Megera_ [ Konsul ]
Partactwo i krętactwo, czyli dlaczego nigdy nie będzie dobrze.
(hello, cpt. obvious) Gdyby wszyscy byli uczciwi, żyłoby się nam o niebo lepiej.
W wakacje czeka mnie odbycie obowiązkowych praktyk w trakcie studiów, udałam się dziś więc na poszukiwanie miejsca pracy, by wstępnie się z "szefem" dogadać. Pozytywne nastawienie, bo placówka, którą sobie wybrałam, cieszy się dobrą opinią, właściciel nastawiony przychylnie, po czym po pobieżnym przedstawieniu tematu pada pytanie, czy chcę odpracować te obowiązkowe 28 dni, czy może tylko tydzień i mieć wakacje, czy może w ogóle wpaść jednego dnia, żeby dostać pieczątkę i potwierdzenie. Zdębiałam i mówię, dość naiwnie, że ja wolę te 28 dni, bo mogę być kontrolowana, na co mój niedoszły pracodawca odpowiada "pani się nie martwi, my nie kablujemy". W bonusie dostałam jeszcze pogadankę, że on wie, jak to jest, pamięta jak sam studiował i że też mu się nie chciało chodzić na praktyki. Podziękowałam i wyszłam.
Chyba pierwszy raz w życiu miałam okazję mieć tak bardzo z górki i bez problemów i po raz pierwszy w życiu tak mnie to zasmuciło i zażenowało. A także po raz pierwszy odczułam na własnej skórze, jak bardzo ludzie potrafią być leniwi, zblazowani i robić wszystko na odwal.
Ja rozumiem, że każdy by chciał, by było mu w życiu jak najłatwiej i najlepiej jak najmniejszym nakładem środków - ale na bogów, trochę odpowiedzialności i bycia fair.. Cwaniactwo to jedna z najgorszych cech człowieka. I nie dziwi, że teraz potrzeba 10 ludzi do czegoś, do czego jeszcze w niedalekiej przeszłości wystarczała jedna osoba - każdy z tych 10 jest po prostu niedouczonym cwaniakiem.
No, ale. Jeszcze więcej specjalistów po uczelni w Koziej Wólce, którzy kupili sobie tytuł magistra, jeszcze więcej obchodzenia regulaminów, szukania luk prawnych i maksymalnego upraszczania, sobie i innym, życia, a nade wszystko jeszcze więcej narzekania na rząd, gospodarkę i pogodę, podczas gdy samemu współtworzy się ten uroczy obrazek wielkiego upadku - na pewno będzie nam wszystkim lepiej.
Poużalałam się, już mi lepiej. :) A na praktyki zostałam przyjęta gdzie indziej, w miejscu, gdzie potraktowano mnie całkowicie poważnie.
Gangstah [ Masz bober? ]
ehh zal , ja nie mam zamiaru robic komus za darmoche. Niech daje pieczatke i nie ma mnie tam.
flikt [ wandalista ]
widzisz Megera_
dla ciebie cwaniactwo to najgorsza cecha charakteru bo sama jestes frajerna
dla cwaniaka jego cwaniactwo to najwieksza zaleta bo dzieki niej ma w zyciu latwiej
no offence oczywiscie
Orl@ndo [ Blade Runner ]
Brakowalo mi Twojego marudzenia.
eJay [ Gladiator ]
Ja tam się łączę z Tobą w bólu:) Mówię NIE cwaniaczkom prywaciarzom.
Chudy The Barbarian [ Senator ]
[3]
Loiosh [ Senator ]
Czy ja wiem? Sam zadnych praktyk czy stazy nie mialem, jednak z tego co slyszalem od znajomych, ktorzy tez musieli odbyc praktyki studenckie, to czesto byli traktowani jako "przynies, podaj, pozamiataj",a konkretniej, skseruj, zeskanuj, zrob kawe. To tez nie bylo fair. Wiec w pewnym sensie gosc okazal sie calkiem w porzadku, a wszystko i tak weryfikuje rynek pracy.
Megera_ [ Konsul ]
ehh zal , ja nie mam zamiaru robic komus za darmoche. Niech daje pieczatke i nie ma mnie tam.
No, ja właśnie o tym. :)
flikt, może i jestem frajerna, ale nie mam za dużo doświadczenia w "prawdziwej, dorosłej pracy" i jak tak sobie pomyślę, że miałabym teraz pójść na łatwiznę, to w przyszłości rozwiązania widzę dwa - albo pracodawca rozkmini, czym śmierdzę i mnie bardzo szybko wyleje, albo rozkręcę własny biznes i po trzecim failu, jako niedouczony głąb, stracę wszystkich klientów. Nie widzę opcji cwaniakowania i czerpania z tego profitów, nie w mojej "branży".
