GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Ona Kobieta

03.07.2009
19:04
[1]

rzeźnia nr 5 [ Junior ]

Ona Kobieta

Nie ukrywam, że wątek ten kieruję do dorosłych, w miarę doświadczonych życiowo, którzy kończyli liceum już jakiś czas temu.

Podkład muzyczny:


F. poznał A. zupełnie przypadkowo. „Takie rzeczy się nie zdarzają”, słyszał później od znajomych. Bo jak to, on tu, ona tam, „i że niby nie poznali się przez Internet”? A jednak. Mimo odległości, A i F poznali się w świecie, który potocznie nazywa się „realem”. On wyłowił na ulicy jej spojrzenie, ona dostrzegła jego uśmiech. Porozmawiali, wymienili się telefonami i numerami gadu-gadu. Zaczęło się.

Znajomość rozwijała się sukcesywnie. Powoli, ospale, ale jednak sukcesywnie. Na początku F. potraktował zupełnie przypadkowe spotkanie z A. jako najnormalniejszą w świecie okazję do poznania ciekawej osoby. Nie widział w niej póki co kandydatki na partnerkę, czy przyszłej kochanki. W miarę jednak rozwoju tej znajomości F. zaczynał sobie uświadamiać z jak niesamowicie wartościową dziewczyną ma do czynienia. A. była piękna – to wiedział od razu. Była zjawiskowo piękna. Jej urok osobisty nie tylko onieśmielał – wywoływał też zazdrość u kobiet, i irytację u mężczyzn z niską samooceną, bo ci byli przekonani, że taka dziewczyna nigdy nawet na nich nie spojrzy. Pozostali w większości mieli przy A. poważne problemy z wysławianiem się. A. była również ambitna. Miała swoje pasje, zainteresowania. Mała bzika, wiele bzików. Całą masę dziedzin życia w których się doskonaliła i w których była perfekcyjna. F. w pewnym momencie uprzytomnił sobie, że A. jest zupełnie inna od większości dziewczyn które do tej pory napotkał na swojej drodze. Nie miała w sobie żadnej z cech, które go u kobiet irytowały. Gdy było trzeba była poważna, stateczna i dojrzała. Gdy tego potrzebował – była uroczo naiwna, a jej dziewczęca ciekawość świata sprawiała mu gigantyczną frajdę. Tak. Od zawsze oczekiwał tego od przyszłej kobiety, chciał być dla swojej „lepszej połówki” nie tylko kochankiem i oparciem, ale również nauczycielem.

F. miał doświadczenie z kobietami. Kilka dziewczyn już przewinęło się przez jego życie. Jednak żadna z nich – ani z tych, z którymi tworzył mniej lub bardziej udane związki, ani z tych, które go odrzuciły, ani nawet z tych, którym nigdy nie miał odwagi wyznać własnych uczuć – żadna z nich nie dorastała A. nawet do pięt.

F. Zdawał sobie sprawę, że ten proces, ta rodząca się i dojrzewająca fascynacja działała również w drugą stronę. F. widział jak A na niego reaguje, jak rozszerzają się jej oczy na jego widok, słyszał uśmiech w jej głosie gdy podnosiła słuchawkę. F. doskonale wiedział dlaczego A. tak się zachowuje. F. miał w sobie niesamowite pokłady humoru, zaznaczmy tutaj – humoru, który w stu procentach odpowiadał A. F. był kreatywny. A. wydawało się, że nie było sytuacji z której nie umiał wyjść, ani problemu, którego nie potrafiłby rozwiązać. F. był niepoprawnym optymistą, marzycielem – i to również odpowiadało A. Na pesymistów reagowała alergicznie, chłodno kalkulujący ludzie nazywający się „realistami” również nie wywoływali u niej sympatii. A. mogła liczyć na F. niezależnie od dnia i godziny. A. imponowało, że F. ma tak duży zasób wiedzy i opinię niemal na każdy temat. Jednocześnie – A. przymknęła oko na równie liczne wady i niedoskonałości F. Wydawać by się mogło, że A. jako kobieta o niezwykłej urodzie, będzie wymagała od partnera tego samego – a F. był niski, i bardziej przypominał wychudzonego Adama Małysza niż stałego bywalca siłowni. Daleko mu było do modela. Akceptowała go jednak całkowicie, dokładnie w takiej formie, w jakiej go poznała – i nie chciała niczego zmieniać. Nawet pewnych cech charakteru, którymi F. potrafił zrazić niejedną panią.

