Wopske! [ Chor��y ]
Emigracja - pytania dla tych, którzy tego doświadczyli
Mam 16 lat i moim marzeniem jest wyjechać w przyszłości do USA, tam układać sobie życie.
Stąd moje pytanie dla osób, wyjechaly za granicę (nie mówię tu o wycieczce, tylko przeprowadzce). Niekoniecznie do USA, po prostu do jakiegoś innego państwa.
Co było dla Was najtrudniejsze na starcie? Jak zaczynaliście? Jak wyglądął początek? W jakim wieku wyjechaliście. Z jakim wykształceniem? Bezpośrednio szliście tam pracować, czy studiowaliście, również za granicą?
Wszystko, intereuje mnie każdy szczegół, z życia na obcej ziemi, chodzi mi głównie o początki, wiadomo że jak ktoś się już ustatkował to nie ma problemów. Pytanie raczej dotyczy osób, którzy wyjechali nie znając tam bliżej nikogo, delikwentów z wujkiem z Ameryki, który to pomagał nam się ustatkować nie liczę :)
Proszę o wypowiedzi to dla mnie ważne.
Chce poznać odpowiedź na pytanie: czy moje marzenie jest możliwe do zrealizowania.
ps. proszę o niekomentowanie wątku przez zaciekłych patriotów, ktorzy by mnie najchętniej zrównali z ziemią, z powodu mojego marzenia i tego że nie chcę żyć na ziemi ojczystej.
Wopske! [ Chor��y ]
up. Może troche za szybko na up, następny zrobie później.
Właściwie wielu odpowiedzi się nie spodziewałem, bo ciężko raczej znaleźć taką osobę o którą mi chodzi :P Z drugiej strony nie znam innego tak duzego forum, na ktorym mógłbym o to zapytać.
promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]
Kurzew, Mazio i Boroova, to jedni ze zdrajców narodu polskiego;p Może któregoś uda ci się znaleźć teraz na forum.
Thrallik [ Konsul ]
Fajne marzenie...tak mogloby sie wydawac.
Zyje w Irlandii blisko 2 lata, pracuje dla duzej informatycznej firmy, w swoim zawodzie, lubie to co robie, zarobki duzo wieksze niz w kraju, mimo kryzysu ekonomicznego moja pozycja wydaje sie byc na tyle mocna ze moge sie czuc bezpiecznie...
Czyli czego wiecej chciec ?
A jednak, zycie na emigracji to nie jest bajka. To jest trudne, zupelnie inna kultura, inne zwyczaje, inni ludzie i ta ciagla swiadomosc ze jednak nie jestes u siebie. Ciezko jest sie przystosowac.
Znam wielu Polakow tutaj zyjacych i wiekszosc z nich ma zamiar wrocic, mimo ze perspektyw zbyt wielkich nie ma. A mimo wszystko, ciagnie do domu i zawsze bedzie ciagnac.
Ja sam osobiscie mam zamiar za tydzien zlozyc wypowiedzenie, wrocic do kraju miesiac pozniej bo mam juz dosc! Idiota ze mnie ? Kryzys przeciez jest....Mozliwe, ale jak mysle ze mialbym tu posiedziec jeszcze chociaz 6 miesiecy to mnie mdli.
Uwazam, ze jesli kogos stac na godziwe zycie w kraju to wyjazd za granice jest bezsensu. Bo wieksze dochody okupi sie tesknota i bolem.
Masz 16 lat, ucz sie, zdobadz solidne wyksztalcenie a uwierz mi dasz rade zyc w Polsce...
Mysle ze warto!
ero_sk [ THC ]
Mi najtrudniej na poczatku bylo zalapanie "co i jak". Czyli tutejsze zwyczaje ( Irlandia Polnocna), tematy tabu (:P) i wogule. Polakow juz na poczatku poznalem takze z tym nie mialem problemow. No i wiadomo, jezyk.
Wopske! [ Chor��y ]
OK dzięki za odpowiedzi i liczę na następne :)
jasonxxx [ Szeryf ]
Też kiedyśmiałem 16 lat i też chciałem wyjechać do USA, zarobić kupę kasy, itp.
