GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

...i znowu, i znowu... (akt II)

05.10.2002
10:26
smile
[1]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

...i znowu, i znowu... (akt II)

Dramatis personale :

Buliwyf - gość, który wie, że czasem trzeba wejść na szafę;
Mr. Mojo Risin' - poeta, ale rzadko pisze i koncentruje się na prowadzeniu pojazdu;
2k6 - upadł i wstał, teraz ma się dobrze;
Dabster - ma czasem to samo;
Rogal - filozof rozmyślający na temat wieku i dojrzałości;
AnankE - głos rozsądku;
Szaman - głos rozsądku;
majka - pocieszycielka, która wie, że sprawa jest beznadziejna;
tygrysek - chyba bard;
Styks - facet zakochany w śmierci, lubi broń palną i obiecuje honoraria;
n2n - niepoprawny optymista;
Edwin - nie lubi za duzo mowic;
Przewodnik syriusza - walczy z czasem, obiecuje, że jeszcze przyjdzie i nie przychodzi;
Deth - specjalista od trudnych kwestii

HOOLIGANS_DRESS - Chórek.

------------------------------------------------------------------

Hmmmmm .....

05.10.2002
10:31
smile
[2]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

Gdyby się komuś jeszcze chciało cokolwiek powiedzieć to proszę ...

05.10.2002
11:15
[3]

Adamss [ -betting addiction- ]

a tak na serio to o czym tu sie gada? bo ja nie w temacie jestem :/

05.10.2002
11:45
[4]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

Adamss - użyj linka z pierwszego postu to wszystko stanie się jasne. Aczkolwiek może nia za ciekawe ...

05.10.2002
11:45
[5]

Kade [ Senator ]

Jest link do poprzedniej części wystarczy poczytać:)

05.10.2002
13:48
[6]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

- Hej! Tam na górze! Mogę wejść? - Nieee... dzisiaj nie... ale możemy pogadać. - Dlaczego dzisiaj nie? - Bo mamy ochotę być sami, sporo się ostatnio pracowało, nadeszła pora na odpoczynek. - Noo, too... - W ogóle to, czego ty chcesz? - Chcę wejść. - No, ba! My też kiedyś czegoś chcieliśmy... Ale nie było na to szansy... Szkoda, bo rzecz warta była zachodu, pojmujesz? Idealna! - Hmmm... ale, ja... - Niestety, skoro tylko stwierdziliśmy, że nic z tego, daliśmy sobie spokój. - To tak się da? - My potrafimy... - Kurde, naprawdę chcę wejść. Ktoś już tam jest? Nie ma miejsc, co?! - Śmieszny jesteś, czym się martwisz, co się denerwujesz? Z wami ciągle to samo, zawsze to samo, ciągle i ciągle... - Ale... - Dobra, ale pora żebyś spadał. Sie masz. ...i znowu siedzę sam. Żałość dupę ściska. Trzepnąłem ją od niechcenia gaśnicą, ale suka jest czepliwa. „No, ziomuś ogarnij się wreszcie!”. „Tylko nie ty, nie znowu...”. „Cha! Pacan... Mówiłem ci już nie raz, nie ten poziom rozgrywki. Tamci mieli rację wiesz, ty za to powinieneś mnie w końcu posłuchać”. „Ale jak oni to robią, jak?!?”. „Staaaryyyy... skąd mogę wiedzieć? Może kłamali, może mają jakiś plan, po co mieliby nam mówić? Zresztą oni, to oni. No, muszę kończyć, nadchodzi wariacja... bywaj ćwoku”. Wróciłem na tor tego samego wyścigu. Zapiąłem pasy i hej, do przodu! Kurwa, dlaczego nie mam kierownicy? W boksie nie wiedzieli, ale było im przykro... Kapitan O dostał trójzębem w brzuch. Umarł. Ale wróci. Zawsze wraca... Chyba sięgnę po jakąś chemię...

