GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Co się kurna dzieje wśród młodzieży??!!??

31.08.2009
00:15
smile
[1]

Moby7777 [ Generaďż˝ ]

Co się kurna dzieje wśród młodzieży??!!??

Tak z głupia zajrzałem do wątku https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=9452296&N=1 i zwyczajnie przestałem się orientować.

Na początek małe sprostowanie: sam się za żadnego dojrzałego nie uważam - w listopadzie stuknie 24 na liczniku. Ale nie o tym...

Zawsze, odkąd pamiętam, rodzina i cała starszyzny (nauczyciele, rodzice, etc) straszyli tym, co będzie w następnej szkole. Zawsze też okazywało się to wielką ściemą. Jasne, że chcieli zmotywować do nauki i w ogóle ale... Jakoś wśród +- rówieśników nikt siebie nawzajem nie straszył i było ok.

Teraz czytam jak to strasznie jest w liceum, ile to się trzeba uczyć, nie ma czasu nie tylko na życie ale nawet na sen, etc. Skąd się to bierze??

Pytam poważnie, bo totalnie nie pokrywa się to z moim doświadczeniem. Sam zawsze lądowałem w tych lepszych szkołach:

- w podstawówce moja klasa okazała się najlepsza w powiecie przy testach kompetencji
- liceum było najlepsze w mieście, trzecie w województwie i chyba siedemnaste w kraju (jestem ostatnim rocznikiem na ścieżce bez gimnazjum)
- studia to z kolei ponoć najlepsza politechnika w Polsce (PWr, żeby nie było)

Nigdzie nie byłem wprawdzie w czołówce - byłem raczej postrzegany jako "wyższa klasa średnia" z zastrzeżeniem tego, że w swoich dziedzinach nie miałem sobie równych. Tak czy inaczej, w ramach możliwości byłem w "tych najlepszych" i sobie radziłem - na studiach nawet cały czas naukową stypę brałem. I nigdy nie miałem żadnych problemów z pogodzeniem nauki ze swoimi zainteresowaniami.

Teraz dostaję dwa zestawy komunikatów:
- z kręgów nauczycielskich (tak się ułożyło, że mam sporo znajomych nauczycieli w wieku 25-65 lat z różnych dziedzin) docierają do mnie opinię, że młodzież z roku na rok jest co raz durniejsza (bez urazy - tak mówią i to widzę w wynikach co bardziej obiektywnych kolosów na swojej uczelni)
- z opinii gimnazjalistów i licealistów w necie (jako prawie absolwent już nie mam innych kontaktów) wynika, że jest kosmos i na nic nie ma czasu.

Jak to więc jest? Kto tu ściemnia?

31.08.2009
00:18
smile
[2]

bezlerg66 [ Senator ]

Najgorsza to jest chyba 2 gimnazjum. Reszta idzie gładko :)

31.08.2009
00:19
smile
[3]

Montera [ Michael Jackson zyje ]

bezlerg66 - Dlaczego mnie straszysz ? Myślałem, że to trzecia klasa jest najgorsza, bo w sumie pierwsza nie była trudna, nawet łatwiejsza niż cała podstawówka.

31.08.2009
00:19
[4]

zoloman [ Legend ]

Mogę zapytać o to samo. Chodzę do niezłego liceum, teraz idę do trzeciej klasy, a to co niektórzy wypisują w ww. wątku to dla mnie jakiś absurd.
Może jak ktoś nie śpi po nocach i na nic nie ma czasu, bo musi się uczyć świadczy po prostu o tym, że powinien iść do mniej wymagającej szkoły? Bo innego wyjaśnienia nie widzę.

31.08.2009
00:20
[5]

mannan [ Legend ]

byłem raczej postrzegany jako "wyższa klasa średnia"
A mnie wszyscy postrzegają jako: "zdolny ale leniwy"


Teraz czytam jak to strasznie jest w liceum, ile to się trzeba uczyć, nie ma czasu nie tylko na życie ale nawet na sen, etc. Skąd się to bierze??