Los mnie tak urządził, że zostałem w Polsce. I nie jest źle, teraz tu zarabiam kupę kasy, itp :)
Ronnie Soak [ Lollygagger ]
wyjechalem do USA na rok w wieku 13 lat do mojego ojca. chodzilem tam do podstawowki. trafilem do klasy, w ktorej bylem jednym bialym (polowa latynosi, druga to czarni). na poczatku bylo troche strasznie - mlody gowniarz bez jezyka obcego, nie znalem nikogo. przez pierwsze pare tygodni balem sie, ze bede dostawal dzien w dzien lomot. ale dalem rade, szczegolnie ze gralem w kosza i calkiem niezle mi szlo. przez rok nauczylem sie jezyka (korepetycje z dwoma 16-letnimi kostarykankami mialy z ta nauka duzo wspolnego :P) i radzilem sobie w szkole jak kazdy inny dzieciak. gdyby nie sprawy rodzinne pewnie bym tam zostal na stale.
od 3,5 roku siedze w UK. wyjechalem z zona zaraz po ukonczeniu studiow i slubie. mialem punkt zahaczenia (mieszkanie i dorywcza prace w hotelu), wiec mialem latwo. prace w zawodzie znalazlem dosc szybko. uklada nam sie calkiem niezle. wynajete mieszkanie, samochod, standardowe duperele, po prostu normalne zycie. 9 miesiecy temu urodzil nam sie synek wiec juz pelnia szczescia... ale
... ale ciagnie nas do kraju. sa ludzie, ktorzy wyjezdzaja z polski i nawet przez mysl nie przechodzi im zeby wracac, ale wiekszosc ludzi jednak teskni...
jezeli myslisz powaznie o wyjezdzie na stale musisz pomyslec o kilku rzeczach:
- poukladane w glowie - jak masz sprawny mozg zawsze sobie poradzisz
- jezyk (tak, na drugim miejscu) - bez jezyka co najwyzej bedziesz mogl pracowac na zmywaku lub zostac pomocnikiem ogrodnika
masz 16 lat, wiec sugerowalbym zainteresowac sie studiami za granica. jezeli chcesz wyemigrowac na stale to dyplom uczelni kraju docelowego bedzie bardzo przydatny...
wiecej jutro...
pao13(grecja) [ Silkroad Fan ]
Dodam cos od siebie. Mieszkam w Grecji 14 lat.Mozna powiedziec ,ze sie wychowalem tutaj.Skonczylem szkole , zostal mi jeszcze rok studi i zdaje mi sie ,ze jeszcze dwa lata w tym kraju i wracam do ojczyzny.
Pare slow na temat wyzjazdow za granice.Jesli jedziesz w ciemno bez rodziny do nikogo naprawde trzeba znac jezyk.Chyba ,ze bedziesz znal drugi jezyk to cos napewno znajdziesz.Czemu uwazam ,ze znajdziesz prace.Otoz gdy bylem u ojca na wakacje w Belfascie rozmyslalem aby tu zostac.Udalo sie znalazlem prace w j.greckim w Dublinie firmie bukmacherskiej..Zrezygnowalem z tego bo tu w Grecji mam wszsytko wiec po co zaczynac od poczatku.
Poczatki sa trudne ale idzie sie odbic od "dna".Jednym to zajmuje rok a drugim 2 lata itp. Oczywiscie tak jak wspomnial Ronnie trzeba miec poukladane w glowie.
Tak na koniec ciagnie mnie bardzo do Polski i zazdroszcze Wam.
Naprawde pieniadze to nie wszystko.Pomyslcie o rodzinie co tracisz gdy wyjezdzasz.Wypady ze znajomymi i duzo innych rzeczy.
Wopske! [ Chor��y ]
up i jeszcze raz dziękuje za odpowiedzi.
sturm [ Australopitek ]
Marzenie jak najbardziej mozliwe do zrealizowania. A im wczesniej zaczniesz cos w tym kierunku dzialac tym latwiej bedzie pozniej.
