GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Szczesliwej drogi juz czas, czyli nie placz kiedy odjade

06.08.2008
16:00
smile
[1]

Boroova [ Gwiazdka ]

Szczesliwej drogi juz czas, czyli nie placz kiedy odjade

Jakis czas temu utworzylem watek, w ktorym zastanawialismy sie czy lepsza jest praca w malej firmie, czy duzej korporacji. Watek tamten byl po trochu natchniony moimi "rozterkami" zwiazanymi z praca w malej firmie (wydawnictwie prawniczym). nie moge go odnalesc w archiwum, bo chetnie zarzucilbym linkiem.

Anyway - pewnego razu na GOLu wlasnie wyczytalem pewna bardzo prosta a zarazem madra wypowiedz jednego uzytkownika. Ktos narzekal na swoje zycie i sytuacje ogolna (nie wiem czy to akurat ja, czy ktos inny), a wtedy inny uzytkownik napisal:
"Czy oprocz narzekania probowales cos zrobic, zeby zmienic swoja sytuacje?"

Niby bardzo proste zdanie, kazdy to wie itp. Ale tak naprawde wtedy zaczalem sobie myslec - mozez warto byloby zmienic cos u siebie? Skoro praca mi nie odpowiada, to czas cos z tym zrobic a nie tylko wiecznie narzekac.

No i udalo sie. Jutro skladam wypowiedzenie, jednoczesnie psujac zapewne dzien szefowi, ktory to mial zaplanowy mecz krykieta na Srode wlasnie. Troche dziwnie sie czuje, bo zdazylem sie zzyc z ludzmi w pracy, a z niektorymi nawet zaprzyjaznic.

Mieliscie kiedys taka sytuacje w pracy? Mowie o MALEJ firmie, bo jednak w korporacjach nie ma miejsca na sentymenty, a tu jednak jest to taka pseudo-rodzina.

Jesli tak, to opiszcie swoj ostatni dzien w pracy.

06.08.2008
16:03
smile
[2]

Krala [ ]

Czajnik elektryczny, dużo ognia, syren, strażaków i wody. Taki standardowy, ostatni dzionek w pracy :)

06.08.2008
16:04
smile
[3]

Deser [ neurodeser ]

Miałem, nie raz :) Właśnie zmieniam prace po raz (chyba) dziesiąty i dobrze mi z tym. Pracowałem w małych, pracowałem w dużych. Zmiana pracy to najlepsza rzecz jaką można zrobić (i pewna podwyżka :) Guzik mnie obchodzi dobro firmy jesli nie jestem zadowolny.

06.08.2008
16:06
[4]

Garbizaur [ Legend ]

Boroova ---> ja szykuję się do takiego kroku... jeszcze kilka dni... :>

3mam kciuki, żeby trawa po drugiej stronie była naprawdę bardziej zielona :)

06.08.2008
16:07
[5]

Boroova [ Gwiazdka ]

Deser --> dokladnie. Praca jest wazna, ale wlasne dobro jednak wazniejsze. Wiele ludzi o tym zapomina, tkwiac w swoich predykamentach latami.

Dla higieny umsylu warto prace czasem zmienic.

Garbizaur --> nie wiem, czy bardziej zielona, ale mysle ze podwyzka rzedu 35% zrekompensuje brak kolorytu.

06.08.2008
16:08
[6]

Ogon. [ Uzależniony od Marysi ]

Rzuciłem pracę w małej firmie (ja, szef, szefowa) po 3 miesiącach (mówiąc o tym dwa tygodnie przed końcem trzy-miesięcznego okresu próbnego). Szef był zły, mi się go trochę żal zrobiło. Ale znalazłem im nową pracownicę zamiast mnie - tyle mogłem zrobić.

Czemu? Bo się nudziłem przez 6 godzin, a przez ostatnie dwie udawałem, że pracuję (też się nudząc).

Nie wiem czemu ludzie się tak kurczowo trzymają swojej pracy. Jak mi coś nie pasuje (nuda, szef, cokolwiek) to tą pracę rzucam.

edit: zwłaszcza śmieszą mnie ludzi w dużych firmach którzy zamiast coś ze sobą zrobić to narzekają. Pracowałem w takiej jednej przez 3 miesiące i cały czas koledzy i koleżanki narzekali. Mówili o rezygnacji prawie codziennie.
Mi pewnego dnia szef zdenerwował i już miałem mu zanieść rezygnacje, ale pomyślałem że przemyślę sprawę na trzeźwo - następnego dnia mi nie przeszło, wydrukowałem podanie i odszedłem :)
A znalezienie pracy to maximum tydzień śledzenia gumtree :)

06.08.2008
16:08
smile
[7]

Reavek [ Tukan ]

ja się ciągle mocno zastanawiam nad zwolnieniem, myślę nad otwarciem swojego małego biznesu, a jest do tego bardzo dobry moment... nie wiem czy starczy mi odwagi :)

06.08.2008
16:09
smile
[8]

Gandalf. [ Generaďż˝ ]

Ostatni dzień wyglądał tak, że robiłem za dwóch i przykładałem się bardziej niż zwykle, a o 14:00 przyszedł kierownik i podczas krótkiej wymiany zdań powiedział, że od jutra mam już tutaj nie przychodzić. :)

I nawet nieźle się złożyło, bo od tygodnia - jak nie dłużej - chodziło mi po głowie rzucenie tego wszystkiego w cholerę. Przepracowałem tylko dwa miesiące, ale co widziałem i przeżyłem, to moje. ;)

Wszystko rozpadło się pół roku później, ale to było do przewidzenia.

