GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Wojna polsko-ruska

25.05.2009
18:38
[1]

_MaZZeo [ Senator ]

Wojna polsko-ruska

Film reklamowany, a wątku nie widzę. Kto był i szerzej się wypowie?

Ja byłem i mnie się spodobało. Chociaż to kolejny film, który za pierwszym razem bawi a dopiero za drugim ukazuje swoje prawdziwe oblicze (podobnie jak Dzień Świra). Wszystko jest ok aż do:

spoiler start
sceny kiedy Silny spotyka Masłowską w komisariacie. Od tej chwili film staje się chaotyczny i generalnie mało kto może ogarnąć o co chodzi.
spoiler stop


w ogóle fajnie, że nie jest to kolejna jakaś komedia albo romansidło, których pełno w polskim kinie.

P.S. A Szyc to mistrz.

25.05.2009
18:50
[2]

erton2 [ Konsul ]

Probuje strawic ten obraz od wczoraj i na chwile obecna uwazam, ze caly film to kicha, zupelnie przesadzony, ktory bardzo chce byc jak wiele kultowych dziel, a Zulawski cholernie sili sie by nadac mu jak najwiecej z dupy artyzmu. Problem w tym, ze jednak wiele scen jest swietnych, nagranych i zagranych na bardzo wysokim poziomie i film momentami oglada sie bardzo przyjemnie, by po kilku minutach zostac z tego stanu brutalnie wyrwanym. Na plus na pewno tez aktorzy, Szyc bardzo dobrze, aczkolwiek ja bym sie nie obrazil jakby w tej roli wystapil ktos inny, chociaz moze po prostu sama postac Silnego do mnie nie przemawia w 100%.

Generalnie warto zobaczyc, warto znac, ale jak ktos przewiduje (a slyszalem takie glosy) sukces na festiwalach w Europie to zycze duzo szczescia.

25.05.2009
18:53
smile
[3]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

A mi właśnie udało się ogarnąć. Film godny polecenia, pozytywnie mnie zaskoczył.

Bałem się bardzo, że dostanę kolejny ambitny w zamierzeniach i marny w wykonaniu film, ale nie znałem twórczości Doroty Masłowskiej. Wszystko na plus, człowiek wychodzi naprawdę zmieszany po seansie zastanawiający się, jak to jest z tą rzeczywistością.

25.05.2009
18:58
[4]

Salado. [ Generaďż˝ ]

Na filmie jeszcze nie byłem, ale zaciekawiła mnie ta recenzja:

Prawdziwych dresiarzy już nie ma.

Metafizyczny tragizm tego stwierdzenia nakazuje weryfikację interpersonalnej retoryki, jaką aplikujemy w kontekście
subkulturowym, dezawuując tym samym już to postmodernistyczny kult ortalionu, już to recepcję naznaczonego estetycznym bolszewizmem
etosu, który penetruje popkulturowe archetypy promieniujące do nas w nadgranicznym transie na kształt wizualnego i moralnego synkretyzmu
pojęć, w którym duchowość Narodu oraz progresja idei i toposów o bez mała hellenistycznej genezie zdaje się zanikać i degenerować,
ulegając rozszczepieniu na pierwiastki w istocie swojej wyabstrahowane z literackiego kontekstu dziedzictwa, jakie narzuca
im establiszment klasycystycznego powieściopisarstwa, wynosząc kategorialne zwichnięcie charakteryzujące literalnie i metaforycznie
rozumiany motyw Dresiarza na wyżyny moralizatorskiego monologu, gdzie arkadyjska błogość tworzenia dzieł aspirujących do poziomu
wysublimowanego artyzmu przeplata się nieodłącznie z piętnem głębokiej męki twórczej sugerującej przenikające autora pragnienie
estetycznej ekspiacji, bowiem autor w swoim mniemaniu dzierży krucyfiks mający cechy tak symbolu upadku samej idei piękna jak i
tej idei spontanicznej resublimacji na ołtarzu sztuk wyzwolonych, przez co esencja romantycznego zrywu przeciwko ideowej próżni
skomasowanych kulturowych metafor obecnych w dzisiejszych mass-mediach staje się ledwie tłem dla rozważań o istocie człowieka i
jego misji ujmowanej w sensie spirytystycznym, na gruncie nauczania Kościoła, ale także w sensie na wskroś literalnym,
racjonalistycznym, jako że sensualizm człowieczej percepsji niewątpliwie skażony jest naleciałościami par excellence
barbarzyńskimi, które w kontekście zanegowanej w tenże sposób polskości wydają się przybliżać jego światopogląd do mentalności
ludów pierwotnych, które miast recypować wzorce ideowe świata starożytnego pogrążyły się w pozbawionym autorefleksji akcie
nieustannej negacji, dopworadzając tym samym egzystencjalne meandry gatunku homo sapiens do granic eksjologicznego absurdu.

