Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Prog Nation. Karczma dla fanów progresywnego rocka/metalu.
Na razie coś w wersji beta. Jeśli się przyjmie to fajnie, jeśli nie to dramatu też nie będzie.
Zatem karczma dla fanów prog rocka i prog metalu. Gatunki to szerokie i raczej niedefinicyjne w dwóch/trzech zdaniach, ale z całym mnóstwem fanów po świecie. Od tych klasycznych prog rockowych zespołów (np. Pink Floyd), po te grające już odważniej, prog metalowo (np. Dream Theater).
Dwie sugestie na dzisiaj związane z prog rockiem/metalem:
1. Krążki warte uznania z 2009 roku?
2. Na co czekacie w bliższej i bardziej odległej przyszłości?
Od siebie napiszę gdy się coś rozkręci.
Ciekawe adresy:
Naznaczony* [ Pretorianin ]
Zróbcie jeszcze 50 podobnych karczm.
maviozo [ man with a movie camera ]
Naznaczony: prosta sztuczka-->
A jednak nie prosta, bo to kategoria "muzyka" ze słowem karczma w tytule...:O
k42a. [ Freddie Mercury ]
1. Krążki warte uznania z 2009 roku?
ADHD Riverside.
maviozo
Nie 'karczmy', tylko 'muzyka'.
Ogólnie to praktycznie nie słucham tego gatunku, ale miło by było gdybyście polecili jakieś typowe prog. rockowe zespoły.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Do ważnych albumów z tego rocku poza wspomnianym ADHD Riverside, dodałbym jeszcze obowiązkowo Black Clouds & Silver Linings Dream Theater (najlepiej w edycji rozszerzonej z coverami). Za chwilę premierę też będzie miała nowa płyta Jeżozwierzy. Pytanie brzmi: czy lirycznie znowu będzie o biednych dzieciach i strasznych rodzicach? Oby już nie.
Nowy kawałek jakoś nie rzucił na kolana.
k42a. ==> Z klasyków koniecznie King Crimson i Jethro Tull, może też Soft Machine? A z tych bardziej aktualnych zespołów warto sprawdzić nasze Indukti czy Satellite.
szymonmac [ Legend ]
O, karczma dla mnie.
Na co czekam?
Na koncert w Polsce i nowy krążek Toola :D
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
szymonmac ==> Tool wydaje LP średnio co pięć lat zatem nowego materiału nożna spodziewać się w 2011 roku :>
szymonmac [ Legend ]
O :/ To trochę sobie poczekam :P
A wiesz może coś o koncercie?
_zielak_ [ Thief ]
Spróbuję nieco rozkręcić wątek.
Jeśli chodzi o najbliższą przyszłość to wyczekuję wspomnianego nowego albumu Porcupine Tree - "The Incident". Jeśli chodzi o twórczość zespołu to zdecydowanie bardziej wolę starsze płyty (Up The Downstair czy Sginify) na których bardziej czuć klimat Flojdów, te nowe mniej mi podchodzą. Aczkolwiek optymistycznie nastraja mnie fakt, że jedną płytę zajmie 55 minutowy utwór, długie utwory jeżozwierzy dobrze mi się kojarzą (chociażby Russia On Ice lub Anesthetize).
Ponadto jeszcze dochodzi ich koncert na który mam już bilecik. :) Czy ktoś z GOLa się wybiera może?
Do tego jeszcze rozważam czy się nie wybrać na Progressive Nation.
Aen [ Anesthetize ]
Również czekam na The Incident - PT to mój ulubiony obok Opeth zespół i nigdy się na ich twórczości nie zawiodłem, chociaż muszę przyznać że fragmenty albumu nie powalają. Na koncercie nie będzie mi dane się pojawić, jako że wylatuję tego dnia za granicę, ale pamiętając ich występ w Warszawie gwarantuję niesamowite przeżycie wszystkim nieobytym z Jeżozwierzami na żywo.
GBreal.II [ floydian ]
1. Krążki warte uznania z 2009 roku?
Oprócz wymienionych wcześniej oczywistości muszę wspomnieć o The Mars Volta - Octahedron. Płyta inna, niepodobna do wcześniejszych dokonań zespołu, a to jest chyba najlepsze w rocku progresywnym. Bardzo spokojna, ale z pięknymi melodiami. Kompletne przeciwieństwo szalonego i nieprzystępnego Goliata. Nie licząc dwóch utworów (singlowego Cotopaxi i Desperate Graves) cała płyta to zbiór na prawdę ładnych ballad.
Za chwilę premierę też będzie miała nowa płyta Jeżozwierzy. Pytanie brzmi: czy lirycznie znowu będzie o biednych dzieciach i strasznych rodzicach? Oby już nie.
O dzieciach nie będzie. Będzie o wypadkach i o tym jak ludzkie tragedie, które wywołują silne przeżycia zostały przemienione na szybkiego njusa, o którym nie pamięta się po 10 minutach.
Fajnie, że dwie płyty, fajnie, że monumentalna suita. Nie podoba mi się trochę fakt, że najprawdopodobniej będzie podzielona, co spowoduje u mnie reakcję jak w przypadku 6DOIT Dream Theater, gdzie słucham tylko fragmentów, pomijając na przykład Goodnight Kiss, który jest przepiękny, a ja i tak kojarzę ten utwór głównie z fragmentów od About to Crash do The Test... oraz Solitary Shell i repryzy About to Crash.
Poza tym druga płyta The Incident (według tej: strony ) będzie trwała nieco ponad 20 minut, czyli całość łącznie około 80. Mało, jak na dwie płyty (ale ja jestem wybredny :P ).
[edit] - no i ciekawe, czy Steven znowu uraczy nas dodatkiem do płyty (tak jak to było poprzednio z Nir Recurring).
I jeszcze jedno. Od września zaczynają wychodzić jubileuszowe remastery King Crimson (z okazji 40-lecia zespołu). Wrzesień - Red, październik - ITCOTCK, listopad - Lizard. Wydania dwupłytowe - Audio-CD i DVD-Audio z mixem 5.1 (przygotowanym przez duet Robert Fripp i Steven Wilson (sic!)). Dla mnie must have :)
Ponadto jeszcze dochodzi ich koncert na który mam już bilecik. :) Czy ktoś z GOLa się wybiera może?
Ja bardzo poważnie myślę, ale muszę się dowiedzieć jak będzie wyglądał mój plan zajęć, więc bilet kupie (o ile jeszcze wtedy będą) pod koniec września.
[edit] - na stronie można zobaczyć opowieść Stevena o limitowanym wydaniu albumu oraz posłuchać fragmentu "Time Flies" czyli dziewiątej części suity.
Sznapi [ Senator ]
Tegoroczne progowe krążki warte polecenia?
Sunn O))) - Monoliths & Dimensions
Dream Theater - Black Clouds & Silver Linings
Mastodon - Crack the Skye
Isis - Wavering Radiant
Voivod - Infini
The Mars Volta - Octahedron
Riverside - ADHD
Sunn O))) IMO zamiotło, ale inne płyty również są dobre i warte uwagi. W drodze mini-recenzje powyższych, bo jest o czym pisać :P
Dobry wyszedł też nowy Tortoise, ale to już raczej z takich okolic okołoprogresywnych.
Selman [ Legend ]
czekamy oczywiście na jakąś nową toolencje... według tego co wyczytałem to jeszcze rok... aż rok..
_zielak_ [ Thief ]
I jeszcze jedno. Od września zaczynają wychodzić jubileuszowe remastery King Crimson (z okazji 40-lecia zespołu). Wrzesień - Red, październik - ITCOTCK, listopad - Lizard. Wydania dwupłytowe - Audio-CD i DVD-Audio z mixem 5.1 (przygotowanym przez duet Robert Fripp i Steven Wilson (sic!)). Dla mnie must have :)
Można prosić o szczegóły? Wiadomo kiedy dokładnie premiery i ile będzie na oko kosztować?
Bardzo chętnie bym takie coś kupił, tylko boję się, że to nie na moją kieszeń. Postaram się kupić przynajmniej moje ulubione Red.
Na toolencję oczywiście i ja wyczekuję z ustęsknieniem. :)
faner [ Druid Ewenement ]
Sunn O))) - Monoliths & Dimensions
Dream Theater - Black Clouds & Silver Linings
Mastodon - Crack the Skye
Isis - Wavering Radiant
Voivod - Infini
The Mars Volta - Octahedron
Riverside - ADHD
Sznapi - Ti nazywasz godne polecenia? To jest straszne szajstwo.
Sznapi [ Senator ]
To jest straszne szajstwo.
Szajstwo, ale w jakim sensie? Isis nagrywało już zdecydowanie gorzej niż na tym albumie, nie wiem czego się czepiasz. Mózg Ci jeszcze od tego nowego Isisa nie wyparował? Bębenki nie popękały? No, to znaczy, że nowy album jest git :)
A może w ogóle żadnej innej płyty Isisa nie słuchałeś i tak sobie pitolisz? Tak to jest najlepiej - żadnych argumentów, ale album jest do dupy i koniec. Przynajmniej +1 do liczby postów, co nie?
Za chwilę premierę też będzie miała nowa płyta Jeżozwierzy.
Na nowe PT też się na pewno skuszę, choć udostępniony kawałek, jak już zauważył Behemoth, wypada dość średnio. Ale zakładam, że to fragment fragmentu, a wiadomo przecież, że po takiej parominutowej zajawce nie można się zrażać. Tym bardziej w przypadku PT.
Poza tym druga płyta The Incident (...) będzie trwała nieco ponad 20 minut
Cóż za marnotrawstwo przestrzeni na dysku ;P Wilson nie ma za krztyny ekonomiczności.
Mało, jak na dwie płyty
Mało, mało. Nieważne jak super-hiper audiofilskiej jakości są te nagrania, dam głowę, że jeszcze wiele by się na nich zmieściło. Mam wrażenie, że to było coś w stylu "no, trochę za dużo nam się nagrało, to, no cóż, poświęcimy już ten drugi dysk na resztę utworów, niech mają" :F Ciekawostka: wikipedia podaje, że album jest zaledwie o 18 sekund dłuższy od nowego DT, które jakimś cudem jednak zmieściło się na jednym krążku.
Chyba, że to taki zabieg celowy, może drugi dysk też ma tworzyć jakąś oddzielną całość?
ale pamiętając ich występ w Warszawie gwarantuję niesamowite przeżycie wszystkim nieobytym z Jeżozwierzami na żywo.
Ale kiedy to było... Dla mnie to od koncertu w Stodole jakby z parę wieków minęło... Szkoda, że Wrocław, bo wolnego czasu w październiku to jak na receptę.
Od września zaczynają wychodzić jubileuszowe remastery King Crimson
Dla mnie to prawie jak herezja. Pokochałem KC takim jakim jest i teraz nie wyobrażam sobie, żeby usłyszeć remaster takiego np. Moonchilda. No, ale zobaczymy jak już wyjdzie.
GBreal.II [ floydian ]
Remastery King Crimson.
Można prosić o szczegóły? Wiadomo kiedy dokładnie premiery i ile będzie na oko kosztować?
Pierwsze trzy tytuły z serii ukażą się w 2009 roku, zaś następne planowane są na rok 2010. W 2009 roku pojawią się:
"Red", premiera 21 września
"In The Court Of The Crimson King", premiera 12 października
"Lizard", premiera 26 października
[dane z rockserwis.pl]
Na żadnym polskim sklepie nie ma jeszcze cen. Są na brytyjskim Amazonie, ale tylko przy "Red" jest podana cena - 12 funtów. Jest to porównywalne z poprzednimi Wilsonowymi płytami, których wydania są najbliższe temu, co prezentować będą płyty KC (zarówno Insurgentes jak i Schoolyeard Ghosts "chodzą" po około 12 funtów).
Myślę, że w Polsce będzie trzeba przygotować się na wydatek około 60-65 zł.
Płyty audio będą oprócz znanego (o tym jeszcze za chwilę) materiału zawierać także nagrania bonusowe, na przykłąd w ITCOTCK będzie to na przykład "I Talk to the Wind" w wykonaniu duetu Robert Fripp & Ian McDonald.
Kilka dodatkowych słów należy się wydaniu "In the Court of the Crimson King", bo będzie nietypowe. Więcej informacji na oficjalnej stronie Frippa: (nie potrafię znaleźć bezpośredniego linka, więc jak nie będzie widać charakterystycznej okładki, to trzeba przejść na kolejne strony). Przede wszystkim będzie nowy miks całego albumu. Na razie nie potępiam, bo przecież sam mistrz Fripp nad tym czuwał i chyba nie dał ukatrupić tego dzieła. Ciemną Stronę Księżyca też zremasterowali w 2003, nawet bez udziału Alana Parsona i nie jest źle.
Na płycie DVD będzie można posłuchać, oprócz nowego miksu w 5.1 oraz DVD-Audio, także miksu z 2004 roku, oraz kilku utworów w alternatywnych wersjach. Do tego zapis występu z 1969 roku w wersji wideo (tylko Schizofrenik).
Oprócz tego będzie jeszcze wydanie 2CD oraz 5CD + DVD.
Nowy miks będzie także na Lizard.
Wydaje mi się, że warto czekać, nawet pomimo uprzedzeń. :)
No i w przeciwieństwie do Genesis postaram się uzbierać komplet :)
smalczyk [ Senator ]
Juz dizs premiera nowego krążka Believe 'This bread is mine'. Zapowiada się mniamniuśnie :))
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Progressive Nation wspomniane przez zielaka warto odwiedzić choćby ze względu na Dream Theater. Ja już w tym roku byłem na ich koncercie, ale marzy mi się jeszcze jeden, ale niestety Bydgoszcz o wiele dalej niż Budapeszt z mojej perspektywy.
GBreal.II ==> Dobrze wiedzieć. Fear of Blank Planet bardzo mi się podobało ze strony muzycznej (ze wskazaniem na Anesthetize i Way Out Of Here), ale lirycznie miałem duży problem z przełknięciem tego albumu.
Jeśli chodzi o ten album DT co wspominasz to ja mam tak, że druga płytka stanowi dla mnie jeden utwór. Znam go doskonale z dźwięków, ale nie potrafiłbym podzielić na poszczególne tytuły.
Zapowiedź remasterów KC prowadzi do szybszego rytmu serca. Dobrze wiedzieć.
Nawiasem mówiąc Fripp i Wilson muszą się lubić bowiem współpracowali m.in. przy wymienionym przeze mnie wcześniej Way Out Of Here. Tła Frippa z tego numeru są świetne.
Sznapi ==> Mocne pozycje, ale nie wiem czy taki Voivod i Mastodon można by zmieścić w sieciach klasycznego prog metalu :), tzn. takiego jaki się ogólnie rozpatruje, bo kto potrafiłby podać definicję tego gatunku?
A kojarzy ktoś taki zespół jak Redemption? Próbują grać coś pod Dream Theater. Premiera czwartej (?) płyty już we wrześniu.
Co myślicie o nowym Indukti?
Sznapi [ Senator ]
Nowy DEP już w drodze :) Premiera - 2010.
nie wiem czy taki Voivod i Mastodon można by zmieścić w sieciach klasycznego prog metalu
Voivod to przecież jedni z twórców progresywnego metalu. Nothingface to końcówka lat '80, a więc również wtedy, gdy Fates Warning i Queensryche wydali świetne albumy. A zatem jest to jak najbardziej prog metal, tyle, że ten najbardziej pierwotny, oparty na technicznym graniu i stąd Infini sprawia wrażenie żywej skamieliny :D
Voivod to Voivod - zawsze grają to samo, tyle że miewają lepsze i słabsze momenty. Ten należy do tych dobrych, ale przez przeszło 20 lat prawie w ogóle się nie zmienili i stąd wyglądają jak latimeria w oceanie dorszy, łososi i sardynek, a smakują jak odgrzewany kotlet podany zamiast sznycla po wiedeńsku. Niemniej słucha się tego bardzo przyjemnie, ale bez ogólnej podniety.
Mastodon to też prog, tylko że bardziej nowoczesny. Zgrabnie łączą dobre sludgowe patenty z innymi elementami składowymi oraz ze swoimi pomysłami na kawałki i... tyle moim zdaniem.
A kojarzy ktoś taki zespół jak Redemption? Próbują grać coś pod Dream Theater.
Pierwsze słyszę. A dobrze im wychodzi przynajmniej? Bo ja już się od wielu takich klonów odbiłem i szczerze mam już dosyć - nigdy nic nie smakuje tak, jak oryginał.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
$&$&$#!
Sznapi ==> Miałem taaaką wypowiedź dla Ciebie i nagle wyj***ło mi firefoxa. Nie chce mi się już drugi raz tego pisać. W wielkim skrócie: Voivod zawsze był dla mnie bliższy psychodelii łączonej z thrash/heavy metalem (więcej) i elektroniką (mniej), a ostatnie albumy, łącznie z Infini, uważam za porządne.
Redemption do sprawdzenia tutaj. Raczej ogony po DT:
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sprawdźcie to:
Szykuje się świetna premiera. Polecam pierwszą część Twisted Coil, jak przesłuchacie to zrozumiecie dlaczego :).
Aen [ Anesthetize ]
Behemoth - Co do Fear Of A Blank Planet - Dobrze napisane. Płyta muzycznie świetna, ale gdy na koncercie po raz pierwszy zobaczyłem w tle "Way Out Of Here" jej teledysk chciało mi się śmiać. Emo nastolatka wycina ze zdjęć twarze ludzi. Steven uderzył w dziwny target :)
_zielak_ [ Thief ]
Hah, kolejny świetny koncert się szykuje we Wrocławiu.
Podczas występów formacja zaprezentuje największe, najważniejsze i najbardziej legendarne utwory Pink Floyd.
Po fenomenalnych show w Bydgoszczy oraz Wrocławiu na początku 2009 roku, tym razem zespół zaprezentuje zapierający dech materiał z klasycznych albumów „The Wall”, „Wish You Were Here”, „Animals”, „Dark Side of the Moon” oraz inne przeboje Pink Floyd.
Na koncert w tym roku miałem już bilet w ręku, ale niestety wypadło mi coś bardzo pilnego i nie dojechałem. Mam nadzieję, że w tym roku się uda.
GBreal.II [ floydian ]
A w Katowicach Yes.
W trochę pokracznym składzie: Benoît David (v), Steve Howe (g), Oliver Wakeman (k), Chris Squire (b), Alan White (dr).
30 października.
YES
30.10.2009 - Katowice, Hala Spodka, godz. 20:00
Otwarcie bram godz. 18:30
Bilety w sprzedaży od 1 września 2009 roku!
Ceny biletów:
Loża – 300 zł
Sektory HJ – 180 zł
Sektory czerwone – 145 zł
Sektory zielone oraz płyta – 150 zł
Ceny biletów w dniu koncertu:
Loża –350 zł
Sektory HJ – 195 zł
Sektory czerwone – 155 zł
Sektory zielone oraz płyta – 160 zł
------
Trochę drogo IMO i zaraz po Porkjupajach.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
U-la-la!
Nie śledziłem na bieżąco informacji o tym zespole, a tutaj okazuje się, że Transatlantic pod koniec września będzie miał premierę trzeciej studyjnej płyty. Album ma nosić nazwę The Whirlwind (trąba powietrzna? :)), a w jego skład wejdzie 77 minutowy utwór tytułowy. W rozszerzonej wersji, na drugim krążku osiem innych utworów.
