Mazio [ Mr Offtopic ]
Pewna kwestia jaka przyszła mi do głowy...
Natchnęła mnie dyskusja o Anima Vills. [']
Nie patrzymy zbyt często na Internet przez pryzmat czasu. Jesteśmy świadkami narodzin technologii, ktora będzie pewnie towarzyszyć ludzkości aż do jej upadku ewoluując wraz z postępem. Istniejemy w sieci, przekładamy tu część naszej osobowości, ale w przeciwieństwie do naszych literek nasze ciała odejdą. Pozostanie po nas słowo, pamięć żyjących, to co zostawiliśmy innym z naszej obecności na forach, blogach czy stronach. Dziś kiedy net jest młody nie ma jeszcze zbyt wielu takich przypadkow poza tragicznymi - ale za 50 lat, ja dziś piszący, prawdopodobnie nie będę już istniał. A moje słowa pozostaną. Tak więc wszystkim piszącym dziś "get a life", "no life" pragnę przypomnieć - można mieć wiele osobowości i lekki stosunek do tego co się pisze, ale z drugiej strony to jedno z nielicznych miejsc gdzie szary człowiek może po sobie zostawić coś pozytywnego. I przedłużyć pamięć o swoim życiu. Tak technologia pomaga nam żyć dłużej niż nasze własne ciała, pozwala zapisać osobowość. W tym kontekście jestem dumny z prowadzonego przez nas bloga o szkockich gorach - stanowi prawdziwą wartość, ktora będzie przydawać się ludziom nawet po naszej śmierci. A wy, pozostawicie po sobie jakieś wartości w tym internetowym bałaganie?
Pozdrowka.
Poziom nicków ostatnio maleje. [ Junior ]
Są 2 szkoły:
- internet to dżungla, więc i ja powinienem zachowywać się jak małpa
- internet - serious business
Skłaniałbym się do tej drugiej, bo przecież te wszystkie posty to piszemy chyba świadomie? Dlatego jeśli dla kogoś sensem egzystencji jest ciągła prowokacja (ave logicznyXircom) to nie bardzo wiem co o tym myśleć. Przypomina się przypadek gościa który na jednym z geekowskich for przez kilka lat bardzo aktywnie udzielał się jako... kobieta, podobno niektórzy nieźle się zakochiwali. Trochę żal tych zakochanych było i trochę przerażał człowiek który przez kilka lat utrzymuje drugą tożsamość, bo wygląda to na niezły materiał na psychokillera.
Swoja drogą jakiś czas temu udowodniono, że o wiele łatwiej kłamie się w rozmowie telefonicznej, niż pisząc maile. Więc jak to jest?
maviozo [ Man with a movie camera ]
Pytanie tylko, czy ktokolwiek będzie chciał szukać po nas tych śladów.
Mazio [ Mr Offtopic ]
Po nas nie, ale wpisując frazę w googla często znajdzie część naszego życia.
Beret z antenką [ Konsul ]
A co bedzie jak google padną?
al asaid [ Konsul ]
Wtedy prawdopodobnie będzie koniec świata :)
s1ntex [ Generaďż˝ ]
Postawimy pomnik niczym Horacy.
Patryx0 [ Konsul ]
Łoj, za 50 lat to już tyle użytkowników na samym GOLu będzie, że nikt o nas nie będzie pamiętał, a co dopiero w całym internecie. Ale przemyślenie ciekawe :)
Sandro [ Wielosmyczasty ]
Mickiewicz też pewnie myślał w tych kategoriach, gdy kończył Konrada Wallenroda.
peter123456 [ Sun of a Beach ]
Nie wiem, ale jakoś mam takie odczucie, że pozostawianie po śmierci ileś lat temu wstecz pamiętniki zawierały większą część duszy piszącego niż dzisiejsze blogi. Prawda jest jednak taka, że mało kiedy wkładamy w te nasze wypociny w internecie serce, mało kiedy się angażujemy itd.
Czagap [ Konsul ]
Marzy Ci się internetowe Exegi monumentum, Maziu?