05.10.2002
17:31
[7]

majka [ Dea di Arcano ]

Te-bo...>> chcesz wyjąć ten kolec? a nie zastanawiałes się nigdy aby radykalnie odmienić beznadziejnosć tej sytuacji? może metody ciagle te same, może to ten szczękościsk powstający przy próbie wydobycia słów przepełnionych uczuciem? Bo wiesz, jakoś tak nie bardzo chce mi sie wierzyc - że to dostawanie po nosie wynika tylko z różnic poziomu półek.:) gdyby jednak tak było - to wybacz ale głęboko dziwiłabym się skąd to twoje zaangażowanie. Wiem, ze nastawiłes sie, nie na próby ponownego podejscia do półki bez drabinki - ale radykalne cięcie. Obawiam się , że nie znajdziesz nikogo , kto zna jakiś złoty środek. To sfera, gdzie tylko czas i działania w stylu " co z oczu to z serca " łagodzą objawy. Chociaz i to jest kwestia całokowicie indywidualna. Potrzeba ogromnej siły wewnętrznej aby całkowicie odciąć się od tego. Nie wyjmuj na siłę tego kolca, bo zamiast ulgi - otworzysz ranę która kiedys tam moze przesłonic ci wiare w uczucie.

05.10.2002
19:59
[8]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

majka - ten mój tekst o półkach był odpowiedzią na Twoją "wytartą, starą zabawkę" czy jakoś tak... i powiedziałem to tylko po to, aby dać Ci jako taki (a na pewno odwrotny) obraz sytuacji. Zresztą, nie chodzi tu li tylko i wyłącznie o (co można sobie było wykoncypować) różnice w stanie posiadania :) chociaż nie przeczę, iż takowe istnieją. Chodzi tu o całokształt osobowości, zarówno w aspekcie społecznym jak i każdym innym. Nie najszczęśliwsze porównanie, fakt... Wyobraź sobie zatem kulawego, wychudzonego konia :), który może i jest sympatyczny, ale arabski ogier w boksie obok na pewno jest bardziej interesujący dla każdego szanującego się hodowcy :) Wyjaśnij też proszę to coś o szczękościsku, bo chyba nie zatrybiłem. Chodzi Ci o to, że ja coś... mhm... zaniedbałem? I jak to mam nie wyciągać kolca? Mam pozwolić aby został i ciągle drażnił... od tego może wdać się zakażenie... lepiej wyrwać i przyłożyć opatrunek.

05.10.2002
22:43
[9]

Deth [ Legionista ]

Dlatego włsnie piszę "cele i marzenia"- wprawdzie co poniektórzy mogą brać to za jedno i to samo, ale tak nie jest. Cele to rzeczy, do których dążymy, które pragniemy zdobyć, osiągnąć. A marzenia- cóż, o nich własnie marzymy, w większości przypadków są to jednak rzeczy nieosiągalne lub takie, któych osiągnięcie posiada bardzo mały współczynnik prawdopodobieństwa. Czasem trudno opędzić się od myśli prześladującej niczym natrętna mucha. Myśl, świadomość, problem- wciąż kręci się obok, bzyczeniem doprowadzając do stanu bliskiego szaleństwu. Łatwo by rzec "pomyśl o czymś innym" Ale "co innego" jest zwykle słabsze, poza tym odwraca uwagę jedynie na chwilę, a mucha nadal się tu kręci........ Bez względu na naturę problemu pozbyć się go trudno, czy wręcz niemożliwością się zdaje. Ciekawym pomysłem zda się by stanąć naprzeciw idee fixe i zmierzyć się z nią, szukając luk w obronie. Wielu odejdzie pokonanych, na nowo przywalonych ciężarem problemu. Inni odnajdą rysę w zwartej powierzchni, wbiją tam klin i a nuż szansę na sukces dojrzą przez szparę? Nie trwać w stagnacji, od niechcenia machając na muchę. Rozejrzeć się wokół i wyjścia z problemu poszukać. Droga wydaje się prosta, ale taką nie jest. Długo można szukać nim się wyjście znajdzie. Czasem bardzo długo.........................

06.10.2002
03:58
[10]

Deth [ Legionista ]

