GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Konsole i warunki nie sprzyjające powstawaniu społeczności

06.07.2009
12:27
[1]

neozes [ Generaďż˝ ]

Konsole i warunki nie sprzyjające powstawaniu społeczności

Dla tych co nie będzie im się chciało czytać ściany tekstu - streszczenie:
Poruszam kwestie konsol i ich negatywny wpływ na społeczności, które się tworzą wokół gier, a raczej mają kłopot się wytworzyć. Tekst argumentuje dlaczego tak uważam i co przyczyniło się do pojawienia się takich myśli.

Tak się ostatnio zastanawiałem nad akcją protestu przeciwko wydaniu kolejnej odsłony L4D po zaledwie pół roku (chyba?) od debiutu pierwszej części. Z początku uznałem to za dziwne zachowanie, z lekką tendencją w stronę głupoty, potem jednak coś mnie olśniło i zmieniłem opinie na temat tej akcji.
Mam wrażenie, że konsole z całym mnóstwem dobrego, które nam przyniosły w tej generacji, to po części dzięki MS, to po części dzięki Sony i Nintendo, to przyniosły ze sobą również jeden bardzo "niefajny" w moim odczuciu trend. Nazwałem go "sequelowaniem", czyli wypuszczanie w bardzo krótkim odstępie czasu kolejnych części gry danej serii/marki. Gdzie w przypadku gier, które kładą duży nacisk na SP, lub są skierowane stricte na SP jest to świetne rozwiązanie, gdyż daje nam więcej świetnych przygód naszej ulubionej gry, to w przypadku gier, których istotna siła leży w rozgrywce multiplayer, uważam ten trend za szkodliwy i demotywujący.

Piszę to wszystko z punktu osoby, która ceni sobie gry MP, za to że łączą ludzi, budują społeczności, tworzą swojego rodzaju subkultury rządzące się swoimi prawami. Światy te powstają latami, różne ich elementy ulegają ewolucji i doskonaleniu, czyniąc je w efekcie tym czym są - wspaniałą społecznością.
Wypuszczanie nowej odsłony gry, która wokół siebie buduje taką społeczność, rok lub dwa, nawet trzy po wydaniu pierwszej części psuje ten cały proces. Counter Strike, Starcraft, Warcraft, Diablo, UT i różne gry MMO nie byłby dziś tym, czym są, gdyby nie ten długi okres czasu w którym ta społeczność mogła powstać i dojrzewać.

Odechciewa się człowiekowi prowadzić klan, budować spójną dobrze funkcjonującą grupę ludzi, angażować się w uniwersum danej gry i różne kwestie poboczne z tym związane, jeżeli ledwie po roku czasu już słychać ogłoszenia dotyczące kolejnej odsłony. Cała ta praca, którą się włożyło w ustalanie strategii, zbudowanie wizerunku itd. zwyczajnie szlag trafia. A migracja wcale nie jest taka prosta i łatwa. Nowa gra oznacza nowe zasady, nowe prawa i wiele nowych elementów, do których trzeba się przystosować. Nie ma na to czasu. I nie zawsze są chęci.

Przykłady gier, które to powodują: CoDy, Gearsy, Resistance, Killzone (pewnie już niedługo ogłoszą 3 odsłonę). Niedawno dołączył do nich Battlefield, i kto wie co jeszcze dołączy.

Na PC tego zjawiska nie zauważyłem, dlaczego na konsoli stało się ono takie powszechne? Czyżby społeczność konsolowa to banda indywidualistów, dla których liczy się przede wszystkim osobiste doświadczenie z grą i stąd kolejne odsłony ich ulubionych gier online to dla nich gratka i powód do wydania pieniędzy? Jeżeli tak, dlaczego? Skoro już mamy online na konsolach, dlaczego nie ma on mieć charakteru podobnego do tego z PC? Z jednej strony wielki nacisk gigantów na budowanie społeczności, a z drugiej strony zalewanie przez developerów kolejnymi odsłonami gier, które psują rozwój poszczególnych społeczności.

Chciałbym się dowiedzieć, co o tym myślicie. Czy też uważacie ten trend za szkodliwy, jeżeli nie, to dlaczego? Dlaczego gry na konsole są kreowane na "sezonowe atrakcje"?

