Grzesiek [ www eRepublik com PL ]
Podziękowania/dedykacja w pracy magisterskiej.
Praca skończona, wypada teraz dodać podziękowania promotorowi.
Moja propozycja:
Składam serdeczne podziękowania
Profesorowi .................................... .
Dziękuję Panu za cenne porady, a także za życzliwą
oraz miłą atmosferę sprzyjającą pracy naukowej.
Coś takiego może być?
Może lepiej tylko jedno z tych zdań zostawić, a drugie wywalić?
:)
N|NJA [ Senator ]
najlepszy sposób na zrobienie wrażenia----->
Podziękuj również bogu, producentowi i rodzicom
Jeśli zaś upierasz się przy swojej wersji, na moje oko wystarczy samo
Dziękuję Panu Profesorowi <insert name here> za cenne porady, a także za życzliwą
oraz miłą atmosferę sprzyjającą pracy naukowej. .
Pierwsza część podziękowań brzmi jak kartka świąteczna.
Asmodeusz [ Senator ]
Nie dziekuj, niech sie gonią ;p
Nyia [ Legionista ]
Dobrze, że o tym pamiętałeś :] Moja siostra na obronie dostała pytanie: "A dobrze się Pani pracowało z promotorem?" Dziewczyna się zdziwiła, myślała, że do pytającego doszły jakieś plotki, bo faktycznie nie pracowało się jej najlepiej, ale nigdy nie dała tego po sobie poznać. Zmieszana powiedziała, że tak, a profesor na to (łagodnie i z uśmiechem): "Bo jako jedyna nie umieściła Pani podziękowań, a wszyscy to zrobili". A ona po prostu się spieszyła i zapomniała o podziękowaniach, chociaż wcześniej je planowała. Tak więc - niby taki szczegół nie związany od strony merytorycznej z pracą, ale komisja zwróciła na to uwagę więc warto się do tego przyłożyć :] A Twoja propozycja mi się podoba, nic bym nie zmieniała.
frer [ God of Death ]
Grzesiek --> Ty już magisterkę skończyłeś pisać ? Nie wiem czemu jakoś wydawało mi się, że Tobie jeszcze rok powinien zostać (budownictwa na PK jeśli choć to dobrze kojarzę). ;)
Btw wazeliny nigdy za dużo, takie podziękowania jak napisałeś są ok. Szczególnie jeśli współpraca rzeczywiście była udana i szczerze to piszesz.
Grzesiek [ www eRepublik com PL ]
@N|NJA
Dzięki :)
@frer
Dobrze Ci się wydawało - jeszcze rok :)
Dziewczyna się teraz broni i potrzebowałem porady ;)
frer [ God of Death ]
Dobrze Ci się wydawało - jeszcze rok :)
Dziewczyna się teraz broni i potrzebowałem porady ;)
Uff ja się już przestraszyłem, czy tak szybko można pisać, a ja nawet jeszcze nie mam ani promotora, ani żadnego pomysłu na temat. :D
Didier z Rivii [ life 4 sound ]
frer --> moja kumpela jest na pierwszym roku anglistyki magisterskiej i do konca tego semestru miala oddac prawie 30% swojej pracy magisterskiej ;)
Grzesiek [ www eRepublik com PL ]
Moja zaczęła na czwartym roku już - promotor wybrany, seminaria, rozdział do napisania.
Ja natomiast się wpisałem do promotorki i ogólny zarys tematu dostałem - tak na gębę :)
frer [ God of Death ]
U nas w sumie to jest dziwne. W innej specjalności ludzie już się zabijali, żeby zarezerwować sobie promotorów i każdy ma jakiegoś, tematykę mniej więcej przemyślaną, a u mnie wygląda to tak, że 3/4 osób nie ma pojęcia u kogo chce pisać, o czym chce pisać i w ogóle nikomu się nie spieszy. Zresztą, większość póki co bardziej się martwi, żeby zaliczyć lub dopiero znaleźć praktykę. Niby został tylko rok do obrony, a magisterka dalej wydaje się odległą perspektywą. :)
Grzesiek --> U nas na gębę pewnie już też by się coś załatwiło, ale do wyboru mamy promotorów z tych kategorii:
- uważających się za bogów i uznających studentów za śmieci
- olewających studentów
- olewających to co studenci robią
- olewających dokładnie wszystko
- dziwnych w bliżej nieokreślony sposób.
