GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Close Combat i okolice... #21

24.11.2002
00:46
smile
[1]

Yoghurt [ Senator ]

Close Combat i okolice... #21

Witamy na wątku Close Combatowej braci- fanów, maniaków, weteranów jak i kompletnych laików. Łączy ich jedno- Close Combat.

Ostatnio zaroiło się od sprawozdań z bitew w Close Combat IV oraz V. Wszyscy tez opiewaja wspaniałego Vetmoda, który NIEBAGATELNIE zmienia rozgrywkę.

Wszystkich chętnych na pobicie się z żywym przeciwnikiem w którymś z CC- propozycje kierowac tutaj :)

Watek ten sponsoruje ten biedny T-34, który nie wychamował przed urwiskiem :)

A poprzednia częśc wątku pod tym linkiem:

24.11.2002
01:02
[2]

Yoghurt [ Senator ]

I od razu po założeniu wątku streszczenie bitwy o Chef Du Pont: Niiemiecki dowódca garnizonu w Chef du Pont Obersturmfuhrer von Der Heyte otrzymywał komunikaty z innych posterunkwó o ataku sił alianckich na Normandię. Od razu podniósł alarm w prowizorycznych koszarach utworzonych w małym kościele w centrum miasteczka. Żołnierze poderwali się na nogi. Szybko zebrali broń i przywdziali mundury. Zwiadowcy donosili, ze na wschód od miasteczka zaobserowano ruchy nieznanych sił. Było niemal pewne, ze to alianccy spadochroniarze, których zrzut zaobserwowano dwie godziny temu. Jednak to prawda- front w Europie znó zstał otwarty... Heydte szybko obejzał mapę sytuacyjną i wydał dowódcom plutonów rozkazy dotyczące rozmieszczenia jednostek. "Nie oddać ani pędzi ziemi" dodał na koniec...

24.11.2002
01:13
[3]

Yoghurt [ Senator ]

Żołnierze niemieccy obstawili drogę, którą prawdopodobnie miało nadejśc natarcie wojk sprzymierzonych. MG42 obstawiał całą dugośc drogi, az do mostu, zaś dwa oddziały grenadierów szturmowych, 2 rekonesansu i jeden grenadierów obsadzały budynki wokół skrzyżowania. Trzy oddziały grenadierów zostały rozstawione na południu, wzdłuż lini żywopłotów, aby odeprzeć ewentualne natarcie z tamtej strony. Na północy roztsawiony został drugi MG42 oraz kolejne dwa oddziały grenadierów. Najbardziej na południe, za linią żywopłotów rozstawione zostały dwa moździerze 120mm... Przez pierwsze kilka minut nie działo się nic, niemieccy żołnierze denerwowali się. MG42 i dwa oziały Grenadierów na północy zostały podporwadzone bliżej drogi, zaś wysunięty najbardzije na południe oddział grenów ruszył przyciśnięty do zywopłotów na wschód, poprzez zalane ola uprawne... Cisze przerwało nagle wyraźne stapanie wojskowych butów po asfalcie. Amerykanscy żołnierze byli bardzo nieostrożni, nawet nie wysilali się ze skradaniem. Mimo panującego półmroku udało się dostrzec sylwetki...MNÓSTWO SYLWETEK. Niemcy czekali i patrzyli z rosnącym przerażeniem, jak wzdłuż drogi i żywopłotów przemyka kilka oddziałów amerykańskich. Pierwsze z nich dopadają małego budynku na skraju drogi, który służył jeszcze przed półgodziną za garnizon dla oficerów... I wtedy MG42 oraz sturmgrenadierzy z pobliskich budynków rozpoczynają ostrzał jednocześnie z moździerzami...

24.11.2002
01:19
smile
[4]

Yoghurt [ Senator ]

Hm.... Nie wkleiło obrazka :) Wybaczcie paskudną jakoś, następnym razem poprawię :)

24.11.2002
01:39
[5]

Yoghurt [ Senator ]

Ogień moździerzy dosłóńężótł zaskoczonych zupełnie oporem spadochroniazy. Kilku z nich nie zdazyło nawet ujzec ich przeciwników, gdy pado rozerwanych pocieskiem 120mm... Inni padli od kilku serii z MG ukrytego w budynku naprzeciw drogi lub zostało zmiecionych seriami Shmeisserów piechoty pochowanej w okolicznych budynkach. Spodziewany atak na południu nastąpił- dwie drużyny piechoty przedzierały się przez żywopłoty i pola, aby zapewne zaatakować miasto drogą od południa, jednakże tuż przed ostatnią linią krzaków, za którymi znajdowała się droga, natarcie piechoty się skonczyło. Błysnął ogień z luf schowanych tu dwóch plutonów grenadierów. 7 aamerykanó padło od razu, reszta peróbowała dobiec do żywopłotów, niewielu zdołało. Ci, którzy zdołali schronić się, odpowiedzieli ogniem. Chyba przypadkiem jeden z grenadierów padł martwy. Niemieccy żołnierze tym ostrzej odpowiedzieli ogniem. Już po kilku minutach kanonady zostało trzech amerykańskich zołnierzy, którzy bali się chocby wychylić nosa ponad ziemię... Tymczasem samotny oddział grenadierów nacieał od południa na pozycje amerykanskie. Nie napotkał żadnych oddziałów ukrytych w krakach, więc żołnierze rozochoceni puścili się pędem do ostatniej linii żywopłotu, po czym przypadli do ziemi ujżawszy droge i czekali... Od północy natarcie szło pięknie... Nagle amunicyjny MG42 padł jak razony piorunem zaraz po przekorczeniu niskiego żywopłotu. Sekundfe później padł ładowniczy i strzelec. Zszokowany asystujący nawet nie zauwazył, skąd wystrzelono, gdy zaraz potem dołączył do swoich towarzyszy. Drużyna ciężkiego Kaemu przestała istnieć... Odxdział grenadierów nacierających z północy usłysząłśżąły po ich prawej stronie. Dowódca spostrzegł, ze kaemiści padli w pare sekund, sam kazał więc swoim ludziom przypaść do ziemi. Czołgali się przez kilkanascie metrów pola, gdy dowódca ujżał sylwetki tuż pod linia drzew. To był moździerz, który jeszcze nie został rozstawiony. Zakradł się ze swoimi ludźmi na odległość zalediw parunastu metrów po czym otworzył ogień. Zaskoczobna drużyna moździerza nie miała żadnych szans, jeden tylko zdołał skryć się za nasypem ciągnacym się wzdłuż drogi i stamtąd rozpaczliwie odpowiadał ogniem... W centrum niemcy urządzli amerykanom piekło- moździerze skasowąły 80% nacierającej piechoty, zaś ci, którzy wybiegali z ostrzeliwanego garnizonu wpadali wprost pod lufygrenadierów, którzy przesunęli się do budynków sasiadujących z byłym garnizonem. Z południowej strony, zza żywopłotów amerykanie posąli trzy drużyny piechoty, jednak te zatrzymały się na oddziale zwiadu i grenadierów, któe właśnie wychodziły z budynku naprzeciwko. Wywiazała się długa kanonada, w której 5 amerykanó straciło życie... jednak deterinacja tych spadochorniarzy była godna podziwu, mimo uszczuplenia ich stanu sobowego i znacznej przewadze liczebnej niemców ci nadal chcieli utrzymac ten maleńki sad turz przed miastem i dzielnie się bronili...

24.11.2002
01:47
[6]

Yoghurt [ Senator ]

Niemcy przypuścili ostateczny kontratak- dwa oddziały grenadierów wybiegły z budynków z okrzykiem na ustach i strzelając niemal na oślep wyrzuciły niedobitki amerykanów z budynku garnizonowego. Chyba tylko dzięki przerażeniu amerykanskich zołnierzy żaden niemeic nie odniósł nawet najmniejszego zadrapania a garnizon został zajęty. DStad niemcy mieli idealne pozycje do ostrzału dużyny Browninga, która wytłukła MG42. Drugi Rowning ukryty zaraz za tym został zupełnie zaskoczony atakiem od tyłu dwóch druzyn grenadierów- jednej, która natarła od płnocy niszczacv przy okazji moxdzierz, i drugiej, która przedzierała się przez pola od południa. Widzac beznadziejność swej sytuacji, obie drużyny (po straceniu dwóch żołnierzy) poddały się. To samo uczyniło 4 spadochorniarzy starających sie utrzymać sad... Podsumowanie bitwy- amerykanie poniesli straszliwą kleske zas niemcy niespodizewanie nawet dla siebie rozgromili ich az miło. Po stronie niemieckiej zginał dowódca MG42, dowódca grenadierów został cięzko ranny jak się potem okazało. 3 z obsady Kaemu takze odniosło ciężke rany. Dodatkowo jeden z grenadierów w mieście trzymał poważne obrażenia w brzuch, gdy wstawał, by rzucić granat w stronę amerykanów kryjących się w garnizonie. Granattu nawet nie zdołał odbezpieczyć. Po stronie amerykanskiej zginęło 23 ludzi, większośc podczas pierwszych kilku minut natarcia. Rannych było 32. 4 ostatnich dzielnie broniących się amerykanów wzięt do niewoli.

24.11.2002
02:01
[7]

U-boot [ Karl Dönitz ]

Yoghurt --> oj nie ładnie, nie ładnie !!!

24.11.2002
02:13
smile
[8]

Yoghurt [ Senator ]

Łot du ju min U-Boot? :)

24.11.2002
03:14
[9]

Yoghurt [ Senator ]

Moje zmagania w Normandii nadal trwają... 7 czerwca 1944... Drugi dzień trzymania Tare Green Beach. Wycofałem wykonczone poprzednią bitwa o plaze jednostki i wporwadziłem nowe z połnocy. Plan zakładał, ze niemiecka piechota sybko przemknie przez pola i zajmie dogodfne pozycje do utrzymania zdobytego odcinka terenu w zagajnikach niedaleko umocnien plaży. Dwa Mardery- jeden jadnący środkiem, drugi uderzający na południu, przez zarośla, miały wyeliminowac pancernych amerykanów przy najlepszej sposobności. W razie czego były jeszcze dwie drużyny Panzerschrecków... Plan wydawał się niezły, jednakże wykonanie poszło O WIELE gorzej...

24.11.2002
03:24
[10]

Yoghurt [ Senator ]

... Piechota i pepance ruszyły poprzez pola. Do tego jedna drużyna panzerschrecków połnocą, w kierunku zagajnika- pułapki na czołgi, a druga za drużynami grenadierów na połdniu. Marder, który szarżował środkiem, napotkał nagle Stuarta wyjeżdżającego zza linii drzew i natychmiast rozpoczął się pojedynek ogniowy. Najpierw niemiecki samobieg unieruchomił i uszkodził stuarta, ale potem ten ( z małą pomoca amerykanskich moździerzy, które unieruchiomiły mardera) skasował go. I jeden pancerny po stronie nimieckiej mniej. Jednakże niezałamani tym faktem piechociarze nadal parli do przodu.... Ale było to az nazbyt podejżane! Nagle za Stuartem pojawił się Wolverine i rozpoczał ostrzał będących na otwartej przestzeni piechociazy. Zaraz za niszczycielem pojawiły się też dwa oddziały piechoty. Sekcja panzerschreckó i drużyna grenadierów przestały istnieć momentalnie... Na południu tymczasem szło dobrze- marder wyjechał zza zarośli dojeżdżając do linii drutu kolczastego, za nim podążyła piechota... Gdy znó odezwały si amerykańskie moźdzerze i dopomogły im działa okrętowe- zmiotły 6 chłopaków, zanim plutony przypady do ziemi i oddalały się od obszaru ostrzeliwanego. Udało się dotrzeć do drzew, gdy Wolverine wyjechał znów, tym razem zaraz zza domu nad plażą i rozpoczął rzeź wśród piechoty... Zaś drugi Marder został unieruchomiony pomiędzy drzewami przez Bazookę, która pojawiła się niewiadomo skąd i trafiła go prosto w gasienice. Nie miał możliwości amnewru,a brak wieżyczki u7niemożliwaił m namierzenie amerykańskiej broni pancernej...

24.11.2002
03:30
[11]

Yoghurt [ Senator ]

Druzyny piechoty zostały podsunięte naprzód, do linii drzew... Niestety, niewielu udało się przeżyć ostrzał Wolverina... Inżynierowie ucierpieli najbardziej. Na domiar złego grenadierzy wysłani na pomoc drużynom na południu nagle znaleźli się pod ostrzałem jakneskich karabinów, które obsadziły bunkier na południowym skraju umocnień. Sytuacja stawała się coraz bardziej krytyczna, a niemcom pozostała tylko jedna drużyna p.panc. i kilkunastu piechociaży. Moźzdzieżowi skonczyła się amunicja dwie minuty wczesniej- wystrzelał ją na nacierających za Wolverinem amerykanów. niestety niedoświadczenie obsługi spowodowało, ze amunicja została wystrzelana na darmo- zaden amerykanin nie został choćby drasniety przez ostrzał... Robiło się coraz gorzej...