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że znajomość F. i A. nie była wyłącznie wirtualna. O nie. Spotykali się w prawdziwym świecie dość często. On przyjeżdżał do niej, bo niby przypadkiem musiał coś załatwić na Suwalszczyźnie, ona do niego, bo akurat przejeżdżała przez Podlasie. On ją zapraszał na imprezy robione przez swojego przyjaciela, ona go na urodziny koleżanek. Iskrzyło.

Ważnym punktem ich znajomości w takiej formie była podróż. Podróż do jednego ze słonecznych południowych krajów, w którą ruszyli razem była dla ich dwójki bardzo pouczającym przeżyciem. Po raz pierwszy mieli okazję, a wręcz – byli zmuszeni – przebywać ze sobą przez 24 godziny na dobę. F. z niemałą radością zauważył, że w przeciwieństwie do wielu ludzi z którymi miał okazję podróżować A. nie irytowała go, nie działała mu na nerwy, że mimo własnego trudnego charakteru potrafił w perfekcyjny sposób wypracowywać z nią kompromisy – mimo, że A. była wybredna i nierzadko – również wymagająca. Gdy wrócili już do kraju i rozstawali się pod jej domem, F. usłyszał od A. słowa, które na długo zapadły w jego pamięć. „Chciałabym mieć takiego partnera, jak Ty”.

Punktem kulminacyjnym ich znajomości był z kolei, sylwester, który nastąpił niedługo później. Sylwester, ten wiecie, najlepszy. Spędzili go wyłącznie we własnym towarzystwie (które nigdy wcześniej ich tak nie cieszyło). Gdy nad ranem, oglądając „Bezsenność w Seattle”. A. zasnęła na klatce piersiowej F., ten uświadomił sobie, że leży na nim kobieta jego marzeń. Dziewczyna z którą chciałby się zestarzeć. Doszedł do wniosku, że musi zrobić wszystko, żeby tylko móc z nią być.

Bo trzeba Wam wiedzieć, że mimo, że to wszystko co przed chwilą przeczytaliście jest prawdą – F. i A. nie byli parą. Na drodze do ich parzystości stała jedna, bardzo poważna przeszkoda. Odległość. Dla F., nie stanowiła ona problemu, była jednak nie do zaakceptowania dla A. F. wiedział, że gdyby nalegał to by mu w końcu uległa. Ale wiedział też, że gdyby to zrobił, byłby egoistą. Nie kierował nim wyłącznie własny interes, własne żądze i potrzeby. F. nie chciał, żeby A. angażowała się w taką relację, jeszcze nie teraz. Nie chciał, by za nim tęskniła, nie chciał, by była zła, gdy nie mógł przyjechać. Wiedział, że dałby sobie radę w związku na odległość, wiedział też, że taki związek stanowiłby dla A. ogromny wysiłek. No ale – A. kombinowała jak by się tu przeprowadzić w okolice F., F. załatwiał już pierwsze formalności związane z przeprowadzką do rodzinnego miasta A. Był dobrej myśli.

Wszystko grało do momentu kiedy nastąpiły dwa, z dzisiejszej perspektywy przełomowe, wydarzenia. A. poznała T., który był kumplem znajomego brata A. Na początku ich znajomość była skrajnie niewinna, dopiero później zaczęła przybierać poważniejszy obrót. F. był przekonany, że T. nie stanowi dla niego jednak żadnego zagrożenia. W swojej naiwności (żeby nie powiedzieć ostrzej) był przekonany, że jest od T. po prostu lepszy. Jednakże T. miał w swoim arsenale potężną przewagę – mieszkał w pobliżu A.

W tym samym czasie F. poznał G. Była ona profesjonalistką w kwestiach uwodzenia i kuszenia. Była, podobnie jak A. – onieśmielająco piękna. I ponadto – wykazywała znaczne zainteresowanie osobą F. F., wciąż zafascynowany A. pewnie nie zwróciłby na G uwagi, gdyby nie wykraczające już poza ramy zwykłego koleżeństwa kontakty A. i T. F. popełnił gigantyczny błąd taktyczny. Postanowił bowiem, że zamiast próbować walczyć o A., delikatnie odsunie się z jej życia, podążając w stronę G. Myślał, że wywoła tym zazdrość A.

Mylił się. Potwornie się mylił.

