GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Dziwna sprawa

03.09.2009
17:51
[1]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Dziwna sprawa

Dziwna sprawa, która ciągnie się już dobry kawałek czasu mianowicie jest ze mną coraz gorzej. Nie będę bo nie chce opisywać sprawy dokładnie, ale opowiem z grubsza licząc na jakąś mądrą odpowiedź. Temat ten postanowiłem założyć tutaj, ponieważ nie piszę na innych forach a poza tym nie chce, czytać odpowiedzi typu "Bóg cię kocha" itp. ponieważ nie wierzę w Boga. Wiem, że natknę się pewnie zaraz na jakieś wyśmianie, ale po cichu liczę na choć jedną normalną odpowiedź. Do rzeczy: jestem na skraju załamania nerwowego, często mam myśli samobójcze, nic mnie już nie cieszy, nie chce mi się żyć i w ogóle mam wszystko w dupie co boleśnie odzwierciedla się na mym życiu. Ale jakie to ma znaczenie ? Dlaczego ? Można rzec umysł racjonalisty mnie wykańcza. W nic nie wierzę a nawet jak próbuję uwierzyć ( Jezusowi np. ) to nie mogę, bo racjonalność mnie wykańcza. Boję się strasznie, że po śmierci nic nie ma, bo przecież tak może być i jeśli logicznie pomyśleć jest to całkiem możliwe. Wkurza mnie strasznie, że zostałem bez żadnych wyjaśnień: dlaczego ? Po co ? W jakim celu ? Czy to ma jakiś sens ? wepchnięty do hmmm rzeczywistości, do życia. Można sobie wierzyć w co się chcę: w Boga, Allaha, konia na wrotkach, ale to tylko wiara, nie wiedza. jak jest na prawdę nie wiadomo i to mnie wkurza. My mamy Pismo Święte, inni mają inne księgi i co ? Komu ufać ? dlaczego ? po co ? Nie potrafię wierzyć jednocześnie myśląc racjonalnie. Naukowcy to odkrywają, tamto, udowadniają, że to tylko omamy, przywidzenia itp. Wszystko dla mnie traci sens. Mam ochotę się zabić a niefortunne wydarzenia z życia same mnie do tego zmuszają. Co mam dalej robić ? Dla mnie całe życie to próby poznania choć trochę prawdy co może być po śmierci. Wszystkie inne rzeczy, sprawy, przyjemności tracą zupełnie sens przy tym. Podejrzewam, że nawet jakby ktoś z rodziny: mama, tata umarł nie przejął bym się w ogóle, bo jestem już emocjonalnym warzywem i wszystko traci sens przy bolesnych pytaniach, przy bolesnej prawdzie. Każdy dzień przybliża mnie do samobójstwa. Mam ochotę sam wyrwać się z tego narzuconego życia, stylu życia pozbywając się przy tym wszelkich cierpień. Co mam robić ? Gdzie znaleźć sens ? Na czym opierać nadzieję ?

03.09.2009
17:52
smile
[2]

polak111 [ Legend ]

Get a life.

A tak szczerze, to ogarnij się człowieku i przestań bredzić. Innym użytkownikom piszesz jakieś porady miłosne i na inne tematy w kat. "Uczucia", a sam jesteś niby taki bezbronny i chory. Nie możesz wymyślić czegoś lepszego? To się robi nudne, takie robienie z siebie kozła ofiarnego, aby ktoś się Tobą zainteresował. Może ufo Cię porwało i wstrzyknęli Ci jakiś koks w mózg i coś Ci tam nie styka? Z takimi problemami to do psychologa albo psychiatry, a nie na forum.

03.09.2009
17:53
smile
[3]

JaccaGerman [ Pretorianin ]

Get a life.

03.09.2009
17:54
smile
[4]

fire [ Spacz ]

Life a get.

03.09.2009
17:54
[5]

maviozo [ man with a movie camera ]

Śmierci się nie bój teraz - masz jeszcze jakieś 70 lat przed sobą.