Zależy. Mam kolegów w liceum którzy faktycznie bardzo dużo się uczą. Ale oczywiście nie wszyscy
Dużo zależy od indywidualnego podejścia

31.08.2009
00:23
[6]

Qverty™ [ Legend ]

Ojej i musiałeś zrobić o tym osobny wątek? Jedni mają tak drudzy mają tak, jednym zależy na ocenach ze wszystkich przedmiotów, drugim zalezy tylko na przedmiotach rozszerzonych, jedni są bardziej ambitni, drudzy są mniej ambitni, w jednym LO sa tacy nauczyciele którzy nie przywiązuja wagi do przedmiotów które uczeń ma podstawowe a w innym Lo są tacy nauczyciele którzy cisną ze wszystkiego.

Ja osobiście starałem się mieć dobre stopnie ze wszystkiego bo nie wszyscy wiedzą na początku LO z czego będa pisać mature, nie wszyscy wiedzą jaką droge później obiorą bo młodziezy pomysły zmieniają się 100 razy na minutę...

31.08.2009
00:25
[7]

Wuuuuf [ Generaďż˝ ]

Nie wiem, ja w gimnazjum leciałem sobie w głową w chmurach. Miałem dużo czasu wolnego oceny zawsze coś koło 4.0 - 4.4 egzamin dość dobrze napisany. Teraz idę do nawet dobrego LO w dosyć dużym mieście i jestem zadowolony :) aha i warto dodać że gim ze średnią egzaminu 70,7 (32,5+38,2) :)

31.08.2009
00:26
[8]

Glob3r [ Tots units fem força ]

Fakt, że młodzież jest coraz durniejsza. Idę do 3 klasy LO, a w dodatku moje liceum jest w jednym budynku z gimnazjum więc chcąc / nie chcąc, widzę co się dzieje. Patrząc na to, odnoszę wrażenie, że mój rocznik - `91 jest ostatnim w miarę normalnym rocznikiem (ewentualnie jeszcze `92), a co młodsi to coraz gorzej. Oczywiście nie chodzi mi tu o wiedzę, której siłą rzeczy nie zdobyli takiej jak mój rocznik (pomijając wyjątki), ale o zachowanie, kulturę, wiedzę na podstawowym poziomie.
Odsetek debili w klasach jest coraz większy, kretyn na kretynie. Nie mówię, że sam nie robiłem głupich rzeczy z kumplami będąc w gimnazjum czy już nawet w liceum - owszem zdarzało się. Problem tylko jest w tym, co robiliśmy i ile razy robiliśmy. Bo niestety, teraz rzadkością jest robienie czegoś normalnego - przeważa jednak zachowanie idiotyczne. No i mówiąc szczerze, nigdy nie przyszlo nam do głowy, rzucać po klasie kanapkami w obecności nauczyciela - po firankach, plakatach, ścianach, tablicy... w klasie 1 LO.

Qverty - zacznijmy od tego, ze jeśli w liceum komuś zależy głównie na ocenach, to jest coś nie tak. A jeśli ze wszystkich przedmiotów to już w ogóle.

31.08.2009
00:27
[9]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Nic się nie dzieje. Nauczyciele marudzą, bo się starzeją, a na młodzież narzeka się od czasów Sokratesa. Poza tym wyśmiewanie głupoty młodszych roczników to sposób na dowartościowanie siebie jako lepszego. Uczniowie narzekają jak zawsze i zawsze będą narzekali-bo taka jest młodość.