24.11.2002
03:38
[12]

Yoghurt [ Senator ]

... Druzyna p.pnac. niepostrzeżenie przeczołgała się do zagajnika, i mimo zmęczenia, rozpoczęła przygotowania wyrzutni do strzału. Tymczasem dwa pozostałe oddziały grenadierów na południu wdały się w ostrą wymianę ognia z maerykanami wybiegajacymi z bunkra (zapewne sądzili, ze Wolverine oczyścił im drogę).... Rzeczony Wolverine zjechał spowrotem na plaże, jednakże kierowca nieopatrznie wjechał na minę tuż przy wale i niszczyciel został unieruchomiony i bez możliwości ostrzału niemieckiej piechoty znajdującej się wyzej. Czysty przypadek. Drużyna p.panc. załadowała panzerschrecka i wycelowała w stronę stuarta, oddalonego o jakieś 200 metrów i wystrzeliła... Niesamowite, ale udało im się go zdjąc za pierwszym razem! Tymczasem jedyna pozostała w całości drużyna grenadierów zajęła miesjce tuż obok przeciwpancernych. Żołnierz ze szturmowym MG34 celnie trafił dwóch amerykańskich żołnierzy, którzy towazyszyli Stuartowi. Było to małe zwycięstwo, ale nieco polepszyło morale wciąż kurczących się oddziałów niemieckich...

24.11.2002
03:46
[13]

Yoghurt [ Senator ]

...Niestety- to był koniec sukcesów w tej bitwie- co prawda niemcom udało si zdobyć spory kawałek terenu, jednakże okupili to gormonymi stratami... Dzielnie trzymali południowa częśc, tłukąc czym popadnie w jaknesów z buknra i z pobliskiego domku i zadając im straty- jednakże zostało ich tam naprawdę niewielu... Jakiś zdesperowany grenadier z granatem nasadkowym próbował zniszczyć Wolverina, jednakże nie trafił dwukrotnie i musiał uciekać przed ogniem nadchodzącej piechoty. Zas drużyna p.panc... Nie wytrzymali- gdy tylko wychylili się zza drzew, aby ustawić się do strzału do Wolverina, coś w nich pekło i spanikwoali. Trzymajacy Panzershrecka zdezerterował, zaś wspomagający ukryli się w krzakach licząc, ze pozostaną niezauwazeni. Grenadierzy z północy wystrzelali oddział, który towarzyszył stuartowi, jednak sami dostali się pod zmasowany ostrzał dwóch plutonó piechoty wypadających z plaży. Z dzielenego oddziału pozostało tylko 3... Zaś unieruchomiony marder... Stał i stał, nie mogąc nic zrobić.

24.11.2002
03:50
[14]

Yoghurt [ Senator ]

Ogólny bilans strat po obu stronach: Niemcy- 34 zabitych, 16 rannych, jeden marder zniszczony, drugi szkodzony. Amerykanie-12 zabitych, 6 rannych, jeden czołg zniszczony (co ciekawe, unieruchomionego na minie Wolverina nie zaliczył :)). Amerykanie nadal kontrolują plażę, niemcy posiadają po tej ciężkiej bitwie spory kawał ziemi rozornej juz pociskami moździerzy. Będzie trudno, gdyż to praktycznie otwata przestrzeń... Na szczeście w odwodzie zostało jeszcze kilka jednostek.

24.11.2002
03:51
smile
[15]

Yoghurt [ Senator ]

Od nastepnego sprawozdania przyjmę sposó Maca i zacznę pisać krkie opowiadanka, bo te bitwy są tego warte :0 tak więc spodziewajcie się :)

24.11.2002
10:58
smile
[16]

koxbox [ ]

Wiatm wszystkich prawdziwych maniakow CC! Postanowilem zasilic wasze nieliczne i elitarne szeregi. Jednak potrzebuje od was paru informacji: 1.Ktore mody sa najlepsze i dlaczego? Ostatnio sciagam GJS, a pozniej planuje Okinawe, jednak nie wiem czy to jest trafny wybor. 2.Jak mozna umowic sie z innym graczem w CC na pojedynek? 3. CO daje Vetmod, pytanie pokrewne do 1, ale na tym forum czesto poda ta nazwa. Chocby w wypowiedziach szanownego Yoghurta. Z gory dziekuje za Wasza nieoceniona pomoc. Pozdrawiam Robert

24.11.2002
11:21
smile
[17]

T_bone [ Generalleutnant ]

Janko ---> Żeby strzelać z moździerzy muszą one widzieć wroga, poprostu trzeba znaleźć dla nich dobrze ukrytą pozycję z dobrym polem widzenia. (najlepiej dać oczywiście ambush) Gdyby mogli strzelać nie widząc wroga przeciwnik nie miał by szans. Oddziały dowódcze mają radio dzięki któremu mogą wzywać zasłonę dymną, co często jest jedyną szansą na uratowanie jakiegoś teamu. Co do wtrzymywania gry to po prostu trzeba ograniczyć straty w teamach dowodzenia. A dzwięki trochę przycisz, mnie pomogło :)) Yoghurt ---->Sprawdziłem twój trop z vetmodem do CC5. Jest tak odsyła cię do www.close-combat.net to stona na której jest wszystko co trzeba fanowi CC, trzeba się jednak zarejestować żeby coś ściągnąć, jest to darmowe i bezbolesne więc moim zdaniem warto :) Są tam nawet Tigermod, SASmod i ostatnio CC5 modcollection :)

24.11.2002
13:16
smile
[18]

T_bone [ Generalleutnant ]

Nadszedł 19 grudnia 1944r Sytuacja przybrała niezbyt pomyślny przebieg, 5 dywizja Fallschirmjager została odparta na południu.To była rzeź amerykanie mieli wsparcie artyleryskie, które był tak silne że zmiotło większość moich spadochroniaży nie pomogła nawet tak świetna broń jaką jest ckm Mg-131, wynik total victory dla aliantów. Tymczasem KG Von Poschinger z dyw.pancernej Lehr dotarła do Bastogne prawie niszcząc okupującą miasto 10 dyw.pancerną USA. 116 Dyw.Pancerna zaatakowała na północ od Bastogne również prawie niszcząc amerykanów. Na północy dyw.Volksgrenadierów została zniszczona po 4 dniach ciężkich walk, amerykanie użyli czołgów,artyleri i masy piechoty co na bliskich dystansach nie dawało niemcą szans. Aktualnie trudno powiedzieć czy to jeszcze ofensywa czy desperacka obrona...

24.11.2002
15:11
smile
[19]

Yoghurt [ Senator ]

Koxbox- Vetmod to ponoć nasjlepszy mod do CC :) Sam u siebie go nie posiadam (taram się go ściągnąc, dzięki T-Bone :) )- jest to mod przeznacozny dla weteranów. Urealnia konkretnie rozgrywkę, wreszcie dzięki niemu słychać czołgi i parę innych bajerkó :0 Wiem, bo u kumpla widziałem :)

24.11.2002
15:21
smile
[20]

T_bone [ Generalleutnant ]

Czy ktoś może grał w moda "A Bridge too Far" do CC5, jeśli tak to jakie wrażenia ?

24.11.2002
15:22
[21]

Yoghurt [ Senator ]

Z braku czasu opowiadania nie będzie :) Oto co wydarzyło się... 7 czerwca 1944, odcinek plaży Uncle Red Niemcy ndal trzymali teren zajęty dzień wcześniej. Trzeba przyznac, ze bronili się heroicznie. Do walki wystawiali ostatnie odwody grenadierów i pozostałe dwa mardery.Plan był prosty- utrzymać linię żywopłotów wzdłuż plazy i jak najszybciej pozbyć sie pancerniakó wroga za pomocą pepanców i ewentualnie panzerschrecków. Piechota niemiecka zajęła dogodne poycje tuż przed wałem betonowym i czekała, aż w zasięgu wzroku pojawią się amerykanie... Ci nie kazali na siebie długo czekać- oczom żołnierzy niemieckich ukazał się Wolverine zmierzający do nasypu i Stuart szturmujący wał na południu. Dało się też zauwazyć kilka sylwetek przemykających w kierunku bunkra i pobliskiego domu...

24.11.2002
15:31
[22]

Yoghurt [ Senator ]

Drużyna lekkiego Kaemu od razu otworzyła ogień wybijając rekonesans amerykanski zmierzający do bunkra, zas zza zarośli wyjechał marder, który podąrza w stronę stuarta... Strzelec z Volwerina dostrzegł dwóch niemców kryjących się w żywopłóćęęńćęłńśżąłem z odłamkowego pozbawił ich życia. Sttart zauwazył jakimś cudem MG34, który wytłukł drużynę rekonesansu i rozpoczał ostrzał. Niemcy otweorzyli ogien z moździerzy mając nadzieję choćby go uszkodzić, a Marder wyjecha zza zarośli i znienacka otworzył ogierń. Niestety niewyszkolenie załogi spowodowało ich smierć- stuart błyskawicznie obrócił wieżyczkę w ich kierunku i oddał strzał, niszczac mardera i zabijając trzech z czterech członków załogi...

24.11.2002
15:46
[23]

Yoghurt [ Senator ]

Bój rozpoczął się na dobre- stuart ruszył o prozdu po zneutralizowaniu Mardera, za nim ruszyła amerykańska piechota. Marder na północy starał się upolować Wolverina, ale znów- lepsze wyszkolenie amerykanskiej załogi nie dąło szans chłopakmo z mardera, którzy tafili na front po pobieznym przeszkoleniu. Gdy tylko Stuart wjechał w zasięg działa p.panc., te starało się go zlikwidować. Jednak im też nie było dane zrobić cokolwiek w tej bitwie, gdyż celny strzał z moździerza zakończył karierę załogi Pak.40... Ostatnią deską ratunku była drużyna pepanców, która usadowiła się za zółotem 20 metrów od stuarta. Błyskawicznie oddali strzł i... Zdołali mu tylko zniszczyć gasienice. Ten atychmiast obrócił wieże i panzerschreck przestał istnieć. Piechota posuwająca się za Stuartem natknęła się na niemcó ukrytych w żywopłocie pi ponisoła spore stray. Zaś stuart został po razk kolejny uszkodzony przez pojednynczy granat nasadkowy. Nie mógł już obracac wieża i porzestał stanowić zagrożenie. Jednakze wczesnej udało mu się praktycznie wybić 90% niemieckiej piechoty na lewej flance... W centrum nie było lepiej- Wolverine rozochocony sukcesami pancerniaków na południu sam ruszył do ataku... Na ten moment czekali ugryci w krzajkach grnadierzy- gdy Wolvie podjechał an ok. 40 metrów do ich pozycji, ci otwzorzyli ogień ze wszytskiego co mieli. 4 z 5 z załogi niszczyciela gryzło piach, jednak jeden trzymał się dzielne i wpadł w szą bojowy chyba, gdyż ruszył w stronę grenadierów i prowadzac wolverina jednocześnie walił z zamontowanego kaemu. Grenadierzy nie mieli szans, choć wysilali się, aby trafić ostatniego z załogi... nie dało to nic. Na półbnocy, obok zniszczonego mardera usadowił się MG34 i rozpoczał wymianę ognia z piechotą amerykańską próbująca przejąć zagajnik. Dopomogał mu też drużyna grenadierów ukryta w krzakch około 150 metró od zagajnika. Jednakże piechota amerykanska nadal nacierała...

24.11.2002
16:00
[24]

Yoghurt [ Senator ]

Niedobitki niemieckiej piechoty dostały rozkaz wycofania się i ukrycia. Amerykanie sądziuli pewnie, ze przed nimi nie ma juz zadnego przeciwnika i usyzli do produ. Zanims ię zorientowali, kilku lezało martwych od kul resztki plutonu grenadierów, któy skrył się przed ogniem Wolverina tuż przy korycie rzeki. Zszokowani stratami amerykanie cofnęli dwa plutony piechoty, któe nacierały na pozstałości lewej flanki niemców. Gdyby kontynuowali antarcie, niechybnie zmietliby 4 przerażonych grnadierów i załogę Pak.40, która ukryłą się nieopodal... Amerykanie zdołali wykurzyć z zagajnka MG34- ostatni z obsady kaemu wycofał się z nim w stronę oddziału grenadieró ostrzeliwujących jankesów zza żywopłotu. Całkiem nieźle im szło- amerykanie przerażeni stratami, jakie siały wsród nich dwa lekkie kaemy, wycofali się zostawiajac drużynę rekonesansu do obrony zagajnika. Wreszcie i kierowca Wolverina zwątpił, i gdy opuścił go szał bojowy zdał sobie sprawę, że długo już nie ożyje, jeśli się nie wycofa i opuścił maszynę po czym zbiegł na plażę...