06.08.2008
16:09
[9]

Garbizaur [ Legend ]

Boroova ---> na początek może być ;)

06.08.2008
16:13
smile
[10]

Deser [ neurodeser ]

Boroova - własnie, dla własnego zdrowia, trzeba! Praca w której już wypowiedzenie złożyłem zajeła mi dwa lata, sporo sie nauczyłem i dobrze, bez stresu wziąłem trudniejszą, bo tam juz żadnych wyzwań nie było (i to mówi facet z wykształceniem pedagogicznym plastycznym :D) Przemysł ciężki okazał się za luzacki wiec zmieniam na coś bardziej ekstremalnego :)
Dziesięć lat spedziłem w rodzinnej firmie z ludzmi, z którym do dzisiaj chodzę na piwo (pomijając wiadomo kogo), przypłaciłem to depresją i leczeniem. Dzisiaj moge napisać. Nie ma się czego bać!

06.08.2008
16:15
smile
[11]

wysiak [ Senator ]

Dlatego tak lubie swoja prace.. Zero tego typu zmartwien, meczenia sie, zastanawiania, skrupulow, stresu.. Kontrakting to jest to:)

06.08.2008
16:15
smile
[12]

Boroova [ Gwiazdka ]

Gabi --> tylko pamietaj - 35% od 1000zl to nie to samo co 35% od 5000zl na przyklad. W pierwszym wypadku dostaniesz 1350zl, a w drugim 6750zl :)

Kwoty oczywiscie z kosmosu dla ilustracji.

06.08.2008
16:17
[13]

kurzew [ The Road Warrior ]

Boroova---> Jeszcze raz napisze to co powiedzialem ci przez telefon. MOJE GRATULACJE!!! Jesli zmiana to tylko na lepsze.

Jesli natomiast chodzi o ostatni dzien pracy w malej firmie, to trzeba tu sprecyzowac czy chodzi o dzien w ktorym dajemy wypowiedzenie szefowi i patrzymy co sie dzieje? czy dzien w ktorym przychodzimy w oststni dzien do pracy i co chwile zerkamy nerwowo na zegarek zastanawiajac sie daczego ten czas tak wolno plynie. W moim przypadku dzien w ktorym przynioslem do pracy wypowiedzenie byl calkiem normalny. Szef wezwal mnie do swojego gabinetu zapytal sie jakie sa tego powody, chwile pogada, zapytal czy moja decyzja jest nie odwolalna, powiedzial, ze bedzie mial teraz problem bo miesiec wczesniej zwolnil sie jeden pracownik ale dodal tez, ze sobie poradzi. Mialem miesiac wypowiedzenia wiec przez ten czas staralem sie pozakanczac wszystkie rozpoczete sprawy. Nie wszystko udalo sie pozapinac na ostatni guzik ale to juz nie moj problem.

W ostatni dzien przyszedlem do roboty. Obijalem sie jak tylko potrafie. O 15:30 pozegnalem sie ze wszystkimi, podziekowalem za wspolprace, trzasnalem drzwiami i odjechalem w tylko sobie znanym kierunku (czytaj do domu). Jednym slowem dzien jak codzien. Czy jakos emocjonalnie to przezylem? Odpowiedz jest prosta: NIE

06.08.2008
16:24
smile
[14]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Czy jakos emocjonalnie to przezylem? Odpowiedz jest prosta: NIE

Ja natomiast byłem bardzo szczęśliwy, gdy nadszedł ostatni dzień mojej pracy w poprzedniej korporacji. Po wyjściu z budynku jakoś tam ulżyło mi na sercu, które rozparła radość. Świat wydał mi się po prostu piękniejszy. Przepracowałem tam rok. W obecnej firmie pracuję 3 lata i o ile jeszcze pół roku temu byłem przekonany, że nie muszę się rozglądać za niczym ciekawszym, o tyle teraz już takiej pewności nie mam... Cóż, czas pokaże :-P

06.08.2008
17:01
[15]

azzie128 [ Chor��y ]

Ja kiedys pracowalem w malej firmie. Panowala dosc rodzinna atmosfera, glownie dzieki temu ze wszyscy byli przyjmowani z klucza znajomosci. Nie dalo sie wejsc do firmy jesli ktos z pracownikow nie dal rekomendacji.