Te dwa wydarzenia, te dwa zazębiające się trybiki wywołały lawinę. A. i F. którzy do tej pory nie potrafili wytrzymać jednego dnia bez rozmowy ze sobą, teraz zaczęli się od siebie oddalać. A. rozwijała swoją znajomość z T., F. natomiast robił to samo z G. Nie potrafiąc wytrzymać już takiej sytuacji postanowił z A. szczerze porozmawiać. „No jak to, przecież niczego Ci nie obiecywałam” – usłyszał. ”Ignorowałeś mnie od dłuższego czasu, nie jesteś i nigdy nie byłeś moim chłopakiem, w zasadzie nie wiem czego Ty w zasadzie oczekujesz. No a poza tym” – A. mrugnęła porozumiewawczo – „no a poza tym, T. jest przy mnie zawsze kiedy tego chcę”. F. Był zdruzgotany. Czuł się oszukany, porzucony. W prostych słowach wytłumaczył A., że to koniec. Że już nigdy nie będzie mogła liczyć na jego pocieszające słowo, na radę, że już nigdy nie opowie jej żartu, po którym będzie pękała ze śmiechu. Koniec. A. zrozumiała, i wtedy nawet jej to nie ruszyło.

F., niejako na otarcie łez, postanowił uciec w ramiona G. Na daremno. Ich związek okazał się porażką. G. poza pięknym ciałem i umiejętnością uwodzenia nie reprezentowała sobą niczego. Niejednokrotnie łapał ją na kłamstwach. W końcu, bez żalu się z nią rozstał, łapiąc się na tym, że końcowej fazie tego pseudozwiązku był z G. tylko po to, żeby zrobić A. na złość.

Minęło kilka miesięcy. F. starał się zapomnieć o A., starał się nauczyć się żyć bez niej. Nie było to łatwe z tej prostej przyczyny, że A., być może bezwiednie – nie dawała mu o sobie zapomnieć. Bowiem po owych kilku miesiącach zaczęła pisać do F. sms’y. Pozornie błahe, w rodzaju „śniłeś mi się dzisiaj”, „byłam z kolegą w H&Mie, i widziałam fajną koszulę. Skojarzyła mi się z Tobą, bo na pewno świetnie byś w niej wyglądał”. A. zlokalizowała F. zarówno na facebooku, jak i na naszej-klasie. Komentarze jakie zostawiała były bez znaczenia tylko pozornie, bowiem nie pozwalały F. zapomnieć o A.

F., po rozstaniu z A. starał się znaleźć partnerkę. Oczywiście, że się starał. Spotykał się z wieloma kobietami (na brak ich zainteresowania nigdy nie narzekał), z jednymi na poważnie, z drugimi mniej. Jednakże dopiero niedawno F. poznał dziewczynę, która powinna mu odpowiadać w stu procentach. Ambitna, inteligentna, dojrzała. Całkiem ładna. I co najważniejsze – bardzo F. zainteresowana. Gdy miał ją już „na widelcu”, postanowił odpuścić. Doszedł do wniosku, że mimo, że niewątpliwie posiada pakiet interesujących go cech osobowych to… brak jej tego czegoś. Tak jest. Brak jej tego, co miała A.

F. uświadomił sobie, że A. stała się dla niego niemalże obsesją. Niedoścignionym wzorem. Bił się ze sobą wmawiając, że miała całą masę wad, tyle samo, co inne dziewczyny! Ale podświadomie cały czas liczył, że A. cudownie i nieoczekiwanie zjawi się w jego życiu. I że będzie dokładnie tak, jak dawniej.

Nie mógł tego wszystkiego wytrzymać. Postanowił więc rozprawić się ze swoimi marzeniami i złudzeniami rozmawiając o A. z ich wspólnym znajomym. Był przekonany, że wie czego się dowie. Był pewien, że wspólny znajomy powie mu „dobrze jej się wiedzie, mam cudownego chłopaka, planują ślub”, albo coś w tym rodzaju. W końcu A. była dla niego ideałem! Taki stan rzeczy ostatecznie rozwiałby jego wątpliwości. Prysłaby w ten sposób bańka mydlana, którą, jak mu się wydawało, sam sobie stworzył.

„A.? No co Ty stary, nic nie wiesz? Jasne, że nie ma żadnego faceta! Jak to, co z T.? Rzuciła go jeszcze zanim zdążyła zapamiętać, jak ma na nazwisko, zresztą nie oszukujmy się, w ogóle do siebie nie pasowali. Aha, i tak na marginesie. Wiesz, że A. wspomina często o Tobie? Czasami pyta mnie, co u Ciebie słychać, jak sobie radzisz, czy masz dziewczynę. Ostatnio natarczywie dopytywała mnie co to za laska, której foto wrzuciłeś na facebooka” – F. przypomniał sobie, że faktycznie niedawno zamieścił na portalu społecznościowym zdjęcie z jego japońską znajomą – zdjęcie, które mogło sugerować coś więcej niż zwykłe koleżeństwo – „I staaaaryyyy… gdy pytała o to zdjęcie, w jej oczach było coś więcej, niż tylko zwykła kobieca ciekawość. Była prawdziwa, najprawdziwsza zazdrość. No co Ty, dziwisz się? Przecież wszyscy dookoła widzieli, jak na siebie lecicie. Wielu myślało, że jesteście parą. Tylko idiota mógłby twierdzić, że Ciebie nie ma już w jej głowie”.