Przypomnę, że Transatlantic tworzą Mike Portnoy, Neal Morse, Roine Stolt oraz Pete Trewavas, a na nowym krążku dodatkowo wystąpi Daniel Glidenlow. Myślę, że tych panów nie trzeba przedstawiać. W dwóch słowach: cannot wait!
A już jutro powinienem posłuchać całe Guilt Machine.
Yo5H [ ziefff ]
przeczytalem tylko 1 posta bo nie mam czasu aktualnie na wiecej, ale z tego roku polecam nowe mars volta, mastodon, i za tydzien nowe porcupine tree
k42a. [ Freddie Mercury ]
a w jego skład wejdzie 77 minutowy utwór tytułowy.
Nie mogę pojąc jak można tak długo słuchać jednej piosenki...
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Yo5H ==> Książki do szkoły pakujesz? :))
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Ciekawa informacja dla fanów Genesis:
...czyli nie dla mnie :P.
Sznapi [ Senator ]
Transatlantic pod koniec września będzie miał premierę trzeciej studyjnej płyty
O Boże! Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
a w jego skład wejdzie 77 minutowy utwór tytułowy
Ilu minutowy?! Pierwszy raz widzę, żeby jakieś studyjne nagranie przekroczyło 70 minut.
cannot wait!
Word.
Ciekawa informacja dla fanów Genesis:
Mimo wszystko wolę Genesis słuchać niż o nich czytać. Bo nie sądzę, żeby jednak poza tymi "paroma anegdotkami" było coś ciekawego. Odejście Petera Gabriela to temat wałkowany już setki razy. Poza tym przeczytałbym pewnie tylko pierwszą połowę ;P
k42a ---->
Nie mogę pojąc jak można tak długo słuchać jednej piosenki...
No, po prostu. Zapętlasz w odtwarzaczu i leci.
A na serio - a concept album podzielony na kilkuminutowe części (oddzielne utwory) byś już przesłuchał? Nie rozumiem takiego podejścia.
edyta: Z ciekawości poguglałem i takie coś wyskoczyło:
"Stoner Rock" band Hydrophonic Space (James Bowers, Joey Sullivan and Cory Stuteville) recorded a 78 1/2 minute improvised free-style "jam" titled Supernova Incense in early 2008.
Czyli blisko rekordu :) Ale można także powiedzieć, że to jest właśnie najdłuższy nieimprowizowany utwór nagrany dotychczas. No, chyba że jeszcze o czymś nie wiem :P
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sznapi ==> Tutaj potwierdzenie:
A premiera jednak przesunięta na październik. Dla mnie to nawet lepiej, bo zdążę z funduszami się wyrobić :).
GBreal.II [ floydian ]
Czyli blisko rekordu :) Ale można także powiedzieć, że to jest właśnie najdłuższy nieimprowizowany utwór nagrany dotychczas. No, chyba że jeszcze o czymś nie wiem :P
Kurcze, za rzadko nawiedzam ten temat :)
Zależy co rozumiesz pod pojęciem "najdłuższy utwór". Z tego co wiem, to "Tales from Topographic Oceans" zespołu Yes jest na dobrą sprawę jednym utworem, który ze względów czysto technicznych (płyta winylowa) został podzielony na cztery części (dwa winyle, na każdym dwie strony). Pytanie tylko, czy to jednak można traktować jako jeden utwór? Całość trwa 81:14, ale w czterech, około dwudziestominutowych częściach. I nie jestem pewny, czy to jest najdłuższe dzieło :)
czekitout [ Pretorianin ]
Tak się tylko wtrącę do wątku, choć sam nie jestem fanem progresywnego metalu (jak już to rocka). Właściwie to bardziej wiadomość dla wielbicieli progresywnego, rockowego brzmienia.
W Inowrocławiu (kujawsko-pomorskie jakby ktoś nie wiedział) odbędzie się druga edycja Ino-Rock Festival.
Główną atrakcją będzie koncert Steve'a Hacketta (ex-Genesis).
Supportować będą:
Indukti
Nosound
After...
Cena: 100 zł (trochę drogo).
O! I to tyle! Bo trzeba promować swoje miasto. :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Na Indukti to bym poszedł, ale Inowrocław za daleko, a ten zespół nie urósł jeszcze do miana takiego dla którego robi się pielgrzymki :).
jozef911 [ Konsul ]
Słyszeliście panowie materiał z nowego albumu Baroness? Totalnie miażdży.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Baroness? A można szerzej o zespole?
Tymczasem Katatonia też będzie miała premierę w tym roku. Nie do końca za nimi przepadam, ale posłuchać pewnie posłucham...
Sznapi [ Senator ]
jozef --->
Słyszeliście panowie materiał z nowego albumu Baroness? Totalnie miażdży.
To już jest dostępny? No cóż, trzeba będzie obadać, mimo że Red Album mi nie za bardzo podszedł.
Behemoth --->
Baroness? A można szerzej o zespole?
Najbliżej im chyba do Mastodona, ale raczej tego starego, z czasów Remission. Na razie mnie nie zachwycili, ale myślę, że warto dać im drugą szansę ;P
GBreal --->
Pytanie tylko, czy to jednak można traktować jako jeden utwór?
Właśnie w tym tkwi haczyk :D Każdy concept album można w sumie potraktować jako jeden utwór, ale skoro ten został podzielony tylko ze względów technicznych...
k42a. [ Freddie Mercury ]
Rush też się zalicza do progresywnego rocka?
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Z tego co ostanio wylądowało na mojej półce poleciłbym serdecznie IQ - Frequecy oraz GAZPACHO - Tick Tock Obie płyty sa w zasadzie doskonałe.
Transatlantic powiadacie. Trza bedzie kase odkładać. Spod ręki tych panów nie moze wyjść nic złego.
Za to nowy Dream Theatre.....no nie wiem, nie jestem przekonany. Coś mi w tej płycie nie gra. Od jakies czasu zauwazyłem ,że podoba mi sie co druga ich płyta.
Yo5H [ ziefff ]
Yo5H ==> Książki do szkoły pakujesz? :))
uwierz mi ze bardzo bym chcial ;dd
btw. wrzucam milego newsa dla fanow Toola, czyli mnie i pewnie wszystkich tutaj :P
Tydzień temu Adam pojawił się w Malibu na imprezie promującej charytatywną organizację Doctors Without Borders. Był tam też Dustin z ToolArmy, który wykorzystał okazję, by zadać mu kilka bardzo ciekawych pytań:
Dlaczego nie gracie już na koncertach H, Third Eye, Prison Sex czy Hooker with a Penis?
AJ: To Maynard układa setlistę, tak aby odczuwać komfort przy śpiewaniu.
Nad jakim video pracujecie?
AJ: Pracuję nad nowym klipec Tool. Nigdy więcej generowanej komputerowo grafiki. To był polesny proces.
Które video, spośród wszystkich przez Ciebie stworzonych, lubisz najbardziej?
AJ: Lubię je wszystkie.
A Moim ulubionym jest Parabola
AJ: Też go uwielbiam. Stworzyć las przez który kroczy Tricky, było wielkim wyzwaniem.
Wizualizacją którego utworu będzie wideo nad którym pracujesz?
AJ: Chciałbym powiedzieć, ale przysięgłem siedzieć cicho, dopóki obraz nie będzie skończony.Ale pokochacie go. Tworzę kilka niesamowitych efektów specjalnych do niego.
Czego nowego możemy się spodziewać na mini-trasie?
AJ: Parę nowych wizualizacji.
Czy Tool jest w trakcie jakiegoś projektu? A może solowa twórczość Adama?
AJ: Jesteśmy w końcowym etapie pisania nowego albumu.
Czy to bedzie wasza ostatnia trasa?
AJ: W życiu! Kochamy koncertować.
czyli 2011 bankowo bedzie z nowym krazkiem te do o do o do l ; d
Backside [ Senator ]
Kilka słów od siebie - na proga jestem bardzo otwarty. Moja największa fascynacja muzyką wyrosła na gruncie jazzrocka... a potem okazało się, że od niego wcale nie tak daleko do prog-rocka i różnych jego odmian z dodatkiem space'u i psychodelii, folku, jazzu, elektroniki itd itp.
Jak wygląda prog od lat '80 w górę, interesuje mnie umiarkowanie - lata '60 i '70 jak najbardziej (nie, to żadne snobizm i wybrzydzenia, a zwyczajna kwestia brzmienia. Różnica w muzyce robionej po 79/80/81/82/83 [różnie bywało] roku jest słyszalna jak jasna cholera). Nie kupuję wszystkiego jak leci, ale wszystkiego mogę posłuchać.
Moi ulubieńcy:
- Soft Machine (z lat 1969-1975) - początek jest wybitnie progrockowy i awangardowy, ale nadmiar elektrycznych organów i przeciętnego wokalu mi przeszkadza. Od '69 robi się znacznie bardziej jazzowo. Album "Third" to majstersztyk, koncertówki bywają jak marzenie. W roku '75 pojawia się niesamowity gitarzysta (w moim rankingu jeden ze ścisłego top5), który do skostniałego trochę brzmienia daje masę czadu swoimi nieprzewidywalnymi solówkami
- King Crimson - tu różnie i wybrednie. Nie znam ich jeszcze album, po albumie... co nie przeszkadza mi dodać pierwszy album do mojego panteonu najlepszych płyt w historii muzyki. ICOFCK to potęga. Z kolejnymi płytami bywa różnie.
- Camel - brytyjski, baśniowy progrock w takim... specyficznym wydaniu. Z jednej strony trudno powiedzieć, aby nie grali z czadem, ale z drugiej brzmienie jest takie mocno zakorzenione w 1-szej połowie lat '70. W każdym razie słucha się ich fantastycznie - czy to krótkich utworów, czy długaśnych opowieści czy koncepcji z orkiestrą. "Camel", "Mirage" i "Snow Goose" to kawał dobrej i przepięknej muzyki.
- Gong - ensemble francuski z udziałem zagranicznych gości i liderem z Australii. Choć najdłuższe utwory to czysty progrock/hardrock, to pomiędzy wdziera się masa psychodelii, space'u, odjazdów i różnych trudnych do zdefiniowania elementów. Gong to klasyka, która pomimo upływu lat brzmi równie szaleńczo.
Późniejsze wcielenie zespołu (z perkusistą jako liderem) poszło w stronę jazzrocka i o dziwo wcale nie jechali na legendarnej nazwie, a na tak świetnej muzie, że buty spadają.
- Niemen - wielka szkoda, że tak wielki artysta pozostaje zapamiętany dzięki utworom, które nagrał w latach '60, a potężna twórczość z lat '70 jest skrzętnie pomijana. Z drobnymi wyjątkami, które nie przerosną współczesnych gustów.
Płyty "Marionetki", "Aerolit", "Katharsis", "Idee Fixe", "Człowiek Jam Niewdzęczny", "Enigmatic", zagraniczne "Mourner's Rhapsody", "Ode To Venus" czy "Strange Is This World" to kosmos. Wstyd, żeby Niemen od tylu lat był powszechnie kojarzony jako "śpiewak" czy "kompozytor popowy"
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Nie pozostaje mi zgodzić się z przedmówcą. Lista bardzo dobra, choć niekompletna :)
Niestety strasznie jestem nie na bieżąco z progresywnym rockiem, jak już zdarza mi się przesłuchać kilka płyt, to z reguły większość mnie odrzuca, co zniechęca do dalszych poszukiwań, jeśli chodzi o nowo wydawane rzeczy.
Co bym dorzucił do listy Backside'a?
Van der Graaf Generator - koniecznie i bezdyskusyjnie, Godbluff miażdży, głos Petera Hammilla powinni zabrać do Sevres.
The Legendary Pink Dots - Crushed Velvet Apocalypse i The Maria Dimension to albumy kompletne, a w ogóle ilość ich albumów, regularność z jaką się ukazują, mimo wszystkich perturbacji związanych ze składem, bardziej przypomina pewnych muzyków jazzowych niż zespoły rockowe.
Marillion - oczywiście cztery albumy z Fishem, później jest znośnie, ale gorzej. W szczególności mam wielki sentyment do Script for a Jester's Tear - bez wątpienia muzyka ocierająca się o kicz, ale who cares? :)
Z TOP 10 koniecznie jeszcze Jethro Tull - strasznie niedoceniani, traktowani często jako ciekawostka, a nie jako równorzędny rywal dla takich Crimsonów. Niesłusznie. Ian Anderson to geniusz i wariat w jednym :)
To oczywiście nie wszystko, ale nie będę się dalej rozpisywał ani walił truizmów o choćby Floydach, Genesis czy Yes.
Jeśli chodzi o nowe albumy, to jak już pisałem dla mnie jest dość kiepściutko, ale też na pewno wszystkiego nie ogarniam - nowy Dream Theater znośny, Riverside nieznośni :D Po nowych Jeżozwierzy nawet mi się specjalnie nie chce sięgać.
Jest właściwie jeden stosunkowo młody zespół progrockowy, który mnie kompletnie powalił, a mianowicie Beardfish - w Polsce chyba szerzej nie znani, mieli koncertować w Stanach w ramach Prog Nation, co ostatecznie chyba nie doszło do skutku z uwagi na problemy ich wytwórni. Kapitalne progresywne granie z jajem, z silnymi wpływami Zappy. Ostatnio wypuścili album, który mnie trochę zawiódł, ale tak musiało być, bo nie da się cały czas nagrywać rzeczy tak dobrych jak Sleeping In Traffic (w szczególności Part 2)
Jak mi coś ciekawego zaproponujecie z nowości, w żadnym razie nie metalu, to może nawet się skuszę, bo się ostatnio strasznie zaniedbałem jeśli idzie o takie klimaty :)
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
Słyszeliście panowie materiał z nowego albumu Baroness? Totalnie miażdży.
To już jest dostępny? No cóż, trzeba będzie obadać, mimo że Red Album mi nie za bardzo podszedł.
Też jeszcze nie słuchałem ale polecam ich EPki - First i Second. Świetna rzecz!
Backside [ Senator ]
HS ---> z braku czasu wymieniłem tylko moje top :). W zanadrzu mam też trochę innych - aczkolwiek granice są tak płynne (albo ja nie zawsze je znam :)), że trudno mi tu wymieniać wszystkie zespoły pasujące do profilu karczmy (a mam co wymieniać ;)).
VDGG i Jethro Tull jeszcze nie znam. Czekają na swoją kolejkę :). I nie tylko oni, ale na co dzień przebywam w innych rejonach dźwiękowych... z drugiej strony mam jeszcze dużo czasu, żeby nasłuchać się "tytanów" do oporu ;).
Tyle o mnie - a jak u Ciebie, a propos polecania, ze znajomością jazzrocka :)? Mahavishnu, RTF, Di Meola, Davis, Santana, Pastorius, Jean-Luc Ponty znani :)?
Przy okazji - polecam książkę "Polski Rock Progresywny. Przewodnik" napisanego przez znajomego z forum Muzycznych Dinozaurów ( - wbrew członowi jazz, proga tam od cholery słuchają :)). Nie dość, że ciekawie podsumowuje progową przeszłość to i przedstawia (mi całkiem nie znane) młody polskie zespoły. Jedne zakończyły działalność, inne cały czas grają.
W ogóle polecam ich wydawnictwo :) - Przygotowują fajne książki, koncertówki SBB i koncerty Skrzeka.
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
Jeżeli chodzi o Jethro Tull to zdecydowanie polecam "Songs from the Wood".
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Jeśli chodzi o Jethro Tull, to można polecić w ciemno wszystko z lat 70.
Backside---->
No w zasadzie muzyka nie powinna znać granic, chociaż ja biorąc pod uwagę nazwę karczmy, to się czuję mile widziany tylko w połowie, progresywny metal brzmi dla mnie jak "mniejsze zło" :D
VDGG i Jethro Tull jeszcze nie znam. Czekają na swoją kolejkę :)
Ależ tu nie ma na co czekać :)
Tyle o mnie - a jak u Ciebie, a propos polecania, ze znajomością jazzrocka :)? Mahavishnu, RTF, Di Meola, Davis, Santana, Pastorius, Jean-Luc Ponty znani :)?
Same znane nazwiska, więc tutaj akurat mnie nie zaskoczyłeś, chociaż w rejonach fusion nie czuję się jakoś szczególnie mocno - lubię Mahavishnu, Coreę, Di Meolę, o Davisa pytać nie ma potrzeby, bo tego muzyka chyba nie można nie lubić, można co najwyżej kłaść akcenty na różne etapy twórczości (w przeciwieństwie do takiego Coltrane'a którego można kochać za Blue Train i nienawidzić za Ascension jednocześnie). Luca Ponty lubię, w ogóle lubię niecodzienne zastosowanie skrzypiec w jazzie (chociaż wolę Banga czy Feldmana). Za to za Santaną i Pastoriusem jakoś szczególnie nie przepadam, ale też i dogłębnie nie znam.
Jeśli chodzi o polski rock progresywny, to też nie mam szczególnego rozeznania, poza takimi klasykami jak Quidam, ale z tego, co miałem okazję posłuchać, to strasznie ciężko znaleźć coś oryginalnego - w większości wszystkie te zespoły grają na jedno kopyto.
Backside [ Senator ]
W takim razie pojadę z JT od początku, jak się nadarzy okazja :)
Polecam (z takich "must have" nie żadne tam "może być"):
- Ponty - Eniggmatic Ocean, Individual Choice, Mystical Adventures, Cosmic Messenger
- Santana - Caravanserai, Welcome, Lotus, Borboletta oraz Illuminations z Alicją Coltrane i Love, Devotion & Surrender z McLaughlinem (+ ich wspólny koncert z Chicago 1.09.1973, dostępny bezproblemowo w sieci jako bootleg - w moim skromnym mniemaniu tego został tu osiągnięty szczyt ekspresji w graniu na gitarze, którego zapewne nikt nie pobije).
- Jaco - album same. To co on tu wyczynia na basie to prawdziwa magia. No i te kompozycje, tematy i sidemani... nie każdy ma takie szczęście, żeby po 2 latach kariery nagrywać z tytanami :)
A znasz Holdswortha albo Gonga pod szyldem Pierre'a Morleane'a :)? To jest coś.
Albo solówki Billy'ego Cobhama (bębniarz Mahavishnu) z '73-'75 czy Lenny'ego White'a - np. "Venusian Summer" - to jest coś! Masa syntetyzatorów, fajne kompozycje i goście w stylu Meoli czy Coryella.
Przy okazji zapraszam na mojego bloga z sygnaturki :).
(chociaż wolę Banga czy Feldmana)
A tych w ogóle nie kojarzę. Mógłbyś mi przybliżyć?
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
JLP w miarę znam i lubię, jak już pisałem, więc polecać mi go nie trzeba. Santana to jeden z bezdyskusyjnych wielkich, ale kilka razy słuchałem i jakoś specjalnie nie podeszło, w szczególności posiadam DVD "Sacred Fire", którego po prostu nie cierpię (gadam jak na kozetce u psychoanalityka :D) a rzeczy do muzycznej penetracji jest tak dużo, że ciężko do takich muzyków wracać, ale obiecuję, że coś z tego, co podałeś przesłucham.