Loiosh, moja praktyka będzie wyglądała dokładnie tak samo - pozamiataj, wklep na kompa, potrzymaj, zadzwoń etc. chociażby z tej prostej przyczyny, że nic innego jeszcze nie wolno mi będzie robić. Mnie zależy po prostu na tym, żeby się "napatrzeć". :] O tak, rynek pracy zweryfikuje mnie bardzo szybko - jak przy pierwszym kliencie się okaże, że nie potrafię zmierzyć psu temperatury, na przykład, bo zamiast praktyk miałam wakacje i nikt mnie tego nie zdążył nauczyć.. ;>
Mazio [ Mr Offtopic ]
Nie jesteś. Dopoki nie wymrze ta niefrajerna część nie dobijemy do zdrowia naszego społeczeństwa. Cieszę się, że tak myślisz i ucz tego swoich bliskich. Trzeba tępić tych wiejskich cwaniakow co im nominały zastąpiły wartości.
Dark Templar [ Konsul ]
Miło wiedzieć, że są tacy ludzie. I nawet mimo posadki typu" przynieś,..."
Herr Pietrus [ Senator ]
W suimie to nie wiem, jak można olewać praktyki - to ma chyba wiekszą wartosć niz polowa zajęć na uczelnni. Bo po co one - te zajęcia - są? Dobry podrecznik i jazda, można tylko wyjaśniac watpliwosci, ale przy takim zapierniczu ( zyciowe przedmioty na pierwszym i drugim roku, by potem nie bylo za latwo... ) polowa na cwiczeniach np - w tym czesto i ja, niestety, - nic nie wie, to kto ma pytac o szczegóły.
Ja jestem pewien, ze moja praktyka to będzie "przynieś, wynieś", ale właśnie o opatrzenie sie chodzi.
Szkoda, ze ludzi takich jak ty, jest tak mało...
Rhazre [ Chor��y ]
wole iśc na staż i miec z tego chociaz te 650zl.
Niz robic komus kawe za damski ch...
Czagap [ Konsul ]
Zamiast blisko miesięcznych wakacji wybrałaś 28 dni zamiatania podłogi za totalny frajer, tak?
Spowodowało to u ciebie tak drastyczny wzrost samooceny, że postanowiłaś napisać o tym na forum, gdzie użytkownicy prawi, sprawiedliwi i społecznie nienaganni (bo innych przecież w internecie nie ma) pochwalą twoją godną naśladowania postawę,
więc...
Brawo Megera! Jesteś boska!
(zaspokoiłem twoją chęć akceptacji społecznej?)
Moim skromnym zdaniem postawa twoja ni cholery nie jest bardziej wartościowa od postawy rasowych opierdalaczy. To właśnie fakt, iż robimy wszystko by minimalizować wysiłek, jest motorem napędowym naszej cywilizacji (słynny przykład z praludziem, któremu nie chciało się przenosić kamieni, więc skontrował wózek).
Nie widzę opcji cwaniakowania i czerpania z tego profitów, nie w mojej "branży".
To, że nie widzisz, nie znaczy, że ich nie ma :P
Megera_ [ Konsul ]
Ja nie szukam akceptacji społecznej i wielkich słów uznania, bo wychodzę z założenia, że czynienie swoich powinności jest obowiązkiem, a nie powodem do wielkiej chwały.
Ja jedynie krytykuję cwaniacką mentalność. :]
blazerx [ ]
Znowu Ty?
Najwyrazniej kijowa firme sobie wybralas ktora w taki sposob podchodza do praktyk.. Dobrze byc cwaniakiem :S
Bullzeye_NEO [ Happy Camper ]
Martusia, moje psy Cię polubią!
Squall [ Pretorianin ]
I jeszcze narzeka... Jak chcesz to możesz całe życie ksero na praktykach obsługiwać za całkowitą darmochę. Ja tam wolę mieć wakacje:D
pao13(grecja) [ Silkroad Fan ]
Moj pies tez cie polubi
Da_Mastah [ Elite ]
Martuś, a jaka branża? I czym się będziesz zajmować? Tak z ciekawości :-)
Ciekawy Fryzjer™ [ Generaďż˝ ]
Nie oszukujmy się, uczciwość jest dla frajerów.
Runnersan [ Generaďż˝ ]
Weź proszę pod uwagę, że jeśli firma w danym momencie nie ma specjalnych zadań dla praktykanta, to taki praktykant jest tylko obciążeniem dla firmy,a dokładnie jej pracowników. Nie dość, że trzeba wymyślać jakieś zadania, to trzeba pilnować ich realizacji.