Poza tym zdolne osoby (a taką jesteś wnioskując z opisu, a i sam się nieskromnie za taką uważam) mają po prostu łatwiej. Jeśli coś załapiesz szybko, to się krócej uczysz, czyli masz więcej czasu. Standard. Ja to dobrze widziałem na matematyce(byłem na matfizie). W liceum nie byłem z niej najlepszy, ale trzymałem się wysoko i miałem piątkę przez trzy lata (co specjalnie łatwe u mojego matematyka nie było, ale nie było też strasznie trudno), w pierwszej dziesiątce klasy byłem. Żeby trzymać z niej poziom musiałem uważać na lekcjach i czasami powtarzać twierdzenia w domu czy rozgryzać trudniejsze zagadnienia, a w pierwszej klasie przeliczać jeszcze raz co trudniejsze zadania z lekcji. Moi lepsi z matmy koledzy nie musieli od pewnego momentu w ogóle siedzieć nad nią w domu, ci mniej zdolni-musieli czasem nieźle zasuwać. Nie ma na to bata, sorry. Problem zaczyna się, kiedy ktoś jest ambitny ponad własne możliwości. Liceum leczy z tej przypadłości większosć ludzi-mi pokazało, że chociaż jestem niezły, to poziomu najlepszych nie osiągnę pewnie nigdy. Pozostala część cierpi i narzeka.

31.08.2009
00:27
[10]

raphunder [ Legend ]

W gimnazjum, najwięcej materiału jest w drugiej. Ale i tak się nie uczyłem, wyszedłem na 4.0, a egzamin na 79/100

Co do tematu, młodzież, owszem jest durna, nie mówię, że wszyscy, znam też wielu normalnych, ale ogólnie coraz bardziej w oczy kole ta szerząca się głupota.

Co do drugiego komunikatu, nie wiem jak jest w LO, ale w gimnazjum nic się nie uczyłem. Praktyczne zero, czasem na historię, ale to jedynie jak był temat wojen światowych. Akurat dostałem się do jednego z cięższych LO w mieście, więc uczyć się raczej będzie trzeba, no ale w końcu raczej po to tam się idzie, ale sądzę, że cały rok w książkach spędzę. Kwestia zarządzania czasem.

31.08.2009
00:29
[11]

napster92 [ Why so serious?! ]

Moge Ci powiedzieć z własnego doświadczenia, że to lenistwo! Sam mam tendencje spadkową jak kilku moich kumpli. Jest to też czasami wina planu lekcji i nauczycieli, ale zdecydowanie mniej. Są tacy nauczyciele, którzy Ci po pierwszym miesiącu mówią, że "nie dopuszczą Cię do matury, bo im zepsujesz opinie" Mozna założyć, ze to brak wiedzy, gdyż jedzie się głównie na ściągach etc. Przez 3 lata gimnazjum udawałem, że umiem francuski dostając 4 na koniec, a w rzeczywistości NIC nie potrafie powiedzieć w tym języku. Dlatego teraz mam niemiecki. W moim przypadku to był francuski nie często występujący w LO. U innych może były to te podstawowe przedmioty. Możliwe, że kiedyś w LO byli lepsi nauczyciele, tzn. bardziej się starali pomóc, przerobić temat, z którym są problemy, rozliczać ucznia. Jeśli chodzi o sport, to rzecz kompromisu. Sam gram w "reprezentacji" i często byłem zwalniany (mecze, sparingi, "treningi") nigdy za to nie zwolniłem się wiedząc, że muszę się uczyć, czy mając ważny sprawdzian.

Widze, ze duzo osob slyszy ten tekst "zdolny, ale leniwy" od rodziny, przyjaciol, nauczycieli...

31.08.2009
00:37
smile
[12]

Hard as Stone [ Inkwizytor ]

Do tej pory pamiętam jak to było przed klasówką z chemii w I LO. Uczył mnie taki stary dziadek, który pamięta zdaje się jeszcze czasy młodości Bieruta.

Rozwiązałem wszystkie zadania z chemii ze zbioru zadań, związane z tym tematem. Dosłownie wszystkie - z góry do dołu. Gwiazdka ? Żaden problem. Dwie gwiazdki ? Pryszcz. Na okienku wszystkim wyjaśniałem zadania ...