Wyjechalem do Australii niby na rok studiow po skonczeniu licencjatu. Okazalo sie ze zostalem 2 lata a chetnie zostalbym dluzej gdyby nie przepisy wizowe. A wystarczylo przed wyjazdem pomyslec i wybrac o pol roku dluzszy kurs na uniwerku. Ale wtedy bylem pewny ze wracam... Kraj anglojezyczny i wielokulturowy (tak jak USA) wiec problemow z aklimatyzacja prawie zero. Tesknic mozna za przyjaciolmi, rodzina i jedzeniem (nie jestem pewien czy odwrotna kolejnosc nie bylaby lepsza).
Od 3 lat w mieszkam w Japonii (mial byc rok). Pierwsze pol roku totalna masakra. Kilku znajomych (jeszcze z Au), oni ciagle zajeci i w sumie bywaly tygodnie ze oprocz pracy nie bylo do kogo sie odezwac. Znajomosc jezyka poczatkowo zerowa co stanowilo problem ogromny (chociazby niechec miejscowych do wynajecia mieszkania). Juz 3 lata ucze angielskiego (czyli praca ponizej kwalifikacji ale finansowo niezla) i ucze sie japonskiego. Teraz komunikuje sie bez problemow, pojawiaja sie powoli szanse na normalna prace (gdyby nie kryzys od nowego roku bym pracowal w normalnej firmie). W tym lub przyszlym roku moze sie uda pojsc na swoje. Na niczym nie oszczedzam, na nic nie narzekam i po pobycie tutaj nic mnie juz nigdy nie zdziwi:)
Na pozniej celuje w Tajlandie lub Wietnam i tam bym sie chcial zadomowic:) Do Polski ciagnie ale za kazdym razem jak jestem i widze ile sie pozmnienialo to chce wracac "do siebie".
Najwazniejsze wg mnie (poza wymienionymi wczesniej):
-myslenie -> zawsze da sie znalezc prace tylko trzeba myslec i szukac
-latwosc nawiazywania kontaktow -> miejscowi znajomi to ogromna pomoc
-kasa na start -> bez kasy duzo sie na poczatku nie zrobi
USA ma chyba (podobnie jak AU) listy zawodow potrzebnych w danym momencie. Te osoby moga dostac wize duzo latwiej. Zerknij na to i moze ktorys z nich bedzie Ci pasowal.
kurzew [ The Road Warrior ]
promilus1---> Dobre! :)
Wopske---> Ja wyjechalem z kraju majac 24 lata. Kilka razy podchodzilem do studiowania, na roznych kierunkach. Nigdy studiow nie skonczylem. Wyjechalem wiec majac srednie wyksztalcenie i przepracowane kilka lat w Polsce. Ogolnie zanim wyjedziesz musisz sie bardzo dobrze zastanowic nad swoim krokiem. Przemysl sobie wszytsko i nie podejmuj zadnych pochopnych decyzji. Dobrze tez jest opanowac jezyk przynajmniej w takim stopniu, aby moc sie porozumiec i nie byc kantowany na kazdym kroku.
Mija wlasnie 4 rok od kiedy mieszkam w Irlandii. Poczatki jak zawsze bywaja ciezkie. Jak tu przyjechalem to mialem mialem zapewniony dach nad glowa na kilka nocy a pozniej trzeba bylo radzic sobie samemu. Nie ukrywam, ze najchetniej zapomnial bym o tamtym okresie bo tulanie sie po roznych miejscach, spanie w zatechlej norze i przykrywaja sie jedynie kurtka i tym podobne akcje to nie sa rzeczy, ktore czlowiek wspomina z usmiechem na twarzy. Ale spoko zacisnalem zeby i dalem rade. Znalazlem prace jako ochroniarz. Zaczynalem od pilnowania pustej hali na mega zadupiu. Do tej pory pracuje w tym zawodzie ale juz na kierowniczym stanowisku. Kupilem samochod, wynajalem mieszkanie i jestem bardzo zadowolony z zycia.
Odpowiadajac na twoje pytanie. Tak. Twoje marzenie jest do zrealizowania. Tylko na wszystko trzeba czasu. Ja zawsze chcialem podrozowac. I teraz to wlasnie robie w wolnym czasie. Jezdze po swiecie i zwiedzam. Jestem bardzo zadowolony, ze swojego zycia i jak narazie nie zamierzam nic w nim zmieniac.