06.07.2009
12:39
[2]

albz74 [ Legend ]

Duża ilość sequeli to jedno , a duża (ogromna wręcz) ilość tytułów to drugie.

Kiedyś człowiek jak chciał sensownie pograć to miał do wyboru 2-3 tytuły (BF, CS, może Wolfenstein ET) . Dzisiaj co gra to MP, brak MP obniża noty w prasie o 2pkt a to z kolei dramatycznie wpływa na sprzedaż. Na 'słabym' rzekomo do grania online PS3 są Warhawk, 2 części Resistance, UTIII, Killzone 2, CoD4, CoD5 - wymieniłem tylko pozycje, w które warto online pograć. W sumie jest kilkanaście pozycji, na które rozbija się cała baza ludzi grających w siecowe FPSy

06.07.2009
12:45
[3]

SirGoldi [ Gladiator ]

Ogólnie rzecz biorąc to zaskoczony jestem, że ktoś zauważył istnienie takiego problemu. Mnie sam termin "społeczność internetowa" nieco przeraża, a gdy w dodatku mówimy o grach, online'owych potyczkach, odnoszę wrażenie, że za kilkanaście lat spotkanie przy kawce zastąpi rozmowa w lobby czy wycieczka po kilka fragów. Niby forum to sama w sobie społeczność internetowa, ale to tak jak z grami - nie wyobrażam sobie grania w jakimś klanie, umawiania na konkretną godzinę "co by stoczyć meczyk klanowy", wielogodzinnych "rozmów" w wirtualnych karczmach czy po prostu budowania poważniejszych relacji z jednak zupełnie nieznanymi mi osobami. Jeśli już załączam multi, pogram sobie z byle kim, ewentualnie dodam gracza do listy Friends i tyle - może jeszcze kiedyś pogramy, może i nie? Bez znaczenia, czy to będzie CoD 2, 3 albo 4. Daleko mi więc do intensywnego uczestniczenia w "społeczności internetowej".

A jakie jest moje zdziwienie, gdy opis znajomego "meczykkk o 20" wcale nie oznacza grania w nogę na boisku, a po prostu potyczkę klanową w jakąś gierkę... Cóż, mnie to przeraża.

06.07.2009
12:47
[4]

neozes [ Generaďż˝ ]

Ilość różnych tytułów to jedno - konkurencja. Ale w przypadku kolejnych odsłon tej samej serii mam wrażenie następuje wzajemnie zżeranie się produktów w sferze społecznej. Owszem, licznik kasy bije dzwony u developera, jednak społeczności na tym cierpia.

Zdaje sobie sprawę, że klient, który gra w jedną grę latami to zły klient. Jednak ja nie chcę aby doszło do momentu, kiedy gracze będą stanowić jedną wielką bandę indywidualistów. Cenie sobie MP za interakcję z innymi graczami poza serwerem gry, to jest serce gier MP moim zdaniem, bez tego... gry jako medium wiele dla mnie stracą po prostu.

SirGoldi, klan i uczestinctwo w takiej społeczności to nie tylko interakcja na poziomie zerojedynkownym. Zapoznajesz się z tymi ludźmi i w efekcie spotykacie się na żywo. Zjazdy, imprezy, turnieje - to wszystko odbywa się też w warunkach realnych.

I to wszystko nie oznacza, że nie chodzę w soboty na salę pograć z kolegami w piłkę nożną :)

Internet spowodował, że teraz znajomi to już nie tylko "kumple z podwórka". Internet spowodował, że sieć się znacznie bardziej rozrosła. Form kontaktu z innymi ludźmi przybyło, nie ubyło. Jeżeli ktoś zastąpił jedną formę drugą - to już jego sprawa. No ale nie chciałbym zmieniać tematu :)

06.07.2009
12:51
smile
[5]

albz74 [ Legend ]

Jeśli już załączam multi, pogram sobie z byle kim, ewentualnie dodam gracza do listy Friends i tyle - może jeszcze kiedyś pogramy, może i nie?
Bez znaczenia, czy to będzie CoD 2, 3 albo 4. Daleko mi więc do intensywnego uczestniczenia w "społeczności internetowej".