Poza tym nie zastanawiaj się "po co", tylko ciesz się tym, co daje Ci życie; cokolwiek by to było, starając się jednocześnie dać coś życiu. I tyle.

W razie problemów - psycholog.

03.09.2009
17:56
[6]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Zrobiłem ten temat na tym forum, bo przecież jestem anonimowy i co mi tam: zobaczę co inni o tym myślą. W realu nie chce o tym z nikim rozmawiać, bo wyjdę tylko na idiotę a poza tym: każdy ma mnie w dupie, każdy troszczy się o siebie.

Rozmyślam nad psychologiem, ale po co mam tam iść ? Powie mi jakieś gadki standardowe, że: ciesz się z każdej chwili życia, że masz rodzinę itp. Chyba, że przepisał by mi jakieś środki, bym choć przez chwilę zapomniał i nie myślał.

Czasami zastanawiam się nad narkotykami choć boję się tych myśli, ale po co ? Kogo to obchodzi, że bym brał ? Dla ludzi zwykły ćpun, a dla Boga czy kogoś tam... ale jakiego Boga ? Czy kogoś naprawdę obchodzi co z nami się dzieje ? Są jakieś na to dowody racjonalne ? Wątpię

03.09.2009
17:59
smile
[7]

JaccaGerman [ Pretorianin ]

To będzie dłuuuugi wątek...

03.09.2009
18:00
[8]

ppaatt1 [ Trekker ]

Ale dlaczego chcesz opuścić ten świat (wierząc że nic nie ma po śmierci)? Możesz dobrze wykorzystać życie, znaleźć szczęście, przeżyć przygody itd. W tym wieku gówno się tak naprawdę wie o świecie i życiu. A Bóg i wiara? Ty wybierasz co Ci odpowiada. Nikt Ci tutaj nie powie "Tylko Jahhwe!!!111" albo "Tylko Krishna!!!111" i przedstawi racjonalne dowody. Dowodów nie ma na istnienie Boga, tak samo nie ma dowodów na to że życie jest iluzją, snem czymkolwiek innym. Musisz zacząć sam myśleć, jak nie będziesz szybko odejdziesz. My niestety nie możemy pomóc.

Alternatywą (i mówię to całkowicie na poważnie) jest pójście do psychologa bądź psychiatry.

Ty kierujesz swoim życiem!

Są jakieś na to dowody racjonalne ?
Nie i nie będzie, dlatego to się nazywa wiara a nie fakt.

03.09.2009
18:02
[9]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Ja kieruję swoim życiem, ale jaki to ma sens ? Wyrok już zapadł: nie potrafię się niczym cieszyć, wszystko straciło sens. Nie zmienię się dopóki prawda się nie zmieni. Nie mogę żyć wiedząc, że to się kiedyś skończy, że może mnie nie być, że może nie być żadnego życia wiecznego.

Wszystkie sprawy ziemskie dla mnie straciły sens i już nie znajdę w nich sensu.

03.09.2009
18:05
[10]

Wo_Ja_Ann [ Addicted to Soccer ]

Prawda ma to do siebie, że się nie zmieni.

03.09.2009
18:05
[11]

ppaatt1 [ Trekker ]

Pomyśl o jeszcze jednej rzeczy. O swojej rodzinie i kolegach/koleżankach. Chcesz aby cierpieli przez Ciebie?

03.09.2009
18:06
[12]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Nie chodziło mi w poście 12 o prawdę w sensie: prawda co jest po życiu tylko o to co do tej pory udało się udowodnić naukowcom.

Pomyśl o jeszcze jednej rzeczy. O swojej rodzinie i kolegach/koleżankach. Chcesz aby cierpieli przez Ciebie?

I tu problem właśnie. Nie obchodzi mnie już czy cierpią, czy są radośni, czy robię im przykrość itp. bo to też straciło sens. Liczy się tylko próbowanie poznania prawdy co jest po życiu. Mogę zabić kogoś i nic się nie zmieni. Jak już wyżej napisałem: jestem emocjonalnym warzywem już i nie zmienię się.

Co mnie obchodzi, że inni cierpią jak wszyscy umrzemy i wszyscy możemy nie istnieć.

