GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Bazar, rynek - dlaczego ludzie tam kupuja?

15.01.2009
09:15
[1]

logicznyalek [ Konsul ]

Bazar, rynek - dlaczego ludzie tam kupuja?

Dlaczego ludzie kupuja na rynkach, bazarach, gdzie:
- jest drozej o pare groszy niz w sklepie (kilogram papryki w sklepie 5 zl, na rynku 6,20)
- owoce i wazywa sa niewiadomego pochodzenia, gdyz nikt (zaden sanepid ani nic) tego nie kontroluje
- czesto na rynkach jest wielku burdel, wszystko lezy w brudzie, w lecie i upalach, gdzie warzywa i owoce psuja sie po chwili, nie ma zadnych zabezpieczen i lodowek, a muchy i osy siadaja gdzie i kiedy chca.

A jednak ludzie wola isc na rynek i kupic od "znajomej babci w czapeczce" niz isc do "szatanskiego, z obcym kapitalem (o zgrozo!) Carrefoura czy innego Auchana. Na czym polega takie nastawienie ludzi (chociaz chyba glownie po 50-siątce) ? Czy na tym samym co komunikatory internetowe (GG) i przeglądarki netowe (IE), bo "były pierwsze" i upopularniły się, mimo, że są chu*owe na maxa?


Bazar, rynek - dlaczego ludzie tam kupuja? - logicznyalek
15.01.2009
09:17
[2]

Asmodeusz [ Senator ]

Jest zdrowsze. Nie ma DżiEmOł i innych mjutantów (no i co z tego, ze czasami po zjedzeniu "babcinych" warzywek masz sraczke jak stąd do poludnia).

15.01.2009
09:19
[3]

logicznyalek [ Konsul ]

Skąd wiesz, że są "naturalne" ? Skąd wiesz, że taka babcia w ogródku nie polewa tego jakimś chemicznym gównem? Zazwyczaj na bazarkach są owoce i warzywa z prywatnych upraw. Teraz nawet woda nie jest naturalna.

Przykład: moja mamuśka kupiła wczoraj ziemniaki na obiad właśnie na bazarku. 80% z tego co obrała, było w środku czarne.

Bardzo się ciesze, że powoli likwidują bazary w centrach miast (warszawa, biały stok).

15.01.2009
09:25
[4]

Delfinek95 [ Pretorianin ]

Ja też jestem przeciwnikiem bazarów , czy tego typu sklepów. Bazar = lol :D

Nie kupowałem , kupuje i nie zamierzam kupować z bazaru.

15.01.2009
09:27
[5]

Asmodeusz [ Senator ]

logicznyalek - sarkazmu bys nie poznal jakby wyszedl zza rogu i ci w leb dal. Przeczytaj moj post jeszcze raz, moze zrozumiesz co napisalem.

15.01.2009
09:28
[6]

Vidos [ Legend ]

Ja osobiście robię to dla tego, że są to mi znajomi sprzedawcy i wiem, że kupię naturalnie wyhodowaną np. paprykę na naturalnych nawozach itp. a nie genetycznie zmodyfikowane (coś) co posiada w sobie całą tablice Mendelejewa, tylko po to aby spełnić wymogi UE.
Dlatego też czasami lepiej jest przepłacić, aby było zdrowiej.

15.01.2009
09:28
[7]

wsadd [ Pretorianin ]

Bo najważniejsze to znaleźć dobre stoisko. Nigdy nie kupuję na bazarze (w zasadzie wszędzie) produktów pierwszych z brzegu, łażę, oglądam i wybieram - w markecie znajdziesz, np. owoce z jednej dostawy: jak chujowe, to chujowe - lepszych tam nie znajdziesz. :)

15.01.2009
09:29
smile
[8]

Backside [ Senator ]

Po prostu jedzenie z bazaru jest smaczne. Nie jest żadnego niewiadomego pochodzenia tylko ze wsi (chyba, że musisz mieć kod kreskowy i certyfikat ISO - to gratuluję stania się prawdziwym europejczykiem), a tajemnicą poliszynela jest, że ilość wpływa na jakość - tak więc po prostu nie ma szans, żeby gigantyczne sady czy fermy Carrefoura były w stanie dostarczyć lepsze jakościowo produkty.

Inna sprawa, że człowiek zmienia z wiekiem różne rzeczy. Teraz masz naście lat i smaczniejsza wersja kotlecika Cię pewnie średnio interesuje, a poza tym można iść ka kebaba, więc po co w ogóle to zamieszanie?
Podrośniesz trochę, zobaczysz, że fajnie jest jeść rzeczy naprawdę smaczne i pofatygować się raz na tydzień, żeby kupić porządne ziemniaki, jajka, szynkę itp. Chyba, że jedzenie nigdy nie będzie Cię interesowało i zadowolisz się puszką i chińską zupką (tak, mam w rodzinie taki 70-letni przypadek ;)).
Inna sprawa, że babcie, jak na to sama nazwa wskazuje, są na emeryturze i mają więcej czasu, więc z chęcią poświęcają go na lepsze odżywianie.



Bardzo się ciesze, że powoli likwidują bazary w centrach miast (warszawa, biały stok).

Cieszysz się, bo masz awersję do bazarów czy dlatego, że można tam postawić wieżowiec? Jeśli to drugie, to jaki ma to związek z tematem?

15.01.2009
09:31
[9]

Meganelle [ Tarzana przez Tarzana ]

Na bazarze też trzeba umieć kupować. Przy takich temperaturach jak teraz naprawdę ciężko oczekiwać, że warzywa i owoce będą w doskonałej formie, ale są też rzeczy, które kupuję tylko na bazarze. Np. jajka, jeśli chce się jajko na miękko albo sadzone nie ma sensu psuć sobie smaku "trójkami" ze sklepu. Zresztą mój kot tych sklepowych nawet nie ruszy, o czymś to świadczy. Świeżo ubite masło, zostawiające na języku posmak śmietany - tego w sklepie nie dostaniesz. Kapusta kwaszona, do której te z plastikowych sklepowych wiaderek się nawet nie umywają. Pomidory, które pachną pomidorem i smakują pomidorem.
Itd., itp.