Tak na marginesie Mówi się o ludzkiej natury dwoistości- i jest ona faktem. O ile u części osób jedna ze stron do tego stopnia drugą załusza, że wydwać się może- jedna w nich natura- to u innych obie siły równe mają. Raz na czas jakiś jedna przejmie stery nakazując zgodne z sobą czyny, myśli i poglądy. Potem zaś ta druga dochodzi do głosu kontrolę przejmując i sama się rządząc. U niektórych są tak równoważne, iż się czasem zdaje, że dwóch w sobie ludzi mamy. Ktoś stwierdzi "szaleństwo" czy może "choroba" A to naturę taką ma już człowiek. Choroba i owszem- gdy ktoś panowanie nad swą dwoistością utraci wszelakie. Lecz normalne myśli dwóch ludzkich biegónów to coś normalnego, co zwą też "rozsądkiem" Gdy ta ostrożniejsza strona wda się w chwilach gdy decyzje trudne podejmować trzeba, tak właśnie powiedzą - "oto głos rozsądku" A gdy poważniejsze dysputy prowadzi człowiek sam ze sobą? Jak to określić? Po co określenia. Tak po prostu jest i nic tego nie zmieni. Nie przygłuszysz głosu wnętrza swej natury- co więc pozostaje? Nauczyć się rozmawiać z samym soba. A to nauka najtrudniejsza z możliwych.........

06.10.2002
04:04
[11]

tygrysek [ behemot ]

"tygrysek - chyba bard;" czy mogę się dowiedzieć, jak mam to odczytywać ???

06.10.2002
06:12
[12]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

Te-bo-ma-te-maki ---> Strasznie tu się wszystko gmatwa, prosty problem gubi się w nadinterpretacjach i erudycyjnych (nie przeczę) autokreacjach, A tak naprawdę, wystarczą proste słowa zwykłej kuźwa ludzkiej goryczy, która czasami osłabia, czasami dodaje wigoru. I jak widać inspiruje. Ale o co kuźwa chodzi ? O to, że Cię poniżono, rozwalono światopogląd, pozbawiono złudzeń i odarto z nadziei, że świat wokół i ów „dwór” zrozumie Twoją wiarę i głębię refleksji ? Czy o to, że gdy odkryłeś i ten wymiar życia, zrobiło Ci się rozpaczliwie smutno ? Czy też może chodzi o to, że wkurza Ciebie taki porządek rzeczy, w którym trzeba walczyć, aby przetrwać i mieć to, o czym się marzy ? Jeśli odczułeś podeszwę na dupie, jako nagrodę za podskok z motyką na słońce – to świetnie. Drugi raz będzie mniej bolało. A jeśli myślisz, że łatwo pozbędziesz się złudzeń i nadziei, to wszystko, co piszesz temu właśnie przeczy. Nie ma, że boli – ma boleć – taki rok mamy, i takich lat będzie jeszcze więcej. Ale żyć kuźwa trzeba i raz po raz atakować wiatraki widelcem. Dlaczego ? Bo tego właśnie człowiek pragnie – wyjść z jaskini, aby postawić stopę na Księżycu. Pokochać w beznadziei, przyjąć kilka laczków, a potem żyć jeszcze trochę, lecz w miarę szczęśliwie. Ot – cała filozofia bytu, którą, jak twierdzisz, masz czasem w odbycie.

06.10.2002
08:45
[13]

Hitmanio [ KG 21 ]

A czemu mnie tam nie ma !?

06.10.2002
10:01
[14]

Adamss [ -betting addiction- ]

widze ze tutaj tylko smutne opowiesci kraza... :(

06.10.2002
13:02
[15]

Deth [ Legionista ]

Angelord, a czy zastanawiałeś się nad reakcją ludzi na te "zwykłe słowa goryczy"? Pokazywali się tu już tacy, co wprost o problemie mówili. I czego się doczekali? Kilku słów ledwie pocieszania, za czym autor tego wątku zdaje się nie przepadać ‹to jedynie przypuszczenie› Wydaje się że właśnie inne przedstawienie problemu zaowocowało tym, co jest w tym wątku- odrobinie innego spojrzenia na temat, ciekawszego zresztą. Tak mi się przynajmniej wydaje, zobaczmy co on sam powie.

06.10.2002
13:41
[16]

tygrysek [ behemot ]

Deth --> Angelord dobrze mówi, wręcz wyjął mi z ust słowa, które napisał. Proste słowa są łatwiejsze do zrozumienia i odczytania. Rozmówca i słuchacz wie o czym mowa, gdyż to medium, jakim jest forum dyskusyjne odcina nas od bardzo ważnych "dodatkowych informacji" jak mimika, ton głosu czy wzrok. Te-bo-ma-te-maki --> powiem Tobie jedno, zacznij słuchać, bo narazie tylko mówisz ...