Ja już mam tak samo - typowy syndrom casuala. Ale rozumiem ból - jak chce się sensownie pograć, to zgrana grupa podnosi fun o 400 % . Jak swego czasu 'społeczność' zaludniająca najlepsze polskie serwery BF1942. Po paru miesiącach rozpoznawałem większość tagów i byłem rozpoznawany - tacy ludzie dawali gwarancję dobrej gry zamiast straconego czasu (kto grał w Gearsy z jakimiś katarskimi wyjadaczami lat 12 to wie o czym mowa)

06.07.2009
13:01
smile
[6]

SirGoldi [ Gladiator ]

neozes ---> Tak, wiem, że nieraz takie osoby faktycznie bliżej się poznają i powiedzmy, że przybiera to bardziej, hm, realną formę. Oczywiście, co kto lubi i nie chcę tutaj nikogo w żaden sposób oceniać, ale dla mnie takie spotkanie samo w sobie byłoby nieco dziwne i nie sądzę, żebym odnalazł się pośród ludzi, którzy bądź co bądź sporo nawijają o "ostatnim meczyku" czy rekordowej ilości fragów na "tej zimowej mapce". :) Mnie po prostu sprawia problem rozmawianie o grach, chyba że jest to temat bardzo krótki i dotyczy wspomnień "jakie to dwuwymiarowej strategie były wypasione i jak zajebiście się z Diablo 2 grało". :) Ale żeby omawiać coś więcej, posługiwać się tym dziwnym językiem growym? Bleh. ;-) To nie dla mnie. Nieważne, nie o to pytałeś, a ja już swoje zdanie na temat "społeczności internetowych w grach" wyraziłem i nie będę Ci tutaj offtopował. :)

06.07.2009
13:07
[7]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Mnie taki trend zaczyna irytować. Sam co prawda jestem casualowcem jak SirGoldi, choć mam obecnie dwa tytuły, w które staram się grać po sieci (CoD: WaW i BF: BC na PS3) ale zaczynam się zastanawiać co będzie jak wyjdzie Modern Warfare 2 (choć tu się pewnie przesiądę) i Bad Company 2. Przy takim przemiale nowych części i mojej casualowatości nigdy w żadnej grze nie zdobędę jakichś wysokich poziomów. Niby to nic, ale drażni.

Ostatnio też zastanawiałem się nad zakupem L4D na X360 (plus opłacenie Golda), ale znowu kwestia nadchodzącej wielkimi krokami dwójki. Może poczekać, a może jednak nie. Co będzie jak wyjdzie, czy nie stracę kasy, czy będę musiał kupić żeby jednak sobie pograć?

Podoba mi się idea długiego grania w jeden tytuł. Bycie rozpoznawanym (nawet z nicka, a nie ze względu na wypasione umiejętności), czy gra z ludźmi, których nicki kojarzy się z poprzednich gier jest fajna. Daje poczucie przynależności do czegoś większego i pozwala na większe "zżycie się" z grą. A tak, kiedy co chwila pojawiają się nowe wersje...wszystko się gdzieś rozpływa. Jedni przechodzą inni zostają, jeszcze inni grają w obie wersje. Robi się dziwnie.

06.07.2009
13:10
[8]

neozes [ Generaďż˝ ]

Dokładnie tak Gambit. Ciekawe co nas czeka, jeżeli ten trend się utrzyma. Na czym się będzie opierać "społeczność" konsolowa, jeżeli zbraknie gier, które będą tych graczy łączyć? Na czym ta społeczność będzie polegała? Chwaleniu się kto ma więcej gamescore/pucharków? Chwalenia się zdjęciami z imprez; kto ma zdjęcie z bardziej cycatą dziewczyną/koleżanką w stroju?

Nie widzę tego, i nie chcę tego.

06.07.2009
13:12
[9]

CreaToN [ Generaďż˝ ]

Odechciewa się człowiekowi prowadzić klan, budować spójną dobrze funkcjonującą grupę ludzi, angażować się w uniwersum danej gry i różne kwestie poboczne z tym związane, jeżeli ledwie po roku czasu już słychać ogłoszenia dotyczące kolejnej odsłony. Cała ta praca, którą się włożyło w ustalanie strategii, zbudowanie wizerunku itd. zwyczajnie szlag trafia.
Szczera prawda.