24.11.2002
16:06
[25]

Yoghurt [ Senator ]

Gdyby tylko amerykanie wiedzieli, że przed sobą mają dwa wybite oddziały grenadierów z kończącym się zapasem amunicji oraz załogę działa, która przerażona ukryła się za zywopłotami, na pewno by się nie wycofali... Znó niemcom udało się utrzymać plaże, a raczej obszar za nią. Okupili to ponownie ogromnymi stratami, ale rozkaz Furhera brzmiał- "Nie cofnąc się!". Rozkaz wykonali. Bilans strat: Niemcy- 25 zabitych, 25 rannych, jeden wzięty do niewoli. Zniszczone dwa mardery i działo p.panc. Ale nadal się trzymają... Amerykanie-27 zabitych, 13 rannych, zarówno Stuart jak i Wolverine poważnie uszkodzone. Jednak wciąż mają stały dsotęp do posiłków i zaopatrzenia z morza... jeszcze dwa, trzy natarcia i dzielne resztki 919 regimentu von Schliebena przestaną istnie... (nieprawda- dziś udałóśę znów utzymac plażę i odbić zagajnik, ale ani jedna strona nie posuwa się dalej, wybijają sie do nogi tkwiąz w miejscu. Dosłownie jak w I WŚ)

24.11.2002
17:17
[26]

Yoghurt [ Senator ]

Walki na plazy nadal trwają- 9 czerwca udało mi się odbić kawałek plaży a amerykanie zostali zepchnięci na jej skraj przez ogień ckmów. Tylko dzięk temu, że udało mi się wyeliminowac całą broń pancerna, jaką mieli na tym odcinku plaży, moja piechota mogła wreszcie prowadzić skurteczne kontrataki. Wkrótce doniesienia z 10 czerwca, zobaczymy, co dorzucom amerykanom jako posiłki...

24.11.2002
17:49
smile
[27]

T_bone [ Generalleutnant ]

Yoghurt ---> Kierowca tego Wolverina to był jakiś rambo :))

24.11.2002
17:53
[28]

koxbox [ ]

Polecam wszystkim genialna kompilacje: CC5 303ModSASv2.0 + Tigermod, 303SAS Contains: · Patch 5.01a · Vehicle+Gun graphics from Marcks&Zonbie's Panzerfeind+PanzermarschMOD, Grogsbob CC4 Graphics-Mod, Luer&Moloch's 1940 Meuse Crossing and Vetmod2.0(!!!) . Zeppos' ClubSSI Mod . Dreaded88's-Uniform-Mod . Medals-Mod from dynomite . Drexel Mod Version 1.03 . Crassius Soundmod v1.1 . MOHAA Berlin-Theme in CC5 . New Backgroundsounds from MOHAA . New Grand Campaign for H2H play + Tiger mod Zajmuje ona az 74 mb wiec zmian jest naprawde duzo. Swietny mod! https://www.close-combat.net/modules.php?op=modload&name=Downloads&file=index&req=getit&lid=155

24.11.2002
23:46
smile
[29]

Yoghurt [ Senator ]

T-Bone- żebyś ty widział moją minę, ja zobaczyłem, że Wolvie nadal napiera na mich grenadierów :) I do tego że strzela z kaemu... Wystrzelał mi cały oddział i stanął :) Ci amerykanie nie przestaną mnie zadziwiać :)

25.11.2002
02:57
[30]

Kłosiu [ Senator ]

Zainstalowalem sobie VetModa do CC4 i jestem pozytywnie zaskoczony :-) Walka nabrala rumiencow, jeden z moich oddzialow zostal nawet zniszczony przez amerykanow :-) Teraz to zupelnie inna gra, chociaz przeszkadza nadal maly rozmiar map.

25.11.2002
09:06
[31]

janko [ Konsul ]

Czy wyście powariowali????? Nie ma człowieka dwa dni a tu czytania więcej niż w Wyborczej na łykęd. Chyba spać przestanę.... T-bone ---> dzięki za rady. Co do moździerzy, niech będzie ale dlaczego komp ma inaczej? Wczoraj w czasie bitwy zlokalizowałem oddział moździerzy wroga (okrągłe dymki gazów wylotowych), który okładał dom na drugim końcu mapy (oczywiście pełen moich ludzi). Jednak amerykańscy moździerzowcy nie mogli ich widzieć (zasłaniał ich inny, wyższy budynek, poza tym moi ludzie mieli czerowną linię strzału). Widział moich inny oddział amerykański i oni ściągnęli i koordynowali ogień moździerzy. I tak właśnie to powinno działać. Przecież wg tego co jest teraz walka moździerzami w mieście jest niemożliwa. W ogóle zauważyłem, że jak tylko jacyś jankesi namierzą moje oddziały - to dostają one zaraz silny ogień moździerzy, na szczęście tylko na początku bitwy bo potem się Amerykanom kończą pociski. Tak czy inaczej nasza wymiana zdań na temat moździerzy nie ma sensu bo jest jak jest i inaczej pewnie nie będzie. J.

25.11.2002
10:06
smile
[32]

Ghost2 [ Panzerjäger ]

Matchaus! Cieszę się, że otrzymałeś "posting". O ile dobrze pamiętam, skompresowałem ten plik jako selfextractor, więc powinno być rozszerzenie "*.exe" i wobec tego żadnych kłopotów przy rozpakowaniu. Plik został nazwany "DDAY-327-2". "DDAY", bo kampania; "-327", bo 327 Grupa Inżynieryjna; "-2", bo to był plik ze stanem gry "po lądowaniu" mojego wojska. Przepraszam, bo zanadto skomplikowałem tę nazwę. Mackay! Moje G.I.-sy się troche wnerwili, bo na plaży zostało kilku ich kolegów, a oddział jest zżyty ze sobą, chociaż to nie piechota spadochronowa... Yoghurt! Friedrich baron Von der Heydte chyba by się obraził (nie wiem, czy jeszcze żyje) za to, że zrobiłeś z niego obersturmfuhrera...! Przez całą wojnę, aż do chwili kiedy poszedł "w plen" po nieudanym desancie dywersyjnym w Ardenach, był żołnierzem Wehrmachtu.

25.11.2002
19:22
[33]

Kłosiu [ Senator ]

janko --> a nie jest tak ze mozdzierze moga strzelac w to co widzi HQ? Tam jest ludzik z radiem.. To takie moje przpuszczenie, nie testowalem tego.

25.11.2002
21:07
smile
[34]

T_bone [ Generalleutnant ]

20 grudnia wzgórze 313 w okolicach miasteczka Martelange, sztab 1 dyw. SS . ------------------------------------------------------------------------- SS-Gruppenfuhrer Seldte stał w zamaskowanym punkcie obserwacyjnym patrząc przez lornetkę, obok niego stał adiutant który był zajęty studiowaniem mapy okolicy, po chwili milczenia Seldte powiedział: -"Jeśli nie uderzymy dzisiaj to amerykanie okrążą nas a na to nie mogę pozwolić, wyślij rozkazy do wszystkich jednostek że jutro rano ruszamy" -"Jawohl herr Oberst" przytaknął adiutant. -"To miasto w ciągu ostatnich dwóch dni szturmowały dwie dywizje z czego jedna była elitarną jednostką spadochronową, wszystkie zostały odparte i musiały się wycofać teraz sprzątać musi SS, Martelange ma być nasze, to osobisty rozkaz fuhrera, jutro albo nigdy" -"Herr Oberst morale jest niskie, wśród żołnierzy rozeszła się plotka że to miasto to drugi Stalingrad" -"Każdy kto coś takiego powie ma być natychmiast rozstrzelany, tylko idiota może tak twierdzić, jutro miasto będzie nasze" ----------------------------------------------------------------------------------------- U podnóża wzgórza 313 znajdował się zamaskowany niemiecki park maszynowy stało tam kilka transporterów opancerzony i rozpoznawczych Pum. Na lewo od punktu napraw stała duma batalionu jeden z nielicznych wielkich Tygrysów Królewskich, załoga dokonywała ostatnich napraw przed bitwą. -"Hans sprawdz skrzynie biegów" powiedział Klaus Sattler dow. czołgu -"Wszystko w porządku działa'' odparł kierowca. -''Słyszałem że jutro ruszamy na miasto'' zaśmiał się Josef Gottberg, kolejny członek załogi tigera. -"Tak ale oficjalnego rozkazu jeszcze nie wydano" odpowiedział Sattler -''Wreszcie nakopiemy amerykanom" -"Nie podniecaj się tak Josef, lepiej sprawdź celownik'' powiedział dow. plutonu rozpoznawczego Wilhelm Rudel. -"Wy z piechoty nie macie poczucia humoru" odparł. -"Nie mamy bo to żadna frajda być dodatkowym pancerzem dla czołgu" powiedział śmiejąc się. -"Achtung" do pomieszczenia wszedł dow.2 plutonu SS-Sturmbannfuhrer Buhle. -"Oto oficjalne rozkazy: Z dniem jutrzejszym przepuszczamy ostateczny szturm na Martelange, godzina rozpoczęcia natarcia 7:00, dokonajcie ostatecznego sprawdzenia stanu technicznego pojazdu i do zobaczenia na odprawie jutro o 5:45" mówiąc to rzucił mapę na krzesło i wyszedł. -"No to idziemy na wojnę chłopaki" powiedział Josef -"Znowu" odparł nerwowo Rudel zapalając jednocześnie papierosa. -------------------------------------------------------------------------------------------

25.11.2002
21:09
smile
[35]

T_bone [ Generalleutnant ]

Niemiecki punkt dowodzenia godzina 5:40. -------------------------------------------------------------------- W improwizowanym pokoju odpraw siedział już większość oficerów, do pokoju wszedł Seldte i odrazu rozpoczął odprawę. Na początku omówił ogólny plan ataku, po 15 minutach wszyscy wiedzieli co mają robić a Seldte zakończył główną odprawę stwierdzeniem "To miasto musi być dzisiaj zdobyte". Dow. plutonu zwiadowczego wyznaczał teraz kody radiowe dla poszczególnych oddziałów. -"Jeżeli będziecie w opałach, nadajcie kod Adler, to nazwa kodowa naszego Tygrysa, nie nadużywajcie jednak uprzejmości naszych pancerniaków" Tymi słowami odprawa zakończyła się. Rudel wyszedł z namiotu i poszedł do swojego oddziału, i poinformował ich o ustaleniach podjętych na odprawie. O 6:25 niemcy ruszyli na pozycje wyjściowe. ---------------------------------------------------------------------------------- Oddział Rudela szedł zaraz za oddziałem dowódcy 2 plutonu, za nimi jechał Spw 250/1 i dwie Pumy. Widzieli już pierwsze zabudowania na, prawo od nich płyneła rzeczka, a z lewej strony rozciągało się wzgórze które miał obstawić Tygrys. -"Patrzcie" powiedział SS-Schutzer Ferdinand Kuttig wskazując na dwa dymiące się lekko wraki niemieckich dział samobieżnych, oba miały namalowane z tyłu kadłuba małe spadochrony ze swastyką. -''Rudel wy obsadzacie drugi budynek na prawo, my ten po środku a Pionierzy biorą na siebie skrzyżowanie" powiedział dow. plutonu Buhle. Rudel skinął głową i dał znak reszcie aby szła za nim... ------------------------------------------------------------------------------------ Sattler jechał swym czołgiem na wskazane na odprawie wzgórze. -"Piechota wchodzi do miasta" meldował strzelec-radiotelegrafista. -"Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, Josef przygotuj przeciwpancerny" rozkazał Sattler. Tygrys Królewski był już na oznaczonym wzgórzu, nagle Sattler krzyknął -"Sherman na 9, przeciwpancernym.... ognia !!!" Pocisk kal.88 i rozsadził Shermanowi wieżę, załoga nie miała żadnych szans. -"Meldunki o piechocie w mieście mamy zająć pozycje do obstrzału" powiedział radiotelegrafista. -"Zaczyna się" powiedział nerwowo Sattler... ----------------------------------------------------------------------------- Zespół Rudela obsadzał już wskazany wcześniej budynek gdy rozległa się eksplozja, z okna było widać tylko dym. -"Działo ppanc. tam po prawej" krzyknął SS-Unterscharfuhrer Von Schwartz. Natychmiast wszyscy zaczęli strzelać w kierunku działa. lecz było ono za daleko. -"1 pluton melduje o silnym obstrzale piechoty" Nagle w powietrzu rozległ się świst, a w radiu dało się słychać rozpaczliwe wołania o pomoc. -"Pionierzy i Dow. 1 plutonu jest pod silnym obstrzałem artylerii. -"Nie możemy tu tak siedzieć, za mną" rozkazał dziarsko Rudel. Wszyscy pobiegli w stronę wykrwawiającego się oddziału pionierów... --------------------------------------------------------------------------------------