06.10.2002
15:57
[17]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

Deth Być może właśnie o to chodzi, że zmęczony już jestem poszukiwaniem wyjścia. Odczytuję zatem Twoje słowa jako zachęta do prowadzenia dalszej walki, jednak możesz mi wierzyć, iż każda kolejna porażka wymaga większego nakładu sił aby znowu wstać i luki w obronie przeciwnika szukać. Zgadzam się jednak z Tobą, że pozostanie na ziemi problemu nie rozwiąże, chociaż pogodzenie się z przegraną może nam oszczędzić dalszych cierpień, a wraz z upływem czasu może się okazać, że już nam na wygranej nie zależy. Gorzej jednak, jeśli sami z siebie nie możemy się zmusić do akceptacji niepowodzeń i wbrew własnej wygodzie wciąż stajemy do tej samej walki. Zgodzę się również, iż rozwiązań winienem szukać w rozmowie z samym sobą raczej, niż z Wami, chociaż Wy właśnie możecie wskazać odpowiedni kierunek marszu. Faktem jest, że na pocieszeniu mi nie zależy, w poszukiwaniu pocieszenia nie pisałbym na forum. Tutaj przyszedłem krzyczeć właśnie opatulony mięciutkim i ciepłym płaszczykiem anonimowości, o której już rozmawialiśmy. tygrysek Jak odczytywać? Chyba Cię rozczaruję, ale dziś nie potrafię już powiedzieć jaki był mój zamysł w nazwaniu Ciebie "chyba bard".. Tak czy inaczej nie myślę, aby było się o co obrażać. Obraziłeś się? Angelord "[...]O to, że Cię poniżono, rozwalono światopogląd, pozbawiono złudzeń i odarto z nadziei, że świat wokół i ów „dwór” zrozumie Twoją wiarę i głębię refleksji ? Czy o to, że gdy odkryłeś i ten wymiar życia, zrobiło Ci się rozpaczliwie smutno ? Czy też może chodzi o to, że wkurza Ciebie taki porządek rzeczy, w którym trzeba walczyć, aby przetrwać i mieć to, o czym się marzy ?[...]" Chodziło też o to, żebyś mógł sobie zadać takie pytania. A problem który ośmieliłem się poruszyć nigdy nie sprowadza się tylko do jednego wymiaru, zatem pisanie o nim w sposób jasny - ograniczający możliwość interpretacji - mógłby go upłycić. Poza tym, pamiętaj, iż pisałem w poprzednim wątku, że nie miałem początkowo żadnego planu, a dyskusja jaka się tu (w bólach) narodziła przerosła moje oczekiwania. Reasumując: zadowolony jestem ponad miarę z tego, że w ogóle zadałeś te pytania. O oswiajaniu się z porażkami i większej odporności na życiowe kopniaki rozmawiałem już z Szamanem. Zdaję się, iż prezentujecie ten sam pogląd ... Jednak jeśli nawet mniej ma boleć, to same uniki już mnie męczą, a zmęczenie jest czasem gorsze niż ból. Angelord, tygrysek Pisząc tak jak piszę uniknąłem tłumaczenia różnym dziwolągom, że nie jestem pedalskim, małym chłopcem, który nie ma odwagi aby zrobić to, czy tamto. Uniknąłem również odsyłania do bravo i innych kaś - uważam to za sukces. Nie wiem, czy w obecnym stanie ducha chciałbym od 12 letniego chłopca usłyszeć, że jestem "miętki" i niedobrze mu się robi jak czyta takie wątki. Nawet massca nie przyszedł sobie ziewnąć . Zresztą techniczne aspekty moich wypowiedzi nie są tematem przewodnim dyskusji. Dobrze zresztą wypowiedział się na ten temat Deth. tygrysek Dziękuję za radę. Słucham uważnie. Jednak czy miałbym czego słuchać, gdybym milczał ?? Słucham, rozumiem (albo staram się zrozumieć) i odpowiadam o tym, jakie odczucia mam co do Waszych wypowiedzi. Czasem się zgadzam, czasem nie. Niestety nie mogę podłączyć kamery i prowadzić konferencji - przykro mi, wszystko ma swoje dobre i złe strony. Doprawdy nie wiem, na jakiej podstawie doszedłeś do wniosku, że ja nie słucham tylko mówię. Zaskoczyło mnie to i zmartwiło nieco, bo liczę się z Twoim zdaniem w tej dyskusji - gdyby tak nie było, nie gadałbym z Tobą. I jeszcze jedno. Tylko nie potraktuj tego jako atak z mojej strony... Jeśli kogoś męczy rozmowa ze mną, to ja nie zmuszam. Daleki jestem od narzucania się komuś ze swoimi problemami. Nie denerwuj się tygrysie i lepiej powiedz co dokładnie miałeś na myśli mówiąc: "zacznij słuchać" ...