Swego czasu grałem w World of Warcraft. Na moim serwerze byłem w czołowej gildii, miałem świetnie rozbudowaną postać. Kilka raidów w tygodniu, rozmowy na Teamspeaku, zloty gildiowe podczas dłuższych weekendów - ludzie zjeżdżali się z całej Polski by tylko wspólnie zrobić ognisko i napić się piwa. Cała ta gromadka zapaleńców tworzyła jedną społeczność, gdzie człowiek jakoś wiązał się z tymi ludźmi, przeżywał razem z nimi ich sukcesy i porażki - to już przestały być tylko piksele. Potem pojawił się pierwszy dodatek, a za nim następny i ludzie, w tym ja, zaczęli się wykruszać - bo dodatki mimo wszystko psuły, ludzie się zniechęcili do gry, bo ich świetny gear nagle stał się bezużyteczny. Niemniej sporo osób zostało i gra nadal. Trochę tęsknię za tym, bo było na prawdę fajnie, ale.. do WoWa już nie wrócę. Najbliższa taka gra, która znowu mnie pochłonie, to będzie Diablo 3.

Na konsolach nie ma takich gier. Do tego zauważcie, że w takim CS czy Wolfenstein ET można sobie było pogawędzić na chacie - coś czego na konsolach w gruncie rzeczy nie ma, bo jest pad i nie ma czasu na pisanie czegoś. Więc większość pozostaje mimo wszystko anonimowa...

06.07.2009
13:30
smile
[10]

Ashaard [ enjoy the silence ]

Ładnie Ci to wyszło, ale w kilku aspektach się z Tobą nie zgodzę.

W kwestii sequelów - to nie "wina" deweleporów, ale graczy. Nam, Polakom, trudno to zrozumieć bo bądź co bądź Polska jest jednym z głównych "ośrodków hardkoru", ale większą cześć graczy stanowią casuale. Słupki sprzedaży pokazują, że konsumenci wolą gry z dwójką bądź trójką w tytule. Sam byłem tym cholernie zdziwiony, ale gdy przeczytałem o tym raport - okazało się, że to prawda. Choć z drugiej strony - chyba każdy z nas ma w sobie coś z inżyniera Mamonia. Każdy twórca/wydawca gier chce przede wszystkim zarobić, a jeśli widzi, że sequele rządzą słupkami sprzedaży - to tworzy/wydaje sequele. Czysty biznes.

Co do bojkotu L4D2 - IMHO to beznadziejna i głupia inicjatywa. Przeanalizowałem sobie punkt po punkcie postulaty tych graczy i doszedłem do dość zabawnych wniosków. Ale nie o tym temat.

Przecież praca, którą osoby włożyły w utworzenie klanu w żadnym wypadku nie idzie na marne. Do dziś masa osób i klanów gra w pierwszą część Call of Duty, choć w listopadzie ma się pojawić "szóstka". Gry, które wymieniłeś to produkcje w większości stworzone przez Blizzard. Ta firma ma po prostu inną politykę wydawniczą niż reszta developerów. Stawia na projekty, które są tworzone latami, a które bawią graczy przez lata. Jednak Blizz jest niezależnym molochem, który do dziś czerpie spore zyski z gier wydanych 10 lat temu. Niestety, 99% developerów nie może sobie na takie coś pozwolić.

Zresztą, tak jak pisałem - nikt klanom nie rozkazuje się przenosić na nową odsłonę. No chyba, że wypuszczając nową część serii zamykane są wszystkie serwery. Ale czegoś takiego nie zauważyłem.