Taki obraz dotyczy zapewne wielu firm mniejszych, których właściciele przyjmują na praktyki ludzi w różnych układach, i przedstawienie sytuacji (przychodzisz na serio, czy raczej tylko chcesz pieczątkę) to standard.
Megera_ [ Konsul ]
Bullzeye, no nie wiem, ja jestem ciężkostrawna, mogę im zaszkodzić.
Mastah, weterynaria, docelowo zamierzam się zajmować pieskami, kotkami, króliczkami i kanarkami. ;) I nie wyobrażam sobie, jak miałabym to robić bez odbycia praktyk - biedne zwierzęta tylko by mi schodziły na stole, a potem zeszłabym ja, z głodu, bo przecież nikt by mi nie chciał płacić za odwalanie takiej fuszerki. ;)
klimson_ [ Ace of Spades ]
służbistka pełną gębą, za komuny byłby z ciebie idealny donosiciel
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Na przykładzie tego wątku bardzo dobrze będzie można zobaczyć, kto poczuł się urażony z racji bycia krętaczem i teraz próbuje za wszelką cenę się odgryźć, tudzież odszczekać. 2-3 osoby już mamy na rozkładzie, czekamy na kolejne.
Backside [ Senator ]
W ogóle nie czaję o co chodzi.
Ok, są przedmioty, gdzie praktyki są albo cholernie ważne z merytorycznego punktu widzenia (chociażby niektóre na medycynie) albo przydatne dla samego studenta, bo ciekawe, rozwijające itd itp a przy okazji darmowe.
Ale nie każde takie są, chyba łatwo domyślić się, że (jak to w życiu) jest masa rzeczy absolutnie zbędnych. Przedmiotów dowalanych tylko po to, żeby wyrobić ilość godzin, która musi być w semestrze przeznaczona na dany przedmiot, żeby wykładowca miał swoje pensum czy w ogóle pracę (o, to akurat przypadek z mojego wydziału - dlatego mam 2 rok ten sam przedmiot...). Tak samo z praktykami.
Fajnie, że można coś poznać nowego, ale jeśli mój mgr bez specjalizacji nie jest w ogóle z tematem praktyk związany to... o czym my mówimy? Czy każdy chce po studiach zostać naukowcem i poświęcać cały czas ze studiów na rzeczy z nimi związane?
O, i jeszcze to co mówi Loiosh w [7]. Jeśli praktyki są faktycznie zbędne, to lepiej się będę czuł wykorzystując czas w bardziej kreatywny/ciekawy sposób niż odwalanie za kogoś biurowej roboty.
puszczyk [ Generał brygady ]
Ach ci stażyści, pożytek z nich marny, a pilnować trzeba, patrzyć na ręce coby toto czegoś nie zbroiło, wcale się facetowi nie dziwię że chciał ci "pójść na rękę" ;)
Megera_ [ Konsul ]
Runnersan, ależ ja biorę to pod uwagę. Ba, biorę pod uwagę nawet fakt, że pracodawca nie zyskuje z tytułu przyjęcia praktykanta żadnych profitów - to druga strona medalu, bo teoretycznie taki praktykant to tylko kolejny obowiązek, który trzeba nadzorować (a skoro nie ma z niego pieniędzy, to wiadomo, żeby było sprawiedliwie, niech odpłaca "w naturze"). Ale załóżmy nieco utopijną wizję "pay it forward" - mój pracodawca sam kiedyś studiował i miał praktyki. Za parę lat ja mogę zostać pracodawcą i również praktyk będę udzielać. Jakoś się to musi kręcić.
Nie wiem, czy wszędzie to działa tak samo - ale czy firma ma obowiązek przyjęcia studenta? U mnie pod tym względem panuje kompletna dowolność, mogę robić praktyki na drugim końcu świata, jeśli mam takie życzenie, wszystko zależy od dobrej woli pracodawcy.
klimson_, dzięki za psychoanalizę, teraz już wiem, kim jestem i w czym mam potencjał.
Backside, ha, czekałam, aż ktoś wreszcie podniesie ten argument - "Czy każdy chce po studiach zostać naukowcem i poświęcać cały czas ze studiów na rzeczy z nimi związane?"
Zależy, o jakich studiach mówimy. Rozumiem, że niektóre kierunki są dość labilne i można po nich robić milion fajnych rzeczy, ale skonkretyzujmy - jeśli studiuję weterynarię, to raczej nie zamierzam zostać prawnikiem (uprzedzając - wiem, że życie toczy się różnie i być może nie będę pracować w zawodzie, z różnych przyczyn, ale mówimy aktualnie o "tu i teraz", a skoro tak, to mam bardzo jasne i konkretne plany i chciałabym solidnych praktyk).
