darek_dragon [ 42 ]
Czy w Polsce tęcze są szare?
Istnieje sobie taki jeden komiks internetowy - Wulffmorgenthaler - tworzony przez dwóch Duńczyków, o bardzo pasujących do tytułu nazwiskach - Mikael Wulff i Anders Morgenthaler (to nie może być przypadek). I jego najnowsza odsłona skłoniła mnie do refleksji wyrażonej w tytule.
"Ha!", pomyślałem sobie, "tak tylko nas na świecie pamiętają z powodu minionego systemu." A potem wsiadłem do autobusu w mniej-więcej wielkim mieście i rozejrzałem się po ludziach. Powiedzieć, że połowa twarzy wyglądała, jakby ich właściciele wracali właśnie od lekarza, który stwierdził, iż pozostał im co najwyżej tydzień życia, to by i tak by było łagodne określenie.
Co takiego jest w naszym kraju, że wysysa z ludzi optymizm? Po co wszyscy mówią, że "życie jest ciężkie" obojętnie, czy mają, czy nie mają pracy i ile by zarabiali. Dlaczego babcie w słoneczny dzień rozprawiają o swoich niezliczonych chorobach i drożejących lekarstwach? Czemu matka z rozbawionym dzieckiem wylewa na nie swoje żale, bo zapomniała kupić cukru? Czy umiejętność cieszenia się życiem zanika w naszej populacji?
A może u was tak nie jest?
power gracz [ Cloak Engaged ]
tyy mi tu nie gadaj,na ogol jestem pol na pol,ale dzisiaj mam zly dzien....
Jeremy Clarkson [ Prezenter ]
taa od demokracji nam się w dupach poprzewracało. Chociaż czym się dziwić skoro politycy rzucają tylko słowa na wiatr, zgarniają grubą forsę, a w kraju coraz gorzej.
promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]
Umiejętność cieszenie się życiem u nas wzrasta. Najsmutniejsi są ludzie, których wyraźnie dotknęła komuna, a wtedy były takie czasy, że lepiej się było z niczym nie wychylać. Dzisiaj zostało z tego negatywne postrzeganie przez większość bogatych ludzi ("musiał ukraść!"). Pewnie dlatego też na pytanie "co tam słychać?" z automatu od starszego pokolenia słyszę odpowiedzi takie jak "bieda, pieniędzy nie ma", "politycy kradną", "wszystko drożeje", a tymczasem dobrze wiem, że im niczego nie brakuje. Młodsi już potrafią odpowiedzieć "spoko". To jest kwestia kulturowa. Tak jak dla Anglika odpowiedź "I'm fine" jest naturalna, tak Polakom wydaje się, że nie wypada publicznie cieszyć się życiem. U nas jest większy dystans. Nawet sam język stwarza niepotrzebne bariery, bo i po co jest rozróżnianie na "ty" i "pan". Anglicy pewnie nawet nie wiedzą co to znaczy przejść na ty.
kali93 [ Isildur ]
Czasami też się zastanawiam, patrząc na opisy moich znajomych, to w jaki sposób mówią ( teksty typu "jak dożyję"; "mam wszystkiego dość) czy właśnie ta umiejętność cieszenie się życiem zanika? Nawet u młodych ludzi, w których przecież powinna być pełnia życia. Rozumiem że to taki wiek, ale kurczę nie przesadzajmy. Ja się cieszę każdą chwilą, każdym następnym dniem, czasem spędzonym ze znajomymi, każdym uśmiechem, każdą miła rozmową bo wiem że moje życie może różnie się potoczyć. Ciężko mnie zobaczyć bez uśmiechu, a jak już bez niego jestem to musi być coś naprawdę nie tak:)
koniec jest blisko [ Generaďż˝ ]
Ludzie dziela sie na tych ktorzy widza szklanke w polowie pelna lub w polowie pusta.
Ja mowie "Ej! To nie moja szklanka! Moja byla wieksza i pelna!"
A tecze to ja mam tak wy...... w kosmos ze nie tylko maja 16.7 mln kolorów, ale elfy z ich konca same do mnie biegna i blagaja zebym wzial ich garnce.
Hellmaker [ Legend ]
"Anglicy pewnie nawet nie wiedzą co to znaczy przejść na ty."
Jak najbardziej wiedzą.
KubaMaxx [ Pretorianin ]
Jak jesteś daltonistą lub masz czarno białą kamerę zamiast oka to owszem tęcze sa szare.
r_ADM [ Senator ]
Tak jak dla Anglika odpowiedź "I'm fine" jest naturalna
A mnie nadal dziwi, ze sa ludzie, ktorzy uwazaja to im fine za szczera odpowiedz na pytanie, a nie automatyczna odpowiedz wedlug przyjetego konwenansu.
Maniek070 [ Konsul ]
[9]
Maxblack [ SalieriMT ]
Fakt faktem.. jak się wyjedzie na zachód to ludzie są bardziej uśmiechnięci, wzajemnie mili do siebie i ogólnie pozytywnie nastawieni :).
Pamiętam jak w Barcelonie sobie dreptałem w klapkach, już na czerwonym przez drogę dwupasmową... w końcu ktoś zatrąbił, popatrzyłem się a tam jakaś kobita za kółkiem ze szczerym uśmiechem mnie pogania :).
darek_dragon [ 42 ]
KubaMaxx -> Poszukaj dla mnie w słowniku znaczenia słowa "metafora" ;)
promilus -> nie wypada publicznie cieszyć się życiem
Właśnie! Coś w tym jest. Wśród młodych czegoś takiego - na szczęście - nie ma za często. Ale pomiędzy ludźmi "starszego pokolenia", szczególnie mało się znającymi często słyszę, że mieszkanie to za małe, choć raty nie z tej ziemi, praca, jak to praca, byle do emerytury, a z żoną to "sam pan wie" (szturch, szturch w bok).