15.01.2009
09:34
[10]

Backside [ Senator ]

Świeżo ubite masło, zostawiające na języku posmak śmietany - tego w sklepie nie dostaniesz.

Bez przesady - jest bardzo dobre masło śmietankowe w sprzedaży, nie jest to częsty i łatwo dostępny egzemplarz, ale da się znaleźć :)

15.01.2009
09:35
[11]

tomazzi [ Young Destroyers ]

jest drozej o pare groszy niz w sklepie Chyba na odwrót

15.01.2009
09:36
[12]

Meganelle [ Tarzana przez Tarzana ]

Ale ja mówię o prawdziwym maśle ubitym ze śmietany, a nie o przemysłowym maśle śmietankowym, w którym też poza śmietaną coś z reguły siedzi. Ja tam nazwom sklepowym nie wierzę, skoro masłem nazywa się mieszanki tłuszczów zwierzęcych i roślinnych...

15.01.2009
09:39
[13]

mnichu3001 [ Gienerau ]

Moja rodzina od niepamiętnych czasów kupuje owoce i warzywa na rynku/bazarku (zwał jak zwał) i tylko RAZ zdarzyło nam się kupić robaczywą śliwkę. W porównaniu z tymi ohydnymi sztucznymi zielskami z hipermarketu to chyba niewielka strata, co?

- owoce i wazywa sa niewiadomego pochodzenia, gdyz nikt (zaden sanepid ani nic) tego nie kontroluje

Szacun, nigdy bym nie pomyślał, że można w tym słowie popełnić _TAKI_ błąd.


Gdyby to szkodziło

To, co jest niezdrowe lub mniej zdrowe od czegoś innego, nie musi być od razu szkodliwe. Loser :)


literówka, widzisz, że w reszcie posta napisałem dobrze.

Ironia, panie, ironia. :)

15.01.2009
09:40
[14]

logicznyalek [ Konsul ]

literówka, widzisz, że w reszcie posta napisałem dobrze.

15.01.2009
09:48
smile
[15]

Fett [ Avatar ]

logiczny alek - dla Ciebie heksachlorobenzen,y fenwaleraty, Disiarczki węgla, Arsen, Ołów , Kadm, Rtęć, Zineb, Monolinuron, Paration oraz wszelkie agicidy, nematocydy, larwicydy, owicydy i wszystkie pochodne pestycydów to jest nieszkodliwa modyfikacja genetyczna, która nie zabija? Czy Ty słodzisz herbatkę Kretem do rur ?

15.01.2009
09:50
smile
[16]

Backside [ Senator ]

O, to jest cała logiczność Alka :) - w dupie ma to co dla niego inni napisali, najfajniej odpisać "sam jesteś na odwrót" i dodać coś o "kupie kotka babci".
To może jednak czas tej tytułowej logiczności dopomóc i pójść dziś do szkoły albo biblioteki, a biedny internet zostawić w spokoju :)?



Meganelle ---> hej, przecież napisałem, że jest bardzo dobre :). Nie pamiętam kto je robi, ale to nie jest jakaś duża wytwórnia, raczej regionalna (pewnie wiesz, że regionalne jogurciki i serki należą do przysmaków).

15.01.2009
09:51
[17]

logicznyalek [ Konsul ]

Buahha, czy ty czytasz siebie?! Nigdy jeszcze tak sie nie usmialem. I ty pewnie wierzysz, ze taka mieszanka chemiszna jest sprzedawana w jedzeniu w sklepie? Wrzucam to na basha :D:D:D:D

To wy jestescie jacys dziwni. Przeciez gdyby hipermarkety sprzedawaly taka mroczna, zabojcza mieszanke (o Boze!) to by je dawno pozamykano. Dopiszcie, ze do marchewek dodaja jeszcze cyjanek, to w ogole sie zastrzele.

15.01.2009
09:55
[18]

Fett [ Avatar ]

A mówiła mamusia żebyś płukał pomidorki przed zjedzeniem. No to teraz są tego skutki. Przestroga dla innych...

Czy Ty mnie straszysz bashem? O_o

edit: a czytałeś kiedyś skład żywności czegokolwiek w hipermarkecie?

15.01.2009
09:56
[19]

logicznyalek [ Konsul ]

I pytanie w druga strone, czytales kiedys sklad zywnosci na bazarkach? Przeciez tam nawet kas fiskalnych nie maja, zatrujesz sie, to nie bedzie kogo pozwac.

Strasze? Postraszyc to moge usunieciem cie z "naszej klasy".

15.01.2009
10:02
smile
[20]

Bercik K. [ Bercik – ten prawdziwy ]

Boże jaki ty analek jesteś....* (nie powiem co bo poleci po rankingu). Jak Ci tamtejsze pochodzenie warzyw i owoców nie odpowiada to po co tam łazisz? Nie wiem co ten wątek ma na celu, inni Ci tłumaczą a ty masz to w dupie i dalej swoje.

* - wstawić wedle uznania.

15.01.2009
10:03
[21]

Coolabor [ dajta spokój! :) ]

I na bazarach coraz rzadziej sprzedawane są wazywa czy owoce z własnej działki, pola czy innego ogródka. Często to to samo co w sklepach - kupują skrzynki na giełdzie warzywnej (z tego co wiem jedna giełda jest gdzieś w okolicach Warszawy) i potem sprzedają dalej.

Powiem tylko tyle, że coraz trudniej dostać smacznego i aromatycznego pomidora. Pomijając fakt, że teraz nie jest na nie sezon, to także latem czy jesienią większość pochodzi z masowych hodowli krajowych lub z zagranicy i niestety smak jest żaden (są po prostu "drewniane" lub kwaśne i twarde). Zresztą ten, kto jadł warzywa z domowego ogródka, ten wie na czym polega różnica. Z jajkami jest podobnie.

