GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

For Those Who Died

26.04.2008
11:29
[1]

Behemoth [ i want to believe ]

For Those Who Died

Słuchamy muzyki, chodzimy po koncertach, czekamy na nowe albumy. Niektóra muzyka, niektóre koncerty i niektóre albumy nie będą już takie same, albo nie będzie ich wcale. Czemu? Przez odejścia.

Temat przykry, ale chciałbym podyskutować o odejściach waszych ulubionych muzyków czy takich, którzy w swojej twórczości zostawili wam dużo dobrego. Napiszcie o tym, którego muzyka twórczości wam najbardziej brakuje oraz o tym czy był taki muzyk (kiedy byliście już w pełni świadomymi słuchaczami), którego śmierć pamiętacie i żałujecie jej (jakie temu towarzyszyły odczucia?). Mam nadzieję, że w tym melancholijnym wątku zapłonie pamięć o naszych muzycznych ulubieńcach, którzy już niestety nigdy nie zagrają.

...

Mnie najbardziej wkurzyło i zasmuciło odejście Denisa D'Amoura znanego jako "Piggy". Ów gitarzysta był założycielem Voivod, kanadyjskiego zespołu niedocenianego i mało znanego szerokiej publiczności w Polsce, grającego ciężką do zdefiniowania muzykę czerpiącą z heavy i thrash metalu, a także sporo z progresywnego rocka. Piggy był prawdziwym sercem zespołu: komponował utwory, pisał teksty i jak wspomniałem wcześniej grał na gitarze. Myślę, że tak bardzo odczułem jego śmierć, bo Voivod zawsze się interesowałem i śledziłem poczynania zespołu. Wiadomość o jego odejściu, której można się było właściwie spodziewać, bo Piggy pod koniec życia był już w naprawdę słabym stanie wywarła na mnie mimo wszystko dramatyczne, dołujące wrażenie.

Zmarł 26-ego sierpnia 2005 roku po ciężkiej i wyniszczającej chorobie raka okrężnicy. Miał 46 lat. Pozostawił po sobie materiał, który został wykorzystany w ostatniej płycie Voivod pt. "Katorz". Zresztą poza tym albumem powstanie jeszcze jeden, ostatni ku czci Piggy'ego i zespół zostanie oficjalnie rozwiązany, bo co to za przyjemność tworzyć i grać muzykę w Voivod gdy jego serce już nie pompuje krwi?

Obok Piggy'ego wymieniłbym jeszcze takich muzyków jak:

Clifford Lee Burton - jestem zdania, że gdyby nie jego śmierć Metallica dzisiaj trzymałaby poziom, który sobie wypracowała takimi albumami jak Ride The Lightning, Master Of Puppets czy ...And Justice For All (wydany co prawda po śmierci Burtona, ale mocno inspirowany jego twórczością).

Layne Staley - świetny głos. Gdybym żył w czasach kiedy to grunge było takie popularne to stanąłbym po stronie Alice In Chains, a nie Nirvany.

Nie mogę pamiętać śmierci tych dwóch, szczególnie Burtona, ale to dobrze, bo ciężko byłoby to strawić.


For Those Who Died - Behemoth
26.04.2008
12:58
[2]

Behemoth [ i want to believe ]

Nikt nie jest w temacie czy w złym momencie założyłem wątek?

26.04.2008
13:00
[3]

Volk [ Legend ]

Mnie zasmucilo odejscie Chucka Schuldinera. Zrobil kawal dobrej muzy i jestem pewien, ze jeszcze wiele by zrobil w przyszlosci.

26.04.2008
13:11
[4]

Fett [ Avatar ]

Zawsze się zastanawiałem jakby wyglądała dalsza twórczość Magika, gdyby żył...

26.04.2008
13:15
[5]

Kurdt [ Legend ]

Ian Curtis. Świat potrzebował więcej, niż dwóch albumów Joy Division.

26.04.2008
13:19
[6]

Sethan [ Mapex VX Fusion ]

Całkiem niedawno odszedł Vitek, perkusista Decapicated. Smutna sprawa jak każda śmierć, młody człowiek pełen pasji i energii.. naprawdę dobry pałker którego śmiercią wstrząśnieci byli muzycy na całym świecie, swoje kondolencje słali np. muzycy Meshuggah...

26.04.2008
13:52
[7]

Behemoth [ i want to believe ]

Do rodziny Vitka i do Decapicated zewsząd przychodziły kondolencje.
Poza wspomnianym Meshuggah to wspomnę tylko Amon Amarth, Soilwork, Fear Factory czy Primordial. Niespecjalnie śledziłem twórczość tego zespołu, ale z tego co się orientuje to zarówno Vitek jak i inny drummer, który swego czasu umarł czyli Docent mogli cieszyć się dużym uznaniem na światowej scenie metalowej.

