisiaj zdawał na studia pierwszy i drugi rok przeszedłbym bezstresowo, ale już na trzecim nie obeszłoby się bez kilku nieprzespanych nocek.

20.10.2009
13:58
[64]

Macco™ [ Child Of The Damned ]

Po tym niedługim okresie studiowania mogę powiedzieć że jest spoko. Na duży plus że mam o wiele więcej wolnego czasu, przeważnie mogę się wyspać, jest wiele imprez a na kierunku mam kilka osób które znam jeszcze z lo z mojego miasta. Na minus że czasami jest ciężko z kasą, co dwa tygodnie mam w piątek na 7.30 co jest przekurwione jak się wraca o 2-3 w nocy z czwartku na piątek a o 6 trzeba wstać. Niby mój kierunek to jeden z najcięższych na Pwr ale ja boje się narazie tylko dwóch przedmiotów. Podstaw programowania bo z tym nie miałem wcześnie w ogóle styczności. No i grafiki inżynierskiej czy jak to tam, bo nie możemy używać linijek itp a rysować trzeba jak od linijki. O dziwo algebra i analiza nie są takie tragiczne. No ale wszystko się okaże na sesji. Oby przetrwać pierwszy semestr. Później będzie łatwiej.

22.10.2009
23:46
smile
[65]

Rebel Mr Spanky [ Generaďż˝ ]

z ostatniego wykładu


Czy życie studenta jest fajne? - Rebel Mr Spanky
23.10.2009
00:35
[66]

zapomnialem_stary_login [ Konsul ]

To zależy co kto lubi, czy studiuje w swoim mieście, czy też wyjeżdża na studia, no i przede wszystkim po co studiuje.
Ja studiowałem u siebie w Krakowie, więc "prawdziwe życie studenckie" mnie ominęło. I w sumie się cieszę, bo to nie w moim stylu.

Bywałem czasem w akademikach, jeszcze nawet za czasów liceum i studenci już wtedy kojarzyli mi się z pijakami. Za dawnych czasów jak jeszcze kupowało się pirackie gry, to chodziłem do akademika AGH do znajomego studenta. Generalnie o której bym do nich nie przyszedł, to albo spali po imprezie, albo pili, albo trzeźwieli. Nie wiem kiedy chodzili na zajęcia i czy w ogóle. Reszta towarzystwa z pokojów obok z tego co widziałem egzystowała podobnie.

Jak sam poszedłem na studia, to bywało się w akademikach trochę częściej i właściwie nic się nie zmieniło. Ta sama permanentna impreza. Kto chciał się uczyć, musiał wynająć mieszkanie, bo w akademiku po prostu się nie dało.

Jeżeli komuś odpowiada takie "życie prawdziwego studenta", to może mu być fajnie, bo mamy niż demograficzny, więc nikogo ze studiów nie wyrzucą, chyba że ktoś jest już totalnym głąbem. Czyli można się pobawić te 5 lat czy ile ktoś tam zamierza studiować, czasem się pouczyć przed sesją i jakoś zleci.

Osobiście natomiast uważam że studia w tym kraju (niezależnie czy dzienne czy zaoczne) to zwyczajna strata czasu. Uczęszczałem zarówno na dzienne (licencjat) jak i zaoczne (magister). Jeśli komuś faktycznie zależy na studiach, to wyłącznie za granicą, gdyż w Polsce po pierwsze niczego nie nauczą (nadmiar zbędnej teorii), po drugie można skończyć jako alkoholik :), po trzecie można ten czas spożytkować na pracę i zdobywanie doświadczenia. Papier zawsze można zrobić sobie zaocznie, tak jak ja za namową rodziny (bardzo niechętnie) raczyłem zrobić w przypadku studiów magisterskich. Teraz AGH czy UJ mają kłopot żeby obsadzić 50% wszystkich przygotowanych miejsc, więc podejrzewam że na części kierunków nawet jak się pójdzie dzisiaj to przyjmą z ochotą zaocznie.

23.10.2009
00:52
[67]

Rebel Mr Spanky [ Generaďż˝ ]

zapomnialem_stary_login to sie nie da czytac tych wypocin twoich. Nie cierpię zakompleksionych "studentów" jak miewam jakieś badziewnej uczelni zrzucających wszystko na nieład, nadmiar teorii i poziom nauczania polskich uczelni. Nie wiem, jak to jest w przypadku kierunku humanistycznych, chodż znajomi z prawa czy z administracji bardzo chwalą sobie poziom i praktyki oferowane przez uczelnie, natomiast mogę ci powiedzieć, ze wiedza przekazywana na uczelniach technicznych jest jak najbardziej na miejscu. Wiadomo, jest tam za dużo przedmiotów, niepotrzebnych co nie zmienia faktu, że bardzo ułatwiają start na polskim rynku pracy i bez których nie mógłbyś nawet podetrzeć tyłka w danym zakładzie. I tak w dużej mierze większość zależy od ciebie- i tutaj pojawia się takie coś jak praktyki staże.

23.10.2009
01:03
smile
[68]

harald807 [ Fitter-Locksmith ]

zapomnialem_stary_login - to powiedz mi jak to jest z tymi którzy ukończyli te studia do tej pory w kraju?

I czy ty wogóle widziałeś Uniwerek czy tylko słyszałeś te brednie, które powtarzasz?

No i wykładowcy... z zagranicy ich ściągają?

No i czemu ludzie z innych krajów u nas chcą studiować?

23.10.2009
01:08
smile
[69]

misiek100000 [ Chor��y ]

po studiach ludzie w wiekszości nic nieumieją bo oni znają tylko teorie a jak wiadomo teoria niezawsze jest zgodna z praktyką

23.10.2009
01:09
[70]

settoGOne [ settogo ]

[66] podzielam Twoje zdanie o tym pijactwie. Sam jestem z Krakowa, juz 3 rok studiuje i przeraza mnie to ich pijanstwo. Omijaja mnie tak samo te ciagle imprezy, bo mam swoje stare dobre towarzystwo i jakos mnie nie ciagnie;) Chociaz nie mowie - udalo mi sie, mam swietnych ludzi na roku i od czasu do czasu wypije z nimi piwko.

Nie zgadzam sie jednak odnosnie opinii na temat polskich uczelni. AGH ma dobra opinie na swiecie, ale chyba... olewa studentow w takim razie;/ Po 2 latach studiow poszedlem w wakacje do pracy w zawodzie i w zasadzie nie mialem zadnych problemow. Swietnie przygotowany teoretycznie, z wiedza praktyczna to juz kwestia innych sprzetow/programow :)

23.10.2009
01:09
smile
[71]

Paul12 [ Buja ]

zajebiste jest ;]

23.10.2009
01:45
smile
[72]

persik_ [ medyk bez papierow ]

Teraz AGH czy UJ mają kłopot żeby obsadzić 50% wszystkich przygotowanych miejsc, więc podejrzewam że na części kierunków nawet jak się pójdzie dzisiaj to przyjmą z ochotą zaocznie.

Zwłaszcza na wydziale lekarskim, gdzie przyjęto 400 studentów w tym roku. Czyli co, 800 miejsc było?

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.