W sumie nawet poszedłbym do jednego doktora, który ma uprawnienia, zna się na budownictwie, porządnie przykłada się do sprawdzania wszystkiego i ma swoje zasady. Jednak o ile nie przeszkadzałoby mi, że jest bardzo wymagający, to trochę odstrasza mnie fakt, że ponoć dyplomanci czasem przez dwa miesiące próbują go łapać na konsultacje. :)
Grzesiek [ www eRepublik com PL ]
@frer
U nas było to samo. Początek IV roku i ludzie tratowali się.
Ja hardkorem nie jestem, poszedłem spokojnie do upatrzonej wcześniej babki :) i załatwiłem co trzeba. Nawet wspominała, żeby się spotkać przed wakacjami, ale jakoś nam tak zeszło.
Odnośnie doktorów/profesorów to u nas nawet jest okej. Jest kilka przypadków, które kwalifikują się do powyższej listy (profesorzy), ale doktorki nawet okej (chociaż szuje też się zdarzają).
A może tego doktorka znam? :)
U nas był taki jeden - ale magister - też zawsze miał być, a nigdy go nie było :)
Xerces [ A.I. ]
frer -> Uff ja się już przestraszyłem, czy tak szybko można pisać, a ja nawet jeszcze nie mam ani promotora, ani żadnego pomysłu na temat.
Jeżeli chcesz napisać dobrą pracę magisterską, bez pośpiechu i na kierunku ścisłym, to spokojnie wystarczy, że zgłosisz się do promotora w październiku na ostatnim roku.
Jeżeli podchodzisz do tematu na luzie, to możesz zacząć pisać dwa miesiące przed oddaniem do recenzenta (spora część studentów tak robi), ale nie licz wtedy na jakąś wysoką notę, zwłaszcza, że pewnie wtedy będzie to praca odtwórcza, a nie twórcza (w wersji hardcorowej - pisana metodą ctrl-c ctrl-v). W większości przypadków odpada też miła atmosfera pracy z promotorem (który ledwie Cię zna).
W innej specjalności ludzie już się zabijali, żeby zarezerwować sobie promotorów i każdy ma jakiegoś, tematykę mniej więcej przemyślaną,
Tym się nie przejmuj - z tego nic nie wynika. To, że ktoś bije się o promotora, nie oznacza, że jest ambitnym studentem, który już zaraz chce zacząć pisać pracę u najlepszego wykładowcy. Często studenci walczą o pewnych wykładowców, ponieważ u nich można pisać na popularne i oklepane tematy, a co za tym idzie - proste.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
U nas nie było wstawek w pracy, przynosiło się jeno bukiety i słodkości, aby następnie wręczyć je po obronie :-)
PS. Jak zobaczyłem tytuł wątku to w pierwszej chwili pomyślałem, że to jeden z tych, którym pomogła GOLowa ankieta, więc postanowił nam podziękować publicznie za wysiłek :-D
ronn [ moralizator ]
ja ani podziękowań nie wpisałem, ani nie przyniosłem słodkości/kwiatów. po co to?
gratuluje - dziękuje i wio :]
frer [ God of Death ]
Grzesiek --> Ten doktor ma ksywkę Bili (od 4 pierwszych liter nazwiska). Raczej go nie znasz, bo on uczy chyba tylko naszych ludzi i w sumie jest wykładowcą prawie od wszystkiego. Ja miałem z nim mechanikę budowli, prawo budowlane, a ostatnio na niższych latach ponoć uczy też konstrukcji betonowych i budownictwa ogólnego (akurat tego po tym jak się okazało, że po zajęciach z jedną magister z lądówki studenci nic nie umieli, bo uczyła nas jakiś pierdół, a niejednokrotnie podawała nawet błędne informacje).