26.04.2008
14:07
[8]

leszo [ Legend ]

takie ryzyko rock n' rolla :)

ciekawe co jeszcze namieszaliby w rocku Zeppelini gdyby nie śmierć Bonhama ...

albo jakie evergeeny moglyby jeszcze nagrać Dżem z Riedlem ...

nie mówiąc o genialnym Freddiem Mercurym...


26.04.2008
14:19
[9]

NecroCannibal [ a.k.a. Kubuś Puchatek ]

Ile jeszcze Nordlandow by wyszlo gdyby nie smierc Quorthona....

26.04.2008
14:25
smile
[10]

Sethan [ Mapex VX Fusion ]

<-----

Ile jeszcze Nordlandow by wyszlo gdyby nie smierc Quorthona....


Behemoth -> racja, zapomniałem o Docencie. To był dopiero zajebisty pałker :/

26.04.2008
17:27
[11]

K4B4N0$ [ Pan od Batmana ]

Vitek z Decapitated, to byl dobry bebniarz. Na zywo slyszalem go co prawda tylko raz, ale koncert wtedy niezly dali. W jego choldzie grali pare dni pozniej w Szwecji(zeby nie sklamac, to chyba bylo Amon Amarth, czy Dimmu Borgir, albo jeszcze cos podobnego) i na poczatku stycznia Behemoth, Vader, Frontside i Virgin Snatch.
W tym samym wypadku jego brat zostal mocno ranny, ale przezyl.

26.04.2008
17:39
smile
[12]

jewbacca [ Junior ]

sorry za ot - ale niestety jak zawsze pod prąd...

słuchając radia (g-ównie w samochodzie) często myślę ile byśmy wszyscy zyskali
gdyby większość aktualnych szansonistów odeszła...

a na marginesie szkoda mi Grechuty, fajnie muczał i nawet częstawo z sensem;

26.04.2008
19:17
[13]

Behemoth [ i want to believe ]

Zauważcie , że odkąd Docent umarł (a wcześniej "kłócił się" ze swoim zespołem) to Vader spuścił mocno z tonu. Ostatnia płyta Vadera z Docentem - Revelations, ostatnia dobra płyta Vadera - hm... Revelations? No, może nie jestem do końca obiektywny, bo nie znam tego najnowszego albumu z (chyba) ubiegłego roku.

26.04.2008
19:23
[14]

Sethan [ Mapex VX Fusion ]

Hmm, "Impressions in Blood" nie jest płytka złą, czy lepszą od "revelations" nie wiem, to kwetsia subiektywna. Ale Darray radzi sobie IMO bardzo dobrze, jego warsztat naprawdę może budzić podziw i wydaje mi się, że nie powinno się go porównywać z Docentem. To dwie różne osoby i dwie różne techniki grania.

26.04.2008
19:33
[15]

Amadeusz ^^ [ Marillion ]

Bon Scott. Od momentu jego śmierci AC/DC jest zupełnie inne. Gorsze, rzecz jasna.


For Those Who Died - Amadeusz ^^
26.04.2008
19:46
[16]

Zenedon_oi! [ Generaďż˝ ]

Buddy Holly i Ritchie Valens. Chyba największa strata dla rock and rolla.

26.04.2008
20:14
[17]

lukigno [ (...) ]

Moim zdaniem śmierć Johna Lennona tez była znaczącą strata dla muzyki rockowej...i jeszcze Freddie Mercury...kto wie ile jeszcze by Queen z jego wokalem hitów nagrało...

26.04.2008
20:42
[18]

Behemoth [ i want to believe ]

Sethan ==> Nie porównuję. Po prostu byłem przyzwyczajony do Vadera z Docem, a z tym nowym to może i przypadkowo, ale zespołu słucham znaaacznie mniej. Tak czy inaczej ktoś mi tam mówił, że lajf perkusja Vadera już nie brzmi tak dobrze.

26.04.2008
20:50
[19]

mefisto2006 [ Hardstyle ]

Poza wymienionymi wielką stratą dla rocka była także niewątpliwie śmierć dwóch wspaniałych artystów Jima Morrisona i Jimiego Hendrixa. Uważam, że dużo by jeszcze namieszali, gdyby nie przedwczesna śmierć.

26.04.2008
20:52
[20]

Sethan [ Mapex VX Fusion ]

Vadera na żywo ostatnio słyszałem w 2004 roku bodajże na Blitzkrieg 4... trudno powiedzieć jak to wygląda teraz. Suma sumarum samego Vadera nie słucham za często, lubię zespół jest naprawdę dobry w swoim gatunku ale i tak słucham go tylko od czasu do czasu, w sumie rzadko.

