pinotech [ Pretorianin ]
Ringu vs. Ring czyli horror po japonsku czy po amerykansku
Do kin wchodza dwa horrory pod tytulem Krag (Ringu - wersja japonska oryginalna z 1998 oraz The Ring -
amerykanski remake).
Widzialem japonska wersje i prawdzie trzeba spojrzec w oczy. Film to kompleta klapa. Niestety, bardzo mi
przykro, bo sie napalilem. Poza kilkoma dobrymi monentami calosc nie trzyma sie kupy. Zakonczenie to juz
totalne dno.
A o co chodzi:
Film skonstruowano na pomysle: Istnieje tajemnicza kaseta video. Kto ja obejrzy umrze po 7 dniach. Na kasecie
widac postac czlowieka ze szmata na glowie na tle morza, napis erupcja, oko oraz studnie na polanie. To wszystko jest tajemnicze i budzi dreszcz emocji. Bohaterowie filmu wiedza, ze umra wiec majac 7 dni
staraja sie wijasnic zagadke i ocalic zycie...
Nie powiem jak sie konczy, zeby nie psuc zabawy tym ktorzy filmu nie widzieli.
Teraz wybieram sie na amerykanska wersje i mam nadzieje, ze bedzie lepiej.
Oczywiscie nadawajcie co o tym sadzicie, fanow horroru na forum nie brakuje
trustno1 [ Born Again ]
do roboty, qr.....a! ale to juz!!!! p
Mohrven [ Pretorianin ]
No nie pinotechu, nie moge się z Tobą zgodzić. Według mnie nic nie przebije wersji japońskiej. Wiem, że jest ona bardziej oddalona kulturowo, ale własnie ten surowy i inny klimat działa porażajaco. Ja raczej obawiałbym się wersji Holywoodzkiej... Wszystkim polecam zatem wersje japońską!!!
pinotech [ Pretorianin ]
Mohrven ja sie zawiodlem, bo mialem nadzieje na cos bardzo oryginalnego i egzotycznego. Tymczasem Ringu wyglada wlasnie na marna kopie horrorow w amerykanskim sylu - czyli konstrukcja dosc prosta - jest klatwa i gina ludzie, a gl. bohater wyjasnia cala sprawe. I na to ciekawe i egzotyczne wyjasnienie czekalem, na cos co mna wstrzasnie a tymczasem film okauje sie zwykla bajeczka. Niestety. He, a moze mi powiesz dlaczego film ma tytul Krag. (chodzi o kregi w studni??? nie wiem moze jestem glupi, ale nie wiem) pozdrawiam a widzial ktos juz amerykanska wersje?
GhostRider [ Legionista ]
1. Ring japoński jest genialny. Nazywanie go "kalką" amerykańskich horrorów to nieporozumienie. Taki film mógł powstać tylko w Japonii, nie chodzi mi tu tylko o konstrukcję i klimat, ale głównie o odnośniki kulturowe (np. dla Japończyków istnienie duchów jest tak samo normalne, jak dla nas marchewka w warzywniaku). 2. Subiektywnie jest to dla mnie najbardziej przerażający horror, jaki w życiu widziałem. Dla tej jednej sceny (ci, co widzieli, doskonale wiedzą, o co chodzi) warto żyć (sic! :). 3. Ringu 2 jest niestety nieco słabsze, ale ma swoje momenty. Ringu 0, kończący trylogię, jest jakością gdzieś pomiędzy. Dla fanów rzecz obowiązkowa, inni mogą sobie darować. Po sukcesie Ringa amerykańskiego spodziewam się jednak, że 2 i 0 również zostaną "zaadaptowane" dla US/EU. 4. I najważniejsze: czy Ring (US) jest dobry? Nie wiem, nie chciałem sobie psuć odbioru jakimś screenerem z netu. Ale za to wszyscy - i ci, którzy nie znają Ringu japońskiego, i ci, którzy go widzieli (i absolutnie nie wierzyli, że Hollywood zrobi z tego coś sensownego) - są mile zaskoczeni, ba, nawet czasem śpiewają z zachwytu. Nie ma co gdybać, tylko zasuwam do kina :) Fani znajdą dużo ciekawego info tutaj: https://www.midnighteye.com/reviews/thering.shtml https://ringworld.somrux.com/index.htm ...a zakupić można choćby w www.amazon.co.uk
Mohrven [ Pretorianin ]
Ghostrider ---> zgadzam sie z Tobą w 100%. Scena, wiadomo która nawet teraz powoduje u mnie ciarki... I ten fil video, dźwięki, majstersztyk!! zabawne natomiast jest jak jej były mąż ją traktuje, to jest ta inna kultura o której mówimy (mówię naprzykład o scenia na wyspie przy koplacji w hotelu jak ona jest zdołowana na maksa, a on jej dochrzania jeszcze że nie powinni mieć syna, albo w studni jak ją popędza :) piękne! Pinotech ---> nie mam licencji na właściwe tłumaczeni, ale wydaje mi się że jeśli The Ring zrozumiemy jako pierścień, który symbolizuje nieskończone przekazywanie klątwy spowodowane własnym lękim przed śmiercią to ma to już wtedy sens.
pinotech [ Pretorianin ]
Mohrven - tez o tym myslalem, ale to raczej bylby lancuch? Ghostrider - sceny o ktorych mowisz to rzeczywiscie majstersztyk, ale ale ale....calosc moim zdaniem nie trzyma sie kupy. I nie dlatego, ze inna kultura (bo to akurat najciekawsze w tym filmie), ale dlatego, ze final jest bardzo bardzo naiwny.