Jeremy Clarkson -> Sęk w tym, że w kraju nie jest coraz gorzej. TVNy, Polsaty i inne Gazety starają się jak mogą wmówić nam, że zaraz kryzys nam wszystko zabierze, a mimo to wzrost gospodarczy jest stale i niezmiennie na plus. Drogi się wydłużają, osiedla budują, miasta rozwijają. Czemu ludziom tak trudno, zamiast szukać dziury w całym, przyznać, że czasami najzwyczajniej "jest OK"?
Kozi89 [ Legend ]
Moje akurat jest ciężkie wiec mam prawo narzekać:P
dave_mgs [ Senator ]
Bo nie piłka nożna, a narzekanie jest sportem narodowym Polaków.
Hellmaker [ Legend ]
Maxblack ---> Patrz [9]. To tez się stosuje do "uśmiechniętych ludzi naokoło".
Chociażby w USA jednym z kanonów - wręcz niepodważalnych - jest być uśmiechniętym cały czas.
Możesz mieć raka, wypieprzyli cię z pracy za defraudację, żona ci się puszcza z całym Bronxem, dzieci siedzą za sprzedaż narkotyków, a twój pies dyma kota sąsiada - ale Ty masz się uśmiechać i mówić "i'm fine".
Taka kultura.
promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]
A mnie nadal dziwi, ze sa ludzie, ktorzy uwazaja to im fine za szczera odpowiedz na pytanie, a nie automatyczna odpowiedz wedlug przyjetego konwenansu.
No właśnie. To jest taki angielski odpowiednik polskiego "a jakoś się wiąże koniec końcem" itp. Często są to też nieszczere odpowiedzi, ale z jakiegoś powodu u nich te automatyczne odpowiedzi są optymistyczne, a u nas głównie pesymistyczne.
Ashaard [ enjoy the silence ]
"Anglicy pewnie nawet nie wiedzą co to znaczy przejść na ty."
Jak w [7]. Mr, mrs etc.
We Francji też jest identyczna sytuacja do "I'm fine". Pytanie "ca va?", odpowiedź "ca va bien, merci". "Comme ci, comme ca" (średnio) mówią gdy spali się dom, umrze połowa rodziny, syn pójdzie do pierdla etc. Choć i wtedy może to zostać odebrane jako brak taktu. ;) "Ca va mal" (mam się źle), to tylko i wyłącznie u lekarza.
A w Polsce? Na pytania typu "jak tam", 70% odpowiedzi to "do d#%^". O ile odrobina szczerości jeszcze nikomu nie zaszkodziła (powiedzmy;), to Polacy mają paskudny zwyczaj do psioczenia na wszystko.
mr. Spark [ Rocket ]
W dziwnym otoczeniu żyjecie, za każdym razem jak pytam "jak tam u ciebie?" to słyszę odpowiedz "dobrze" i mówię wtedy "to dobrze tak trzymaj". :)
Moshimo [ FullMetal ]
Wydaje mi sie, ze glownie problem lezy w zarobkach. To, ze czlowiek czesto ledwo wiaze koniec z koncem, na dluzsza mete prowadzi do frustracji.
Mialem okazje przebywac w Danii przez dwa miesiace i musze naprawde stwierdzic, ze u nich wszyscy sa weseli.
No ale sorry - pracowalem w magazynie z matka samotnie wychowujaca 4 badz 5 dzieci. Pracowala na etat, nigdy nie zostawala po godzinach (w przeciwienstwie do nas ;p) i z tego co mowili, spokojnie jej wystarcza.
No sorry, co u nas by zrobila taka osoba? Tylko sie powiesic, bo pewnie ledwo by ciagnela z miesiaca na miesiac.
Coolabor [ dajta spokój! :) ]
Nie zauważyłem, aby ludzie w innych krajach europejskich radośniej siedzieli w autobusach :)
No a trafić na gadatliwą osobę w pociągu jest naprawdę nietrudno.
PS. Jak napisał Moshimo - zgadzam się i dodam od siebie, że powiedzenie, że "jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze" ma wiele zastosowań. Tu ma zasadnicze znaczenie. Przypomniała mi się nauczycielka z liceum, która dziwiła się, ze ludzie w Polsce nie potrzebują kultury, nie interesują się filozofią, teatrem, muzyką, itp. Więc jej jeden wytłumaczył :)
Życie, darku_dragonie, życie ich nauczyło :) Środowisko, sytuacja i czasy, w których wzrastasz mają wpływ na to jakim człowiekiem zostajesz. Uogólnienie, tak, są wyjątki, ale taka jest prawda.
Moshimo [ FullMetal ]
Z drugiej strony, co ma taka osoba w autobusie sie szczerzyc do wszystkich naokolo xD.
Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]
Moshimo - Byłem również w Danii i kontrast był zauważalny. Wyluzowani, spokojni, uśmiechnięci ludzie. Miało się wrażenie, jakby u nich zatrzymał się czas. Ot, wesołe rodzinki nad jeziorkiem, emeryci wylegujący się w hamakach itp. Pomijam już bezpieczeństwo na ulicach itd. (tak, u nas też to można spotkać, ale tam wydawało mi się to wręcz wszechobecne i przytłaczające).