03.09.2009
18:22
[13]

Wo_Ja_Ann [ Addicted to Soccer ]

Ehh... dobra - postaram się zrobić coś wbrew sobie i potraktować poważnie to, co napisałeś.

Bez żadnej ironii, złośliwości, czy czegokolwiek innego - idź do psychologa. Jeśli uzna to za stosowne - skieruje Cię do psychiatry. Jak sam piszesz - masz myśli samobójcze. Jak można zaobserwować - wypowiadasz się potwornie chaotycznie i jesteś chwiejny emocjonalnie.

Innej rady nie ma. Na pewno nie znajdziesz pomocy na forum internetowym.

03.09.2009
18:34
[14]

HUtH [ pr0crastinator ]

Kup se piwo i niczym się nie przejmuj. Sprawdzić co jest po życiu jeszcze będziesz miał czas. Skoro tak bardzo zajmują cię sprawy ostateczne to zacznij czytać o tym. I zacznij pomagać innym.

No i nie od dzisiaj wiadomo, że żyje się po to, aby dać życie. I tyle.

03.09.2009
18:37
[15]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

No i nie od dzisiaj wiadomo, że żyje się po to, aby dać życie. I tyle.

ale po co ? Ten ciąg musi mieć jakiś sens, ale jaki ?

03.09.2009
18:37
[16]

Amadeusz ^^ [ Forgotten son ]

Chłopie weź się w garść i przestań pieprzyć. Ja też nie wierzę w to że jest coś po śmierci i właśnie dlatego staram się cieszyć każdą drobnostką - póki mogę. Życie ma tyle pozytywnych aspektów że nie warto sobie go psuć takimi gdybaniami. Idź do znajomych, zróbcie coś szalonego, jedź na koncert, ciesz się młodością. O śmierci pomyślisz na starość.

Ten ciąg musi mieć jakiś sens, ale jaki ?

Taki że życie jest piękne. Zakochasz się szczęśliwie (uwierz mi, kiedyś to nastąpi) to wszystko nabierze kolorów.

03.09.2009
18:43
[17]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Ja też nie wierzę w to że jest coś po śmierci i właśnie dlatego staram się cieszyć każdą drobnostką

Jak nie potrafię się cieszyć każdą drobnostką, bo to tylko pierdoły dla mnie a problem prawdziwy to pytania: po co tak właściwie ta ewolucja, rozmnażanie ? do czego zmierza ? komu na tym zależy jeśli może niczego nie być ?

Tak. Człowiek żyję po to by dać komuś życie, ale po co ? Taki "łańcuszek" musi mieć cel. Ale jaki cel ? By utrzymać gatunek ? Ale po co utrzymywać gatunek ? Skąd ten porządek, kto to wymyślił i po co ?

Nie wiemy po co właściwie żyjemy.

03.09.2009
18:51
[18]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

sorki za post pod postem:

Wiara to tylko lekarstwo na to, by nie myśleć o tym i być szczęśliwym, ale ja nie mogę być szczęśliwym opierając szczęście na nie podpartych na niczym teoriach. Ja mam umysł racjonalisty i o wiele bardziej cenię wiedzę niż wiarę. A to co naukowcy dowiedli w tej "dziedzinie" do tej pory, to właściwie nic i to mnie dobija.

03.09.2009
18:53
[19]

Amadeusz ^^ [ Forgotten son ]

po co tak właściwie ta ewolucja, rozmnażanie ? do czego zmierza ? komu na tym zależy jeśli może niczego nie być ?

Ewolucja to temat omawiany w 3LO, poczekaj a dowiesz się wystarczająco dużo na jej temat :)

Jest po to by każdy organizm był lepiej przystosowany do środowiska w którym żyje - aby żyło się łatwiej i lepiej ;)

A rozmnażanie jest po to by przekazać swoje geny następnemu osobnikowi i zrekombinować je z genami innych osobników - zmniejsza to prawdopodobieństwo chorób/wad genetycznych i innych 'niedogodności' :) No i zwiększa szanse przetrwania stada. To dlatego samice zwierząt zawsze wybierają najsilniejszego/najpiękniejszego partnera - by ich potomek dążył do ideału :)

No ale punkt widzenia człowieka jest diametralnie inny - życie to piękny dar i jestem przekonany że przekazanie go komuś innemu musi być cudownym uczuciem.