Nie uważałem się za jakiegoś wybitnego chemika. Zawsze bardziej pasowała mi historia :)

I tak dostałem 3. No ale reszta to 1 albo 2, więc nie było tak źle.

Żeby nie było karierę w szkole zakończyłem. A co opisuje to co napisałem wyżej ? Tylko jedno :
ZALEŻY od nauczyciela

31.08.2009
00:45
smile
[13]

Slow Motion [ Generaďż˝ ]

[ ] interesujący temat poruszony przez Moby7777
[x] konkurs mierzenia kto ma większego

31.08.2009
01:23
[14]

blood [ Killing Is My Business ]

Ale on jeszcze musi pogodzić z tym wszystkim sport, także może nie jest tak źle. Co nie zmienia faktu, że w liceum raczej dużo się uczyć nie trzeba.

31.08.2009
01:32
[15]

Aegrus [ Konsul ]

A mnie wszyscy postrzegają jako: "zdolny ale leniwy"

Skad ja to znam
sam byłem w jednym z lepszych gimanzjow (prywanych) i byłem tam średni. Ale nauki duużo było.

31.08.2009
01:42
[16]

persik_ [ medyk bez papierow ]

Sam jestem po LO i teraz wylądowałem na studiach, na które bardzo liczyłem (lekarski, UJ).

W trzeciej klasie czasu dużo niestety nie było, szczególnie pod koniec - to znaczy, jeśli chciałeś się uczyć. Merytorycznie materiał nie jest trudny, rzadko zdarza się coś z czym nie poradziłbyś sobie nawet przy pomocy samej książki. Problem przychodzi, gdy trzeba dostosować się do standardów egzaminacyjnych. Matura nie sprawdza ostatnimi czasy tylko wiedzy - sprawdza, czy potrafisz zgadnąć, w jaki sposób masz udzielić odpowiedzi. Dochodzi więc do takich paradoksów, kiedy nauczyciel przedmiotu kierunkowego 50 i więcej procent lekcji poświęca na wałkowanie po raz n-ty prostego tematu, tylko po to abyś umiał wstrzelić się w klucz. Nie jest ważne, czy udzielasz dobrej odpowiedzi - ważne byś robił to tak, jak chce OKE.

No i jaka głupsza młodzież? Wcześniej miałeś podstawówkę, łatwą i przyjemną, a potem ostry przeskok na LO. Teraz masz podstawówkę, dalej łatwą, przejście bardzo łagodne do gimnazjum i na koniec awans, też bezbolesny, do LO. Brakuje takiego elementu szoku, że to już prawdziwa nauka, nauka która o czymś decyduje. Tak natomiast do liceum wpada gimnazjalista, który niestety uważa się za nastolatka (a czasem nawet i dorosłego), ma ten jako taki wzrost ilości rzeczy do wyuczenia, ale w sumie ma to w dupie i odpala Quake'a. Nie czarujmy się. Quake'a odpalić i spędzać przy nim czas jest też łatwiej, niż kiedyś np. włączyć telewizor (program przecież nie leciał przez cały dzień, a inni z TV korzystali).

Niemniej - kto chce, ten może. Podział między nauczycielami i uczniami to głupota. Poziom nie spadł, system oświaty jest inny, do którego starzy nauczyciele niestety się nie przyzwyczają, a uczniowie tłumaczą się brakiem czasu (mimo, że godziny spędzają przy komputerze, z przyjaciółmi, na imprezach). Przed rodzicami mogą tłumaczyć się za wysokimi wymaganiami, nauczyciele przyznają że młodzi są głupsi, młodym w to graj i.. koło się zamknęło, czyż nie?:)

31.08.2009
13:25
[17]

Moby7777 [ Generaďż˝ ]

@Qverty:
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję (obiecałem, że zrobię to rano) ale mam dzisiaj sporo biegania w pracy i dopiero teraz mogę sobie machnąć przerwę.