Cóż, każde społeczeństwo ma zapewne jakieś nieciekawe przywary lub problemy i nie twierdzę, że gdybym został tam na dłużej, to czegoś takiego bym nie zauważył, ale uderzyła mnie jedna sytuacja. Ja i moi znajomi chcieliśmy, by zrobiono nam zdjęcie. Kobieta, która trzymała nasze aparaty, stała po drugiej stronie ulicy. W międzyczasie przejeżdżał samochód - trasa była raczej mało ruchliwa, ale była to zwyczajna ulica. Kierowca z uśmiechem od ucha do ucha, zatrzymał się i poczekał, aż pani przemieli wszystkie aparaty, żeby przypadkiem w kadr nie wjechać. To było tak pozytywne, że aż... lekko irytujące :)
A co do Polski, to uważam, że "sprawy idą w dobrym kierunku". Wcale nie tak trudno spotkać tu pogodnych, zadowolonych z życia ludzi, zwłaszcza młodszych. Cóż, wiele - choć nie wszystko - zależy tu od sytuacji materialnej i niestety, ale nieszczęście ma spore tendencje do asocjacji z biedą.
Hellmaker [ Legend ]
Moshimo ---> U nas pewnie każdy by się od takiej osoby odsuwał, bo by myśleli, że to jakiś psychol :D
maly_17a [ Generaďż˝ ]
Trafna uwaga. Wiem po sobie, bo lubię marudzić, że jak to jest chujowo itp, najgorsze są poranki i dojazd do szkoły. Zazwyczaj gdy już wracam do domu, łapie mnie głupawka i micha mi się cieszy ze wszystkiego :)
Radaar [ Skazany na Shawshank ]
owszem, pieniadze w pewnym stopniu maja wplyw na nasze podejscie do zycia. ale dodalbym do tego nasza polska mentalnosc.
moj serdeczny przyjaciel opowiadal mi, jak jego ciocia z wujkiem polecieli do jednego z krajow Ameryki Poludniowej [ nie pamietam niestety jakiego ] i uliczna zabawa, w ktorej uczestniczyli, byla dla nich niesamowitym przezyciem. ludzie tam nie mieli wiele srodkow do zycia, a jednak cieszyli sie, ubrani na kolorowo, tanczyli i bawili sie, bynamniej nie korzystajac z litrow alkoholu :)
a jak u nas wyglada piatek i sobota wieczor? ostre zakrapianie, awantury, itd. ;P
pieniadze pieniedzmi, ale mentalnosc ma ogromne znaczenie. kilka razy przez przypadek powiedzialem do obcej osoby "dzien dobry", poniewaz myslalem ze to ktos znajomy. ani razu nie uslyszalem odpowiedzi, tylko widzialem zdziwienie na twarzy. smutne.
edit: bedac w Londynie, siedzialem na lawce i przebiegala dziewczyna. powiedzialem "hello" a ona ze szczerym usmiechem odpowiedziala "hello". u nas cos takiego nie istnieje.
fresherty [ Jimi Hendrix Rules! ]
Zwalacie na komunizm, a współczesność wcale dobrych wzorców nie dostarcza. Ludzie na ulicach sprawiają wrażenie zabieganych, wiecznie się gdzieś śpieszą, wyglądają na zdenerwowanych. Kierowcy wpychają się w najmniejsze luki, wyprzedzają jak wariaci, tylko żeby wyrwać kilka minut z trasy. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś przepuścił mnie w mieście na przejściu dla pieszych, zawsze musiałem najpierw wejść, z kolei w takiej Sewilli (choć nie jest to jakieś mega hiszpańskie miasto) praktycznie za każdym po kilku sekundach ktoś miły się zdarzał, podobnie ruch drogowy był bardziej cywilizowany (a wg. Lonely Planet jest odwrotnie... co oni o Polsce napisali? "Kierowcy chcą każdego zabić"?).
Jeśli chodzi o mentalność... Anglicy są bardziej pogodni, bezpośredni (o dziwo...), a Amerykanie... Ci to dopiero są komunikatywni, chociaż może nie pozytywni. Polacy... Hmmm, dość powiedzieć, że aż strach się kogoś zapytać na ulicy o drogę.
Żeby nie było, taka bezpośredniość jest dla mnie na dłuższą metę irytująca, ale powinniśmy spróbować chociaż trochę bardziej się otworzyć na świat...
Ach, no i jeśli chodzi o 'cieszenie się życiem' - wychodzimy z założenia, że jak tylko pochwalimy się, że np. sporo zarabiamy (w USA to swoją drogą normalne towarzyskie pytanie - "ile wyciągasz rocznie?"), od razu ktoś z "starego pokolenia" zauważy, że lepiej się nie chwalić bo będą kłody pod nogi rzucać (i trochę mają rację, ale to też jest wada - zupełnie niekonstruktywna zazdrość)
alexej [ Piwny Mędrzec ]
Możliwe, że nasza mentalność zwyczajnie nie pozwala nam dostrzegać pozytywnych stron. Ileż razy słyszałem wszelkie narzekania, i to dotyczące absolutnie każdego aspektu naszej rzeczywistości. Polityka, bieda, brak wszystkiego, zimy za zimne, lato za ciepłe, jesień za złota, wiosna za głośna, starcy za starzy, młodzież za młoda, no i oczywiście sport. Swego czasu spotkałem się z dość ciekawym wytłumaczeniem tego zjawiska. Albowiem, rodzimy się z narzekaniem we krwi. I to od jakiś 30 pokoleń. A czemuż to tak? A bo te 15 wieków temu, kiedy nasi praprzodkowie żyli sobie w małych osadkach gnieżdżących się głęboko w ciemnych lasach, gryzły ich komary rozmiarów karaluchów, karaluchy rozmiarów szczurów, a szczury rozmiarów psów. Na dodatek w zimie te ich chatki zbudowane z prymitywnie wystruganych bali kołysały się na wietrze, a w jednej małej zimnej izdebce mieszkały 3 pokolenia + różne dziwne zwierzęta. Sytuacja, więc nie sprzyjała cieszeniu się życiem. No, ale przecież w takich warunkach funkcjonowały też inne nacje barbarzyńskie, którym później się udało stworzyć „niemarudne” społeczeństwa. Bo u nas doszły do tego wierzenia. Nasi przodkowie zrzucali winę za sytuacje, w jakiej żyją na podłe „cholerstwa” czające się gdzieś tam w lesie (dziś do tego służą politycy) i czyhające tylko na moment, gdy komuś na chwilę będzie lepiej. I gdy ktoś nie opacznie pomyślał, że jest mu dobrze, to te „złe duchy” natychmiast sprowadzały na niego nieszczęścia (dziś podwyższają podatki). A więc aby przetrwać, trzeba było ciągle myśleć jak to nam jest niedobrze. I tak zostało do dziś.