Zapytasz pewnie jak to jest z tesknota. Bywa roznie. Ja w Poslce bywam raz na rok aby zobaczyc sie z matka. Czasem ona do mnie wpadnie. A znajomi. Hmm... Wiekszosc z nich rozjechala se po swiecie. Dla chcacego nic trudnego. Jak juz sie gdzies zadomowisz i dorwie cie tesknota to zobaczysz, ze kupno biletu na samolot i odwiedzenie kogos nie bedzie stanowilo zadnego problemu.
Tak wiec jeszce raz sie zastanow nad swoimi krokami i z calego serca zycze Ci abys zrealizowal swoje marzenia.
Lutz [ Senator ]
3 lata w uk/londyn, przyjechalem do brata(mlodszego) ktory mial taka sobie robote ale mogl mi zapewnic dach nad glowa. Przyjechalem z zalozeniem ze pracuje tylko w tym co umiem i lubie robic - grafik/designer/programista. Znalezienie roboty zajelo mi dwa tygodnie, ale bylem dosc solidnie przygotowany (portfolia na dvd, wydrukowane cv itp) jezyk mimo ze sie uczylem wczesniej tragedia, odbieranie (i rozumienie telefonow) to byla jazda. Obecnie jestem konsultantem, robie to samo co robilem ale na wlasny rachunek i chyba za lepsze pieniadze. Anglicy to taki specyficzny narod ze tutaj wszsytko ma swoja kolejnosc, nie mozesz wskoczyc na stopien wyzej nie przechodzac wszsytkiego po kolei. Jasne ze jedni robia to szybciej inni juz nie. Ale chyba ma to sens.
Da sie zyc, ale fajnie jest co pare miesiecy wrocic do znajomych i zapruc pare razy :) Jednych znajomych, ktorzy wrocili ciagle tutaj ciagnie ale realia czasem nie pozwalaja. Inni zostawili wszystko za soba. Ja sam nie wiem, na razie czekam co bedzie sie dzialo i po prostu robie swoje.
blazerx [ ]
Jestem od 3 lat w UK, i nawet przez glowe mi by nie przeszlo zeby wrocic do Polski. Najtrudniejsze na poczatku wydaje mi sie jest wyrwanie z tej kliki Polakow - uchodzcow w jakiej duzo osob wpada na samym poczatku. Nie mam nic przeciwko ludziom mieszkajacym w pieciu w jednym pokoju i pracy na budowie z tylko Polakami ale ludzie lepiej na Ciebie patrza jezeli starasz sie asymilowac i nie przyjezdzasz tylko z zamiarem zarobienia kasy i powrotu do Polski. Studia to dobry poczatek, sa programy (bodajze Erasmus) wymiany studentow.
Wopske! [ Chor��y ]
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi! Są mi bardzo pomocne.
i up może ktoś jeszcze się wypowie, albo ktoś coś dopowie.
ps. nie wiedziałem że tyle osób znajdę :)
Mazio [ Mr Offtopic ]
Co moge do tego dodac?
Mieszkam w Szkocji od prawie 4 lat. Poczatek byl trudny - ze szkoly znam niemiecki, angielski byl slabiutki, przyjechalem w sumie w ciemno - znajomi uzyczyli mi kata do spania (w trzech pokojach mieszkalo nas 12 przez miesiac). Czulem sie zagubiony jak dziecko we mgle - dorosly facet, ktory pozostawil wszystko za soba, spakowal sie w walizke, mial kilkaset funtow, wyrwany z miasta gdzie sie wychowal i urodzil, i zostal rzucony w klimat zupelnie nieznanego panstwa. Poznawanie okolicy mieszkania, przepisow, zwyczajow. Glupia jazda autobusem miejskim to juz koniecznosc powiedzenia kierowcy dokad sie chce jechac, oraz zaplacenia. Kazda regula, znany przepis, formy zalatwiania spraw codziennych - od pojscia na poczte, szukania pracy czy zalatwiania wiekszosci spraw przez telefon byly z poczatku tajemniczym koszmarem. Czesc informacji jednak czerpalem od rosnacego grona kolegow i z netu. Nie prawda jest wiec zasada by sie nie zadawac za granica z rodakami. Nalezy byc czujnym i umiec dobierac sobie towarzystwo. Z czasem okrzeplem tak, ze do tej pory sam pomoglem wielu znajomym od tak prostych czynnosci jak wiedza, zalatwianie formalnosci do znalezienia pracy. Dzis mowie plynnie i dobrze po angielsku (popelniam bledy ale nauka przychodzi mi bardzo latwo i jestem absolutnie samowystarczalny i w codziennych sprawach jak i towarzysko), mam stala i zadawalajca mnie na razie prace, o ile dobrze pojdzie rowniez niedlugo kupie dom, dziewczyna idzie tutaj na studia i czuje sie w Szkocji, ktora jest miejscami bajecznie piekna, bardzo dobrze. Musisz miec jedynie duzo odwagi i troche szczescia, oraz przede wszystkim zyciowa zaradnosc. Nie twierdze, ze nie ma minusow w emigracji - w dobie kryzysu wylewa sie na imigrantow w UK duzo pomyj, sa ludzie niechetni czy wrecz nas nienawidzacy, ale mam tez szkockich przyjaciol, kolegow. Ta cala kwestia emigracji mi osobiscie zrobila dobrze tak bardzo, ze nie wykluczone, ze za dwa, trzy lata przeniesiemy sie do... Norwegii - gdzie mam przyjaciol, ktorzy moga mi pomoc na starcie. W moim wypadku - wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma... Pzdr.