Ale pewnego dnia po kilku latach pracy, szefowie wyruchali niektorych w dupala, obnizajac pensje wstecz (1 pazdziernika dowiedzielismy sie ze za wrzesien bedzie polowa pensji). Wybuchla wielka awantura, straszenie sadami (czesc pracownikow dotrzymala slowa). Ja to wspominam milo bo wywalczylem w koncu normalna pensje + premie, zlozylem wymowienie i utarlem mocno nosa kierownictwu.

Zaluje jedynie ze nie zwolnilem sie wczesniej bo od tego czasu przez lata nie pracowalem pod czyims nadzorem i mam nadzieje nigdy tak nie pracowac :) Wlasna firma to jest to!

07.08.2008
12:02
smile
[16]

Boroova [ Gwiazdka ]

I po bolu...

Z rana wreczylem wypowiedzenie szefowi. Zachowal sie bardzo w porzadku. Pogratulowal nowej pracy i zyczyl wszystkiego dobrego. Troche sie widac zszokowal i zestresowal, choc staral sie tego nie okazywac. I nawet udalo sie wynegocjowac skrocenie miesiecznego wypowiedzenia do trzech tygodni, wiec we Wrzesniu zaczynam nowa robote.

Szefu szefem, ale szkoda mi bylo troche dziewczyn z ktorymi pracuje, bo jak sie dowiedzialy to strasznie smutno sie im zrobilo (w sumie nie dziwie sie - taki ze mnie zajebisty przystojniak, ze po wiadomosci o moim slubie polowa wroclawskich dziewic popelnila samobojstwa)

07.08.2008
12:28
smile
[17]

Ronnie Soak [ Lollygagger ]

Boroova -
w sumie nie dziwie sie - taki ze mnie zajebisty przystojniak, ze po wiadomosci o moim slubie polowa wroclawskich dziewic popelnila samobojstwa - zapomniales dodac polowa dziewic w wieku emerytalnym

07.08.2008
12:48
smile
[18]

Garbizaur [ Legend ]

<--- Boroova

07.08.2008
12:52
smile
[19]

mirencjum [ operator kursora ]

Akcja się dzieje w Polsce, czy Anglii? Bo już się pogubiłem z tymi podróżami.

07.08.2008
12:57
smile
[20]

Boroova [ Gwiazdka ]

mirencjum --> w Anglii. Badzmy realistami, w Polsce to tak rozowo by nie wygladalo zapewne - zazwyczaj konczy sie prace w prywatnych firmach jakas "awantura o kase" i grosbami sadowymi.

garbizaur --> dzieki

ronnie --> LOL

07.08.2008
12:59
[21]

Lutz [ Senator ]

Nie ma co rozdzierac szat, to tylko praca w koncu. Jasne, ze spedza sie mnostwo czasu z ekipa i jakis zwiazek empocjonalny powstaje, ale jak dla mnie spotykac, zadzwonic mozna zawsze.

Zreszta wogole podoba mi sie podejscie anglikow do pracy, moze dlatego ze podchodze tak samo, a moze dlatego ze mam robote freelance oplacana full time, i wlasnie siedze w slipkach piszac tego posta, zaraz sie zbiore do roboty, wyeksportuje pare pdf'ow, potem pojde na spotkanie w sprawie nowej pracy i nastepny dzien luzu za mna :P.

Bo nawazniejsze chyba, to nie dac sie wkopac w jakis grajdol i przyzwyczaic sie do dotychczasowego zycie wmawiajac sobie ze wlasnie to co robimy bylo tym co chcielismy robic do konca swiata i jeszcze dluzej.

07.08.2008
13:01
smile
[22]

Boroova [ Gwiazdka ]

Lutz --> Bo nawazniejsze chyba, to nie dac sie wkopac w jakis grajdol i przyzwyczaic sie do dotychczasowego zycie wmawiajac sobie ze wlasnie to co robimy bylo tym co chcielismy robic do konca swiata i jeszcze dluzej. - zgadzam sie z toba w 100%.

07.08.2008
13:19
smile
[23]

pasterka [ Paranoid Android ]

Boroova --> gratulacje :-)

to sie tez pochwale, ze od wrzesnia zaczynam nowa prace. i zamiast podrozy do uroczego Slough (1.5h w jedna strone) bede sobie podrozowac 20 minut metrem do City. Juz sie nie moge doczekac :-)

07.08.2008
14:50
[24]

Garbizaur [ Legend ]

pasterka ---> city? sounds nice! ;)

07.08.2008
16:48
smile
[25]

Boroova [ Gwiazdka ]

Pasterka --> gratulacje! A jesli mozna spytac, z ktorej czesci Londka dojezdzasz?

U mnie poki co praca przy Trafalgar Square (przy Haymarket/Pall Mall) ale potem przenosimy sie na London Bridge (czyli niedaleko do city - wystarczy przez most przejsc)

07.08.2008
20:58
[26]

pasterka [ Paranoid Android ]

Boroova --> dojezdzam z Willesden Green, polnocno-zachodni Londyn. Moja nowa praca bedzie pare metrow od stacji Holborn.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.