copypasta z otchłani internetu
Poziomka1440 [ Pretorianin ]
Z tą polską mentalnością to prawda. Pokaż, że jesteś zadowolony/a, uśmiechnięty (szczególnie w pracy), nie narzekaj, to bardzo szybko inni sprawią, by ci do śmiechu nie było. Strach pochwalić się zarobkami czy też nawet drobnymi sukcesami, a już nie daj boże powiedzieć, że jest się szczęśliwym i zadowolonym z życia. Najlepiej, gdy razem ze wszystkimi ponarzekamy,wtedy jesteśmy fajni.
LooZ^ [ intermarum ]
Ja chyba w jakiejs innej Polsce mieszkam :) Ludzie z zyczliwoscia odpowiadaja mi na pytanie o droge, jak wyjezdam z podporzadkowej z pracy to 2,3 samochody i ktos mnie pusci i jeszcze reka pokaze ze z przeciwka nic nie jedzie, na pasach trzeba poczekac z 4,5 aut, ale i tak sie ktos w koncu zatrzyma, tak zreszta jak i ja sie czesto zatrzymuje.
Jasne, sa dni kiedy sa inaczej, ale ogolnie nie narzekam ;)
MANOLITO [ Senator ]
ależ wy marudzicie, a prawda jest taka, że te nasze srogie miny i "marudzenie" są częścią takiego samego konwenansu jak "i'm fine" u angoli, to czesc naszej kultury.
Po prostu nie wypada szczerzyć zębów w uśmiechu jak jakiś debil, lub zachowywać się, że tak powiem luźno, czyli głośno dyskutować, gestykulować itp a początkowa wymiana zdań w rodzaju, że się jakoś ciągnie, albo że jest ...ujowo to zwyczajowa formułka, a zwykle po chwili po zwyczajowym marudzeniu na polityków, pogodę, ZUS, robi się wesoło, zaraz sypią się jakieś żarty, opowieści z krypty, byle było śmiesznie.
u chińczyków np. nie jest w dobrym tonie okazywać publicznie emocje, u nacji południowych wręcz odwrotnie i nikt im z tego powodu nie robi problemu, ale u nas oczywiście musi być to kompleksem, bo przecież na zachodzie wszyscy są uśmiechnięci i radośni.
Mr_Baggins [ Legend ]
Po prostu nie wypada szczerzyć zębów w uśmiechu jak jakiś debil, lub zachowywać się, że tak powiem luźno, czyli głośno dyskutować, gestykulować itp a początkowa wymiana zdań w rodzaju, że się jakoś ciągnie, albo że jest ...ujowo to zwyczajowa formułka, a zwykle po chwili po zwyczajowym marudzeniu na polityków, pogodę, ZUS, robi się wesoło, zaraz sypią się jakieś żarty, opowieści z krypty, byle było śmiesznie.
Masz rację. Do życia należy podchodzić z należytą powagą. Poza tym Polacy tacy naburmuszeni są na początku, jak sobie popiją, jest lepiej.
MANOLITO [ Senator ]
Mr_Baggins, to może jeszcze raz, bo chyba masz kłopoty z czytaniem, nasz wyraz twarzy i marudzenie to tylko fasada, sposób wychowania wykreowany kulturowo i który nic nie znaczy tak jak u angoli "i'm fine".
W naszej kulturze wypada trochę ponarzekać a na ulicy nie uśmiechać się bez sensu i zachowywać powagę, i wcale to nie oznacza że jesteśmy jacyś smutni tak jak u angoli "i'm fine" nie oznacza że jest wszystko super.
Narmo [ nikt ]
terencjusz from Poland
September 15, 2009
hehehe good point!
but more bold dress wearing idiots I will add... and more complainings about everything everyone
"Czy byłeś kiedyś u nas na dworcu w nocy? Jest tak brudno i brzydko że pękają oczy..."
Kogo chce dodać? Więcej łysych idiotów w sukienkach?
Boroova [ Gwiazdka ]
Przypomina mi sie historia kumpli, ktorzy wzieli dziekanke na rok i przez ten czas siedzieli w Stanach. Jak wrocili to obaj wpadli w konkretna depresje, wlasnie przez ta wszechobecna szarowke i ponurych ludzi na ulicach, w autobusach i tramwajach.
Jesli nawet te amerykanskie usmiechanie jest falszywe, to i tak wole to, niz ponury wzrok Polakow. To troche tak jak z samospelniajaca sie przepowiednia. Jak wszyscy w okol sie usmiechaja, to sie tym zarazasz i sam sie zaczynasz usmiechac. A wtedy najwieksze problemy wydaja sie lzejsze.
