GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Nie wstydz sie rozmawiac o problemach / zmartwieniach

04.03.2009
01:56
[1]

delstar [ Generaďż˝ ]

Nie wstydz sie rozmawiac o problemach / zmartwieniach

Zainspirowany ksiazka Dale Carnegie'go " Jak przestac sie martwic i zaczac zyc" postanowailem zaczac rozmawiac z ludzmi.
Po troszku przyczynila sie do tego piosenka Fisza " Bla, Bla,", ktora mowi o tym, ze dzisiaj nie umiemy rozmawiac. Gadamy tylko o jakis bzdurach nic nie znaczacych, a to co ma znaczenie i jest wazne, siedzi w nas gleboko, nie mamy z kim sie podzielic, wstydzimy sie, smiejemy sie z tych co moga, umia. Doszlo juz do takiego punktu "K", ze jelsi ktos zapyta kumpla " czesc, chcesz o czyms porozmawiac, masz jakies zmartwienia z ktorymi chcesz sie podzielic?" to wszyscy wygaluszaja oczy i mowia " porabalo cie cos - co ci? Rydzyk zapukal do ciebie w nocy ? Albo zacznie sypac txtami o starej, ze weszla mu do lozka z biblia i rozancem w nocy, i taki spostrzegany jest jako cool - faaajny , zabawny.

Postanowilem zaczac rozmawiac z ludzmi i zaczne od forum. W sumie nie interesuje mnie to czy ktos napisze ironicznego posta, wystarczy mi swiadomosc, ze moze jest jedna osoba, ktora to czyta, ktorej to mogloby sie przydac i w jakis sposob pomoc. Ja nie musze wiedziec ani nie potrzebuje slow podziekowan. Niech ta osoba bedzie miala ta radosc, ze przeczytala cos co moglo zmienic poglad na codziennosc a nawet zmienic zycie, bo moje zmienia od dzis.

Zachecam do wpisywania sie do watkow ze swoimi prawdziwymi problemami, ale i tymi najdrobniejszymi, ktorymi chcemy sie podzielic a nie ma z kim czy tez jest nam wstyd.
Wogole to absurd, ze taki temat, taki sposob rozmowy popadl w cos czego ludzie zaczeli sie wstydzic i przestali rozmawiac.

Zobaczcie jak dziwne jest nasze zycie. Dziecko mowi:<Kiedy bede duzy . .> ale co to? Duzy chlopiec mowi < kiedy bede dorosly . .> przestaje ? Nie, dalej. <Kiedy juz dorosl mowi . .obiecuje, ze jak sie ozenie to . .> Mysli dalej < Kiedy przejde juz na emeryture . .> a kiedy dozyje emerytury to oglada sie za siebie i patrzy na swoje zycie, ktore przebrnelo mu przed nosem i owiata teraz lodowaty wiatr.
Zbyt pozno postrzegamy, ze zycie polega na zyciu w kazdej godzinie i w kazdym dniu.

Na codzien mamy zmartwienia male i duze. Jadac samochdem do pracy wkurzamy sie na czerwone siwatla i czy zdazymy czy nie, przeklinamy autobus, ktory nam uciekl czy zalamujemy sie w pracy jesli cos nam nie wyjdzie.

Chcialbym pokierowac na troszke inny sposob myslenia. Pogodzenia sie z faktem i przestac sie martwic o przyszlosc czy przeszlosc bo "przyszlosc jest tylko dzis. Nie ma jutra. Tylko dzis mozecie sie uratowac, ten kto martwi sie o jutro traci swoja energie i obciaza swoj umysl." Zamartwieni nie myslimy logicznie i trzezwo, przez co omijaja nas pomysly, ktore pomoglyby rozwiazac dany problem / zmartwienie.