25.05.2009
19:05
smile
[5]

Cloud(pl) [ Ultimate Life Form ]

Film genialny do momentu gdy staje się juz głownie dramatem :)
Może Troszke przesadzony w niektórych momentach "walki"...

Po całym filmie również jestem zmieszany:D Troche nie ogarniam :] Ale generalnie jestem zadowolony:)

25.05.2009
19:06
smile
[6]

ddza [ WasabiHubert ]

Jest to coś nowego, wartego polecenia- trzeba to zobaczyć.

Niby to komedia ale tak jak napisał autor wątku, dopiero potem człowiek się zastanawia co to naprawdę jest za film. Jak dla mnie wykonanie, gra aktorów, i szczegóły jak i film pod względem całości jest świetny. Rozbrajające sceny i teksty. Żałuję teraz, że nie czytałem książki, może po sesji się za nią wezmę.

Film raczej nie trafi do 70-90% widzów gdyż jest nadzwyczaj specyficzny. Mimo wszytsko denerwuje mnie takie gadanie jak z [2] zupelnie przesadzony, ktory bardzo chce byc jak wiele kultowych dziel, a Zulawski cholernie sili sie by nadac mu jak najwiecej z dupy artyzmu- jest to wg mnie wyciąganie właśnie "z dupy" opinii, której nie da się poprzeć ani jednym argumentem. Taka postawa życiowa starająca się negować wszystko co reklamowane i przede wszystkim polskie. Ale rozumiem każdy ma swoje zdanie dlatego nie chcę konfrontacji ani rozwodzenia się nad tym- bez urazy po prostu.

Wracając do filmu to szczerze polecam, ale tylko tym dla, których kino to coś więcej...

Ogólnie- totalna abstrakcja.

25.05.2009
19:36
[7]

erton2 [ Konsul ]

ddza -->

Prosze oto argumenty (kto nie ogladal nie czytac)

