Psycho16 [ Pretorianin ]
Dziwna sytuacja na uczelni....
Powiem tak
Dzisiaj mialem egzamin z geologii - do zdobycia bylo 12 pkt , zdobylem 7pkt , zaliczenie bylo od 6...
warunkiem przystawpienia do egzaminu bylo zalizcenie przedmiotu.
I sprawa wyglada tak ,ze bylem ostatni w kolejce i wiedzialem mniej wiecej jakie osoby przede mna wchodza po wpis... no i jak sie okazalo osoby ktore nie mialy zaliczonych cwiczen z przedmiotu a przystapily do egzaminu mialo cos kolo 6pkt lub mniej dostawalo zaliczenie...
jak sie domyslacie tak owego nie dostalem... powodu tez nie otrzymalem :/
gosciu kazal przyjsc na wrzesien... jako , ze nerwi mi popuscily wychodzac drzwiami 'za mocno' nimi zamklem... no i gosciu wybiegl ze na wrzesien nie mam po co przyjsc
a, ze tydzien nie mialem zaciekawy - caly czas bylem ganiany po komisariatach, z tego wzgledu , ze mialem wlamanie do sklepu ojca z podpaleniem - wszystko spisane na straty... co gorsze za wszystko bylem odpowiedzialny, to musialem dopelnic obowiazkow , gdyz ojciec wraca z wakcji w czwartek....
No i teraz pytanie - co w takeij sytuacji zrobic? mysle zeby isc do dziekana i przedstawic cala sprawe , tylko jest ten problem , ze pociagne ludzi za soba czego nie chce... czy moze lepiej czekac do wrzesnia ? bo tak to mialbym z glowy szkole... - bylem nastawiony na warunek matematyki w razie niepowodzenia (3 osoby zdaly ode mnie z grupy , naprawde ciezko) , gdyz reszte mam zaliczona :/
A sam przedmiot jest za 6 pkt ects....
mos_def [ Senator ]
ktory to semestr?
hopkins [ Zaczarowany ]
Czego bys nie zrobil, nie wygrasz :)
Zielona Żabka [ dementia praecox ]
jeżeli zaliczenie było od 6, a Ty masz 7pkt to masz zal.. ale nie kumam o co chodzi w tym zdaniu:
osoby ktore nie mialy zaliczonych cwiczen z przedmiotu a przystapily do egzaminu mialo cos kolo 6pkt lub mniej dostawalo zaliczenie... jak sie domyslacie tak owego nie dostalem... khe?
może gościu miał zły dzień, spróbuj przyjść na następne konsultacje, albo daj indeks komuś innemu żeby Ci wziął wpis :)
frer [ God of Death ]
Psycho16 --> Z ciekawości, jaka uczelnia ? :)
Co do tematu, to jest problem naszych uczelni. Wykładowcy robią sobie co chcą. Imho lepiej iść się dogadywać z wykładowcą, nawet jak jest pajacem, bo z doświadczeń kilku znajomych wiem, że wycieczki do dziekana nic nie dają.
Raz mieliśmy pewien przedmiot z babką, która go w ogóle nie potrafiła prowadzić, oceniała sobie jak chciała, że dobrzy studenci łapali 2, a część najgorszych nawet ponad 4 wychodziło. W końcu ktoś się wkurzył i poszedł do dziekana. Babka niby dostała nieoficjalne upomnienie, ale i tak jej nie ruszyli, a przedmiot trzeba było u niej zaliczyć. Oczywiście to studenci mieli przerąbane przez tą całą sprawę.
Dopiero po jakimś czasie (chyba kolejny rocznik po nas) wykładowca od innego przedmiotu się wkurzył, że studenci w ogóle z danej dziedziny nic nie wiedzą i kto ich takich rzeczy nauczył. Gdy się dowiedział, sam poszedł do dziekana (a koleś ma dość dobrą pozycję na wydziale), babka już naszych studentów nie uczyła, a jej przedmiot właśnie ten wykładowca przejął. ;)
Tą historią chciałem pokazać, że student tak naprawdę nic nie zdziała. Wykładowców na uczelni mogą wykończyć tylko wewnętrzne wojny z innymi wykładowcami o mocniejszych plecach lub starcia z władzami wydziału.
wi3dzmin [ Generaďż˝ ]
Bo student nadal jest traktowany jak kawałek gówna na bucie. A na dodatek niedługo będziecie za to płacić :P
Coolabor [ dajta spokój! :) ]
To racja - z wykładowcami nie wygrasz. Oni naprawdę myślą, że studenci są dla nich (nie oni dla studentów). Pozostaje tylko porysowanie samochodu ;)
Barthez x [ ___ The CAR Driver ___ ]
Ja wczoraj byłem u mnie świadkiem takiej sytuacji:
- Dzień dobry, mogę zaliczyć zadanie? Byłem chory i nie mogłem pisać...
- A ma pan zwolnienie od lekarza?
- No... nie.
- No.... to do widzenia!
Grubo :D
Ale fakt faktem, że jak wykładowca chce to zgniecie jak robaka...