25.11.2002
21:12
smile
[36]

T_bone [ Generalleutnant ]

Miasteczko Martelange godz.7:10 -------------------------------------------------------------- Gdy zwiadowcy Rudela wybiegali z budynku, pocisk moździerza trafił w transporter opancerzony stojący na środku ulicy. Na pomoc wezwano pumy, z których jedna przejechała rzeczkę i próbowała zniszczyć amerykańskie działo, została ona natychmiast zniszczona przez inne działo ppanc. ukryte za jednym z budynków. Oddział Rudela był teraz na otwartej przestrzeni pomiędzy budynkami. -"Gdzie jest Orlowski" krzyknął Von Schwartz. Rudel obejrzał się za siebie i zobaczył Orlowskiego leżącego we krwi. -"Dostał rykoszetem, Zehnder pomóż mi go przenieść" obaj przenieśli rannego w miarę bezpieczne miejsce. -"Amerykanów jest za dużo nie damy rady, Kuttig nadaj kod Adler..." rozkazał Rudel. ------------------------------------------------------------------------------------------ -"Gottberg piechota przed nami" powiedział Sattler -"Widzę" przytaknął i nacisnął spust, z jego Mg-34 zaczął wydobywać się śmiertelny błysk, amerykanie jednak postawili zasłonę dymną która uniemożliwiła dalszy obstrzał. -"Jesteśmy ślepi, musimy poczekać aż opadnie zasłona dymna" ------>Kod- Adler-Kod- Adler-------Jesteśmy pod silnym obstrzałem na skrzyżowaniu na środku miasta pomoc potrzebna pomoc---------> -"Słyszeliście ruszamy do miasta" rozkazał impulsywnie Sattler. -"Herr komenndant ale w mieście będziemy narażeni na obstrzał ręcznej broni przeciwpancernej" -"Nie kwestionujcie rozkazów, jeśli ten czołg jest rzeczywiście taki potężny to wytrzyma i to" ----------------------------------------------------------------------------- Na oddział Rudla spadła kolejna salwa z amerykańskich dział. -"Von Schwartz, gdzie jesteś" Gdy Zehnder popatrzył za siebie zobaczył Von Schwartza roztrzaskanego na miazgę przez amerykański pocisk. -"Nie to niemożliwe !!!!!!!" Krzyczał rozgoryczony Zehnder usiadł na krawężniku ulicy kiedy obok eksplodowały pociski, wydawało się że udaje że go tu nie ma. Kiedy Rudel właśnie podbiegał do niego, kula snajpera rozerwała mu klatkę piersiową. Zehder lezał teraz w jeszcze większym szoku, a Kuttig krył się za zasłoną dymną.... ---------------------------------------------------------------------------- Tygrys już wjeżdżał w zasłonę dymną, nagle czołg stanął a załoga usłyszała tłumiony dźwięk jakby ktoś próbował stukać w pancerz. -"Nie mogę go ruszyć, chyba dostaliśmy w gąsi....." W tej samej chwili rozległ się podobny dźwięk jednak znacznie głośniejszy. -"Opuścić czołg !!!!" krzyczał Sattler, nagle zobaczył że kierowca nie żyje a reszta załogi jest nieprzytomna. "Nie dam wam tu umrzeć'' pomyślał i zaczął wyciągać wszystkich z czołgu... Teraz Sattler i kilku zwiadowców uciekało desperacko z pod obstrzału nieprzyjaciela wreszcie dobiegli do bezpiecznej zagrody i wszyscy odetchnęli z ulgą że przeżyli.

25.11.2002
21:15
[37]

koxbox [ ]

T_bone----> Swietny AAR! BTW co to za czesc CC?? CC4 czy mod CC4 do CC5? pozdr. Robert

25.11.2002
21:20
smile
[38]

T_bone [ Generalleutnant ]

Godzina 15:30 wzgórze 313 niemiecki punkt dowodzenia 1 dyw. SS . ------------------------------------------------------------------------------------ SS-Gruppenfuhrer Seldte ponownie patrzył przez lornetkę na miasto tym razem widział jednak tylko dym. -"Verdammt, jakie straty'' zapytał adiutanta. -"Zmechanizowany pluton rozpoznawczy zniszczony, Tygrys Królewski zniszczony, piechota rozpoznawcza zniszczona...." wliczanie dokładnych strat jeszcze trochę trwało po czym Seldte powiedział. -"Operacja Wacht am Rhein stanęła teraz pod wielkim znakiem zapytania, mogło być jednak gorzej teraz mamy przynajmniej lepszą pozycję wyjściową" stwierdził sam nie bardzo wierząc w te słowa Seldte.

25.11.2002
21:42
[39]

Lipton [ 101st Airborne ]

bone--> tak z ciekawosci jakie poziomy ustawiles sobie i kompowi?

25.11.2002
21:53
smile
[40]

Mackay [ Red Devil ]

T_bone --->> zgadza sie! wspaniale opowiadanie - po prostu extra!! koxbox ---->> to ten nowy mod do CC4 - Veteran mod normalnie rozwalasz alliesow axisami i odwrotnie z zamknietymi oczami, z tym modem jednak uwaga! komputer mysli! i jest baardzo trudno gnebi mnie tylko pytanie czy latwiej jest sie przebic szkopami czy obronic gumojadami...ale tego chyba na razie nikt mi nie powie...

25.11.2002
22:02
smile
[41]

T_bone [ Generalleutnant ]

Lipton ----> Poziom trudności Veteran vs Veteran. Dzięki wszystkim piasłem to kilka godzin uffff :))

25.11.2002
22:47
smile
[42]

Lipton [ 101st Airborne ]

Mackay--> Pytales ostatnio o ile pamietam o skutecznosc snajperow. Zrobilem test bitwe i pozostawilem mojego jednego snajpera Carnahana na szpicy a reszte schowalem jak najdalej na tyly. Efekt widac na screenie, ale mozna go spokojnie pomnozyc razy gdyby liczyc tych ktorych komp mu nie zaliczyl!:)

25.11.2002
22:49
smile
[43]

Lipton [ 101st Airborne ]

Pomnozyc razy 2 mialo byc:)

26.11.2002
09:09
[44]

janko [ Konsul ]

To fakt, vetmod cc4 to nie zabawa. Na obrazku efekt końcowy kampani pod nazwą stoping kampfgruppe Peiper, grałem Niemcami. Niby komputar pogratulował zwycięstwa (ale tylko major victory, gdzie tam do totalu...), niby straty Amerykanów większe (ale tylko dwa na jeden w ludzich, we wszystkich dotychczasowych kampaniach bywało średnio 4/1 a czasem lepiej). No i teren niezdobyty: do ostatnich dwóch map w ogóle nie doszedłem, w środku mapy Amerykanie utrzymali bardzo silne punkty oporu. Gra się zrobiła naprawdę trudna. To dobrze bo brakowało kompowi choć trochę pomyślunku. T_bone--->jeszcze słówko co do Twego komentarza na temat przerywania gry z powodu morale; utrzymywanie pełnego stanu jednostek dowódczych nic nie da. Co z tego, że ja je utrzymam skoro wróg nie, to jemu morale spada i gra jest przerwana. Żeby jeszcze po tym mapa była moja - ale guzik, w ramach nagrody dostaję 2 VL; jeśli Amerykanie utrzymują dwa lub mniej VL - mapa zdobyta. Ale jeśli nie lub zostają neutralne - bitwa bedzie wznowiona. Wczoraj miałem taką sytuację - Amerykanie rzucili się na moich a oni byli dobrze okopani więc wytłukli wroga, że ho, ho i morale spadło im znacznie. Gdy uznałem, że czas na kontrę i zajmowanie sześciu WL, komp zdecydował o przerwie. Dostałem 2 VL (bez sensu, dwa odizolowane od siebie i od reszty punkty na południu mapy gdy ja atakowałem z północy) a strzepani Amerykanie dalej mieli cały środek. Właśnie dlatego nie podoba mi się, że strona uzyskująca dużą przewagę nie ma czasu na jej skonsumowanie. Kłosiu---> T_bone pisze, że to radio to tylko do zadymiania - choć wczoraj nie chcieli zadymiać bo .... can't see!!!! (to już zupełnie bez sensu, bo jak cugfirerzy mają zadymić zagrożony oddział skoro akurat go nie widzą, o co łatwo w zabudowaniach; a Amerykańce jakoś potrafią zadymiać na całej mapie i kiedy chcą) ale spróbuję nimi kierować ogień moździerzy. Teraz sobie zrobię Bastogne a na zakończenie grand campaigne.

26.11.2002
13:08
smile
[45]

T_bone [ Generalleutnant ]

Janko ---> Z tymi VL to żeby naprawdę wygrać bitwę trzeba rzeczywiście nacierać, co jest trudne bo ja na przykład staram się teraz ostrożnie planować swoje ruchy i szybki szturm to zguba dla moich żołnierzy. Ludzie z radiem też muszą widzieć teren który ma być zadymiony, komputer nie ma takich ograniczeń bo wtedy nigdy by nie strzelał artylerią, mimo wszystko wciąż jest w głebi przygłupi :) I jak napisał twórca moda, gdyby komputer też musiał widzieć swoje cele artyleryskie to jego wsparcie było by bez problemu niszczone.

26.11.2002
13:59
smile
[46]

T_bone [ Generalleutnant ]

A to niemiecki monstrum napewno poznajecie :)))

26.11.2002
14:03
[47]

olivier [ unterfeldwebel ]

Ktoś tu się delikatnie mówiąc opiernicza. Dlaczego stanęła kampania i kto jest za to odpowiedzialny??? Czołgi rdzewieją na plazy, a Eisenhower z Winstonem kilka dni temu zamknęli sie w podziemnym bunkrze pod Downing Street i topią swe żale w szlachetnej Whiskey, czyżby Fuhrer zwyciężył ???

26.11.2002
14:22
[48]

janko [ Konsul ]

T_bone---> OK, wojna to w końcu nie PZU, nie da się wszystkiego ubezpieczyć. Najlepiej jak się ma za dużą przewagę to trzeba wystawić jedną drużynę na strzał, odstrzelić, osłabić morale i gramy dalej. Tego moda to pisał jakiś absolwent akademii wojskowej w Moskwie ;o) Jak myślisz, Kłosiu ma rację przypuszczając, że ludzie z radiem mogą kierować ogniem moździerzy? Czyli robić za FO? To byłoby juz coś. Muszę to dziś sprawdzić. Olivier---> a czyja teraz kolejka? Po nazwisku trzeba, do raportu, i kompania karna!!!

26.11.2002
14:53
[49]

U-boot [ Karl Dönitz ]

Ja także dopiszę swoje trzy grosze !!! Gdzie siępodził plik kto teraz gra i wstrzymuje ofensywę ?? Konsekwencję będą surowe :D

26.11.2002
14:54
smile
[50]

Ghost2 [ Panzerjäger ]

Janko! Moje "piromany" z 327 Grupy Inżynieryjnej mogą w razie czego kogoś (albo coś...) ogrzać, może nawet spalić. Nudno im troche na tej plaży. Niemców nie widać, nic się nie dzieje...

26.11.2002
14:59
[51]

olivier [ unterfeldwebel ]

Gdyby to był front wschodni, to już by dawno było po sprawie. Towarzysz Stalin i NKWD wiedzą najlepiej, co robić w takich sytuacjach...

26.11.2002
15:07
[52]

T_bone [ Generalleutnant ]

Janko ----> Obawiam się że ludzie z radiem stawiają tylko zasłonę dymną :( Może w finalnej wersji pomysł z FO będzie poprawiony. Na screenie bohaterski oddział z ckm-em Mg-131 :)

26.11.2002
16:50
[53]

janko [ Konsul ]

Ghost - niech się chłopaki opalają jak już są na plaży... mamy przecież czerwiec. A tego dekownika @&#^%$ , &$^#% $^&(#$)_)#&^$, jak go MP-y znajdą - to Ike z nim pogada. Żesz jego#*$%^#* *$**$^# To cud, że spadł na nas ten vetmod (T_bone - jesteś wielki) bo trzeba by było grać w settlersów. T_bone - to ciekawe co robił strzelec km-u skoro całą robotę odwalił za niego ładowniczy a szczególnie asysta. Kto mu dał, ślepej kurze, taki sprzęt do rąk????!!!! OST FRONT, VERFLUCHTER IDIOT, RAUS!!!!!!!!!! Kuna, jak ja nienawidzę pracy........

