Mul Bagienny [ Konsul ]
Prawdziwa relacja tego co przytrafilo sie Radkowi M. i Piotrowi Ś.
A na prawdę było tak:
Po zakończonym treningu udaliśmy się razem z kolegami na mszę wieczorną do miejscowego kościoła, gdzie po spowiedzi, komunii i trzykrotnym odmówieniu różańca leżeliśmy krzyżem do północy. Po odśpiewaniu kilkunastu nabożnych pieśni w ciszy i skupieniu wracaliśmy do naszych cel. Niektórzy z nas snuli plany na kolejny dzień. Rano msza, skromne śniadanie i trening, potem spotkania z młodzieżą, w tym prelekcje o szkodliwości alkoholu i narkotyków, po obiedzie znów trening i kolejna msza, tym razem w intencji PZPN, podczas której Radek miał po raz pierwszy wystąpić w roli ministranta. Przygotowywał się do tej trudnej i odpowiedzialnej służby kościelnej przez ostatni rok. Piotrek jest najstarszym ministrantem więc to on wprowadzał Radka i resztę grupy w arkana tej sztuki.
Właśnie przechodziliśmy koło nocnego klubu czy też dyskoteki kiedy usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki dobiegające ze środka. Piotr jako dobry chrześcijanin postanowił, że mimo całej odrazy, jaką wywoływało w nas to miejsce, zajrzy do środka. Być może ktoś potrzebuje pomocy. My tymczasem czekaliśmy na niego na zewnątrz, modląc się po cichutku. W środku Piotr ujrzał dantejskie sceny, grupa wrzeszczących, pijanych policjantów szarpała niewinnych, przerażnych ludzi. Piotr rzekł:
- Co czynicie? Nie widzicie, że cierpią niewinni?
- Spadaj - odpowiedzieli policjanci chórem.
- Zaprawdę powiadam wam, ostawcie te oto baranki a na ich miejsce zabierzcie mnie.
Po tych słowach pijani żandarmi rzucili się na niego i dłuższy czas bili bez słowa. A gdy zobaczyli, że traci przytomność porwali stojącą na barze butelkę alkoholu i siłą napoili nieprzytomnego Piotra. Tymczasem niepokój ogarnął serca pozostałych na zewnątrz. Dwaj z nich, młodzi jeszcze i z tego powodu dość porywczy, nie wytrzymali i pobiegli szukać swego przyjaciela.
To co ujrzeli zmroziło ich serca. Na podłodze skrwawiony i zakuty w kajdany leżał ich przyjaciel.
- Czemuż go uwięziliście? Czyż zrobił wam co złego? - pytał ze łzami w oczach Radosław.
Rozwścieczeni policjanci przestali kopać leżącego Piotra i spojrzeli pytająco na swego herszta.
- Brać ich! Zabieramy wszystkich - warknął.
A dalej to już znacie z relacji telewizyjnej. Amen
~skryba , 30.07.2008 10:24
klimson_ [ Generaďż˝ ]
Tak było. Potwierdzone info.