Widzę, że generalnie jesteś fanatykiem fusion, czego o sobie nie mogę powiedzieć, bo chociaż nie lubię jazzowego pitolenia, to jak chcę jazzu z wykopem, to wolę z jednej strony freejazz z rockowym zadęciem (The Thing, Vandermark, Atomic....), a z drugiej mainstream - też grany na ostro (choćby śp. Esbjorn Svensson). Jeśli chodzi o jazz-rock, to wspólny mianownik znaleźlibyśmy pewnie najprędzej przy elektrycznym Milesie (niespodzianka!) - uwielbiam choćby płytę-hołd dla Jacka Johnsona, który miał zainspirować czarnego pięściarza do okładania białych po gębach :)
I'm Jack Johnson - heavyweight champion of the world! I'm black! They never let me forget it. I'm black all right; I'll never let them forget it.
To się nazywa konstruktywny rasizm, z którego rodzi się wielka sztuka :D
A tych w ogóle nie kojarzę. Mógłbyś mi przybliżyć?
Skoro ich nie kojarzysz, to może znaczyć tylko jedno - nie przepadasz za awangardą :) Mark Feldman znany jest przede wszystkim z gry u Zorna, który choć sam wybitnym instrumentalistą nie jest, ma niesamowity dar do otaczania się wielkimi muzykami, pod tym względem to dla mnie współczesny Miles Davis. Z jednej strony nagrywa płyty obracające się gdzieś wokół world music, klezmeru i awangardy dla Tzadika, a z drugiej strony nagrywa spokojniejsze, bardziej mainstreamowe płyty dla ECM-u (np. What Exit, gdzie te skrzypce zdecydowanie się nie narzucają). Przede wszystkim polecam "Third "Quartet" i "Class Trip" dla ECM-u, może nawet kojarzysz z uwagi na to, że to płyta pod nazwiskiem John Abercrombie, do tego Feldman, Baron i Johnson - świetna rzecz.
Jeśli chodzi o Billy'ego Banga...niesamowity facet, kombatant z Wietnamu, który ponagrywał o tym płyty :) Ja uwielbiam Banga razem z muzykiem, którego uwielbiam jeszcze bardziej, czyli Williamem Parkerem. Podam dwie rzeczy:
Scrapbook - k-a-p-i-t-a-l-n-a muzyka, tak dla mnie powinien brzmieć jazz XXI wieku.
Koncert z bydgoskiego Mózgu, pokazywany na Kulturze, który można zresztą obejrzeć w całości na itvp.pl (Tuuskuuu nie niszcz Kultury).
Linka do całości:
Linka do fragmentu:
Jakbyś się zdecydował obejrzeć całość, to pierwsza część koncertu dla kogoś, kto nie jest fanatykiem free-jazzu może być przyciężka, ale druga to już muzyczny odjazd, który nie ruszy chyba tylko głuchego :)
Dla wszystkich oburzonych, tak, to nie ma nic a nic wspólnego z rockiem progresywnym, na usprawiedliwienie powiem, że nie ma na forum karczmy jazzowej.
Backside [ Senator ]
Na wstępie - dzięki za rekomendacje, posprawdzam jutro :).
Co do Santany - wymienione przeze mnie płyty pochodzą wyłącznie z okresu 1972-74. Sacred Fire to 20 lat później - 1994. Santana zdążył się przez ten czas mocno zmienić :) (mocno albo wręcz nie do poznania). Polecam np. to -
znaleźlibyśmy pewnie najprędzej przy elektrycznym Milesie (niespodzianka!)
A żadna tam niespodzianka :D. Nie znam nikogo, kto z jednej strony słucha rocka i progrocka, a z drugiej lubi Milesa przede wszystkim za "Kind Of Blue" albo "Tutu" ;).
Ale mimo wszystko miło wiedzieć. JJ też bardzo lubię, nawet ostatnio nabyłem kompletne sesje.
Moje fascynacje w nim leżą jednak trochę gdzie indziej. Najczęściej słucham "Big Fun", "Get Up With It" oraz "Live At Fillmore West 1970". Trochę rzadziej Bitches Brew i On The Corner.
Ale jak już mnie najdzie na ten jego funk to daję po całości :) - leci On The Corner, Agharta, Get Up With It czy jakieś fajne koncerty, które pokupowałem/naściągałem.
nie przepadasz za awangardą :)
Raczej nie miałem czasu, żeby poznać, a nie "nie przepadam" ;). Słucham "na raz" masy różnych nurtów, trafi się tam też pewnie awangarda - uwielbiam większość płyt późnego Coltrane'a (Ascession akurat słabo znam - raz słuchałem i nie podeszła), jego następców - Pharoah Sandera i Alice Coltrane.
Nie wiem jak się mają do awangardy projekty Briana Eno z Robertem Frippem, ale ich też słucham.
Ostatnio zostałem zapoznany z włoską jazzrockową awangardą pt. Dedalus-Dedalus i też świetne doświadczenie.
Zappy mało słuchałem, ale znam trochę jego numerów z Pontym czy Georgem Duke'iem.... no i byłem na koncercie Zappa Plays Zappa :).
Widzę, że generalnie jesteś fanatykiem fusion, czego o sobie nie mogę powiedzieć, bo chociaż nie lubię jazzowego pitolenia,
I tu niespodzianka - dla mnie nie wszystko co podpisane labelem "jazz" jest fajne. Po cichu mogę powiedzieć, że gros mainstreamowych nagrań jazzowych z lat '50 i '60 to dla mnie koszmarne nudy. Dopiero jak wdziera się tam free, jakaś funkowa nuta, jakaś wyłamująca się ze schematu kompozycja, to zaczynam się interesować. (w to wyłamywanie się ze schematu wpisuję również dokonania muzyków ECM z lat '70)
Moje główne zainteresowania to koniec lat '60 i lata '70. Ale na przeróżnym polu.
Uwielbiam jazzrock, ale uwielbiam też funk. I wszystko co stoi pomiędzy - jazzfunk z naciskiem na to pierwsze i na to drugie. I disco-funku. Chyba, że coś jest naprawdę słabe i nieciekawe - to nie kupuję.
Potem dochodziły różne gatunku - progrock, art-rock... w przeciągu roku odkryłem też miłość do Beatelsów, a potem Jefferson Airplane, Iron Butterfly, Cream/Blind Faith/Claptona, Allman Brothers Band.
Poza tym lubię etniczne brzmienia - zaczęła się od Shakti i przerzuciło się na indyjskie brzmienia z sitarem i tablami, cymbałkami i takimi tam.
Albo afrobeat - dość specyficzna afrykańska odmiana funku. A razem z tym narodziła się sympatia dla bardziej tanecznej elektroniki z lat '80. I tu wypada nadmienić, że od lat - raz na jakiś czas - odpalam oldskulowy rap. Taki na bazie funku, właśnie break-dance'owej elektroniki albo jazzowych sampli (Jungle Brothers, De La Soul, Tribe Called Quest).
To nie wszystko - jest też elektronika w bardziej szlachetnym wydaniu. Np. Tangerine Dream albo Fripp & Eno. Albo ambient w wykonaniu Eno.
Aha - i jeszcze soul gdzieś się przewija, raczej w okolicach funku - Chaka Khan, Randy Crawford. Albo 100% soul-soul - Marvin Gaye i Donny Hathaway.
To pewnie nie koniec, ale mam sporo pracy i nie zawsze znajduje się czas odsłuchać wszystko :).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Mm.. nowy Tool? Oby jak najszybciej, ale znając życie lekko nie będzie. Ciekawe czy Maynard i spółka są jeszcze w stanie nagrać coś porządnego. Z perspektywy 10,000 Days jest w porządku, ale chyba nieco krótki jeśli idzie o samą treść :).
smalczyk [ Senator ]
Dziś w Empik Junior w Wawie o godz. 17 półgodzinny koncert akustyczny promujący nowy album Believe. jako, ze płytka jest naprawde fajna z pewnoscią się tam pojawię :)
Kto nie zna polecam serdecznie.
Nie znam nikogo, kto z jednej strony słucha rocka i progrocka, a z drugiej lubi Milesa
Dodaj mnie do tej listy :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sprawdźcie Guilt Machine - On This Perfect Day.
Gdzieś u góry umieściłem linka do myspace'a zespołu. Lucassen stworzył rewelacyjny projekt i świetny krążek. Jeśli miałbym to traktować jako debiut to z pewnością debiut roku.
Aen [ Anesthetize ]
Jestem po nowym Porcupine Tree-incident. Nie wytrzymałem, ale mam tak z każdą ich płytą od ośmiu lat. Niewiele mogę powiedzieć poza POLECAM. Parę powtórzeń, parę typowych znanych patentów, ale naprawdę kawał dobrej muzy.
ZgReDeK [ Wredne Sępiszcze ]
#55
Mnie jeszcze nie złapało ale z poprzedniczką było podobnie. Aczkolwiek nie ma na tej płycie killera takiego jak Anesthetize ..
radonix [ Pretorianin ]
Płyty warte odnotowania:
Airbag (2009) Identity
Astra (2009) The Weirding
Beardfish (2009) Destined Solitaire
Phideaux (2009) Number Seven
The Butterfly Effect (2009) Final Conversation Of Kings
A tymczasem czekamy niecierpliwie na nowe/stare KC ;-)
(...oby wyszło tak, jak zremasterowane Genesis, czyli rewelacyjnie...)
Backside [ Senator ]
A tymczasem czekamy niecierpliwie na nowe/stare KC ;-)
Ja się zniechęciłem do tego tematu. Czekał początkowo na wersję In The Court.. z DVD, ale jak dowiedziałem się, że będzie tam tylko klip z 1 utworem i dźwiękiem dorabianym w studiu - podziękowałem.
Przemyślałem też sprawę out-take'ów i... stwierdziłem, że In The Court... jest na tyle doskonałe, że słuchanie sesji nagraniowych nie koniecznie jest mi potrzebne. Zdecydowanie bardziej wolę koncertówki z serii Epitaph.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Aen ==> Napisałbyś coś więcej. Jeszcze do materiału Jeżozwierzy nie miałem dostępu, a niezwykle mnie ciekawi wartość nowego krążka.
Aen [ Anesthetize ]
Kruk - Jestem po entym odsłuchaniu i...chyba troszkę przesadziłem w poprzednim poście. Płyta nie jest zła, muzyka płynie ale na razie trudno cokolwiek zapamiętać i wychwycić jakiś szczególny, godny klasycznych Jeżozwierzy utwór. Tak jak napisał Zgredek, nie ma killera który od razu przypadnie do gustu (na Fear... od razu był to dla mnie Anesthetize). Utwory poprzetykane są minutowymi lub dwuminutowymi pseudo-utworkami, które są dla mnie niepełne, jakby wciśnięte. Nie wyłapałem jeszcze schematu. Dodatkowo mam wrażenie że większość z tych rzeczy już słyszałem. Poczekamy zobaczymy. Na razie albumowi daję 7/10, a porównując do poprzedniczek - 5/10.
radonix [ Pretorianin ]
>>> ... że będzie tam tylko klip z 1 utworem i dźwiękiem dorabianym w studiu ...
Pal licho wszystkie dodatki - ważne będą nowe doznania związane z odsłuchem w DTS!
[All 5.1 tracks mixed & produced by Steven Wilson, executive producer: Robert Fripp].
Ciekawi mnie, na ile błyśnie S. Wilson swoim talentem ;-)
Jeśli poziomem jakości zbliżą się do edycji płyt Genesis, wydanych niedawno przez Virgin,
to będzie OK ( super dźwięk DD 5.1 oraz DTS, kapitalne - animowane menu w DVD oraz mnóstwo dodatków
- które, nota bene - olałem :-D ).
Jedno co martwi: to ceny :-/ (przynajmniej na RockSerwis nie są user-friendly) oraz paskudne
digi-pack'owe wydania (które po 2 latach się zeszmacą); mogli się postarać i wydać to wszystko
w jakichś podwójnych super-jewel box'ach (vide: podwójna edycja ostatniego albumu Archive).
______________________________________
PS. Szukam kogoś, kto widział na DVD VDGG 'Godbluff - Live' (jak tam z jakością? bo płytka leży w sklepie...)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Aen ==> Dzisiaj przesłuchałem pierwszy raz cały album i mniej więcej rozumiem Twój punkt widzenia. To znaczy ja album oceniłbym odpowiednio na: 8/10 i 6+/10. Rzeczywiście nieco może męczyć brak spójności na tym krążku (właśnie dzięki tym półtorej minutowym quasi utworom), ale jego poszczególne elementy wychodzą znacznie ponad przeciętną.
Bardzo przypadł mi do gustu The Blind House (w tym wypadku dobrze poprzedzony przez Occam's Razor), ale i rozwaliły mnie świetne linie na The Incident (chodzi mi o to.. hm?.. ambientowe wejście). Zaskoczył mnie też Time Flies, który jako singiel zapowiadał się na piknikowo-biwakowy utwór, ale w efekcie wychodzi z niego głębia.
Myślę, że zweryfikuję swoją opinię po jakichś dziesięciu przesłuchaniach, ale źle nie jest.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Guilt Machine - On This Perfect Day to naprawdę doskonała płyta. Z tym "debiutem" to bym nie przesadzał, bo nie licząc tego, że na płycie udziela sie tylko jeden wokalicta a teksy nie traktują o tematyce sci-fi to w zasadzie taki kolejny AYREON. Jak w każdym razie kupuje ja wiekszość rzeczy gdzie sie udzielał Arjen....no poza Stream Of Passion.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Przesłuchałem już kilka razy nowe PT i raczej zdania nie zmienię. 8/10.
Wiem, że w tym albumie może drażnić pewien dualizm, bo Jeżozwierze mocno bawią się szybkością i ciężkością w utworach, a także pewien nonkomfort tworzą też te krótsze kawałki. Tym niemniej więcej w tym albumie mroku niż na FotDP, a liczne niuanse dźwiękowe w pełni rekompensują to co powyżej. Może to i lepiej, że PT nie stworzyli albumu, który wchodzi od razu?
elemeledudek ==> Wiem, wiem... to jest tak jak z tegorocznym debiutem Ex Deo (nomen omen wypas), którego przecież większą treść napisał i stworzył lider Kataklysm. Tym niemniej starzy ludzie w nowym składzie to też debiut :).
Jaki kawałek Ci się najbardziej podoba?
Mnie Twisted Coil i Leland Street. Dwa pierwsze, ale pozostałym też nie odmawiam niczego (może poza fragmentami Green and Cream, który tu i ówdzie wydaje się nazbyt cukierkowy).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Jeśli kogoś interesują drobiazgi to pod tym adresem:
Znajdzie część fotografii (w formie tapet), które znalazły się w tej książeczce z edycji za siedem stówek. Jakoś nigdy nie zwracam uwagi na takie sprawy, ale przyznać trzeba, że niektóre ujęcia trzymają klimat.
Reavek [ life coach ]
Witam.
Może nie słucham 'czystego' prog metalu/rocka, jeśli w ogóle coś takiego istnieje, bo to gatunek dość specyficzny.
Bardzo lubię Evergrey (mają albumy bardziej lub mniej progresywne "monday morning apocalypse" pomińmy ciszą ;) ), poznałem ostatnia Adagio ( francuski zespół grający metal progresywny, polecam się zapoznać a nuż może się komuś spodoba. Do rzeczy, jeśli znacie te zespoły to co możecie polecić podobnego? Chce coś właśnie z progresywnego metalu i żeby z klimatem było bo Evergrey dla mnie jest bardzo klimatyczny.
Pozdrawiam.
Sznapi [ Senator ]
Reavek ---> Nie trawię specjalnie blendów progresywnego metalu z power metalem (w ogóle uważam, że power metal to chyba najgorszy gatunek, jaki kiedykolwiek powstał), ale polecę może parę wyjątków, które mi się spodobały.
Nevermore - The Politics of Ecstasy, Dead Heart in a Dead World i wszystko wydane później - w Politics czuć duże wpływy power metalu, na innych płytach trochę mniejsze
Symphony X - The Divine Wings of Tragedy - jedyny album, który mi podszedł, ale i tak jest świetny
Fates Warning - No Exit, poza tym jeszcze może Perfect Symmetry, a z nowszych Disconnected
To raczej takie 3 najbliższe, może jeszcze spodobałyby Ci się Ayreon, Pain of Salvation, czy nawet Dream Theater, ale to już trochę dalej od power metalu.
Reavek [ life coach ]
Reavek ---> Nie trawię specjalnie blendów progresywnego metalu z power metalem (w ogóle uważam, że power metal to chyba najgorszy gatunek, jaki kiedykolwiek powstał)
No cóż, power metalu słuchałem jak byłem młodszy, w sumie dobra muzyka, taka 'lekka', dobrze wchodzi, od czasu do czasu można posłuchać.
Wolałbym żeby Evergrey bardziej poszli w stronę progresywną niż power, ale cóż ja mogę? :P Podoba mi się klimat ich albumów, szczególnie tych starszych.
Do do polecanych zespołów dzięki, sprawdzę a Symphony X i świetny Ayreon znam :)
Za Pain of Salvation zawsze miałem się zabrać i jakos nie było okazji.
Dreamów brat ma chyba wszystko co można dostać w Polsce oryginalne, wiec z chocby tego powodu mi zbrzydli :P
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
behemot --> Ja w zasadzie łykam te płyte w całości i czasem nawet nie zauważam kiedy sie kończy a kiedy zaczyna kolejny utwór. Jeśłi już miałbym coz wyróżniac to byc moze faktycznie Leland Street, ale chyba tylko dla tego, że pewien fragment melodii przypomina mi jakiś utwór z poprzednich płyt. W Green And Cream za to podoba mi sie motyw na gitarę akustyczną. Z reszta takich "fragmentów" zapadajacych w pamięc jest na płycie sporo.
W listopadzie w polsce ma być koncert THRESHOLD z Damianem Wilsonem na wokalu. Mam nadzieję, że uda mi sie tam być.
Blazkovitch [ Generał pułkownik ]
Jeśli ktoś lubi mocno dołujący klimat zawieszony na progowych nutach to wiadomość dla niego - nowa Katatonia zapowiedziana.
Album będzie nosił tytuł "Night Is The New Day" i będzie miał premierę 2-ego listopada.
Utwory:
Forsaker
The Longest Year
Idle Blood
Onward Into Battle
Liberation
The Promise Of Deceit
Nephilim
New Night
Inheritance
Day & Then The Shade
Departer
Reavek [ life coach ]
O, w moje urodziny. To znak że muszę się zaopatrzyć w tren album :)
DarthRadeX [ Zagłębie Lubin ]
Forsaker już swoją drogą dostępny:
Nie muszę mówić że świetne, narobili apetytu.
Blazkovitch [ Generał pułkownik ]
[72] Nawet nie wiedziałem, że jest już singiel.
Pomijając, że utwór nie grzeszy jakością to zapowiada się Katatonia z The Great Cold Distance. No, ale solówka niezła, jak i ta ściszona gitarka następująca chwile po niej.