Natomiast Anglicy wcale nie sa az tacy otwarci jak np. Hiszpanie czy Wlosi. Slynne "stiff upper lip".
Edit: zrobcie sobie eksperyment i podczas ogladania jakies komedii trzymajcie w ustach olowek albo dlugopis (w poprzek, of course). Wtedy usta sa wykrzywione jakby do usmiechu. Udowodnione zostalo naukowo, ze wtedy komedia wydaje sie smieszniejsza.
My natomiast jestesmy ponurakami. Taka juz nasza mentalnosc i nie da sie jej tak latwo zmienic. Mozna probowac to zmieniac, albo nauczyc sie z tym zyc. Do dzisiaj w pracy mi mowia, ze jestem najbardziej narzekajacym czlowiekem jakiego znaja. Co mnie dziwi niemilosiernie, bo wydawalo mi sie, ze zmienilem sie w optymiste...
Mr_Baggins [ Legend ]
MANOLITO - sorry ale nie wprowadzili jeszcze opcji podkreślania ironii wężykiem.
Trael [ Mr. Overkill ]
My natomiast jestesmy ponurakami. Taka juz nasza mentalnosc i nie da sie jej tak latwo zmienic.
E tam się nie da. Wydaje mi się, że te młodsze pokolenia coraz lepiej sobie z tym radzą. Jedynie ci starsi raczej się nie zmienią. No i niebagatelny wpływ ma na to też część sceny politycznej, która codziennie ogłasza upadek kraju lub jego drogę w dół po równi pochyłej ;)
Bramkarz [ brak abonamentu ]
Ktoś już to kiedyś zdiagnozował i krótko podsumował:
draug_xiii [ Generaďż˝ ]
Dziwie sie ze jeszcze nikt nie wpadl na to jak duze znaczenie w owej mentalnosci odgrywa pogoda. A konkretniej slonce.
Aby nikt nie mowil iz plote glupoty wystarczy proste porownanie, mianowicie wezmy z jednej strony mieszkanca krajow skandynawskich ktorzy to sa milkliwi i powazni a przynajmniej za takich sa postrzegani a z drugiej strony mieszkancow cieplych krajow jak wloch czy tez przytoczony wczesniej przyklad prawdopodobnie brazylijczykow ktorzy sa to rozwrzeszczeni oraz usmiechnieci.
Z amerykanami tez nie mozna generalizowac bo jestem w stanie sie zalozyc iz mentalnosc ludkow z alaski bedzie przeciwienstwem mentalnosci osob z np. florydy.
Edit:
sparrhawk - hehe no tak, jakze moglem zapomniec o Kaziku
sparrhawk [ Mówca Umarłych ]
Dziwie sie ze jeszcze nikt nie wpadl na to jak duze znaczenie w owej mentalnosci odgrywa pogoda. A konkretniej slonce.
Polacy mają depresję totalną, dlatego, że nie ma słońca
prze 7 miesięcy w roku a lato bywa czasem nie gorące
smalczyk [ Senator ]
Troche nie rozumiem ludzi, ktrórzy twierdzą, że inaczej niż tacy Anglicy na zadane pytanie 'Co słychać?' zaraz zaczynamy wylewać zale.
Powszechnym jest, ze na tak zadane pytanie odpowiada się 'W porządku' - czyli dokładnie ten sam schemat ma tu zastosowanie.
W krajach zachodnich nie jest to kwestia jakiegoś wszechoptymizmu, a powszechnej dbałości o dzielący ludzi dystans - nikt nie życzy sobie by na zdawkowe powitanie opowiadac mu zaraz w szczegółach wszystkie trwiące zapytanego bolączki.
To samo zaczyna być widoczne i u nas.
.:[ Kocioł ]:. [ Generaďż˝ ]
Heh, przypomina mi się jak mama opowiadała jak to sie cieszyła po powrocie z NRD, że u nas w autobusach wszędzie rumor, każdy głośno gada, ktos przeklnie, ogólnie "swojsko", a tam cisza jak w grobowcu, każdy z nieobecnym spojrzeniem, wszystko szare i ponure...
darek_dragon [ 42 ]
Moshimo -> Wydaje mi sie, ze glownie problem lezy w zarobkach. To, ze czlowiek czesto ledwo wiaze koniec z koncem, na dluzsza mete prowadzi do frustracji.
Coolabor -> Środowisko, sytuacja i czasy, w których wzrastasz mają wpływ na to jakim człowiekiem zostajesz. Uogólnienie, tak, są wyjątki, ale taka jest prawda.
Czyli co, "byt kształtuje świadomość", jak to nasz znakomity towarzysz Marks niegdyś powiedział? Ciężko się nie zgodzić, że te rzeczy mają pewien wpływ na osobowość. Ale:
Po pierwsze: Moim zdaniem, jest to jednak w głównej mierze kwestia pewnej mentalności. Są ludzie, którzy potrafią cieszyć się tym co mają, zamiast martwić się tym, czego nie mają. Poza tym frustrację widuję u ludzi niezależnie od ich stanu majątkowego.
Po drugie: Jakaż to jest ta sytuacja, i jakież to czasy? Od 20 lat, wbrew wszelkim przeciwnościom, kraj się rozwija. Średni standard życia jest bez porównania lepszy, niż chociażby w latach 90., o PRL-u nie wspominając.
MANOLITO -> W naszej kulturze wypada trochę ponarzekać a na ulicy nie uśmiechać się bez sensu i zachowywać powagę
Eee... Ale jaki to ma sens? Wypada być ponurym? Jak się nad tym zastanowić, to to jest cholernie smutne i trzeźwo myślący człowiek powinien z tym walczyć.