spoiler start

- Wizyta Silnego w programie TV, jak dla mnie apoteoza slabosci tego filmu jako kompletnego dziela, pal licho przeslanie tego watku, czy to ma sens czy nie ma - jest cholernie nudny, cholernie wytraca widza z rytmu. Nie wiem nawet czy to mialo byc smieszne czy glebokie.
- Wyjscie Silnego z komisariatu, to z uderzeniem banka o sciane - jego monolog, padajacy deszcz, brzydkie graffiti, co to niby mial byc Hamlet? Dylematy Silnego (kur** to ja istnieje w koncu do ch** czy nie), caly sposob nakrecenia tej sceny
- Scena w ktorej silny rozmawia ze swoim penisem - grupka 40-to latkow na sali sie zanosila od smiechu, jak dla mnie kiepski humor + proba szokowania, tak samo z krwia na kanapie. Sorry za dlugo juz mam internet, za duzo chorych filmow obejrzalem, same obrazki tego typu mnie nie ruszaja. Lubie mocne sceny w filmach, tutaj to bylo po prostu kiepskie. Ogladales Man Bites Dog? Tam morderstwo dziecka albo Remy opowiadajacy o tym, ze po oddaniu moczu nie moze sie pozbyc zapachu przyrodzenia z palcow, nawet jak je 2 razy umyje byly potrzebne, budowaly klimat. Zulawski tez chcial miec taki motyw w filmie. Tylko mu sie kurde nie udalo.
- Sama bujajaca sie pyta Szyca - ogladales Idioterne? Nagosc, seks, to byly kluczowe momenty, bez tego film bylby pusty. A co by stracila Wojna Polsko-Ruska bez nagosci Szyca?
- Ogladales Las Vegas Parano? :P tak sie robi narkotyczne, psychedeliczne efekty, migajace kolory i szyc sikajacy na papugi to troche malo.
- Wszelkiego rodzaju przerywniki, efekt przelaczanego kanalu, efekt widzenia oczami Maslowskiej (jak z kiepskiej jakosci ukrytej kamery)
- Silny i jego genialne idee na plazy - zauwazyles w jaki sposob to bylo nakrecone? Morze mialo byc niby nierealne, jak ze snu, ale efekt byl moim zdaniem z tej samej ligi co smok z Wiedzmina. Tak samo jego pozniejsza rozmowa z Magda, krecona z reki, chaotycznie - fajny efekt, fajna scena, ale o 50% za dluga, nie meczyly cie te rozbiegane zblizenia na twarze? Dobry kucharz robi wszystko z wyczuciem. Slaby kucharz bierze przepis na pyszny sos, po czym dodaje go do dania tyle, ze wylewa sie z talerza.

spoiler stop

25.05.2009
19:45
[8]

ddza [ WasabiHubert ]

Okej ja rozumiem Twoje zdanie. Tylko myślę, że niepotrzebne jest porównywanie do innych filmów bo wątpię żeby reżyser miał zamiar kopiować czy deptać po piętach innym twórcom. Wg jest to po prostu coś zupełnie innego niż wszystko, dlatego trudno to porównywać i klasyfikować. Ale to moje zdanie, szanuję również Twoje.

25.05.2009
19:46
[9]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

erton2-> Nie można napisać, że ten film nie ma słabych momentów, co bardzo dobrze wykazałeś w poście [7]. No ale mało który ich nie ma. Nie uważam jednak by ten film silił się na "kultowość" i reżyser tworząc obraz z taką właśnie myślą go tworzył. A tego nieszczęsnego Żuławskiego sprowadzasz do takiego właśnie poziomu. Film jest bardzo dobry, ma wiele świetnych scen i jestem zdania, że Żuławski w końcu nakręci kiedyś film, który stanie się kultowy - nie ma co tak na niego najeżdżać.

25.05.2009
19:48
[10]

N|NJA [ Senator ]

Tylko myślę, że niepotrzebne jest porównywanie do innych filmów bo wątpię zęby reżyser miał zamiar kopiować czy deptać po piętach innym twórcom.

O RLY? ---->



Filmu jeszcze nie widziałem, ale wybieram się na dniach, by sprawdzić, czy z chujowej ksiazki powstanie równie chujowy film, czy też być może okaże się, że da się jeszcze bardziej coś spieprzyć (choć możliwy jest tez inny wariant- jeśli wycięto większosc syfu, prawdopodobnie po raz pierwszy w historii filmowa adaptacja kupy będzie mniej śmierdząca niż oryginał)


Wojna polsko-ruska - N|NJA
25.05.2009
19:51
smile
[11]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

Nie ma co, mają speców od marketingu.

25.05.2009
19:55
[12]

N|NJA [ Senator ]

Tomasz Józefowicz z Film Media, producenta filmu, ogłosił w „Dzienniku”, że ta zbieżność to rzecz zamierzona, bo „Wojna...” jest – cytuję – „dedykowana grupie, którą opanował »Trainspotting«”, a zatem twórcy „zastosowali podobne chwyty marketingowe”.


Cytat z Chacińskiego.

25.05.2009
19:55
[13]

ddza [ WasabiHubert ]

BarD- myślę, że słusznie skwitowałeś- podpisuje się.

N|NJA - z tego co pamiętam to Trainspotting nie jest zbyt podobny do Wojny- może trochę.


dedykowana grupie, którą opanował »Trainspotting«” z tym bym się zgodził.