Historia kończy się właśnie w tym momencie. Jak już się pewnie domyślacie – F. to właśnie ja. Pytanie do Was brzmi – co byście zrobili w mojej sytuacji? Czy waszym zdaniem warto rzucać się w ten wir, w pogoń za uczuciem, które prawdopodobnie skazane jest na porażkę? Bo musicie wiedzieć o dwóch rzeczach. Oczywiście, wszystkie wydarzenia które opisałem powyżej są prawdziwe. Problem jest tylko w tym, że w moją pamięć zapadają prawie wyłącznie wydarzenia w jakikolwiek sposób pozytywne, te nacechowane pejoratywnie zwykle bardzo szybko i bezboleśnie z niej usuwam. No i druga, chyba jeszcze ważniejsza sprawa jest taka, że opisanej przeze mnie wcześniej „ostatniej rozmowy” minęły już… dwa lata. Możliwe więc, że po prostu idealizuję pewne wydarzenia marginalizując inne, i że, nawet jeżeli uda mi się odzyskać kontakt z A. i doprowadzić do szczęśliwego zakończenia – mogę tego gorzko pożałować, gdy okaże się, że jednak albo nie jesteśmy dla siebie stworzeni, albo już do siebie nie pasujemy.

A więc raz jeszcze – jak uważacie, co lepiej zrobić w takiej sytuacji? Walczyć? Czy też może odpuścić, znaleźć sobie inną, zaakceptować ją, a głowie, już do końca życia, nosić obraz uczucia, mimo, że niespełnionego – to perfekcyjnego?

Założyłem to konto tylko dla tego wątku. Mam nadzieję, że to oczywiste.

Dziękuję wszystkim którzy doczytali do tego momentu.

03.07.2009
19:05
[2]

Radin [ Konsul ]

Proszę, streść to trochę!

03.07.2009
19:06
smile
[3]

Kub$ki [ Generaďż˝ ]

Nikt tego raczej nie przeczyta (za długie) ale powodzenia ;)

03.07.2009
19:08
[4]

Tomal_P [ THE TRUTH IS OUT THERE ]

Przynajmniej ze 3 razy za długie!

03.07.2009
19:10
[5]

MrxPL [ Pretorianin ]

Przy 2 zdaniu zasnalem, ale powodzenia mam nadzieje ze jakis czlowiek (?) to przeczyta... :P

03.07.2009
19:14
smile
[6]

Apocaliptiq [ Mr Everything ]

Powinieneś zamieścić link do ireny pod spodem :P chociaż i tak wątpię ;d

03.07.2009
19:14
smile
[7]

Bullzeye_NEO [ Happy Camper ]

Pchaj się, nawet jak Ci z nią nie wyjdzie to zostają fajne wspomnienia. Z tym, że przez te dwa lata to naprawdę mogło się "troszkę" zmienić.

03.07.2009
19:16
smile
[8]

kobe47 [ Essaywhuman?! ]

jestem w liceum, ale przeczytałem - pchaj się w to dalej, tak jak Bullzeye pisze. tylko nie angażuj się zbytnio na początku, pozwól jej, ee, przejąć pałeczkę. najlepiej byłoby IMO, gdybyście zaczęli od nowa, jakbyście dopiero się poznali.
powodzenia

03.07.2009
19:22
smile
[9]

pooh_5 [ Czyste Rączki ]

Jeśli dobrze rozumiem- nigdy nie mogłeś o dziewczynie zapomnieć, nadal masz ją w sercu i głowie po 2 latach, to spróbujcie znów się dogadać. Niepewność jest najgorsza, prawda?

No i...powodzenia ;)

03.07.2009
19:22
[10]

Radin [ Konsul ]

Przeczytałem. Widać, że jesteście dla siebie stworzeni. Wzbudzanie zazdrości przez podrywanie innej, ciągły kontakt. Nie potraficie się ze sobą rozstać, nie zmarnujcie tego. Jeśli przez ten czas nikogo sobie nie znaleźliście, a ciągle coś do siebie czujecie, to nie można zmarnować takiej szansy. Drugiej nie będzie.