Boroova -> zrobcie sobie eksperyment i podczas ogladania jakies komedii trzymajcie w ustach olowek albo dlugopis (w poprzek, of course). Wtedy usta sa wykrzywione jakby do usmiechu. Udowodnione zostalo naukowo, ze wtedy komedia wydaje sie smieszniejsza.
Może trzeba ludziom w autobusach rozdawać ołówki? :)
draug_xiii -> Dziwie sie ze jeszcze nikt nie wpadl na to jak duze znaczenie w owej mentalnosci odgrywa pogoda. A konkretniej slonce.
Akurat, jak dla mnie, klimat umiarkowany jest idealny do zachowania dobrego humoru. Już wolę trochę deszczu i szarówy od czasu do czasu, niż codzienne umieranie od gorąca w południe.
Widzący [ Legend ]
Niestety tak, tęcza w Polsce jest szara i beznadziejna a otoczenie tak niesprzyjające jak to tylko możliwe. Mamy to we krwi, jesteśmy mieszanką zlumpionych drobnomieszczańskich hipokrytów oraz wyrwanych ze wsi przez PRL burakodziedziców ze słomą wystającą z lakierek. Do tego ciągnie się za nami carsko-warszawskie pochodzenie władz centralnych i jej realsocjalistyczne przedłużenie. Jeżeli coś można utrudnić to na pewno zostanie to utrudnione, dobra inicjatywa zostanie szybko poniżona i zohydzona, podatek od darowizny, podatek od bezinteresownej pomocy, korowody i podejrzliwość przy zakupie czegokolwiek, szwindle na każdym kroku. Zdzieranie skóry z jeszcze żywych, zabijanie dla pogrzebów, skorumpowani urzędnicy, lekarze, sędziowie, prawnicy, sprzedawcy. Oszustwa wszędzie, przy zakupie lodów, w restauracji i sklepie mięsnym, odświeżanie wędlin, sprzedaż przeterminowanych produktów, szalbiercze umowy drobnym druczkiem i wszechobecna pazerność. Ograbić Cię przy zakupach, marże 300%, 500% i więcej, byle szybko i bez żenady. Dać maksymalnie mało za maksymalnie dużo, nieuprzejmi sprzedawcy i nieudolne władze jadące łapka w łapkę z „biznesmenami”. Klient ma ciągłe poczucie że chcą go wydymać, nie spodziewa się że ktoś mu coś sprzeda bo taka jest jego praca, tylko że stoczy walkę ze sprzedawcą i sklepem. Ale jako klienci oszukujemy również, te różne gwarancyjne przekręty, ten sznyt z chwalenia się jak kogoś oszukałem. A takie Allegro, kopalnia szwindli, oszustów i kłamców.
Pomimo że te wszystkie zachowania to mniejszość, to jednak daliśmy się zdominować chamstwu, nasiąkliśmy nim, akceptujemy protekcję różnej maści, od nierównego traktowania na forum po łapówki za załatwienie „sprawy”. Głośno deklarujemy że to jest zło a w cichości rodzinnej korzystamy z dojść i układów.
Bardzo powoli zmienia się to na lepsze, coraz więcej ludzi każdą wykonywana pracę traktuje poważnie, nie czują się dotknięci tym że obsługują innych, że sprzątają czy wywożą śmieci. Częściej niż kiedyś przestają traktować petentów, klientów czy pacjentów jak „przylazła ta baba”, ale do tego by i w Polsce tęcza miała kolory jeszcze daleko.
MANOLITO [ Senator ]
darek_dragon, "kultura" nie musi mieć sensu, po prostu taka jest, w krajach azjatyckich wyrazem zakłopotania jest uśmiech, to nie znaczy że np. z ciebie drwią, tylko taki mają odruch jak są zmieszani lub zdenerwowani to szczerzą kły.
Widzący, chyba za dużo od nas wymagasz, wiele razy to powtarzałem, tukidydes opisując wojnę peloponeską 400 lat p.n.e pisał że ludz\źmi zawsze kierują te same pragnienia , chciwość, nieumiarkowanie, żądza władzy itd. myślę że i my nie jesteśmy na tym tle wyjątkiem.
Attyla [ Legend ]
Zapraszam do obejrzenia tego programu:
Myślę, że to wyczerpuje temat.
Molzey [ Generaďż˝ ]
Problem "ponuractwa" w Polszcze dotyczy przede wszystkim męskiej części populacji. Dla takiego alfa-male totalnym obciachem jest się uśmiechnąć do nieznajomego, czy uśmiechnąć w ogóle.
Wzrok ma być ponury, usta wykrzywione pogardą, głowa pochylona i rączki szeroko. W autobusie siedzimy trzymając kolana maksymalnie szeroko, bez mała w szpagacie tureckim, rozparci wygodnie zerkając nienawistnie spod ciężkich powiek.
Generalnie twarz ma wyrażać niewerbalną wiadomość - "wyjebać ci, cwelu?!".