25.05.2009
20:00
smile
[14]

CHESTER80 [ Maniak Konsolowy ]

Byłem wczoraj na tym filmie i mi się bardzo podobał. Książki nie czytałem, więc ciężko mi się odnieść, ale chyba musi być nieźle zakręcona sądząc po filmie. W sumie to rzeczywiście taki młodzieżowo-dresowy "Dzień Świra". Mnóstwo śmiechu, ale też i odrobinka refleksji. Ja tam wydając czasem kasę na bilet, wybieram film pod kątem rozrywkowym i pod tym względem się nie zawiodłem. Ubaw po pachy. Sala też wyła ze śmiechu. Nie ukrywam że magnesem dla mnie były również nazwiska Szyc i Bohosiewicz. Uwielbiam ich. Zagrali rewelacyjnie, zresztą nie tylko oni. Babka z Pitbulla była niesamowita, tak samo ta czarna gotówka czy jak to się zwie :) Dodam jeszcze że fajne były w filmie efekty specjalne, na festynie czy na końcu kafelkowa masakra. Warto było iść do kina.

8/10

25.05.2009
20:01
[15]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

N|NJA-> Tak się właśnie domyślałem, tyle tylko że to jest zupełnie nietrafione. Książki nie czytałem, ale po obejrzeniu filmu na pewno dam jej szansę. Przejdź się, sam ocenisz. Bo co do jednego wszyscy w tym wątku jesteśmy zgodni - warto zobaczyć.

Ale jak zauważasz, za to odpowiedzialny był producent, nie reżyser. Więc zejdź z Żuławskiego (jeszcze raz, a zapamiętam jego nazwisko).

25.05.2009
20:04
[16]

stealth1947 [ Miejsce na Twoją reklame ]

Na film wybiore sie w tym tygodniu. Po wywiadzie w Duzym formacie czuje sie zachecony.

Tylko obawiam sie ze zastane w kinie jak napisala Maslowska "Dresiarzy i dzieci, ktorzy beda smiac sie na kazde slowno na K i na P, a nie dostrzega glebokiego przeslania"

25.05.2009
20:04
[17]

N|NJA [ Senator ]

Bard-> No własnie widzisz, samego filmu nie krytykuję, bo nie mam w zwyczaju jebać czegoś przed zobaczeniem. Nastawienie mam jakie mam, bo raz, ze ani fenomenu ksiązki nie rozumiem, ani do postaci samej Dorotki "Ruchał mnie Pilch wiec miałam dobre recenzje" Masłowskiej sympatią nie pałam, lecz obejrzę z ciekawości. Cudów nie przewiduje, ale lubię tego ochleja Szyca, więc co mi szkodzi :)

25.05.2009
20:07
smile
[18]

Bullzeye_NEO [ Happy Camper ]

[10]

Francis Begbie to najlepsza postać wykreowana kiedykolwiek przez kogokolwiek gdziekolwiek.

02.06.2009
21:41
[19]

Speed_ [ Mąka ]

Mimo, że w filmach często lubię brak fabuły, ciekawy sposób kręcenia i wykręcone sceny to ten film uważam za niewarty obejrzenia. Parę śmiesznych momentów, niezła gra aktorska, ale scenariusz? Jeszcze upychanie jakiś rzeczy, które symbolizują to, że mogłyby coś symbolizować, ale tak nie jest:P

Chaos Żuławskiego nawet mi się podobał, ale naprawdę chociaż lubię nietypowe produkcje to wolałbym obejrzeć piątek 13go. Film ani trochę nie zachęca do przeczytania książki tak jak sama osoba Masłowskiej (przy okazji ona tam grała tylko taką hmmm nie wiem czy taka jest?)

02.06.2009
21:44
[20]

Tomasij ZaYceV [ Konsul ]

Muszę obejrzeć. Za tydzień będą grali u nas! ^^

02.06.2009
21:58
[21]

Bello86 [ Pretorianin ]

Czochrajcie sie frajerki. To ze ktos nosi dres nie znaczy ze frajer i nie ma chajsu.