06.10.2002
16:02
[18]

Buliwyf [ Chor��y ]

Właśnie wlazłem na szafę. K.... ostatnimi czasy, często włażę... za często. Jak tak bedę często właził to kark sobie skrecę niechybnie, eh czuję to. Ciągle skręcam w lewo jak miś.... Te-bo-ma-te-maki wie jaki miś... bardzo dobrze go zna... Ja też go poznałem całkiem niedawno i uwolnić się od niego nie mogę... Ba, albo raczej nie chcę uwolnić... sam juz nie wiem... a powinienem wiedzieć... bo sytuacja komplikuje sie przez to... Wydaje się, że zwykłe sprawy, podsycane naszymi wyobraźniami, urastają do monstrualnych problemów... i wtedy często życie kopie nas w d... Dobrze Was poczytać od czasu do czasu...

06.10.2002
16:04
[19]

majka [ Dea di Arcano ]

Te-bo...>> z tym szczękosciskiem to jest tak: przez cały poprzedni wątek słowo uczucie lub miłosć nie mogło ci przejsć przez gardło - zatrzymywało się gdzies w połowie drogi i w momencie kiedy juz, juz miało zostac wyartykułowane natrafiało na opór w postaci zaciśnietych ust.:) i dlatego zastanawiałam się czy potrafisz na co dzień okazywać uczucia. Nie znam cię, dlatego to czysto teoretyczne rozważania - przelane na ekran. Ale skoro juz zaczełam - to skończę tą myśl. Pisałeś , że wiele was dzieli - zarówno w sensie posiadania jak i kazdym innym. Ale przeciez to nie te róznice tak cię tam ciagna - zatem są równiez cechy które ci odpowiadają. Zatem może błąd tkwi w zbyt racjonalnym podejściu. Może za mało rozpracowałeś temat, aby dotrzeć do niej. Czy wiesz tak naprawdę czego ona oczekuje od tej drugiej osoby? a jeżeli nawet wiesz, to czy jesteś w stanie spełnić te oczekiwania? Takie podejscie - to właściwie klucz do rozwiązania tej sprawy. Jeżeli odpowiedź na ostatnie pytanie jest negatywna - to masz już pozywkę do uruchomienia tej racjonalnej strony twojej osobowości. Chciałbys budowac związek na tak drastycznych różnicach? to byłoby z góry skazane na porażkę - a przeciez to dopiero początek twej drogi przez życie. A tym kolcem - to różnie bywa. Mozna go wyciągnąć i wówczas albo uda ci się założyc opatrunek albo moze przyjść krwotok nie do opanowania - i wówczas poczucie klęski przesłonić ci może cały otaczający świat . Dlatego pisałam aby go nie wyjmować a potraktować jako element kolejnego życiowego doświadczenia. Będzie dawał o sobie znać co jakis czas ale przynajmniej będzie to znak, że jeszcze żyjesz i odczuwasz cokolwiek.

06.10.2002
16:07
[20]

tygrysek [ behemot ]

Te-bo-ma-te-maki --> nie gniewam się i nie obraziłem się, bo zostałem nauczony, że tylko kobiety się obrażają. Wiele wypowiedzi w Twoim wątku odczytywałem zupełnie inaczej niż Ty, ale to może różnica kulturowa, wiekowa, która prawdopodobnie nas dzieli. Może dlatego nie widzę, abyś słuchał tego, co do Ciebie ludzi piszą ... A co do zarzutów, to nie problemem jest kwestia rozmówcy, tylko ograniczeń, jakie wynikają z pisania na tym forum.