Sznapi [ Senator ]
Przesłuchuję nowe PT już gdzieś z półtora tygodnia i nie jestem zachwycony. Zapowiadało się przynajmniej tak, jak FoaBP, ale na tamtej płycie znalazł się właśnie killer - utwór, który zwrócił na siebie uwagę już przy pierwszym przesłuchaniu i powodował mimowolny opad żuchwy w trakcie słuchania. Mowa oczywiście o... (chwila napięcia) Anesthetize. Zaskoczony, co nie? Niedługo po nim przyswoiłem i resztę płyty.
Tutaj jest nieco inaczej. Album nie jest tragiczny, ale w porównaniu do poprzednich albumów Wilsona i s-ki prezentuje się nad wyraz przeciętnie. Utwór tytułowy słaby, "serce albumu" nie pociąga, a reszta kawałków nijaka. Jak już pisałem - tragedii nie ma. Album całe szczęście nie zniżył się do poziomu znenawidzonego przeze mnie Deadwinga, ale do słuchania od czasu do czasu i tak jest za słaby. Gdybym miał wystawić jakąś ocenę byłoby to zapewne 6/10. Ogólnie - nic specjalnego.
Oprócz nowego PT interesowałem się też nieco nowym Indukti. Klasa sama w sobie. Tak powinno się wydawać rodzime albumy. Brawa dla ekipy.
A teraz pytanie - interesował się może ktoś głębiej twórczością Johna Zorna? Znam go już od dawna, ale miałem pewne wątpliwości (szczególnie przez ilość nagranego materiału solowego, ale i z wszelakimi grupami), czy warto zainteresować się nim nieco bardziej... Warto? Mile widziana również lista najlepszych nagrań, czy coś takiego. Będę wdzięczny za wszelką pomoc.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sznapi ==> Ano, nowe Indukti dobrym materiałem jest. Najlepsze na krążku zdecydowanie "Ninth Wave", ale mocno też podoba mi się "And Who's The God Now?". Zespół momentami mocno przyciska i nie wszystkim się to podobało (fanom pierwszej płytki), ale ja nie narzekam.
W kwestii PT to proponuję abyś dał jeszcze temu albumowi trochę czasu, bo ma naprawdę mocne momenty, które mogą wywindować twoją ocenę.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
A swoją drogą to jak wam się podoba drugi krążek z The Incident?
Ja dopiero co go zaczynam słuchać i muszę przyznać, że trochę zbyt pochopnie go zlekceważyłem.
Jeżozwierze strasznie się na nim rozpływają (la la la la la la la laaa.....). Świetne są też linie basowe z Bonnie The Cat (w tym, że bardzo wyraźne).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Mocno przyspamuję, ale właśnie dowiedziałem się, że nowy album Paradise Lost dostępny jest w całości na ich myspace:
www.myspace.com/paradiselostuk
_zielak_ [ Thief ]
Jeśli chodzi o The Incident to ja jestem dopiero po 3 przesłuchaniach więc z ocenianiem jeszcze się wstrzymam do czasu aż lepiej poznam krążek.
Póki co powiem tylko tyle, że tytułowy utwór jest całkiem, całkiem. Wpadły mi w ucho "Drawning the line" i duet "Octane twisted" z "The Seance". "Time flies" też jest niczego sobie. Może to nie to samo co stare porki ale jest nieźle.
Druga płytka póki co całkiem mi nie podeszła, nic nie mogę o niej powiedzieć bo praktycznie nie pamiętam nawet jak brzmi. :P
Jeszcze trochę posłucham to zobaczymy co będzie dalej.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Wybiera się ktoś na progressive nation poza zielakiem?
Aen [ Anesthetize ]
Ciekawe, bo dla mnie właśnie druga płyta jest świetna, z pierwszej poza Time Flies nie pamiętam nic.
Żałuję bardzo, ale nie wyrobię się finansowo na Prog Nation. Zresztą jechałbym tam tylko na Opeth, DT mnie nudzi.
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
Ja się nie wyrobie czasowo, dużo rzeczy na głowie na sam koniec września mam. Zresztą jechałbym tam tylko na Opeth, DT mnie nudzi.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Zresztą jechałbym tam tylko na Opeth, DT mnie nudzi.
A ja wręcz przeciwnie. Tyle, że DT z tego roku mam już zaliczone.
Nightmare to Remember i Count of Tuscany to imo jedne z najlepszych prog metalowych kompozycji w roku.
GBreal.II [ floydian ]
Na Dream Theater na 100% nie jadę, ale jestem prawie pewny, że pojadę na Porcupine Tree (sama płyta będzie u mnie jutro, ale suitę usłyszałem w audycji Piotra Kosińskiego w Trójce).
Ale Dreamów bardzo żałuję.
_zielak_ [ Thief ]
Wybiera się ktoś na progressive nation poza zielakiem?
Ja się nie wybieram. :P
Myślałem nad tym, ale jednak z kasą troche nie wyrabiam i muszę sobie odmówić tej przyjemności. Może za rok. ;)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Szkoda zielak. Myślałem, że jakaś relacja będzie :).
Sznapi [ Senator ]
<--- Słyszeliście panowie materiał z nowego albumu Baroness? Totalnie miażdży.
Napisalem to w innym watku, powtorze i tutaj. Kapitalny krazek. Najmocniejszy kandydat na plyte roku (przynajmniej do tej pory).
edit: Progressive Nation? Nawet sie nie zastanawialem nad tym. Termin nie pozwala.
GBreal.II [ floydian ]
Postanowione. Bilet na Porcupine Tree we Wrocławiu zamówiony :)
[edit] - takim oto sposobem remastery King Crimson zeszły na dalszy plan u mnie...
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
GBreal.II ==> Po co Ci remastery Crimsonów? Wersja In The Court..., którą posiadam wciąż brzmi wybornie :).
Panowie mocno chwalicie Baroness. Może coś szerzej? Tzn. z czym to się je?
W jakimś suchym wpisie znalazłem, że sludge czyli coś w fason Mastodona?
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Wybiera się ktoś na progressive nation poza zielakiem?
Ja się wybieram :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
O, to pozdrów Petrucciego :D.
Możesz też przekazać James'owi, że jest jedynym słusznym James'em wokalistą.
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
Panowie mocno chwalicie Baroness. Może coś szerzej? Tzn. z czym to się je?
W jakimś suchym wpisie znalazłem, że sludge czyli coś w fason Mastodona?
Primo: Wchodz na majspejsa i słuchaj.
Secundo: Sludge tak ale i również post metal. Zresztą tagowanie jest nieistotne (nie aż tak:D).
Ja polecam Ci epki - Fisrt i Second. Albumów jescze nie znam. Choć ze zbytnim zachwytem akurat nad tym tylko zespołem bym nie przesadzał. Jest wiele innych rzeczy również wartych zainteresowania.
Mk4o [ Generaďż˝ ]
O, to pozdrów Petrucciego :D.
Możesz też przekazać James'owi, że jest jedynym słusznym James'em wokalistą.
Nie ma sprawy. Jak coś jeszcze mam przekazać to pisz ;p
GBreal.II [ floydian ]
GBreal.II ==> Po co Ci remastery Crimsonów? Wersja In The Court..., którą posiadam wciąż brzmi wybornie :).
Mam dziką chcicę usłyszenia tego w 5.1 ;)
Szczerze mówiąc to, co jest na CD nawet mnie nie interesuje i nie specjalnie grzeje mnie fakt, ze sam Steven Wilson grzebał w bebechach muzyki, która ociera się o absolut. Usłyszeć to w wersji 5.1 powinno być wspaniałym przeżyciem.
ES_Lechu [ Mocny Mariusz ]
9;53 wyjazd pociagiem z łodzi :P
wydolny_pławikonik [ Konsul ]
Słyszeliście nowych Stonesów?
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
[95] Tak. IMO Black metalowa płyta roku.
Backside [ Senator ]
Behemoth ---> zasadniczo, wersja 5.1 to nowa jakość... podobna. Na razie znam słyszałem tylko 1 wypowiedź jednego znajomego fana muzyki, który słuchał remastera w 5.1 (dokładniej - a propos, przegenialnej zresztą, płyty Talking Heads "Remain In The Light") i powiedział, że faktycznie to jest nowe, bardzo fajne przeżycie, ale że to dla niego brzmi jakoś tak zbyt... sterylnie? sztucznie? Nie pamiętam dokładnego sformułowania.
Ale to w sumie wszyscy mówią, że płyty mocno remasterowane różnią się od starszych wersji. Ja bym bardzo chciał mieć możliwość odpalenia 5.1
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Aktualnie przesłuchuję nowe Redemption. Jakoś, pewnie w obliczu Guilt Machine i Porcupine Tree, zszedł ten album u mnie na drugi plan, ale skoro premiera już we wtorek to warto materiałowi się przyjrzeć. Generalnie pierwszy utwór Peel to light'owe Dream Theater.
Backside ==> Jak będziesz miał to napisz o wrażeniach.
Backside [ Senator ]
Backside ---> niestety nie napiszę, bo dysponuję tylko dosyć ubogim sprzętem muzycznym :(.
Planuję kupić porządny "panel sterowania" i głośniki 5.1, ale generalny problem jest taki, że nawet jak na nie uzbieram, to nie bardzo mam miejsce w pokoju, żeby to ustawić (nie wspominając, że wczoraj sąsiad z mieszkania pod spodem po jakichś 5 minutach "głośniej" odkręconej [ale też bez przesady] poprosił o ściszenie...).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
To się nazywa monolog :).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Przesłuchałem ze dwa razy nowe Redemption.
Szybki krążek. Czasami miałem wrażenie, że więcej w nim heavy metalu niż tych progresywnych zanurzeń. Zespół lubi dołożyć do pieca, niektórych riffów nie powstydziłyby się dzisiejsze zespoły heavy metalowe. Znamienne też, że na nowym krążku (nie wiem jak poprzednie) zespół w kilku (czterech czy pięciu) kawałkach robi wstęp na basowych liniach. Dobrze to brzmi.
Generalnie Redemption spod cienia Dream Theater nie wyjdzie, a pewnie takie ma aspiracje, ale grają fajnie. Zresztą na jednym z kawałków wokalista Redemption śpiewał wraz z... Jamesem LaBrie, a jakże! :).
Niemniej jeśli idzie o prog w tym roku:
+++ Black Clouds & Silver Linings, Anno Domini High Definition, On This Perfect Day
++ The Incident
+ Idmen, Snowfall On Judgment Day
Kilka rzeczy do nadrobienia. W pierwszym rzędzie solowy album Wilsona.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Behemot, powiem ci, bo wiem. Cała tą twoją liste zmiecie nowy TRANSATLANTIC. Skąd wiem? W necie da sie znaleźc wersję promocyjna nowego albumu, i to co udało mi sie słyszeć powaliło mnie na kolana. Takiej radości ze słuchania muzyli juz dawno nie odczuwałem (a GUIL MACHINE cieszy mnie do teraz niezmiernie). Te radośc da sie poprostu odczuc. Chłopaki przekazuja ją w kazdym dżwięku. Trudno mi cokolwiek sensownego napisać ay oddadć to co sie dzieje w tych kilku utowrach które miałem przyjemnośc usłyszeć, ale zaprawdę powiadam wam, nadciaga ARCYDZIEŁO!!
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
O, dobrze słyszeć takie opinie.
Nowy Transatlantic to dla mnie, obok nowego krążka Tomasza Stańko, najgorętsza premiera końcówki roku. Jednak z tego co słyszałem nieco obsunięta, bo zdaje się, że w sprzedaży dostępna będzie dopiero na początku listopada? Mam wrażenie, że nie nie wytrzymam tyle do premiery i wcześniej sięgnę po jakieś źródło spod ciemnej gwiazdy.
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Behemoth --> Bym zapomniał....Pozdrowienia przekazane. Co prawda nie jestem pewien czy słyszeli no ale prośbę spełniłem ;p
Aen [ Anesthetize ]
Moje odczucia odnośnie"The Incident"
Płyta wielu przesłuchań. Na początku w ogóle do mnie nie trafiała, idea poprzetykania utworów wstawkami (bo za takie uważam Occam's Razor czy Degree Zero Of Liberty), niewykorzystania potencjału niektórych numerów (Your Unpleasant Family spokojnie mogłoby się rozwinąć, a Circle Of Maniacs to to czego w nowym PT nie znoszę po prostu) czy wręcz podzielenie piosenek na dwie (Octane Twisted+The Seance) jest dla mnie niezrozumiała - Wolę dostać 7-8 pełnokrwistych, długich porkowych dzieł sztuki niż 20 takich, które kończą się zanim człowiek się wsłucha. To uważam za minusy, trudno mi też jeszcze odkryć schemat albumu, nie widzę go, może z czasem.
Plusy? Są, i to sporo. Na początek przyjemne zaskoczenie - "Time Flies". Po tym co usłyszałem na YT w wersji 5-minutowej, spodziewałem się monotonnej pioseneczki z jednym biciem. Jest fajny, długi, ciekawy utwór.
Blind House - Ciekawy kawałek, może nie wyżyny twórcze Stevena, ale fajnie ułożona linia wokalna i ciężar początku wprawiają mózg w ruch :)
Numer tytułowy - Jak najbardziej. Świetny początek.
Bonnie The Cat - Bardzo podoba mi się ten numer, jest...Płynny? Nie mogę znaleźć określenia. Wpadł mi w ucho
No i mój faworyt albumowy "Remember me lover" - Trafił mnie od razu, nie wiem co w nim takiego jest ale z całej płyty słucham go najczęściej. Dodam, że jest to dla mnie numer "aktualny", więc na pewno ma to jakiś związek :)
Utwory których nie wymieniłem uważam za przeciętniaki.
Tak więc płyta jest dobra, poniżej pewnego poziomu PT nie spada, ale spodziewałem się chyba czegoś bardziej spójnego. Aż trudno mi to traktować jako pełnoprawną płytkę, bardziej pasowałoby mi doszlifowanie numerów, wydanie z dziesięciu, a wydanie obecnej formy po premierze, coś jak Nil Recurring względem Fear. Jak napisałem wyżej, brak mi tematu, widzę "The Incident" jako zlep utworów. Moja ocena to 6/10, patrząc przez pryzmat innych płyt. Wydaje mi się, że ze Stevenowych nowości "Insurgentes" zrobiło na mnie dużo większe wrażenie. Na koncertach pewnie będą grali to ciągiem, nie widzę innej możliwości.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Mk4o ==> Wypas. Na pewno słyszeli.
Napisz jak było :).
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Ogólnie było naprawdę porządnie. Same supporty (nie liczę Opeth'a, który jakby nie patrzeć mimo wszystko tu w roli supportu)...no dla mnie żadna rewelacja. Unexpect dla mnie brzmiał bardzo jak jakiś Gothic (może to przez to że jeden wokal żeński i jeden gość na skrzypcach grał). Moim zdaniem nie było w tym na tyle proogresji żeby pojechał na trasę o nazwie "Progressive Nation". Bigelf....no cóż pierwsza reakcja na wokal to był wybuch smiechu. Nie dlatego, że był straszny tylko że brzmiał imo dziwnie. Jako całość no taki stoner z elementami progresji. No nic specjalnego. Ja na tych zespołach siedziałem na drugim końcu płyty i dopiero przy ostatnim kawałku Big Elf ruszyłem pod scenę. Przyznam się szczerze, że niegdy specjalnie Opeth'a nie przesłuchiwałem, wręcz mówiłem, że mi nie podchodzą, dlatego chciałem sprawdzić czy ten koncert zweryfikuje moje podejście. Akerfeldt i spółka zagrali:
1. Windowpane
2. The Lotus Eater
3. Reverie/Harlequin Forest
4. April Ethereal
5. Deliverance
6. Hex Omega
Duże wrażenie wywarło na mnie większość wstawek skustycznych i kilka motywów między innymi ostatnie 5-6 minut Deliverance czy końcówka Reverie/Harlequin Forest. Akerfeldt miał bardzo dobry kontakt z publiką (teksty w stylu "Ten kawałek musi się Wam podobać bo sami twierdzimy, ze jest zajebisty" :) ). Ogólnie występ bardzo udany. Może Opetha słuchac od razu nie zacznę ale choć trochę zmieniłem podejście i może jakoś przebrne przez barierę jaką stanowią dla mnie partie growl'u Akerfeldt'a.
Ok. 21:40 na scenę weszła gwiazda wieczoru rozpoczynając z A Nightmare To Remember. Idealnie pasuje ten kawałek na wejście. Daje od razu kopa i automatem rozkręca publikę. Następnie The Mirror, Lie i Hollow Years...juz teraz nie pamiętam które z tych rozbudowane bardziej instrumentalnie. Aczkolwiek świetne wykonanie. Po tym Jordan Rudess zaprezentował nam swoje umiejętności w grze na klawiszach jak i zaprezentował wszelkie nowinki techniczne, które posiada. W ruch poszedł Bebot (aplikacja na IPhona) jak i program w którym wirtualny odpowiednik JR grał to samo co prawdziwy Jordan jak i grali naprzemiennie. Fantastyczny pomysł i świetne wykonanie. Następnie czas na The Dance of Eternity, na które przyznam się szczerze bardzo czekałem. Kawałek jest solidnie popieprzony i właśnie za to go uwielbiam. Następnie w miare balladowo czyli One Last Time i Solitary Shell. Ten drugi bardzo fajnie rozbudowali, bodajże to właśnie na tym kawałku Portnoy zszedł zza perki i zaczął obijać pałeczkami o ramę i talerze i reszta zespołu zbiegła się w jedno miejsce. No koniec "podstawowego czasu gry" poszedł singiel czyli A Rite Of Passage. DT podziękowało i po chwili zeszło...nawet nie dali się specjalnie prosić tylko po chwili weszli na scenę z bisem w postaci The Count of Tuscany (co jest standardem). Według jednych trochę za spokojnie za długo jak na końcówke, a dla innych to było takie idealne dopełnienie. Na koniec brawa, prucie mordy, podziękowania, rzucanie kostek i pałeczek czyli mówiąc krótko standard.
Podsumowując, sam koncert uważam za bardzo udany ale mimo wszystko żałuje, że Dream Theater nie wyszło z inna setistą. Zero kawałków z ToT czy Octavarium, a zamiast TCoT wolałbym zdecydowanie The Shattered Fortress, który moim zdaniem na koncert nadaje się idealnie (tyle kopiących dupkso riffów w jednym kawałku.....poezja). Brąc dalej w temat setlisty...to imo zagrali trochę za dużo ballad. No ale to było DT więc narzekać na pewno nie mogę i nie mam zamiaru. Tak więc czekamy na nowy album i kolejny koncert "Teatru Marzeń" w Polsce :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Mk4o ==> Nic dziwnego. W końcu muszą promować BC&SL, ale The Count of Tuscany dobrze brzmi na żywo. Wydaje mi się, że na bisie warto próbować kawałków, które kończą się szczyptą patosu (vide zakończenie tcot), a nie jakąś petardą, bo jest to jakaś forma subtelnego pożegnania z fanami. Dobrze, że generalnie bydgoski festiwal wyszedł na plus.
Trafiłem na świetnego niusa. Jeszcze w tym roku ukazać się ma Linoleum EP-ka Pain of Salvation, która będzie przedsmakiem długogrającego krążka o tytule Road Salt. Premiera już w 2010 roku.