15.01.2009
10:04
[22]

Bigg Snoop Dogg [ WEST COAST STAND UP ]

Logiczny analek nie masz nikogo z kim możesz porozmawiać? Takie mam wrażenie po twoich tematach.

15.01.2009
10:05
[23]

logicznyalek [ Konsul ]

No wlasnie, jak mnie juz nie sluchacie, to przeczytajcie posta Coolabor.

15.01.2009
10:06
[24]

Shaybecki [ Shaybeck ]

alek - ile ty masz lat ?

15.01.2009
10:07
[25]

logicznyalek [ Konsul ]

Shaybecki ->wiecej niz ty, wierz mi. Widzialem PRL na wlasne oczy (co prawda na wystawie w 95...).

15.01.2009
10:09
smile
[26]

$ebs Master [ Profesor Oak ]

Shaybecki --> przeciez masz swoje aktualne zdjecie w avatarze, dlatego prawie wszyscy na tym forum sa od Ciebie starsi, wierz mi

15.01.2009
10:09
[27]

Vidos [ Legend ]

Nikt w tym wątku nie użył jeszcze takiego określenia, że żywność genetycznie zmodyfikowana zabija, użył bym w tym miejscu mniej drastycznego sformułowania takiego jak: skraca życie :) natomiast faktem jest to, że jest gorsza gatunkowo od wyhodowanej naturalnie.
Zastanawiałeś się kiedyś ile tak naprawdę jest dziczyzny w kiełbasie z dziczyzny, czy pomidora w pomidorze, soku w 100% soku ?
Skoro jesteś zwolennikiem hipermarketowej żywności, to powinieneś to wiedzieć, w końcu prawie na każdym produkcie jest opisany skład, ja od kilku lat zacząłem zwracać na to uwagę i nie wsadzam do koszyka wszystkiego co popadnie.
Ponadto polecam czasami włączyć telewizor i pooglądać programy związane z ta tematyką, ostatnimi czasy fotoreporterzy tvnu-u ostro brali się za niezbyt uczciwych producentów "zdrowej żywności"


I ty pewnie wierzysz, ze taka mieszanka chemiszna jest sprzedawana w jedzeniu w sklepie? - czyli jedna nie wiesz co kupujesz.

15.01.2009
10:09
[28]

TeRiKaY [ Konsul ]

i dlatego ja mam własny ogródek

15.01.2009
10:10
[29]

logicznyalek [ Konsul ]

użył bym w tym miejscu mniej drastycznego sformułowania takiego jak: skraca życie :)

Z takim poglądem to niektórzy powinni chodzić po ulicach w maskach tlenowych. żebyście wiedzieli ile tablicy mendelejewa jest w powietrzu! Rany Boskie! Tyle strasznych samochodów jeździ i autobusów i jeszcze kominy dymią, a ludzie się nie myją!

dziczyzny w kiełbasie z dziczyzny
przeczytałęm "dziewczyny z kiełbasą"

Ponadto polecam czasami włączyć telewizor i pooglądać programy związane z ta tematyką
tak tak, mam znajomego ktory w kazdej dyskusji mowi "widzialem na discovery" i nie zmieni za niebo pogladow ;OOO

15.01.2009
10:12
[30]

W32.Blaster [ Konsul ]

Dlac zego ludzie kupują na bazarkach ?

-Bo jedzenie jest wbrew pozorom bardziej zdrowsze,prosto z pola babci która sprzedaje (b.czesto)
-Bo warto dopłacić tę złotówkę lub dwa, by mieć zero modyfikacji w warzywach czy owocach
-Czasem inspeckcja może odwiedzić taich kupców
-Bo się napełnia kieszeni zachodnich właścicieli firm
-Dobre bo polskie
-Bo nie trzeba się przepychać wśród stada ludzi,którzy nie widzą niczego innego oprócz punktu do ktrego dążą (np. działu z warzywami)-ślepo pchają się jakby byli sami.
-Bo warto wspomagać takich ludzi z małymi straganami

EDIT:
-Ludzie częśto się zaprzyjaźniają z "babciami" na straganach,które akurat mają warunki sanitarne.Nikt nie idzie do kogoś kto ma syf.A w zasadzie takich co mają syf na straganie,nie ma bo ludzie takich omijają co się równa z brakiem sprzedaży :]

15.01.2009
10:13
[31]

TeRiKaY [ Konsul ]

nielogicznyanalek - no tak ale skoro z jedzeniem można zdrowiej to chyba lepiej wybrać to zdrowiej niż chemiczne coś

15.01.2009
10:13
[32]

logicznyalek [ Konsul ]

-Bo warto wspomagać takich ludzi z małymi straganami

niby dlaczego? bo hipermarkety maja niemiecko wlascicieli i nic w polsce i tak nie zostanie?

15.01.2009
10:16
[33]

W32.Blaster [ Konsul ]

Bo oni najczęściej utrzymują się z takich małych straganików,bo nie rąbią swoich klientów na $,często doradzą co wybrać a czego lepiej nie (np do konkretnej porawy) itp itd

EDIT:
To że właścicielami są np. niemcy,to dodatkowy powód który mnie odpycha faktycznie od tych sieci
Główne powody podałem w poprzednim poście

15.01.2009
10:17
[34]

logicznyalek [ Konsul ]

jezeli chodzi o KONKRETNA (ustalona z gory) potrawe, to od wybierania masz ksiazki kucharskie.

15.01.2009
10:20
[35]

W32.Blaster [ Konsul ]

Czasem mamy możliwość wybrania kilku gatunków danego warzywa,Pani z warzywniaka czasem trafnie potrafi poradzić.
A Ty jesteś nowym kierownikiem jednego z oddziałó Tesco lub Lidl że tak się buntujesz przeciw straganom i bazarkom ??