Rozmawiałam dziś z kolegą, który kończy historię i wiąże ją z szeroko pojętą pedagogiką, jakież było moje zdziwienie, kiedy mi powiedział, że kiedy starał się o praktyki w szkole, spytano go o to samo, co mnie. Dostałby fałszywą dokumentację odbycia praktyk, po czym stałby się panem magistrem z zerową wiedzą na temat dydaktyki. Mocne.
Tak czy inaczej - jeśli ktoś, będąc na konkretnych studiach, mówi, że i tak nie wiąże ich ze swoją przyszłością, to ja się pytam, po co w ogóle studiuje? Chyba z czystej złośliwości, by zajmować miejsce komuś, komu naprawdę na danych studiach by zależało.
frer [ God of Death ]
Przecież każdy wie, że obowiązkowe praktyki studenckie to ściema. U mnie uczelnia ma to gdzieś, trzeba sobie samemu załatwić robotę i w większości przypadków ludzie którzy nie mają znajomości jak mogą to wolą dostać podpis, że odbębnili praktykę i mieć to z głowy. Najwyżej idą kilka razy do roboty, żeby coś zobaczyć i tyle.
Trzymanie praktykanta na pełny "etat" dla pracodawcy nie jest opłacalne, bo w większości przypadków taki studencina nic nie umie i nie można mu dać poważnej roboty, a zwykli pracownicy nie mogą marnować czasu na niańczenie kuli u nogi.
Oczywiście można prawić morały, że nie wolno oszukiwać, że każdy kiedyś musi się zacząć uczyć w praktyce i pewnie fajnie by tak było, ale niestety tak nie jest i nic na to nie poradzimy. Osobiście ja będę wolał swoją praktykę potraktować poważnie, ale szczerze mnie wali co zrobi reszta ludzi, nawet jeśli wszyscy poza mną odbędą praktykę tylko na papierze.
Dostałby fałszywą dokumentację odbycia praktyk, po czym stałby się panem magistrem z zerową wiedzą na temat dydaktyki. Mocne.
Miesiąc czy dwa praktyki wcale nie dadzą wielkiej wiedzy. Tak samo nic nie będzie umiał po tej praktyce jak i przed nią. :P
klimson_ [ Ace of Spades ]
spoko, mogę jeszcze dodać, ze na 99% nie masz chłopaka bo nie znam nikogo kto by z Tobą wytrzymał, a na 85% zostaniesz starą panną
taki to ze mnie mały psycholog
frer [ God of Death ]
Jak ja miałbym się w małego psychologa bawić to bym powiedział, że autorka wątku ma jakieś problemy emocjonalne, ewentualnie problemy z samoakceptacją siebie i swoich decyzji.
Moja opinia wynika z tego, że za bardzo rzuca się na pozorną niesprawiedliwość. Wygląda to tak jakby zazdrościła innym, że bez trudu załatwiają coś na co sama chce uczciwie zapracować. Nie potrafi się zdystansować, patrząc wyłącznie na siebie, a nie na innych.
Sorcerer [ Konsul ]
30 postów za nami, pora więc obrazowo streścić ogólny sens i wydźwięk wątku.
Backside [ Senator ]
Martusia ---> to czego mi właśnie brakowało to precyzji. Napisałem coś dlatego, że Twój ogólniający post był niesprawiedliwy, nawet bardzo.
Ale fakt faktem, że przy praktykach weterynaryjnych takie podejście jest niepokojące - spotkałem się w innych miejscach z możliwością skrócenia, ale nie całego ominięcia tematu...
Chociaż tak naprawdę problem jednak pojawia się w braku obiektywności przy kwestii rozsądku. Gdybym JA chciał zostać lekarzem, nie olewałbym praktyk z chirurgii. Ale ja to ja, nie mam pojęcia jak do tego podchodzą inni, a nie można przecież zrobić indeksu rzeczy, które można olać.
Z drugiej strony warto pomyśleć co by się stało, gdyby wprowadzić ogromną restrykcyjność w przestrzeganiu obowiązków na studiach.
Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]
Megera_ -> No okej, rozumiem Cię. Ostatnio jestem wybitnie cięty na lenistwo... ale powiedz mi, czy nie szkoda Ci energii na zastanawianie się, dlaczego na świecie jest tylu leniwych kadawerów, od których ponadto NIE zależy Twoje życie?
