Volk [ Legend ]
Ed Wood
Obejrzalem dzis ten film Burtona i bardzo zainteresowaly mnie produkcje Eda Wooda :)
Jestem w trakcie organizowania sobie trzech wspomnianych tam tytulow (Glen or Glenda, Bride of the Monster i Plan 9 from Outer Space).
Jak wam sie podobaly? On naprawde wszystkie sceny krecil tylko jeden raz?:D
N|NJA [ Senator ]
Ba, nie tylko jeden raz kręcił, niecnie wykorzystywał potem w swoich kolejnych filmach sceny z poprzednich "dzieł".
Jak się podobało? gdybym żył w latach 50-tych i 60-tych, jechałbym je pewnie bez mydła, bo nawet jak na ówczesne możliwości filmidła owe były straszliwie biedne, i to nie tylko w kestiach technicznych, ale także jeśli chodzi o scenariusze :)
Natomiast oglądając dzisiaj te koszmarki Wooda mogę spokojnie je nazwać Gulity Pleasure, ogląda się je dla zgrywy. Poza tym znać owe filmidła mimo wszystko warto, wtedy pojęcie "zła produkcja" nabiera zupełnie nowego znaczenia. Natomiast czy warto gościa otaczać tzw. "kultem" (jakże ja nie lubie tego słowa)? Cóż, każda kupa prędzej czy później doczeka się wiernych wyznawców, tak jak my mamy konwenty filmowe "Jądro ciemności", na których katuje się widzów "Klątwą doliny węzy" a oni jeszcze za ową torturę płacą, tak wielu jest w stanie znać filmy Wooda na pamięć i posiadać kolekcję jego dzieł na DVD. Bo, jak to z guilty pleasures bywa, ludzie uwielbiają się czasem sami pomęczyć z syfem, szczególnie, jesli syf ów ma już swoje lata, i dostrzec zabawne elementy tam, gdzie w teorii miało być poważnie.
Zaznaczę tez, ze nie można twierdzić, iż wszystkie stare SF Horrory są słabe i że nie tylko Wood dopuścił się w tamtych latach gwałtu na kinematografii (a słyszałem takie opinie)- dla porównania radzę obejrzeć dwa śmierdziele-Robot Monstera i Plan 9 a potem odpalić sobie Potwora z czarnej laguny. Widać przepaść realizacyjną dwóch pierwszych bzdurek, mimo, że Potwór powstał w tym samym okresie. Juz o Gabinecie doktora Caligari czy Metropolis nie wspomnę, a przecież jeszcze pare lat i stuknie im osiemdziesiątka.
Tak przy okazji- Za pare(naście) lat tak samo zapewne młodsze pokolenia będą spoglądać na wytwory Uwe Bolla, bo zadziwiająco wiele między tymi dwoma postaciami paralel (pomijając życiorys, Uwe nikt nie kazał chodzić w kieckach i różowych swetrach).