15.01.2009
10:27
[36]

mikmac [ Senator ]

alus -->
podrosniesz to zrozumiesz, bo jak na razie to upierasz sie jak szczeniak przy swoich pogladach.
Czy zarcie gmo jest gorsze? Nie, nie jest, jest wrecz lepsze, bo "w porownaniu" jest zdrowsze, odporniejsze i ladniejsze. Czy smaczniejsze? Roznie, czasem tak czasem nie. Gdyby nie GMO to np nie mielibysmy pomidorkow koktajlowych, ktorymi kazdy sie opycha w potrawach i nikt nie narzeka. Zreszta masy innych wynalazkow rowniez.

Jednak problem marketow lezy zupelnie w innym miejscu. Market ma dobrze zarabiac, a ilosc towaru jaka sie przez niego przewala jest przytlaczajaca i po prostu nie jest w stanie zadbac o swiezosc. Wlasnie warzywa, owoce i wszelkie mieso-wedlino-sery sa najlepszym przykladem. Zazwyczaj to jest wielkie gowno jakosciowo. Co z tego ze tanie, jak pomidory nawet ich nie przypominaja z wygladu. Owszem w Almie sa dobre - ale to sklep detaliczny, malo ludzi, wysokie ceny - moga sobie na to pozwolic.

A bazar? Polecam bazarek na szembeka w wawie. Nie znalazlem lepszego miejsca w Polsce z zarciem. Takie mikro bronisze w bardzo czystych warunkach. Wszyscy kupcy sa w hali ogrzewanej - wewnatrz maja swoje stoiska. Jajka sa jajkami, pomidor pomidorem a kurczak kurczakiem.
I nikt mnie nie przekona - szynka z marketu czy jakiegolwiek sklepu utrzymuje sie 1 dzien, z tamtego bazaru, z konkretnego punktu 4-5 dni pachnie pieknie szynka.

A ceny? Dla mnie roli nie graja i nie patrze na to, ale moj ojciec mowi, ze jest conajmniej nie drozej w rozliczeniu srednim.

15.01.2009
10:47
[37]

Vidos [ Legend ]

Z takim poglądem to niektórzy powinni chodzić po ulicach w maskach tlenowych. żebyście wiedzieli ile tablicy mendelejewa jest w powietrzu! Rany Boskie! Tyle strasznych samochodów jeździ i autobusów i jeszcze kominy dymią, a ludzie się nie myją! - a ja myślałem, że dyskutujemy na temat żywności, ale jak to się mówi... tonący brzytwy się chwyta :))

Ale żeby nie było, to na czynniki które wymieniłeś wyżej też masz bezpośredni wpływ:

Tyle strasznych samochodów jeździ i autobusów - to że straszą to jeszcze pół biedy, wyobraź sobie, że o wiele gorsze są spaliny wydobywające się z rur wydechowych które zanieczyszczają atmosferę :))

i jeszcze kominy dymią - i tu też mógł byś się przyczynić do poprawy klimatu, zakładając baterie słoneczne do ogrzewania centralnego.

a ludzie się nie myją! - no kochaniutki, ale tutaj to się z tobą nie mogę zgodzić nawet w minimalnym stopniu, wiesz o ile spada roczne zużycie wody na jednego obywatela ?

O oszczędzaniu prądu, wody, segregowaniu śmieci cały czas trąbią w telewizji, ale z pewnością twój kolega oglądający "discovery" już ci o tym powiedział.


15.01.2009
10:58
[38]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

Na bazarku kupuje się tam gdzie są największe kolejki. Po kilku wizytach można ze 100% pewnością ocenić gdzie "zawsze" mają świeże i dobre mięso, owoce, pieczywo. Czasami jest drożej niż w sklepie ale nie zawsze.
Przykład: Warszawa, (nie podaję lokalizacji bo nie chcę powiększać i tak już sporych kolejek sorry:)
Najlepsze pieczywo jakie jadłem, drogie ale smaczne i co najważniejsze nadaje się do jedzenia nawet po kilku dniach (w odróżnieniu od tego szajsu, który można kupić w sklepie). Drogie ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi taniej bo zazwyczaj jest zjadane do ostatniego okruszka.
Zawsze świeże i smaczne mięso, drób, (ryby w czwartek i piątek), genialna szynka która po kilku dniach co najwyżej obsycha i jest zużywana do jajecznicy a nie wzorem tej marketowej po dwóch-trzech dniach robi się śliska i zaczyna uciekać z lodówki.
Owoce i warzywa, które kupuję na swoim stałym, wybranym stoisku zawsze smakują jak owoce i warzywa a nie jak papier.

15.01.2009
11:04
[39]

logicznyalek [ Konsul ]

Hej, wyluzujcie troche ;)

15.01.2009
11:04
smile
[40]

Gepard206 [ Final Fantasy 7 ]

Jak ktoś chce ... to niech kupuje na bazarze :) Największym precederem na wysoką skale .. jest kupowanie jajek od pana w busie :D u nas są 10 m kolejki niekiedy :)
Ja tam zawsze w sklepie kupuje :)

15.01.2009
11:06
[41]

logicznyalek [ Konsul ]

A wlasnie do procederow. Ci ludzie z bazarow placa jakies podatki od tego co sprzedadza? Bo zazwyczaj mowia, ze "dorabiaja do emeryturki", a okupuja najwiecej warte tereny w centrach miast za przyslowiowe "grosze".

15.01.2009
11:07
[42]

Herr Flick [ Wyjątek Krytyczny ]

Nikt w tym wątku nie użył jeszcze takiego określenia, że żywność genetycznie zmodyfikowana zabija, użył bym w tym miejscu mniej drastycznego sformułowania takiego jak: skraca życie :) natomiast faktem jest to, że jest gorsza gatunkowo od wyhodowanej naturalnie.

O rety... ale Wy bezedury wypisujecie...