Utwory z EP-ki:
1. Linoleum
2. Mortar Grind
3. If You Wait
4. Gone
5. Bonus Track B
6. Yellow Raven
Okładka ==>
Właście PoS zacząłem słuchać dopiero od Scarsick, ale też i fakt, że ów album bardzo mi się podobał (z rewelacyjnym Spitfall) na pewno sięgnę po nowy materiał. Zaczynając właśnie od tej EP-ki.
Zresztą z tego co mi wiadomo to PoS wyrusza właśnie w trasę z Dream Theater :).
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Riverside w Łodzi zaliczony. Świetny koncert. :)
GBreal.II [ floydian ]
Ja byłem w poprzedni piątek w Krakowie. Kapitalna atmosfera, zespół w świetnej formie, całe ADHD zagrane w porywającym stylu (chociaż pogujący nie-do-końca trzeźwi fani rocka progresywnego trochę przesadzali). In Two Minds zagrane z Mariuszem na gitarze akustycznej, Second Life Syndrome z wplecionym w środek Scizophrenic Prayerem, co wyszło kapitalnie.
No i bardzo ciekawie wypadł support - Disperse grali taką muzykę, że nie wiadomo było, jak utwór rozwinie się w ciągu najbliższych 20 sekund. Od grania typowo balladowego, poprzez dwie stopy po tapping na gitarze (z resztą - młodzi ludzie, a technicznie świetni, szczególnie gitarzysta). Niespodzianka in plus.
A 26 października premiera (w końcu) DVD Riverside :D
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Supporty bardzo in plus. Zarówno Disperse i Brain Connect dali bardzo dobre koncerty. W Łodzi też było parę osób mniej trzeźwych ale pogo nie było. Ogólnie ADHD świetnie wypada na koncercie. Jedyny minus....na bisie mogliby dać Acronym Love zamiast Stuck Between jeżeli chodzi o Voices in my Head. Ale to juz moje prywatne szukanie igły w stogu siana ;p
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
na bisie mogliby dać Acronym Love zamiast Stuck Between jeżeli chodzi o Voices in my Head. Ale to juz moje prywatne szukanie igły w stogu siana ;p
Ha! Pamiętam jak na koncercie 2(?) lata temu w Posen zagrali dwa bisy i drugim bisem było właśnie Acronym Love. Mam szczególą słabośc do tego utworu i zajebiście cieszyłem się, że zagrali ten utwór.
Szala. [ Konsul ]
Sam się dziwie, ale ostatnio zacząłem słuchać Toola i to mi spokoju nie daje. A Perfect Circle to samo.
Masakra
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
^a co w tym dziwnego?
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Ja też ostatnio sprawdzałem Toola. Przesłuchałem 10,000Days i Aenimę, ale nie rąbnęło tak mocno jak kiedyś. Może muszę nabrać odpowiedniego nastawienia?
Sznapi [ Senator ]
Co do Riverside, to najlepiej było i tak w stolycy :p Przecudowne Second Life Syndrome przeplecione ze Schizophrenic Prayer, potem nieco akustycznie (The Same River i In Two Minds), Egoist Hedonist z sekcją dętą, a na bis... Riverside 2.0, czyli Conceiving You grane przez technicznych :D Gdy na scenie pojawili się znów Mariusz z ekipą, widać było już że to oni... ale nie do końca. Łapaj i Grudzień poprzebierali się w jakieś łachy (nie, nie cali - tylko na głowie je mieli :P) - do teraz nie jestem pewien kogo mieli w ten sposób przedstawić... ale mniejsza o to. Było świetnie. A publika byłaby znośna nawet gdyby nie ta wieś ze "sto lat" dla jakiejś tam żony prezesa :| No i pogo też było, ale nie przeszkadzało mi jakoś zbytnio tym razem.
A supporty... Krótko - Iluzjon spoko, Disperse też (jeśli nawet nie lepszy) i o ile rzeczywiście techicznie ci drudzy wymiatają, to jacyś niewyżyci mi się zdali (szczególnie właśnie ten gitarzysta), ale dzieciaki to jeszcze w sumie - może im przejdzie. W każdym razie bardzo na plus.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Transatlantic już za 10 dni? Na Fanie można zamawiać.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Na ROCKSERVISIE tez. Cena wersji z 2CD tylko 48 z groszami. Cudownie, aczkolwiek doszły mnie słuchy o możłiwej obsuwie premiery. Oby to były tylko plotki.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Zajebista cena. Na Fanie od 70 w górę. Trzeba będzie obadać ten serwis.
Nawiasem mówiąc polecam wszystkim (m.in. Aenowi czy GBrealowi, którzy chyba lubią PT) solowy album Wilsona. Spodziewałem się po nim właśnie jakichś wypocin po Jeżozwierzach, a otrzymałem zupełnie suwerenny, tętniący własnym życiem krążek. Bardzo spokojny (z paroma momentami szarpnięć), bardzo liryczny i wciągający.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Ja się tylko wtrącę co do konretów Riverside'a - Co zaskakujące, ile razy nie widzę tego koncertu, za każdym razem jakiś pijany baran próbuje rozkręcic pogo. O dziwo strasznie mnie to denerwuje ; )
GBreal.II [ floydian ]
Solowego Wilsona kilka razy przesłuchałem. I uważam ją za dość średnią w dorobku SW. Dobrze została podsumowana przy okazji recenzji w "Teraz Rocku" - "Każdy fan muzyki progresywnej powinien jej wysłuchać, ale polubić, to już niekoniecznie". Może za mało razy do niej podchodziłem, ale na prawdę dość nisko oceniam pomysł wydawania po raz enty tego samego utworu z innym tekstem i pod innym tytułem ("Veneno Para Las Hadas" z solowego albumu i utwór tytułowy z "The Sky Moves Sideways"). Choć pozostałe utwory są w gruncie rzeczy przyzwoite.
Za to ciągle się zabieram, żeby kupić ten album, ze względu na prześliczne wydanie (ach ten digibook z grubymi okładkami i płyta DVD...). Z resztą - "Stupid Dream" i "Lightbulb Sun" Jeżozwierzy są teraz tak samo wydane.
A tak właściwie to moja lista płyt, które kupić wypada rozrosła się do monstrualnych rozmiarów już :)
[edit]
Co do RockSerwisu - sklep na prawdę w porządku. Zamawiałem u nich płytę U2 z odbiorem osobistym (jeden z niewielu sklepów zlokalizowanych w Krakowie ;)) i bilet na koncert Jeżozwierzy. Nie było żadnych problemów. Z resztą - szefem całego przedsięwzięcia o nazwie RockSerwis (sklep, wydawca płyt m.in. Quidamu, organizator koncertów) jest niejaki Piotr Kosiński, którego można słuchać co tydzień w radiowej Trójce, więc postać znana. Ja nie mam do nich zastrzeżeń, a ceny na niektóre pozycje mają czasami poza wszelką konkurencją (patrz: nowe wydania King Crimson).
.Eric Cartman. [ Generaďż˝ ]
Tool ciśnie.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Hm, GBreal mam zgoła odmienną opinię. Być może wpływ na nią ma wyjątkowo rozdrobniony The Incident, bo przecież Insurgentes zamyka się w jakimś monolicie. Choć - w gruncie rzeczy - nawet i bez żadnego tła, solowego albumu Wilsona słucha mi się naprawdę wybornie. Szukałem czegoś spokojnego i klimatycznego, w zasadzie niekoniecznie progowego, a Wilson przecież na tym albumie w samym prog rocku się nie zamknął.
Nie zarzuciłbym mu nijakości, ani powielania tego co było (nie twierdzę, że Ty tak robisz - opieram się na niektórych opiniach w necie). Określiłbym raczej nowy album Wilsona jako próbę ucieczki od przewrotności PT czy oczywistości z Blackfield, może taki zestaw półśrodków?
A wydanie rzeczywiście świetne. Nie sprawdziłem jeszcze zawartości DVD, ale jest tam chyba umieszczony materiał w lepszej jakości?
GBreal.II [ floydian ]
Może trochę przesadziłem z opisem - dobrze się tej płyty słucha, ale rewelacji nie ma. Harmony Korine jest spoko, Abandoner i Salvaging wchodzą mi opornie, ale najprawdopodobniej, jakbym je lepiej przesłuchał, to by mi się podobały. Veneo zły nie jest, bo Sky Moves... jest genialne, więc zepsuć się tego nie da.
Fakt - No Twilight Within The Courts of the Sun jest bardzo dobrym utworem, powiedziałbym wręcz - świetnym. Significant Other daje radę, ale później już tak różowo nie jest - Only Child mi nie podchodzi, na zasadzie, że mi nie podchodzi - sam nie wiem dlaczego, Twilight Coda to nie jest SW jakiego chciałbym słuchać, ale ja młody jestem i się nie znam ;) Get All You Deserve jest średni. Insurgentes za to jest spoko.
Może i po powyższym opisie wydaje się, że nie lubię tej płyty, ale to nie jest do końca prawda. Podejrzewam, że _dokładnie w tym momencie_ nie podchodzi mi ta płyta dlatego, że przyjąłem konwencję, że SW obecnie gra muzykę, w której ręka może wpaść mu w rezonans, grając na swoim PRSie i może pościgać się z Akerfeldtem. Na takie postrzeganie jego muzyki wpływa pewnie aktualna setlista Jeżozwierzy, przeładowana IMO materiałem z nie do końca przeze mnie osłuchanej In Absentia.
Ale może kiedyś przyjdzie czas, że i tego albumu będę słuchał bardzo często. Na razie muszę do niego dorosnąć.
A sam solowy album może być wstępem do poznawania dalszej twórczości Stefana. Na przykład, jak komuś podoba się Harmony Korine, czy Salvaging to dla niego jest nowe Porcupine Tree. Jak Veneo - klasyczne PT; jeśli Significant Other - pewnie Blackfield spodoba się najbardziej. Twilight Coda jest chyba najbliżej Bass Communion. A utwór tytułowy ma najwięcej z No Mana, z tym, że głos Tima Bownessa jest niepodrabialny.
Ale nie jest to płyta zła - jak wyżej napisałem, pewnie do niej jeszcze nie dorosłem :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Hm, okazuje się, że w fanie jednak cena nowego Transatlantic nie jest taka wysoka jak pisałem:
Album teoretycznie będzie miał premierę za tydzień, ale chyba już wyciekł?
Na youtube słychać już fragmenty:
GBreal.II [ floydian ]
Fragmenty były (i są nadal) do posłuchania w ostatniej audycji Piotra Kosińskiego. Można było przesłuchać trzech utworów:
Overture/Whirlwind (9:20)
Rose Colored Glasses (5:04)
Set Us Free (4:40)
(używając ichniego programu i mając tam konto słuchać można nie płacąc). Jakość średnia, ale w 100MB jest 4 godziny muzyki, w tym cały album "Coma Divine" Jeżozwierzy
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
GBreal.II ==> Jak to oceniasz? Jak wrażenia? (nie mam konta, ciekawość przeogromna)
GBreal.II [ floydian ]
Ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie znam zespołu. Podoba mi się muzyka jaką grają, ale jak to się ma do ich repertuaru - nie powiem. Na pewno postaram się bliżej zapoznać z materiałem, bo mnie zaciekawiło.
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Ostatnio słucham sobie nowego albumu Wobbler, czyli Afterglow i muszę przyznać, że słucha się tego bardzo dobrze. Jest krótka, ale dzięki temu nie nudzi. I jest kolejnym dowodem na to, że jeśli dzisiaj ma mi się spodobać coś progrockowego, to musi być jak żywcem wyjęte z minionej epoki, najlepiej lat 70 :)
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Jakby ktoś jakimś cudem przegapił:
Wydawnictwo "Rock-Serwis" Piotr Kosiński i Klub Kuźnia zapraszają na trzy sensacyjne koncerty po raz pierwszy razem na scenie po 30 latach dwaj członkowie-założyciele grupy UK! Eddie Jobson i jako gość specjalny John Wetton a wraz z nimi trzej genialni muzycy Tony Levin, Greg Howe, Marco Minnemann
3.11.2009 Kraków - Klub „Studio” godz. 20.00
4.11.2009 Warszawa - Klub „Palladium” godz. 20.00
5.11.2009 Bydgoszcz - Filharmonia Pomorska godz. 20.00
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Słyszał ktoś Nosound?
Prog rock z Italii. W tym roku mają premierę bodaj trzeciego LP.
Brzmi pięknie:
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Przy dobrych układach już w środe bee słuchał nowego TRANSATLANTICa.
Za to z nowego Porcupine Tress puki co wpada mi w ucho tylko jeden utwór Drawning the Line czy jakiś taki tytuł. Kiepskawo trochę.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Ano, polowanie na nowe Transatlantic rozpoczęte.
Jutro sprawdzę w Empiku, a jeśli nie będzie to zamawiam przez neta.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Ciekawy dialog dzisiaj z Empika:
[Ja]: Czy może [P]ani sprawdzić w katalogu, czy jest nowy album Transatlantic?
[P]: Tak, oczywiście... trance, co?
Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak to wklepuje w komputerze.
[Ja]: Transatlantic.
[P]: A tytuł?
[Ja]: Whirlwind.
[P]: Jest tylko coś takiego... <tutaj litania tytułów typu xplosion, coś tam trance vol. 2, itd.>
Trochę się zdezorientowałem, bo nie sądziłem, że grupa ma tylko lp na koncie :)). Babka zawołała mnie do siebie (fajna laska nawisem mówiąc) abym sam sprawdził w katalogu, który się jej wyświetlił.
Okazuje się, że wpisała słowo kluczowe "trance".
Nic śmiesznego, bo skąd mogła wiedzieć, a wymowa podobna. W dodatku nowego Transatlantic nie było. Niemniej mimo wszystko: wesoło mi się zrobiło :)).
Backside [ Senator ]
Hehe, historie ze sprzedawcami to legenda :). Abradab z Kalibra44 wspominał jak na początku lat '90 przyszedł do jakiegoś większego sklepu muzycznego (może też Empiku) i spytał się jakie są kasety hip-hopowe. Sprzedawczyni powiedziała, że jest Michael Jackson :).
Przedwczoraj i wczoraj odbyły się koncerty legendarnej formacji U.K., którą założyli muzycy z King Crimson, Curved Air czy YES. Dziś ostatni w Bydgoszczy - może zdążysz HS :)?
Ja niestety nie poszedłem, bo wybrałem coś innego. Natomiast znajomi są zachwyceni - muzycy w świetnej formie, ulubione kawałki no i taki reunion to spełnienie marzenia :).
Sznapi [ Senator ]
elemeledudek --->
Przy dobrych układach już w środe bee słuchał nowego TRANSATLANTICa.
Podziel się wrażeniami, gdy przyjdzie co do czego :)
Backside --->
Ja niestety nie poszedłem, bo wybrałem coś innego.
Strzelam - czyżby tribute to Miles Davis czwartego? :)
Ja tymczasem dorwałem tegoroczny album Davida Sylviana pt. Manafon. Tak, to ten sam Sylvian, który niegdyś nagrywał u boku Frippa. Jednak teraz muzyka, którą tworzy to już zupełnie coś innego. Progu nie ma może w tym nagraniu zbyt wiele, ale i tak jest to najlepszy wątek, aby napisać o tym albumie.
Jest to produkcja czysto awangardowa, w sporej części improwizowana, ocierająca się momentami o post-modernę (szczególnie w kwestii niejasnych, poetyckich tekstów). Podczas nagrywania albumu Sylvian zaprosił do współpracy wielu świetnych muzyków m.in. Evana Parkera, którego można usłyszeć w paru utworach. Ogólnie wyszło bardzo cicho i refleksywnie. Polecam.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Jakaś recenzja nowego Transatlantic:
92/100
Ja może jutro posłucham, ale chyba tylko z torrentów, bo wciąż u mnie nie ma...
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Backside --> Widziałem ten wywiad :) Swoją drogą fajnie sie słucha relacji z pierwszej "ręki" jak to się działo w K44.
Taki mały offtop hiphopowy ;p
GBreal.II [ floydian ]
King Crimson już leży przede mną. Oceny samych dźwięków na razie się nie podejmuję - za tydzień może coś naskrobię. Za to wydanie mogę opisać.
Co do samego pudełka - odsyłam tam:
Przesłuchałem płytę CD - dość kontrowersyjnie się pan Fripp zachował skracając Moonchild (krótsza jest improwizacja). Na szczęście wersja "full" znajduje się zaraz po "Court of the Crimson King". Jako kolejny bonus jest instrumentalna wersja "I Talk to the Wind", bardzo ładnie brzmiąca. Następnie kolejna wersja tego utworu, tym razem przez ponad 5 minut identyczna (przynajmniej po jednym przesłuchaniu) z tą znaną, ale końcowa solówka jest inna. Jak dla mnie to tylko ciekawostka. Instrumentalny "Epitaph" nie do końca mi podchodzi, bo to jest dokładnie to samo, co wcześniej, tylko bez partii wokalnych i bez fletu (sic!). Z fletem IMO lepiej by brzmiało. Na koniec potworek - fragment sesji, podczas której powstał wstęp do schizofrenika. Dużo szumu, trochę rozmów, mało jakichkolwiek dźwięków zbliżających się do muzyki, ale najwyraźniej ograniczony jestem i nie potrafię docenić.
Podsumowując - album jak był genialny tak jest dalej, z tym, że trzeba mieć na uwadze skrócone "Moonchild" w części albumowej. Dodatki dość średnie. Mi w każdym razie dwa na pięć utworów bonusowych nie podchodzi.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
GBreal.II ==> Nie zachęcasz tą opinią do kupna, ale i tak nie miałem tego w planach.
Ogólnie dobrze widzieć z czego to się składa, co ciekawe wczoraj nuciłem sobie I Talk To The Wind (chyba mój ulubiony numer z tej płyty).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Po niezłych Indukti, Redemption, Porcupine Tree i solowym Wilsonie, po świetnych Dream Theater, Guilt Machine i Riverside nastał czas... Transatlantic. Choć słuchałem jej dopiero dwa razy w słabej jakości to stwierdzam, że płyta jest rewelacyjna.
Pierwsze co mi się rzuca na uszy to, że na Whirlwind nie mamy 4 x 25%, ale 4 x 100% każdego muzyka. Panowie wycisnęli z siebie wszystko i do spodu. BARDZO podoba mi się, że wieloma momentami album mocno nawiązuje do dokonań takich grup jak Karmakanic czy solowej twórczości Stolt'a (np. Wall Street Voodoo), bo ten klimat uwielbiam.
W sumie progresywny miszmasz w najlepszym wydaniu :)). Nie mogę się doczekać edycji płytowej.
Przesłucham więcej razy, napiszę więcej.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Is It Really Happening? > wszystko
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Behemoth rozmawiający sam ze sobą - bezcenne ; )
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Bezcenna to jest progresja w tym roku :).
W moich uszach ten rok (w tym gatunku) należy do takich postaci jak Steven Wilson (głównie za - choć nie wybitną, ale niezłą - ilość), Arjen Lucassen, Mike Portnoy (dwa albumy, dwa razy rewelacja) i Giancarlo Erra. Ok, niech i będzie jakiś polski akcent - Michał Łapaj.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Widzę, że nowy Transatlantic wywołał tylko u mnie szczególny entuzjazm :)).
