Fan Chaos Theory Splinter Cell [ Pretorianin ]
Max Payne
Co sądzicie o tym filmie ?

bebzoon. [ Chor��y ]
sądzimy średnio
a On ? co sądzi On ?
Mephistopheles [ Hellseeker ]
[17]
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=8416500
claudespeed18 [ Legend ]
kilka fajnych scen, ale całość poniżej średniej, dla graczy jeszcze ujdzie, chociaz jest zamotany i nieco zmieniony, za mało akcji, za duzo gadania, jak na zwykły film akcji jest bardzo cienki, najlepsze są napisy końcowe ;)

Kacik [ Ogryzek Miłego Samuraja ]
Max Payne bez zwolnionego tępa... (przepraszam tylko raz była pokazana scena z bullettime'm)

Orl@ndo [ Blade Runner ]
zwolnionego tępa
promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]
Moja recka z innego wątku:
Większość z Was w Max Payne’a grała, a kojarzą go pewnie wszyscy. Reżyser miał przesrane zadanie. Właściwie jaki film, by nie zrobił, to by się nie spodobał tej garstce psychofanów, dla których najlepszym rozwiązaniem byłoby zrobienie czegoś w rodzaju gameplaya z aktorami. Tylko w ten sposób nie mogli by się przyczepić, chociażby, do zmian w fabule i z pasją dawać 1/10. Problem wszelkich ekranizacji – gier i książek – polega na tym, że oczekuje się po nich przeniesienia wszystkiego na ekran w skali 1:1. Trzeba zrozumieć, że książki, filmy i gry rządzą się swoim zasadami. Weźmy za przykład Lśnienie. Kubrick zrobił genialną ekranizacje, ale przy okazji, pozmieniał fabułę i usunął kilka książkowych wątków. King się wkurzył i po paru latach zrobił swoją ekranizacje. Która jest lepsza – oceńcie sami.
Moore widocznie znał tą prawidłowość, więc pozwolił sobie na zmiany. Niestety – nie wyszło mu to tak jak Kubrickowi . Najbardziej irytujące są te zmiany, których można było spokojnie uniknąć, do tego jakieś udziwnienia – nikt, poza Moorem, nie wie po co w ogóle one się pojawiły. No, ale zacznijmy od początku, czyli od fabuły. Tak jak w grze – żona i dziecko kaput, więc Max przeładowuje gnata i idzie na miasto. Po drodze poznaje nowe rodzaje narkotyków i specyficznych ćpunów. Tak jak w grze? A jakże! Idźmy dalej. Pamiętacie tego Rosjanina, z którym kumplował się Max? Prawda, że to był świetny bohater? Zapomnicie. W filmie go nie ma. Pojawia się za to siostra Mony, żywa i seksowna (w tej roli najnowsza Bondówna). Prawdopodobnie - w wersji reżyserskiej na DVD – pokarze cycki. Sam reżyser mówił, że wersja reżyserska bardziej spodoba się fanom gry, więc cycki to priorytet. Mona też może być – nawet przypomina postać z gry. Wahlberg, na pohybel rozdającym maliny, mi się w roli Maxa, akurat, podobał. Przesadzał jedynie z tym marszczeniem czoła, ale zobaczcie jak wyglądał Max w pierwszej części gry – tam to jest dopiero marszczenie;)
Przejdźmy teraz do tego co tygrysy lubią najbardziej, do Bullet time’u. W filmie pojawia się ze 3 razy, ale, w ani jednym przypadku nie dorasta rozmachem do pięt tego co było w drugiej części Maxa, czy tym bardziej w Matrixie. No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Dźwięk, który pojawia się, gdy Max przechodzi w wolny tryb jest żywcem wyjęty z gry. Już miałem prawy przycisk myszy kliknąć, żeby się cały nie zużył. Jest identyczny, bardzo mi się podoba takie puszczanie oka do fanów gry. A tego jest więcej. Są sceny, które wydają się żywcem wyjęte z gry. Widać, że twórcy nie olali tematu i zapoznali się z grą, a nie tylko przeczytali opis fabuły na pudełku.
Wszystko fajnie, tylko dlaczego, ja się pytam dlaczego, wprowadzili kilka takich durnych zmian. Po pierwsze dragi i wizje po nich. W grze były to psychodeliczne akcje, które spokojnie można było przenieść do filmu, zamiast tych efekciarskich ptaszydeł. Fajnie to wyglądało, ale to bardziej film skierowało w stronę fantastyki, a oddaliło od klimatu noir. Druga pierdółka, która może i jakaś strasznie istotna nie jest, co zwyczajnie kompletnie niezrozumiała. Czy już zabrakło grubych aktorów w średnim wieku do roli Bravury, że reżyser zatrudnił czarnego młodzieńca? Nie miało to może wielkiego wpływu na film, bo Bravura nie grał w filmie pierwszych skrzypiec, ale wkurzała głupota reżysera. Miał Moore jednak przebłyski. Do roli Lupino zatrudnił Sucre z Prison Break’a. I to był rozsądne posunięcie. Aktor świetnie się wcielił w role psychola. Za wiele nie miał do gadania, ale po samym wyrazie twarzy widać było obłęd.
Gdyby nie te potknięcia, byłby to bardzo dobry film, a tak jest tylko dobry. Całkiem sprawnie zrobiony – w pierwszej połowie w stylu noir, a pod koniec w stylu zajebistej rozpierduchy. Brakowało też – znanych z gry - czarnego humoru, sarkazmu i częstszych monologów Maxa. Film zrobiono śmiertelnie poważnie. Może to i lepiej, bo jeszcze jakiś pastisz by z tego wyszedł. A tak mamy całkiem dobry film z ikoną gier komputerowych w roli głównej.
7/10
_Slasher_ [ Konsul ]
Mi sie bardzo podobal :) Anioly smeirci byly wypasione . Choc ten film to z gra ma chyba tytul i imiona postaci wspoolne , no i przerwyniki czasem wspolne

Kacik [ Ogryzek Miłego Samuraja ]
O kurde mój błąd naprawdę razi :) tempa*

grubach [ .:zDolny Śląsk:. ]
Mi się film podobał 7+/10 czyli dobra produkcja
rzaba89nae [ WTF!? ]
Gówno, jak zwykle świetny klimat z gier został wyprany przez "holiłódzką" tandetę i głupie, oklepane zagrywki.