Wiele osob slyszalo slowa podobne do tych " nie martwcie sie o jutro". Postrzegamy te slowa jako idealistyczne. Przeciez musze troszczyc sie o jutro, odkladac pieniadze, myslec w przyszlosci o rodzinie, jak zarobic zeby zyc w dobrych warunkach - tak to prawda ale podkreslam. . myslec o tym ale nie martwic sie tym. Zmartwienia nas niszcza i wiekszosc szpitali wypelniona jest ludzmi z chorobami o podlozu psychicznym. Nawet wspomniana sytuacja ze siwatlem, ktora co dzinnie kazdemu sie przytrafia czy jakis samochod wleczacy sie po drodze. Nie zmienimy faktu jesli bedziemy sie tym przejmowac. Pogodzcie sie z faktem i pomyslcie co w najgorszym przypadku moze sie stac. Spoznie sie do pracy, i co dalej? Do wiezienia mnie nie wsadza, zabic mnie nie zabija. Zwolnia mnie? mozliwe, to znajde inna prace. Przeciez juz pracuje, jestem obeznany w tym zawodzie w ktorym siedze,wiem gdzie kogo potrzebuja i dam sobie rade.
Jesli juz zalozycie to co najgorsze i pogodzicie sie z tym, przyjmiecie to, to nie dosc, ze odetchniecie z ulga, znacznie pozniej pojawia sie siwe wlosy na glowie, czy wypadajace i w koncu bedziecie mile zaskoczeni jesli was nie zwolnia. Jesli dojdzie juz do sytuacji, ze rzeczywiscie was nie zwolnili to pomysl sobie . . no to na darmo bym sie tylko martwil.
Zaakceptujcie fakty. Taka akceptacja jest pierwszym krokiem do sprostania ich konsekwencjom.

" Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj"
Jest to modlitwa o chleb na dzis. Te slowa nie brzmia:

" Boze pole pszenicy uschlo i mozemy miec kolejna susze, wiec skad wezme chleb w przyszlym roku ? A jesli strace prace? skad wezme pieniadzena chleb ?

W modlitwie na nowo, kazdego dnia prosimy o chleb bo "nie mozesz zjesc chleba, ktorego upieka dopiero jutro"

Mam nadzieje, ze te przyklady w jakis sposob pomoga niektorym albo i chocia zjednej osobie, ktora to przeczyta i zminei poglad na zmartwienia. Mozemy myslec i starac sie o jutro ale tylko dzisiaj i myslec a nie martwic sie.
Chcialbym zebysmu w tym watku rozmawiali o rzeczach , ktore naprawde moga miec znaczenie, ktore chowamy w sobie ze wstydu nie ujawniamy, a nie czemu pokazuja cycki skoro sutki chowaja.

Mam nadzieje, ze bedzie chociaz jedna osoba. ktora to przeczyta(nawet niezalogowana) i w jakis sposob przyczyni sie do zmiany na lepsze, spokojniejsze zycie, poglad na swiat.
Wiem z,e jest tu duzo dzieci, mlodziezy bez problemow, mieskzajacych z rodzicami itp. Ale jesli tylko nie jest osoba glupia to zapamieta niektore slowa i z czasem je zrozumie jesli tylko przyjdzie czas, okazja.

04.03.2009
02:09
[2]

Speed_ [ Mąka ]

Połączyłeś trzy tematy: zwierzanie się ze swoich problemów, myślenie o przyszłości i dajesz rady jak się nie denerwować (uproszczenie).
Zaczynając od końca to rzeczywiście ja mam podobne podejście- nie wkurwianie się o byle co i o rzeczy na które nie mam wpływu, ale to chyba kwestia charakteru i nie da się tego zmienić.
Jeśli chodzi o dzielenie się problemami to ja tego nie robię bo częściej to może obrócić się przeciwko mnie więc owe problemy staram się załatwiać sam lub pozbyć się zmartwień wyżywając się (tudzież je zapijając ale to indywidualna kwestia:)).
A myślenie o przyszłości? Rzeczywiście powinno się ją planować a nie martwić się o nią (mieć optymistyczne podejście). Ale nie należy popadać w skrajności czyli nie carpe diem ani zamartwianie się 24/7 tylko znaleźć złoty środek.
A tak poza tym to jest 2 w nocy więc jakieś bzdury mogłem napisać:)