06.10.2002
17:57
[21]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

Buliwyf - cóż... misio to tylko taki twór, który obrazuje ni mniej, ni więcej jak tylko to, że ni dy rydy wybrać odpowiedniej drogi... Fajnie, że na coś się przydała ta dyskusja. majak - potrafię (już Ty wiesz co). Proszę bardzo, nie mam szczękościsku: miłość. Widzisz? A bez ironizowania to mówienie o uczuciach w moim przypadku zależy od sytuacji. Jeśli mam rozmawiać z kimś, kto jest ich (moich głębszych odczuć) ciekaw po prostu to nic mu nie powiem bo ze zdrożnej ciekawości to kowal gorące żelazo w rzyć sobie wraził. Jeśli zaś sytuacja tego wymaga to - z oporami, przyznaję - ale potrafię się wypowiedzieć w miarę elokwentnie i z sensem. Jęzor się plącze tylko przez chwilę, ale taka już moja karma, że potrafię nad nim panować jeśli się postaram. tygrysek - różnice kulturowe, right? :) Dobrze, skoro Cię nie uraziłem to się cieszę.

06.10.2002
18:32
[22]

Deth [ Legionista ]

Zależnie od tego w jakiej dziedzinie walczyć nam przychodzi, różne mamy motywy i chęć wygranej. Im większą wartość ma sprawa o którą walczyć przychodzi, tym cięższymi klęski się stają, tym trudiej podnieść się po upadku. Jedni uporem swej natury pchani nie bacząc na nic będą przeć do przodu- czasem nie zważając nawet na to, że cel znaczenie stracił czy nigdy go nie miał. Inni mogą uznać, że są pokonani- spokojnie staną w miejscu i co najwyżej z daleka okiem na niego rzucą. Jeszcze ninni podnosząc się z uporem wnioski wyciągają, zmieniają strategię, z drogi zboczą by skrótu poszukać, do celu wreszcie dotrzeć. Każdy cel jest inny, innym każdy człowiek co do nigo dąży. Tyle dróg, ilu ludzi. Mówić mogą "uniwersalne wyjścia" Nie ma ich. Być może ogólny wzorzec- ale nigdy dokładny przepis co na metę zawiedzie. Kto obiera cel, obiera i drogę. I tylko od niego zależy czy stanie, skręci czy będzie parł naprzód......... O nikim szczególnym co podąża drogą: -Idę -Po co? -Nie wiem. Po prostu. -Ale cel jakiś mieć musisz, coś Tobą kieruje? -Doprawdy? Być może. -Dlaczego więc idziesz? -By nie stać. -Czy nie lepiej stanąć i trwać w błogim bezruchu? -Nie -Idąc możesz się zmęczyć, potknąć, wywrócić. Nieszczęście spotkać Cię może. -Gdy idę, wszystko się zmienia. Rusza ze swoich miejsc. -Patrz, deszcz zaczął padać. Stój! Nie musisz już iść, by zmieniał się świat wokół. -To nie są zmiany. Deszcz nic nie zmienia. Ułuda- łudzi jedynie niewprawne oko. Odkształca, lecz nie zmienia. -Mnie takie zmiany wszak wystarczają. Po co więc idziesz? -By nie stać. By trwać. Idę. Przeminę. Lecz ujrzę przedtem to co za górami.........

06.10.2002
18:40
[23]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

- Cześć, co robisz? - Skaczę. Uffff.... cholera... - Hmmm... chcesz zerwać to jabłko? - Acha... Upffff... - Nie doskoczysz... Za niski jesteś. Daj ja spróbuję. - Zwariowałeś? To moje jabłko. Są inne. - No są. Są też takie zawieszone nisko. Czemu nie weźmiesz innego? - Hmm... nie wiem. - To co robisz jest bez sensu. Nie dasz rady. - Wiem. Masz rację. - To chodź ze mną. Zjemy po jabłku i pogadamy. - Jasne. Już idę. ... - To co, idziesz czy nie? - Czekaj... jeszcze jedna próba. Uffff... skręciłem kostkę. Posiedzę tutaj i zaczekam. - Jak chcesz. Ja idę. - No, na razie. Ufff... cholera... za wysoko.