Co do założenia nowego wątku to tak mnie jakoś naszło... nowy wątek zamiast kontynuacji tam jest spowodowany prostym faktem: temat jest wprawdzie bliski ale jednak inny. Nie chcę tu rozmawiać o sposobach organizacji czasu ale o tym, jak wielkie różnice zachodzą w tym samym tak naprawdę pokoleniu... bo różnica wieku między mną a ludźmi, których już totalnie nie rozumiem to raptem 5-10 lat.

Jeśli natomiast chodzi o to, że nie każdy wie, co będzie chciał robić i dlatego stara się z wszystkiego to muszę Cię zmartwić ale źle robi (moim zdaniem przynajmniej). Dziabiąc non-stop to, co Ci do łba nauczyciele wpychają nie poznajesz dziedzin nauki, nie masz szans dostrzec uroku tkwiącego w danej dziedzinie. Słowem: zniechęcasz się do niemal wszystkiego i Twoim jedynym motywem wyboru studiów będzie to, czy zarobisz wystarczająco dużo albo przypadek w postaci jednego dobrego nauczyciela, który chwilowo zaciekawił Cię jakąś dziedziną. Nie tędy droga... już lepiej jechać na zasadzie "oby do przodu" i w pewnym momencie zauważyć, że coś wydaje się jednak ciekawsze. Tyle z mojej strony.

@persik_:
Hm... coś w tym niby jest ale szczerze mówiąc nie odczułem większego szoku przechodząc z podstawówki do liceum. To było dla mnie raczej swoiste zluzowanie, gdy po roku przygotowań do egzaminów nagle miałem niemal całe półrocze na "aklimatyzację w nowej szkole"... :)

Klucze egzaminacyjne to faktycznie już legenda jest i może rzeczywiście trochę wyjaśnia zmieniające się podejście i sposób myślenia...

Za to jakoś nie mogę się zgodzić z tym o trudności zabijania czasu teraz i kiedyś. Sam komputer miałem od 2 klasy podstawówki i zaliczyłem 8 lat tak masakrycznego uzależnienia od gier, że do dzisiaj się sobie dziwię ile czasu marnowałem... a jakoś problemów w szkole nie miałem. Później komputer zszedł na dalszy plan stając się raczej narzędziem aniżeli zabawką a czas nadal z łatwością sobie wypełniałem - książki, znajomi, etc.

31.08.2009
13:51
[18]

SULIK [ olewam zasady ]

Prawdziwy szok edukacyjny jaki jest to szok miedzy szkola srednia, a studiami

bo roznica miedzy podstawowka, a szkola srednia (rocznik 84, wiec nie mialem gimnazjum) byla taka, ze byly inne przedmioty oraz szkola byla w centrum miasta gdzie bylo trzeba dojechac, a nie przy miejscu zamieszkania 5 minut piechota.

Ogolnie szkola srednia to wieksza ilosc przedmiotow, wiecej godzin, trudniej z przedmiotow ktorych sie nie lubi lub sie jest z nich kiepskim.
za to nastawienie nauczycieli dokladnie takie same, beda ciagle motywowac i kombinowac zeby z was ludzie wyszli, chociaz w szkole sredniej beda tez przypominac, ze wcale nie musicie sie uczyc, ale i tak wszytko bedzie podane na tacy i zrobia sporo, abys koncowe egzaminy zdal, co by szkola byla lepsza w rankingach, natomiast na studiach pojawia sie ten problem, ze wykladowce juz nie interesuje czy zdasz egzamin czy nie, czy zaliczysz i czy wogule pojawisz sie na kolejnych zajeciach oni i tak maja sporo innej roboty wiec... po co im kolejna morda to ciagniecia ? ;]