Modyfikacje genetyczne żywności to nie jest działanie chemikaliami po to żeby coś rosło szybciej/więcej. Żywność modyfikuje się metodami krzyżowania genów różnych odmian roślin po to aby uzyskać efekty wspólne. Pamiętacie jak wyglądały kiedys pomidory? Po rozkrojeniu środek wylewał się na tależ nieraz doprowadzając do furii gospodynie domowe albo i Was. Dlatego też w np. w tym przypadku do sadzonek pomidora dodano geny innej rośliny (jakiej już nie pamiętam,w kazdym bądź razie albo jakiejś jagody albo jabłka) i uzyskano efekt pomidora "stałego".
Innym przykładem jest pszenżyto - modyfikowane zboże,które w porównaniu do swoich oryginalnych odpowiedników daje plon zwiększony kilkukrotnie (na jednym kłosie).
Można tu jeszcze przytoczyć takie przykłady jak nowe rasy drobiu i bydła hodowlanego,które dają więcej mięsa a szczepienie ich pozwala na uniknięcie chorób,które kiedyś te zwierzęta nękały.
Po jakimś czasie organizmy tych zwierząt przystosowały się do autoimmunizacji i z natury już są odporne. Efekt ? -> bardziej trwałe na czynniki zewnętrzne,mniej psujące się mieso.

Ogólnie za zywność modyfikowaną genetycznie,uważa się taką żywność której skład mieszaniny genetycznej przekracza 10% - poniżej tej wartości nie mówimy o modyfikowaniu.

Prosiłbym o zapoznanie się z tematem zanim będziecie takie rzeczy wymyślać.

Dlac zego ludzie kupują na bazarkach ?

-Bo jedzenie jest wbrew pozorom bardziej zdrowsze,prosto z pola babci która sprzedaje (b.czesto)
-Bo warto dopłacić tę złotówkę lub dwa, by mieć zero modyfikacji w warzywach czy owocach


niestety już jest tak iż nawet nasiona które kupujemy w sklepie pochodzą z roślin genetycznie modyfikowanych.

15.01.2009
11:08
[43]

logicznyalek [ Konsul ]

Jasne, ze bzdury wygaduja, bo jak 85,6% tego kraju opieraja sie o stereotypy

15.01.2009
11:15
[44]

Łysack [ Przyjaciel ]

Herr Flick -> w zasadzie masz rację, ale warto zauważyć, że niezdrowe jest jedzenie niektórych warzyw bezpośrednio po sobie. Najpopularniejszym przykładem jest mieszanie pomidora i ogórka:) Jesli pomidor modyfikowany genetycznie będzie miał domieszkę ogórka to wtedy będzie on niezdrowy:)

Zazwyczaj jednak miksuje się różne odmiany - na przykład tę o największych owocach, z tą, która ma owoce najsmaczniejsze lub w przypadku pomidorów najbardziej mięsiste:)

15.01.2009
11:22
smile
[45]

Herr Flick [ Wyjątek Krytyczny ]

Łysacku drogi ;) ---> w mieszaniu ogórka i pomidora chodzi o to,że sok z ogórka niszczy witaminy (konkretnie C) zawarte w pomidorze. Nic ponadto :)
I nie ma tu nic do rzeczy czy pomidor jest modyfikowany czy też nie.

15.01.2009
11:25
[46]

mnichu3001 [ Gienerau ]

logicznyalek -> A Ty się opierasz o zasadę "na ryneczek nie pójdę, bo kumple się będą śmiali". Inaczej byś po prostu zrozumiał (albo, jeśli to dla Ciebie za trudne, próbował zrozumieć) podane tu argumenty.
Ale OK, skoro chcesz, to żyj sobie w tym Twoim świecie, gdzie produkty w hipermarketach są w 100% naturalne, hamburgery w McDonaldzie nie tuczą a kurczak w KFC ma właściwości lecznicze. Oszukiwanie samego siebie to jest to!

15.01.2009
11:25
[47]

Vidos [ Legend ]

Herr - myślisz, ze tą buźkę to tak bezcelowo wkleciłem w zdanie.

logicznyalek - a mógł by pan nam tak łaskawie i logicznie wytłumaczyć skąd pan te cyferki bierzesz ? bo mam nieodparte wrażenie, że pan bzdury zaczynasz pleść.

15.01.2009
11:27
[48]

logicznyalek [ Konsul ]

mnichu3001 -> staaaary, ja na ryneczku kupuje, jasne. Ubrania i elektronike.

15.01.2009
11:29
[49]

Szympans51 [ Arsenal Londyn ]

jest drozej o pare groszy niz w sklepie (kilogram papryki w sklepie 5 zl, na rynku 6,20)
Może nie pryskane? Może nie z wielkoprzemysłowej produkcji tylko naturalne z ogródka?

gdyz nikt (zaden sanepid ani nic) tego nie kontroluje
Straszne! Trzeba się pociąć!

czesto na rynkach jest wielku burdel, wszystko lezy w brudzie, w lecie i upalach, gdzie warzywa i owoce psuja sie po chwili, nie ma zadnych zabezpieczen i lodowek, a muchy i osy siadaja gdzie i kiedy chca.

Po pierwsze w supermarketach te owoce nie wyglądają zawsze dobrze, po drugie w supermarketach jakoś nie widziałem lodówek z owocami.

Teraz nawet woda nie jest naturalna.
Robią ją w fabrykach!

Zresztą jak ludzie kupują - to co Ci to przeszkadza?

Przeciez tam nawet kas fiskalnych nie maja Czyli nie ma VATu! Czyli taniej!

Bo zazwyczaj mowia, ze "dorabiaja do emeryturki", a okupuja najwiecej warte tereny w centrach miast za przyslowiowe "grosze".
Skoro mogę kupić tańsze i lepsze (zaraz się przyczepisz :p) To chyba dobrze?

15.01.2009
11:30
[50]

Herr Flick [ Wyjątek Krytyczny ]

Vidos ---> mój wywód dotyczył raczej tej części po buźce :)
natomiast faktem jest to, że jest gorsza gatunkowo od wyhodowanej naturalnie

nielogicznyalek ---> Twój temat dotyczy żywności...

15.01.2009
11:32
[51]

logicznyalek [ Konsul ]

Wiem czego dotyczy moj temat ale nie rozumiem pojecia "wstyd przed kumplami" boje sie tego jedzenia poprostu.

15.01.2009
11:41
[52]

mnichu3001 [ Gienerau ]

boje sie tego jedzenia poprostu.