04.03.2009
08:37
[3]

Indescriptible [ Pretorianin ]

Rozmawianie o problemach.. jesteś pewien, że osoba której chcesz się zwierzyć ma ochotę tego słuchać? Raz na jakiś czas może i owszem, ale jeśli radzisz zwierzać się z najmniejszych smutków i trosk codziennie to i najlepszy przyjaciel tego nie wytrzyma :| Sytuacje przedstawiona przez Ciebie jest rzeczywiście żenująca, ale i też trochę wyolbrzymiona..

Co do przyszłości- Speed_ ma rację. Potrzebne jest po prostu optymistyczne podejście. Ani zamartwianie się, ani całkowite olewanie dnia następnego nie jest dobre. Swoją drogą to Carpe Diem mnie trochę wkurza- wg tej maksymy mogą żyć tylko ludzie którzy już naprawdę nie mają nic do stracenia, albo mają pewność, że nic nie stracą bo troszczą się o to inni (np. dzieci).

Nerwy? Hmm.. Jak to ktoś mądry powiedział "denerwować się to mścić się na sobie za błędy innych", więc najprościej mówiąc nie ma to żadnego sensu, a na dodatek psuje nam zdrowie. Ale spróbuj tu się nie denerwować jak np. nie możesz znaleźć pracy, a dzieci Ci przymierają głodem :| (wiem wiem.. przesadziłam..)

I tak na koniec
Pisze się 'umieją' a nie 'umią' ;]

04.03.2009
09:07
[4]

graf_0 [ Nożownik ]

tl;dr; :)

A tak na serio, to problemy dzielą się na trzy kategorie. Sprawy na które mamy wpływ, a wtedy nie ma się co martwić, trzeba działać. Sprawy na które wpływu zupełnie nie mamy - a wtedy nie już nie trzeba się martwić. I ostatnia kategoria - problemy niezdefiniowane, zawierające dużo niewiadomych, i to jest jedyna kategoria w której stres trzeba zaakceptować, jest on naturalny i potrzebny.

A co do autobusów, denerwujących rodziców itp - zdecydowana większość ludzi przejmuje się absolutnie nieistotnymi pierdołami

04.03.2009
09:15
[5]

wata_PL [ Generaďż˝ ]

Kiedy pale czas dla mnie staje nie myślę o problemach a świat piękny się staje:)

04.03.2009
09:19
[6]

Zielona Żabka [ dementia praecox ]

Ludzie nie lądują w psychiatryku z powodu korków ulicznych. Do załamania nerwowego przyczyniają się o wiele większe problemy, które nie dają spać po nocach i po prostu nie da się ich ignorować, bo wynikają z odpowiedzialności za podejmowane decyzje i ich konsekwencje.

04.03.2009
09:38
[7]

graf_0 [ Nożownik ]

Ludzie lądują w psychiatryku z powodu problemów z równowagą chemiczną mózgu a nie nieprzespanych nocy.

04.03.2009
09:53
[8]

Zielona Żabka [ dementia praecox ]

I tu się mylisz, graf_0. Na przykład podam Ci doktora z mojej uczelni, który zanim przeszedł na emeryturę, był prezesem pewnego banku. Musiał jednak zrezygnować z powodu głębokiego załamania psychicznego. Opowiadał nam, jak bardzo męcząca psychicznie była dla niego ta praca, podejmowanie decyzji, jak nie przesypiał nocy zastanawiając się czy przyznać kilkumilionowe kredyty czy nie. Ta odpowiedzialność go wykończyła, wpadł w stan depresji. Jego rehabilitacja trwała 2 lata, ale on twierdzi, że już nigdy się z tego całkowicie nie wyleczy, bo to zostało w nim, zniszczyło mu nerwy i nawet teraz, kiedy sobie spokojnie wykłada na uniwersytecie, wracają mu nieraz stany lękowe.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.