Tylko, czy jest sens budować pomnik na śmietniku?
Internetowa rzeczywistość, to jedno wielkie kłamstwo i ogólny burdel. To świat stworzony przez zakompleksionych nastolatków, gdzie dosłownie każda rzecz może być sztuczna, wymyślona i gówno warta.
Skąd ja mam Maziu wiedzieć, że tych wierszy nie pisze Twój szwagier, a ty przykładowo nigdy nie byłeś w żadnych górach?
Wątek o Animie Vilis również może być tylko zręczną prowokacją usera, który potrafi logicznie powiązać pewne wątki. Tak, by wszystko wyszło tragicznie(i z lekkim dodatkiem zjawisk paranormalnych).
Anonimowość w internecie jest niestety równoważna, z zerową wiarygodnością forumowo-blogowych bytów. Nauczyłem się nie traktować sieć poważnie i Tobie radzę to samo.
Mazio [ Mr Offtopic ]
Nie do końca rozumiesz moją myśl peter. Myślę, że składają się na to dwie sprawy - raz, że ludzie zostawiają część swojej osobowości w tym co piszą, a dwa, że pozostaje też walor czysto poznawczy. To znaczy, że jeśli jesteś fanem paralotni i prowadzisz swoją stronę w necie to jeśli jest dobra merytorycznie jesteś w stanie ściągnąć na nią wiele osob, ktore szukając odpowiedzi na pytania zetkną się rownież z Tobą jako człowiekiem. Twoja praca, przemyślenia, bezwiedne komentowanie tematu jaki Cię kręci, pozostaną. Ważne by nadać swojej netowej działalności pewien ludzki wymiar. Nie do końca umiem to opisać, kręci mi się w głowie ta myśl nieułożona jeszcze przez żadne przemyślenia. Wpadłem na ten pomysł i uśmiechnąłem się natchniony myślą "non omnis moriar"! I to wszystko dzięki netowi. Gdzieś tam ktoś może uśmiechnie się do moich wierszykow, inny znajdzie opis trasy na Ben Nevisa Vespy. Ogolnie miło jest mieć świadomość, że dano nam do ręki narzędzie, ktore pozwoli unieśmiertelnić naszą osobowość. I tu właśnie żal mi internetowych prowokatorow - nie sa chyba tacy jakimi przedstawiają się w swoich prowokacjach? Prawda?
Mazio [ Mr Offtopic ]
Czagap - szwagier był tak głupi, że aż rozwiodłem się z żoną by przestał istnieć. ;)
Mimo wszystko, jak w życiu, części z nas uda się może zasadzić kwiaty na pryzmie śmieci... Do tej części się uśmiechnę. I na zdrowie.
A co do pomnikow:
masz czego chcesz
na to czekałeś?
znowu się bracie
rozczarowałeś...
musiałbyś chyba
przeżyć lat dwieście
żeby nauczyć się
tego nareszcie
że w życiu lepiej
na nic nie czekać
lepiej od świata
w nogi uciekać
i na pohybel
czniać ideały
skoro gołębie
cokół obsrały...
peter123456 [ Sun of a Beach ]
Ależ rozumiem co masz na myśli. Mój post kręci się niejako na uboczu tematu, takie wtrącenie. Niemniej jednak muszę poprzeć Czagapa. W przypadku dobrego, prowadzonego merytorycznie bloga ktoś może z tego skorzystać i zetknąć się z twoją osobą. Ale niestety nie będzie o tobie nic wiedział. Przeczyta artykuł, a jego autor pozostanie mu całkowicie obojętny, nieznany. Co innego jest w telewizji, radiu, prasie, filmie, muzyce. Tam odbiorca, chcąc bądź nie chcąc, zwróci uwagę nie tylko na treść, ale też na tych, którzy ją przekazują.