26.11.2002
17:10
smile
[54]

T_bone [ Generalleutnant ]

Janko ---> Ja tam widziałem w czasie bitwy że to asystent trzymał mg-131, widać było dokładnie od czego padali amerykanie bo ten ckm strzelał jak małe działko w wozach rozpoznawczych :))

26.11.2002
17:43
[55]

janko [ Konsul ]

DAS IST NICHT MOGLICH!!!!! ORDNUNG MUSS SEIN!!!!! SCHUTZE IST SCHUTZE, NICHT ANDERES!!!!!! KEINE ENTSCHULDIGUNG!!!!!!!!!!!! SOLDAT SCHUCHARDT MUSS NACH OST FRONT GEHEN!!!!!! ABTRETTEN!!!!!!!!!!

26.11.2002
18:05
smile
[56]

matchaus [ Legend ]

Otrzepuję rekawy mojej panterki i zaczynam... Będę niestety treściwy - nie mam na wynurzenia czasu... Opór Niemców z każdą chwilą tężeje.. Trzeba działać... (No i przygotować kolację dla mojej córki :))))))))))))) Okolice Chef-Du Pont... Sytuacja strategiczna.

26.11.2002
18:10
smile
[57]

matchaus [ Legend ]

Squad mojej 3-ciej kompanii 502 pułku... (wymieniłem tylko snajpera na działo AT)

26.11.2002
18:12
smile
[58]

matchaus [ Legend ]

Siły Niemców - nie ingerowałem w ich skład.

26.11.2002
18:16
smile
[59]

matchaus [ Legend ]

No pięknie... Z pośpiechu wywaliłem screena z bitwy, oraz podsumowanie bitwy :((((((((((((((((((( Całe szczęście, że zostało podsumowanie kampanii... Niemniej zaraz zrobię screena z mapki i co nieco powiem o moim ataku.

26.11.2002
18:46
smile
[60]

matchaus [ Legend ]

Mam mapę... Wylądowałem w centralnej, północnej sekcji mapy... Widzicie - ja w CC nie należę do ludzi cierpliwych. Z miejsca padły rozkazy zajęcia okolic skrzyżowania drogi. W pierwszym rzucie zająłem dwa budynki na północny wschód od przecięcia się dróg. Niemal równocześnie rozszeżyłem strefę wpływów na kościół znajdujący na północny zachód od krzyżówki, za dwoma budynkami przy drodze. Wiedziałem, że Niemcy dysponują dwoma tankami. Swe działo ustawiłem na północy, przy drodze, aby mieć wizurę na drodze relacji północ - południe. Zwiad wraz z bazooką dostał rozkaz udania się na północny wschód w kierunku wysuniętego punktu zwycięstwa przy drodze. Pluton dowódcy wraz z AB BAR'em pomknął prze krzaki na południowy zachód... Po chwili zaczęło się... Jak się wszyscy wielokrotnie przekonaliście, Niemcy z uporem maniaków szturmują nasze pozycje, choć przecież mieli się bronić!... Cóż - dobrze rozstawione karabiny maszynowe wraz z licznym wojskiem spadochronowym urządziły im polkę w trampkach :) Gdzy zainstalowałem jeden z karabinów na wieży kościelnej, z przerażeniem odkryłem działo "acht koma acht" :) które dosłownie dwoma strzałami rozniosło moją dzielną trójkę z obsługi CKM'u... Nie dość ostrożnie przyjżałem się siłą Axis i tego działa nie zauważyłem! Cóż - moździeż poradził sobie z nim wyśmienicie... We wschodnim odcinku drogi relacji północny wchód - zachód pojawił się panzerkampfwagen III H wraz z Sturmami i grenadierami...Ale jak sie pojawili, tak zalegli w żywopłocie i ani myśleli się ruszyć. - O nie! - pomyślałem - Musicie w końcu ruszyć do ataku. :) W tym celu podjąłem zdecydowane działania. Grupa AB BAR przebiegła ulice na wysokości dwóch domków przy krzyżówce dróg wschód - północny wshcód. Dolecieli do chałupki i wdali się w utarczkę z MG 42... Moi byli bardzo dzieli, lecz do akcji włączył się niewidoczny do tej pory Panzerkampfwagen II znajdujący się na południowym skraju drogi prowadzącej an wschód... Szybko z moich wojaków pozostał jeden żołnierz... Ha! Lecz to ten żołnierz samodzielnie "dotłukł" MG42, oraz powystrzelał kupę luda ze Sturmgrenadierów i Grenadierów, którzy w osłonie czołgu ruszyli w końcu ławą ze wchodu... Dzielny Juliano... Juliano Italiano :))))))

26.11.2002
18:49
smile
[61]

matchaus [ Legend ]

A oto i nasz dzielny Juliano! Brązowa Gwiazda... No, no... Dziewczęta z włoskiej dzielnicy będą wniebowzięte! (he - jak przeżyje :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

26.11.2002
19:00
smile
[62]

matchaus [ Legend ]

Dzielny pluton Sturmów wraz Grenadierami podążali jodłując na moje pozycje... Ale - panowie! Na nich czekała już obsługa działka AT, które widząć sytuacje popędził wzdłuż ulicy na krzyżóweczkę, odbiła delikatnie na wschód i zaczekała... :) DUP! I rozwiały sie sny o potędze... Resztę dokończyli wojacy znajdujacy się w centralnej części mapy... O utarczkach na dalekim południu, gdzie posłałem pluton "dowódczy" wraz BAR'em nie wspominam - dożynki :) Zostało wykończyć panzerkampfwagena II... Bazooczki z dwóch stron (z północy i z północnego wchodu) odpaliły niemal równocześnie... Zrobili tak 3 razy, nim Jurgen Deutscher (o ironio!) wywiesił bieliznę przez szczątki wieżyczki... ENDE... Przynam się, że spodziewałem się czegoś więcej... To była bułka z masłem... Sir Lipton - W Wasze ręce! :))))

26.11.2002
19:33
smile
[63]

Mackay [ Red Devil ]

Z okazji 5-cio tysiecznego posta kapitana Matchausa Kompania C z 506 pulku sklada wyrazy uznania!! Zdrowka, szczescia i drugiego miejsca w Paryzu...zaraz za kompania C oczywista

26.11.2002
20:06
smile
[64]

T_bone [ Generalleutnant ]

Popołudnie 20 grudnia 1944r Obecna sytuacja na froncie stała się więcej niż obiecująca, dzięki manewrowi strategicznemu jakim było uderzenie jednostek ze środkowego odcinka fronyu na północny i południowy odcinek, duża liczba amerykańskich jednostek zosatała zniszczona. Wiadomo też że jedna z zabłonkanych amerykańskich Dywizji panc. poddała się z powodu braku zaopatrzenia. Dziś zdobyto Bastogne :) Testy bojowe przeszło dziś również nasze nowe Wunderwaffe "Sturmtiger", nowa bron okazała się wyjątkowo skuteczna, jednym strzałem Sturmtiger zniszczył cały 12 osobowy oddział piechoty wroga. To broń silna lecz ma jedną wadę, bardzo długo trwa przeładowanie pocisku.

27.11.2002
01:24
smile
[65]

Yoghurt [ Senator ]