"Gdybyśmy dokładnie wiedzieli, co dodaje się do dzisiejszej żywności, balibyśmy się cokolwiek zjeść". Taki był nagłówek w którymś z czasopism (żeby nie było - był on napisany przez jakiegoś doktora z instytutu zdrowej żywności czy coś podobnego, już nie pamiętam :P). Co ciekawsze, artykuł ten dotyczył TYLKO żywności produkowanej masowo w fabrykach i 1000 hektarowych plantacjach należących do wielkich firm, które później to wszystko upychają do sklepów. O żywności hodowanej i uprawianej przy małych gospodarstwach nie było mowy. Podejrzane, a?

15.01.2009
11:45
[53]

Vidos [ Legend ]

Być może za bardzo to uogólniłem, pisząc iż jest to fakt, więc napiszę to w ten sposób:
Na mój gust i dla moich kubeczków smakowych żywność genetycznie modyfikowana nie ma polotu dla tej wyhodowanej naturalnie i nie chodzi mi tu o jej konsystencje, tylko i wyłącznie o smak w ramach ścisłości.

15.01.2009
12:39
[54]

mikmac [ Senator ]

Vidos -->
twoje kubeczki maja gleboko w dupie czy to GMO czy nie, bo w 99% przypadkow nie masz zielonego pojecia czy ow zywnosc byla zmodyfikowana czy nie.
TY rozrozniasz czy pomidory dorastaly na porzadnym gownie czy byly pedzone masowkowo na jakichs smieciowych nawozach. TO rozpoznajesz na codzien. Rozpoznajesz czy krowa zarla trawe czy cale zycie stala w boksie z podlaczona kroplowka ze sterydami, urosla w 3 miesiace i ma miesa po przerastane o 800%. TO rozpoznajesz w smaku.

Ale faktu, ze malohektarowy rolnik wybral nasiona pomidorow z najlepszego gatunku, ktory jest odporny, soczysty, duzy (bo zostal kiedys ten szczep zmodyfikowany) nie rozpoznasz w smaku. Tzn rozpoznasz - pomidor bedzie pyszny, bo rolnik wybral dobry gatunek i naturalnie go wyhodowal. Zreszta nie ma juz chyba na swiecie gatunkow nie zmodyfikowanych - juz sam fakt ze pomidory maja nazwy mowi, ze zostaly uzyskane przez jakas modyfikacje.

15.01.2009
12:46
[55]

Asmodeusz [ Senator ]

Na mój gust i dla moich kubeczków smakowych żywność genetycznie modyfikowana nie ma polotu dla tej wyhodowanej naturalnie i nie chodzi mi tu o jej konsystencje, tylko i wyłącznie o smak w ramach ścisłości.

Glowe dam, ze jakbym polozyl modyfikowanego pomidora i nie modyfikowanego obok siebie... hell - dalbym ci je zjesc - to NIE ROZROZNINILBYS ich. Wiekszosc zmian w GMO nie wplywa w zadnym stopniu na smak warzywek/owocow a jedynie na cechy roslinek takie jak odpornosc na robactwo/herbicydy/mniejsze zapotrzebowanie na wode czy nawoz.

15.01.2009
13:08
[56]

Genetyk [ Generaďż˝ ]

Trochę uściślę - pomidory mają nazwy dlatego że są zarejestrowane w COBORU

a nie dlatego, że są GMO
Problem modyfikacji polega na metodzie - ludzkość od początku rolnictwa modyfikowała uprawiane rośliny, wybierając te które są smaczniejsze, ładnie wyglądają itd.
Problem GMO polega na przeniesieniu genów z innego odległego gatunku - jedną z pierwszych roślin GMO był tytoń z hemoglobiną w korzeniach. Oczerniane zboża GMO są zmodyfikowane genami z petunii - jest to różnica względem przeniesienia odporności na niskie temperatury z ryby.
Z pomidorami GMO jest związana historia odmiany flav savr - zmodyfikowanej tak aby nie gniła tak szybko. Niestety w pracach zapomniano o ogrodnikach i rolnikach więc nowe pomidory były okropne w smaku.
Co do pszenżyta - nie jest to w żadnym wypadku GMO!

15.01.2009
13:09
smile
[57]

Misiaty [ Śmierdzący Tchórz ]

Mnie też fascynuje wiara ludzi w to, że na bazarze kupią "naturalne" produkty. Zresztą problem jest chyba jednak głębszy, bo to, że jedzenie jest "naturalne" wcale nie musi oznaczać, że jest zdrowsze. Mnie przekonuje najbardziej fakt, że doktorzy nauk biologicznych (a mam w swoim mieszkaniu trzech takich) unikają jak ognia bazarów właśnie z "naturalnymi" roślinami. Dlaczego? Z prostej przyczyny - wbrew temu, co niektórzy starają się sugerować w postach - małohektarowy rolnik stosuje często znacznie silniejsze nawozy i chemikalia. Po pierwsze, nawozy zanieczyszczone ale dające czasem lepsze efekty są tańsze - po wyprodukowaniu na takim nawozie pomidora owszem, ten pomidor będzie dobry, jednak właśnie on będzie często zawierał całą tablicę Mendelejewa. Ludzie często myślą, że środowisko zewnętrzne (np. bliskość drogi) wpływa niekorzystnie na owoce czy warzywa. No i to kolejny stereotyp. Owoc czy też bulwa ma być nośnikiem materiału genetycznego rośliny i jest to jej najlepiej chroniony element. Roślina większość zanieczyszczeń pobiera z gleby, nie zaś z powietrza. Metale ciężkie takie jak ołów nie są tak dobrze magazynowane w glebie jak różnego rodzaju dodatki do nawozów, których używają właśnie małe gospodarstwa rolne. Duże gospodarstwa, sprzedające swoje produkty supermarketom, również używają nawozów, jednak jakościowo znacznie lepszych od odpowiedników u "rodzimych" rolników. Takie nawozy poprzez spełnianie bardzo rygorystycznych norm, często są bardziej naturalne niż te, które wydawać by się mogły naturalne.