03.07.2009
19:23
smile
[11]

Saburau [ Konsul ]

Według mnie nigdy nie można się poddawać, bo później można żałować tego co się nie zrobiło. Tak przynajmniej będziesz wiedział, że dałeś z siebie wszystko, nie przepuściłeś okazji na to, aby być szczęśliwym.
Jestem kobietą, mam 20 lat i od roku jestem bardzo szczęśliwa z moim chłopakiem. Znamy się od podstawówki, on zawsze chciał ze mną być, ja go nie zauważałam. Teraz tego bardzo żałuję, bo straciłam kilka lat szczęścia, ale jestem wdzięczna Grześkowi, że nie poddawał się i zawsze o mnie walczył.
Także jeśli uważasz, że masz jeszcze wystarczająco dużo sił, aby walczyć to walcz. Nawet jeśli to zakończy się porażką, to będziesz miał czyste sumienie.
Szczęśliwa dziewczyna, której trafił się taki facet jak ty, panie F. Pani A. przed dwa lata mogła się zmienić, ale jeśli po dwóch latach ciągle o tobie myśli to jest dobrze. Odległość..... hmmmm..... poradzicie sobie, mam taką nadzieję:)
Powodzenia.

03.07.2009
19:24
[12]

M'q [ Schattenjäger ]

Udalo sie przebrnac przez wszystko :)

Walczyc, czy odpuscic? Jak odpuscisz, nigdy sie nie dowiesz jak by sie to potoczylo i juz zawsze bedziesz sie nad tym zastanawial :)

03.07.2009
19:39
[13]

mdegorski [ Konsul ]

Przeczytałem. Porusza. Całkiem niebanalna historia, niebanalnie napisana. Ode mnie krótko, ponieważ Liceum to ja rok temu zacząłem, i "co ja tam mogę wiedzieć, nie?".

Walczyć. Do końca.

Dziękuje za uwagę.

03.07.2009
19:48
[14]

Megera_ [ Konsul ]

Yay. Piękna historia. :) (tak, ja wiem, że to dramat, ale nie spodziewam się niczego innego poza szczęśliwym zakończeniem)

Po pierwsze - ludzie się nie zmieniają. Nie tak gruntownie.
Po drugie - odpuścić, i co? Uwić sobie rodzinne gniazdko z jakąś przyzwoitą partnerką? I na całe życie unieszczęśliwić i ją, i siebie (!), a w pewien sposób także A.? Tak robią tylko tchórze.

Odległość? Jeśli wam naprawdę zależy, dacie radę.

03.07.2009
20:21
[15]

kaka1595 [ Legionista ]

sprubuj z nią nawet jak sie nie uda żebyś puźniej nie żałował że nie sprubowałeś

03.07.2009
21:41
[16]

wysia [ Senator ]

Brakuje informacji o wieku, bo dla powaznych doroslych ludzi w takiej sytuacji odleglosc nie powinna byc az takim problemem. F to niezla pipa, skoro wiedzac, ze ma do czynienia z 'kobieta swoich marzen' zaprzepascil wszystko przez taka drobnostke - w porownaniu do zyciowej milosci - jak odleglosc. A jeszcze wieksza pipa, ze w ogole teraz pyta sie obcych ludzi w internecie co zrobic, skoro kobieta jego zycia jest praktycznie od ich rozstania samotna i ponoc 'czesto o nim wspomina'.

03.07.2009
23:42
[17]

ero_sk [ THC ]

Po 1: Fajny kawałek pod ten tekst.
Po 2: To co napisałeś wcale nie jest za długie, odpowiednie aby opisać całą sytuacje.
Po 3- najważniejsze: Największym problemem jest uczucie, które skłania Cię do tego, abyś znów się o Nią starał. I w ogóle co to ma znaczyć, że wybrała wcześniej tego innego bo był bliżej? Ja na Twoim miejscu, mógłbym do Niej "wrócić" ale dopiero po jakimś czasie. Na początku udaj tylko że zależy Ci znów na przyjaźni, nie obiecując niczego więcej. Jeśli naprawdę Cię kocha, to nikogo sobie szukać nie będzie. W przeciwnym wypadku, zakończ znajomość, przez jakiś czas się pomęczysz a potem Ci przejdzie;P

03.07.2009
23:47
smile
[18]

Parker [ Pretorianin ]

Przeczytałem i zrobiło mi się niedobrze, nie lubię takich przesłodzonych historii ;). Mogłeś to streścić.

Spróbuj. Życzę szczęścia!

03.07.2009
23:55
[19]

Weltall [ Legionista ]

Ech życie...
Ja doradzę coś przeciwnego do poprzedników-odpuść sobie.
A jak sytuacja znów sie powtórzy?(wiem,że to takie czarnowidzenie ale chyba lepiej dmuchać na zimne...?)

04.07.2009
00:11
[20]

Dumper [ Pretorianin ]

kazdy facet/kobieta ma w swoim cv taka historie :)

moja rada - zlap haczyk, delikatnie, powoli odbuduj z nia relcje. ale musisz wiedziec, ze jak podejdziesz asekurancko, to nic z tego nie bedzie. musisz postawic wszystko na jedna karte, ale zrobic to z duzym wyczuciem.
powodzenia.