Cóż, jako że miałem trochę czasu, napisałem w dwie godzinki opowiadanko z tzw. bitwy pokazowej pod mederet... 5 czerwca, godzina 21:54 Samolot desantowy Dakota nad kanałem La Manche -Pamiętajcie! Gdy tylko opadniecie nie ziemię, odpinacie spadochron i biegiem do najbliższego rowu, w pobliskie krzaki albo chociaż za drzewo! Państwo nie ma pieniędzy, aby wypłacić odszkodowania wszystkim rodzinom panowie! Gdy tylko pozbieracie się po lądowaniu, szukacie reszty oddziału, jeśli nie znajdziecie swojego, dołączacie do pierwszego, który spotkacie. Jeśli jesteście sami i widzicie szkopów, omijacie grzecznie ich pozycje i wracacie do nich potem, gdy już znajdziecie swoich. Bez bohaterstwa- kapitan Mike Cruz pouczał swoich chłopaków z 82 DPD. Chciał, aby wszyscy wrócili do domu. Albo przynajmniej większość. I zamierzał tego osobiście dopilnować... 22:30 -Szanowni pasażerowie, właśnie przelatujemy nad normandzkimi plażami. Proszę zwrócić uwagę na te malownicze bunkry pod nami- Andrew Emmons, snajper, był jak zwykle w dobrym humorze. -Zamknij ryj Emm! To wcale nie jest zabawne!- Porucznik Matey był strasznie zdenerwowany. Dostał pod komendę oddział, a nawet nie miał pojęcia, jak się dowodzi w ogniu walki- dwa dni przed zrzutem dostał awans. -No no no, Henry, nie zapominaj, ze jestem od ciebie starszy stopniem... -Mam to w dupie Emm! Mogłeś sobie strzelać do szkopów w Afryce i we Włoszech i ustrzelić ich dwudziestu czy trzydziestu- naprawdę mam to w dupie! Nic nie mów, zamknij się, stul pysk...- Matey był roztrzęsiony. -Poruczniku... Poruczniku!- nad roztrzęsionym Mateyem stanął kapitan Cruz- proszę się uspokoić! -Mam to dupie kapitanie! Kurwa! Ja nie mogę dowodzić! Ja nie mogę skoczyć! -Newt, zastąpisz go?- Cruz zwrócił się do porucznika Allana Newta, który nie miał przydziału i miał po prostu towarzyszyć Cruzowi. -Ja? -Tak, ty. Matey nie da rady. Ty dowodzisz oddziałem, ok? -Nooo...jasne, nie ma sprawy kapitanie. Tylko jeden problem drobny- nigdy nie dowodziłem, zostałem porucznikiem przypadkiem. -Czy w tym samolocie nie ma żadnego oficera, który nie został nim przypadkiem do jasnej cholery?- Cruz starał się opanować irytację- Newt, dowodzisz i bez gadania. Jeśli któryś z tych chłopaków zginie, i ty, i Matey napiszecie list zawiadamiający o zgonie własnoręcznie. Zrozumiano? -Eeeee...jasne- Newt nie krył rozgoryczenia. -Panowie, przywitajmy nowego dowódcę oddziału. Może nie zginiemy w przeciągu dwóch minut- kapral Ott burknął pod nosem... Nagle samolotem wstrząsnął pobliski wybuch pocisku przeciwlotniczego. I jeszcze jeden. I jeszcze. -O kurwa, już po nas! Już po nas!- znów zaczął panikować Matey. -Zamknie się pan wreszcie poruczniku, czy nie?!?- Gilligan, kaemista, który do tej pory się nie odzywał, starał się przekrzyczeć wybuchy. -Drodzy pasażerowie. Ze względu na obronę przeciwlotniczą możemy poczuć wstrząsy. Proszę się nie przejmować, za chwilę wszyscy wyskoczymy- Emmonsa dobry humor za nic nie chciał opuścić... -Cholera, jak daleko do miejsca zrzutu?- Cruz niepokoił się. -Jeszcze trzy minuty!- pilot krzyknął przez ramię. -Daj mi pogadać przez radio z Gibsonem! Musze wiedzieć, gdzie jest! -Nie wiem czy mogę... -Możesz, skontaktuj się z jego Dakotą! Pilot ustawił radio i nawiązał kontakt z samolotem porucznika Jamesa Gibsona z II Plutonu. -Gibson?- Cruz wykrzyczał do komunikatora. -Cruz! Przecież ma panować cisza radiowa! -Pieprzyć ciszę radiową James! I tak walą w nas jak do kaczek! Gdzie jesteście?! -Cholera wie gdzie jesteśmy! Pilot dał nam sygnał do zrzutu! -Jakim cudem jesteście przed nami? To my powinniśmy skakać pierwsi! -Stary, tu jest taki chaos....- zapadła cisza. -Gibson! Gibson! Co jest do jasnej cholery! -Nie mam pojęcia. Może ich trafili? -Nawet o tym nie myśl. Daj sygnał do skoku! -Jeszcze półtorej minuty przecież... -Pieprzę to, chcę jak najszybciej znaleźć się na ziemi a ty zapewne jak najszybciej z powrotem nad Anglią, więc zamknij się i daj ten sygnał!- Cruz wybiegł z kokpitu i podpiął karabińczyk ze swojego spadochronu do liny prowadniczej. W tym samym momencie zapaliło się zielone światło nad drzwiami. -Panowie, skaczemy! Ustawić się!- samolotem trzęsło jak zabawką. Pierwszy pluton ustawił się, wszyscy podpięli spadochrony i odliczyli. -Ruchy ruchy ruchy! Szybciej panowie, Europa czeka!- Cruz wypychał kolejnych chłopaków. Czasze spadochronów otwierały się w niemal równych odstępach czasu. Nawet Brookers nie zaparł się, zamknął tylko oczy i skoczył... -Dziękujemy za skorzystanie z naszych linii- rzucił Emmons, który wyskakiwał przedostatni. *********** 22:46, leśny zagajnik gdzieś na wschód od Mederet Lumbly właśnie odcinał linki spadochronu, gdy usłyszał czyjeś kroki. -Grom!- zdążył krzyknąć! -Błyskawica- usłyszał odzew i ujrzał jak zza żywopłotu wychodzi Rhodesa, Maddog i Orbison. -No, Lumb, gdzie posiałeś swoją Bazookę, co? I co ważniejsze- gdzie zgubiłeś Lantera i Poola?- zagadnął Maddog. -Tak? A gdzie wy posialiście resztę drużyny, co chłopaki?- Odgryzł się Lumbly. Chwilę później dostrzegł swoją Bazookę zawieszoną na konarze drzewa. Musiała zaczepić się o niego, gdy Lumbly wpadł do zagajnika przez korony drzew. Błyskawicznie wlazł na niskie drzewko i ściągnął swój sprzęt. W tym samym momencie dostrzegł jakiś ruch i zamarł w bez ruchu siedząc na gałęzi. -Grom! Brak odzewu. -Grom do jasnej cholery! -Błyskawica do kurwy nędzy! Lumbly odetchnął z ulgą i zlazł na ziemię. To byli Lanier i Pool z jego drużyny. Z nimi był także Garibaldi z drużyny Rhodesa. -Gdzieście się cholera wałęsali? -Podziwialiśmy kurwa widoki, a jak myślisz, co innego mogliśmy robić?!- odpowiedział zirytowany Lainer- Człowieku, napotkaliśmy patrol szkopów i musieliśmy czołgać się przez pole pełne krowich gówien! -To dlatego zanim zobaczyłem was poczułem zabójczy smród, tak?- uśmiechnął się Lumbly. -Baaaardzo śmieszne- odezwał się Pool- zamiast pieprzyć, ruszajmy do punktu zbiórki. 22:59, punkt zborny I i II plutonu, pole 2 kilometry na wschód od Mederet. -Czy wszyscy dotarli?- Cruz zaczął zliczać swój pluton, Gibson liczył swój. -U mnie brakuje sześciu- drużyny Bazooki i czterech z drużyny piechoty. Parsons, gdzie Rhodes?- spytał Gibson swego zastępcę. -Nie mam pojęcia poruczniku, skakał przede mną, ale chyba go zniosło i... -Grom!- dało się słyszeć 15 metrów za nimi. -Błyskawica- odpowiedział któryś ze spadochroniarzy zebranych w punkcie zbornym. Gibson ujrzał wyłaniających się zagubionych. -Panowie, wstyd dla drugiego plutonu! Pierwszy mimo ze wyskoczył później zebrał się cały i był tu przed nami a wy mi tu jeszcze Normandię podziwiacie zamiast ruszyć dupska do punktu zbiórki... I dlaczego tak śmierdzicie?! -Czołgali się wśród krowich gówien panie poruczniku- z uśmiechem rzucił Lumbly. -Stul dziób Lumb! Zaraz sam ci gębę włożę w pierwsze napotkane krowie łajno!- odpowiedział Pool. -Czy wszyscy mogliby się wreszcie zamknąć?- Cruz starał się przekrzyczeć kłócących się żołnierzy, ale było trudno przekrzyczeć kogokolwiek, jeśli starało się mówić jak najciszej. Jednak wszyscy go usłyszeli i rozmowy ucichły. Cruz zaczął: -Panowie, dwa kilometry stąd na zachód jest maleńka miejscowość Mederet. To raptem kilka domów i parę budynków gospodarczych oraz wielkie pole i kilka sadów, ale kazano nam ta wiochę zdobyć. Jak donosi zwiad siedzibę tam znalazł sobie mały garnizon niemiecki. Ponoć są to żółtodzioby rzucone na front w pośpiechu, po podstawowym przeszkleniu, więc nie powinno być trudno... -Jakby wszyscy tutaj to byli jacyś weterani zaprawieni w bojach...- rzucił kąśliwą uwagę Emmons. -Chamb, zamkniesz się wreszcie? Kontynuując- większość ze szwabów powinna się przestraszyć na sam nasz widok, jednak wiadomo, że może tam być parę zaprawionych w bojach piechociarzy. Doniesiono także, że sprowadzili im jakichś pancernych, zapewne działo samobieżne, bo o czołg Niemcom ostatnio trudno. Radzę więc nie szarżować do przodu tylko uprzednio rozpoznać teren. Nasze wsparcie w postaci dwóch moździerzy, drużyny piechoty i browninga .30 już rozłożyło się w sadzie niedaleko zabudowań. Jeśli się sprężymy, dołączymy do nich za góra 40 minut. Wszystko jasne?- Cruz widział po minach swoich żołnierzy, ze nie są zachwyceni. Ale on sam też nie był. Wydał rozkaz do wymarszu. Gdy spadochroniarze byli jakiś 1km od Mederet, Cruz zainteresował się, dlaczego rozłączyło Gibsona podczas ich rozmowy w samolocie. -Stary, przypieprzyli nam dokładnie pelotem przed kokpitem, owiewki nam potłukło a jakiś odłamek wbił się centralnie w radio... Cholerny fuks, że nikt w kokpicie nie zginął, nie uważasz? _już myślałem, ze was zestrzelili... -Nic z tych rzeczy. Dobrze wiesz, że ja mam zbyt duże szczęście, żeby zginać... -Obyś się na tym przekonaniu nie przejechał Gibs ...

27.11.2002
01:26
[66]

Yoghurt [ Senator ]

00:33, sad owocowy w Mederet Cruz rozstawił swoich ludzi jak najbliżej żywopłotów, jak to było możliwe, po czym sam znalazł stanowisko przy porzuconym ciągniku na środku sporej wielkości sadu. Przemknęli praktycznie niezauważeni pod same zabudowania Mederet. Emmons, Gilligan i drużyna Lumblyego mieli osłaniać wielkie pole. Dorzucono im jako wsparcie oddział Mateya. Kapral Fernandes wraz ze swoją drużyną zwiadu przemykał wzdłuż żywopłotów biegiem, zmierzając w kierunku drogi na St.Mere-Eglise. Zaraz za nimi czołgały się oddziały Parkera, Selitrennikoffa i Andersena oraz kaemiści Perkinsa, trzymając się żywopłotów wzdłuż właśnie tej drogi.. W stronę południowych zabudowań Mederet posuwali się przeciwpancerni Childsa i oddział Gibsona- czołgali się przez dalszą część sadu do żywopłotu przylegającego do rzeki oddzielającej sad od olbrzymiego pola. Plan Cruza był prosty- szybkie natarcie piechoty pozwala zdobyć południowe zabudowania i otwiera drogę na St.Mere-Eglise, a przy okazji mają pokryty ogniem most i udogodnioną obronę. Potem wystarczy odeprzeć spodziewany kontratak Niemców przez most i misja wypełniona. Tak przynajmniej wyglądało to w teorii. Jak miało to sprawdzić się w praktyce, mieli się dopiero przekonać... 00:37, Mederet Kapral Fernandes przemykał błyskawicznie wzdłuż żywopłotu w kierunku asfaltowej drogi. Pozostało im jakieś 150 metrów, gdy nagle wszyscy rzucili się na ziemię. Ich wyćwiczone reakcje zapewne pozwoliły zachować im życie oraz udaremnić przedwczesne wykrycie ataku. Kapral kątem oka dostrzegł wybiegających z zabudowań po jego prawej stronie grenadierów. Ci na szczęście go nie zauważyli, tylko biegli w kierunku sadu, w którym czołgał się oddział Gibsona oraz Childs i jego bazookowcy. Wyglądało na to, ze długo nie utrzymają swoich pozycji w sekrecie, ale była szansa na spore zaskoczenie. A raczej Fernandes miał nadzieję, że Niemcy będą zaskoczeni... Nagle, wychylając się na chwilę zza żywopłotu, zwiadowcy dostrzegli kolejny oddział wyłaniający się z zabudowań. To już nie byli grenadierzy... Na plecach jednego dało się dostrzec miotacz ognia, w rękach drugiego- szturmowy MG42...

27.11.2002
01:37
[67]

Yoghurt [ Senator ]

-Kurwa mać, co tam robią oddziały Sturmpioniere? Przecież wiocha miała być obsadzona przez rezerwistów!- zaklął Fernandes- dobra, czołgamy się do wyznaczonego punktu panowie, a potem niech no się któryś pieprzony szwab wychyli... Irwin, daj znać moździerzom, ze znamy pozycje szwabów. Niech rozpiżdżą te domki! Szeregowy Irwin starał się podać przez radiostację przybliżoną pozycję Niemców. Był nieco niedoświadczony i nie mógł określić współrzędnych. -Daj mi to!- Fernandes zabrał szeregowemu słuchawkę- Chłopaki, widzicie te domeczki za sadem? Rozpieprzcie je po prostu i nie bawcie się we współrzędne, ok? -Przyjęliśmy. Prezenciki już lecą!- dało się słyszeć w słuchawce. Dziesięć sekund później na Niemców spadły pociski z dwóch moździerzy amerykańskich, ukrytych w sadzie niedaleko kapitana Cruza. W ciągu 30 sekund połowa oddziału inżynierów leżała martwa. Niestety, oddział bazookowców Childsa został dostrzeżony przez grenadierów wbiegających do sadu. natychmiast się wycofali, to samo próbował uczynić Childs, jednak moździerz niemiecki ukryty nie wiadomo gdzie przycisnął drużynę do ziemi, po czym trafił bezpośrednio w szeregowego Nattingera, urywając mu obie nogi i zabijając na miejscu, zaś kaprala Childsa i szeregowego Raya odrzucił na półtora metra i obaj stracili na chwilę przytomność. Moździerz niemiecki przeniósł ogień na czołgające się po drugiej stronie sadu oddziały Parkera i cekaemistów Perkinsa, zmuszając ich do przylgnięcia do ziemi, tymczasem Fernandes doczołgał swych ludzi do końca sadu i usadowił się na wylocie drogi do St.Mere-Eglise. Selitrennikoff poderwał swych ludzi do biegu i obsadził ich u wyjścia z sadu po tej samej stronie drogi. Oddział inżynierów nadwątlony przez ogień moździerzy oraz czterech grenadierów, którzy przywarli do ziemi zaraz obok zostali połowicznie okrążeni. moździerze amerykańskie wstrzymały ogień. 00:40 Niemieccy rezerwiści nie wytrzymali napięcia. Widząc, jak dwa oddziały amerykańskie czołgają się w ich stronę, zamiast ostrzelać je, zaczęli uciekać do wylotu drogi St.Mere-Eglise. starszy szeregowy Stringer położył lufę BAR na gałęziach żywopłotu, spokojnie wziął na cel pierwszego żołnierza, zaś porucznik Selitrennikoff przyłożył do ramienia kolbę Thompsona i wycelował w drugiego biegnącego Niemca. Obaj oddali strzały niemal jednocześnie, obaj grenadierzy padli rozorani pociskami, dwaj pozostali byli zaskoczeni ogniem zza żywopłotu, za którym ukrył się oddział Selitrennikoffa. Trzeci Niemiec został skoszony przez kolejne pociski z BAR Stringera, czwarty odruchowo odrzucił Mauzera i podniósł ręce do góry. -A ponoć Wermacht walczy do ostatniego żołnierza- sarkastycznie rzucił Stringer, jednak natychmiast cały oddział spoważniał, gdy ujrzeli, że z zabudowań wybiegają kolejni żołnierze, zorientowani już mniej więcej co do ich pozycji... Zaraz obok nich pojawił się porucznik Andersen ze swoim oddziałem piechoty, a Selitrennikoff dostrzegł, jak jakieś 20 metrów za ich plecami przemyka oddział zwiadu Fernandesa. Uspokojony taką obstawą wziął na cel pierwszego wyłaniającego się zza budynku wroga...