Jeszcze kilka recenzji:
Wsio! :D
GBreal.II [ floydian ]
Siedząc przed komputerem odpaliłem sobie Schizofrenika i Epitafium w 5.1
Autentycznie przeżyłem szok. Coś wspaniałego. Pierwszą płytę, jeżeli ktoś już ma albumy King Crimson, można powiesić w samochodzie jako niedziałający antyradar, ale płyta DVD, już po przesłuchaniu dwóch utworów na malutkich głośnikach, to dla mnie mistrzostwo świata.
Jeżeli pozostałe utwory trzymają podobny poziom, a nie chce mi się wierzyć żeby było inaczej, to "In the Court of the Crimson King" jest dla mnie najlepszą płytą w kategorii separacja kanałów oraz wykonanie misku 5.1 . Nieopisana radość ze słuchania.
"A Night at the Opera" zdetronizowana. Płyta warta absolutnie każdych pieniędzy.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Posłuchałem trochę nowej Katatonii.
Przyznam przy tym, że nie rozumiem zachwytów nad Night Is The New Day. Płytka jest w porządku, ale bez rewelacji.
W poniedziałek trafia do mnie nowe Nosound (w limitowanej edycji). Wciąż nie mam też oryginalnego Transatlatnic, ale nadrobię to, bo The Whirlwind to rzeczywiście świetny album.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Długo nie miałem czasu aby na spokojnie przysiąśc do nowego TRANATLANTIC ale w końcu sie udało. Jestem zachwycony. Dostałem to na co czekałem. Ze poobne do dokonać Spock Beard czy taz mało odkrywcze w stosunku do porzednich płyt grupy. No być może, ale mi to nie przeszkadza. Na płycie jest to co najważniejsze, zyli od pierwszej do ostatniem sekundy ogromna ilośc przepieknej muzyki. Doskonale zagranej, doskonale wyprodukowanej i doskonale brzmiącej. Gdzieś wyczytałem że niby bas jest wysuniety za bardzo do przodu. Zwykłe marudzenie. Płytka brzmi śwaitnie i zupełnie nie ma sie do czego przyczepić.
Do dodatków jeszce nie przysiadłem, ale cover Genesisi brzmi nieźle, choć wydaje mi sie - słuchając jednym uchem - że od oryginału daleko.
Prosba. Czy ktoś mógłby zamieścić tu zdjęcie nadruku na płytkce nowego DREAM THEATRE? Nabyłem płytke na Allego i mam podejzenia że nie jest to jednak oryginał.
Ryslaw [ Patrycjusz ]
Ze swej strony BARDZO polecam nową płytę Shadow Gallery. Choć już bez świętej pamięci Mike Barkera, to wyszedł naprawdę świetny album.
smalczyk [ Senator ]
Jako że ostatnio nieco wyprztykalem się z kasy nabywając bilety na koncerty Believe I Paradise Lost, kupno Transatlantica zapewne odlożę na jakis miesiąc - zresztą w kolejce czekają chocby jeszcze oba albumy Happiness is the road i koncertowka Pure.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Behemot, dzięki za szybka reakcję, ale chodziło mi o "zdjęcie nadruku na płytkce". Książeczka wygląda całkiem normalnie, ale krażek jest w zasadzie czarno biały a jakoś nadruku woła o pomse do nieba. Trudno mi uwierzyc, że tak jest na oryginale. Dlatego chciałbym zobaczyć sam nośnik.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Hmm, nośnika nie zeskanuję, a sprawny aparat będę miał dopiero w piątek (wtedy też mogę umieścić zdjęcie).
Na razie mogę opisać: krążek faktycznie czarno biały, ale więcej w nim odcieni szarości niż czerni. Nadrukowany napis "Dream Theater - tytuł płyty" (+standardy: logo roadrunnera, jakieś informacje o prawach autorskich) ze zdjęciem przedstawiającym w dolnej strefie jakieś miasto, a na górze chmurki i niebo. Te dwie strefy oddziela coś w rodzaju belki (jak np. przy mostach), na której znajdują się z prawej strony odwrócony plecami chłopak, a z lewej jakieś ptaszysko (chyba szpak).
Dzisiaj przesłuchałem sobie nowe Nosound w wersji 5.1 na moim kinie domowym. Tym samym zaczynam rozumieć zachwyty GBreal.II nad tego typu miksami... brzmi rewelacyjnie.
Mk4o [ Generaďż˝ ]
A ja teraz na nowo zabrałem się za 3. Bardzo dobra kapela. W szczególności albumy "The End Has Begun" i "Wake Pig". Grają dość specyficzną progresję okraszoną dużą melodyjnością i kombinowaniem z gitarą akustyczną i dwoma perkusistami. Co by nie mówić naprawdę kawał dobrej muzyki .:)
Poza 3 jeszcze zdecydowałem się poznać coś więcej Pain of Salvation (moja przygoda zaczęła się i skończyła na bardzo dobrym Scarsick). Zabrałem się za album The Perfect Element i przyznaję, że takie kawałki jak Used, Reconciliation czy Ashes naprawdę wgniatają w ziemię. Album oczywiście ma swoje słabsze strony ale mimo jako całości słucha się go bardzo przyjemnie. Nawiązując do [108] również czekam na ich najnowszą Ep-kę. :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Mk4o ==> Linoleum jest już między innymi na youtube. Właśnie przesłuchuję.
W pierwszym wrażeniu... brzmi dziwnie.
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Behemoth --> Dzięki za info. Nie omieszkam przesłuchać w najbliższym czasie :)
Reavek [ life coach ]
Odkryłem ostatnio zespół z francji, mam szczęście do Francji niedawno Adagio poznałem, nazywają się Spheric Universe Experience jak nie znacie sprawdźcie np. na yt, myślę że może się spodobać.
'Linoleum jest już między innymi na youtube. Właśnie przesłuchuję.
W pierwszym wrażeniu... brzmi dziwnie. '
Cóż, Scarsick też brzmiał dziwnie a imo świetny album. Biorę się przesłuchanie Linoleum.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Scarsick miał sporo dobrych momentów, ale nie uważam tego za jakieś dzieło sztuki. Po prostu dobry album.
Fajnie, że w PoS nie przywiązują się na stałe do jednego pomysłu, ale część z nich jest chyba ciut zbyt kontrowersyjna? Nie mówię np. o Disco Queen, które pomimo swojej pozornej łagodności miało sporo mroku, ale PoS parę razy zakręciło się na tym albumie (MMMM czy Enter Rain). Za to pierwsze trzy utwory (moim zdaniem z naciskiem na Spitfall) nadrabiały wiele wad.
Niestety Linoleum według mnie niczego dobrego nie zapowiada. Liczę, że to tylko youtube'owskie wrażenie...
Tak czy inaczej. Albumem rocku jeśli idzie o progresję jest w tej chwili dla mnie Whirlwind.
Mk4o [ Generaďż˝ ]
Jeżeli chodzi o Scarsick to jak dla mnie najlepsza jest czwórka Scarsick, Flame To The Moth, Spitfall i Disco Queen (kolejność nieprzypadkowa). I w mojej ocenie jeżeli chodzi o ten album...to im kawałek wolniejszy tym automatycznie nudniejszy. Jakby cały album był stricte Prog Metalowy to byłby koks a tak to "tylko" dobry album :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
elemeledudek ==> Interesuje Cię jeszcze ta fota?
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Jak masz to daj. Ciągle nie mam czasu aby do jakiegoś sklepu podejśc i zobaczyć. Z góry dzięki.
Backside [ Senator ]
Oprócz zachodem, proponuję się zainteresować także tym co nasi rodzimi artyści tworzyli w obrębie rocka progresywnego. A mamy się czym chwalić, oj mamy :).
Niedługo ukaże się bardzo ciekawe, 3-płytowe wydawnictwie największego polskiego zespołu rockowego - SBB. Perełka z nurtu prog- i art-rockowego - muzyka teatralna i filmowa.
Również Niemen coś takiego nagrywał i jest to kosmos, elektroniczna awangarda (część utworów można znaleźć na płytach Katharsis, Idee Fixe I i II).
smalczyk [ Senator ]
Backside ---> wspominałem już jakiś czas temu o nowym świetnym albumie Believe, ale jakoś nikt się nie zainteresowal.
Polecam też wybranie się na ich koncert już 5 grudnia w warszawskich Hybrydach - kawał świetnej muzyki za pół darmo.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Jakość niestety pozostawia wiele do życzenia, ale może coś Ci to pomoże ==>
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
No i co prog demony? :) Słyszał ktoś nowe Votum?
Pora by jakieś podsumowanie roczne zrobić, a jest O CZYM pisać.
W tej chwili mogę jedynie odesłać wszystkich tych, którzy nie słyszeli jeszcze Whirlwind aby się z tym albumem zapoznali.
Hard as Stone [ Inkwizytor ]
Nie wiem czy się wbiję do tego wątku ale ...
Behcio
Opatrzyłeś Edge of Sanity ? Dość stary projekt z Swano ...
Hard as Stone [ Inkwizytor ]
Behcio
Przy okazji mam dla ciebie kolejną grę do bloga ... ba nawet już na dysku siedzą skriny i opis ...
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Obsłuchałem ostanio nową płytkę ELOY. Puki co szaleństwa nie ma ale pomęczę chwilę to moze coś z tego wyjdzie fajnego.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Hard as Stone ==> Nie sprawdzałem Edge of Sanity, warto?
O jakiej grze piszesz? Podaj koniecznie tytuł :).
Hard as Stone [ Inkwizytor ]
Gra się zwie Orignal War .... mało popularna ale jedna z najlepszych strategii jakie wyszły na komputer ... wyszła w 2001 roku a wydało to na światło dzienne Altar Interactive
Co do Edge of Sanity ... czysta energia ... gitary wmiatają w krzesło, wokal miażdży a teksty zjadają Kostrzewskiego na śniadanie ( no może i nie ... ale jest to inny poziom ekspresji ).
Dajmy na to :
Kawałek spokojniejszy
A tu już odwrót w stronę hard rocka
Projekt który nie reprezentuje jednego oblicza metalu i dlatego mi się osobiście nie nudzi.
Zresztą powinieneś znać pana Swano z Nightingale - i tu i tu śpiewa. ( a raczej śpiewał)
Edge of Sanity nie jesteś nowym projektem. Rozpadł się zanim na dobre się zacząłem interesować metalem i gitarami. Jednak warto poznać. Zdecydowanie !
Co do gry jeszcze : ;p
https://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=621 - niestety większość zdjęć jeszcze z bety ... w razie czego jakbyś był zainteresowany to wbijaj na [email protected]
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Znam doskonale Original War (grałem w nią bodaj gdy wyszła przy XG), ale niestety ten "2001" ją przekreśla :).
U mnie recenzuję tylko gry, które pojawiły się przed rokiem 2000.
Tak czy inaczej, dzięki za zainteresowanie. \m/.
GBreal.II [ floydian ]
Muzyka może mało mająca wspólnego z prog rockiem, ale Behemoth się powinien ucieszyć:
Ulver w Polsce!
streszczenie dla leniwych:
22 lutego 2010, Kraków, klub Studio
Bilety w cenie 85 złotych (w dniu koncertu 95 zł) od 6 stycznia w TicketPro
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Niewiary-kurwa-godne!
Moje największe marzenie zostało spełnione, byle dostać bilet jak najszybciej.
I to jeszcze Kraków....
Darat [ Hard as Stone ]
Behcio
To może recenzja Tzara ? ( czy gra wydana w 2000 roku jeszcze się łapie ? ) Jeśli to to jest jeszcze sporo rzeczy do opisania. Ze swojej strony podrzucę ci parę pomysłów :
Starcraft
Knights and Merchants
Red Alert ( najwięcej godzin spędziłem swojego czasu nad Tiberian Sun)
Jagged Alliance 2
Carmageddon
Destruction Derby
Fighting Force
Syndicate
Invictus
Baldur's Gate
Lemingi
Worms
Discworld
Croc
Rayman
Redneck Rampage
Dungeon Keeper ...
To tak na szybko ... swoją drogą do tej pory bardzo ciepło wspominam gry spod szyldu Bullfrog
Sorry za offtop :P
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Dzięki za te tytuły. Na pewno wielu z nich skorzystam.
Hard as Stone = Darat = Harrvan?
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Dopiero dzisiaj przesłuchuję nowe Votum. Album brzmi nadzwyczaj świeżo.
Jeszcze nie wiem czy lepiej niż nowe Riverside, ale na pewno o wiele bardziej zaskakująco (chyba, że to złudne wrażenie "pierwszego odsłuchu").
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
A jednak kilkugodzinna sesja z Votum pozwala mi już teraz napisać erratę do poprzedniego posta.
Nowe Votum jest w porządku, ale to jednak nie ta klasa co Riverside...
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Bilety w cenie 85 złotych
No i muszę kurwa honory oddać, bo byłem pewien że poniżej setki nie zejdą : )
Ryslaw [ Patrycjusz ]
A znacie panowie grupę Animations? Chłopaki z Jaworzna, a grają tak, że spadają kapcie. Słychać BARDZO mocne inspiracje DT (albo właściwie LTE), ale i tak wrażenie robią bardzo dobre:
GBreal.II [ floydian ]
6 maja w Poznaniu w hali Arena, na jedynym koncercie w Polsce wystąpi grupa
Transatlantic
bilety już można kupować w RockSerwisie ( )
Cena: 120zł/135zł (w dniu koncertu). Na płytę i na trybuny tyle samo.
W ramach promocji nowego albumu super-grupa postanowiła po raz pierwszy w historii odbyć światową trasę z prawdziwego zdarzenia. "2010 Whild Tour" rozpocznie się w kwietniu 2010 i obejmie wiele krajów całego świata, a dzięki staraniom firmy "Rock-Serwis" zawita także do Polski!
Transatlantic "przypłynie" 6 maja 2010 do Hali "Arena" w Poznaniu, by o godzinie 20.00 rozpocząć spektakl, który bez wątpienia na długo pozostanie w pamięci jego uczestników. To będzie "An evening with Transatlantic" - trzygodzinny koncert pełen muzycznych niespodzianek, emocji, perfekcji wykonawczej i świetnych melodii. Zapraszamy!
---------------------------------------------------------------------------------------------
Ja sam za słabo znam kapelę, żeby wydawać ponad stówę za bilet (tym bardziej, że Steven Wilson powiedział we Wrocławiu, że zobaczy się z polskimi fanami "very, very soon"), ale na pewno niektórych z Was ta informacja zainteresuje :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Wiadomość smaczna, bo dla mnie Whirlwind to najlepszy album roku, ale mimo wszystko nawet gdyby koncertowały w jednym dniu najlepsze zespoły prog rockowe (tak jak i thrash/heavy metalowe*, co ma miejsce w nowym roku) to NIC nie jest w stanie przesłonić informacji o Ulverze.
* - mówiąc o tych starych dziadach "najlepsi" to naturalnie nadużycie, ale trzymajmy się formuły :).
smalczyk [ Senator ]
Super wiadomość o Transatlanticu, z pewnością będę :))
Behemoth ---> please dude :) Trzeba było byc Teatrze Wyspianskiego w zeszłym roku na Pendragonie, tak wyczesany koncert (nie dziwne zważywszy na genialna płytę i standardowo kosmiczną jakość ich występów) chyba juz sie w moim żywocie nie powtórzy ;P
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
No to się widzimy na koncercie. Też nie odpuszcze takiego wydarzenia. Swoją droga, popełniłem recenzję nowego Transatlantica na ARTROCKu. Nie sądziełem, że zdecydują sie opublikowac, ale u niespodziewanka.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
A dzisiaj pierwszy raz odsłuchuję Transatlantic na rozsądnym sprzęcie. Efekt? Rewelacja.
Obok fotka pełnego wydania ===>
Myślę elemele, że mogłeś spokojnie ocenić ten album na 10/10, choćby z tego faktu, że tegoroczny Transatlantic zjada wszelkie wydawnictwa progowe konkurencji. Ponadto właściwie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Szukanie na siłę czegokolwiek w The Whirlwind to już malkontenctwo w najgorszej odmianie... nie wiem tylko jak z tą wtórnością... dla mnie krążek brzmi świeżo.
Swoją recenzję też swego czasu skrobnąłem, albo tutaj:
Albo na Hard Rock Service, chyba też w EverMetalZine się pojawiła, ale nie mam pewności. A może to był Metalside? :P
smalczyk ==> Co mi po Pendragonie? :) Sorry, może to moja ślepa fascynacja (ale podparta krążkami Ulvera od 1998 roku), a może to okoliczności: pierwszy koncert w Polsce, w pięknym i bliskim mi mieście czy to, że Ulver to mój ulubiony zespół (paradoksalnie nie mieszczący się w dwóch głównych nurtach, które uwielbiam: progresywny rock/metal i thrash metal)?
smalczyk [ Senator ]
Że się tak zapytam - gdzie można nabyć dwupłytową edycję Whirlwinda bo wszędzie w necie widze tylko singlowe?
Behemoth ---> no to chyba rzeczywiście chodzi o ślepa fascynację ;)
Ja tam mam z TONem ;PP
Aen [ Anesthetize ]
Apropos Ulvera - Od którego albumu najlepiej zacząć z nimi przygodę? Chcę się zapoznać z tym zespołem.
Dodam że słyszałem parę piosenek, i bardziej odpowiada mi późniejsza twórczość niż wcześniejsze darcie japy (chociaż dobrym darciem japy nie pogardzę ;)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Aen ==> Pierwszym LP Ulvera nagranym w industrialowo-ambientowym klimacie jest Perdiction City z 2000 roku. Jeśli zaczniesz od tego albumu to każdy późniejszy wyda Ci się raczej słabszy (nie w takim znaczeniu, że zły, ale słabszy od PC).
Ulver po PC nagrywał z coraz większym wyciszeniem i ascezą. Tym samym takie albumy jak Blood Inside z 2005 roku i Shadows Of The Sun z 2007 roku, choć obdarzone niesamowitym klimatem i całą szerokością geograficzną muzycznej przestrzeni, to stanowią coraz to mniejsze nagromadzenie fajerwerków poszukując raczej spokojnej kryjówki.
Może w muzyce ten termin (wyciszenie) nie do końca pasuje, ale kiedy posłuchasz tych dwóch ostatnich albumów, ze wskazaniem na SotS, to zrozumiesz o czym piszę. Krążki zdecydowanie nie są dedykowane osobom wielbiącym rock'n'rolla i generalnie dużo ruchu gitarowo-perkusyjnego. Według mnie to raczej opium dla samotników, osób pragnących zamknąć oczy i przenieść się do innego wymiaru.
Możesz też sprawdzić EP-ki Metamorphosis z 1999 roku (w klimacie Perdiction City) oraz Teachings in Silence z 2002 roku i A Quick Fix Of Melancholy z 2003 roku (obie bardziej pod klimatem Blood Inside).
Nie zaczynaj od Themes From William Blake's... z 1998 roku, który powszechnie uchodzi za pierwszy rewolucyjny album Ulvera, a tak nie jest, bo ten dwupłytowy album to jeszcze kładka pomiędzy dawnym, a nowym. Oczywiście materiał niesamowity, ale przy użyciu innych środków niż przy PC.