Kolejnym elementem są te nieszczęsne modyfikacje genetyczne. Zapewne sporo osób słysząc takie wyrażenie ma przed oczami x-menów strzelających z oczu radioaktywnymi odpadami. Ktoś już dobrze tutaj wspomniał, że takie modyfikacje polegają na czymś innym. Wbrew temu zaś, co twierdzi Łysack, modyfikacje same w sobie nie są szkodliwe poprzez mieszanie gatunków, których łącznie mogłoby się wydawać samo w sobie szkodliwe. Modyfikacje często są znacznie zdrowsze niż nie modyfikowane okazy (takich pewnie już się nie znajdzie).

Na bazarach płaci się po prostu za psychologiczną ułudę kupowania czegoś lepszego. I wbrew pozorom jedzenie na bazarach często jest droższe niż lepszej jakości jedzenie w supermarketach.

P.S. Nie zawsze należy też wierzyć w pochodzenie produktów na bazarach. Najbardziej interesujące są godziny otwarcia takich miejsc - zazwyczaj bierze się pod uwagę czas, w jakim ów "rolnik" odwiedzi hurtownię i dowiezie "swoje" produkty na miejsce.

15.01.2009
13:10
[58]

N|NJA [ Senator ]

Mikmak już wspomniał, a ja dodam od siebie- bazar Szembeka. W latach '90 klasyczne zbiorowisko bud z blachy falistej, obecnie cywilizowane miejsce z klimatyzacją, chłodniami i przyzwoitym zarządem, a wraz z takową organizacją- kontrole, które pozostawiły w ładnej hali tylko najlepszych kupców.

Mógłbym szukać po całej stolicy, ale wiem, ze jak wybiorę się raz na tydzień na szembeka, dostanę tam dowolne żarcie, na jakie mam ochotę, nawet poza sezonem. Skrzynka fig dla matki, bo je uwielbia? Jest, za ludzką kwotę. Czerwoniutkie pomidorki z atestem, które nie smakują jak papier? Są. Jabłka w miliardzie rodzajów? No jasne. Owoce egzotyczne, od papai i granatów po jakieś fanaberie, których nazw nawet nie wymówię? Też się znajdą. Do tego jedna, niewątpliwa przewaga- sprzedawcy mnie tam znają, jak poproszę o odłożenie wyjątkowo ładnych okazów arbuza czy, gdy najdzie mnie ochota na truskawki, o wybranie najlepszych z całej partii, ci z chęcią to zrobią. Już o wędlinie nie wspomnę, norma jak za dawnych czasów- "Najlepszą krakowską dla pana zachowałam". Takiego kontaktu z klientem w supermarkecie nie uświadczysz i to jest dla mnie najważniejsze.

Wszystko rozbija się jedynie o unowoczesnienie starych, dobrych bazarków. Owszem, większości ryneczek kojarzy się z siermiężną sklejką i wszechobecnym syfem. Ale trafi sie kilka chlubnych przypadków, gdzie kupcy, zamiast nadal siedzieć mentalnością w PRLu (to zabiło Różyckiego), dogadują się z inwestorami, tworzą wspólnotę i potrafią skutecznie konkurować z molochami.


Zaś co do tematu GMO- mam to w dupie. Póki żywność takowa ma smak i nie śmierdzi chlorem, nie obchodzi mnie, czy jest z naturalnych upraw, czy z laboratorium. Zresztą, jako człowiek żywiący się głównie syfem z racji odwiecznego braku czasu, mam sporą tolerancję na chemię zawartą w jedzeniu. Ale lubię sobie czasem opierdolić coś porządnego i wyjątkowo łechcącego moje kubki smakowe, i z doświadczenia mogę zapewnić, ze- GMO czy nie- żarcie z bazarku wygrywa o pięć długości z masówką z marketu.

15.01.2009
13:15
[59]

mikmac [ Senator ]

Genetyk -->
bardzo to ladnie opisales, ale to chyba ciut za mocno czepiasz sie semantyki. Owszem GMO to tylko modyfikacje w skali komorkowej a zwykla modyfikacja jest w skali zarodnikow - ale jakie to ma w sumie znaczenie? To tylko metoda, aby uzyskac ten sam efekt. Lepsze i smaczniejsze plony.
GMO jest metoda o wiele nowoczesniejsze umozliwiajaca wszczepianie pojedynczych genow - natomiast zwykle krzyzowki wymagaja wielu lat pracy prob i bledow, gdyz rosliny nie zawsze przejmuja porzadane cechy.
Fajnie to widac wsrod hodowcow kwiatow jak mecza sie nad nowymi szczepami. Oczywiscie, ze to nie GMO, ale jak najbardziej kwiaty modyfikowane sztucznie - tyle, ze nie genetycznie.

15.01.2009
13:18
[60]

Asmodeusz [ Senator ]

mikmac - zgadzalo by sie do pewnego momentu... bo czy taki hodowca kwiatow jest w stanie przeniesc geny np. z ryb czy meduz (lucyferaza) do rosliny? Bo nie wyobrazam sobie aby nawet po 100 latach prob udalo mu sie naturalnie skrzyzowac szczupaka z marchewka ;p No chyba ze w galarecie...

15.01.2009
13:19
smile
[61]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Ja mam dobry argument. Bo takie jedzenie lepiej smakuje.

15.01.2009
13:27
[62]

Genetyk [ Generaďż˝ ]

masz rację z tą semantyką - zboczenie zawodowe (spróbuj powiedzieć przy chemiku "metale ciężkie w glebie" - może się zrobić agresywny - a prawidłowo : jony metali ciężkich)

wracając do tematu - sprawa jakości produktów rożnego pochodzenia ma jeszcze jeden aspekt - choroby roślin. Niestety smaczne warzywa ekologiczne są narażone na działanie bakterii i grzybów które zwalczane są w rolnictwie intensywnym. Przykładem są pleśnie zawierające aflatoksyny ( - świństwo tak paskudne, że np w produkcji piwa maksymalna zawartość wynosi 0% (zero)
Nawet na bazarku trzeba zachować ostrożność!