27.11.2002
01:42
[68]

Yoghurt [ Senator ]

Rozpoczęła się ostra wymiana ognia. Za mostem pojawiła się kolejna drużyna grenadierów, zaś pozostali inżynierowie rozpoczęli ostrzał wyłaniającej się zza żywopłotu drużyny Parkera. Selitrennikoff i Andersen ostrzelali dom, do którego wycofali się zaraz Niemcy, po tym, jak pociski z Thompsona przeszyły pierwszego z nich. Na pomoc przybył także kaem Perkinsa, który rozstawił się tak, aby móc pokryć ogniem zarówno most, jak i chatę, w której schroniła się drużyna Wermachtu. -Weźcie na cel chatę, przeoramy ją pociskami, niech gryzą kurz z podłogi!- rozkazał swoim chłopakom Perkins. Pociski .30 cala przeszywały drewniane ściany domku bez trudu, dało się słyszeć krótki, urwany krzyk- jeden z Niemców zmarł nim dotknął głową podłogi... Fernandes przemknął przez drogę biegiem, przeskoczył żywopłot i przypadł do ziemi- udało im się zajść zabudowania od tyłu, do pokonania mieli jedynie pole pszenicy. -Nie wychylać łbów! Nie wiadomo, czy szkopy nie pochowały jakichś snajperów w tych budynkach, a odpowiadam za wasze dupska głową- Fernandes rzeczowo poinstruował swoich ludzi po czym wszyscy zaczęli się czołgać w stronę zabudowań. 00:42 Oddział Gibsona podczołgał się do koryta rzeki, skąd miał doskonały widok na inżynierów, którzy ukryli się za żywopłotem i ostrzeliwali drużynę Parkera. Gibson odbezpieczył granat, błyskawicznie rzucił w stronę niemieckich pozycji i przetoczył się do płytkiej rzeki, po czym natychmiastowo wraz ze swymi ludźmi otworzył ogień. Dwóch Niemców nawet nie wiedział, skąd padły strzały,. pozostałych trzech natychmiast zaczęło wycofywać się w stronę mostu, a tam już czekał na nich kaem Perkinsa i drużyna Andersena. Po kilku sekundach przy zyciu został jeden z inżynierów- ten z miotaczem ognia. Ogień Perkinsa wypłoszył drużynę Wermachtu z domu. Niemcy wybiegli od razu pod lufy chłopców Selitrennikoffa- szeregowy Hendrix odnotował pierwsze trafienie w swoim życiu. Sam Selitrennikoff miał problem, gdyż jego Thompson się zaciął. -No rzesz ja pierdo...- jego inteligentny monolog przerwała jakaś zabłąkana kula, która trafiła go prosto w hełm. Porucznika odrzuciło do tyłu... -...lę!- dokończył kwestię, dźwigając się na łokciach z ziemi, lecz pozostając w pozycji leżącej. Sięgnął po ciężki stalowy garnek, który uratował mu życie... -Cóż, przynajmniej ty nie zawiodłeś-wpatrywał się w sporych rozmiarów wgniecenie po kuli. Tylko cudem rykoszetowała, z takiej odległości powinna bez problemu przebić stalowy hełm.. -Zostałem kurwa w hełmie urodzony... niech ja dorwę zaopatrzeniowca, co dał mi akurat TEGO Thompsona!

27.11.2002
01:46
[69]

Yoghurt [ Senator ]

00:43 Fernandes wbiegł pierwszy do najbardziej wysuniętego na południe budynku, wyważając drzwi w biegu. Pusto. -W życiu nie uwierzę, że nie zostawili nikogo w budynkach... Aż tak głupi nie są, prawda kapralu?- szeregowy Inman podczołgał się do okna wychodzącego na środek placu pomiędzy zabudowaniami. -Nikogo nie ma kapralu!- Wstał. Mógł wybrać lepsze ostatnie słowa, gdyż momentalnie seria z niemieckiego cekaemu ukrytego w stodole naprzeciw niemalże przecięła go na pół na wysokości klatki piersiowej. Jego krew i kawałki żeber obryzgały cały oddział. -Kurwa mać, padnij! Padnij mówię! Niemieckie MG42 to zaiste potężna broń. Drewniany domek był dziurawiony jak sito przez pociski , które przelatywały zaledwie parę centymetrów nad głowami pozostałej trójki zwiadowców. -Czekajcie aż będzie przeładowywał i wtedy walcie w skurwiela wszystkim co macie!- krzyknął Fernandes, starając się przekrzyczeć świszczące pociski i trzask łamanych desek. Andersen poderwał swój oddział do biegu. Wszyscy rzucili się n drugą stronę ulicy, do budynku, już teraz niezajętego przez Niemców- cała jego obsada leżała martwa przed jego drzwiami. Selitrennikoff zrobił to samo i dwa oddziały przemykały, aby zdobyć wreszcie te cholerne zabudowania. nagle zza mostu dało się słyszeć krótką serię z kaemu, po czym sierżant Andersen padł z trzema pociskami na wysokości uda, a szeregowy Boscoe padł trafiony w piszczel. Wszyscy natychmiast padli i zaczęli namierzać strzelca. Ich przedwczesna radość okazała się zgubna, tuż obok mostu siedziało jeszcze 4 grenadierów... Gibson widząc, że jego kumple dostali się pod ogień, wstał i ruszy biegiem w kierunku Niemców na moście. To samo zrobili jego ludzie. Widać Niemcy, totalnie zaskoczeni śmiałym atakiem, sami rzucili się do ucieczki. Gibson strzelał na oślep ze swego Thompsona, byle tylko przestraszyć szkopów, za to szeregowiec Mark Ayers przyklęknął, starannie wymierzył i wystrzelił. Ostatni z biegnących żołnierzy wroga padł na twarz, trafiony w środek pleców. Reszta zniknęła w stodole, w której skrył się MG42, ostrzeliwujący oddział zwiadowczy. 00:45 Oddział Andersena (który leżał na ulicy opatrywany przez medyka... trzy sporej wielkości dziury w nogah to nic przyjemnego...) ruszył do domu przy moście, to samo zrobił Perkins i jego kaemiści. Selitrennikoff skrył się w żywopłocie obok tegoż domu, zaś Gibson i Parker zajęli most i ostrzelali stodołę, po czym czołgając się w ej kierunku ostrzeliwali chroniących się tam Niemców. Ci, widząc zmierzające w ich stronę dwa spore oddziały, wycofali się natychmiast za rzekę, uciekając przed pociskami amerykanów. MG42 i ostatni z grenadierów przeskoczyli żywopłot po drugiej stronie i zwiali w stronę zabudowań na drugim końcu drogi.

27.11.2002
01:48
[70]

Yoghurt [ Senator ]

******* Cruz uznał atak za udany- zajęli zabudowania na południu, odblokowali drogę z północy na zachód do St.Mere-Eglise i zdobyli most oraz skrzyżowanie. Spodziewany atak Niemców od strony pola nie nastąpił, także zapowiedziany pojazd pancerny się nie pojawił, na szczęście. Straty wśród amerykanów wyniosły dwóch zabitych- zginął szeregowy Nattinger z obsługi Bazooki oraz szeregowy Inman z drużyny zwiadu. Poważnie ranny w obie nogi został porucznik Andersen. Wśród Niemców straty były znaczniejsze- 10 zabitych, 14 rannych, jeden wzięty do niewoli- rezerwista z grenadierów, szeregowy Frank Khoft. najbardziej zawiedzione były oddziały rzucone do obrony pola- nie powalczyły sobie, tylko czekały w miejscu biedaczki. Najbardziej zawiedziony był Emmons, bo nie miał nawet jednego Niemca w krzyżu swojej lunety... Ale podczas obrony zdobytego przyczółka powinien dostać to, na co czeka... Spadochroniarze z 82 DPD udowodnili, że nie na darmo dostają dodatek do żołdu- ich znakomite wyszkolenie oraz trzeźwość myślenia pozwoliły w ciągu niecałych 15 minut zająć ważny dla inwazji węzeł komunikacyjny i umocnić przyczółek przed spodziewanym kontratakiem pozostałych w Mederet jednostek niemieckich. Kapitan Cruz pogratulował każdemu z żołnierzy z osobna, po czym kazał im odpocząć w zdobytych budynkach- na kontratak na razie się nie zanosiło, Niemcy musieli się przegrupować po tak zaskakującym i dotkliwym w skutkach ataku...

27.11.2002
09:08
[71]

janko [ Konsul ]

Fiu, fiu, Yoghurt, tak to lubię!!!!! Aaaaa, jeszcze zapomniałem o wczorajszym dziele T_bona.... Fiu, fiu, T_bone, tak to lubię!!!!! A cug firerzy, mimo że mają człowieka z radiem, nie potrafią kierować ogniem moździerzy :o (

27.11.2002
10:17
smile
[72]

Mackay [ Red Devil ]

Yoghurt ---->> brawo!! opowiadanie pierwsza klasa!! czytalo sie naprawde extra :) oby wiecej takich! btw czemu nie uzyles wsparcia lotnictwa? ;))) czekales na stug'a? Janko ---->> nie myslales czase by zmienic sobie sygnaturki kolo nick'a na jakas oryginalna? :) mati ---->> gratuluje zwyciestwa, nastepna kampania bedzie w cc4 i odpadniesz pierwszego dnia jak bedziesz stosowal taktyke "na palke" cc4 z vetmodem to nie jest close-combat - to cos wiecej niz close-combat...

27.11.2002
12:36
[73]

janko [ Konsul ]

Mack ---> nie myślałem ale czemu nie. Tyle, że w aktualizacji danych nie ma możliwości zmiany tego Generała na coś weselszego. Jak Wy to zrobiliście???

27.11.2002
14:22
smile
[74]

Mackay [ Red Devil ]

Jankosh! masz tu linka, musisz uderzyc na moderatora to on zmienia dopiski do nicka, troche to trwa ale gdzie sie w sumie czlowiek spieszy :)) https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=876650&N=1 Nasz T_bone np. niedlugo bedzie juz Oberleutnant'em...badz co badz musze przyznac ze ze srednia 10 postow na dzien bije mnie glowe :)))))) pozdrowka Mack

27.11.2002
14:46
smile
[75]

T_bone [ Generalleutnant ]

Dobra krótki medynek: walczęz połączeniem internetowym więc może mnie krótko nie być, wogóle coś mi się dzieje z systemem :(

27.11.2002
15:38
smile
[76]

T_bone [ Generalleutnant ]

Łącze się jeszcze z netem to jakiś postęp :))

27.11.2002
19:03
[77]

olivier [ unterfeldwebel ]

Może przedyskutujemy plan działania na popołudnie 6 czerwca?

27.11.2002
20:37
smile
[78]

Ghost2 [ Panzerjäger ]

Matchaus! Brawo - pogoniłeś wroga jak należało. Jak tak dalej pójdzie, to wjedziemy do Berlina przed Bożym Narodzeniem...! Yoghurt! Ale Cię natchnienie kopnęło - szacuneczek! Mackay! Jeśli kampania w CC4 byłaby grana w podobny sposób, jak ta, którą gramy obecnie, to ja bym się chętnie zameldował do udziału i mam nadzieję, że jako aliant nie trafiłbym na dowodzenie 14 Korpuśną Grupą Kawalerii, która jak pewnie Ci wiadomo została zaraz na początku rozp... w tzw. Rowie Losheimskim. Janko! Moje piromany z 327 G.I. czekają! Zimno, kuna, na tej plaży - na kanale sztorm, więc gdzie się opalać...?

27.11.2002
21:36
[79]

janko [ Konsul ]

Ghost ---> niech się opalają w płomieniach miotaczy :O)

27.11.2002
21:40
[80]

Yoghurt [ Senator ]

Dzięki za uznanie :) Jak mnie coś przyciśnie , to nadal będe relacjonował bitwy 82 DPD... Nastepny bój nadal w Mederet :) Mac- tak, ze wsparciem czekałem na Stuga, uważałem że bombardowanie stodoły w której zabunkrowało się 4 niemców nie jest najlepszym pomysłem :) Ale na pewno nie omieszkam zbombardować zabudowań za polem, na północy.

27.11.2002
22:59
smile
[81]

T_bone [ Generalleutnant ]

Aktualnie moja dalsza kampania w CC4 stoi pod znakiem zapytania, bo jutro idę z komputerem do serwisu (Nie pytajcie czemu) :(( Powrót planuję dopiero w piątek :(((( Yoghurt ---> Jestem pełen podziwu i uznania pewnie piałeś to kilka dni. ---Salut---

28.11.2002
10:12
[82]

olivier [ unterfeldwebel ]

Ściągnąłem Vet Moda z polecanego przez was adresu i mam problem. Jakaś mądra głowa wpadła na pomysł żeby spakować główne pliki WinRarem. Niestety za nic nie można ich rozpakować ( a rarem posługiwać się potrafię). Miał ktoś podobny problem?