Welltal --> wypowe podejscie nieudacznika zyciowego. o szczescie treba walczyc, gryz trawe i kopac po dupie caly swiat.

04.07.2009
11:05
[21]

PrzemoDZ [ Veni, Vidi, Vici ]

Sranie w banie- miłości nie ma...

Co prawda we wstępniaku zaznaczasz że nie kierujesz tematu do mnie, ale pozwolę sobie wyrazić swoją opinię.

Nie warto. Miłością ludzie nazywają swoje wyobrażeniem szczęścia- wmawiamy sobie że kogoś kochamy by być szczęśliwymi...

Sorry, ale jeśli przez jakiegoś gościa (który nie był nikim szczególnym skoro tak szybko "wypadł z gry") rozpadła się wieź między wami to może świadczyć tylko o tym że ona nie taktuje tej relacji poważnie...


Zaangażujesz się w to znowu- narobisz sobie nadziei- znowu ten sam problem (albo tylko wymówka) dotyczący odległości, nic z tego nie wyjdzie i znowu zostaniesz skrzywdzony...

Obróć to w drugą stronę- miała swoją szansę

Powiedziałeś jej kiedyś że to koniec, tak? Teraz powiedz to samo sobie i nie marnuj życia na kogoś kto cię zrobił w chuja.

04.07.2009
14:59
[22]

titanium [ Legend ]

PrzemoDZ --> ciężki i pusty musisz mieć żywot... nawet jeśli o tym nie wiesz.
Na szczęście to co napisałeś to wierutna bzdura kompletna :) Chyba że zamienisz "ludzie nazywają" i "wmawiamy" na "ja nazywam" i " ja sobie wmawiam".

rzeźnia nr 5 --> tu w ogóle nie ma się co zastanawiać, walczyć bez wahania i bez zwlekania.
Nawet odległość, nie jest większym problemem, gdy poważnie myśli się o przyszłości.

04.07.2009
15:19
[23]

Cartoons [ Generaďż˝ ]

Osobiście wychodzę z założenia, że każdy powinien dostać drugą szanse.

Z tego co piszesz, nadziei jeszcze nie traciłeś, więc spróbuj jeszcze raz. Lepiej żałować tego co się zrobiło, niż żałować tego czego się nie zrobiło.

Kiedyś byłem z pewną dziewczyną. Byłem nią bardzo zauroczony. Rozstaliśmy się po jakimś czasie, w sumie to ona ze mną. Ale postanowiłem poczekać, dać jej szanse. Rok później znów się spotykaliśmy, ona znowu uciekła. I wcale nie żałuje, że dałem jej drugą szansę, bo dowiedziałem się wielu rzeczy o sobie, co pomogło mi w późniejszym czasie. Trzeciej szansy jej nie dałem, chociaż ona próbowała (niby, że sobie uświadomiła, co zrobiła). Dziwne, że próbowała akurat wtedy, gdy znalazłem kogoś dla siebie stworzonego.

Jeżeli masz jaja, to atakuj. Nie masz nic, możesz tylko zyskać.

Powodzenia :)

04.07.2009
15:22
smile
[24]

pao13(grecja) [ Silkroad Fan ]

W miarę jednak rozwoju tej znajomości F. zaczynał sobie uświadamiać z jak niesamowicie wartościową dziewczyną ma do czynienia.



Nie zmarnuj takiej szansy.

04.07.2009
15:54
smile
[25]

Tenshay [ I'm Destroying The World ]

F. miał doświadczenie z kobietami. Kilka dziewczyn już przewinęło się przez jego życie. Jednak żadna z nich (...) nie dorastała

i tu juz bym postawił kropkę. :D

04.07.2009
15:56
[26]

Jałokim [ Siewca ]

Napiszę krótko: Póki mieszkacie daleko od siebie, to nie warto ponownie niczego zaczynać. Co się stanie kiedy teraz się odezwiesz i wróci poprzedni stan rzeczy? Jeśli zależy ci na codziennych rozmowach na GG, to owszem, warto, ale nie sądzę by o to chodziło.

04.07.2009
16:10
[27]

yazz_aka_maish [ Legend ]

Czlowiek, najpierw ukazujesz ze jestes facet ktory wszystkie laski zakreci wokol palca (co wedlug mnie oznacza, ze masz za wysokie mniemanie o sobie), a nastepnie pytasz na forum co robic dalej, jak jakies cieple kluchy.