26.04.2008
20:56
[21]

czekers [ Let there be Nite ]

Poza wszystkimi wyżej wymienionymi - Scatman John - jego histria jest po prostu urzekająca, był on podporą dla wielu ludzi.

26.04.2008
21:09
[22]

milanista [ Brother Of Metal ]

John "Bonzo" Bonham, perkusista Led Zeppelin i Quorthon, czyli Bathory. Oba te zespoly byly pionierami i absloutna pierwsza liga swoich gatunkow i jeszcze sporo pieknej muzyki moglby stworzyc, gdyby nie ich przedwczesna smierc ww.

26.04.2008
22:10
[23]

Sznapi [ Rashômon ]

Led Zeppelin bez Bonhama, Queen bez Freddiego, Doorsi bez Lizard Kinga... To już niestety nie były te same zespoły (choć jak wiemy syn Bonhama wymiata prawie tak dobrze, jak ojciec :)), w szczególności, że Zeppelini po śmierci perkusisty się rozpadli. Co innego AC/DC bez Bona Scotta, które sobie poradziło... I to dużo lepiej niż nieźle.

27.04.2008
19:23
[24]

Behemoth [ i want to believe ]

Właśnie AC/DC... Amadeusz wspomniał, że po śmierci Bona Scotta zespół stracił na wartości, a Sznapi, że AC/DC po jego śmierci wciąż są nieźli. Ja się przychylam do tej drugiej opinii. Co prawda mój ulubiony album Australijczyków to zdecydowanie Highway To Hell, ale z Brianem Johnsonem nagrali również masę dobrych rzeczy, choćby wspomnę The Razor's Edge czy Back in Black.

27.04.2008
19:25
[25]

ero_sk [ THC ]

Magik!!!

spoiler start

Ps: czemu tytul watku po angielsku? Luuudzie, opanujcie sie troche, w koncu POLAKAMI jestesmy!!!

spoiler stop

27.04.2008
19:28
smile
[26]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Grzegorz z Ciechowa!

27.04.2008
19:33
[27]

Behemoth [ i want to believe ]

ero_sk ==> Nie wszystko w polskim języku ładnie brzmi, a poważnie rzecz biorąc to gdy zakładałem ten wątek akurat leciało u mnie "All The Love" Ulvera i właściwie mechanicznie wybrałem taki tytuł. Chyba nie uraziłem Twojego poczucia polskości?

Golem ==> Słusznie. O Ciechowskim nikt dotąd nie wspomniał, a muzyk był to wielkiego formatu.

27.04.2008
19:37
smile
[28]

Lolter [ African Herbman ]

Bob Marley mógłby jeszcze sobie pożyć i pograć.

27.04.2008
19:40
smile
[29]

jewbacca [ Junior ]

no właśnie, czy to nie ironia, że taki dżery płomski, pewnie też doda dożyją 120 lat mninimum
racząc nas swoim porykiwaniem ?

27.04.2008
19:46
[30]

Behemoth [ i want to believe ]

jewbacca ==> Odpuść sobie, bo z tym nie wygrasz - szkoda nerwów. Ja w aucie nie słucham w ogóle radia tylko kasety albo płyty z domu, a stacje radiowe są nastawione głównie na szerokie grono odbiorców zatem nie dziw się, że puszczają jakiś kicz, który był, jest i będzie wiecznie.

27.04.2008
20:44
[31]

Pichtowy [ Generaďż˝ ]

Mi brakuje Jimiego Hendrixa. Voodoo Chile (Slight return) i już.

Jasonowi Beckerowi też już niedługo brakuje.

Niezapomniany Cliff Burton.
Szkoda gości.

27.04.2008
20:51
[32]

Harrvan [ Lucky Strike ]

Stevie Ray Vaughan - jeden z najlepszych gitarzystów jaka ta ziemia nosiła

27.04.2008
21:27
smile
[33]

ero_sk [ THC ]

Behemoth- He, he.. Spoko, po prostu za czesto polacy uzywaja angielskiego gdy nie trzeba...
A ze ci tak pasiło, to rozumiem:P

28.04.2008
14:38
[34]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Behemot ---> Republika to jeden z moich ulubionych polskich zespołów, o ile nie ulubieńszy. No może wolę od nich Kult.

Moim zdaniem Ciechowski to był mistrz swojego fachu. Multiinstrumentalista, kompozytor, wokalista, a przede wszystkim prawdziwy artysta. Żadnej tandety, a jeżeli takowa się pojawiała to w zamierzonych celach. Uwielbiał eksperymentować, czego przykładem jest chociażby słynny utwór "Pieją kury pieją" - mało który muzyk, decyduje się na takie odważne połączenie folku z elektroniką.
Chociaż liczy się jedno - jego utwory przeszły do historii polskiego rocka (i nie tylko rocka), więc za to należy mu się cześć.