Drogi Włodzixie żyjemy po to by na łożu śmierci cieszyć się z tego że coś się osiągnęło i tego że dało się początek, miłość i szczęście innemu istnieniu. Nie uważasz że to cudowne że ktoś będzie mógł przeżywać świetne chwile właśnie dzięki Tobie?

Nie smutaj bracie, śmierć zapewne nie jest taka straszna jak sobie wyobrażasz. Poza tym zanim jej doświadczysz czeka Cię bardzo daleka droga. Mówię Ci, wrócisz do tego tematu na starość. Teraz idź i zrób coś co lubisz robić. Bo taki jest sens życia - żeby niczego nie żałować i nie marnować chwil :)

Powiem inaczej.

Czy teraz zamartwiasz się sprawdzianem który czeka Cię za kilka miesięcy? Nie - no właśnie. Dlatego nie zamartwiaj się śmiercią która nadejdzie za kilkadziesiąt lat. Wydarzy się jeszcze multum pięknych chwil zanim śmierć nadejdzie.

Jak to mawiają - nie martw się na zapas.

03.09.2009
18:53
[20]

ppaatt1 [ Trekker ]

Ja mam umysł racjonalisty i o wiele bardziej cenię wiedzę, nie wiarę.
Jeśli tak to udowodnij mi nauką że życie to nie iluzja? (bez przywoływania wiary.).

03.09.2009
18:56
[21]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Jeśli tak to udowodnij mi nauką że życie to nie iluzja? (bez przywoływania wiary.).

Może być iluzją, i nawet naukowcy dochodzą ( podobno ) w jakiś sposób do takich kontrowersyjnych dla świata wniosków, ale jak na razie nie można uznać tego za fakt i raczej podchodzi to pod teorię. Nie mam odpowiedniej wiedzy, by bardziej rozwinąć to co napisałem. Czekam na fakty, które być może zmienią mnie i mój światopogląd.

Amadeusz ->


Drogi Włodzixie żyjemy po to by na łożu śmierci cieszyć się z tego że coś się osiągnęło i tego że dało się początek, miłość i szczęście innemu istnieniu.

To nie jest fakt. To nie jest cel życia, nie masz na to dowodów.

EDIT

Przecież to oczywiste, że ten "plan", "ciąg", "łańcuszek" musi mieć jakiś cel. Jakby to wszystko było dziełem przypadku to by nie było ani planu ani niczego.

03.09.2009
18:59
[22]

HUtH [ pr0crastinator ]

I bardzo dobrze, ze starasz się myśleć racjonalnie. Ogólnie żyć trzeba tak, żeby innym po nas żyło się lepiej. Gatunek ma przetrwać, a kolejne pokolenia mają mu to ułatwić i dążyć do ekspansji. Tak więc rozwój i jeszcze raz rozwój.

03.09.2009
19:08
[23]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Jeśli to wszystko miałoby być dziełem przypadku, to komu/czemu miało by niby zależeć byśmy utrzymali gatunek, przystosowywali się do środowiska w, którym żyjemy itp. ?

Nie da się ukryć - idziemy do przodu. Aż strach pomyśleć kim ludzie staną się za miliony lat. Stajemy się coraz mądrzejsi, ale jaki to ma cel, że stajemy się coraz mądrzejsi i doskonalsi ? Po co to ? Po co ten "plan" ?

Samemu gatunkowi.

ale po co ? Ten rozwój musi mieć jakiś koniec, sens, cel. Czy z przypadku stajemy się coraz mądrzejsi i czy z przypadku powstał ten cały "ogólny plan wszechświata"?

03.09.2009
19:10
[24]

HUtH [ pr0crastinator ]

Zależy samemu gatunkowi.