Jakikolwiek przejaw życzliwości jest z automatu uznawany za słabość i frajerstwo. Działalność charytatywna, społeczna, bezinteresowna jest otoczona absolutną pogardą, co przejawia się wśród młodzieży najohydniejszą obelgą - "społeczniak".
pablo397 [ sport addicted ]
[45] --> o, fragment fajnego kawalka 'ministry' :)
jackowsky [ Dobry Wojak Szwejk ]
A mnie się wydaje, że wszystko zależy od podejścia. Odbiór ponuractwa Polaków też. Coś na analogicznej zasadzie jak szklanka do połowy pełna/pusta. I tak: gdy stoisz przed przejściem dla pieszych, to zamiast "kurde, żaden z tych ... mnie nie przepuścił", lepiej "o fajnie, już 7./15./25. samochód mnie przepuścił" albo jadąc w autobusie zamiast "żaden nawet się nie uśmiechnął", lepiej "o taka fajna laska się uśmiechnęła" itp. Od razu wszyscy (no, prawie wszyscy) Polacy będą uprzejmiejsi, weselsi :)
Mastyl [ Legend ]
Umiejętnośc cieszenia się zyciem nie tyle zanika, co jeszcze nie wróciła do normy. Ale wydaje mi się, ze patrząc na ostatnie 20 lat, pogoda ducha wraca do normy. Polacy, mimo ze ciezko doświadczeni życiowo i dziejowo, radza sobie dobrze, nawet w kryzysie gonimy zachód.
Bylem w wielu krajach Europy, i wydaje mi się, ze poziom życia, poziom konsumpcji czy nawet prosty i widoczny efekt naszego dobrobytu - marki samochodów na ulicach - to wszystko pozwala sądzić, ze Polakom żyje się coraz lepiej. Gonimy. A razem z tym polepsza się i samopoczucie. Nie ma już zjawiska obecnego jakieś 5-10 lat temu, kiedy to na rynek wpływały masy absolwentów, a ciężko było im o prace - dziś, jak ktoś już kompletnie nic nie umie, może jechać za granice, i wykonywać proste prace fizyczne za godziwe pieniądze. A jak umie, to i u nas będzie żył na jakimś tam zbliżonym do Europy Zachodniej poziomie.
W sumie to juz zle napisalem. Nie "poziom zblizony do Europy"... teraz to my stanowimy o tym poziomie, teraz to my jestesmy Europą.
Cliffton The Second [ Konsul ]
Pracowałem kiedyś w czasie wakacji jako listonosz. Żebyś wiedział ile tacy ludzie się nagadają, ile złości wyleją zanim otworzą drzwi jak zadzwonisz do nich domofonem. Jest też sporo ludzi, którzy otwierają normalnie, bez problemów, ale większość nagada:
-a po co?
-a do kogo?
-a pan na pewno nie jest listonoszem, tylko roznosi reklamy, po co pan kłamie?
-po co pan roznosi te śmieci? (ten tekst zdarzał się nad wyraz często, ludzie chyba poczuli się lepsi, ważniejsi, jak powiedzieli mi, że roznoszę śmieci, a przypomnę, że nosiłem normalne listy, czasem jakieś reklamy czy gazetki się zdarzały, ale ZAWSZE adresowane, do kogoś konkretnego, nie roznosiłem ulotek)
-musi pan do mnie dzwonić?
-przecież ja panu tych listów nie rozniosę po co pan do mnie dzwoni? (chodziło mi tylko o otwarcie drzwi do klatki/bloku)
-ludzie którzy zamykali drzwi przed nosem (też było ich całe mnóstwo)
itd. itp.
Takie teksty mógłbym wymieniać jeszcze długo. Wtedy doszedłem do wniosku, że ludzie są malkontentami, są zgnuśniali, nieprzyjemni, niechętni do innych - a co gorsza byli to też młodzi ludzie i to wcale niemało...
Po czymś takim stwierdziłem, że mam ich wszystkich gdzieś, ja też będę nieuprzejmy, mrukowaty, chamski... ale szybko się ocknąłem i powiedziałem sobie, że muszę być ponad tym wszystkim, muszę być lepszy od tych ludzi - nabrałem do wszystkiego trochę dystansu i naprawdę śmiałem się z tych wszystkich, którzy byli chamscy, nieprzyjemni, mieli swoje teorie spiskowe itp. I tak jest chyba najlepiej :)
Maxblack [ SalieriMT ]
Tak generalnie to potwierdzeniem waszych opinii na ten temat... może być nawet sam ten wątek... wszyscy narzekają! :)
Attyla [ Legend ]
są ludzie, którym się nigdy nie dogodzi. Gdy ludzie wpuszczają - i trafi się bandzior - pojawiają się komentarze, że idioci, bałwany, łatwowierne kretyny itp, a gdy pytają i zachowują się jak im wyrocznia medialna podpowie, to czyt. post. 50
Imak [ Generaďż˝ ]
to nie tylko u nas jest brak optymizmu, więc nie masz się czym martwić.
bialy kot [ Generaďż˝ ]
Pracuję w miejscu przez które przewija się ponoć 10 milionów ludzi rocznie i naprawdę nie wiem skąd przekonanie, że inne nacje są pogodniejsze/bardziej otwarte/uprzejmiejsze od Polaków. Nie są. Ok, Brytyjczycy są niesamowici i uważam ich za wzór do którego powinniśmy dążyć, ale obecnie już sporo częściej widzę uśmiech i słyszę "dzień dobry" i "dziękuję" od Polaków niż od Włochów, Francuzów czy Portugalczyków, o innych nacjach Europy Wschodniej, Niemcach i Izraelczykach nawet nie wspominając.
A w autobusie, po 12 godzinach pracy, też wyglądam jakby mi właśnie krowa zdechła i naprawdę nie widzę powodu żeby przyklejać sobie sztuczny uśmiech do twarzy, żeby zagraniczne komiksy internetowe rysowały nam ładniejsze tęcze :)
Mastyl [ Legend ]
biały kot - na Okęciu robisz? :)
Coolabor [ dajta spokój! :) ]
darek dragon - kwestia mentalności, tak. Ja tylko podałem powody takiej, a nie innej mentalności u nas. Poza tym nie mówiłem o sfrustrowanych ludziach, tylko o braku przejawiania radości na każdym kroku. Różnica jest znaczna.