Cóż, a jeśli zależy - i w tym miejscu, do którego chcesz iść, panuje ogólnie pojęta paraliza, to wtedy warto włączyć sobie alarm, żeby się stamtąd ewakuować - bez skrupułów. Mobilność to dość dobra cecha w dzisiejszych czasach. Z drugiej strony, pamiętaj, że prawdziwą praktykę, jeszcze odbędziesz, może więc nie warto kombinować, jeśli jesteś pewna, że nie znajdziesz nic lepszego.
frer - nie jest tak zawsze. Praktyka w naukach medyczno/weterynaryjno/chemiczno-przyrodniczych to podstawa, jeśli myśli się o kontynuowaniu pracy bezpośrednio w zawodzie. Tak przynajmniej jest u mnie, a większość dobrych osób załatwia sobie miejsca na staż w jakimś zagranicznym instytucie, na rok przed przyjazdem. Znam osobę, która na praktykach wakacyjnych wypracowała publikację do zagranicznego czasopisma. Tak więc wszystko zależy, a bez specjalnego kombinowania, da się załatwić pieczątkę, która zalicza owe "obowiązkowe praktyki". W każdym razie, wychodzę z założenia, że jeśli mam spędzić gdzieś 2 miesiące, to niech mi się to do czegoś przyda.
Megera_ [ Konsul ]
klimson_, taki to ze mnie mały psycholog, że mogę powiedzieć, że masz małego. :) Analogiczny poziom wypowiedzi.
Minas, no właśnie, trochę jednak zależy ;) Ci wszyscy madierfakierzy, którzy pokazują, jacy to są sprytni i zaradni, będą w przyszłości moją konkurencją, co przyprawia mnie o lekkie ciarki. ;)
A co do miejsca, jak już napisałam, znalazłam inne całkiem przyzwoite, więc po całej sprawie dnia dzisiejszego został mi tylko lekki niesmak.
frer [ God of Death ]
Minas Morgul --> Ale tu też ważne jest podeście uczelni. Ja studiuję budownictwo, gdzie praktyka jest praktycznie najważniejsza, bo student czy absolwent bez niej tak naprawdę nic nie potrafi. Tylko co z tego jak uczelnia ma to gdzieś, im zależy tylko na tym, żeby ktoś u nich studiował, a reszta to nie ich sprawa. Kolejną kwestią jest podejście ludzi w branży. Praktycznie na palcach jednej ręki można wymienić firmy które oferują programy praktyk z prawdziwego zdarzenia, reszta to takie na zasadzie "przyjdź, popatrz, podpiszemy papierek".
Piszesz też o załatwianiu stażów w zagranicznych instytutach, co świadczy o tym, że uczelnia widocznie jest uznana i ma kontakty. Wtedy dba się o najlepszych studentów, oferuje im jakieś możliwości. U nas poza sztampowymi programami wymian studenckich praktycznie nic więcej nie ma. Oczywiście najlepsi z najlepszych potrafią się wybić nawet w tym wypadku, ale co z tego, jak statystyczna większość i tak musi żyć w rzeczywistości kombinowania. :P
Skomentuje jeszcze tą publikację w zagranicznym czasopiśmie. To też zależy od uczelni i oczywiście kierunku. Na niektórych podstawą są cechy które może posiadać już student, więc ma szansę pokazywać się już na początku swojej kariery. Już np. w budownictwie nie jest tak różowo. Tu się liczy doświadczenie. Wielu ludzi z doktoratami nie ma na koncie jakiś poważnych prac naukowych, a 90% studentów cieszy się jak odwali wszystkie zajęcia w semestrze bez przedłużenia sesji czy powtarzania przedmiotu.
Megera --> Co z tego, że będą konkurencją ? Boli Cię to, że teraz bez wysiłku sobie dają radę ? Nie patrz się na nich, tylko rób wszystko, żeby być lepszą i żeby to oni obawiali się konkurencji w Tobie.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Z drugiej strony warto pomyśleć co by się stało, gdyby wprowadzić ogromną restrykcyjność w przestrzeganiu obowiązków na studiach.