06.10.2002
19:01
smile
[24]

tygrysek [ behemot ]

- Cześć, co robisz? - Skaczę. Uffff.... cholera... - Hmmm... chcesz zerwać to jabłko? - Acha... Upffff... - Nie doskoczysz... Za niski jesteś. Daj ja spróbuję. - Zwariowałeś? To moje jabłko. Są inne. - No są. Są też takie zawieszone nisko. Czemu nie weźmiesz innego? - Hmm... mam ochotę na dokładnie to ... - Stoisz na przegranej pozycji - Wiem, ale podjąłem decyzję - Może jest jakaś alternatywa ??? - Jest ... i chyba z niej skorzystam ... - Jaka i dlaczego właśnie ona ??? - Poczekam aż samo spadnie, a czas który poświęce na czekanie wykorzystam jednocześnie na zastanowienie się dlaczego właśnie to jabłko .... - Smaczne było Twoje (sic!) jabłko - nie - dlaczego ??? - było robaczywe - hmmm ... czyli jesteś smutny ??? - nie ... doszedłem do kilku wniosków - jakich ??? - czas zawsze przynosi jakieś rozwiązanie, ale nie zawsze ono jest najlepsze ...

06.10.2002
19:14
[25]

Deth [ Legionista ]

Tak więc jedni skaczą nie zastanawiając się nad tym, dlaczego właściwie skaczą. Inni podskakują, bo tak właśnie postanowili- to, do czego usiłują doskoczyć jest ich celem. Dlaczego? Trudno powiedzieć. A gdzie ten trzeci? - Cześć, co robisz? - Skaczę. Uffff.... cholera... - Hmmm... chcesz zerwać to jabłko? - Acha... Upffff... - Nie doskoczysz... Za niski jesteś. Daj ja spróbuję. - Zwariowałeś? To moje jabłko. Są inne. - No są. Są też takie zawieszone nisko. Czemu nie weźmiesz innego? - Bo chcę właśnie tego. - ALe jest nieosiągalne. Więc po co się męczysz? Czekaj, gdzie idziesz? Tyle się naskakałeś by odejść? - Zaraz wracam. Nie ruszaj mojego jabłka. - O, drabina...... - Własnie. Teraz ją postawię, wejdę na górę i zerwe swoje jabłko. - I jak? Smakuje? - Pyszne. - Nie jest zbyt dojrzałe. - Nie szkodzi. Wiele wysiłku włożyłem by je zerwać, i smakuje mi nie tyle samo jabłko, co sukces, jakim było jego zerwanie. Nawet jeśli stawka nie była duża, to osiągnięcie celu. - Po co więc właśnie to rosnące wysoko wybrałeś? - Było wyzwaniem..........

06.10.2002
19:17
[26]

Astrea [ Genius Loci ]

Osiaganie celu dla samego niego, bez skalkulowania mozliwosci osiagniecia go, to sztuka dla sztuki. Jesli ktos ma na takie zabawy czas - to czemu nie? Ale w zyciu czasu sie nie ma zbyt wiele. Trzeba sie spieszyc i brac to, co jest w zasiegu reki.

06.10.2002
19:45
[27]

Deth [ Legionista ]

I w życiu większość właśnie tak robi- łapie za niżej wiszące jabłka, na te hen w górze jedynie pożądliwym okiem rzucając. Ale znajdą się czasem tacy, co spróbują. I czy to nie dosięgną, czy sposób na ich zdobycie odnajdą, to już te z niższych gałęzi smakować nie będą tak jak tym, którzy do nich przywykli. Gdy się raz zacznie skakać, jabłka w górze nie dadzą o sobie zapomnieć. Gdy się raz zacznie zastanawiać, nie sposób zapomnieś o wnioskach do jakich się doszło. Każdym czynem i decyzją się zmieniamy, mniej lub bardziej, ale zawsze. A że zmian cofnąć nie możemy, żal czy radość z przemiany razem zwykły chodzić. Lepiej więc szukać w nowym obliczu dobrych stron, złe spychając na bok. Nie dosięgnął jabłka? Przynajmniej próbował. Cieszyć się radościami choćby były małe, smutki spychać na bok. Po co czas na nie tracić?...........