No i co z tego, że kraj się rozwija? Każdy kraj się rozwija, cały świat się rozwija od początku i zawsze tak będzie. Postęp cywilizacyjny "dotyka" każdego.
Generalną nieufność Polaków dobrze wytłumaczył Widzący w [43]. Zgodzę się, że zmiany postępują, ale w dużej mierze nadal wszystko odbywa się na zasadzie dymania bliźniego. Sam się tak czuję, gdy kupuję np. żarcie, które jest coraz gorsze w smaku, coraz bardziej śmierdzi i coraz więcej trzeba za nie płacić. A pomijam już fakt wciskania na rynek polski produktów FMCG o zubożonej jakości w stosunku do tego, co jest na Zachodzie.
Mentalność Amerykanina może być ładniejsza dla oka, przyjemniejsza, jednak nie gnoiłbym Polaków za to, że w autobusie siedzą pochmurni. U nas jest akurat mentalność zachowawcza, powściągliwa, itd. Poza tym sądzę, że możnaby podać setki kontrprzykładów, gdzie nasza kultura i zachowanie możnaby ocenić wyżej od tego zachodniego, np. na stopie towarzyskiej, a nie tej "na pokaz". Do tego jak napisał biały kot w [54] - na otwartość "białych kołnierzyków" z tzw. Zachodu nie masz co liczyć. Jeszcze wyżej zadzierają nosa niż nasi z Warsiawy :)
bialy kot [ Generaďż˝ ]
Na Okęciu :)
Attyla [ Legend ]
Coolabor
darek dragon celnie cię z tym "bytem kształtującym świadomość" wypunktował. ja wiem, że to taka współczesna utopia by zrobić z człowieka bezdenny worek na towary, co ma uczynić go szczęśliwym i zmniejszyć jego "parcie" na wojowanie poprzez uczynienie tak, by miał coś do stracenia. Praktyka jednak wskazuje, że jedynym skutkiem tego konsumpcyjnego rozpasania jest utrata poczucia celu i sensu życia, rozerwanie więzi międzyludzkich i międzypokoleniowych, czego jedynym widocznym skutkiem jest wymieranie.
Na dinozaury trzeba było wielkiego meteoru - na ludzi wystarczy komuliberalizm. Cóż - "postęp" :D
Coolabor [ dajta spokój! :) ]
Attyla
Nie czuję się wypunktowany, bo środowisko, którym się wychowujesz ma wpływ na kogo wyrastasz, niezależnie czy twierdził tak Marks, Lenin, JPII czy Jezus. Ciesz się, że nie urodziłeś się jako murzyn w jakiejś Erytrei i tym, że na tym forum masz specjalne prawa.
A po tym, jak nazwałeś mnie w pewnym wątku krzyżem dla mojej matki, możesz się do mnie wcale nie odzywać paranoidalny donkiszocie. Kreuj swoje wizje i wrogów i przedstawiaj je swojej żonce i dzieciaczkom. Ode mnie wara.
Caine [ Legend ]
Zaćpani Skandynawowie grówno wiedzą o Polsce:
wydolny_pławikonik [ Konsul ]
Kolorowe raczej.
Attyla [ Legend ]
1. "krzyż dla twojej matki" był bezpośrednią i logiczną konsekwencją neomaltuzjańskich i eugenicznych idiotyzmów, jakie tu wypisywałeś. Jeżeli chcesz mieć o to pretensje to do siebie lub twoich "nauczycieli". Ja niczemu nie jestem winien. No, może poza tym, że mam odwagę wołać, że "król jest nagi". Jeżeli jednak czujesz się straszliwie obrażonym, to jestem do twojej dyspozycji. Mimo tych "specjalnych praw".
2. "środowisko, w którym wyrastasz" to coś innego niż "majątek, jaki posiadasz". Co do pierwszego można się zgodzić, choć jest to sprzeczne z tym co pisałeś. Drugie to typowa komuliberalna pierdoła i odpowiada temu co tu wypisywałeś.
Gangstah [ Masz bober? ]
Najbardziej to narzekaja ci co maja najlepiej i najwiecej
Coolabor [ dajta spokój! :) ]
Powiedziałem WARA ODE MNIE! Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, dodajesz swoje, twierdząc jak zawsze, że to moje i robisz idiotę.
Zostaw mnie w spokoju i nie wciągaj w swoje brudne gierki. Kit wciskaj żonce, dzieciaczkom i starej.
Nie rozumiesz prostego przekazu? Won ode mnie gnido!
Attyla [ Legend ]
przynajmniej szczerze. W ramach "polityki miłości" zostałem potraktowany zwyczajową u bezmózgich komuliberałów dawką nienawiści. I to w takiej czystej, nieskażonej postaci.
A tak na przyszłość - naucz się chłopcze, że ja też potrafię używać epitetów i jeżeli nie chcesz, by forum to zmieniło się w śmietnisko - nie pisz.
Chociaż... Najwyraźniej mam do czynienia z chamidłem na wzór tego "idola", który parę dni temu rozkazał swoim wielbicielom zlinczować jakiegoś gówniarza.
I na zakończenie. Nie tylko do ciebie ale i do całej reszty twojego towarzystwa. Stosujecie zasadę "wolność, równość, bluźnierstwo" wobec innych, to nauczcie się gównojady tego, że inni mogą tę zasadę zastosować wobec was!
bez odbioru.