30.04.2008
18:42
[35]

Behemoth [ i want to believe ]

Jeśli chodzie to klasykę polskiego rocka to również Republika ma u mnie miejsce w czołówce. Mam trzy płyty tego zespołu i takie kawałki jak Strażnik Snu, Sam na Linie, Biała Flaga, Mamona czy chociażby Telefony to dla mnie mistrzostwo swego gatunku. A ile dobrych mogłoby jeszcze powstać?!

30.04.2008
18:47
[36]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Ciekawe pytanie. Ale właśnie najciekawsze w nim jest to, że nigdy nie poznamy odpowiedzi.
Jednak myślę, że Ciechowski zdobyłby się jeszcze na wiele dobrych pomysłów w sposób jedyny w swoim rodzaju opisujący dzisiejszą rzeczywistość.

30.04.2008
21:38
[37]

Behemoth [ i want to believe ]

Wystarczy spojrzeć na twórczość Ciechowskiego kilka lat przed śmiercią, choćby album Masakra z 1998 roku, a więc 3 lata przed odejściem Ciechowskiego. On by tworzył i tworzył same dobre rzeczy. Nie mam wątpliwości.

11.05.2008
15:49
[38]

Behemoth [ i want to believe ]

Słucham właśnie jakiegoś kawałka Pantery i pomyślałem o tym wątku, bo nikt wcześniej nie wspomniał o Dimebagu Darrellu, przecież gitarzyście zasłużonym dla sceny thrash metalowej. Dosyć niedawno zginął, w dodatku na koncercie... masakra.

11.05.2008
16:42
[39]

Sethan [ Mapex VX Fusion ]

Behemoth -->

11.05.2008
16:54
smile
[40]

Behemoth [ i want to believe ]

Zajebisty kawałek.

11.05.2008
16:56
[41]

PatriciusG [ pink floyd ]

Pewnie już był wspomniany John Bonham (Led Zeppelin, perkusja). Grzegorz Ciechowski to także wielka strata dla muzyki. Cliff Burton z Metallicy. Freddie Mercury. John Lennon. Jimmi Hendrix... sporo tego...

Niedawno, bo dwa lata temu odszedł Syd Barrett. Założyciel zespołu Pink Floyd. Odszedł on co prawda z zespołu dużo wcześniej, ale gdyby nie jego choroba to pewnie żył i tworzył by do dzisiaj - zawsze mnie zastanawiało jaką by tworzył muzykę z Floydami gdyby nie odszedł...

08.08.2008
20:00
[42]

Behemoth [ i want to believe ]

Wątek do góry. Nie wiem po jakim czasie spadają do archiwum więc uratuję go dzień przed rocznicą śmierci Paula Samsona, twórcy grupy Samson, z którą swego czasu nagrywał Bruce Dickinson czy Clive Burr (obecnie też ciężko chory). Obok Iron Maiden to chyba Samson jest najbardziej rozpoznawalną ikoną NWOBHM.


For Those Who Died - Behemoth
08.08.2008
20:16
[43]

Gonsiur [ Giga Drill Breaker!! ]

Chyba najbardziej to mi zal smierci Stevie'go Ray Vaughana. Ilez bym dal zeby uslyszec Texas Flood, albo Crossfire w jego wykonaniu na zywca.

09.08.2008
13:36
[44]

Kokainowy Kot [ Centurion ]

Widze, że większość wspomina w tym wątku przedewszystkim rockmenów. Mojemu sercu też bliska jest ta muzyka, ale nie powinniśmy zapomnieć o 2Pacu.
Na prawdę, klasa sama w sobie,żaden amerykański raper mu IMHO nie dorówna.

09.08.2008
14:02
[45]

Sethan [ Mapex VX Fusion ]

żaden amerykański raper mu IMHO nie dorówna.

word

09.08.2008
14:15
[46]

aliment [ Haraszo ]

Kaczmarski, Niemen, Grechuta.

Najbardziej zabolał Kaczmarski, chciałbym kiedyś jeszcze pójść na jego koncert.

27.09.2008
11:34
smile
[47]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

When a man lies
He murders some part of the world
These are the pale deaths which men miscall their lives
All this I cannot bear to witness any longer
Cannot the kingdom of salvation take me home?



Dzisiaj upływa równe dwadzieścia dwa lata odkąd zginął najlepszy basista świata.


For Those Who Died - Blazkovitch
27.09.2008
13:34
[48]

spamer [ Konsul ]

Glenn Miller - żył 40 lat
George Gershwin - 39 lat
i Ramonesi bardzo młodo poumierali.

PS: Najlepszy basista świata żyje i ma się dobrze:

27.09.2008
13:37
[49]

leszo [ Legend ]

Cliff... \m/

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.