i tutaj pojawi sie prawdziwy problem z lenistwem, bo tak jak szkole podstawowa mozna bylo przebimbac dokladnie na tym co sie sluchalo, tak szkole srednia na tym co sie sluchalo + moze jakas ksiazka, tak na studiach w wiekszosci same wyklady nie wystarcza, nieobecnosc na zajeciach laboratoryjnych czy cwiczeniowych nie jest sie w stanie samemu nadrobic i egzaminy sa co pol roku,a le za to zaden wykladowca was nie bedzie upominal ze trzeba sie uczyc i wiele osob konczy swoja edukacje na pierwszym semsetrze studiowania kiedy budza sie na dzien przed sesja i nie wiedza nawet skad brac materialy, jak zrobic zalegle projekty i nie ma mozliwosci poprawiania kolosow.

a pozniej juz zostaje ostateczny etap edukacji, praca... gdzie czesto trzeba sie wiele samemu dowiedziec, nauczyc i wdrozyc gdzie nikt Ci nie powie jak i dlaczego, ale powie ze ma byc ;)

31.08.2009
14:22
[19]

BRO [ Legionista ]

1. Wspomniano wcześniej, że dzieci czują się dorosłe. Jak człowiek wmówi sobie, że nie musi się uczyć, bo dorośli mają inne sprawy na głowie to w 6 klasie się puszcza. Skrajny przypadek, ale pokazuje niezdrowy skok

2. Gimnazja są dobre, gdyż gromadzą dzieci na trudnym etapie rozwoju. Jest to też krok w stronę skandynawskiego, egalitarnego systemu nauczania.

3. Część narzeka na zwiększoną liczbę studentów, którzy zaniżają poziom. Cechą krajów rozwiniętych jest duża liczba studentów, Austria ma średnio więcej (na 10 tys. os.) niż Polska.

4. Nie ma co narzekać. Kiedyś było tyle samo idiotów i łobuzów co kiedyś, tylko wpływ kultury masowej był mniejszy. Kiedyś puszczara chodziła w sukience za kolana, a dziś łatwiej taką rozpoznać - nie znaczy to że jest ich więcej.

5. Szkoła nie nauczy ucznia niemal niczego, co przyda mu się w życiu. Ona nie szkoli do pracy, ona uczy pracy. Za komuny nie było lepiej.

31.08.2009
19:08
[20]

Katane [ Useful_Idiot_ ]

Szok miedzy liceum a studiami to chyba tylko przez pierwszy rok, pozniej mozna sie opierdalac ze to glowa mala. Pewnie nie na wszystkich kierunkach, ale na wielu.

Pamietam, ze na poczatku liceum bylo takie samo jeczenie z naszej strony, na poczatku studiow tez bylo. I nie wierze ze zaczelo sie z rocznikiem 86. Wystarczy wspomniec charakterystyczne "za moich czasow..." rodzicow, wujkow, dziadkow i innych takich.

31.08.2009
19:12
[21]

szymon_majewski [ Legend ]

Moby ---> coz jesli chodzi o mnie to faktycznie w szkole mi slabo idzie. Ale dlaczego ? Ano dlatego ze rozwijam swoje zainteresowania i nie lubie byc sam. W tym roku sie niestety to zmieni i wiecej czasu zaczne poswiecac na nauke ...

31.08.2009
19:30
smile
[22]

czekers [ Legend ]

Miałem kumpla w gimanzjum, który niemal nonstop coś jarał, a jak nie jarał to grał w CSa. Gimnazjum skończył ze średnią 5.6 :D


Mój inny kolega to typowy umysłowy łamaga - niemal ze wszystkiego miał korki, chodził do różnych nauczycieli po lekcjach, pół wolnego czasu spędział na zakuwaniu. Nie poszczęściło mu się, poza beznadziejnie napisanym egzaminem, gimnazjum kończył z niewiele ponad 2.6


31.08.2009
19:47
[23]

Moby7777 [ Generaďż˝ ]

