VoltkeMan [ Pretorianin ]
Oceńcie opowiadanie mojego kuzyna...
Ja dałem i swoje, teraz i mój kuzyn chce się popisać w "książkowym półświatku". Zasady są proste: ocenić, dać swoje uwagi a potem pomarudzić (jak to na GOLu), że to nie kuzyna, a moje. ;)
Idiota ratuje świat
Rozdział I: Dzień dobry, to jest napad!
I
Arnold obudził się. Kaszlnął, przeciągnął się. Jak każdego ranka.
Jakże piękny mamy dzisiaj dzień! - przeszła mu przez głowę błyskotliwa myśl, kierując swój wzrok na okno.
Postanowił wstać. Prawą nogą odgarnął puste butelki i puszki po piwie - niechlujną pamiątkę po wczorajszej imprezie. Taak. Piwo. Jego największa słabość. Wystarczyło parę łyków z puszki, aby upić się jak cholera. Ale zawsze miał z tego niesamowitą radochę. No, dopóki nie stracił przytomności.
Nierównym krokiem (ten kac...) podszedł do szafki nocnej. Zaczął w nią walić swoją dużą pięścią.
- Amanda! - krzyknął Arnold. Mógł się tego spodziewać. Amanda też wczoraj nieźle popiła i zapewne spała w najlepsze.
- AMANDA! - wrzasnął.
- Co się tak drzesz? - rozległ się żeński, spokojny głos.
- Gadaj, która godzina!
- Siódma osiemnaście. - powiedziała. Chwilę potem znowu się odezwała - A raczej ósma czterdzieści pięć.
Arnold zmarszczył brwi. O tej godzinie powinien być w innym miejscu. Ale jakim?
- Arnold, możesz mnie w końcu wypuścić? - zapytał żeński głos.
- Po tym, coś mi wczoraj zrobiła?!
- A SKĄD JA MOGŁAM WIEDZIEĆ, ŻE ROBERT ZROBI UNIK, KIEDY CHCIAŁAM MU PRZYPIEPRZYĆ BUTELKĄ?! - wrzasnęła, aż Arnold podskoczył.
- Ciesz się, że nie do lodówki cię wsadziłem!
- Ale chciałeś!
II
Arnold jak to Arnold: spóźnił się. Samochód został rozwalony na części, do tego spał w nim jakiś facet. Natomiast na komunikację miejską nie stać go było, bo wszystkie oszczędności poszły na alkohol. Czasem jeździł na gapę, lecz skutki były tragiczne. Ale od teraz Urząd Kontroli Miejskiej zatrudnił... a raczej stworzył tak zwaną Organizację ds. Kontroli Ruchu Miejskiego. Czy jakoś tak. Od tamtej pory liczba gap drastycznie zmalała. Ale wszędzie karetki jadą.
Woląc nie tracić wolnego czasu, wypożyczył sobie konia ("Złodzieju, oddawaj! Złodziej!") i ruszył w kierunku Międzynarodowego Banku Astaffa Grinmorre'a.
Po niespełna godzinie dotarł na miejsce. Zsiadł z konia a następnie rozkoszował się tym widokiem.
Był to wielki budynek, bardzo przypominający Biały Dom w Waszyngtonie.
Jego mina nagle skiśła i podszedł do drzwi. Na nich widniał pozłacany napis: "Bank Astaffa Grinmorre'a Zaprasza". Pod tym napisem również znajdował się pozłacany napis o treści: "Oprócz tych cholernych, śmierdzących dresów". Co miało swoje uzasadnienie. Krąży plotka, że kiedyś jeden z drechów poymlił prysznice i drzwi. Niby nic ciekawego, ale od tamtej pory Dyrektor Fireman panicznie boi się mydła... I kapturów.
Kontynuację dam jutra, bo teraz nie mam czasu. Oceńcie proszę. Dla kuzyna.
ppaatt1 [ Trekker ]
Za krótkie by oceniać.
eltexo [ Generaďż˝ ]
Zgadzam się w [2].
Jednakże, oceniając to, co jest obecnie..
Szału nie ma, imho - kiepskie.
persik_ [ medyk bez papierow ]
Wystarczyło parę łyków z puszki, aby upić się jak cholera.
Kuzyn ma więcej niż 11 lat?
Kogee [ Kogi ]
Słaby styl, ubogie słownictwo, żarty na siłę, błędy.
Marnie.
Jeremy Clarkson [ Prezenter ]
2,5/10
ambasador00 [ Konsul ]
a ja dam 3/10
yazz_aka_maish [ Legend ]
Slabe, nie postarales sie, takze nie bede nawet uzasadnial wypowiedzi. Popracuj nad warsztatem...jesli masz 12 lat to wszystko przed toba, natomiast jesli 20 to rzuc to w cholere bo nic z tego nie bedzie.
chjuston [ Pretorianin ]
Ja Ci dam uśmiechniętą buźkę na zachętę.
yasiu [ Legend ]
Jakże piękny mamy dzisiaj dzień! - przeszła mu przez głowę błyskotliwa myśl, kierując swój wzrok na okno.
myśl kierowała swój wzrok? - jak już kuzyn stosuje wtrącenia, to niech nie gubi sensu zdania.
generalnie za krótkie żeby cokolwiek oceniać, bo nie wiadomo czy jest tu jakiś motyw, jakaś historia, a to co jest wymaga ostrej pracy żeby brzmiało jako tako znośnie.
Loiosh [ Senator ]
Ah, ten jezyk, ta kompozycja, dynamiczna akcja - az przypomina mi sie "Toy" Ziemianskiego.