Mydełko_FA [ Pretorianin ]
Bohaterstwo polskich pilotow w czasie II WS pytanie do historykow
Przeczytalem wlasnie "Sprawe honoru" i ciekaw jestem na ile wyczyny polskich pilotow pokrywaja sie z faktami ? Amerykanie maja tendencje do przesadzania, efekciarstwa i patosu.
Czy polscy piloci byli rzeczywiscie tacy dobrzy czy to tylko mit na potrzeby wojennej propagandy ktory idealnie wpisywal sie w polski romantyzm, czy tez polski mesjanizm.
Generalnie z tego co widze Polacy nie blyszczeli w indywidualnych statystykach. Niemieccy czy Amerykanscy piloci mieli po kilkadziesiat zestrzelen. Nasze orly maja co najwyzej po kilknascie.
narmiak [ nikt ]
Dywizjon 303 znasz?
Mydełko_FA [ Pretorianin ]
Widzisz tytul ksiazki ?
Chodzi mi o fakty, bo mity o polskich lotnikach znam. Wiem wiem byli super, z fajka w ustach zestrzeliwali seryjnie niemcow, a przy tym byli moralnie niczym krysztal.
Mortan [ ]
Przeczytalem wlasnie "Sprawe honoru" i ciekaw jestem na ile wyczyny polskich pilotow pokrywaja sie z faktami ? Amerykanie maja tendencje do przesadzania, efekciarstwa i patosu.
statystyki zestrzelen wszyscy sciemniali.
Czy polscy piloci byli rzeczywiscie tacy dobrzy czy to tylko mit na potrzeby wojennej propagandy ktory idealnie wpisywal sie w polski romantyzm, czy tez polski mesjanizm.
byli dobrzy poczytaj o cyrku skalskiego
Generalnie z tego co widze Polacy nie blyszczeli w indywidualnych statystykach. Niemieccy czy Amerykanscy piloci mieli po kilkadziesiat zestrzelen. Nasze orly maja co najwyzej po kilknascie.
hmm tylko ze Polacy latali w wojsku brytyjskim, glownie w czasie bitwy o anglie, anglicy czy niemcy walczyli pewnie o wiele dluzej na kilku roznych frontach.
olivierpack [ Generaďż˝ ]
Niemieccy piloci zestrzeliwali kiepsko wyszkolonych Rosjan w dużej mierze latających na drzwiach od stodoły, tak samo Amerykanie Japończyków, Polacy nie walczyli ani z Rosjanami ani Japończykami. Jak ktoś zestrzelił dwudzieścia niemieckich myśliwców to nie był przypadek.
KapCioch [ Generaďż˝ ]
Mój krewny Witold Urbanowicz, dowódca 303-ciego latał najpierw w Polsce podczas kampanii wrześniowej, potem we Francji, następnie właśnie w Angli, na koniec jako jedyny polski pilot walczył z japońcami na Pacyfiku. Pytanie czy polscy piloci byli dobrzy? Odpowiedź: tak byli i to zajebiście, bo mój (pra-)wujek to tylko przykład. Poza tym jest jeszcze cyrk Skalskiego.
Jeśli chodzi o statystyki, Polacy w 303 latali na niby gorszych od Spitfire-ów Hurricainach, posyłani do mniej owocnych akcji i tak osiągali najlepszy współczynnik zestrzeleń do strat wśród wszystkich dywizjonów myśliwskich w bitwie o Anglię.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Polacy przodowali pod jeszcze jednym względem - weryfikacji zestrzeleń. Po wojnie okazało się, że co drugie zestrzelenie zgłoszone przez Polaka zostało potwierdzone. W przypadku Niemców i Anglików mniej więcej co trzecie...
Jeszcze jedna sprawa, jeśli chodzi o sukcesy - ważnym współczynnikiem jest prawdopodobieństwo spotkania przeciwnika w powietrzu, zwłaszcza przeciwnika gorzej doświadczonego. Po 1943 wskutek załamania Luftwaffe lotnicy alianccy na Zachodzie rzadko mieli okazję strzelać do Niemców w powietrzu, podobnie na Wschodzie.
Z drugiej strony, Niemcy czy Japończycy mieli aż nadto celów do atakowania, w tych warunkach po ich stronie przeżywali najlepsi a słabsi doświadczeniem piloci mieli bardzo małe szanse. Dlatego najwięcej zestrzeleń, w sensie indywidualnych wyczynów, mają na koncie Niemcy i Japończycy ( a niedaleko za nimi są... Finowie, dopiero potem jest miejsce dla Rosjan ).
Zenedon_oi! [ Generaďż˝ ]
Mydełko_FA --> W ten sam sposób możesz powiedzieć, że Amerykanie mieli kiepskich pilotów bo ich najlepszy as(Bong) miał 40 zestrzeleń, a najlepszy niemiecki as(Hartmann) coś koło 255 jeśli mnie pamięć nie myli.