Konkluzje:
1. Jeśli zaczniesz od Perdition City to dostaniesz niepohamowany przypływ self zadowolenia, ale na późniejszą twórczość grupy możesz patrzyć surowiej, może z zawodem?
2. Jeśli zaczniesz od Shadows of the Sun albo Blood Inside to docenisz wartość Ulvera, ale być może nie na tyle by sięgać po więcej albo by wpisać ten zespół do jakichś faworytów. Tyle, że efekt po przesłuchaniu PC byłby dwukrotnie większy niż gdybyś słuchał tego bez zaplecza innych albumów.
Mam nadzieję, że pomogłem :).
smalczyk ==> Zarówno o dwupłytową jak i o trzypłytową, którą posiadam jest raczej trudno. Na tym na trudność polega, że gdy zamówisz ten album w tej edycji będziesz musiał odczekać minimum tydzień (w przypadku dwupłytowej) i pewnie koło dwóch tygodni (w przypadku trzypłytowej).
Ja na swoją kopię czekałem właśnie około dwóch tygodni. Dzisiaj sprawdzę ten "making of...".
smalczyk [ Senator ]
Behemoth ---> ok, mogę czekać - ale gdzie to cholerstwo zamowić?
3-płytowa jest z DVD tak? Warto zapłącic nieco wiecej niż za 2-płytówkę dla tego materiału?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Aen - Słuchaj Behemotha, bo dobrze prawi.
Właściwie zacząć możesz od czego chcesz, byleby skupić sie na okresie po 2000 roku.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
smalczyk ==> Różnica w cenie jest ok. 10/15zł.
W wersji 2CD otrzymujesz:
- cd the whirlwind,
- cd z coverami,
- digipack dobrej jakości,
- wkładka z tekstami i wypowiedziami muzyków.
W wersji 2CD + DVD:
- cd the whirlwind,
- cd z coverami,
- digipack dobrej jakości,
- wkładka z tekstami i wypowiedziami muzyków,
- płytę DVD z filmem (ok. 70 minut) making of the whirlwind w oddzielnym pudełku,
- duże etui na wszystko.
Filmu jeszcze nie oglądałem dlatego nie mogę go ocenić, ale to rozszerzone wydanie robi wrażenie. Pasuje do rangi tego wydawnictwa.
A źródło?
Hm, tutaj paradoksalnie wersja 2CD + DVD jest tańsza od tej 2CD
Tutaj z kolei wersja 2CD jest tańsza aż o 28zł od tej 2CD + DVD.
Trudno za tym nadążyć, bo co sklep to inna oferta.
barejn [ El Magnifico ]
Amerykanski bezdomny dostje gitare do reki i spiewa Creep Radiohead'ów. Polecam.
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
Behemoth -> Nie przesadzałbym z zrażeniem się do Ulvera jeśli nie zacznie się ich słuchać od PC. To są dość subiektywne opinie. Moim zdaniem wybór powienien pasć na albo SotS, PC albo Blood Inside które aktualnie przesłuchuje. Póki co najlepiej podhcodzi mi SotS choć mam zamiar co nieco jeszcze ich przesłuchac.
ZgReDeK [ Wredne Sępiszcze ]
Sethan [ Level: 30 - Mapex VX Fusion ]
Behemoth -> Nie przesadzałbym z zrażeniem się do Ulvera jeśli nie zacznie się ich słuchać od PC. To są dość subiektywne opinie. Moim zdaniem wybór powienien pasć na albo SotS, PC albo Blood Inside które aktualnie przesłuchuje. Póki co najlepiej podhcodzi mi SotS choć mam zamiar co nieco jeszcze ich przesłuchac.
To ty jezcze nie wiesz, że Behemoth generalnie lubi pisać różne bzdury wyssane z palca i nie poparte żadnymi argumentami ?
Ulver to taki zespół, który rzadko wydaje słabe płyty. wydaję mi się, że nie ma znaczenia od czego zaczniesz - albo pokochasz Garma albo i nie. Wyjątkiem chyba będzie tylko 3 płyta z siarczystym, garażowym blackiem :>
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sethan ==> Ja zacząłem od SotS, ale dzięki temu doszedłem do PC i album mnie pozamiatał.
Musisz przyznać, że jednak ostatni album Ulvera różni się ZNACZĄCO od Perdition City także z tym wyborem to może być różnie. Niekoniecznie przy SotS styl Ulvera może przypasować Aenowi.
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
ZgReDeK --> No tak, ale czasem po prostu muszę zabrać swój głos i sprostować kilka rzeczy ;>
Niekoniecznie przy SotS styl Ulvera może przypasować Aenowi.
Tego nie wiesz i tego nie wie też Aen który dopiero po odsłuchu stwierdzi czy mu podchodzi czy nie.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sethan ==> Nie wiem co twój wafel napisał, ale słabo ci to prostowanie wychodzi.
Sethan [ Mapex VX Fusion ]
^Ale do kogo Ty teraz pijesz człowieku? Focha strzelasz bo ktoś może mieć inne zdanie niż Twoje? Normalna wymiana zdań a Ty już się napinasz. Nigga, please.
Aen [ Anesthetize ]
Nie drapcie się dziewczyny! ;)
Przesłuchałem Perdition City - Rewelacja. Czegoś takiego właśnie szukałem. Steven Wilson, Mikael Akerfeldt i Mariusz Duda jednak nie starczają do pełni szczęścia :) Album jest świetny.
Obecnie skaczę po YT i na razie moim faworytem wśród numerów Ulver jest Blinded By Blood. Miazga, zwłaszcza w stanie poroślinnym.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
W stanie poroślinnym to nawet St. Anger dobrze wchodzi :D.
Aen [ Anesthetize ]
Beh - Bez przesady, chyba po jakimś nasyconym chemią gównie.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Może jakieś małe podsumowania sceny progresywnej tego roku?
+++ Transatlantic "The Whirlwind"
++ Riverside "Anno Domini High Definition"
++ Guilt Machine "On This Perfect Day"
++ Dream Theater "Black Clouds & Silver Linigns"
++ Nosound "A Sense Of Loss"
+ Porcupine Tree "The Incident"
+ Steven Wilson "Insurgentes"
+ Votum "Metafiction"
+ Indukti "Idmen"
+ Redemption "Snowfall On Judgement Day"
+/- Katatonia "Night Is The New Day"
+/- Pain Of Salvation "Linoleum"
Najważniejszym wydawnictwem tego roku dla mnie jest oczywiście "The Whirlwind". Nie jest to żadną niespodzianką, bo album to niezwykły, w 101% spełniający moje oczekiwania (dodatkowo mocną pozycję nowego Transatlantic buduje drugi krążek).
Wysoko oceniam też nowe Riverside i Dream Theater, a więc firmy uznane. O ile przy albumie tego pierwszego zespołu "ochy i achy" rozłożyły się dosyć równomiernie (zresztą całkiem słuszne), o tyle DT zebrało kilka niejednoznacznych opinii. Dla mnie już pół godziny (A Nighmare To Remember i The Count Of Tuscany) zrobiły niesamowite wrażenie, a nie można też pomijać jeszcze przynajmniej dwóch utworów z tego krążka (najgorzej chyba wypadł ten twór sklejony z kilku wcześniejszych utworów), no i fajnych coverów.
Wyrazy uznania też dla zaskakującego Guilt Machine oraz dla minimalistycznego, ale i pięknego Nosound. Kilka pozostałych ważnych pozycji nie zawiodło, ale też nie dostarczyło ogromnych wiwatów. Za to więcej spodziewałem się po nowej Katatonii jak i po nowym Pain Of Salvation (to co prawda EP-ka, ale szokująco w złym kierunku).
Mimo wszystko nie klasyfikowałem Mastodona i Voivod, bo przy tych zespołach o wiele więcej odczuwam metalu czy rocka aniżeli progresji (nawiasem mówiąc: oba wydawnictwa bardzo udane).
Efekt jest taki, że Grand Prix za osobowość roku przyznałbym panu co się nazywa Roine Stolt, nie tylko z wkład do The Whirlwind, ale i za Wall Street Voodoo (tyle, że to album bodaj z 2007 roku, ale ja odkryłem go dopiero w tym roku). Zresztą polubiłem Szwecję, z której też wydobyłem Who's The Boss In The Factory, ubiegłoroczny krążek Karmakanic.
smalczyk [ Senator ]
Behemoth ---> od siebie dodam:
++ Marillion 'Happiness is the road' (zapomniec o gigantach - wstyd!!:)
++ Believe 'This bread is mine'
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Szczerze mówiąc nigdy nie wgłębiałem się w twórczość Marillion. Na pewno kiedyś przyjdzie czas by to nadrobić.
Tak czy inaczej ten album jest z 2008 roku ;).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Obejrzałem ten film "The Making Of The Whirlwind". Odczucia mieszane.
Jednak trwa on 104 minuty, a nie jak myślałem około 70-ciu. Pierwsza część (około godziny) to spotkanie całej czwórki i wyjazd do domu, w którym zaaranżowane jest mini studio należące chyba do Neala Morse'a. Panowie w tej części filmu nagrywają dema, trochę jammują i generalnie rozmawiają o konstrukcji nowego krążka. Oczywiście znalazła się w tej części filmu cała grupa wypowiedzi każdego muzyka oraz kilka luźniejszych spraw, m.in. podczas gdy Trewavas, Stolt i Morse jammowali Portnoy bawił się komórką (czy czymś podobnym) i skomentował to w ten sposób, że tworzy właśnie artworki na nowy album Dream Theater :)).
W drugiej części filmu przedstawiony jest już przede wszystkim Neal Morse tworzący w Nashville oraz przy zagranicznym spotkaniu z Portnoyem (w Niemczech podczas trasy DT). Jest także w tej części przedstawione miksowanie albumu i generalnie prace studyjne.
Właściwie najwięcej w tym filmie Morse'a i Portnoya (dialogi, tworzenie muzyki). Najmniej chyba Stolta, ale Morse tłumaczy po pierwszej części filmu, że Roine poleciał do Szwecji nagrywać swoje sekcje, tak samo Pete do Anglii. O ile Trewavas jest dosyć żywym człowiekiem, o tyle Stolt wydaje się wycofany... odzywa się tylko w odpowiednich momentach, bez jakichś szalonych spontanów.
Finałłum album powstawał w ten sposób, że w pierwszym etapie panowie nagrali kilka demówek, określili swoją wizję tego projektu, napisali teksty i część właściwego materiału, a potem się rozjechali do domów i kontaktowali via internet.
Dużo dla fanów, ale mimo wszystko w równych dawkach całą czwórkę, bo chyba problemu nie stanowiłby podłączenie się z kamerami do Szwecji czy do Anglii...
smalczyk [ Senator ]
Behemoth ---> nie znac jednego z filarów prog-rocka to wstyd mocium panie :)
Masz rację, zasugerowałem się koncertem wiosennym, a przeciez album wyszedł pod koniec 2008 - my bad :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Coś tam słuchałem, ale nie na tyle by się o twórczości grupy wypowiadać :).
Za chwilę ma ukazać się pierwsze DVD Riverside. Raczej w to zainwestuję, bo Riv się na koncertach wyrobili, ale z tego co pamiętam to jeszcze w trasie promującej Second Life Syndrome na koncertach nie byli zbyt innowacyjny. Szczególnie raził Grudziński, który w ogóle się nie wypuszczał z solówkami, grając pod "studio". No, ale to już na szczęście przeszłość.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Pod pierwszymi czteram pozysjami podpisuję sie obiema rękami.
Porcupine Tree meczyłem przez świeta, i do uteoru numer 5 dodaje jeszcze ostatnie czery utowty ze suity. Reszta nadal nie łapie za ucho.
Po Indukti spodziewałem sie jednak czegoś innego....spokojniejszego, etetycznego, nieuchwytnego.....tego "czadu" nie przyswajam niestety.
Solowy Wilson faktycznie doskonały.
Brakuje mi tutaj gdzies na poczatku GAZPACHO. Ewidentnie płyta doskonała i razem z poprzednią NIGHT stanowiąca pozycje obowiązkową!!
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Orientujecie się jakie premiery zespołów grających prog rocka są zapowiedziane na następny rock? Bo z tego co się orientuje jedynie Tool coś tam nagrywa, ale z bardziej klasycznych zespołów naprawdę trudno coś dobrać. Będzie jakiś zastój czy undergroundy wychodzące z cienia?
ele ==> Jakieś linki? Nawet wikipedia nie rozpoznaje tego GAZPACHO :)).
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Jeśli chodzi o najlepsze progrockowe albumy roku, to jak dla mnie bezdyskusyjnie rzucające konkurencję na kolana:
Beardfish - Destined Solitaire
Steve Hackett - Out of the Tunnel's Mouth
Dwa świetne krążki. Reszta z tego co słuchałem w mniejszym lub większym stopniu nużąca, tudzież irytująca, chociaż kilka zaległości mam jeszcze do nadrobienia. Transatlantic oceniam tylko na mocną szkolną czwórkę, podobnie The Underfall Yard - Big Big Train czy Wobbler - Afterglow.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Behemot, no prooosze cie, nie rób wiochy ;)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Nowe Lunatic Soul już zapowiedziane. Pierwsza płytka była "taka sobie", choć przeważały pozytywne odczucia. Mariusz jest zdolny i raczej nic słabszego spod jego rąk nie wyjdzie.
Mimo wszystko nazwa "dyptyk" brzmi słabo :).
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Z nowym rokiem aktywnośc wśród progfanów spadła?
NIe wiem na ile to podpada pod progresive, ale bardzo mi sie spodobała nowa płyta SONATA ARCTICA - DAYS OF GRAYS. Jak poprzednie wydawnictwa zespołu nie szczególnie mnie wzruszały, tak ta plytę katuje bez przerwy od kilku tygodni.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Ja się przekonałem do nowego Pain Of Salvation (tzn. Linoleum) i w tej sytuacji pozostaje mi tylko odliczać dni do Road Salt. Zacząłbym to robić, ale niestety dzień premiery nie został jeszcze wyznaczony. Poza tym (i nowym Lunatic Soul) jestem poza tematem.
Zaczynam tęsknić za poprzednim rokiem.
smalczyk [ Senator ]
W tym miesiącu wyszła po 12 latach przerwy nowa płyta Mr.Gil - Skellig.
Mirek zaprosił do tego projektu starych kumpli z Collage oraz swego młodego podopiecznego z Belive Karola Wróblewskiego, by nagrac bardzo fajnie brzmiącą muzykę, tym razem z tekstami po polsku.
Kto jest fanem gitarowych cudów Gila okraszonych ciekawymi aranżacjami - polecam.
smuggler [ Advocatus diaboli ]
Nie wiem czy nie odkrywam tutaj wlasnie kola i ognia :) ale z lat 70-tych XX wieku i z poczatkow 80-tych warto posluchac zespolow Kansas (ciekawe aranze ze skrzypcami) oraz United Kingdom. "Odkrylem" tez po dluzszym niesluchaniu pierwsza plyte Abraxas i "Kameleon" znow gosci na mojej plajliscie. :) Byl czas, ze wydawal mi sie straszliwie pretensjonalny ale znow go polubilem. Pamietam jeszcze jak po raz pierwszy "zapuscil" go Tomek Beksinski tak okolo polnocy, wiele lat temu...
A z polskich klasykow lat 70 XX wieku - SBB... ciagle dobre. Backside, tobie sie powinno spodobac, bo duzo jazz rocka i progresow naraz. :)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Właśnie przesłuchuję nowe Jon Oliva's Pain. Po dwóch kawałkach brzmi świetnie.
Nie wiem czy to będzie nadużycie, ale momentami czuć ducha Queen ;-), a manipulowany klimat utworów i jego mroczne odbicie tworzą naprawdę dobry... festiwal. Muszę się temu przyjrzeć bliżej.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Nowe Pain Of Salvation pt. Road Salt ukaże się ostatecznie... w dwóch wersjach. To chyba aż nadto wypełni oczekiwanie po ostatnim krążku grupy.
Pierwszy album pt. Road Salt 1: Ivory ma pojawić się w okolicach maja, zaś drugi pt. Road Salt 2: Ebony ma pojawić się w okolicach sierpnia. Wcześniej poznamy też nowego singla grupy zatytułowanego "Sisters".
Świetna sprawa.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Kilka zapowiedzi:
*RPWL - The Gentle Art Of Music (składanka)
*Acute Mind - s/t (polski debiucik)
*Dommin - Love Is Gone (kolejny debiucik, ale tym razem z USA)
*Wolverine - Communication Lost (może być na wypasie, Szwedzi dają radę, a to u nich rzadkość, bo szwedzka scena progresywna przesiąknięta jest przede wszystkim rockiem, a nie metalem)
*Royal Hunt - X (też prog metal, ale w tym wypadku z Danii)
Ponoć Symphony X ma też coś w tym roku wydać.
W sumie trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pod kątem progresji rok 2010 na razie nie dostarczył tylu emocji co poprzedni. Mnie by satysfakcjonowało jakieś nowe wydawnictwo z Lucassenem albo Wilsonem w creditsach, ale nie zanosi się na to. Dobrze, że PoS wyda podwójny album.
GBreal.II [ floydian ]
do tego Rush 2.0, czyli nowy album Coheed and Cambria (chociaż utworzy udostępnione na MySpace są trochę inne od dwóch poprzednich albumów, więc chyba Claudio Sanchezowi znudziło się bycie liderem drugiego Rush) wychodzi mniej więcej za miesiąc.
Odnoszę wrażenie, że lata parzyste sprawiają wrażenie mniej efektownych jeżeli chodzi o progresywne nowości. Wydaje mi się, że główny wpływ na taki stan rzeczy mają dwuletnie interwały w wydawaniu nowych albumów przez dwóch najważniejszych w tym gatunku - Porcupine Tree i Dream Theater.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Może coś w tym jest, bo efektowne premiery zawsze pociągają za sobą zainteresowanie całym gatunkiem. Tym niemniej zarówno DT jak i PT nagrywają od jakiegoś czasu "zaledwie" dobre lub porządne krążki, kilka progresywnych gigantów zdążyło się w poprzedniej dekadzie rozpaść ;-), a potencjalni następcy nagrywają mniej więcej w rocku premiery tych najbardziej znanych zespołów.
Szczerze mówiąc to liczyłem w 2010 na coś prog rockowego ze Szwecji (nie liczę nieokiełznanego Pain Of Salvation). Myślałem, że Karmakanic coś nagra, ale raczej się na to nie zanosi (zespół mocno koncertuje, a na koncertach nic nowego nie zagrali), ewentualnie The Flower Kings, ale też nic na ten temat nie słyszałem aby zespół coś nagrał. Liczyłem, że w ostateczności Roine Stolt pomyśli o jakimś solowym albumie, ale nic z tego pewnie nie będzie.
Kaipa wydała kilka dni temu nowy album pt. "In The Wake Of Evolution", ale bardzo trudno mi podejść do materiałów tego zespołu już bez Roine'a w składzie. Może sięgnę z braku laku ;-).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Z tego co zauważyłem Seventh Wonder też coś nagrywają. Nie wiem czy ktokolwiek kojarzy... :-).