@BRO:
1. Zgadzam się.
2. Gimnazja są dobre? No to dziwne bo wszyscy znani mi pedagodzy - nieważne, z powołania czy z wykształcenia, jeszcze się uczący czy już od dawna kształcący kolejne pokolenia - twierdzą, że to nieudany eksperyment, który powinno się wyniszczyć. Jednym z ważniejszych argumentów jest to, że wrzuca się dzieci w skrajnym okresie buntu w nowe środowisko i w ten sposób zaczyna się specyficzna walka o "przodownictwo w stadzie". Inna sprawa, że różne szkoły uczą w różnym tempie (zależnie od nauczycieli, warunków społecznych w okolicy czy uzdolnień dzieci) i dochodzi kolejny etap "wyrównywania". Czyli dla tych zdolniejszych - opierdzielania się.

Żeby nie było - opinia ta pochodzi m.in. od nauczyciela z blisko 30-letnim stażem cieszącego się wystarczająco dużym szacunkiem u swoich uczniów, że nawet i 15-20 lat po skończeniu szkoły odzywają się z pozdrowieniami i wpadają "na kawę" przy okazji pobytu w rodzinnej miejscowości.

3. Taaa... Austria ma też znacznie wyższy odsetek Fritzlów i ich podobnych w przeliczeniu na mieszkańca niż Polska. A poważnie to akurat Polska obecnie ma jeden z najwyższych na świecie współczynników ludzi studiujących lub już te studia mających za sobą.

4. Tu też się zgodzę. Cytując kogoś znanego (Lem jeśli dobrze pamiętam ale sprawdzać mi się nie chce): "Dopóki nie miałem Internetu nie wiedziałem jak wielu idiotów jest na świecie"

5. To, czy szkoła uczy pożytecznych spraw czy nie to w sumie temat na inną rozmowę. Sam uważam, że jednak mimo wszystko uczy ale większą polemikę powinniśmy przerzucić do innego tematu... Ale co do tego ma kurde komuna??

@Katane: Jasne, że nie zaczęło się z rocznikiem '86... tyle tylko, że bardzo mocno się nasiliło. Do dzisiaj pamiętam jak pani prodziekan ds. studentów I i II roku podczas wykładu zaczęła narzekać, że nie wie, co z pierwszoroczniakami robić. Sytuacja była prosta. Od lat pracuje na W-4 PWr niejaki prof. Biernat (kto ma wiedzieć, ten wie o kim mowa). Zawsze na pierwszym semestrze prowadził on przedmiot uznawany za jeden z najtrudniejszych na pierwszym roku. Zawsze też oceniał tak uczciwie jak tylko mógł (do dzisiaj stawiam go za wzór obiektywności). Mój rocznik (85) - uwaliło jakieś 30 na 200 osób. Dwa lata później - materiał ten sam - zdało jakieś 30 na 200 osób. Coś się więc jednak zmieniło przez te 2 lata...

@szymon: Ale rozwijaj swoje zainteresowania. Dopóki umiesz się wysłowić i wiesz, co chcesz w przyszłości robić dopóty nie stwierdzę, że szkoła jest Ci do czegokolwiek potrzebna. Spadek poziomu o którym mówię wcale nie objawia się w wynikach szkolnych.

31.08.2009
19:56
[24]

BRO [ Legionista ]

Co do wpływu gimnazjów, mi się wydaje że lepiej jeśli 15-latek nie ma zbyt częstego kontaktu z 10-letnimi dziećmi. Wtedy ci starsi maj skrajną przewagę, obecne patologie by się pogłębiły - nie wynikają one bezpośrednio z istnienia gimnazjów.

Poza nauką uczniowie nie są obiektami w statystyce, zebrać ze sobą "elitę" nie pomoże zbyt wiele, jako gimnazjalista odnosiłem wręcz wrażenie że ci słabsi są zaniedbywani.

Jeśli chodzi o komunę, spotkałem się z poglądem że ówczesna oświata lepiej wpajała uczniom wiedzę.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.