Mielibyśmy potencjalnie lepiej wykształconych studentów, a mniej pseudomagistrów za 5 groszy? :>
frer :: Patrzenie tylko i wyłącznie na siebie jest spoko, ale tylko do momentu, w którym praca chałturnika nie wpływa bezpośrednio na moją. Potem zaczynają im się schody :-P
Runnersan [ Generaďż˝ ]
Megera_ -> Nie ma obowiązku przyjęcia praktykanta. Pracodawca zdaje sobie jednak sprawę, że niektórzy muszą zarabiać podczas wakacji na kolejne semestry, lub też nie otrzymali miejsca w firmie, któa praktyki takie traktuje jako inwestycje i dysponuje jakimś fajnym programem praktyk. To co ów pracodawca przedstawił to jasny znak, "Chcesz pracować na poważnie, proszę bardzo, lecz wiem doskonale, że może musisz spełnić jakieś nieżyciowe przepisy, które nakazują odbębnić praktyki studnetowi bez względu na kierunek studiów"
Oczywiście w Twoim przypadku to jest trochę inaczej, bo jednak nie wyobrażam sobie weterynarza, który nie dysponuje wiedzą praktyczną. Jednak w innych "branżach" to prawdziwe praktyki dostaniesz tylko tam gdzie programy praktyk są przygotowane, a firmy takich praktykantów rekrutują. Gdzie indziej, osoba/opiekun takich praktyk pocałuje w rączke każdego praktykanta, który będzie chciał tylko podpis i nie będzie mu zawracał głowy.
frer [ God of Death ]
Mielibyśmy potencjalnie lepiej wykształconych studentów, a mniej pseudomagistrów za 5 groszy? :>
Wystarczyłoby poważnie podchodzić np. do zakazu ściągania na egzaminach i już poziom edukacji byłby wyższy o 100%, a ilość "studentów" spadłaby o połowę.
Patrzenie tylko i wyłącznie na siebie jest spoko, ale tylko do momentu, w którym praca chałturnika nie wpływa bezpośrednio na moją. Potem zaczynają im się schody :-P
To fakt, ale co na to poradzimy ? Użalanie się niczego nie zmienia. Można tylko dbać o to, żeby samemu być jak najlepszym i w przyszłości pracować z równie dobrymi.
Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]
Martusia - No właśnie tu jest problem, bo ja uważam, że nie będą wielką konkurencją, jeśli będą pracować tak dalej.
Krojenie chomika (tak, żeby przeżył), czy innego stwora, czy też umiejętność przeprowadzenia tandemowej chromatografii powinowactwa, projektowanie konstruktów itd. to nie jest coś, co można zastąpić pieczątką i prezencją.
I tym różni się to od wielu innych dziedzin - weryfikacja Twoich umiejętności następuje bardzo szybko i liczą się one realnie.
Do tej pory nikt mnie nie pytał, gdzie byłem i pracowałem, a co umiem.
Wyjątkiem są bardzo prestiżowe ośrodki zagraniczne, ale obeznany naukowiec potrafi spytać Cię później, czy tam pracowałeś, czy myłeś szkło ;)
frer - dokładnie to chciałem podkreślić, ale chyba trochę zbyt mgliście napisałem. Wszystko jest względne, w zależności od kierunku studiów, uczelni itd. itp. zgadzam się z Tobą. W tym jednak konkretnym przypadku - weterynaria - dobry staż to jednak wiele i to na tym się skoncentrowałem.
P.S. Nie wspomniałem tego - gdyż swój post skupiłem właściwie tylko wokół nauk przyrodniczych - ale również jestem przeciwnikiem głupoty. A za głupotę uznaję dwumiesięczny nakaz obsługi kserokopiarki, jak to wcześniej z grubsza nazwano.
Gdyby mi proponowano papierek, z pominięciem kroku dwumiesięcznego czyszczenia zlewów, to również bym go przyjął.
Łączenie nieprzyjemnego z niepożytecznym to coś, czego warto się wystrzegać.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
frer
Ja się akurat nie użalam, bo siedzenie z założonymi rękoma i jęczenie jest jedną z najbardziej wpieniających mnie rzeczy :>
Co natomiast poradzimy? No to już zależy. U mnie w pracy jak delikwent zostawia mi na dyżur chałę, to nie dość, że przerywam mu weekend w sobotę rano i opier***am przez telefon, to jeszcze w poniedziałek opisuję mu swoje zastrzeżenia osobiście. Jak to nie skutkuje, to przy trzecim razie wysyłam raport do szefa, bo wiecznie poprawiać pasztetów po leserze nie zamierzam :>
Belert [ Legend ]
Wystarczyłoby poważnie podchodzić np. do zakazu ściągania na egzaminach i już poziom edukacji byłby wyższy o 100%, a ilość "studentów" spadłaby o połowę.
fakt ,szkoda ze w Polsce oszustwo jest norma i nawet uwazane jest za osiagniecie zyciowe .
zombie czu-czu [ Ja ]
juz sie do tego przyzwyczajilem
frer [ God of Death ]
Paudyn --> W przypadku jak rzeczywiście czyjeś partactwo czy lenistwo wpływa bezpośrednio na to, że sami musimy robić poprawki to jest wkurzające. Wtedy można, a nawet trzeba takiej osobie zwrócić uwagę, a jak to nie działa to zwrócić się do wyższej instancji.