Słyszałem też, że obiecująco wypadł debiut młodej polskiej formacji ukrywającej się pod nazwą Terminal. Pierwszy krążek zespołu nazywa się "Tree Of Lie" i chyba trzeba będzie go odsłuchać, bo w Polsce to i tak rzadkość jeśli chodzi o progresywny metal. Może ktoś z czcigodnych forumowiczów już miał przyjemność usłyszeć ten album?
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Blazkovitch w swoim wątku poświęconym premierom 2010 w rocku i metalu poinformował, że Anathema wyda nowy album w tym roku. Cytuję: "Ósmy studyjny album grupy będzie nosił tytuł "We're Here Because We're Here", a w listę utworów wejdą:
1. Thin Ai
2. Summernight Horizon
3. Dreaming Light
4. Everything
5. Angels Walk Among Us (feat. Ville Valo)
6. Presence
7. A Simple Mistake
8. Get Off, Get Out
9. Universal
10. Hindsight
Premiera: 31.05."
Sporo też w planach ma Marillion, ale nic w studio. Jakieś koncertówki, akustyczne wersje kawałków, itd.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Marillion w ogóle cos sie ostatnio rozdrabnia a jeśli chodzi o premierowy materiał jakos w moim odczyciu sie nie przykładają. Nie wiem dlaczego, ale od czasu ANORAKOFOBII (pewnie źle napisałem) chemia między nami nie teges.
Jeśłi szukacie czego z Wilsonem w creditsach, to polecam:
Wiem, dość to egzotyczne, ale juz mam zamówioną ich ostatnią płytę i niecierpliwie jej oczekuję. Naprawde doskonała muzyka.
smalczyk [ Senator ]
elemeledudek ---> w sensie, że robia albumy koncepcyjne? :)
Mnie ostatnia dwupłytkówka bardzo przypadła do gustu (podobnie jak świetny koncercik:), więc myślę, ze nie tak z nimi najgorzej.
Choc ewidentnie Hogarth chyba trochę poszukuje czegos innego poza pracą z Marillion, czego wyrazem jego solowe występy.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Sprawdziłem wspominany wcześniej album pt. "Tree Of Lie" zespołu Terminal.
Muszę przyznać, że dla mnie to jest rewelacja. O wiele więcej w nim soczystości rockowo-metalowej, aniżeli progresywnych uniesień, ale tak naprawdę trudno jakoś skategoryzować ten album, bo licznych (i częstych) odwołań nie tylko do progresji, ale i do industrialu oraz jazzu jest w nim co niemiara. Grzech nie poznać.
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Kurcze, a mmiałe to ostatnio w rece w jakimś sklepie i sie zastanawiałem czy warto. Trzeba bedzie spróbować.
Ja tymczasem mogę chyba polecić po kilku przesłuchaniach JON OLIVA'S PAIN - FESITVAL. Kawał dobrej muzy z konkretnym i zadziornym wokalem. Prawie cały album mozna posłuchać na YOUTUBE.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Pisałem powyżej o nowym krążku Jona Olivy. Jakoś wcześniej nie interesowała mnie jego twórczość, ale Festival ma w sobie coś przyciągającego. Nie wiem, może ten mroczny cyrkowy klimat? Utwory pozornie oparte na kilku szybkich riffach, ale jak się w nie głębić to można popłynąć. Moment "rozprężenia" w Afterglow wgniata w ziemię. Album na tyle mi się spodobał, że nawet go kupiłem w oryginale.
Czasami można coś fajnego przeoczyć. Ja się zasugerowałem opiniami, że ostatni solowy album Jamesa LaBrie jest bardzo podobny do Octavarium DT, a to bardzo krzywdząca opinia. Oszaleć można:
Jeden z najbliższych zakupów.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Jeszcze w tym roku ukaże się nowy album The Pineapple Thief. Siódmy studyjniak grupy będzie nosił tytuł Someone Here Is Missing. Okładka ==>
Tracklista:
Nothing At Best
Wake Up The Dead
The State We’re In
Preparation For Meltdown
Barely Breathing
Show A Little Love
Someone Here Is Missing
3000 Days
So We Row
Nie wiem kiedy dokładnie premiera... w maju?
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Niebawem ukaże się trzeci długograj norweskiego ARK zatytułowany Aradiokaos. Kojarzy ktoś? :D.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Jest już tracklista pierwszego Road Salt PoS:
1. "No Way"
2. "She Likes to Hide"
3. "Sisters"
4. "Of Dust"
5. "Tell Me You Don't Know"
6. "Sleeping Under the Stars"
7. "Darkness of Mine"
8. "Linoleum"
9. "Curiosity"
10. "Where It Hurts"
11. "Road Salt"
12. "Innocence"
Nie mogę się doczekać. Dla mnie o najważniejsza premiera w progu tego roku.
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Właśnie ukazał się na rynku czteropłytowy box zespołu Caravan. Polecam wszystkim, szczególnie tym, którzy jak ja, kompletnie nie kupują współczesnego rocka progresywnego (jako zasadniczo wtórnego i mdłego).
elemeledudek [ Generaďż˝ ]
Pod załaczonym linkiem mozna przesłuchac całego nowego albumu doskonałeko ślaskiego zespołu DIVISION BY ZERO. Moim zdaniem jest szansa na kolejna polska gwiazdę. Oczywicie zagranicą, bo u nas sie dobrej muzyki nie promuje.
Aen [ Anesthetize ]
Porcupine Tree zagrają w Łodzi
17 lipca Steven Wilson z kolegami zagra koncert w Łodzi w Klubie „Wytwórnia” (Toya Studios) przy ul. Łąkowej 29 o godz. 20.00. Więcej szczegółów wkrótce.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Czy kojarzy ktoś może projekt o nazwie Black Country Communion? To kolejny punkt w tym ostatnio modnym kierunku na supergrupy. Zwróciłem uwagę przede wszystkim na chyba najmniej znanego z tego projektu Dereka Sheriniana, byłego klawiszowca Dream Theater. Zastanawia mnie czy można się spodziewać po tym jakiejś muzyki progresywnej czy coś dla fanów rdzennego rocka?
Poza Sherinianem w grupie są jeszcze wirtuoz gitary Bonamassa, młody Bonham i Glenn Hughes.
...
Aen ==> Gdzie te szczegóły? :>
radonix [ Pretorianin ]
Zespół: maudlin of the Well (nazwa pisana jest poprawnie, z małej litery)
Płyta: ''Part The Second'' (to czwarty album w dorobku tej grupy)
Sieć: (płyta w całości udostępniona fanom, za darmo; do wyboru mp3, wav 16-bit, flac-24-bit ; transfer ok. 1MB/sek!)
Moja subiektywna ocena: 9/10. Rewelacyjna, inteligentna, ambitna muzyka, z pogranicza... hmmm... prog/jazz/post rock'a.
Warto więcej poczytać na progarchives.com. Polecam. Po kilku odsłuchach - gwarantuję - zaczniecie szukać pozostałych albumów ;-)
(choć na sklepy, w naszym kraju, raczej nie ma co tu liczyć).
Dycu [ zbanowany QQuel ]
O, nie wiedziałem że maudlin coś nowego nagrał, trzeba będzie przesłuchać, chociaż wspominając poprzednie albumy powinno być ok, do tej pory wszystko trzymało równy, wysoki poziom.
Aczkolwiek próba wciśnięcia ich w ramy jakiegokolwiek gatunku to chyba walka z wiatrakami - toż tam jest wszystko ; )
Tak czy siak - dzięki za informacje : )
szymonmac [ Legend ]
radonix
Wow, dzięki za informację. Album jest naprawdę niesamowity. W najbliższym czasie na pewno sprawdzę ich pozostałe albumy.
I rzeczywiście - nijak nie da się tego zaszufladkować do jednego gatunku :P
radonix [ Pretorianin ]
>>> ...nie wiedziałem że maudlin coś nowego nagrał...
No, takie to nowe już nie jest. To rok 2009.
Cały problem w tym, że na takie COŚ trafia się z reguły przypadkiem.
Szkoda, że taka muzyka nie jest odpowiednio promowana...
Aha - polecam wersję 24-bitową [FLAC] !
xmajorx [ Gladiator ]
Ostatnio odnalazłem dość ciekawą brytyjską kapelę z nurtu prog rocka/metalu o nazwie Enochian Theory. Chłopaki nagrali już wcześniej dwa albumy, teraz przychodzi czas na ich nową płytkę zatytułowaną "Evolution: Creatio Ex Nihilio".
Kilka utworków dostępnych jest na myspace pod tym adresem -->
Osobiście uważam ich muzykę za całkiem miłą dla ucha, widać, że mają własne pomysły i nie kopiują ich na siłę od powszechnie znanych gigantów muzyki progresywnej.
Pod koniec września przyjeżdżają do Polski, będą w Knurowie i Opolu.
Backside [ Senator ]
W ostatnich miesiącach miała miejsce przepotężna ofensywa reedycja progrocka z lat '70. Na Allegro i w odpowiednich sklepach można było znaleźć masę cedeków z porządnymi, grubymi bookletami:
Od siebie polecam:
- brytyjskie Khan - Space Shanty, pełne gitary i hammonda nagranie gitarzysty grupy Gong - Steve'a Hillage'a
- Soft Machine - Bundles - późny album legandarnego brytyjskiego jazzrockowego zespołu z genialnym gitarzystą - Allanem Holdsworthem
- Alquin - The Montain Queen - holenderski prog przypominający Camela, fantastyczny poziom gry
- Demon Fuzz - Afreaka! - mieszanka rocka, bluesrocka, lekkiej progresji i afrykańskich elementów. To jeden z tych albumów, który włącza się rano na rozbudzenie i chce się żyć :).
Dycu [ zbanowany QQuel ]
radonix - Patrząc na to że ostatni album był z którego? 2000? 2001? To jest to cholernie nowe ; )
radonix [ Pretorianin ]
>>> ...w odpowiednich sklepach można było znaleźć masę cedeków...
Odradzam zakupy w sklepach ''Nie Dla Idiotów'' - ostatnio widziałem na półce album PREMIATA FORNERIA MARCONI 'Photos Of Ghosts', wznowione właśnie przez Esoteric Recordings w b.r., za - bagatela: 73 zł !!! (w Rock-Serwis ok. 50 zł. - przy czym Rock Serwis ma w tych pięciu dychach zapewne z 10 zł czystego zysku!).
Pazerni debile.
Hasło na dziś: ''Nie dla MM'' ;-)
PS.: A swoją drogą tę płytę P.F.M. polecam gorąco: daję lekko 11/10. Absolut.
@ Backside
Oprócz takich arcydzieł, ajk KHAN 'Space Shanty', mogliby zdobyć licencje i wydać re-edycje np. INDIAN SUMMER czy też ARZACHEL.
Śledzę ich wznowienia i podziwiam - naprawdę się starają, a co do cen, to też raczej nie można narzekać...
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Ależ powyciągaliście underground :-). No, ale z tych "bardziej znanych" (ewentualnie może z genezą metal, a nie rock) zespołów mało w tym roku premier. Sprawdźmy...
Styczeń:
Ihsahn "After" (dosyć kontrowersyjnie przypisywać Ihsahna do progresywnego nurtu, ale myślę, że zgodzą się z tym osoby, które ten krążek usłyszały, poza tym to dość pojemny gatunek, w którym wiele nowych ihsahnowych kompozycji mogłoby spokojnie do niego wejść)
Luty:
Jon Oliva's Pain "Festival"
Kaipa "In The Wake Of Evolution"
Marzec:
Terminal "Tree Of Lie" (świetny polski debiut, miks gatunków, ale ze wskazaniem na art/prog)
Cathedral "The Guessing Game"
Maj:
Pain Of Salvation "Road Salt One" (totalnie in minus)
Czerwiec:
Nook "The Stand" (kolejny świetny polski debiut)
Acute Mind "Acute Mind" (j/w, ale panowie i pani chyba trochę za dużo pożyczyli od bardziej znanych kolegów)
Lipiec:
Anathema "We're Here Because We're Here"
Sierpień:
Iron Maiden "The Final Frontier" (...kłócimy się?)
Wrzesień:
James LaBrie "Static Impulse" (nie mogę się doczekać)
Luzer [ Music Addict ]
Polece od siebie albumik Disillusion - Back to Times of Splendor
Pare lat minelo i nadal bardzo chetnie wracam
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
O! Ominela mnie nowa Anathema, bedzie sie trzeba zapoznac :>
O IM jeszcze sie wypowiem, nic Kruku nie pekaj :p
Aen [ Anesthetize ]
Anathema naprawdę mnie pozytywnie zaskoczyła, fajny uspokajacz.
Backside [ Senator ]
radonix ---> Rock Serwis nawet pourządzał serie obniżek tych nagrań. Część nówek można kupić za 38zł. Ale 73 w MM to faktycznie zdzierstwo.
A licencje na Indian Summer albo Arzachela też pewnie zdobędą. Widać, że wydawnictwo ma niezły rozmach i nie boi się zapełniać niszy. Też dobra sprawa, że nieraz samym muzykom zależ, co widać np. po Hillage'u, który pisze esej do wszystkich wznowień CD i DVD - sądzę, że za Arzachela też się kiedyś zabierze :).
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Arjen Lucassen nie odpuszcza! Już w listopadzie nowe nagranie sygnowane nazwiskiem tego Pana tym razem w zespole Star One. Będzie to drugi studyjny album grupy po ośmioletniej przerwie zatytułowany Victims Of The Modern Age. Ach, Lucassen i listopad... cóż to za zestaw...
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Luzer - A "Gloria" przesłuchana : )? Poza jednym, czy dwoma utworami trzyma naprawdę poziom pierwszego albumu. Szkoda że Disillusion nie wydali nic poza tym : )
Bagatela jeżdżący na kangurach panowie z "Alchemist" coś tam bąkają o jakiejś epce, nie wiem o co chodzi, ale mam nadzieję że rozrośnie się to do kolejnej płyty, bo słuchanie w kółko poprzednich albumów się nudzi po latach : )
Reavek [ life coach ]
[248] :O Dzięki za info, bardzo dobre info.
Pewnie mało znany w Polsce, ale co się dziwić wydali jeden album (bardzo dobry moim zdaniem) zespół grający metal progresywny, czyli Darkwater zamieścił sample nowych kawałków które trafią na album 'Where Stories End' ma się ukazać 13 listopada.
Mam gdzieś sample, bo zawsze psują mi odbiór płyty. Album już zamówiłem, trzeba wspierać 'młode' zespoły. Ja polecam zapoznać się z ich depiutanckim albumem czyli "Calling the earth to witness".
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Roger Waters kończy dzisiaj 67 lat ;-).
radonix [ Pretorianin ]
Roger Waters - wg mnie to chyba najważniejsza postać w P.F.
Ale to chyba towarzystwo doskonałych muzyków powodowało, że błyszczał na muzycznym firmamencie - po odejściu z Pink Floyd jego gwiazda jakoś zgasła, wypaliła się...
Ciekawe, czy powiedział już w muzycznym światku ostatnie słowo?
Inni też tak mieli: np. Ronnie James Dio, dopóki grał w Rainbow czy Black Sabbath, tworzył ponadczasową muzykę - po przejściu ''na swoje'', jakoś zaniemógł.
Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]
Gadanie, solowa Amused to Death jest jedną z najlepszych rzeczy, jaką Waters kiedykolwiek zrobił (inna sprawa, że świetnie sobie dobrał muzyków, m.in. Jeffa Becka). Poza tym robienie z członków PF wybitnych instrumentalistów, to gruba przesada (dość wspomnieć o Masonie). Prawdą natomiast jest, że od dawna nic ciekawego Waters to powiedzenia nie ma, czego najlepszym potwierdzeniem była żenująca "Ça Ira".
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
Wydaje mi się, że trudna (niemożliwa?) pozostaje do oceny "ilość" wkładu wniesionego przez Watersa i Gilmoura do Pink Floyd w najlepszym okresie dla tej grupy. Obaj byli najważniejszymi postaciami w zespole, od konstrukcji po wykonania, ale obaj też pod szyldem Floydów nagrali dwa, moim zdaniem, przeciętne krążki: The Final Cut (Pink Floyd Watersa) i A Momentary Lapse Of Reason (Pink Floyd Gilmoura). Tyle, że Gilmour przy dużym wsparciu Wrighta i Erzina nagrał jeszcze genialne The Division Bell, wspaniały i równie niedoceniony album :-).
A solo Waters nagrał kilka fajnych albumów, zarówno ten wspominany przez HS jak i Radio K.A.O.S., które w korespondencyjnym pojedynku z Floydami z tego roku wychodzi chyba na atrakcyjniejszą pozycję :-).
radonix [ Pretorianin ]
@: ''...solo Waters nagrał kilka fajnych albumów...''
No właśnie. Fajnych. Moim zdaniem: tylko fajnych.
Nie wywołały spodziewanego muzycznego trzęsienia ziemi (choć niczego złego zarzucić im nie sposób, po prostu solidne rzemiosło).
Z ciekawości zerknąłem na strony progarchives.com. Więszość oceniających ostro potraktowała dzieła Waters'a (przyznam: patrząc na te noty, trochę byłem zaskoczony).
Choć, między Bogiem a prawdą, ''Ciemna Stona Księżyca'' może być tylko jedna, unikalna i niepowtarzalna. Przynajmniej dla mnie.
I niech tak już pozostanie... ;-)
szymonmac [ Legend ]
Wow, wchodząc na forum myślałem, że ktoś już o tym napisał (Tak, mówię o Kruku ;p), ale...
Mike Portnoy opuścił Dream Theater.
"Zrozumiałem jednak, że Dream Theater zaczyna mnie wypalać. Dlatego muszę odpocząć od Dream Theater, by móc pozostać w przyjaźni z resztą zespołu i zachować ducha i inspirację Dream Theater. "
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
...nie wierzę
xmajorx [ Gladiator ]
Szok, Dreamy bez Mike to nie będzie to samo. Ciężko będzie go zastąpić.
Behemoth --> Myślę, że Portnoy trochę odpocznie i wystartuje z własnym projektem. Rzeszę fanów ma zapewnioną na samym wstępie.
Wracając do Dreamów, to jestem ciekawy czy nowy perkusista będzie miał w kapeli coś do powiedzenia i czy jego obecność jakoś wpłynie na styl nowych albumów. Szczerze mówiąc... mam nadzieję że tak ;)
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
A jednak to prawda. Odważna decyzja, bo Transatlantic to jednak super grupa, której członkowie skupiają się przede wszystkim na swoich zespołach i wracają do niej przy wolnych okazjach, a przecież w AS Portnoy też raczej nie będzie na stałe. Tym niemniej cieszy mnie niezmiernie fakt, że Dream Theater już w styczniu 2011 mają zamiar zabrać się za nowy album. Ciekawe kto zasiądzie za bębnami? Hehe, Gavin Harrison? :-)
Najlepsze, że na filmiku dokumentującym powstawanie ostatniego albumu Transaltantic Portnoy przy którejś okazji żartował, że tworzy artworki na nadchodzący album DT.
Behemoth [ Rrrooaarrr ]
New one:
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10640021&N=1
Tu się trochę duszno zrobiło.