Mazio [ Mr Offtopic ]
Trochę zboczyłem z nurtu - nie chodzi mi o zetknięcie się z Maziem. Ale przyjemność, że moja cząstka życia pozostanie w moich słowach. Gdziekolwiek gdzie piszę - dlatego jestem tu taki, a nie inny.
ero_sk [ THC ]
Za 50 lat to GOL będzie miał opinię zbiorowiska wyzwisk i negowania innych. Nie będzie można normalnie podyskutować, bo każdy będzie myślał: "Moja zdanie jest bardziej mojsze niż twojsze" (nie pamiętam z jakiego to filmu:P). Zresztą już tak powoli jest.
Co do twoich rozmyślań na temat tego że ktoś nic po sobie tutaj nie zostawi, a raczej zostawi ale samo zło. To są dzieci, które za jakiś czas dorosną i się zmienią. Na gorsze albo na lepsze, ale się zmienią. Po nich przyjdą kolejne dzieci, które będą pisały podobne bzdury, i tak to się będzie ciągnęło, coraz bardziej psując opinię tego jak i innych for internetowych. Nic z tym nie zrobisz, chyba że za głupie komentarze zaczęto by dawać bany. Ale to znowu był by koniec demokracji (ale czy na forach coś takiego istnieje?).
peter123456 [ Sun of a Beach ]
Jeśli dla własnej przyjemności, to nie ma żadnego problemu. Miło jest mieć świadomość, że moje wypowiedzi mogą się kiedyś komuś przydać. Ale nie można tego w takim razie ograniczać do internetu bo podobnej rzeczy możemy doświadczyć właściwie w każdych istniejących obecnie mediach. Jednak wolałbym internet odbierać jako miejsce, w którym mogę się realizować teraz, jako indywidualna i oryginalna osoba, w którym mogę kontaktować się z ludźmi z całego świata. Nie odkrywam żadnej Ameryki, ale to tutaj tkwi sedno "wspaniałości" internetu. "Pamiątkę" po nas wolę traktować jako pewien efekt uboczny.
Mazio [ Mr Offtopic ]
I o nim jest ten temat. O tym, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, że on istnieje. I pozostanie tak długo jak długo będzie prąd i technologia. Moj syn będzie mogł mając siedemdziesiątkę dość łatwo znaleźć pewne głupoty jakie robiłem mając lat trzydzieści parę i pokazać je swoim wnukom - zobaczcie - pradziadek to miał dobrze w sedesie namieszane. Dziadku, krzykną (być może) wnuki - teraz wiemy skąd te pomysły o wertersach zamiast wpłacenia paru kredytow na kryształ bankowy. ;)
To zostanie.
peter123456 [ Sun of a Beach ]
O, i tutaj sprawa wygląda już dużo lepiej. Kiedy odcinamy się od osób trzecich i zostajemy przy rodzinie pamiątki z internetu nabierają większego znaczenia. Na pewno nie takiego jak pamiętnik, stary zeszyt, rzecz kiedyś bardzo ważna dla dziadka, ale za to nadrabia ilością. I pozwoli lepiej zapamiętać/poznać daną osobę dzieciom, wnukom... a i sam pewnie za te, niemal przysłowiowe już w tym wątku, 50 lat chętnie zobaczę co tam się wypisywało za młodu i powspominam stare czasy :) Jednak nie sądzę, że popłaczę się nad tym ze wzruszenia jak nad zdjęciem z podstawówki. Nie ta siła, nie ta wartość, ale, jak już pisałem, nadrabia ilością.
Mazio [ Mr Offtopic ]
Trochę to wszystko nie do końca zgodne z moimi intencjami - nadal pozostaje praca włożona w nasze strony i pasje, ktora odciśnie jakieś piętno na ludziach, ktorzy z niej skorzystają. Tak więc interakcja z obcymi ludźmi zostanie przedłużona w czasie dzięki Internetowi. Niemniej jednak w opisanej wyżej kwestii zgadzamy się obaj. Dodał bym Cię do znajomych, ale nie ma jak więc wypiję Twoje zdrowie szklanką cidera. Ciekawi mnie więcej opinii. Ktoś ma ciekawe uwagi i coś co pozwoli mi to wszystko przemyśleć?