06.10.2002
19:49
[28]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

- Jak leci stary? - Kiepściutko. - O! A to dlaczego? - No, po pierwsze... samo nie chce spaść. Po drugie nigdzie nie ma drabiny. Po trzecie obżarłem się innymi jabłkami a ciągle chcę tego, o, o tam! Nie wiem co jest grane. - Idź do lekarza. - Byłem. - I co powiedział? - Żebym zjadł inne. Ale jadłem. - To idź do psychiatry. - Byłem. - I co powiedział? - Że jestem świr. I faktycznie... chyba jestem. - Na to nie ma rady. - Nie ma. Ale dzięki, że spytałeś. Tak zatem doszedłem do następującyh wniosków: >Zbyt wiele rzeczy jest uzależnionych od tego, kim jest osoba, której dotyczy problem. Inni nie są w stanie znaleźć rozsądnego rozwiązania (nie pomnę już, kto tak powiedział w poprzednim - czy nawet w tym - wątku). U jednych objawia się to tak, u innych inaczej... złotego środka na każdą mutację nie ma. Nie ma sposobu aby pozbyć się tego ciężaru "na siłę" co przyniesie czas to się dopiero okaże.Kluczowy zdaje się być właśnie czas.Teraz i tutaj nic z tego nie będzie. >Stawiam pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi, a jeśli nawet są to dotyczą one tylko indywidualnych doświadczeń osoby, która odpowiedzi takiej udziela.Zbyt wiele zmiennych. >Nie ma się co użalać, to nie pomaga, chociaż czasem człowiek musi ... >Wbrew temu co mówicie porażka ciągle boli tak samo (oczywiście mnie i niekoniecznie może to tyczyć innych). >Należy ciągle szukać.Ale samemu. >Osoba, której dotyczy problem, rzadko kiedy słucha głosu rozsądku, a nauczyć się go słuchać musi - znowu - we własnym zakresie. >Nie ma sytuacji bez wyjścia, ale czasem wyjście to drzwi, do których klucz jest gdzieś... gdzieś... gdzieś, albo zupełnie gdzie indziej. >Im głębiej w problem tym więcej pytań, im więcej pytań tym jeszcze więcej pytań a do tego wszystkiego każdy ma inną odpowiedź co prowokuje dalsze pytania ... i tak dalej... i tak dalej... końca nie widać... >Mimo to pytania są ważne ale - jako się rzekło - każdy niech sobie odpowie sam. Pomocy technicznej świat i życie nie przewidziało. O FAQ można zapomnieć. Wnioski rzecz jasna banalne, ale tego się chyba spodziewałem. Są one aktualne przynajmniej w tej właśnie chwili i co się zmieni w mojej głowie - nie wiem. Wszystkich, którzy mówili mi to co właśnie zrozumiałem przepraszam. Dziękuję wszystkim za uwagę i wzięcie udziału w dyskusji, której koniec okazał się nie tyle happy endem co początkiem kolejnego odcinka (tytuł tego wątku, aczkolwiek nadany zupełnie przypadkowo staje się bardzo istotny). Wszystkich rozczarowanych seansem przepraszam. Wszystkich rozczarowanych banalnością wniosków końcowych przepraszam. Wszystkich obrażonych nie przepraszam bo nie zrobiłem nic złego. Za osoby, które pomogły mi najbardziej uważam: Detha, tygryska, Szamana i AnankE. Mimo to majkę i tak lubię. Pozdrawiam kpt. O, Warjacię i wszystkich swoich bliskich. See ya. Jeżeli ktoś pragnie kontynuować rozważania na dowolny temat jestem otwarty na propozycje, ale swoją sprawę uważam za zamkniętą.

06.10.2002
19:57
[29]

tygrysek [ behemot ]

Cieszę się, że znalazłeś jakiś "koniec" tej sytuacji. Jeżeli będziesz potrzebował słychacza, to możesz do mnie pisać, bo w życiu słuchaczem chyba jestem dobry. Uważam temat za zamknięty, jeżeli takie jest życzenie głównego tematodawcy. Pozdrowienia z deszczowego i mrocznego Poznania.

06.10.2002
20:21
[30]

Deth [ Legionista ]

Dobrze to ująłeś Tygrysku- "koniec" w cudzysłowiu Koniec pozorny, czy może koniec danego etapu. Bo tak naprawdę koniec jednego jest po prostu początkiem czego innego. Coś się skończyło, coś zaczęło, tak to już jest. Niemniej koniec nastąpił i miło było tu potowarzyszyć do zakończenia tego rozdziału historii. Pozdrowienia dla wszystkich rozmówców. "Rest is silence"....... Ps. Te-bo-ma-te-maki-> Jeśli ponownie najdzie Cię ochota na przmyślenia, mail w opisie. Zawsze chętnie czytam treści dające do myślenia, a Twoje teksty do nich własnie należą. Powodzenia w walce- pamiętaj że zawsze jest jakieś wyjście. Nawet jeśli z pozoru go nie widać........... D.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.