Przykłady gier, które to powodują: CoDy, Gearsy, Resistance, Killzone (pewnie już niedługo ogłoszą 3 odsłonę)

W tytule wątku i zaznaczyłeś, że ten trend to wina konsol.
a) COD to seria z rodowodem pecetowym,
b) między premierami pierwszego i drugiego Killzone'a minęło prawie 5 lat!
c) na konsolach nie zauważyłem działalności klanów, a jeśli już to znikomą. Multi na konsolach to całkiem inna bajka, przynajmniej obecnie. Nikt ze znanych mi konsolowców nie narzeka, że trzeba się przenieść z "jedynki" na "dwójkę". Inna sprawa, że panowie z Insomniac i po części także Epic dało ciała przy tworzeniu trybów wieloosobowych w GoW 2 i Resistance 2.

Skoro już mamy online na konsolach, dlaczego nie ma on mieć charakteru podobnego do tego z PC?

Na konsolach grają głównie casuale. Poza tym posiadaczom konsol jakoś to nie przeszkadza, więc nie ma co kogoś na siłę uszczęśliwiać. ;)

06.07.2009
13:44
[11]

neozes [ Generaďż˝ ]

Cod:MW dominuje na konsolach. Killzone podałem, bo coś czuję, że już za rogiem kryje się ogłoszenie przybliżonej daty KZ3.

Owszem, klany na konsolach to jeszcze mało rozpowszechnione zjawisko, w tym rzecz, to o czym mówię nie sprzyja temu, aby to miało się zmienić, a ja chcę, aby to się zmieniło - nie chcę, aby był pielęgnowany "sezonowy gracz". Poza tym tak wszyscy trąbią na lewo i prawo jak to ważny jest aspekt społecznościowy.

Wiem, że słupki, czyli w efekcie konsumenci narzucają charakter działania firm. Dlatego też napisałem, czy nie mamy przypadkiem do czynienia z grupą indywidualistów na konsolach. Czas to zmienić! Na konsolach też mogą prężnie funkcjonować klany i całe uniwersa związane z danym tytułem.

Praca, którą osoby wkładają w klan idzie na marne. Creaton podał przykład co się dzieje, kiedy zbyt szybko pojawią się nowe odsłony, czy dodatki - to rozbija istniejące społeczności. Zobacz ile CSS odebrał graczy CS1.6. Owszem, nadal są gracze co grają w CS 1.6, ale to już nie jest ta sama siła co kiedyś. Akurat w przypadku tej gry jest ok - czas najwyższy był na coś nowego. Chciałem tylko pokazać co powoduje pojawienie się sequela i że jest to efekt wyniszczający daną społeczność.
Nie mów, że wcale nie muszę się przesiadywać, jeżeli nie chcę. Jeżeli pojawia się nowa gra, niektórzy ludzie przechodzą na nią, ciągnąc za sobą innych, a ci jeszcze innych, tym samym zmniejszając istniejącą społeczność, im mniejsza społeczność, tym mniej ludzi do gry, tym mniej powodów do organizowania turniejów, tym mniej całej magii.

A gry Blizzarda nie znalazły się tam przypadkiem, znalazły się tam, bo właśnie oni wiedzą jaka siła drzemie w odpowiednim pielęgnowaniu społeczności. I nie tylko gry Blizzarda tak funkcjonują. Podałem już CSa, mogę jeszcze podać EVEonline, mogę jeszcze podać Lineage, Quake - troszkę tego jest. Nie wymieniłem tych gier to tak sobie, to nie są wyjątki, to funkcjonujące przykłady tego, jakie warunki są potrzebne do zbudowania społeczności. Te przykłady popierają moją argumentację.
Gra musi istnieć na rynku jakiś czas bez konkurencji w obrębie swojej marki, aby mogła się rozwinąć silna i prężna społeczność, która ma cel dla swojego istnienia.

06.07.2009
13:50
[12]

lordpilot [ Generaďż˝ ]

Ashaard,

Ładnie napisane i sensownie uargumentowane, aczkolwiek z dwiema sprawami pozwolę się nie zgodzić:

Nikt ze znanych mi konsolowców nie narzeka, że trzeba się przenieść z "jedynki" na "dwójkę".

Bo nie "trzeba", tylko "można". Ostatnio miałem taką sytuację - sprzedawałem PGR3 : gra dość stara (2005 r.), tytuł startowy, następca miał premierę w 2007 r. Przed zapakowaniem do paczki, wrzuciłem jeszcze płytkę w czytnik żeby sprawdzić czy wszystko działa, z ciekawości sprawdziłem też multi i okazało się że nadal gra w to mnóstwo ludzi, choć wyszedł już znacznie lepszy następca.

