GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Mój "przyjaciel" urządził sobie ucztę...

28.10.2002
09:52
smile
[1]

Saurus [ Immort-e-l Rider ]

Mój "przyjaciel" urządził sobie ucztę...

Życie ludzkie... marny pyłek w ogromie wszechświata. Każdy dzień wypełnia go czymś innym. Raz krzesa cieplutkie skry szczęścia, by po chwili wypełniać nas smutkiem. Radości przemijają szybko. Za szybko... są słodkim trwaniem, światełkiem w natłoku codzienności. Płoną, rozgrzewając zmysły i doznania. Wyzwalają nieodparte pragnienie zatrzymania czasu. Później bolą... bolą swym odejściem... Zdążają się też dni paskudnie. Gryzą i drapią duszę swym sadystycznym bytem. Sycą się naszym cierpieniem. Obscenicznie manifestują swe nadejście, urządzając sobie orgie nieszczęść. Mocno rozsiadają się w fotelach naszej psychiki i zagryzając popcorn oglądaj nasze katusze. Złośliwie przytrzymują wskazówki zegara, aby jak najdłużej "cieszyć" tym seansem. Dziś przybyły na mój prywatny "spektakl"...
Jeszcze wczoraj opływały mnie ciepłe wody radości. Rozkwitała naokoło wiosna, a dusza z uśmiechem bujała się w hamaku szczęścia. Później nad rajski ogród nadciągnęły burzowe chmury. Powiało zimnym wiatrem. Lodowate palce zacisnęły się na sercu i kuły swym chłodem. Zdarzało się to już nie pierwszy raz. Nie jest to czymś nowym i mi nieznanym. Lecz boli... jak zawsze mocno i intensywnie. Znam to uczucie... dobrze je znam. Każdą jego postać i gest. Tak często jest "ze mną", że stanowi już mego niechcianego "przyjaciela". Pojawia się zawsze, gdy radosne dni dobiegają końca. Nie pyta mnie czy może przyjść. Wdziera się brutalnie do mej psychiki i bawi się w najlepsze. W zasadzie przywykłem już do niego. Wiedziałem, że przyjdzie, choć tego tak bardzo nie chciałem. Wiedziałem i byłem przygotowany na jego wizytę. Przybył jak zwykle. Punktualnie, co do sekundy. Buszował przez parę godzin w mej głowie, aż... wpadł na pomysł, aby sprosić swych znajomych... nienawidzę go...
Mój bardzo dobry kolega spadł z dachu i złamał kręgosłup... była to pierwsza informacja jaką przywitał mnie poniedziałkowy poranek. Wewnętrzny "przyjaciel" skakał z radości... aby się jeszcze lepiej bawić dorzucił po chwili, że właśnie zginął mój kuzyn – jadąc jak zwykle zarabiać chrzanione pieniądze... Jestem zdołowany na maksa... Maszkary w mej psychice! Szalejcie do woli!...

28.10.2002
10:21
smile
[2]

Goozys[DEA] [ Virus ]

Saurus --> Co ci jest ?? Źle sie czujesz ??

28.10.2002
10:30
smile
[3]

Saurus [ Immort-e-l Rider ]

Goozys[DEA] --> Co ci jest ?? Nie umiesz czytać ??

28.10.2002
10:30
smile
[4]

dakota12 [ Ponury Milczek ]

<=

28.10.2002
10:34
[5]

Goozys[DEA] [ Virus ]

Saurus --> Sorrka jeśli cię obraziłem..ale ten tekst jest tak napisany, że nie wiadomo o czym jest. Raz piszesz o jakiś demonach czu cuś w twoim umyśle, a to znów o kumplu, który złamała sobie kręgosłup. Toja przepraszam... qrcze...

28.10.2002
10:36
[6]

Saurus [ Immort-e-l Rider ]

sorki Goozys... jestem zbyt przybity, więc reaguję trochę nerwowo... sorki...

28.10.2002
10:39
[7]

Goozys[DEA] [ Virus ]

Saurus --> No to widzę, że faktycznie to co napisałeś ma pokrycie w rzeczywistości. Przykro mi z powodu kolegi i kuzyna... i przepraszam esio raz za ton mojej poprzedniej wypowiedzi.

28.10.2002
11:24
smile
[8]

Loczek [ Senator ]

Saurus: nie czytalem calego ale zaczyna sie strasznie! :D

28.10.2002
11:29
[9]

emorg [ Senator ]

Saurus=> Nie poznaje kolegi

28.10.2002
12:11
[10]

Saurus [ Immort-e-l Rider ]

emorg ->>> hmmm... brachu, a tak konkretnie to czemu mnie nie poznajesz ??

28.10.2002
12:50
smile
[11]

mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]

Przykro mi, Sau. Tak jest, że czasem życie dostarcza nam takich tragicznych informacji jedna po drugiej. Z pewnością trudno się wtedy otrząsnąć, ale w takich chwilach nie możemy zapominać o tym, co jeszcze mamy - o życzliwych ludziach nas otaczających. I choć ciężko myśleć, że i na nich i na nas w ciągu dalszego życia będą czekały podobne pułapki, mimo wszystko trzeba znaleźć w sobie siły, aby nie zwariować.

28.10.2002
14:25
smile
[12]

tygrysek [ behemot ]

Saurus ... trzymaj się chłopie ... Zycie jest jak latarnia morska. Nieraz przepiękna pogoda nie pozwala nawet pomyśleć o tym jak potężny jest ocean. Żyjemy tylko chwilowym szczęściem w czasie pogody, nie pamiętając pierwszego wschodu. Lecz zawsze przychodzi sztorm, i wtedy pamiętamy kiedy się zaczął, czujemy każdą falę na latarnii. Każde większe uderzenie trawi nas, nasze podstawy pękają. Nigdy w czasie sztormy nie jest łatwo, zawsze coś się dzieje, trzeba jedynie umiec oprzeć się falą. Może ktoś przyjdzie i dobuduje kilka klocków falochronu, zawsze uczucie większej możliwości obrony, sprawia, że problem staje się odleglejszy. Może ktoś w czasie przepięknej podody przyjedzie i wypompuje wodę z piwnicy. Ale prędzej czy później wyjdzie słoneckzo, które ogrzeje nas swoim ciepłem. Najważniejsze jest to, aby nie dać się złamać sztormowi. Bo najgorsza jest obojętność. Jeszcze gorsza niż walka z czarnym oceanem, który przy każdym uderzeniu wwierca się w naszą psychikę. Może i dobrze się nie znamy, ale mam ostatnio kilka sztormów na koncie ... więc możesz pisać.

28.10.2002
18:26
smile
[13]

Rogal [ Amor omnia vincit ]

Saurus --> bardzo Ci współczuje sam też już w swoim życiu mam troche doświadczenia co do strat bliskich osób i chyba znam to potworne uczucie , ale jakie to nieszczęście ze aż dwie osoby naraz ... I jedyne czym mozna sie chyba pocieszać to fakt ze to jest własnie to wspaniałe życie które kazdego dnia czeka tylko zeby nam dokopać a coś takiego jak piękne , przyjemne i radosne chwile odganiać jak najdalej. Ty doświadczyłeś tej jednej z najgorszych chwil w zyciu tzn. straty kogoś , to sie wydaje niemożliwe i tak bardzo bolesne. Dlaczego tak sie dzieje ze ludzie tak bardzo nam potrzebni i wspaniali odchodzą z tego świata ?! Wyrazy naprawde ogromnego współczucia , i trzymaj sie twardo bo jutro następny jeszcze gorszy dzień... :(((

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.