Belert --> W tym przypadku (ściągania itp.) problemem jest to, że oszustwo jest traktowane jako jedna z opcji które można wykorzystać. Normalnie uczciwość powinna być czymś bezapelacyjnym, a u nas sprowadza się to do kalkulacji czy lepiej być uczciwym i się poświęcać czy lepiej oszukiwać i ewentualnie ponieść nieznaczną karę jak się nie uda.
Przy ściąganiu to już w ogóle podchodzi pod paranoję, bo w normalnych krajach na normalnych uczelniach student przyłapany na ściąganiu wyleciałby z uczelni, a u nas cudem jest jak wyleci z sali i musi przyjść na poprawkę. :P
Belert [ Legend ]
Kiedys był program w ktorym politycy opowiadali o szkole , do programu byl zaproszony nauczyciel ktory pracuje od "zawsze" w anglii i jak politycy zaczeli sie chwalic ze sciagali to kolo powiedział: przykro mi ze w moim kraju tyle jest osób nieuczciwych .
Fajne było jak im miny zrzedły i zaczeli sie z tego wycofywac.A gosc dodal ze w Anglii za sciaganie sie wylatuje nie dosc ze ze szkoly to jest to wpisane w papierach i wszyscy cie biora za kretacza i oszusta :)
cioruss [ oko cyklopa ]
Megera_ -> ad 1 post: na moje oko, w ten wlasnie sposob, Twoj przyszly szef eliminuje przyszla konkuerncje. przestan marudzic i bierz sie ostro do roboty, bo uczysz sie w koncu dla siebie, aby zostac szanowanym specjalista, a nie przynies-podaj-pozamiataj. nie boj nic - zycie pozniej zweryfikuje.
Aen [ Anesthetize ]
Bardzo dobrze postąpiła - Jest na wecie, a tam człowiek musi się pewnych rzeczy nauczyć właśnie poprzez praktyki, zarówno w poliklinice, na wydziale chirurgii jak i w rzeźni. To że większość z was jest na śmiesznych magisterskich studiach o niczym (tak wnioskuję z niektórych wypowiedzi), na których praktyka to zmywanie podłogi czy podawanie kawy, nie znaczy że wszystkie tak wyglądają.
Lysack [ Przyjaciel ]
Trochę dziwne podejście.
Jeśli chodzi o praktyki to ja wybrałbym (i wybrałem) miesiąc wolnego niż miesiąc siedzenia na darmowych praktykach. Zadania jakie miałbym tam do wykonania to oprócz sprzątania i podawania, wszystko to co robię na co dzień w domu, czyli formatowanie systemów, skręcanie komputerów itp..
aha, co do wypowiedzi Aen'a - część z mojej klasy miała normalne praktyki - montowali scalaki do jakichś urządzeń. Firma znana i renomowana, każdy ma coś w domu z tej firmy - 8 godzin wykonywania jednej czynności, do tego obowiązkowe nadgodziny, bo nie wyrobili normy na dany dzień, po czym dostali ofertę pracy po 4zł za godzinę, po ukończeniu szkoły.
Praktyki są bezsensowne, bo pracodawca na takich praktykach podchodzi do sprawy zawsze 'olewczo'. Same praktyki nie mają prawie żadnej wartości edukacyjnej, a w danym miejscu praktyk zazwyczaj z praktykanta jest więcej szkody niż pożytku - pracodawca natomiast nie ma prawie żadnej korzyści z takich praktykantów, oprócz korzyści czysto formalnych, do których praktykant w zakładzie potrzebny nie jest (dlatego zaproponował takie, a nie inne rozwiązanie).
Od tego jest 3-miesięczny okres próbny w pracy, gdzie pracodawca inwestuje w Ciebie, płacąc Ci pensję i stara się zrobić wszystko, żeby nauczyć Cię do takiego poziomu, żebyś po tych 3 miesiącach była wydajnym pracownikiem, który swoimi obrotami zwróci szybko zainwestowane pieniądze.
Co do ściągania to nie byłoby go, gdyby system edukacji się zmienił.
Nie zamierzam się uczyć jaką funkcję wykonuje jakiś układ o konkretnym oznaczeniu, bo to niczego mi to nie jest i nie będzie potrzebne. Od tego mam internet i zestaw podręczników, że gdy natrafię na taki układ będę mógł sobie go znaleźć. Gdyby było zadanie, na przykład brzmiące "układ taki i taki opiera się na takiej i takiej zasadzie działania, zaprojektuj urządzenie, wykorzystujące ten układ" - nie ma możliwości ściągania, uczy się wiedzy praktycznej, bo teoria w tym względzie to tak jakby ślepego uczyć o kolorach.