Mohrven [ Pretorianin ]
Może lekko przesadzone jest jak ona ją przytula w studni ale reszta jest super. Łańcuch, pierścień, na jedno wychodzi...
flame [ Generaďż˝ ]
Właśnie wróciłem z kina.Powiem jedno:dawno tak dobrego flmu nie widziałem.Po obejrzeniu "Znaki" i "Władcy ognia" byłem zmartwiony , że robią same "gnioty".Aż do dzisiaj.Film trzyma w napięciu od samego początku do samego końca.Muszę zdobyć koniecznie wcześniejszą wersję(Japan).Gorąco polecam!Teraz czekam na K-19 , miejmy nadzieje , że jako thiller też będzie dobrym filmem w swoim gatunku.
garr [ Pretorianin ]
niewidzialem jeszce zadnej czesci, ale wersje japonska jush prawie mam ( z iMESHA) i tak jak sobie mysle to mi sie skojarzylo z Hłamerykanskim westernem "7 wspanialych" ktory jest remakiem "7 samurajow" (chyba kurosavy), otuz pzypomnialo mi sie bo slyszalem ze wersja japonska trwala 10 godzin prawie czy cos koo tego (!) a to dlatego ze walki na miecze wygladaly tak jak naprawd, czyli nie "szlachtszlacht i spadaja glowy" tylko napzyklad dwoje samurajow pzez 15 minut stalo i miezylo sie wzrokiem :P ale to tak off topic
Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
Byłem dziś na "Ringu". Oj niech się Amerykanie uczą, jak się powinno robić horrory. Ta muzyka :-)))))) Ciekaw jestem jaka jest amerykańska przeróbka. Pójdę na nią w przyszłym tygodniu. Ps. Zgadzam się w 100% z Mohrven* * - I tak mamy już mały krąg ;)
wickerman [ Pretorianin ]
No coz, ja sie bardzo napalilem na ten film i troche sie zawiodlem... Nie mowie ze film jest zly - wrecz przeciwnie, podobal mi sie na swoj sposob, na pewno bardziej od banalnego i przereklamowanego "The Signs", ale nie widze w nim niczego nadzwyczajnego. Ot - calkiem fajny horrorek, dzieki ktoremu wiemy ze horrory japonskie wcale nie sa gorsze od amerykanskich. Ale "najbardziej przerazajacy horror..." - czy to nie przesada? Kwestia gustu rzecz jasna, wiec klocic sie nie bede. Ciekawi mnie tylko - ktora scene mieliscie na mysli kiedy pisaliscie "scena dla ktorej warto zyc"? Nie przypominam sobie sceny ktora jakos szczegolnie mna wstrzasnela, moze chodzi wam o... Zreszta, nie bede spoilerowal ;-) Bylby ktos tak mily i napisal mi mniej wiecej w ktorym momencie filmu?
YogiYogi [ Pretorianin ]
A propos tytułu - podobno tak naprawde z tytulem "Ring" to nie chodzilo o pierscien, ale o dzwonek telefonu (z ang. ring) - ktory dzwoni do ofiary po obejrzeniu kasety. Filmu jeszcze nie widzialem ale sie chyba skusze...
nassal [ Pretorianin ]
Yogi - skuś się :) naprawdę warto.
TzymischePL [ Senator ]
Garr - Zle slyszales. Film trwa 160 minut. Powiem wiecej - Tak wlasnie rodza sie mity o CUDOWNYM kinie wuropejskim i/lub japonskim i/lub jakimkolwiekinnym i chłamie amerykanskim. BZDURA. Bylem na obu wersjach i mi sie nie podobaja obie. Wialo nuuuuudą. I tyle.
sabdajm [ Pretorianin ]
Ja bylem na amerykanskiej wersji i bardzo mi sie podobala. Dobry byl ten psychodeliczny klimat (przypominal mi gre American McGee's Alice). Tylko jednej rzeczy troche nie rozumialem - z konmi, dlaczego one uciekaly i w ogole
BoyLer [ tribunus plebis ]
Japońska wersja jest genialna. To jest wybitny film. Każdy powinien go obejżeć, a amerykańska wersja to po prostu skok na kase!
maczu [ Konsul ]
wrocilem z kina z wersji angileskiej. jeszcze mam kopare przy ziemi :) moze dlatego ze dawno nie widzialem zadnego horroru. moze nie byl wybitnie straszny, ale ten film ma KLIMAT. naprawde. zaraz ogladam wersjie japonska... fajnie ze po japonsku sa jeszcze czesci nastepne. tak tylko sie chcialem podzielic wrazeniami. Z A R A B I S T Y