Na konsolach grają głównie casuale.

Też - ale większości procentowo na pewno nie stanowią. Za to większość ludzi, która "przesiada się" na konsole, to po prostu osoby zniechęcone pecetowym "wyścigiem zbrojeń". O tym czy się jest "casualem" nie decyduje platforma - tylko gry w jakie się gra i ilość czasu poświęcana temu hobby ;-)

06.07.2009
13:57
[13]

Ashaard [ enjoy the silence ]

Czas to zmienić! Na konsolach też mogą prężnie funkcjonować klany i całe uniwersa związane z danym tytułem.

Mogą, pewnie, że mogą, ale najwyraźniej - gracze tego nie chcą. To raczej nie kwestia indywidualizmu, ale tego, w jakim celu większość konsolowców gra. Ot, dla odpoczynku po ciężkim dniu pracy/szkoły. Człek się chce wyluzować, a nie stresować, czy klan zdobędzie sponsora, czy wygra sparring etc. Ale i tak przyznaję - granie z osobami, które się zna to podwójna frajda.

EDIT: Lordpilot - Chyba masz rację - casualizacja moja i moich kumpl to raczej nie wina zmiany platformy, ale zwyczajnej kolei rzeczy - starzenia, znaczy się.

06.07.2009
14:04
[14]

neozes [ Generaďż˝ ]

Bardzo lubię grać na PC, właśnie ze względu na to jak świat multiplayer funkcjonuje na tej platformie. Tego na konsolach nie da się doświadczyć. Ale skoro już konsole zostały podpięte do internetu - niech to zostanie odpowiednio wykorzystane. Jeżeli obecny trend się utrzyma, to będę musiał się chyba poważnie zastanowić nad kupnem kolejnej konsoli, a przynajmniej, czy podłączać ją do internetu.

A tego bym nie chciał :) Tym bardziej, że wychowałem się na konsolach poniekąd. Bardzo lubię tę platformę do gry; doświadczenia z gier Singleplayer nadal są dla mnie ważne, ale wykreowanie nowego gatunku graczy sezonowych przez konsole chyba nie zdzierżę.

Już teraz mam problem z Demon's Souls, jedną z zalet tej gry jest powiązanie z internetem. Obecnie nie mam pieniędzy by ją kupić, a właśnie teraz trwa szał na nią. Co będzie, jak kupię grę za pół roku, czy rok? Czy w ogóle będzie sens w nią grać... Nie podoba mi się taki stan rzeczy.

06.07.2009
14:06
[15]

CreaToN [ Generaďż˝ ]

Blizzard i jego gry to ewenement. To taka perełka, która świeci się mimo tego całego crapu, który ją na rynku otacza. Ich gry odnoszą sukces bo, oprócz genialnych trybów singleplayer, jest ogromny support dla trybu MP - aktualizacje, pomniejsze dodatki i wszystko jest ze sobą połączone tak, aby gracz mógł obcować z innym graczem na poziomie większym, niż tylko zwykła anonimowa rozgrywka. Do tego Blizzard miał zasadę: jedna gra - jeden dodatek. I chyba tylko WoW jest wyjątkiem od tej reguły.

06.07.2009
14:11
[16]

neozes [ Generaďż˝ ]

Starcraft 2 będzie miał 2 dodatki :P
Warcraft 2 miał chyba też 2 dodatki :)

06.07.2009
14:19
[17]

CreaToN [ Generaďż˝ ]

O ile wiem, to W2 miał jeden dodatek -> Warcraft 2: Beyond the Dark Portal. Ale może jakiś przeoczyłem ;)

Co do Starcraft 2... No cóż najwyraźniej WoW przełamał bariery i teraz Blizzard zmieni politykę...

06.07.2009
14:21
[18]

Gambit [ le Diable Blanc ]

neozes --> Akurat mam to samo jeśli chodzi o Demon's Souls. Też zastanawiam się jak będzie wyglądała cała ta sieciowa otoczka w momencie gdy dane będzie mi kupić ten tytuł w rozsądnej cenie (czyli nie tak jak obecnie za 300 pln). Z tym że tu problem nie leży w sequelach, a w zwykłej żywotności gry.