Żeby tego było mało, facet ma jeszcze własną firmę w której sobie dorabia (i ciągle narzeka, że polibuda na nic nie ma kasy). Nawet nie dziwne, że w takim przypadku nie ma wiele czasu dla studentów, ale właśnie szkoda, bo poważnie bym się zastanowił, czy nie byłby dobrym promotorem. :)
Xerces --> Ci co walczyli o promotorów to nie robili tego ze względu na ambicje i chęć pisania pracy już teraz. U nich problemem było to, że ponoć w ich instytucie (pod który podlega ich specjalność) narzucili ograniczenie na to ilu studentów może mieć jeden promotor, a sytuacje pogarszał fakt, że sporo ich potencjalnych promotorów ma też dyplomantów z innego kierunku. Większość po prostu patrzyła na to, żeby załapać się do wykładowców/ćwiczeniowców których znajdą i lubią. Ostatecznie się okazało, że część będzie musiała pisać u ludzi, których na oczy nigdy nie widzieli.
W naszym instytucie czegoś takiego nie ma, ale właśnie jak piszesz, że:
Często studenci walczą o pewnych wykładowców, ponieważ u nich można pisać na popularne i oklepane tematy, a co za tym idzie - proste.
To dokładnie u nas tak jest. Mamy dwóch takich wykładowców od fundamentowania, którzy ponoć rok w rok mają po ok. 5 osób na głowę, bo u nich tematy są niby ciekawe, ale strasznie oklepane. Oni sami mają też trochę olewające podejście (nie wiem jak w przypadku dyplomów, ale na pewno na zajęciach). Jeden jak mu się oddawało projekt, to potrafił bez jego otwierania rzucić gdzieś i wpisać 5.0. Drugi kiedyś za jeden z najwyżej punktowanych przedmiotów potrafił wystawić ocenę wyłącznie na podstawie jednego projektu (który można było zrobić w kilka godzin), bo nie miał z czego egzaminu robić, gdy okazało się, że przez cały semestr zrobił nam tylko 4 wykłady.
Czy warto u takich ludzi pisać magisterkę ? Może i tak, ale ja jednak wolę nie ryzykować. :)
Xerces [ A.I. ]
frer -> Czy warto u takich ludzi pisać magisterkę ? Może i tak, ale ja jednak wolę nie ryzykować. :)
Jeżeli masz jakąś nietypową działkę, którą lubisz, to polecam znaleźć skrupulatnego promotora zajmującego się tą tematyką, skorzystać z opcji pisania od października i zająć się tematem twórczym. Ja tak zrobiłem i bardzo miło wspominam ten rok, mimo że w pracę magisterską włożyłem wiele wysiłku (a ma 25 stron - to przeciętna ilość na matematyce). Takie rozwiązanie ma szereg plusów:
- nie martwisz się czy owy promotor przyjmie Cię jako jeszcze jednego magistranta (bo najpewniej ich nie ma),
- najpewniej będziesz jego jedynym magistrantem, a co za tym idzie - będzie mógł Ci poświęcić więcej czasu, będzie Cie znał i w efekcie wytworzy się pewna emocjonalna więź, przez co sama atmosfera pisania będzie o wiele lżejsza. Ja np. jak kończyłem rozmawiać ze swoim promotorem o pracy, to rozmawialiśmy na tematy wszelakie, np. poziom i metodyka nauczania matematyki w szkołach :). Czasami myślę, że gdyby nie pewne normy uczelniane to przeszlibyśmy na "ty",
- praktycznie pewnikiem zarówno za pracę jak i obronę dostaniesz bdb (to jeżeli zależy Ci na ocenach),
- zero albo bardzo niewiele stresu przed obroną,
- satysfakcja, że całość tworzenia pracy, wyglądała podobnie jak za czasów kiedy studia jeszcze coś znaczyły.:P
frer [ God of Death ]
Xerces --> Problem w tym, że ja nie mam pojęcia o czym pisać, więc pod tym kątem nikogo takiego nie wybiorę. Jest kilku wykładowców, którzy zwykle mają max 2-3 dyplomantów, ale u każdego z nich z pewnych względów bałbym się pisać. Ostatecznie pewnie wybiorę i tak temat byle był w miarę znośny i promotora z którym w ogóle będę się w stanie dogadać. Ze znanych mi wykładowców to ogranicza wybór do może 5 osób.