Wierszyk o kochanym fiatku

19.03.2009

18:52

[1]

zombie czu-czu [ Ja ]

Wierszyk o kochanym fiatku

Szalenie wibrują strugi
Wrzucam bieg drugi.

Jadę lasem dużym fiatem,
biorę crossem ostry zakręt.
Siedzisz obok, moja luba,
może coś się zrobić uda.

Lewą ręką chwytasz ręczny,
ciągniesz mocno, auto jęczy.
Co się dzieje, pytasz skromnie,
wajchę ciągniesz, nieopornie.

Czuję ciepło Twego ciała,
coś mi tu na fiata działa.
Coraz dłuższy jest i lepszy,
zaraz będzie potężniejszy.

A jak silnik się nagrzeje,
żadna siła mu nie zwieje.
Weźmie mocno w silne ręce,
ciało kruche Twe dziewczęce.

I poprosi lekko, czule,
bądź lekarstwem na me bóle.
Jesteś śliczna, zdrowa, miła,
zobacz, coś Ty narobiła!

Wajcha leży już w mej dłoni,
nic jej dzisiaj nie poskromi.
Nawet mała Twa wstydliwość,
bo już przyszedł czas na miłość.

Na obrotach najgorętszych,
język mój jest potężniejszy.
Wierci, szuka, i zasuwa,
bo potrafi czynić cuda.

Wiraż biorę, w łąkę wjeżdżam
i maszyny nie oszczędzam.
Najpierw wolno, delikatnie,
później mało sprzęt nie trzaśnie.

Świst silnika,
pszczoła bzyka.

Z polaka zadanko mam szanse na 6 :D ???

19.03.2009

18:56

[2]

Herr Flick [ Wyjątek Krytyczny ]

Dobre !

Tylko chyba zszedłeś nieco z tematu już w "drugiej zwrotce" ;)