Heh. Może będziemy się stawać mądrzejsi i doskonalsi cały czas. Wydaje mi się, że rozwijamy się, aby móc się lepiej przystosować, jeszcze bardziej rozszerzać swój wpływ. Ale to jest pytanie, na które nie mozna ot tak odpowiedzieć.

03.09.2009
19:13
[25]

Amadeusz ^^ [ Forgotten son ]

Jeśli to wszystko miałoby być dziełem przypadku, to komu/czemu miało by niby zależeć byśmy utrzymali gatunek, przystosowywali się do środowiska w, którym żyjemy itp. ?

No chłopie jak to komu? Myśl logicznie. Każdemu osobnikowi danego gatunku, bo każdy walczy o życie. Mi zależy na tym by gatunek ludzki przetrwał więc się rozmnożę - ludziom tysiące lat temu zależało tak samo - dlatego istniejemy do dziś.


Nie da się ukryć - idziemy do przodu. Aż strach pomyśleć kim ludzie staną się za miliony lat. Stajemy się coraz mądrzejsi, ale jaki to ma cel, że stajemy się coraz mądrzejsi i doskonalsi ?


Taki by życie było ciekawsze, lepsze i prostsze. A za milion lat to po ludzkości nawet śladu nie będzie :)

03.09.2009
19:15
[26]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

No chłopie jak to komu? Myśl logicznie. Każdemu osobnikowi danego gatunku, bo każdy walczy o życie. Mi zależy na tym by gatunek ludzki przetrwał więc się rozmnożę - ludziom tysiące lat temu zależało tak samo - dlatego istniejemy do dziś.

Co z tego, że tobie zależy jak to nie ty "ustanowiłeś ewolucję". Ludziom zależy, ale przecież nie mamy wyboru czy uczestniczyć w tym czy nie. Po prostu uczestniczymy w tym, ale po co ?

bo każdy walczy o życie.

Po co ludzie mieli by "wpisane" w różny sposób by walczyć o życie jeśli nie było by sensu tego wszystkiego. Po coś mamy wpisane by walczyć o życie, by dbać o nie. Ale po co ?

03.09.2009
19:16
smile
[27]

Lethos. [ Generaďż˝ ]

Piszę serio. Kiedys pisałeś, że zawsze chciałeś kogoś przer***ać. Żyj chocby dla tej chwili.

03.09.2009
19:19
[28]

Amadeusz ^^ [ Forgotten son ]



Poczytaj o ewolucji a dowiesz że to nie jest tak że ktoś ją ustanowił :P Dla mnie wszystko tworzy perfekcyjny sens, mam nadzieję że niebawem dojdziesz do tego samego wniosku.

A Ty się neostradzie zamknij.

Aegrus - trafiłeś w sedno. Ale to chyba naszemu Włodzixowi nie pomoże :p

03.09.2009
19:20
[29]

wlodzix® [ Trup w windzie ]

Dla mnie wszystko tworzy perfekcyjny sens

Perfekcyjny sens ?

EDIT

ale dlaczego gatunek ma przetrwać ? jaki jest ostateczny cel ewolucji ?

03.09.2009
19:20
[30]

Aegrus [ Konsul ]

Ja kieruję swoim życiem, ale jaki to ma sens ? Wyrok już zapadł: nie potrafię się niczym cieszyć, wszystko straciło sens. Nie zmienię się dopóki prawda się nie zmieni. Nie mogę żyć wiedząc, że to się kiedyś skończy, że może mnie nie być, że może nie być żadnego życia wiecznego.

Powiem ci cos prawdziwego. Jesteś nikim. Zginiesz jak każdy, jedyny slad jaki pewnie zostawisz to potomstwo - bo taki jest cel, utrzymac gatunek. Ciesz sie tym co masz i nie mysl że nic nie będzie, bo życie masz jedno a prawda jest taka że religia jest potzrebna własnie takim ludziom jak ty - na pocieszenie. Ale tam raczej nic nie ma, dlatego weź sie człowieku za siebie. Pograj w cos, poszukaj sobie laski, posluchaj muzyki, idz sie nawal z kumplami itp.
To jest twoje zycie.