Chyba masz jakis problem z samoocena, a juz napewno z percepcja rzeczywistosci :P

Cierpisz do lat zamiast zalatwic sprawe raz a dobrze. Wedlug mnie zamiast zastanawiac sie "co by bylo gdyby" odnow kontakt i zobacz jak sie sprawy potocza. Jesli wyjdzie - good 4 u, jesli zas nie - coz, przynajmniej nie bedziesz za nastepne 2 lata plul sobie w brode, ze nie probowales.

04.07.2009
16:12
[28]

settoGOne [ settogo ]

CZEKAM NA STRESZCZENIE

04.07.2009
16:15
smile
[29]

yazz_aka_maish [ Legend ]

A ja na ujawnienie :>>>

04.07.2009
16:20
smile
[30]

cinekk [ Baccara ]

Jeżeli jesteś gotowy na przeprowadzkę - walcz. Nie masz nic do stracenia.

Zastanawia mnie, po co czekałeś te 2 lata, skoro wspólny znajomy powiedział Ci o wielu rzeczach, które świadczą o tym, że A. zależy na F.

O ile wszystko opisane od początku do sylwestra nie jest podkolorowane, A. była z Tobą ewidentnie szczęśliwa, a więc słowa wypowiedziane przez nią, które Cię zraziły, musiały być w przypływie emocji, a związek z T...? Pewnie znakiem, abyś o nią walczył.

04.07.2009
16:29
[31]

Kłosiu [ Senator ]

Jak zawsze najlepsi sa kolesie, ktorzy nie potrafia ze zrozumieniem przeczytac tekstu dluzszego niz dwa zdania. Troglodyci.

F. Dales tu tylko twoja wersje wydarzen. Rzeczywistosc bywa subiektywna ale i tak na twoim miejscu bym walczyl, dziwi mnie nawet ze pytasz o taka oczywistosc na forum?

04.07.2009
16:46
[32]

Mikami [ Generaďż˝ ]

Wyobraź sobie siebie za 5 lat. Pewnie dużo dziewczyn się przewinie przez Twoje życie, ale Ty nie będziesz szczęśliwy. Cały czas będziesz się zastanawiać co by było gdybyś postąpił inaczej. A pani A. pewnie będzie już dawno miała męża, może dziecko (bo przecież piszesz, że ładna, to na pewno się za nią jakiś koleś weźmie). Będziesz sobie myślał "ale byłem głupi i niedojrzały, jak jakiś nastolatek". Jednak to wszystko może kiedyś, teraz jeszcze masz szansę naprawić co popsułeś. Z opisu wynika, że masz szansę, więc powiem tylko na koniec, że gdybym był Tobą, to już by dawno była moją laską.

04.07.2009
17:17
[33]

Drackula [ Bloody Rider ]

ahhhh, nastepny z tych co maja panienek bez liku..

Jak juz wspomniane bylo, calosc smierdzi delikatnie:)

PS.braklo jaj aby napisac pod swoja ksywka?

04.07.2009
18:22
[34]

Deton [ klein Zwerg ]

cinekk - wydaje mi się, że dwa lata minęły od rozmowy z A, a rozmowa ze wspolnym znajomym miała miejsce stosunkowo niedawno.

04.07.2009
18:46
smile
[35]

49er [ Centurion ]

jesli przez te 2 lata caly czas o niej rozmyslasz i nie mozesz sobie dac spokoju to ci naprawde wspolczuje
wg mnie powinienes zaryzykowac i sprobowac z ta dziewczyna jeszcze raz
jesli sie nie uda to odzyskasz spokoj ducha i dostrzezesz jej wady ktore ci pomoga o niej zapomniec
a jesli sie uda (czego ci serdecznie zycze) to bedziesz w koncu mial dziewczyne swojego zycia :)
pozostaje tylko miec nadzieje ze sie od tego czasu zbytnio nie zmienila

pozdrawiam i zycze odwagi :)

04.07.2009
18:56
smile
[36]

LuBeK [ Generaďż˝ ]

Dzizaz co to za teks, kolejny scenariusz do filmu z Zakoscielnym? A, F, G ja sie w tym pogubilem, nie mozna bylo normalnie imionami napisac?

Z twojego tekstu wnioskuje, ze jestes dorosly, a ta historyjka brzmi jak byscie mieli po 16 lat, jakiej pomocy sie spodziewasz od nas bo nie kumam? Ludzie lubia sobie komplikowac zycie...

P.S. Zadzwon do niej i walcz bo bedziesz zalowal tego do... nastepnej dziewczyny;)

04.07.2009
19:06
[37]

Tomus665 [ Legend ]

Walcz !! Jeżeli nie spróbujesz to do końca życia będziesz tego żałował i zastanawiał się co by było gyby? Nieważne ile minęło czasu od tamtej rozmowy, porozmawiaj z nią, spróbuj się umówić na jakieś spotkanie (jedź do niej).