bebzoon" [ Centurion ]
hmm, różnica główna pomiędzy nowymi a starymi czasy w Mazio-rozumieniu polega na tym, że kiedyś naprawdę raczej wybitne lub mające coś do powiedzenie jednostki pozostawiały po sobie,
słowo pisane, muzykę, obraz - dziś każdy bloguje, pisze, osobiśnie nie nadaję temu ŻADNEGO
zanaczenia, po śmierci zostanie ze mnie i tak kupka guana (co wcale nie czyni mnie nieszczęsliwym - po prostu mam małą wyobraźnię)
peter123456 [ Sun of a Beach ]
Ja niestety zdrowie mogę wypić szklanką gorzkiej herbaty z powodu szalejącej w okolicy świńskiej (lekarze mówią, że jelitowa, ale ja wiem swoje ;]) grypy, ale liczy się sam fakt.
Zakończę tym, że nasza rozbieżność zdań aż taka wielka nie jest. Bo ja wcale nie ujmuję temu, że coś po nas zostanie, i że możemy mieć na kogoś wpływ. Stawiam jedynie na pierwszym miejscu satysfakcję z pracy odbieraną za życia. Uczucie spełnienia po zaangażowaniu się w coś, włożeniu w to całego serca jest olbrzymie już w trakcie wykonywania tego np. wpisu na blogu. A w obliczu śmierci zostaje niestety świadomość, że podobne rzeczy zostały popełnione przez wiele innych osób w tym wielkim światowym śmietniku zwanym internetem, więc odbiorcy wszystko jedno z czego skorzysta. I wreszcie sam doszedłem chyba do wyjaśnienia moich wątpliwości. Zawsze bardzo nie lubiłem obojętności w każdej postaci. Czy to ignorowanie tego co dzieje się wokół, czy też chłodne przyjmowanie moich "dokonań" (cudzysłów bo to jednak zbyt dumnie brzmi) zawsze mnie denerwuje. Wolę żeby ktoś zareagował, zapamiętał. Nawet jeśli będą to złe słowa, które zmobilizują do dalszej pracy - ważne, że nie będzie obojętnego w stosunku do mnie przejścia przez sprawę.
InterPOL [ Majster ]
Nawet mi się tego nie chce czytać.
Gangstah [ Masz bober? ]
To glupia kwestia przyszla ci do glowy
Mazio [ Mr Offtopic ]
nie dziwię się Interpol - Twoj poprzedni wpis patrząc przez kliknięcie na nicka brzmiał:
"Nie bądź lamusem, po ch** ci 6 z techniki? Pewnie nie masz kumpli..."
Trochę szkoda, ale skoro wpadłeś to zaparz herbaty.
Bebzonie - w każdym z nas może tkwić coś wybitnego. Jesteś przeze mnie świetnie ropoznawalny. Ciężki, monty phytonowski humor jaki prezentujesz pozostaje w mojej świadomości. Już wyryłeś dzięki netowi kolejną fałdę w moim mozgu.
Peter - tu jest może pies pogrzebany. Nie robię tego co lubię profesjonalnie, to net daje mi sastysfakcję. Tak więc zawężam moje przemyślenia do części użytkownikow. Nie zmieniając zdania, że to narzędzie pozwala nam na coś czego ani nie rozumiemy, ani nie doceniamy - pozwala każdemu kto nie ma dostępu do innych mediow (pisanie w prasie, mowienie w radio czy pokazywanie się w tv to bardziej skomplikowana sprawa) na pokazanie czy ma coś w zanadrzu. I tu nie chodzi o jakieś specjalne talenta - raczej o to, że prawie każdy z nas może pozostawić po sobie coś przydatnego. Od poprawienia poczucia humoru zaczynając po instrukcję wymiany wkładki podklamkowej dla opornych - reszta to inwencja. I tak bardzo odbiegłem od pierwszych przemyśleń, ale życie to offtopic. :)
Ganstah - tak, a jak znajdujesz Promethidiona?