Wracając do tego strasznego trendu, to jak developer chce ciągle zarabiać na grze, albo robić to długo, to niech zrobi bardzo dobry tytuł, a potem oferuje płatne dodatki. Jakieś nowe tryby, map packi, czy inne rozszerzenia (jak nowe tereny w Burnoucie). Byle nie robił tego zbycz często i zbyt nachalnie (jak w CoD: WaW)

Co do Starcrafta 2 to on chyba wogóle ma być trylogią (jedna część - jedna grywalna rasa). Przynajmniej tak mi się o uszy obiło.

06.07.2009
14:39
[19]

neozes [ Generaďż˝ ]

Tak, wpierw miała być trylogia. Potem zmienili nazewnictwo, i powiedzieli, że te dwie dodatkowe kampanie kolejnych ras, to będę jako "dodatki". Pies ich wie jak to będzie wyglądać. Możliwe, że to taka PRowa sztuczka :) Co by nie było, że chcą skasować 3x za jedną grę.

06.07.2009
15:32
[20]

Storm® [ Hardstyle Lover ]

Na konsolach grają głównie casuale.

Też - ale większości procentowo na pewno nie stanowią.


Bullshit. Ogółem większość graczy to casuale i nie chodzi tutaj tylko o konsole, ale również o PC, chociaż na PC to zjawisko jest nieco mniejsze. Za przykład podam tutaj 100 tysięcy sprzedanych w Polsce PS3. Przyjmijmy więc, że gracz hardcorowy w jakikolwiek sposób musi się jakoś informować, co do wychodzących tytułów. Niechaj więc przyjmijmy, że na GOLu siedzi 10 tysięcy osób z PS3 (co IMO jest liczbą przesadzoną), na innych serwisach oraz w prasie - 25 tysięcy (co ponownie jest przesadzone).

IMO maksimum 20% to gracze, którzy na bieżąco aktualizują swoje informacje na temat gier i grają, nie w sposób "pograć, żeby pograć i się pobawić", ale po to, żeby robić to w jak najlepszym stylu i zaliczyć jak najwięcej tytułów.

Co więcej, gdyby większość graczy była, tak jak się to mówi "hardkorami" (btw. beznadziejne określenie), a co za tym idzie przynosili by oni większą część zysków - gry robione byłyby z uwzględnieniem tego, że lubią grać w coś bardziej wymagającego, a jakby obecnie popatrzeć na jakiś pierwszy tytuł z rzędu i porównać go z czymś starszym, to jest on dużo prostszy i taka tendencja się trzyma. Dowodzi chociażby temu regeneracja zdrowia, którą woli większość graczy.

Za to większość ludzi, która "przesiada się" na konsole, to po prostu osoby zniechęcone pecetowym "wyścigiem zbrojeń". -> Czyli "kompa kupisz dziś, a za dwa miesiące będzie warty o połowę mniej, a za rok nic na nim nie odpalisz"? Kolejny bullshit. Karta graficzna 8800GT - wydana została w 2006 roku, a do dziś większość gier działa na niej na najwyższych detalach. Owszem - mimo wszystko części trzeba wymieniać częściej niż konsole, ale nie jest to do końca zgodne z tym co pisze się tu i ówdzie na forach.

Sry za offtopa ;]

06.07.2009
15:37
[21]

M@rine [ Mariner of the Inet ]

2006 roku, a do dziś większość gier działa na niej na najwyższych detalach
Tylko dlatego że Xbox zatrzymał rozwój graficzny będąc "średni" gdy dopiero wchodził na rynek.

06.07.2009
15:44
[22]

Storm® [ Hardstyle Lover ]

M@rine -> Nie zmienia to faktów.

06.07.2009
15:53
smile
[23]

Iskandiar [ Dragonforce ]

Xbox zatrzymał rozwój graficzny będąc "średni" gdy dopiero wchodził na rynek

ta....
oskarżcie jeszcze te konsole o powodzie, rozboje i handel narkotykami

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.