03.06.2009
01:56
smile
[22]

darek_dragon [ 42 ]

A ja mam odmienne od was, malkontentów, którzy twierdzą, że Polacy gęsi i swojego "Trainspotting" mieć nie mogą.

Zanim zacznę chciałbym tylko wspomnieć jedną bardzo ważną rzecz, o której niektórzy z was zapominają: i Masłowska, i Żuławski to autorzy niedoświadczeni, o niewielkim dorobku artystycznym. Może i Mozart komponował opery mając 7 lat, ale w większości wypadków talent musi się rozwijać stopniowo. Więc moim zdaniem można wybaczyć autorce książki (przypominam: 19 lat miała pisząc ją) i reżyserowi pewną niedojrzałość. I z przymrużeniem oka skupić się na tym, co błyszczy w tym filmie.

Tyle tytułem wstępu. Teraz kolejna sprawa: "Wojna polsko-ruska" nie jest tytułem prostym. Wierzę, że większość ludzi oceniających ją w kategorii rzygów, krwi na tapczanie i prącia Borysa Szyca po prostu nie raczyła zastanowić się nad głębszym sensem tego wszystkiego co się dzieje. Zabawne, że wystarczy zabrać klasyczną przyczynowo-skutkową strukturę narracyjną i już się ludzie gubią. Jak jednak trochę pomyśleć, w pozornie chaotycznej mieszaninie scen zaczynają się pojawiać pewne interesujące motywy. Co ważne, motywy wcale niegłupie.

UWAGA, DALSZA CZĘŚĆ JEST UPSTRZONA SPOILERAMI

"Wojna polsko-ruska" to przede wszystkim historia o tworzeniu opowieści. Może to i opowieść trywialna, wróć, bzdurne wymysły nastolatki, ale jednak opowieść. A także o związku pomiędzy autorką i stworzoną przez siebie postacią. Silny wydaje się jedynym bytem w fikcyjnym świecie istniejącym w głowie Masłoskiej, który istnieje na równych prawach względem autorki. Oczywiście wiadomo, że Masłoska ma pełną kontrolę nad swoją kreacją, ale jednak Silny z czasem zaczyna kształtować własną świadomość, coraz bardziej oddalając się od tego, czym miał być w oryginalnym zamyśle, uciekając z narzuconej mu roli dresa. Pocieszne są jego próby odnalezienia siebie w tym pustym i dziwnym świecie.

Genialna - moim zdaniem - jest scena spotkania Silnego z Masłoską na komisariacie - nie przymierzając spotkanie człowieka ze stwórcą. Tylko, że no właśnie, Masłoska nie jest bogiem, a Silny nie jest świadom wagi tego spotkania. To autorka jest bardziej nieśmiała obcując ze stworzoną przez siebie postacią ("lubisz warcaby?"). Widzimy wyraźnie, że Silny istnieje niezależnie i jest obdarzony wolną wolą. Pewien filozof, którego imię bym przytoczył, gdybym je pamiętał, napisał kiedyś, że istnienie postaci w umyśle autora niczym nie różni się od istnienia człowieka w świecie stworzonym przez Boga. Dla Silnego świat książki jest całkowicie prawdziwy, jest to jedyna rzeczywistość jaką zna. Pomyślcie, co wy byście pomyśleli, jakby się okazało, że wasza rzeczywistość to tylko wymysł jakiejś nastolatki.

Jak już przy tym jesteśmy - papierowość tego świata jest oddana w filmie genialnie. Postać silnego przeskakuje od sceny do sceny, w zależności od nastroju autorki, bez porządku i logiki właściwej dla dojrzałej historii. To opowieść, która dopiero się rodzi, rodzi się przypadkiem podczas odkurzania, jedzenia śniadania, lekcji w szkole. Jest to rzeczywistość kształtowana przez humory nastolatki. Od szurniętych fantazji seksualnych, po sceny walki niczym z matrixa. Reżyser w miarę umiejętnie kontroluje wylewający się z ekranu potok kiczu w zabawnej estetyce dresiarskiego komiksu. Nie przypuszczałem też, że będę kiedyś chwalił papierowość postaci na ekranie. Ale ona właśnie jest w tym filmie piękna. Kolejne stereotypowe dziewczyny, sztampowe postacie dresów i ćpunów. Wszystko to podkreśla sztuczność. I chyba tylko dlatego, że autorka nie obdarzyła Silnego wielkim intelektem, jest on w stanie to wytrzymać.