blazerx [ ]
Sturm, uczysz w jakiejs szkole jezykowej? Jakie kwalifikacje wymagali. Pytam bo nie jestes native speake'rem.
sturm [ Australopitek ]
Ucze w publicznej szkole sredniej:) Wymagane kwalifikacje to dyplom ukonczenia studiow wyzszych i odpowiednia znajomosc jezyka plus odpowiedni akcent (to zalezy od firmy - w mojej np nie spotkalem Hindusow ale wiem ze w innych sa).
Tofu [ Zrzędołak ]
sturm - a gdzie w Japonii jesteś? Bo można by się spotkać na jakieś biiru, czy coś ;)
EDIT: Ja mieszkam w krajowej stolicy pierogów - Utsunomiya (w Utsunomiji? Ta cholerna odmiana rzeczowników... ;)))
dziecko neostrady xP [ Milk Makes Electricity ]
mieszkam w irlandii praiwe rok, wyjechalem 2 miesiace po skonczeniu szostej klasy podstawowki,
i tak tego zaluje, ze wyrzymac nie moge.
Nie mam tu zadnych kolegow z ktorymi bym sie sotykal poza szkola wiec calymi dniami siedze w domu, z rodziny mam tu jedynie mame, i gdybym mogl wybrac, niegdy bym nie wyjechal tutaj
Niestety moja mama nie moze pracowac legalnie w polsce przez mojego glupiego ojca ktory nabral na nia kredytow, wiec wyboru zadnego nie malem.
Jakby babcia byla zdrowa to oczywiscie moglbym zostac ale niestety, w miescie nie moze przebywac dluzej nie pare miesiecy, i mieszka teraz na wsi na drugim koncu Polski
ale wracajac do tematu; najgorszy byl poczatek-nie umialem sie z nikim dogadac, niemieckiego sie uczylem w polsce 6 lat a teraz juz prawie nic z niego nie pamietam, a aniegielkiego niemalze kompletne zero....
Ogolem moim marzeniem jest wrocic do kraju lecz zrobie to(prawdopodobnie)najszybciej gdy bede juz dorosly(nie liczac wakacji itd.)
Jednak najwiekszym bolem jest brak jakichkolwiek przyjaciol, lub nawet kontaktow z nimi,
nie polecam emigracji ,no chyba ze sie nie ma wyjscia,jak ja.
zalezy jeszcze do jakiego kraju wyjezdzasz, irlandia to calkiem inny swiat, akcent jak z kosmosu, dzikie zwyczaje i pogoda jak idz i nie wracaj(ciagle deszcz, wiatr ze ja pier...)
no i ludzie tutaj tez sa jacys dzicy,a o tych paszczurach ktore oni nazywaja dzieczynami nie wspomne(jak dotad spotkalem JEDNA ladna dziwczyne W CIAGU ROKU POBYTU, ktora z reszta ma jakies 20 lat)
Lecz skoro to jest twoje marzenie, wez moje wypociny pod uwage;)to by bylo chyba na tyle
pr0_gamer [ Konsul ]
Jezeli powaznie myslisz o emigracji do USA to tylko w sposob legalny (wiza pracownicza, pozniej zielona karta i ewentualnie obywatelstwo). Jezeli chcesz byc zwyklym pracownikiem i zaczac szybko zarabiac duze pieniadze, niezbedne beda studia...