Kłosiu [ Senator ]
A bo ogromna dysproporcja w liczbie zestrzelen wynikala z systemu sluzby. Lotnicy alianccy (i polscy) latali stosunkowo krotko, afair mieli do wylatania okreslona ilosc lotow czy godzin w powietrzu i wracali do domu. Dlatego ich najlepsi maja najwyzej po kilkadziesiat zestrzelen.
A u Niemcow i Japonczykow jak sie poszlo juz na front, to o ile sie przezylo ;), to siedzialo sie tam latami. Nic dziwnego ze Niemcy miewaja po 300 zestrzelen, pracowali na to przez 5-6 lat wojny. Japonczycy tak samo, Saburo Sakai jak poszedl do lotnictwa w 1937 roku, to zakonczyl sluzbe frontowa w 1943, gdy zostal zestrzelony nad Guadalcanal, a i tak doprowadzil postrzelana maszyne na lotnisko i potem slepy na jedno oko pracowal jako instruktor, zreszta zestrzeliwujac jeszcze 4 maszyny. A alianccy piloci chyba rzadko latali wiecej niz rok.
blazerx [ ]
Z pierwszej ręki od brytyjskich lotników biorących udział w bitwie o Anglię wiem, że Polscy piloci odznaczali się bardzo pozytywnie.
nagytow [ Firestarter ]
Zgadzam sie z blazerx, nawet Anglicy slyszeli o 303 i wiedza, ze Polacy byli najlepsiejsi :)
KapCioch [ Generaďż˝ ]
I polecam książkę o 303-cim. Została napisana przez Arkady-iego Fiedler-a, czyli osobę, która była najbliżej pilotów, relacjonując ich wrażenia z pierwszej ręki, będąc świadkiem ich zachowań. Jeśli taka osoba miałaby wciskać kit, to strach myśleć co się dzieje w innych książkach o tej tematyce.
Poza tym nasz dywizjon tylko w bitwie o Anglię uzyskał 126 zestrzeleń. Może wydawać się mało w porównaniu z angielskimi dywizjonami, ale pamiętajmy o tych współczynnikach co napisano tu wyżej. Ktoś wie ile nasi strat ponieśli?
Attyla [ Flagellum Dei ]
Kapcioch
Urbanowicz walczył w Chinach a nie na Pacyfiku.
Wszyscy nie bierzecie jednego jeszcze pod uwagę: jakości pilotów, z którymi przyszło walczyć Polakom. O Niemcach może powiedzieć wszystko prócz tego, że nie byli dobrzy (być może nawet najlepsi). Sukcesy jakie odnosili w walkach z Anglikami i Amerykanami nawet w okresie ich bezwzględnego panowania w powietrzu świetnie o tym świadczą. Jeżeli zatem jakiś pilot zestrzelił kilku - kilkunastu Niemców, to trzeba to liczyć odpowiednio. Co do Polaków, to tylko Urbanowicz i piloci Cyrku Skalskiego walczyli chwilę z przeciwnikiem innym niż Niemcy (Japończycy i Włosi) a wyniki były odpowiednie do wyszkolenia.
Jedna jeszcze rzecz. Polacy nie byli romantycznymi błędnymi rycerzami ale prawdziwymi rzemieślnikami wojny: przede wszystkim byli zdyscyplinowani i świetnie wyszkoleni. Dodać do tego trzeba ducha bojowego i mamy przyczyny ich marki.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Jakość działa w obie strony :) na Pacyfiku Amerykanie skutecznie wygrywali przewagą sprzętu i w późniejszej fazie wojny agresywnym lataniem... Japończykom wówczas brakowało i odpowiedniego wyposażenia, i umiejętności, choć najlepsi potrafili zwyciężać do końca wojny. Sakai w czasie walki nad Iwojimą zdołał umknąć 15 Hellcatom.
Niemcy bardzo nabijali wyniki zestrzeleń na froncie wschodnim,a przeciętny poziom wyszkolenia pilotów radzieckich był niski.
Polacy nie zawsze latali na najlepszym sprzęcie, ale naszym pilotom umiejętności nie brakowało. To, że nie osiągnęli jeszcze lepszych wyników spowodowane było często brakiem okazji - polecam wspomnienia pilotów 303, z których wynikało że począwszy od 1942r. w ogóle bardzo rzadko mieli okazję spotkać jakiegoś Niemca w powietrzu.
Trudno w takich warunkach podbijać wyniki zestrzeleń...
Belert [ Senator ]
Zestrzelenie 20-30 rosjan to neiwielki wyczyn , biorąc pod uwage ze wielu tych biedakow umialo tylko wystartowac i wyladowac.A i tak gnietli masa.
sebekg [ Senator ]
jest taka historia angielskich pilotow ze polak taki zawziety ze kazdego niemca az do ziemi sciagal i nie popuscil az go nie zestrzeli a jak zestrzeli to patrzy czy napewno walna:)
KapCioch [ Generaďż˝ ]
sebeg poruszył dobry temat. Jednym z powodów dlaczego Polacy byli tak zawzięci to chęć zemsty. Piloci ci doskonale wiedzieli co Niemcy robili w ich ojczyźnie. Traktowali to jak najważniejszą sprawę na świecie.