No i w końcu mamy samą wojnę polsko-ruską, która okazuje się niczym innym, jak jednym wielkim MacGuffinem. Nie ma ona sensu, nie ma żadnego znaczenia, podobnie jak dążenia i życie bohaterów. Wszystko jest puste i pozbawione substancji. Na tym tle postać Silnego poszukująca w życiu czegoś prawdziwego, jak miłość czy szczęście, rysuje się bardzo kontrastowo. Szkoda, że gdy próbuje uderzyć głową w mur, który powinien być równie papierowy jak wszystko wokół, okazuje się on najzupełniej twardy. Bardzo smutna refleksja.

Czy Masłowska, już ta prawdziwa, celowo wplotła w fabułę swojej powieści wszystkie te smaczki? A może nie zdawała sobie z tego sprawy? Nie wiem. Natomiast dla mnie oparcie fabuły o metafikcję było strzałem w dziesiątkę i przebłyskiem geniuszu. Cała historia staje się łatwiejsza do przełknięcia, kiedy już zdamy sobie sprawę z tego, że w tym świecie może zdarzyć się wszystko. Wtedy dopiero można zacząć czerpać prawdziwą radość z tego filmu: z grubiańskich dowcipów, z pokręconych dialogów, z taniego efekciarstwa. Czysta nieskrępowana rozrywka, ale jednak z konstrukcją opartą o tzw. głębsze dno. Dzięki temu, jeśli ktoś chce i ma ochotę, może dostrzec pewną spójność założeń i żelazną konsekwencję z jaką Masłowska i Żuławski przedstawiają swoja wizję.

Na zakończenie tego przydługiego wywodu jeszcze brawa dla aktorów za odnalezienie się w tym chaosie :) Naprawdę pokazaliście, że w Polsce da się zrobić komedię dobrą i nie kretyńską zarazem, chociaż z pozoru wszystko temu przeczy.

03.06.2009
02:20
[23]

Speed_ [ Mąka ]

darek_dragon --> Moim zdaniem wiek autorki nie powinien jej usprawiedliwiać, czy też nie powinniśmy przez wzgląd na wiek dawać jej fory, ponieważ byłoby to bardzo niesprawiedliwe wobec innych utalentowanych, którzy też byli jechani na początku kariery. To tak jak z obrazami- naprawdę podziwiam ludzi bez rąk, którzy malują stopami, ale kiedy kupowałbym coś na ścianę do salonu to chciałbym wybierać z najlepszych i kierować się jedynie swoim poczuciem estetyki.

Twoja interpretacja filmu i poszczególnych scen- myślę, że sama autorka byłaby w szoku czytając to:) Gdybym nie był już po seansie to z pewnością Twój post zachęciłby mnie aby iść do kina, ale chyba przeceniasz jej talent (tzn. ona wcale nie miała na myśli tego co Ty dostrzegłeś, ale w tej kwestii ciężko mi Ciebie krytykować ponieważ wydaje mi się, że sam czasem mocno nadinterpretuję filmy np. Jarmusha).

Acha nie jestem malkontentem i nie oglądałem Trainspotting:P

Za to pełna zgoda jeśli chodzi o grę aktorską i wykonanie filmu od strony technicznej- istny majstersztyk mimo, że zdania co do całokształtu nie zmienię.

20.06.2009
19:51
smile
[24]

globtroter [ Pretorianin ]

Co za chała. Ja pie**** co za pomyłka roku! Nic, tandeta, dno!

Moglem iść na terminatora!

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.