03.09.2009
20:08
[31]

Attyla [ Legend ]

włodzix
na pytania, które podajesz w poście otwierającym nie znajdziesz odpowiedzi w rozumie. Właśnie to ma on w sobie, że zostawia człowieka samego w świecie, który sam w sobie nie ma najmniejszego sensu. Co więcej, brak sensu nie jest problemem najgorszym. Najgorsze jest to, że w kategoriach rozumu nie da się udowodnić istnienia. Ani rozumu, ani jaźni ani Boga - nic - co mogłoby dać odpowiedzi lub ich fantomy.
Życie takie, jakim je tworzy racjonalistyczne zboczenie jest zawsze porażką. I to porażką podwójną. Raz, że kończy się śmiercią a dwa, że nie mogąc uzyskać dowodów na istnienie "później" dogmatycznie to odrzucasz. Nie dlatego, że tak jest (czy dlatego, że tak nie ma - wszystko jedno), ale dlatego, że nie ma dowodów. A dowodów być nie może. Choćby dlatego, że zarówno życie jak i śmierć jest doświadczeniem osobistym - tj. takim, którego nie da się wyeksportować poza siebie, by się mu przyjrzeć a potem wrócić:). Tym samym nie jest to coś, co doświadczalnie, w warunkach kontrolowanych da się powtórzyć.
Masz tylko jedną szansę. Możesz zmarnować ją na dogmatyczne odrzucanie wszystkiego tego, co nie zostało udowodnione i wszystkiego tego, na co dowodów przedstawić się nie da (no, może poza tym rodzajem dowodu, który uzyskał Berlioz z Mistrza i Małgorzaty:D). Możesz też uwierzyć Bogu i czekać na łaskę oświecenia (oczywiście tego prawdziwego oświecenia a nie "oświeceniowy" bełkot).
Poczytaj sobie Paskala. Albo - jeżeli nie jesteś na to gotów (lektura jest trudna - zwłaszcza dla kogoś bez reszty zgwałconego racjonalizmem) - kup sobie ostatnią książkę Kołakowskiego "Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania". Nie znajdziesz tam odpowiedzi ale znajdziesz tam drogi. I to podane w sposób stosunkowo przystępny i w formie, dzięki której poczujesz się wyróżniony.

03.09.2009
22:50
[32]

Kyle_ [ Centurion ]

...


Dziwna sprawa  - Kyle_
04.09.2009
09:55
[33]

draug_xiii [ Generaďż˝ ]

Wlodzix

Wbrew pozorom jest to powazna odpowiedz. Mowia ludzie iz szczescia nie mozna kupic, okazuje sie iz ci co tak mowia sa w bledzie, za niewielka cene mozesz owo szczescie nabyc (a jak sie uda to byc moze nawet za darmo). Piszesz iz masz mysli sambojcze, jesli sa one natretne to jest to sygnalem dla psychologa iz trzeba sie skonsultowac z psychiatra.

Ten natomiast po odpowiednich badaniach jest w stanie na recepte wypisac ci tabletki szczescia ktore juz nie jednej osobie pomogly wyjsc na prosta. Tak wiec skonsultuj sie psychologiem a ten powinien cie skierowac do lekarza jesli bedzie istnialo ryzyko iz swoje mysli zamienisz w czyny.

Nie zrozum mnie zle tabletki wszystkiego nie zalatwia ale to naprawde dobry start w wielu przypadkach.

Do reszty czytajacych, jest to tylko i wylacznie moje zdanie ale mysle iz bez srodkow farmakologicznych sie w przypadku wlodzixa nie obejdzie.

04.09.2009
10:57
[34]

HUtH [ pr0crastinator ]

No bez przesady, weź go tak nie strasz. Człowiek po prostu przechodzi pewien egzystencjalny kryzys, zaczął myśleć o pewnych sprawach i teraz musi sobie z tego ułożyć jakiś światopogląd lub przynajmniej oswoić się z wątpliwościami. Sprawa włodzixa wygląda jakby doświadczył nagłego szoku poznawczego.