Powodzenia życzę !!

04.07.2009
19:09
[38]

Garbizaur [ Legend ]

Jak nie spróbujesz, to będziesz żałować... znacznie bardziej niż wtedy, gdy dostaniesz w dupę (czego Ci oczywiście nie życzę). Życie złudzeniami i domysłami nie ma sensu.

04.07.2009
19:10
[39]

Hishyayo Mikito [ Pretorianin ]

Posłuchaj, jeśli naprawdę aż tak byliście w sobie zakochani to nie odpuszczaj. Jeśli nic nie uczynisz w tej sprawie możesz mieć później pretensje do siebie, że nic nie robiłeś, aby uratować waszą znajomość. Zacznij od rozmów, poukładajcie wszystko w jedną całość, spróbuj. Życzę powodzenia, aby wam się udało.

04.07.2009
19:11
smile
[40]

cinekk [ Baccara ]

Jeśli już postanowisz się z nią spotkać(a na pewno tak będzie), zrób to w ciekawy sposób, nie dzwoń do niej. Poproś wspólnego znajomego, by ją wyciągnął na miasto, a później na chwilę opuścił i spotkaj się z nią niby przypadkowo, jak za pierwszym razem.

04.07.2009
19:17
[41]

przemek__ [ PRZEMEK ]

Streszczenie:
Autor wątku poznał dziewczynę, która była jego ideałem, ale nigdy nie była jego partnerką (mimo wszystko spędzali razem czas itp. - krótko mówiąc kręcili). Odległość sprawiła, że wybranka serca naszego forumowicza zmieniła obiekt westchnień (przyczyną było to, że od nowego obiektu nie dzieliła tej panny żadna odległość, a już na pewno nie taka jak do miejsca zamieszkania autora wątku), ale tylko pozornie, bo jak autor pierwszego posta ustalił ona na pewno wciąż na niego leciała. Teraz idealna kobieta jest wolna, a autor pyta czy ma walczyć o swoje.

Moja odpowiedź:
Walcz o swoje, ale równocześnie wybadaj sytuacje. Nie daj się robić w ciula tylko dla tego, że dziewczyna jest piękna i ma nad tobą władzę. Jeśli staranie się o nią będzie przypominać walkę z wiatrakami to dopiero wtedy zrezygnuj i znajdź lepszą.

04.07.2009
19:24
[42]

Miloszek_16 [ Kiślawa ]

Moja rada odpusc sobie, byc moze chcesz z nia byc tylko dlatego ze to niemozliwe. A dokladnie chodzi mi o to ze miales kogo chciales, ktos cie nie chce, odleglosc nie pozwala itepe i wlazlo ci to w glowe. Chora ambicja, wmowione zauroczenie. Ludzie zawsze chca tego czego nie moga miec... Takie moje zdanie. W moim zyciu rowniez byla taka historia i dlatego wiem ze niewarto. Jakbys wiedzial juz wtedy ze to takie idealne to juz byscie razem byli.

A kilka lat pozniej, jak juz poznalem ta odpowiednia i kiedy w koncu zdecydowalismy sie cos razem zbudowac, w jedej chwili przeprowadzilem sie o kilka tysiecy kilometrow i nie zaluje.

04.07.2009
19:32
[43]

Zenedon [ Burak cukrowy ]

Ja bym się pchał, ale ja w tych sprawach jestem niereformowalny:). Chociaż w sumie nie żałuje tego, masa fajnych wspomnień.

04.07.2009
19:32
[44]

Spycimir Haps [ Centurion ]

Spróbuj... Ale z drugiej strony jeśli miała by interesować się kimś innym, to nie warto.

04.07.2009
19:52
[45]

Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]

Atakuj, atakuj. To co już wcześniej było między wami teraz wróci z większą siłą :)

05.07.2009
16:34
smile
[46]

Megera_ [ Konsul ]

[21] Bardzo mi przykro, że masz na koncie jakieś traumy, ale dobrym doradcą to Ty nie jesteś - wszystko przeinaczasz i masz skrzywiony punkt widzenia.

[36] O, kolejny doświadczony przez życie, który teraz jest "mądry" i "rozsądny" i zanim zdecyduje się na bycie z jakąkolwiek dziewczyną, to rozpisuje sobie na kartce "za i przeciw"? Co za płaszczyzna emocjonalna. Albo nawet pustkowie.

[42] 10 punktów dla tego pana. :) To, o czym pisze Miłoszek, to dość popularny syndrom. Z tym, że ja nadal podtrzymuję swoje zdanie i doradzam "pchanie się" - jeśli autor wątku nie spróbuje, będzie miał strute całe życie.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.