Mozesz takze sprobowac rozkrecic wlasny biznes, kto wie, moze cos z tego bedzie... ale generalnie bedziesz potrzebowal sporo pieniedzy na start (mozesz wziac kredyt, ale do tego bedzie ci potrzebny numer SSN i jakies stale zrodlo dochodu).
Pamietaj, ze w USA nie ma pojecia "panstwowy system zdrowia". Zazwyczaj ubezpieczenie zapewnia pracodawca i to on ubezpiecza swoich pracownikow w prywatnych firmach, jednak zazwyczaj nie pokrywaja one w calosci leczenia (jak ma to miejsce w UE). Np. zdarza sie, ze za zlamanie reki/nogi bez ubezpieczenia mozna zaplacic 10k a z ubezpieczeniem 1-2k. Z innej beczki, slyszalem o sytuacjach, gdzie ludzie brali kredyty pod zastaw domu, zeby miec z czego splacic np. skomplikowana operacje...
Na koniec, jezeli myslisz, ze USA to liberalny kraj sexu, narkotykow, elo ziomali, hazardu, niekonczacych sie poscigow policyjnych i ch*j wie czego jeszcze, to uwazaj, zebys sie nie przeliczyl :P
Pozdrawiam i powodzenia,
pr0_gamer z zasniezonego Illinois :D
sturm [ Australopitek ]
Tofu --> W Atsugi (Kanagawa). Od Ciebie to troche daleko ale jesli bywasz Tokyo to tylko daj znac kiedy i bardzo chetnie:) Ode mnie do Shinjuku to jakies 45 min.
dziecko neostrady -->Jak bedziesz tylko siedziec w domu to kolegow nigdy nie bedziesz mial. A laski sa wszedzie tylko trzeba wyjsc na zewnatrz. Poza tym Irlandia to Europa a w Europie to wszedzie jak w domu:)
Tofu [ Zrzędołak ]
Sturm - ja do Tokyo też mam jakieś 45 minut, tyle że Shinkansenem :) W stolycy bywam raczej rzadko, ale dam głos, jak będę się wybierał - daj znać na doctortofu@ gmail albo softbank - do wyboru, do koloru.
Dobra, koniec prywaty, czas iść na jakiś obiad :P
kurzew [ The Road Warrior ]
sturm, Tofu---> Panowie juz widze, ze bede mial w najblizszej przyszlosci kilka pytan. Na przelomie pazdziernika/listopada wybieram sie do Tokio na targi samochodowe i zwiedzanie. Czego nie doczytam w przewodnikach to pozwole sie zapytac.
sorry za off top.
Wopske! [ Chor��y ]
up ostatni.
I jeszcze raz dziękuje za odpowiedzi.
Dj_Mazurski_kartofel_123 [ Pretorianin ]
chciałbym wyjechać do Japonii co jest wymagane no wiecie język jaki i co jeszcze ?????
@@@ [ Generaďż˝ ]
Dj_Mazurski_kartofel_123 <-- Bilet lotniczy i wiza (nie zawsze). Chyba, że chcesz z buta.
Wopske! [ Chor��y ]
A napiszcie coś o stosunku obcokrajowców do Polaków, czy ogólnie imigrantów. Zdarzyło wam się być dyskryminowanym z tego powodu np. w kontaktach towarzyskich, czy np. nie chcieli Was do pracy przyjąć jakieś, bo woleli "kogoś ze swoich"?