04.09.2009
14:42
[35]

Imak [ Generaďż˝ ]

Napisz książkę?
Zostań filozofem?

Nie popełniaj samobójstwa, kochająca cię połowa GOL'a wtedy cię potępi, za to co im zrobiłeś.

04.09.2009
14:46
[36]

eros [ Senator ]

Pozostaje mi wspolczuc i prosic Boga o znalezienie drogi dla Ciebie. Trzymaj sie brachu :)

04.09.2009
15:27
[37]

draug_xiii [ Generaďż˝ ]

HUtH - czemu straszyć ? Wizyta u lekarza zaszkodzić nie może a pomoc może i owszem. Dlatego warto się do specjalisty udać szczególnie iż wlodzix mówi ze ma samobójcze zapędy.



Wlodzix - sprawdź sobie symptomy depresji poniżej po czym powinieneś wiedzieć czy warto się do lekarza udać aby ten dogłębniej zbadał sprawę.

Kryteria diagnostyczne rozpoznania depresji dużej wg DSM-IV:

* Występowanie minimum pięciu objawów przez okres 2 tygodni pod warunkiem, że stanowią one istotną zmianę w zachowaniu chorego; jednym z objawów jest obniżenie nastroju bądź utrata zainteresowań oraz brak zdolności odczuwania przyjemności.
o obniżenie nastroju lub dysforia występujące codziennie przez przeważającą część dnia odczuwana subiektywnie i dostrzegana przez otoczenie
o znaczne ograniczenie zainteresowań wszystkimi czynnościami oraz brak odczuwania przyjemności związanej z ich wykonywaniem
o spadek lub wzrost masy ciała minimum 5% w ciągu miesiąca lub codzienny wzrost lub spadek apetytu
o utrzymująca się bezsenność lub nadmierna senność
o spowolnienie lub podniecenie ruchowe
o uczucie zmęczenia
o poczucie nieuzasadnionej winy, obniżenie poczucia własnej wartości
o obniżenie sprawności myślenia, zaburzenia uwagi i koncentracji, niemożność podjęcia decyzji
o nawracające myśli o śmierci, myśli samobójcze realizowane bądź nie
* Kryteria wykluczenia
o należy wykluczyć istnienie somatycznych lub organicznych czynników, które mogą mieć wpływ na nastrój
o zaburzeniem nie jest reakcja na śmierć bliskiej osoby (jeżeli żałoba przedłuża się lub dodatkowo występują myśli samobójcze, nasila się poczucie własnej bezwartościowości oraz następuje wyraźne spowolnienie ruchowe należy podejrzewać depresję endogenną)
o nie występują urojenia przed, w trakcie lub po czasie pojawienia się zaburzeń przez okres 2 tygodni

04.09.2009
19:48
[38]

super game fan [ Generaďż˝ ]

Pozornie sie wydaje, że ateista boi sie śmierci bardziej niz katolik. Ja jednak nie spodziewam sie niczego po śmierci, a jakoś nie boje sie tego, co tam ma być. Bo nie będzie tam nic. Tak, jak nie miales swiadomosci przed urodzeniem jak i nie masz podczas snu, tak nie bedziesz mial po smierci. Czy jest czego sie bac? :) Po prostu, znikniesz i nie bedziesz sie niczym przejmował. ;D

A odpowiedzi "Get a life" są nie na miejscu. wlodzix powinien wyjść na zewnątrz, zająć sie sprawami przyziemnymi. Porozmawiaj może z rodzicami, tzn. powiedz, że masz za duzo wolnego czasu na myslenie i chcialbys sie czyms zajac. Pograj w jakies gierki, obejrzyj Shreka, filmy z happy endem, spróbuj sie pośmiać.

04.09.2009
20:09
[39]

HUtH [ pr0crastinator ]

draug_xiii - cóż, z godnie z DSM-IV miałem pewnego czasu depresję, nie byłem u żadnego lekarza i żyję. Według mnie bardziej niż lekarz i tabletki pomoże oparcie w rodzinie, przyjaciołach, jakiś grupach jak oazy czy coś.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.