Poza tym, ukierunkowując się podczas wyboru szkoły średniej mam zamiar uczyć się tego co mnie interesuje. Chciałbym mieć jakiś wybór przedmiotów - choćby języka. A tutaj okazuje się, że w technikum elektronicznym mam więcej niemieckiego niż matematyki, a historii więcej niż fizyki.. przecież to paranoja. nie chcę się uczyć niemieckiego, mam 2 inne języki, których uczę się na własną rękę i z niemieckiego ściągałem od zawsze oprócz jednego roku. W tymże roku nauczyłem się najmniej, bo musiałem się uczyć - wykułem regułki i słówka, po czym na drugi dzień po zaliczeniu już niczego nie pamiętałem - awersja do języka/przedmiotu to straszna rzecz.
frer [ God of Death ]
Lysack --> Fakt, że czasem trzeba się uczyć rzeczy które nie są nam do niczego potrzebne, albo które można w razie czego bez problemu sobie znaleźć, ale to tylko część problemu. Od tego się zaczyna, a potem dochodzi do momentu, kiedy uczenie się nawet przydatnych umiejętności uznaje się za bezsensowne, bo po co się wysilać jak można to zrobić łatwiej, albo można się tego nauczyć później w praktyce itp.
Znam ludzi którzy na 4 roku budownictwa mają problemy z ręcznym policzeniem prostych belek statycznie wyznaczalnych, albo nie potrafią nawet narysować jak ma wyglądać wykres momentów w belce wieloprzęsłowej obciążonej na całej długości. Czemu ?? Bo wychodzą z założenia, że od tego mają programy komputerowe i po co mają się wysilać licząc coś takiego ręcznie. A potem wychodzą czasem takie krzaczki o których opowiadają nam wykładowcy jak np. zbrojenie płyty balkonowej od dołu zamiast na górze, bo przecież w programie projektantowi tak wyszło i nie pomyślał, że coś w tym jest nie tak.
Co do niemieckiego to sam miałem ten język w liceum i akurat to był jeden z nielicznych przedmiotów na których musiałem ściągać, bo nauczycielka była tragiczna, ja nienawidziłem tego przedmiotu, a zaliczyć trzeba było. Tylko to jest sytuacja trochę inna niż na studiach, gdzie praktycznie każdy przedmiot ma jakieś znaczenie.
Lysack [ Przyjaciel ]
Frer -> no niestety, takie kwiatki też się zdarzają, ale to też zależy od kierunku.
Jeszcze nie wiem jak to wygląda na studiach, ale tak jak w moim technikum nadal jest to zbyt uogólnione. Generalnie interesuje mnie automatyka, technologia cyfrowa i programowanie sterowników. O ile wiedzę praktyczną na temat instalacji konkretnych urządzeń do których jest instrukcja można wywnioskować na logikę, to z ogromnym trudem przychodzi mi nauka o systemach audio-video. I tutaj znowu wraca problem egzaminu zawodowego. Jeśli Ci się będzie chciało to już kiedyś napisałem o tym parę słów, ale bez odzewu :P
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=8466262
Podstawy, owszem, powinienem znać z każdej dziedziny, ale zaawansowane technologie analogowe czy też AV to nie dla mnie.. to tak jakby iść do szkoły językowej i uczyć się 5 języków - jedne lubi się bardziej, inne nie :)
frer [ God of Death ]
Lysack -> Na studiach już raczej idzie się w kierunku specjalizacji w danej konkretnej dziedzinie. Same przedmioty na początku są dość uogólnione i mają dać pewne podstawy, ale później już zaczynają się specjalistyczne, często związane z wybraną specjalnością w danym kierunku.
Dodatkowo praca dyplomowa na studiach wygląda raczej tak jak pisałeś w tamtym temacie, że powinno to w technikum wyglądać. Tzn. w swoim kierunku, w konkretnej specjalizacji wybierasz sobie temat z dziedziny która Cię interesuje i z tego piszesz. Oczywiście na egzaminie można zostać zapytanym o coś z całego toku studiów, ale o ile wiem (przynajmniej u nas) to raczej większość pytań dotyczy tematu pracy.
Często też pracodawców w czasie rekrutacji absolwentów interesuje co taki człowiek miał w pracy dyplomowej, bo to w pewien sposób mówi o tym co go interesuje i w czym czuje się mocny.
gromusek [ keep Your secrets ]
pieczątki za darmo to norma :) sam nosiłem stosik papierów (dla ok 30 ludzi) do znajomego do postemplowania.