Ronnie Soak [ Lollygagger ]
Wopske! - ja osobiscie i bezposrednio zadnej dyskryminacji nie doswiadczylem (przynajmniej nie zdaje jestem tego swiadom) choc wiem, ze jedna laska w mojej firmie za moimi plecami wyzywala mnie od pieprzonych emigrantow i ze mam wracac skad przyjechalem... fakt, ze klocilismy sie na kazdym kroku moze miec z tym cos wspolnego...
w tej kwestii duzo zalezy od tego, gdzie trafisz. ja pracuje pod oxfordem, ktory pelen jest emigrantow. zeby obalic mit: w oxfordzie jest jeden z najbardziej prestizowych uniwersytetow na swiecie, to fakt, ale poza oxford university jest tez oxford brookes university - uczelnia, na ktora moze zapisac sie kazdy jezeli tylko ma ukonczona szkole srednia, przez co przyciaga cala mase ludzi ze wszystkich stron swiata i rodowici anglicy na moje oko sa mniejszoscia (tu moge sie mylic). oxford jest tez miastem przemyslowym - fabryka bmw i cala masa parkow przemyslowych dookola miasta, przez co ox przyciaga nie tylko naukowcow chowajacych sie po bibliotekach ale rowniez robotnikow. jest bardzo duzo emigrantow z afryki, indii, krajow arabskich, pakistanu, bangladeszu, 'wschodnich indii', duzo polakow, cala masa chinskiej mlodziezy uczacej sie w pokatnych collegach, etc. etc. etc. tak wiec w takim srodowisku panuje bardzo duza tolerancja albo wyuczona (Anglia oficialnie jest oaza toleracji do tego stopnia, ze Boze Narodzenie zamieniono na festiwal swiatla zeby nie urazic arabow i hindusow) albo przymuszona (bo np. moj szef jest z karaibow). gorzej jest w mniejszych miejscowosciach, gdzie jeszcze pare lat temu nie bylo emigrantow - tam moze juz nie byc tak rozowo, ale konkretych przykladow ci niestety nie podam.
co do dyskryminacji w pracy - ciezko to nazwac dyskryminacja, ale mialem problem na samym poczatku, poniewaz ukonczylem zagraniczne studia (dla pracodawcow nieznane), nikle doswiadczenie z PL (wyjechalem zaraz po studiach) i zadnego w UK. ciezko bylo mi znalezc firme, ktora zaufa mi 'na twarz'. w koncu sie udalo i zapewne teraz szukanie pracy wygladaloby inaczej.
co do interesujacych cie US of A - chodzilem tam do podstawowki jak mialem 13 lat. u dzieci tolerancja jest wrodzona, wiec nie mialem okazji spotkac sie z jakimis przejawami wrogosci rasowej. poza tym glownie integrowalem sie na boiskach grajac w kosza lub baseball - jak dajesz rade to wszyscy beda cie lubic ;]
pamietaj, ze US zbudowane sa przez emigrantow, wiec jezeli nie trafisz to jakiegos miasta z lokalnym oddzialem KKK to poza drobnymi przypadkami nie powinienes miec problemow
Lutz [ Senator ]
Tak wogole to polecam film somers town, mimo angielskiego rezysera jest duzo prawdziwszy niz 'lonynczycy'.
Texas84 [ Pretorianin ]
Witam. Również zawsze marzył mi się wyjazd do Stanów. Wsiąśc w samochód i z Nowego Jorku przez wschodnie wybrzeże, całe środkowe stany (ach te autostrady przez pustynie:), zachodnie wybrzeże na Los Angeles kończąc. Marzenia nie udało mi się spełnic jak do tej pory. A i życia na obczyźnie nie doświadczyłem. Ale mój kumpel z którym razem byłem w woju, zaraz po służbie poszedł na studia, żeby dostac wizę łatwiej i wyjechał do Stanów. W Nowym Jorku zaciągnął się przez WKU (nie wiem jak to się w stanach nazywa ale chodzi o punkt poboru) do marines. Kilka lat temu armia po zakończonym kontrakcie dawała gwarancje obywatelstwa (z braku chętnych). Nie wiem jak jest na dzień dzisiejszy ale z tego co wiem wciąż potrzebują żołnierzy kontraktowych. Został przeniesiony do Fort ... (nie pamiętam dokładnej nazwy) w Virginii. Jeszcze służy w marines i ma zamiar zostac. Nie jest tam jedynym polakiem. Z tego co mówi to tęskni za krajem i Poznaniem gdzie mieszkał. Ale ma też nadzieje, że jakoś mu się ułoży i będzie mógł legalnie odwiedzic rodzinę w Polsce.