28.11.2002
10:27
[83]

Kłosiu [ Senator ]

Olivier --> sciagnij Winrara 3.0. Rozpakowiuje archiwa .zip i .rar, obsluguje sie go tak samo jak zipa. Generalnie wiekszosc plikow jest teraz nim pakowana wiec jest to inwestycja przyszlosciowa :)

28.11.2002
11:12
[84]

olivier [ unterfeldwebel ]

Tak, zrobiłem to 5 minut po tym jak zamieściłem powyższe pytanie:) No ale koniec opierdalania, wojna nie będzie czekała. Właśnie zaczynam pełną kampanię i zamierzam się bronić dzielnymi jankesami. Sobie ustawiam Hero a komputerowi Recruit. Niech bóg ma nas w swojej opiece i niech jak najszybciej przetrze niebo nad Ardenami.

28.11.2002
11:50
smile
[85]

janko [ Konsul ]

No to, Olivier, zaznasz pierwszej poważnej klęski zadanej przez komp. A to boli - wiem coś o tym....

28.11.2002
14:51
smile
[86]

T_bone [ Generalleutnant ]

Whooo udało mi się samemu pokonać system, bez pomocy ''fachowca'' :)) Już wracam na front w Ardenach, strzeście się G.I .

28.11.2002
14:59
[87]

koxbox [ ]

Witam Wkrótce rusza moja kampania Battle of Okinawa. Mam nadzieje, ze bedzie chociaz w polowie tak dobra jak pisnane przez T_bone'a i Yoghurt'a. Pozdrawiam Robert

28.11.2002
15:38
[88]

olivier [ unterfeldwebel ]

Nie powiem, Vet Mod jest po prostu genialny. Inna sprawa że standardowo mapy w CC4 są bardzo niedopracowane i trzeba dokładnie patrzeć gdzie rozstawia się ludzi. Jak na razie dostaje tęgie baty aczkolwiek ustawień zmieniać nie zamierzam.

28.11.2002
16:45
smile
[89]

Yaca Killer [ **** ]

witam dzielnych wojaków :))) ale się teraz ruch w interesie zrobił ... wszyscy grają, część pisze powieści ;c) aż miło popatrzeć i poczytać mam nadzieję, że w weekend w końcu dobiorę się do tego moda (sobota i niedziela wolna) o ile powstrzymam się od innych "używek" ... a z tego co widzę warto (tak bardzo bym chciał przegrać z kompem ;c)) pozdrowienia dla generalicji pozdrówka P.S. pamiętajcie o zaopatrzeniu ;c))) ------>

28.11.2002
17:52
[90]

olivier [ unterfeldwebel ]

Po stracie Bastogne w trzecim dniu niemieckiego ataku, dałem sobie spokój i zacząłem grać na poziomie Veteran-Veteran. Jak ktoś jest masochistą to polecam poziom Hero-Recruit, mamy odziały po 5, 6 a nawet 4(!) drużyny. Zmieniłem więc poziom i baty dostaje tak jak i przed tem. Szkopów jak mrówek, Tygrysów Królewskich więcej niż Trabantów w dawnym DDR, do tego niemiecka piechota bezczelnie wybija moją piechotę umocnioną w budynkach, z drugiego końca mapy, a moi strzelają i strzelają i ...padają jak muchy. Do tego dochodzi moja ulubiona opcja "Gdy morale spada to chłopaki robią w gacie" której nie sposób wyłączyć. Mapy sa tak duszne że te wszyskie odziały ledwo się na niej mieszczą -dopiero teraz człowiek docenia CC5, no i brak opcji "kogo bierzemy na akcję" wkurza niemilosiernie. Komputer sypie artylerią jakgdyby za każda kompanią ciągnął 10 baterii haubic. Tyle spostrzeżeń, ale co tam teraz walczę do końca, albo ja albo oni. Ja cię jeszcze dorwę Adolfie... Na zdjęciu zmasowana szarża fanatycznej niemieckiej piechoty, aż się Gettysburg przypomina.

28.11.2002
17:53
[91]

olivier [ unterfeldwebel ]

W sumie ja się szkopom nie dziwię jak się ma takiego dowódcę---->

28.11.2002
17:54
[92]

Kłosiu [ Senator ]

W Vetmodzie do cc4 swietne jest to, ze po pewnym czasie wlasciwie tylko jednostki pancerne sa w stanie poruszac sie naprzod.Jednostki piechoty i panzergrenadiewrow moga wlasciwie tylko zajmowac teren albo bronic go, atak z uzyciem takiej jednostki trwa kilka dni i konczy sie makabrycznymi stratami. To najbardziej realistyczne rozwiazanie jakie widzialem w serii CC :-)

28.11.2002
19:11
smile
[93]

Mackay [ Red Devil ]

Dalem szkopom troche po dupie na drugiej planszy, sam sie strasznie zdziwilem - odkrylem dwie bardzo wazne rzeczy a) mozdzierze strzelaja ogniem posrednim lub bezposrednim nie blizej jednak niz 200 metrow - czyli wprowadzono to co RealRedzie z wykluczeniem mozdzierzy 120 mm b) jedyna szansa na wygranie rekrutami przy starciu ze znakomita niemiecka piechota to obrona w ksztalcie litery otwarta okrezna...tzn trzeba wpuscic biegnacych Niemcow do srodka od tylu zamknac ich dwoma jednostkami i przygniatac ogniem z 4 stron - tak teraz wlasnie zrobilem i Niemcy poszli sie golic - straty moze niewielkie, ale wioska utrzymana...over

28.11.2002
19:29
smile
[94]

Mackay [ Red Devil ]

Jak widac bateria lekkich mozdzierzy potrafi lekko wyhamowac entuzjazm Niemcow - zapewniam Was ze tym razem nie biegli tak gwaltownie do przodu :))

28.11.2002
20:56
smile
[95]

Mackay [ Red Devil ]

Zapraszam do nastepnej czesci...

28.11.2002
20:58
smile
[96]

Mackay [ Red Devil ]

Tak cos czulem ze mi sie watki pojebia...:(( odwoluje to co powiedzial - nigdzie nikogo nie zapraszam!! :D

28.11.2002
21:09
smile
[97]

Yoghurt [ Senator ]

Mack- :) T-Bone- a skąd, pisałem to chyba łącznie ze 3 godziny rozłożone na 2 dni :)) Zbliża sie kolejna bitwa aliantami, wkrótce relacja.

29.11.2002
09:10
smile
[98]

Yaca Killer [ **** ]

witunia :) mam vetmoda :D wczoraj zagrałem sobie pierwszy raz ... wybrałem niemiaszków, ustawienia sobie hero, allies recruit i jazda .... jakie było moje zdziwienie gdy po pierwszych dwóch minutach starcia brakowało mi 70 % stanu osobowego :)))) do drugiej bitwy podejdę sobie już bardziej poważnie .. przede wszystkim muszę zmienić prędkość gry z fast na medium, bo wczoraj przez pierwszą minutę, oszołomiony słuchałem kakofonii dźwięków i patrzyłem osłupiały na szybko przemieszczające się punkciki ;c) ogólne wrażenia: na + - wzrósł poziom trudności (radykalnie) - dźwięki (rzucają na kolana) - oprawa graficzna (trochę taka odpustowo-cepeliowo-festyniarska ale całkiem miła dla oka) na - - wielkość map (na tych małych poletkach nie można sobie nic spokojnie zaplanować ;c)) - brak możliwości ingerencji w skład plutonów Dzisiaj będę testował dalej ... już widzę, że rozrywkę mam zapewnioną na kilka ładnych tygodni .... wspólna kampania z vetmodem ... JESTEM ZA !!!! pozdrówka

29.11.2002
09:47
[99]

janko [ Konsul ]

Tak, tak, Olivier - ustawienie kompa na rekruta to śmierć dla Twojego dzielnego wojska. Ty w ogóle wybrałeś wersję pt. total disaster bo z założenia w tej grze Niemcy mają przewagę, na pewno na początku. Ja zacząłem odwrotnie, Niemcami a i tak dostałem w d... od amerykanów. Teraz gram kampanię Bastogne - po początkowych sukcesach, siły wroga stężały i właśnie wczoraj dostałem łupnia na dwóch mapach (na południu, pewnie już Patton dojechał bo czołgów jak mrówków). Wystarczy, że na planszy pojawią się 4 szermany i jest źle. Na północy mam jeszcze przewagę ale czy to długo potrwa? Co do Twoich uwag - pełna zgoda (polecam Ci lekturę moich wcześniejszych narzekań). Mam nieodparte wrażenie, że inteligencja kompa została nieco naciągnięta - on nie jest mądrzejszy tylko widzi więcej (moźdzerze wroga), pociski żołnierzy kompa przebijają każdą osłonę, jego bazooki trafiają za pierwszym razem, artyleria jest ZABÓJCZO skuteczna (była taka bitwa, miting engejdżment z miejscami startu obok siebie - zasadziłem się wszystkimi siłami i w ciągu trzech minut wytłukłem 60% piechoty wroga; na to spuścił mi na łby artylerię i straty zrobiły się identyczne). Na razie wypracowałem sobie trzy rzeczy: - nie chować piechoty w domach a broń Boże w wysokich - infanteria ma wtedy kilkanaście sekund życia (nie wiem dlaczego, w innych cc domy to było dobre miejsce na obronę); - nie dzielić sił - mniejsze oddziały są miażdżone. Jeśli podejrzewam, że nie będę miał przewagi technicznej albo gdy się bronię - bronię wszystkimi siłami jednego VL, lub dwóch jeśli są blisko siebie; - nie szarżować czołgami - raczej używam ich jako silnych punktów ogniowych, w miejscach gdzie wróg musi dać się zaskoczyć, nie ma szans mnie podejść na wprost lub zobaczyć za wcześnie. Ale, z dwojga złego, wolę takiego kompa czyli lekko oszukującego, niż tego kretyna jakim jest w innych cc!!!!!!!!! Mack ---> jak to moździerze strzelają ogniem posrednim!!!!!!!!!????????? Bez widzenia wroga?????????? To ja zrobiłem doktorat jak używać moździerzy w mój ulubiony sposób i nic a Ty mi tu takie rzeczy......

29.11.2002
13:35
[100]

olivier [ unterfeldwebel ]

Janko, zgadzam się z tobą w pełni. Co do tych trzech wypracowanych rzeczy to doszłem do identycznych wnioskó i sa one rzeczywiście tym do czego tzreba się ABSOLUTNIE stosować. Racje ma takzę Mac co do tego ostzrału z tyłu, stosowałem coś podobnego na mapie w prawym dolnym rogu-druga od dolu :) o czym jeszcze napiszę.

29.11.2002
16:36
[101]

U-boot [ Karl Dönitz ]

Lipton ---> gdzie jest nasza kampania ?? zapadłeś w sen zimowy ??

29.11.2002
16:57
smile
[102]

T_bone [ Generalleutnant ]

Wspólna kampania z Vetmodem to świetny pomysł jeśli będą takie plany to wchodzę w to. Huraa jestem Oberleutnat :))

29.11.2002
17:20
[103]

Lipton [ 101st Airborne ]

U-boot--> Nie zapadlem, ale wydaje mi sie ze dalem na forum znac ze nie bede mogl zagrac do czwartku? Jak zapomnialem to sorki. W kazdym razie wczoraj po wielkich przygotowaniach, screenach skladu, zmianach nazw jednostek, solidnym rozstawieniu na mapie, po 2 minutach walki wywalilo mnie z gry. Nie trudno sie domyslec ze na kilka godzin stracilem ochote na ponowne rozpoczecie. A wieczorem musialem wyjechac do znajomych na dlugi czas. Postaram sie dzisiaj wieczorem zagrac to po raz 3 (bo po szkole wywalilo mnie z gry po raz 2:((( Naprawde jeszcze raz sorki za opoznianie, ale to naprawde nie z mojej winy...chociaz podobno nigdy nie jest sie bez winy:D

29.11.2002
17:23
[104]

Lipton [ 101st Airborne ]

Po tym jak zobaczylem w Vetmodzie Sturmtigera postanowilem poszukac nieco informacji na jego temat. Znalazlem na razie tylko 2 ladne w miare zdjecia, a nad jakims porzadna specyfikacja pracuje.

29.11.2002
17:24
smile
[105]

Ghost2 [ Panzerjäger ]

Wobec zastoju na linii frontu, mam nadzieję, że chwilowego, chyba można zakładać kolejną część wątku Link do następnej części - ponizej

29.11.2002
17:25
[106]

Lipton [ 101st Airborne ]

A to drugie zdjecie i znalazlem maly opis tego pojazdu.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.