Qverty™ [ ignavis sepmer feriae ]
hehe...tak było, jest i będzie że studenci są traktowani jak śmiecie...
[8]-----> xD :D
Zenedon [ Burak cukrowy ]
[8] A co w tym dziwnego?
Co do założyciela wątku. Nie kminię pewnych faktów. Miałeś punktów ponad próg i nie dostałeś zaliczenia. To chyba coś nie do końca halo?
Soldamn [ krówka!! z wymionami ]
[8] to akurat normalka
Slow Motion [ Konsul ]
Zenedon - To, że przecież żaden lekarz nie ma obowiązku wypisywać Ci zwolnienia.
Zenedon [ Burak cukrowy ]
Studia to nie podstawówka, że możesz sobie olać zaliczenie i powiedzieć, że byłeś chory.
W robocie też tak robisz?
Slow Motion [ Konsul ]
Wyluzuj, po prostu stwierdzam fakt. Można sobie być chorym albo i nie być, a żaden lekarz nie ma obowiązku wypisywać Ci jakiegokolwiek zwolnienia, bo ma to w dupie.
windows00 [ Legionista ]
:>
Lekarz od tego jest, żeby wypisać zwolnienie, jak jesteś chory. Takie jego obowiązek.
Nie ma obowiązku poświadczać nieprawdy, ale wypisać L-4 gdy jesteś naprawdę chory musi.
Psycho16 [ Pretorianin ]
"Co do założyciela wątku. Nie kminię pewnych faktów. Miałeś punktów ponad próg i nie dostałeś zaliczenia. To chyba coś nie do końca halo?"
no i w tym sek... osoby co nie mialy zaliczenia z przedmiotu (nie mogly pisac egzaminu , a pisaly) i mialy mniej punktow ode mnie dostaly zaliczenie....
@Frer
Pol Sl
Barthez x [ ___ The CAR Driver ___ ]
Wiadomo, że trzeba mieć zwolnienia w książeczce, ale to było zaliczenie ze statystyki, sala pusta, wykładowca nie miał co robić... Mógł wyjątek zrobić ;)
bone_man [ Omikron Persei 8 ]
Podaj komuś indeks, żeby poszedł za Ciebie i wziął wpis.
Koleżanka miała dziwną sytuację z informatyką. Koleś nie chciał jej dać zaliczenia, mimo, że wszystko było tip-top, od tak.
Dała mi indeks, na następny dzień polazłem do niego w czasie konsultacji, wziąłem swój wpis + podsunąłem jej indeks i gitara. :D
Wątpię, żeby pamiętał nazwisko, chyba, że to gadzina i żywi się czymś takim.
edit: no chyba, że zalazłeś mu wcześniej za skórę czy coś w tym rodzaju, to może być mały kłopot. :D
Psycho16 [ Pretorianin ]
nawet nie mialem wczesniej mu jak zajsc za skore , gdyz tylko gosciu wyklady prowadzil...
Zenedon [ Burak cukrowy ]
Psycho16 --> To idziesz do kogo się da w takim razie. Dziekana/dyrektora do spraw studenckich w pierwszej kolejności. Jak nie pomoże, idziesz wyżej. Nie ma co się bać tej administracji, im więcej smrodu narobisz, tym większa szansa, że się będą z Tobą liczyć. Niestety większość studenciaków jest zdania, że lepiej zagryźć zęby i liczyć się z fochami ważnych panów profesórów i m.in. dzięki temu jest taka sytuacja jaka jest. Ja już trzy lata walczę z tym systemem i dymam go w każdą dziurę, a jakoś żyję.
frer [ God of Death ]
Barthez x --> Każdy wykładowca podchodzi inaczej do różnych spraw. Ja sam znam takich, którzy są przyjaźni studentom, że jak się wyjaśni sprawę to można się dogadać, coś ustalić, a znam też takich, że oni mają pewne (dziwne) zasady i nie można ich łamać.
Btw piszesz, że "mógł wyjątek zrobić", ale niektórzy właśnie ich nie robią (czy słusznie czy niesłusznie to inna sprawa). Sam ostatnio miałem sytuację, że chciałem wyższą ocenę z prawa dostać. Ocena była średnią za napisanie 3 testów i przygotowanie jednej prezentacji. To przystąpiłem do poprawki jednego z testów (który mi najgorzej poszedł) i dostałem z niego 4.5. Wyszła mi średnia 4.75, a wykładowca mi mówi, że to będzie 4.5 na koniec, bo 5.0 jest od 4.76. ;)
Zenedon --> Lepiej wykorzystać inne środki na początek, jak podkładanie indeksu czy próba dogadania się. Strzelając focha, że po jednej akcji spróbuje się uwalić wykładowcę tylko można sobie kłopotów narobić. Ja nie znam przypadku, żeby ktoś coś takiego wygrał, a znam takie, że student przez to miał większe kłopoty.
hopkins [ Zaczarowany ]
Psycho16 ooo ja tez na polibudzie jestem :) Gdzie dokladnie i kto Cie udupil? Ja jestem w tej komfortowej sytuacji juz, ze niczego nie zaliczylem! :) Wrzesien czeka.