15.01.2009
14:10
[63]

gofer [ tifoso ]

Dla mnie powodów jest kilka.
1) Warzywa/owoce - mam sprawdzonych sprzedawców, u których moja rodzina kupuje od kilkunastu lat i wiem, że nigdy nie sprzedadzą mi owoców/warzyw zepsutych, smakują mi one bardziej niż te z supermarketu, a poza tym, gdy na przykład chcę kupić czereśnie a sprzedawca ma ich 4 rodzaje, zawsze mogę spróbować wszystkich, żeby kupić te, które będą mi najbardziej smakować. No i cenę mam zawsze zaokrąglaną w dół.
2) Pieczywo - nie smakuje jak papier i jest zdatne do spożycia nawet 3 dni po kupieniu.
3) Mięso - tu nie jestem ekspertem, ale moja matka już od jakiś 7 lat nie kupuje mięsa w supermarkecie. Na targu zawsze ma odłożone najlepsze kawałki przez sprzedawców, u których kupuje praktycznie od zawsze.

Może i jest drożej, może i trzeba wstać w sobotę z samego rana żeby kupić najlepsze mięso lub warzywa, może i trzeba czasem stać w ogromnych kolejkach - ale jakość i 'osobowe' traktowanie klienta sprawiają, że warto.

15.01.2009
14:36
[64]

Serson ( Wasylus) [ Konsul ]

@mikmac
"Owszem GMO to tylko modyfikacje w skali komorkowej a zwykla modyfikacja jest w skali zarodnikow - ale jakie to ma w sumie znaczenie?"

Jasne, żadna różnica, mniej więcej taka jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym.

A tak na poważnie, GMO zaczęto stosować w wieku XX w przeciwieństwie do "tradycyjnych" metod. Po kilku tysiącleciach można z przekonaniem stwierdzić, że większych zagrożen związanych z tymi drugimi nie ma. Możesz to samo powiedzić o czymś znanym od kilku dekad ? Ja osobiście wolałbym żeby eksperymenty prowadzono w laboratioriach przez jakieś... powiedzmy 2-3 pokolenia a potem można zacząć mówić, że znamy DŁUGOFALOWE skutki stosowania takich organizmów.

15.01.2009
14:46
smile
[65]

K4B4N0s [ Filthy One ]

jest drozej o pare groszy niz w sklepie - gówno prawda.
owoce i wazywa sa niewiadomego pochodzenia - jw.
czesto na rynkach jest wielku burdel, wszystko lezy w brudzie, w lecie i upalach, gdzie warzywa i owoce psuja sie po chwili, nie ma zadnych zabezpieczen i lodowek, a muchy i osy siadaja gdzie i kiedy chca. - nigdy nie widziałem żeby w spożywczaku jabłka trzymano w lodówce.

I tyle w tym temacie.

edit: jeszcze mogę dodać, że w porównaniu do kapitalistycznych supermarketów, na bazarze, dbają o swoich stałych klientów.

15.01.2009
14:49
[66]

Rod1 [ Generaďż˝ ]

A jednak ludzie wola isc na rynek i kupic od "znajomej babci w czapeczce" niz isc do "szatanskiego, z obcym kapitalem (o zgrozo!) Carrefoura czy innego Auchana.

Bo w Auchanie nie kupisz dobrych warzyw, owoców czy jajek.

Edit: Widać, że jesteś z pokolenia chipsów i Coli a poza marketami sklepów nie widzisz.

15.01.2009
15:43
[67]

Coolabor [ dajta spokój! :) ]

[57] Misiaty - niezupełnie masz rację - kupcy sprzedający a bazarach, to rzadko rolnicy. I nie znajdziesz łatwo rolnika, który zasiałby jeden lub dwa hektary ogórka, pomidora czy innej kapusty w celu sprzedaży na bazarze. Tacy mają zakontraktowane dostawy do różnych przetwórni i pieprzą obijanie się po targowiskach :)

Co do samego wątku - warzywa czy owoce na bazarze są zwykle bardziej świeże niż chłam w marketach. To już wystarczający powód, aby tam kupować. Dodać do tego swoisty nawyk do kupowania owoców i warzyw na bazarach (powiedzmy, że za minionych czasów, tylko w ten sposób można się było w nie zaopatrzyć) i masz Alku logiczny odpowiedź na pytanie wątku.
A końcu nawet pomidor z masowej hodowli w szklarni może być dobry. Zależy kto hoduje, co hoduje, jak i kiedy.
Osobiście również się zgodzę, że warzywo czy owoc musi dobrze smakować, a jak powstał, to kwestia drugorzędna (choć świadomie nie kupuję żywności genetycznie modyfikowanej, choć pewnie to niemożliwe). No i różnica pomiędzy pomidorem z ogródka czy działki, a tym kupionym zwykle jest duża.

Przy okazji - chciałbym poruszyć kwestię rzodkiewek. Praktycznie nie można dostać dziś prawdziwej rzodkiewki - wszystkie smakują jak trociny i nie mają prawie wcale zapachu. Kto jadł prawdziwe rzodkiewki, wie o czym mówię :)

15.01.2009
15:52
[68]

Jedziemy do Gęstochowy [ Racjonalista ]

Bo jest za drogo ?

a tam jest tanio nawet bardzo i fajne płytki mają.

15.01.2009
15:59
[69]

endrju771 [ Slim Shady ]

Nie rozumiem w ogóle po co rozkręcać ten temat. Są gusta i guściki, każdy kupuje co chce, co mu się podoba i co smakuje. Ja np. jestem skazany na marketowe warzywka tylko zimą, a to dlatego, iż mam działeczkę :) Smak warzyw swoich i sklepowych jest nieporównywalny. Sprzedawanie latem na bazarkach jest faktycznie bezsensowne, bo warzywa schną na słońcu, ale oczywiście wytrwałe babki dalej liczą na to, że uda im się sprzedać te wióry w 30-stopniowy upał ;)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.